niedziela, 11 listopada 2012

ROZDZIAŁ 21

Wbiegłam szybko do domu. W kuchni zastałam mamę pijącą poranną kawę
- Lola? Gdzie byłaś do cholery jasnej całą noc? - zapytała rozwścieczona. 
- Mamo...nie teraz...Spieszę się do szkoły - powiedziałam na jednym wdechu
- Ciekawe od kiedy ci tak spieszno do szkoły? - przeciągała rozmowę. 
- Dokończymy ja wrócisz - powiedziała z mroźnym spojrzeniem 
Od razu pobiegłam do swojego pokoju. Cholera...Czeka mnie poważna rozmowa z mamą.  Spojrzałam do szafy i już wiedziałam co ubiorę. Rzadko mi się to zdarzało...zwykle stałam przy szafie dobre 40 minut. Wzięłam ze sobą ciuszki i poszłam do łazienki. To co ujrzałam w lustrze..to brak słów. 
- Boże! Jak ja wyglądam - powiedziałam do swojego odbicia. Makijaż cały rozmazany, sukienka wygnieciona..włosy poczochrane. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, rozczesałam włosy, lekko je podsuszyłam i wybiegłam z domu. Gdy tylko otworzyłam drzwi poczułam na ciele zimny podmuch  wiatru, moje włosy natychmiast zostały rozwiane na wszystkie możliwe strony. Skrzyżowałam ręce na piersiach i spuściłam głowę w dół, jednak zaraz ją podniosłam i zobaczyłam Justina siedzącego w aucie. Szybki jest! Myślałam, że będę musiała iść na piechotę. Idąc do auta nie mogłam przestać się uśmiechać. Wsiadłam do auta i ucałowałam szatyna w policzek po czym odjechaliśmy. 
- Szybko się uwinąłeś - zaśmiałam się
- Starałem się, żeby wpaść jeszcze po ciebie - uśmiechnął się 
- Aww... - zagryzłam dolną wargę i poczochrałam włosy chłopaka 
- Wpadniesz do mnie po szkole? - zapytałam 
- Dzisiaj?...zobaczy się- powiedział lekko zdenerwowany
- Ok 
Po chwili byliśmy już w szkole. Justin co chwilę witał się z chłopakami uściskiem dłoni. Weszliśmy na lekcje i usiedliśmy osobno. Siedziałam z Kim, a Justin z Louisem. Pilnie słuchałam nauczycielki od chemii. Uwielbiałam ten przedmiot. Wzięłam długopis do ręki i zaczęłam go 'obgryzać' Krążyłam nim kółeczka na ustach jakbym malowała je szminką. Poczułam wibrowanie w kieszeni. Długopis wsadziłam do ust i ręką sięgnęłam po telefon. Sms od Justina? 
'' Ładnie wyglądasz z tym długopisem *.* ''
Zaśmiałam się i popatrzyłam zaraz na Justina i popukałam się palcem w głowę.
- Watson i Bieber do dyrektora! - usłyszałam głos nauczycielki
- Ale za co? - krzyknęłam 
- Za używanie telefonu na lekcji i gadanie! - powiedziała czerwona ze złości
- Ja nic nie zrobiłam!
- Watson! Do dyrektora razem z Bieberem! JUŻ! - wrzasnęła
- Dobra! - krzyknęłam 
- Już nie lubię Chemii! - nagle cała klasa się zaśmiała 
Wstałam z hukiem zabierając swoją torbę i wyszłam z lekcji razem z szatynem 
- Spokojnie - zaśmiał się szatyn zamykając za sobą drzwi 
- Wszystko przez ciebie! - warknęłam 
- Okres? - zaśmiał się i objął mnie od tyłu
- Nie! Puszczaj...idę do dyrektora! - powiedziałam z zamiarem pójścia do gabinetu, jednak chłopak złapał mnie za łokieć i popchał na ścianę po czym zaraz do mnie przylgnął i wpił się w moje usta. Jedną ręką trzymał dalej mój łokieć na wysokości mojej głowy, a drugą zjechał na mój tyłek mocno zaciskając na nim rękę. Cicho mruknęłam i uśmiechnęłam mu się w usta. Wreszcie się ocknęłam i odepchnęłam od siebie Justin oblizując usta. 
- Co jest? - zapytał zdziwiony
- Jesteśmy w szkole? - powiedziałam z ironią 
- To może pójdziemy do mnie? - zapytał łobuzersko się uśmiechając
- A może pójdziemy wreszcie do dyrektora? - uśmiechnęłam się wrednie 
- potrafisz WSZYSTKO zepsuć - nagle wyrzucił z siebie chłopak i poszedł przodem 
Podbieg łam do niego szybko dotrzymując mu kroku. Chłopak szedł ze spuszczoną głową w dół i rękoma włożonym w kieszenie od spodni
- Załatwisz na wieczór wolny dom? - zagryzłam dolną wargę 
Justin momentalnie na mnie spojrzał, a w jego oczach były małe iskierki. Na twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech 
- Jasne - powiedział zadowolony i objął mnie w pasie. 
Po chwili byliśmy już u dyrektora. Szatyn zapukał i otworzył mi drzwi
- Watson! - uśmiechnął się dyrektor
Weszłam i od razu uśmiechnęłam się do dyrektora
- I zapewne Bieber - zaśmiał się 
- Dzień dobry - przywitał się chłopak 
- Co zrobiliście? - zapytał starszy mężczyzna siedzący za biurkiem 
- Telefon - powiedziałam przenosząc usta w lewo 
- No i...niby gadaliśmy - dodał Bieb's 
- A wcale nie gadaliśmy! - pokazałam wskazujący palec.
Mężczyzna głośno westchnął. 
- Możecie zostać dzisiaj na 8 lekcji? - zapytał
Tak..to dziwne, że dyrektor się nas pyta kiedy możemy zostać w kozie, ale to był naparwdę spoko gość. 
- Tak - uśmiechnęłam się
- Mi też pasuje - dodał Justin
Dyrektor napisał nam na karteczkach 'mandat', który mamy później pokazać nauczycielce. 
- Nie rozrabiajcie za dużo - zaśmiał się mężczyzna 
- Dzięki - uśmiechnęłam się i wyszliśmy z karteczkami 
- Załóż coś seksownego na wieczór - uśmiechnął się kusząco szatyn
- Więc teraz nie wyglądam seksownie? - zapytałam udając obrażoną 
- Ty cała jesteś seksowna! Bez ubrań jeszcze bardziej - uśmiechnął się chłopak tuląc mnie do siebie i szepcząc mi do ucha, przez co przeszedł mnie dreszcz. 
Weszliśmy na lekcję i wręczyliśmy nauczycielce karteczki, po czym usiedliśmy w swoich ławkach. Po chwili jednak zadzwonił dzwonek na przerwę. Ledwo wyszłam z klasy kiedy pociągnęła mnie za rękę Tay
- Jutro halloween! - wykrzyczała niemalże podekscytowana blondynka 
- O faktycznie - uśmiechnęłam się bez jakiegokolwiek entuzjazmu
- No weeź! - szturchnęła mnie Taylor
- Dzisiaj idziemy na zakupy! - powiedziała stanowczo Kim 
- Ale...dzisiaj..umówiłam sie z Justinem - zagryzłam dolną wargę
- Musisz mu powiedzieć, że nici z seksu - zaśmiała się Kim 
Rzuciłam jej tylko mordercze spojrzenie 
- Gadałyście w ogóle z Nicoll? - zapytałam 
- Mhm! Powiedziała, że wszystko jest aktualne. Dziewczyny mają być ubrane mega sexi i jak najmniej zakrywać strojem ciało - powiedziała uśmiechnięta blondynka
- Czy to, aby na pewno Halloween, a nie rekrutacja do Playboya? - zapytałam zdziwiona 
- Tak! Tylko takie inne - zagryzła dolną wargę Tay. 
- Już się nie mogę doczekać jak pokaże się w moim stroju Louisowi - rozmarzyła się Kim 
- Dziwne jesteście! - popatrzyłam na nie jak na idiotki
- Czy ty się umiesz bawić? - zapytała blondynka
Już otwierałam usta kiedy wtrąciła sie Kim 
- Lola najlepiej się bawi po alkoholu - wybuchła śmiechem Kim
- To nie jest śmieszne! - warknęłam. Po prostu mam słabą głowę. 
Za chwile podeszli nas chłopacy. 
- Idziemy do Nicoll na halloween? - szepnął mi na ucho Justin, a zaraz pocałował w szyję 
- Muszę się jeszcze zastanowić - popatrzyłam na dziewczyny
- Nie ma się co zastanawiać! Idziecie...będzie fajnie - powiedział Kyle 
- Więc dzisiaj wieczorem idziemy na zakupy? - uśmiechnęłam się do dziewczyn
- Ale jak to dzisiaj? Wieczorem? Przecież miałaś do mnie przyjść - powiedział zszokowany nową informacją Justin
- No chcesz iść na to halloween czy nie? - zapytałam obracając się do chłopaka
- Chce - spuścił głowę w dół. 
- Więc nie narzekaj - zaśmiałam się. 
Zadzwonił dzwonek na lekcje. 
Lekcje wyjątkowo nam się ciągnęły. Ostatnia godzina w szkole, czyli koza. Poszliśmy pod klasę i o dziwo byliśmy sami. Po chwili dołączył do nas dyrektor. Otworzył klasę i kazał wejść, a on sam zaraz wróci. Weszliśmy do klasy i usiedliśmy razem. Wpatrywałam się tempo w tablicę i stukałam palcami na ławce w oczekiwaniu dyrektora. Ta klasa należała do najlepiej ocieplonych. Było mi tak gorąco, że zdjęłam bluzę i położyłam na ławce. Głośno westchnęłam i zaraz poczułam usta chłopaka na swojej szyi. 
- Może przed zakupami do mnie wpadniesz? - szepnął i pocałował moją szyję 
- Juuustin...czeka mnie rozmowa z mamą, bo nie wróciłam na noc - powiedziałam zmartwiona
- Na półgodzinki nawet nie wpadniesz? - zapytał dalej całując mnie po szyi. Jego ręce znalazły się na mojej talii, a druga gładziła moje biodro. 
- Justin! - podniosłam lekko głos, na co chłopak zaraz się oderwał. 
- Nie mogę...Jutro też jest dzień...i pojutrze... i popojutrze - zaśmiałam się. 
- Ale ja chcę dzisiaj - mruknął
- Jak poczekasz to będziesz bardziej zadowolony - uśmiechnęłam się
Po chwili wszedł dyrektor. 
- Pani Parker już wyszła...możecie iść. Mi też nie chce się tu siedzieć - zaśmiał się dyrektor
- Dziękujemy - powiedzieliśmy równocześnie i wyszliśmy z klasy. 
Justin odwiózł mnie grzecznie do domu nie próbując już namawiać. Przed wejściem do domu wzięłam głęboki wdech i weszłam 
- Wróciłam! - krzyknęłam i skierowałam się do kuchni gdzie była mama. 
- Cześć - powiedziałam i usiadłam na krześle
- Więc gdzie byłaś całą noc? - zapytała robiąc naleśniki
- No..u Kyle'a...robił imprezę i moglismy u niego nocować - zaczęłam tłumaczyć
- Następnym razem proszę informować mnie o takich wyskokach...Skąd mam wiedzieć co się z tobą dzieje? 
- Przepraszam.. - powiedziałam 
Zjadłam obiad i zaraz przyjechały po mnie dziewczyny. Nawet się nie przebrałam po czym wyszłyśmy z mojego domu. Po niespełna 20 minutach byłyśmy już w centrum handlowym. Zaczęłyśmy szukać sobie jakiegoś stroju- na marne. Dziewczyny wciągnęły mnie do sex-shop'u.
- Co my tu robimy? - zapytałam zdziwiona
- Nie udawaj już takiej cnotki - zaśmiała się Kim 
- Przyszłyśmy coś wybrać na halloween
- Bez przesady...To tylko zabawa, a nie REKRUTACJA DO PLAYBOYA! -lekko podniosłam głos i dałam nacisk na ostatnie słowa.
- Oj dooobra - machnęła ręką Tay
Po kilku godzinnych zakupach dziewczyny wybrały dla mnie. Poszłyśmy jeszcze na kawę i zmęczone całym dniem wróciłyśmy do domu. Od razu poszłam do swojego pokoju i padłam jak kłoda na łóżko. Zaraz usłyszałam pukanie. 
- Wejść - mruknęłam 
- Lola...a podwiozłabyś mnie jutro do Cody'ego? - zapytał chłopak 
- Ty mnie prosisz o podwózkę? - wybuchłam śmiechem 
- Powinieneś raczej tego żądać - zaśmiałam się 
- Bo mama...ona zostaje w pracy, bo mają tam jakąś imprezę i nie ma mnie jak zawieźć... 
- Jasne - powiedziałam z uśmiechem na twarzy
Chłopak zaraz wyszedł z pokoju. Cholerka...od dawna mi nie dokuczał. Co się dzieje? Moje zmęczenie dawało o sobie znaki. Zaraz zasnęłam w ubraniach. 

~*~
Dzisiaj rozmawiałam tylko w szkole z Justinem, a później wróciłam, żeby się szykować na imprezę. Dziewczyny wymyśliły, że spotkamy się z chłopakami na miejscu. Mi to pasowało. Mamy faktycznie nie ma od rana. Zaczęłam się szykować. Wzięłam chłodny prysznic, umalowałam się, podkręciłam włosy i wyszłam gotowa z łazienki. Zeszłam na dół, zjadłam kanapki, które sama sobie przygotowałam. Jedną zostawiłam bratu. 
- Max! - krzyknęłam 
- Ide! - krzyknął i zaraz był na dole
Nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam śmiechem na widok tego kretyna. 
- Idziemy - zaśmiałam się i wręczyłam mu kanapkę. 
Poszliśmy do mojego samochodu i odjechaliśmy. 
- Będę nocował u niego, ok? - zapytał
- Jasne - uśmiechnęłam się. I tak nie miałabym jak po niego przyjechać Impreza będzie do rana. Pojechaliśmy pod wskazany adres i wysadziłam brata, po czym pojechałam pod dom Nicoll. Przy wejściu czekały na mnie dziewczyny. 
- Hej - ucałowałam każdą z nich.
- Boże...wyglądamy jak dziewczyny z rozkładówki - warknęłam 
- Lola! Zamknij się i idziemy się bawić - zaśmiała się Kim. 
Weszłyśmy do domu pewnym krokiem. Czułam na sobie wzrok znajomych ze szkoły, ale nikogo nie zaszczyciłam spojrzeniem dłużej niż 2 sekundy. Przecisnęłyśmy się przez tłum ludzi i poszłyśmy po alkohol w czerwonych plastikowych kubeczkach. 
- Tylko ostrożnie - zaśmiała sie Tay
- Mhmm.. - mruknęłam i zatopiłam usta w trunku. 
Kiedy już każda z nas miała trunek poszłyśmy na na środek salonu. Zaczęłyśmy się poruszać w rytmie muzyki. Po chwili przyłączyli się do nas koledzy ze szkoły. Carl objął mnie i odwrócił do siebie tyłem po czym zaczęliśmy tańczyć, a gdzie Justin? Kyle i Louis? Tańczyłam z chłopakiem kilka piosenek, aż moją uwagę przykuł Justin, Josh i Caroline. W pewnej chwili kiedy szatynka się odwróciła Justin wrzucił jej coś do kubeczka, po czym odszedł zostawiając ją z Joshem. Przeprosiłam mojego tancerza i podeszłam do dziewczyny, przy okazji spotkałam Justina. 
- O..Caroline! czeeść - uśmiechnęłam się do szatynki i uściskałam ją. 
Obaj byli zdziwieni moim zachowaniem i patrzyli co dalej zrobię 
- Cz..Cześć Lola - powiedziała zdezorientowana dziewczyna 
- Lola..Chodź zatańczyć - pociągnął mnie za rękę szatyn 
- Jeszcze nie skończyłam! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby, Justin natychmiast puścił moją rękę. 
- Co u ciebie słychać? Jak się bawisz? 
- Y..no dobrze...- powiedziała
- Wiesz co..skończył mi się alkohol..mogę twój kubeczek? - zapytałam uśmiechając się 
- No..Jasne...Ale tam jest ich więcej - powiedziała wręczając mi kubeczek z alkoholem lekko zdziwiona 
- Lola...Mozesz przecież sobie sama nalać - wtrącił się się Justin
- Dzięki...- uśmiechnęłam się i przytuliłam dziewczynę -jeszcze mi podziękujesz - wyszeptałam jej do ucha. 
Odeszłam z Justinem i kubeczkiem w dłoni. Ciekawe co zrobi kiedy się napiję, aie przechyliłam kubek do ust z zamiarem napicia się, ale Bieber mi to uniemożliwił ciągnąć za rękę w dół
- Co jest? 
- Chodź zatańczyć. Nie powinnaś była pić 
- Ale chcę - uśmiechnęłam się i kolejny raz zrobiłam podejście, żeby się napić
- Nie pij tego! - powiedział chłopak i chyba zaraz tego pożałował
- Dlaczego? - popatrzyłam na niego zdziwiona 
- Bo..boo...- próbował coś powiedzieć
- Bo wrzuciłeś tam coś? - zapytałam robiąc poważną minę
- To nie tak jak myślisz! 
- A jak? Nie wrzuciłeś jej tego chyba do smaku! 
- Josh mnie prosił, żebym mu z nią pomógł
- Wiesz co? Świnia jesteś! Ciekawe co byś zrobił gdyby to mi wrzucono tabletkę - warknęłam i poszłam na środek salonu tańcząc z jakimś chłopakiem 
- Lola..Możemy porozmawiać? - krzyknął Justin łapiąc mnie za łokieć na co pokiwałam przecząco głową
Z kim ja jestem? Był gotów skazać dziewczynę na takie cierpienie, żeby tylko pomóc swojemu koledze, ale tak..taki był Justin...Zawsze bawił się dziewczynami. Już mi się odechciało wszelkiej zabawy. Przyszłam tu DLA NIEGO! a on właśnie pomagał zgwałcić koledze jakąś dziewczynę. Wyszłam bez słowa z imprezy, po prosty, żeby się przejść i szłam przed siebie. Było już ciemno i ludzi mniej. Po chwili mój telefon zadzwonił..Pewnie Justin. Myliłam się..zastrzeżony numer.
- Tak? 
- Ślicznie dziś wyglądasz - powiedział mężczyzna zachrypniętym głosem. 
Przejechało obok mnie właśnie auto trąbiąc na mnie...w słuchawce też to usłyszałam. Fala gorąca przeszyła całe moje ciało, ręce zadrżały, oddech przyspieszy, a serce waliło jak młotem
- Kim jesteś? - wyszeptałam niemalże łamiącym się głosem. 
- Zobaczysz - rozłączył się. 
Schowałam telefon do torebki i przyspieszyłam kroku. Na ulicy teraz było słychać tylko stukanie moich szpilek. Postanowiłam jednak, że zawrócę, ale to był błąd. Gdy tylko się odwróciłam ujrzałam chłopaka w masce ducha. Wyszczerzyłam oczy. Co teraz? Szłam dalej przed siebie. Ostrożnie wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer do Kim...nie odbiera...Taylor...też nie odbiera...Kyle...Boże! Chyba zostałam sama. Louis..- odebrał! 
- Louis? Potrzebuję cię - wyszeptałam
- Lola? Co się stało? - zapytał chłopak
- Ktoś za mną idzie. Boję się - wyszeptałam
Zaraz usłyszałam jak ktoś biegnie
- Dom Jaspera! - krzyknęłam i zaraz poczułam jak ktoś łapie mnie za szyję i mocno zaciska na niej rękę. Głośno pisnęłam. Telefon wypadł mi z ręki i rozsypał się. Czułam jak z czasem zaczęło brakować mi tlenu. Nie miałam siły nawet krzyczeć. Oczy powoli mi się zamykały. Odpływałam. Na ulicy nie byłoż żywej duszy więc nikt mi nie mógł pomóc. Czy tak ma się skończyć moje życie? Po chwili poczułam dziwne ukłucia

~*~
- Justin! - usłyszałem głos przyjaciela
- Co jest? - zapytałem dalej myśląc o Loli
- Lola dzwoniła! Mówiła, że ktoś za nią idzie. Jest koło domu Jaspera - wykrzyczał, a we mnie aż się zagotowało. Podniosłem się i szybko zawołałem Kyle'a. Wybiegliśmy szybko z domu i biegliśmy pod dom Jaspera.
Cholera..tak bardzo się o nią bałem. Biegliśmy ile sił w nogach, aż zauważyliśmy leżącą osobę na chodniku. Szybko tam podbiegliśmy 
- Lola? - podniosłem dziewczynę 
- Stary..ona krwawi - powiedział Kyle łapiąc się za głowę

***
Nie podoba mi się wgl. rozdział -,- Sorry dziewczyny...Miał się pojawić już wczoraj, ale stwierdziłam, że go jeszcze dopracuje i wyszło o coś takiego ;/ Wcześnie pisanie rozdziału zajmowało mi 30 min-1h, a teraz kilka dni ;< I jeszcze szukanie ubrań ... Mam nadzieję, że następne rozdziały będą lepsze :( Dziękuję za komentarze :**

5 komentarzy:

  1. a mi jak zawsze się bardzo podobra i jak zawsze chce więcej ;D
    poleciłam u siebie Twój blog ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie, 2 blog też supeer ;) czekam na dalszy ciąg akcji ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie rozdział wspaniały i wiem coś o tym na początu zawsze tak jest a później bęc ha nie karz czegać nam długo do następnego.Ps.akcja cudowna

    OdpowiedzUsuń
  4. nie dołuj się że długo zajmuje ci pisanie rozdziałów. :)
    podobają mi się bardzo one i czekam na następny ;)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń