środa, 7 listopada 2012

ROZDZIAŁ 20

Siedemnasta! Czas się zbierać. Zaraz ma być u mnie Justin. Poszłam do łazienki, wyprostowałam włosy, zrobiłam makijaż co rzadko robiłam...w ogóle się nie malowałam. Ubrałam przygotowane wcześniej ciuchy i wszyłam z łazienki. Justina jak nie było, tak nie było. Wzięłam w dłoń telefon i zadzwoniłam do chłopaka. Odebrał dopiero po 4 sygnale
- Skarbie, gdzie jesteś?  
- Nie mogę po ciebie przyjechać. Spotkamy się na imprezie 
- Mhm.. - odpowiedziałam i rozłączyłam się. 
- Mógł chociaż zadzwonić, albo napisać... - powiedziałam do siebie. 
Zeszłam na dół i wzięłam kluczyki od swojego auta. Mamy nie było...była na zakupach z Max'em. Wyszłam i wolnym krokiem weszłam do auta. Już po niecałych 10 min byłam na miejscu. Wysiadłam i weszłam do domu, w którym impreza już trwała od 40 min.  Weszłam i od razu dorwały mnie przyjaciółki. 
- A gdzie Justin? - zapytała zdziwiona Kim 
- Chcesz, żeby się na ciebie rzucił ? - zaśmiała się Tay
- O co wam chodzi? 
- Ubrałaś się tak jakbyś chciała go przelecieć - wybuchły śmiechem dziewczyny 
- Nieprawda! - warknęłam 
- To gdzie jest Justin? - zapytała Kim 
- Nie wiem... 
Dziewczyny przewróciły oczami i wzięły mnie na parkiet. Zaczęłyśmy się poruszać w rytmie muzyki coraz bardziej szalejąc. Parkiet należał do nas. Po chwili poczułam na swojej talii obce ręce, a zaraz ktoś do mnie przylgnął i kołysał moimi biodrami. Nie był to Justin...on inaczej pachnie...ma inny dotyk. Obcy chłopak wręczył mi plastikowy kubek z alkoholem. Dalej się nie odwracałam. Dziewczyn przy mnie już nie było. Powoli popijałam sobie alkohol. Dalej się nie odwracałam i nie wiedziałam z kim tańczę. Byłam tak zła na Justina, że nic mnie nie obchodziło. 
- Odbijany! - usłyszałam i zaraz objął mnie inny chłopak. To był Justin 
Odwróciłam się i zobaczyłam jak obcy chłopak przytrzymuje ręką zakrwawiony nos. 
- Co robisz? Tylko ze mną tańczył - warknęłam na chłopaka 
- Tylko? Jeszcze chwila i byście byli na górze - wycedził przez zaciśnięte zęby. 
- Fajne masz zdanie o swojej dziewczynie! - powiedziałam oschle i odeszłam od szatyna w kierunku wyjścia na zewnątrz. Okrążałam właśnie dom kiedy poczułam silne pchnięcie na ścianę 
- Aua! - jęknęłam 
- Przepraszam...nie chciałem, żeby zabolało. - powiedział Justin 
- Nawet nie zadzwoniłeś! 
- Chciałem, ale nie miałem czasu
- Tak? Ciekawe co takiego robiłeś? 
- Moja mama...za bardzo zabalowała na bankiecie i musiałem po nią pojechać - powiedział wkładając ręce w kieszenie
- Mogłeś chociaż napisać - powiedziałam 
- Myślisz, że nie chciałem? 
- Nie wiem.. - odpowiedziałam, chciałam już wrócić na imprezę lecz chłopak mocno mnie pociągnął za nadgarstek i do ciebie przyciągnął tak, że nasze twarze dzieliły milimetry
- Ślicznie dziś wyglądasz - szepnął uśmiechając się zadziornie 
Zagryzłam dolną wargę, on tak cholernie seksownie wyglądał jak się tak uśmiechał łobuzersko. 
- Dziękuję - szepnęłam lekko zawstydzona. 
Po chwili szatyn zbliżył się jeszcze bardziej i ułożył swoje usta na moich, po czym złączyły się w namiętny pocałunek. Trzymał dłonie na moich plecach i co chwile ja gładził. Na chwile się oderwałam od niego. 
- Idę na imprezę, a ty...wytrzyj usta - zaśmiałam się widząc jego usta ubrudzone moją szminką. 
Wyjęłam z torebeczki chusteczki i lusterko po czym mu to wręczyłam. Szatyn sam się zaśmiał i wytarł starannie usta. Schowałam lusterko i odeszłam od Justina, który już po chwili był obok mnie obejmując mnie w pasie. Weszliśmy na imprezę, tyle że tym razem...razem 
- Gdzie byłaś? - podbiegła do mnie Tay
Czy one nic innego nie robią tylko za mną latają? 
- Przewietrzyć sie - uśmiechnęłam sie 
- Przewietrzyć się - pokiwała glową blondynka patrząc na Justina 
- TAK! przewietrzyć się! - zaśmiałam się 
Poszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Dziewczyny tańczyły ze swoimi chłopakami, a ja z Justinem. Stał za mną i obejmował mnie cały czas w tali co chwilę schodził rękoma niżej i tak jakby delikatnie podciągał mi spódniczkę, którą co chwilę obniżałam. Całował mnie również po szyi i barkach. 
- Lolaa - szepnął mi do ucha. Mimo głośnej muzyki go usłyszałam 
- Chodź na górę - szepnął jeszcze raz całując mnie w szyję 
Odwróciłam się do niego 
- Po co? - wiedziałam czego chce, ale chciałam się z nim podroczyć
- No wieesz...- zaśmiał się 
- Justin...nie mam na to ochoty - uśmiechnęłam się 
- Taa... to byś się inaczej ubrała - powiedział kolejny raz całując mnie po szyi 
- Jestem normalnie ubrana - spojrzałam na swój strój. 
Dobra dziewczyny miały rację. Faktycznie wyglądałam jakbym chciała kogoś przelecieć. 
- Chociaż na 5 minut - powiedział jak małe dziecko 
- Justin. Jesteśmy na imprezie 
- Looola nooo - powiedział błagalnym głosem. 
To niewiarygodne jaką w tej chwili miałam nad nim przewagę. 
- 5 minut - powtórzył
- To za mało - zaśmiałam się 
- Więc się zgadzasz? - nagle się ożywił 
- Nie - powiedziałam stanowczo i odeszłam od niego na krok zaczynając tańczyć. Chłopak się chyba obraził ponieważ już do mnie nie dołączył. Przez resztę imprezy tańczyłam z dziewczynami. Ludzie powoli się rozchodzili. Musieliśmy zostać i pomóc sprzątać przyjacielowi. Gdy zrobiło się już niemalże pusto, zdjęłam wysokie szpilki i ułożyłam się wygodnie na kanapie. Postanowiliśmy również, że wszyscy przenocujemy u chłopaka jako iż ma wolny dom. Zaraz obok mnie usiadły wyczerpane dziewczyny. Patrzyłyśmy na spitych chłopaków jak sprzątją i nie mogłyśmy powstrzymać się od śmiechu. 
- Gdzie Justin? - zapytałam 
- Sprząta kuchnie - powiedział Kyle
Leniwie się podniosłam i poszłam powoli do kuchni. Tak jak mówił Kyle...Justin faktycznie sprzątał kuchnie. 
- Obraziłeś się? - zapytałam siadając na blacie 
Szatyn cały czas unikał mnie i błądził gdzieś wzrokiem byle nie patrzeć na mnie. 
- Juuustin - zaśmiałam się i zaczęłam machać nogami 
- Jesteś samolubna - wreszcie się odezwał 
- Niby w jaki sposób? - zapytałam zdziwiona 
- Bo ... powinnaś się ze mną dzielić sobą - powiedział patrząc na mnie 
- Że co ? - wybuchłam śmiechem 
Justin przewrócił oczami i wrócił do sprzątania. Może by się z nim tak pobawić? Położyłam się na blacie i cały czas na niego patrzyłam uwodzicielskim wzorkiem. 
- Justin...- niemalże szepnęłam 
- Co? - zapytał i popatrzył w moją stronę 
- Seksownie dziś wyglądasz - zagryzłam dolną wargę 
- To na mnie nie działa! - powiedział ostawiając miotłę i oparł się o stół nie spuszczając ze mnie wzroku. 
- Nie? - zapytałam 
- Nie - odpowiedział krzyżując ręce na piersiach i dalej na mnie patrzył. 
- Wiesz coo...o chyba chce mi się spać... - powiedziałam patrząc na niego. Delikatnie przygryzłam palec skazujący po czym zjechałam nim na dekolt. Justin przełknął ślinę i wreszcie się odezwał 
- Yyy...Chcesz iść spać? Mogę cię zanieść do łóżka - powiedział oblizując wargi 
- Naprawdę? Byłbyś tak miły? - zagryzłam dolną wargę 
- Mhmm...- powiedział po czym wstał i do mnie podszedł. Nachylił się nade mną i pocałował namiętnie. Po chwili byłam już u niego na rękach. Nie przestawaliśmy się całować. Nie zwracając uwagi na przyjaciół weszliśmy na górę. Justin postawił mnie na ziemi i zaczął zachłannie całować co odwzajemniałam. 
- Mamo! - usłyszeliśmy jak Kyle krzyknął radośnie 
- Cholera - warknął Justin i oderwał się ode mnie 
Zaśmiałam się pod nosem. 
- Innym razem - zagryzłam dolną wargę i poszłam przodem. Po chwili poczułam jak ręka chłopaka klepnęła w mój tyłek. Odwróciłam się i spojrzałam na niego morderczym spojrzeniem. 
- Ręka mi uciekła. - powiedział patrząc na swoją rękę
- Głupek - szepnęłam do siebie 
Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół 
- Dobry wieczór pani Sanders
- O Lola - uśmiechnęła się serdecznie kobieta. 
- I Justin - dodała i popatrzyła na nas jakby wiedziała co robiliśmy. 
Szybko ją minęliśmy. 
- Ej...ale nocka dalej aktualna - zaśmiał sie Kyle tuląc do niebie Taylor
Justin popatrzył na przyjaciela jakby chciał go zaraz zabić
- Stary...sorry...Nie wiedziałem - powiedział z wyrzutem 
- Nic się nie stało - odpowiedziałam za chłopaka
~*~
Wszyscy już leżeliśmy na podłodze okryci kołdrami i oglądaliśmy jakiś horror. Cały czas zakrywałam się bluzką Justina. 
- Skarbie...nie teraz...Tu są nasi przyjaciele - zaśmiał sie szatyn 
Ta...że niby go rozbieram? Pf. Wszyscy się zaśmiali
- Kretyn - warknęłam i odwróciłam się do niego tyłem naciągając na siebie jak najwięcej kołdry. 
- Skarbiee - usłyszałam jego głos tuż przy moim uchu. 
Milczałam 
- Śpisz? - zapytał całując mnie w szyję 
- Niee...oglądam powieki - odpowiedziałam z ironią 
- Wiedziałeeem - zaśmiał się i położył rękę wzdłuż mojego siała po czym uszczypnął mnie w tyłek
- Auć! - jęknęłam 
- Przepraszam - powiedział i zaczął masować moje obolałe miejsce
- Zabieraj te łapy! Zrobiłeś to specjalnie - powiedziałam ściągając jego ręce
- A coś ty myślała - zaśmiał się 
Głośno westchnęłam zdenerwowana. 
- Kocham Cię - szepnął i mocno mnie do siebie przytulił 
Uśmiechnęła się sama do siebie. Jego usta cały czas błądziły po mojej szyi co przyprawiało mnie o miłe dreszcze. 
- Przestań...Chce spać - powiedziałam 
- Oj nie bądź taka - powiedział śmiejąc się. 
Odwróciłam się do niego. 
- Chcesz spać sam? 
- Nie...Przepraszam - powiedział smutno 
- Wybaczam - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w usta. Następnie wtuliłam się w jego tors. 

~*~

Obudził mnie Justin całujący po twarzy. 
- Przestań - powiedziałam przez śmiech 
- Ślicznie wyglądasz jak śpisz - szepnął 
Na pewno..Makijaż cały rozmazany, włosy rozczochrane. Podniosłam się, a przyjaciół już nie było. 
- Gdzie wszyscy? - zapytałam 
- Na śniadaniu 
- Dlaczego mnie nie obudziłeś? - zapytałam. Uwielbiam kuchnie Kyle'a
- Boo..Bo tak słodko spałaś - uśmiechnął się. 
Poderwałam się z łóżka i pociągnęłam za sobą chłopaka. Szybko zbiegliśmy na dół. Zapach tostów..mmm...
- Przyszli nasi ulubieńcy - zaśmiał się Louis
- Widzę, że tam są dla mnie tosty - zaśmiałam się i wyrwałam niemalże talerz chłopakowi, który właśnie nakładał tosty. Usiedliśmy z Justinem na kanapie. Położyłam mu nogi na kolanach i zaczęłam karmić. Raz on jadł, raz ja. 
- Ja słooodko - zaśmiała się Kim 
Nie zwracaliśmy na nich uwagę tylko jedliśmy. Byliśmy obydwoje tak samo głodni. 
- Dzisiaj mamy na 9:30? - zapytałam chłopaka 
- Mhm.. - pokiwał głową. 
Spojrzałam na telefon. Była 8:30. 
- będziemy się zbierać bo za godzinę do szkoły - powiedziałam wstając z kanapy.
- Faktycznie! Dzisiaj na 9:30! - obudził się Louis 
- To my też się zbieramy - powiedziała Tay całując Kyle'a 
- Mhmm - odpowiedział. Wszyscy wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do swoich. 

~*~

Przepraszam, że dopiero dzisiaj odcinek i taki..nudny -,- ale wczoraj neta nie miałam prawie, bo mamuśka mi zabrała i kryłam się z drugim modemem ;D. Dzisiaj chciałam was zmobilizować  do komentowania i udało się! 4 komentarze :* Już myślałam, że rozdział wam się nie spodobał. Dziękuję:* i do następnego rozdziału :)

7 komentarzy:

  1. beautifulday08 listopada, 2012

    ech jak zawsze świetnie ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. co to jest za napaleniec haha ;D
    jak zawsze świetnie ;*
    czekam na kolejny wpis tu i na drugim blogu ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bieberlove♥08 listopada, 2012

    Każdy rozdział jest świetny. ! :)
    Pozdrawiam i czekam na następny .

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana ja zawsze cudownie! Bacznie śledze twoje 2 blogi i czekam na kolejne ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. littleblackdress10 listopada, 2012

    o widze zmiany na blogu ;D świetnie jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Możesz wstawić rozdział 6 na http://justsmile.bloblo.pl/
    Proszę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebisty blog ;3
    ale wole tamten x d;3

    OdpowiedzUsuń