poniedziałek, 22 października 2012

ROZDZIAŁ 10

- Idę się wykąpać - powiedziałam wychodząc spod chłopaka 
- Mogę z tobą? - zapytał ruszając brwiami 
- Niee - pokazałam mu język 
- O ty! - podbiegł do mnie przerzucając sobie mnie przez ramie 
- Justin! Puszczaj! - krzyczałam nie przestając się śmiać
- Nigdy! 
- Justin, przepraszam - płakałam ze śmiechu
- Za późno - powiedział kręcąc się ze mną w kółko 
- Justin! Kochanie! 
Po chwili chłopak rzucił mnie na łóżko natychmiast przywierając do mnie ciałem. 
- Teraz przeproś - wyszeptał 
- Przepraszam - zaśmiałam się 
- Ładniej 
- Przepraszam - zagryzłam dolną wargę 
- Tak cholernie seksownie mnie przepraszasz 
- Justin! - wybuchłam śmiechem 
- Zrób to jeszcze raz 
- Nie 
- To cię nie puszczę - zaraz poczułam ciepłe dłonie na talii.
Znowu zagryzłam dolną wargę, ani na chwilę nie traciłam z nim kontaktu wzrokowego. 
- Przepraszam - starałam się by zabrzmiało to w jakiś sposób seksownie .
- Ale mnie rozpalasz - zaśmiał się całując mnie w usta 
- Justin, złaź! Idę się wykąpać! - śmiałam mu się w usta. Tak naprawdę nie chciałam, żeby schodził
- Wcale tego nie chcesz - z ust przeniósł się na moją szyję 
Czy on czyta w moich myślach? 
- To nie istotne - zaśmiałam się oblizując wargi. Uwielbiałam kiedy mnie całował. Wplotłam palce w jego włosy i delikatnie je mierzwiłam. Nagle do pokoju wpadł Max. Odwróciliśmy głowy w jego stronę
- Czego? - warknęłam 
- Nic! Chciałem sprawdzić - zaśmiał się chłopak pokazując nam język. 
- Zabije go! - wykrzyczałam 
- Pierwszy to zrobię - zaśmiał się Justin i obydwoje wstaliśmy biegnąc za Max'em 
- Chodź tu!
Po chwili chłopak wpadł w ręce Justina. 
- Co z nim zrobimy? - zapytał chłopak szyderczo się śmiejąc
- Ej! Justin! A gdzie męska solidarność? - mówił przestraszony Max
- Zamkniemy go w piwnicy - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Nie błagam was! Tylko nie tam! 
- Wszystko? Zgadzasz się na sprzątanie mojego pokoju przez tydzień?
- Fuj! Tylko nie twój pokój! 
- Idziemy Justin! 
Już mieliśmy iść kiedy chłopak jednak się zdecydował
- Dobra, Dobra! Niech będzie - wykrzyczał rozkładając ręce. 
- Możesz go puścić 
Justin posłusznie puścił chłopaka na co młody jeszcze raz pokazał nam język i pobiegł jak najszybciej do swojego pokoju. Poszłam do kuchni, otwierając lodówkę poczułam jak Justin przytula się do mnie od tyłu. 
- Mrr.. Co to za miłe wibracje? - zaśmiał się chłopak przejeżdżając dłońmi po moim tyłku. 
- A! Telefon - w miarę szybko się obudziłam i wyjęłam telefon z tylnej kieszeni. 
- Mama napisała, że wróci nad ranem - dodałam
- To mamy dużo czasu dla siebie - zaśmiał się szatyn na mojej szyi. 
- O nie, nie, nie...Idziemy spać - zaśmiałam się. 
- Ale Lola! .. - nie dałam mu dokończyć kładąc wskazujący palec na jego ustach. Spuścił zawiedziony głowę w dół. 
- Tak, ja też Cię Kocham - zaśmiałam się. 
- Jesteś głodny? - dalej patrzyłam w lodówkę 
- Jeśli podają Cię w menu - wyszeptał mi do ucha odpinając mi spodnie. Spojrzałam na zegarek 1:00 . Na szczęście jutro nie ma szkoły. Po odpięciu spodni zaczął podwijać mi bluzkę powoli, gładząc dłońmi mój brzuch. Zagryzłam dolną wargę. Jego ręce zaraz znalazły się na moim biuście. Odwróciłam się do niego, pocałowałam go czule 
- Śpisz na kanapie - uśmiechnęłam się zapinając spodnie i poprawiając bluzkę. Wzięłam jabłko i poszłam na górę.
- Co?! Lola?! Proszę, nieeee 
- Dobranoc Kochanie - cmoknęłam go  policzek, ugryzłam jabłko i kierowałam się już na górę kiedy ktoś pociągnął mnie za łokieć. 
- Justin! Co robisz? - popatrzyłam na niego pytająco 
- Stęskniłem się za tobą - wyszeptał całując mnie namiętnie 
- Ja za tobą też, ale nie poznaję cię - zaśmiałam się. 
- Musisz jeszcze trochę poczekać - dodałam.
- Nie chcę czekać - popatrzył na mnie robiąc maślane oczka 
Pocałowałam go namiętnie.
- Idziemy spać napaleńcu - wybuchłam śmiechem ciągnąc go za koszulkę 
- Mmm...podoba mi się jak do mnie mówisz - poruszył brwiami chłopak. 
- Chodź! - Ciągnęłam go po schodach. 
- Lolaa! Przecież chciałaś zaczekać - zaśmiał się szatyn 
- Zamknij się już - nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
W końcu znaleźliśmy się na górze. 
- Siadaj ty, zaraz przyjdę - popchałam chłopaka na łóżko.
Poszłam do łazienki. Wyszłam po niecałych 15 min. owinięta w ręcznik. Szłam do chłopaka wykonując kocie ruchy. Justin zagryzł dolną wargę i bacznie mi się przyglądał
- O jeej! To ja się nie ubrałam? - popatrzyłam na niego z uśmiechem. 
- Nie Lola! Proszę, zaczekaj! Błagam - mówił błagalnym głosem. 
Już miałam wchodzić do łazienki. 
- Tak? - zagryzłam dolną wargę. 
Justin podszedł do mnie i objął w pasie, po czym wziął mnie na ręce. Oplotłam go w pasie nogami i czule całowałam. Po chwili znaleźliśmy się na łóżku. Powoli rozwiązywał mój ręcznik, aż zamiast mnie nagiej ujrzał moją bieliznę. 
- Niespodzianka - zaśmiałam się. 
- Idę się ubrać - dodałam i zeszłam z jego kolan.
- Wiesz cooo.. - powiedział obrażonym tonem. 
- Nie, ale liczę na to, że mi powiesz - wyszłam z łazienki ubrana w jego koszulkę, którą mu kiedyś zabrałam i krótkie spodenki. Położyłam się obok niego. 
- Skarbie, jestem zmęczona. Chodź spać - pociągnęłam go do siebie. 
- Nie widzisz, że właśnie staram się być obrażony? - powiedział nawet się do mnie nie odwracając. 
- Tak, świetnie ci to wychodzi, a teraz chodź spać - zgasiłam lampkę. 
Chłopak dalej siedział odwrócony plecami do mnie. 
- Kocieee - starałam się to powiedzieć jak najbardziej seksownie
- Taak? - zapytał z uśmiechem na twarzy. 
- Chodź spać! 
Justin zdjął ciuchy i położył się obok mnie dalej obrażony. Przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafiłam. 
- Mrr - zamruczałam mu do ucha. Przejechałam ręką po jego gołej klacie
- Kocham Cię - wyszeptałam mu dając całusa w policzek. 
- Ja ciebie tez - po chwili obrócił się w moją stronę i przytulił mnie mocno do siebie. 

 ~*~

Obudziłam się wyjątkowo wypoczęta. Wreszcie mogłam się wyspać we własnym łóżku, a nie tym szpitalnym. Przetarłam oczy i ujrzałam moje szczęście obok. Nigdy nie przypuszczałabym, że będziemy razem. Zawsze się nienawidziliśmy. Wstałam i poszłam do łazienki, wyszłam po 10 min ubrana w . Wskoczyłam na śpiącego Justina, na co ten natychmiast się poderwał. 
- Czeeść - powiedziałam słodko dając mu buziaka 
- Cześć, Cześć - odpowiedział przecierając oczy. 
- Która godzina? - zapytał
- 11. Chodź na dół. Mama zrobiła śniadanie. - Jeszcze raz pocałowałam go namiętnie.
- Już wstaje. - powiedział po czym podniósł się z łóżka. 
- Justin? Co ci się śniło? - zapytałam próbując powstrzymać śmiech. 
- A dlaczego pytasz? - zapytał uśmiechnięty 
Skierowałam wzrok na jego krocze i wybuchłam śmiechem. 
- A! - wrzasnął i schował się do łazienki. 
- Justin? W porządku? - nie mogłam przestać się śmiać
- A chcesz mi pomóc? - zapytał 
- Nie, niee... Ja idę już na dół. Przyjdź jak....skończysz - znowu wybuchłam śmiechem i zeszłam na dół. 
- Cześć mamo - uśmiechnęłam się do kobiety pijącej kawę 
- Cześć. Jak się spało? - zapytała uśmiechnięta
- Dobrze, o której wróciłaś? - odwdzięczyłam się również uśmiechem. 
- o 8:00 
- Ahaam.. Co na śniadanie? - zapytałam rozglądając się 
- Tam jest jajecznica. Odgrzejcie sobie, bo Max już zjadł 
- OK - odpowiedziałam i wstawiłam jajecznicę na gaz. Po chwili zszedł Jus. 
- Dzień Dobry - przywitał się z moją mamą 
- Cześć - uśmiechnęła się 
Próbowałam jakoś powstrzymać śmiech. 
- Nie śmiej się tak - zaśmiał się chłopak. 
Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- Przepraszam - wykrztusiłam z siebie i poszłam do salonu. Po 5 min wróciłam już spokojna. Nałożyłam chłopakowi jedzenie i sobie. Po chwili nasze talerze były już puste. 
- To co robimy? - zapytałam patrząc na Justina.
- Idziemy do Kim - odpowiedział
- Tak? 
- Tak . 
- To chodźmy. - powiedziałam po czym wyszliśmy. 
- Do widzenia - pożegnał się Justin.
- Pa mamo
- Pa
Szliśmy cały czas za rękę. W głowie cały czas miałam obraz z rana. 
- Lola! Nie myśl już o tym - zaśmiał się lekko skrępowany chłopak 
- Racja, przepraszam - zagryzłam wargę by się nie śmiać. 
- Jeszcze będziesz mnie dzisiaj błagać. 
- Justin, proszę nieee. - patrzyłam na niego błagalnie. 
W końcu doszliśmy do domu Kim. 
- Czeeść wszystkim - przywitałam się ze wszystkimi ściskając ich, Jus. zrobił to samo. 
- Co tu robimy? 
- Spędzimy wspólnie dzień - uśmiechnęła się Tay
- Stęskniliśmy się za tobą - powiedział Kyle
- Aww.. Dziękuję - Już szłam uściskać Kyle'a kiedy pociągnął mnie do siebie Justin. 
- Ja też się za tobą stęskniłem - zaśmiał sie przytulając mnie mocno do siebie. 
Wszyscy się zaśmiali.
- To zamawiamy pizze - rzucił Louis wybierając numer do pizzerii
Wszyscy zasiedliśmy na kanapie. Zarzuciłam nogi na kolana Justina, który zaczął je od razu głaskać. 
- Włączam horror - zaśmiała się Tay
- Co? Dlaczego? - cholera...nie lubię horrorów. 
Kyle pozasłaniał okna, w domu zrobiło się ciemno. Wtuliłam się mocno w Justina. Cały czas chowałam oczy za jego ręką.W końcu pisnęłam ze strachu razem z Kim. Wszyscy zaczęli się śmiać. Zauważyłam, że Louis dziwnie się uśmiecha w stronę Justina. Spojrzałam na niego i okazało się, ze ten głupek przez cały czas patrzył mi w dekolt. 
- Justin! - krzyknęłam 
- Co? Już koniec? - Chłopak szybko się poderwał 
- Miałeś oglądać! 
- Oglądałem! 
- Nie to co trzeba! 
- Same się prosiły! 
- Zaraz oberwiesz! 
- Spróbuj szczęścia - zaśmiał sie
- Ugh! - wstałam i zaczęłam za nim biec. W końcu się zatrzymał i złapał mnie w pasie następnie przewinął przez ramie. 
- Justin puszczaj! - darłam się na niego wkurzona
- Nigdy! - zaśmiał się chłopak wychodząc ze mną przed dom. 
- Justin proszę! Tylko nie basen! - zaczęłam piszczeć i walić go pięściami w plecy. 
- Kochanie! Proszę ! Błagam 
- Mówiłem, że będziesz mnie jeszcze dzisiaj błagać - zaśmiał sie stając prze basenie. 
- Kochanie, jeśli to zro..- nie zdążyłam dokończyć ponieważ w tym momencie znalazłam się w basenie. Do Justina dołączyła reszta i zaczęła się ze mnie śmiać. 
- Ty idioto! Nienawidzę cię! - krzyczałam wycierając dłońmi mokrą twarz.

5 komentarzy:

  1. kolejny świetny wpis .. a to jak wolisz ale byś musiała zrobić tak żebym mogła pzeczytać ;P A nie mam 18

    OdpowiedzUsuń
  2. oj tam przydałoby się troszkę pikanterii ;p
    + świetny rodział najbardziej mi się podobrał, ze wszystkich, oby tak dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogłam przestać się śmiać haha :D

    OdpowiedzUsuń
  4. boze hahahahha to co bylo rano. hahahhaha jezu szczam ahahah

    OdpowiedzUsuń