środa, 24 października 2012

ROZDZIAŁ 12

- Kimbra jest już w domu? - zapytałam 
- Nie - odpowiedział Louis śmiejąc się z nas. Pojechaliśmy pod dom Kyle. Chłopacy pomogli go wnieść do domu i w końcu odwieźli nas do domu.
Weszłam do domu. Wszyscy już spali. Usiadłam na łóżku w ciemnym pokoju. 
Czy powinnam tam jeszcze iść? Co jeśli Kimbra wróci i znowu będzie się do niego dobierała. W ogóle jak ona się tam znalazła? Cholera! Żeby być zazdrosną o kuzynkę chłopaka... Biłam się z myślami. W końcu postanowiłam, że zostanę u siebie. Poszłam do łazienki. Po 10 min wyszłam już przebrana w pidżamę. Położyłam się i momentalnie zasnęłam. 

~*~

Obudziła mnie Kim. 
- Cześć Kochanie - uśmiechnęła się brunetka, a za nią wyłoniła się Tay
- Wstawaj - powiedziała blondynka otwierając moją szafę
- Co? - zapytałam przecierając twarz. NIe bardzo jeszcze wiedziałam o co chodzi. 
- Ubieraj się. Idziemy na miasto - powiedziała Tay szukając mi ciuchów. 
- Idziemy na skatepark 
- Po co? - zapytałam leniwie
- Nie marudź! 
- Ja śpię! - odwróciłam się i poszłam dalej spać. Po chwili poczułam jak mnie ktoś ciągnie za nogi. W mgnieniu oka znalazłam się pa podłodze
- Spałam! - warknęłam i się podniosłam. Wzięłam rzeczy od Tay i poszłam do łazienki. Po 20 min wyszłam ubrana w . Spojrzałam na dziewczyny, które bezczelnie przeglądały mi pocztę. 
- Ej! 
- Aaa.. - zaśmiały się obie. 
- Chodźcie - uśmiechnęłam się do nich. Nie potrafiłam się na nie gniewać. 
- Mamo, wychodzę z dziewczynami. Będę na obiad - powiedziałam zabierając kanapkę bratu. 
- No eeej! - krzyknął 
- Pa
- Do widzenia - powiedziały obie dziewczyny 
- Cześć dziewczyny .
- Najpierw idziemy po Justina są u niego już Kyle i Louis. - powiedziała Kim 
- Ale nic mu nie mówili co się wczoraj wydarzyło? - zagryzłam nerwowo wargę. 
- Nie wiem - zmarszczyła nos Tay
Po chwili doszłyśmy pod dom Justina. Zapukałam. Chwilę czekałyśmy. W końcu otworzyła nam ... Kimbra! Nie odezwała się słowem. Weszłyśmy i od razu poszłyśmy do salonu gdzie siedzieli nasi mężczyźni. 
- Cześć Kochanie - Pocałowałam chłopaka 
- Cześć - uśmiechnął się szatyn pogłębiając pocałunek. 
- O Kimbra już wyjeżdża? Myślałam, że zostaniesz na dłużej - uśmiechnęłam się do niej sztucznie. Dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała.
- Jej mama dzwoniła, że ma wracać - powiedział Justin, na co Kim się zaśmiała.
- Ale ty Chris chyba jeszcze nie wracasz? - spojrzałam na chłopaka
- Niestety, ale jak ona to i ja - odpowiedział
- Będzie mi cię brakowało - zaśmiałam się przytulając się do niego. 
- Ale będziesz miała mnie! - odciągnął mnie Justin od Chrisa
- Dobra, już dobra - wybuchłam śmiechem siadając mu na kolana. 
- To idziemy na skatepark? - zapytała Tay
- Ano - powiedział Louis
- To się zbieramy? - zapytała Kim 
- O której wylatujecie? - zapytałam Chrisa
- Za godzinę mamy samolot 
- To może cię odwieziemy - uśmiechnęłam się do niego.
- Tak, właśnie miałem ich odwieźć. Może pójdziecie już do parku, a ja do was dojdę? - zapytał Jus
- Ja też jadę! - krzyknęłam 
- Dojdziemy do was - poprawił się chłopak. 
- Okey - powiedzieli wszyscy. 
Wstaliśmy i wyszliśmy wszyscy z domu. Wsiadłam z Justinem, Kimbrą i Chrisem do auta, po czym odjechaliśmy. Po niespełna 40 min byliśmy na lotnisku. 
- To paaaa Chris - wtulałam się cały czas w chłopaka. Tak robiłam to po to by podroczyć się z Justinem. Niestety sielanka nie trwała długo. Wołali już, żeby wchodzić do samolotu. Odkleiłam się od chłopaka i stanęłam obok Justina. 
- Paaa Kimbra - powiedziałam irytująco. Dziewczyna słowem się nie odezwała, ani do mnie, ani do Justina. Weszli do samolotu. Poszliśmy do auta. Wsiedliśmy i zapieliśmy pasy. Chłopak w ogóle się do mnie nie odzywał. 
- Justin? 
- Co? - odpowiedział oschle
- Ale ty chyba nie jesteś zazdrosny? - zaśmiałam się
- Nie 
- Jej! To twój kuzyn! Zresztą... 
- Zresztą co? ...
- Ja go nie interesuję - zaśmiałam się 
- Taaa
- Naprawdę 
- Widziałem jak na ciebie patrzy - powiedział przekręcając kluczyk w stacyjce
- Więc jednak jesteś zazdrosny - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek 
- Chrisa nie interesują dziewczyny - powiedziałam pod nosem 
- Co powiedziałaś? 
- A co usłyszałeś? - zaśmiałam się 
- Powtórz noo..
- Boże! Chrisa nie interesują dziewczyny 
- Co?! On ci to powiedział? 
- Nie musiał. Sama się domyśliłam - uśmiechnęłam się do niego. 
W końcu dojechaliśmy do skateparku. Podeszliśmy do reszty znajomych. 
- Siema Justin! - przywitał się z chłopakiem ALEX! 
- Cześć - uśmiechnął sie Justin klepiąc w ramię kolegę
- Twoja dziewczyna to niezła zabijaka - zaśmiał się Alex 
- Co? 
- Noo.. Nie pamiętasz co się działo na imprezie? - zapytał, na co ja pokiwałam przecząco głową. 
- Nieważne..Sorry, ale mnie wołają - powiedział i szybko się zmył. 
- O co mu chodziło? - zapytał Justin dziwnie na mnie patrząc. 
- O nic - uśmiechnęłam się całując chłopaka, jednak tego nie odwzajemnił 
- O jeny! Wczoraj się schlałeś i nie wiadomo skąd na imprezie pojawiła się Kimbra. Zostawiłam cię na chwilę, żeby pójść szukać Kyle'a i Louisa, a jak wróciłam już cię nie było. Szukałam cię długo. W końcu znalazłam... W pokoju... z KIMBRĄ! Gdybym tam wtedy nie weszła to by cię przeleciała - zacisnęłam zęby ze złości. 
- I co dalej? 
- Nooo... Poszturchałam ją trochę 
- Poszturchała - zaśmiał się Louis 
- Stary gdyby nie Alex to by ją tam zatłukła. Kiedy wpadłem Alex już ją trzymał pod ścianą. Dalej się wyrywała. Później chciała jej jeszcze dowalić Kim - wybuchnął śmiechem chłopak
- Co?! Pobiłaś Kimbre? - zapytał z nie do wierzeniem 
- No.. Bo... Dobierała się do...ciebie 
- Lola! 
- Justin! Zrobiłeś to samo kiedy Jasper mnie przetrzymywał w pokoju 
Chłopak zamilkł i mocno do siebie przytulił. 
- Moja zazdrośnica - zaśmiał się, a wraz z nim reszta
Chłopacy wzięli deski i poszli na nich jeździć. Bacznie się im przyglądałyśmy i ich wpadkom. Po chwili na placu gdzie wszyscy jeździli pojawiała się nieznana nam dziewczyna, ale cholernie ładna. 
- Patrzcie na tą blondi - szepnęła Kim 
- Ładna - powiedziałam 
- Jestem ładniejsza - zaśmiała się Tay
Wszyscy oglądali się za tą panną. Po chwili podjechał do niej Justin i perfidnie zaczął z nią flirtować na moich oczach, a zaraz za nim podeszli Kyle i Louis 
- Idziemy stąd! Widać mają lepsze zajęcie - warknęłam 
- Mam lepszy pomysł! Skoro oni mogą to i my możemy! - Powiedziała Kim
- Racja! - przytaknęła Tay poprawiając włosy. 
- Spójrzcie! Tamci goście ewidentnie nam się przyglądają - dodała blondynka
- Idziemy !
Po chwili znalazłyśmy się przy ławce gdzie siedziało trzech chłopaków
- Cześć Chłopaka - rzuciła Tay bawiąc się kosmykiem włosów 
- Siema - uśmiechnął się jeden z nich
- Ja jestem Taylor..to Kim i Lola - przedstawiła nas blondynka
- Ja Cody to Mike i Liam - uśmiechnął się brunet do Kim 
- Możemy się przyłączyć? - zapytała Kim 
- Jasne, Jasne - Momentalnie na ławce zrobiło się więcej miejsca. Usiadłyśmy obok chłopaków. Muszę przyznać, że całkiem fajnie nam się gadało. Jednak humor popsuł mi Justin. Spojrzałam na niego, a on uczył jeździć na desce tą blondi. No co jest? Najpierw Kimbra..teraz ona? ... 
- Wiecie co...Umm...Ja już chyba zwijam. Powiedziałam. 
- Czekaj, chociaż cię odprowadzę - powiedział Mike 
- Nie trzeba - uśmiechnęłam się. 
- To pa - dodałam i odeszłam.
- Wiecie co, my też już pójdziemy - zagryzła warge Kim 
- Miło było - uśmiechnęła się Tay i odeszły. 
- Ugh! On ją uczy jeździć na desce - warknęłam do dziewczyn 
- Lolaaa.... - powiedziała Kim 
- No... Choleraa...Najpierw Kimbra, teraz jakaś blondi 
- Ech - westchnęła Tay 
- Muszę się zabawić..Bez Justina 
- Wepchniemy się do kogoś na domówkę - zaśmiała się Taylor
Od razu poprawił mi się humor. Nagle mój telefon zaczął dzwonić..To Justin. Schowałam telefon do kieszeni. Szybko się zorientował, że nas nie ma. 
Rozeszłyśmy się do swoich domów i umówiłyśmy się o 18. 
Weszłam do domu. 
- Cześć mamo - uśmiechnęłam się
- Cześć Kochanie. Siadaj obiad już jest
Usiadłam przy stole obok Max'a 
- Co Kretynie? - zaśmiałam się 
- Sama jesteś kretynka! 
- Lubisz nosić sukieneczki? - wybuchłam śmiechem 
- Mamoooo! 
- Zamknij się! 
- Dzieci! - krzyknęła mama nakładając nam obiad
- Dziękuję - po czym zabrałam się za obiad. 
- Wychodzę dzisiaj o 18 - rzuciłam 
- Lola...Nie uważasz, że za dużo wychodzisz? Kiedy szkoła ? 
- Oj mamo! 
- Lola! Przystopuj trochę. 
- Boże, ale i tak dzisiaj wychodzę
- o 00:00 max cię widzę w domu. 
- Dobrze 
Zjadłam obiad, pozmywałam po wszystkich i poszłam do siebie na górę. Włączyłam głośno muzykę i zabrałam się za lekcje. sms- Justin 
'' Skarbie gdzie jesteś? ''
'' W domu''
'' Dlaczego tak szybko poszłaś? ''
'' Źle się czułam ''
'' Już w porządku? ''
'' Tak ''
'' Wyjdziemy gdzieś dzisiaj? ''
'' Przepraszam, ale się uczę ''
'' Spotkamy się jutro? ''
'' Może '' 
Po czym odłożyłam telefon i wróciłam do lekcji. Znowu sms, tym razem od Taylor
'' Impreza u Caroline ''
'' Okey :) ''
Skończyłam lekcje. 17:00 Poszłam do łazienki, bez pośpiechu wzięłam prysznic. Podeszłam do szaf i wybrałam. Chwilę posiedziałam przed laptopem, w końcu przyszyły dziewczyny. 
- To ja wychodzę. Pa mamo - pożegnałam się i ucałowałam mamę. 
- Co z chłopakami? - zapytałam 
- Um..Nooo.. Kyle nic nie zrobił - zagryzła wargę Taylor
- Mój tak samo...twierdz, że tylko rozmawiali - uśmiechnęła się Kim 
- Ech - westchnęłam. 
Przez resztę drogi milczałyśmy. Doszłyśmy do domu. Już z daleka było słychać muzykę. Cholera! Brakowało mi Justina. Nie chcę się z nim kłócić. Weszłyśmy do domu. Tak to jest to czego potrzebowałam. Zaczęłyśmy tańczyć. Świetnie się bawiłyśmy. Jednak dziewczyny zabrali mi Kyle i Louis. To było do przewidzenia, że tu przyjdą. Trudno. Zaczęłam tańczyć z Alex'em. Był naprawdę miłym chłopakiem. Zawsze go lubiłam i uważałam za porządnego, aż dziwne, że nie miał dziewczyny. W końcu wysokie obcasy dały o sobie znak. Chciałam iść odetchnąć na kanapę, jednak siedział na niej Justin z tą blondi ze skateparku. Przewróciłam teatralnie oczami i poszłam na górę. 
- Lola? Zaczekaj - krzyczał chłopak próbując przekrzyczeć muzykę. 
Nie odwróciłam się. Szłam dalej. Po drodze wzięłam czerwony plastikowy kubek z piwem. Wyszłam na balkon. Świerze powietrze. Patrzyłam w niebo pijąc alkohol. Po chwili poczułam dłonie Justina na mojej tali. Odeszłam krok w bok. 
- O co chodzi? Napisałaś, że musisz się uczyć, a teraz? 
- A ty postanowiłeś przyjść na imprezę z nową koleżanką? 
- To nie tak jak myślisz
- A jak? - lekko podniosłam głos 
- Jest nowa u nas w szkole, a raczej klasie. Chciałem ją zapoznać ze znajomymi. 
- Tak! I jeszcze tak czule pokazywałeś jej jak się jeździ na desce!
- Proszę, Lola
- TAK JESTEM ZAZDROSNA ! - krzyknęłam 
Przez chwilę jeszcze tak na siebie patrzyliśmy. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale rzuciłam się na niego i zaczęłam zachłannie całować. Odwzajemniał to wszystko. Wziął mnie na ręce, oplotłam go nogami w pasie. Trzymał ręce na moich pośladkach, po chwili wyniósł mnie z podwórka i weszliśmy do jakiegoś pokoju. Zamknął drzwi nogą i rzucił mnie na łóżko. Cholera! Pierwszy raz byłam na niego tak napalona! Zaczęłam ściągać mu koszulkę, a on mi kamizelkę. Przyległ do mnie ciałem. Powoli podwijał mi bluzkę. Czułam jego ciepły i miętowy oddech na szyi. Czy ja dobrze robię? Czy on jest odpowiednim chłopakiem? Czy stracę dziewictwo na imprezie? Szybko jednak zniknęły te myśli. W końcu chłopak pozbył się mojej bluzki. Powoli odpiął mi spodnie. Z ust przeniósł się na moją szyję. Całował ją i delikatnie podmuchiwał. Przez co przechodziły mnie przyjemne dreszcze.  

7 komentarzy: