sobota, 27 października 2012

ROZDZIAŁ 14

- Alex, nie - mówiłam miedzy pocałunkami. W tym momencie z domu wyszedł Justin. 
- Alex - próbowałam odepchnąć chłopaka. Nawet się nie obejrzałam jak leżał już na ziemi, a na nim Justin okładający go pięściami. 
Stałam przez chwilę osłupiała, w końcu dotarło do mnie co się dzieje. Cholera! On mnie tylko pocałował. Poradziłabym sobie
- Ona jest moja! - krzyczał Justin
- Zerwaliście Kretynie! Zachowujesz się jak pies ogrodnika - wycedził Alex przez zaciśnięte zęby. W pewnej chwili z domu wybiegła reszta przyjaciół. Kyle i Louis od razu rzucili się, żeby ich rozdzielić 
- Justin! - krzyknęłam na co chłopak nie zareagował. 
- Bieber uspokój się! - krzyczał Kyle trzymając Justina od tyłu
- To niech on się od niej odwali! Ona jest moja! - próbował się wyrywać szatyn 
- Justin! Ona już z tobą nie jest! - wykrzyczał Alex wypluwając krew w bok.
Nie wiedziałam jak mam się zachować. Dziewczyny chyba też. Bo we trzy stałyśmy na schodkach jak słupy. 
- Sam ją zostawiłeś - powiedział brunet
- Nie zostawiłem jej. - warknął 
- Jednak nie jesteście już razem. Pozwoliłeś jej odejść - odpowiedział Alex 
- Wcale nie! - krzyknął. Nie dopuszczał do siebie myśli, że już nie jesteśmy razem. 
- Justin! On mnie tylko pocałował - powiedziałam na co obaj na mnie spojrzeli
- Tak jak ty całowałeś Chanell - wykrzyczał Alex
Justin nie wytrzymał i wyrwał się z rąk Kyle. Rzucił się na Alex'a i ponownie zaczął go okładać pięściami. Przyjaciele próbowali ich rozdzielić, ale na marne. 
- Justin! - krzyknęłam ostatni raz podchodząc do niego. Chłopak zastygł w miejscu z pięścią skierowaną ku chłopakowi.  
- Zostaw go proszę - dodałam
Szatyn posłuchał i zostawił kolegę. Podeszłam do Alexa ze zmartwieniem widocznym na twarzy
- Chcesz jechać do szpitala? - zapytałam 
- Nie! - warknął. 
- Wyjaśnijcie to sobie wszystko może - powiedział oschle po czym złapał się za obolałe usta i odszedł. 
Mimowolnie łza pociekła mi po policzku. 
- Lola. Przepraszam - wyszeptał chłopak 
- Przepraszasz? Tu nie ma za co przepraszać! Czułam się tak samo kiedy całowałeś się z tą suką! A może i nawet jeszcze gorzej - wykrzyczałam przez łzy. 
Blondynki oczywiście już nie było.
- To Chanell się z nim całowała? - zapytała zszokowana Tay
- Tak - odpowiedziałam 
- Tak mi przykro. Ja ją tu jeszcze przyprowadziłam. Przepraszam - powiedziała blondynka
Otarłam łzy. 
- Jesteś zwykłym draniem! Nie potrafiłeś docenić tego, że ktoś Cię Kocha 
- Lola, ale ja cię Kocham! - wykrzyczał 
- Wtedy w ubikacji też mnie kochałeś? - zapytałam, a po moich policzkach kolejny raz przeszła fala słonych łez. 
- To.. To było nieporozumienie! Nienawidzę się za to 
- I dobrze! Ja nienawidzę się za to, że dałam Ci tą cholerną szansę! - Wykrztusiłam z siebie po czym weszłam do domu wraz z dziewczynami. 
- Justin. Odpuść już - powiedział Kyle
- Nie mogę! Nie potrafię - wyszeptał, a po jego policzku spłynęła łza
- Wróć jutro i z nią pogadaj. - Dodał Louis
- Ale ona mnie nienawidzi 
- Ona Cię Kocha Kretynie - powiedział Louis
- Może daj jej trochę czasu - zapytał Kyle
Chłopak wziął do siebie rady kumpli i poszedł do auta, po czym odjechał. 
W domu usłyszałam tylko pisk opon. Znak, że odjechał. Do domu weszli Kyle i Louis. Usiedliśmy wszyscy na kanapie. Przyjaciele patrzyli na mnie ze współczuciem. Męczyło mnie to. Nie lubiłam kiedy ktoś się nade mną użalał. 
- Może dasz mu jeszcze jedną szansę? - przerwał niezręczną ciszę Kyle
- Nie Kyle. Dałam mu już jedną szansę i ją spieprzył. 
- Przecież go Kochasz - dodała Kim 
Przez chwilę milczałam. 
- Dlatego nie dam mu drugiej szansy. Nie chcę, żeby mnie zranił po raz kolejny
- Lola - powiedziała Tay
- Nie i koniec. Wtedy w ubikacji...Całował ją tak jak mnie. Myślałam, że jestem wyjątkowa dla niego, że tylko na mnie tak patrzy. Myliłam się - powiedziałam łamiącym się głosem.
- To była chwila słabości. Dałaś mu się w ogóle wytłumaczyć? - zapytała Kim 
- Nie - szepnęłam spuszczając głowę w dół. 
Może faktycznie powinnam go wysłuchać? W końcu zakończyliśmy rozmowę. Wszyscy się rozeszli, a ja wraz z Kim poszłyśmy spać. Przez całą noc myślałam o dzisiejszym zdarzeniu i Justinie. Zasnęłam po 3:00 

~*~

Ledwo co się podniosłam. Kim już dawno siedziała na dole ze swoją mamą i tatą. Niechętnie się podniosłam, poszłam pod prysznic i ubrałam wczorajsze rzeczy. Zeszłam na dół i przywitałam się z rodzicami przyjaciółki
- Dzień Dobry - uśmiechnęłam się 
- Witaj Lola. Jak się spało? - zapytała Mama Kim 
- Dobrze - uniosłam kąciki ust w górę
- Widziałaś się w lusterku? - zapytała przyjaciółka
- Coś nie tak? - spojrzałam na nią 
- Masz oczy podkrążone. O której zasnęłaś ?
- Nie pamiętam już 
- Zjedz śniadanie dziecko - powiedział zmartwiony ojciec brunetki
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i zabrałam się za naleśniki. 
Obie skończyłyśmy śniadanie, po czym pożegnałyśmy się i poszłyśmy do Tay.
Po drodze wyjęłam telefon z kieszeni 
''Chciałabym Cię przeprosić za wczoraj ''
''Nie to ja przepraszam, nie powinienem był cię całować''
Faktycznie. On to wszystko zaczął
''Jednak przepraszam z Justina''
'' Spoko :)''
- Co jest? - zapytała Kim widząc jak się uśmiecham do telefonu
- Ni - uśmiechnęłam się - Napisałam do Alex'a 
- Lola czy ty chcesz wzbudzić zazdrość w Justinie? Widziałaś wczoraj na co go stać 
- Nie no... po prostu ze sobą piszemy 
- Ostrzegałam jak coś 
- Okey, Okey
Po chwili telefon znowu wibrował. Włączyłam go z nadzieją, ze to Alex, jednak to był Justin .
'' Możemy się spotkać? ''
'' Po co? ''
'' Chcę pogadać i cię przeprosić :(''
Nie odpisałam. Nie wiedziałam co
'' ? Za 10 min u mnie? ''
'' No dobra''
Może faktycznie powinnam go była wysłuchać. Schowałam telefon do kieszeni. 
- Wiesz co. Ja lecę do Justina. - rzuciłam 
- Co? - popatrzyła na mnie Kim swoimi ciemno-brązowymi oczami
- Chciał tylko pogadać - wymruczałam 
- Aha. Zastanów się co ci wczoraj mówiliśmy
- taa.. Pa - ucałowałam przyjaciółkę i skręciłam w lewo
Po chwili byłam już pod domem Justina. Wzięłam, głęboki wdech i zapukałam. Otworzyła mi jego mama. 
- O cześć Lola jak ja cię dawno nie widziałam - zaśmiała się kobieta
- Wchodź, wchodź. Justin już na ciebie czeka 
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i poszłam do jego pokoju. Mama Justina ciągle wyjeżdżała w interesach do LA i chyba dzisiaj wróciła. Przez ten czas Justin mieszkał sam. Czasami przyjeżdżali jego dziadkowie, żeby sprawdzić co u niego. Kiedy byłam już na górze zapukałam do drzwi od pokoju chłopaka. Po chwili usłyszałam 
- Proszę 
Weszłam. 
- Cześć - powiedziałam nieśmiało
- Siadaj - uśmiechnął się szatyn klepiąc dłonią na łóżko. 
Usiadłam obok niego. 
- Więc słucham 
- Bo chodzi o to...że...Ja chciałbym Cię przeprosić. Cholernie tego żałuję co się wtedy wydarzyło w ubikacji. Jak już mówiłem nie wiem co się ze mną stało. Uległem jej. Ona po prostu wepchnęła mnie do tej ubikacji i zaczęła całować, a ja...ja się nie opierałem jej - zagryzł nerwowo wargę. 
- Tylko to chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam łamiącym się głosem. 
- Nie..Ja cię naprawdę Kocham. Chcę prosić cię o drugą szansę. Nie mogę normalnie funkcjonować przez ciebie. Brakuje mi ciebie. Wiem jestem dupkiem! Ale proszę! Wybacz mi. Nie wytrzymam bez ciebie. - powiedział spuszczając głowę w dół
- Justin...a co by się stało gdybym ja tam nie weszła - przez głowę przeszło mi tylko jedno. Brzuch momentalnie mnie rozbolał. Przeszła mnie fala gorąca. To jest nie do opisania jak on na mnie działał. Chciałabym się do niego teraz przytulić, ale nie mogę. Po prostu nie mogę! To za bardzo boli. Mój oddech przyspieszył. Czułam, że zaraz wyleję następne łzy. Chłopak milczał. To milczenie jego doprowadzało mnie do szału
- Nie zdradziłabym cię na pewno - w końcu się odezwał. 
- Czy nie możesz mi wybaczyć? Cholera jasna! Tak mocno cię Kocham! - prawie, że wykrzyczał. W tym momencie moje oczy się zaszkliły. Po policzkach spływały słone łzy. Szatyn widząc w jakim jestem stanie przytulił mnie mocno do siebie. Nie opierałam się. Właśnie tego potrzebowałam w tej chwili. Jego bliskości. Brakowało mi jej. Znowu czułam jego oszałamiające perfumy, poczułam się bezpieczna. Łzy nagle ustały. Jakby się go słuchały. 
- Ja...Ja też cię.. Kocham, ale ... nie potrafię o tym zapomnieć - wyszeptałam mu do ucha będąc dalej w niego wtuloną. 
- Całowałeś ją dokładnie tak jak mnie. Patrzyłeś na nią tak samo jak na mnie. Dotykałeś ją tak samo. Myślałam, że jestem dla ciebie wyjątkowa, że tylko na mnie tak patrzysz, ale się myliłam. - otarłam łzy i oderwałam się od chłopaka. 
- Przepraszam - wyszeptałam. 
- Nie wiem co się ze mną dzieje - powiedziałam po czym wyszłam. 
Słyszałam jak po schodach zbiega Justin
- Do widzenia - powiedziałam do kobiety czytającej gazetę i wyszłam. 
- Do widzenia - usłyszałam za sobą. 
- Lola! - krzyknął
Nie odwróciłam się. Szłam przed siebie. Skrzyżowałam ręce na piersiach i po prostu szłam. Co chwile przecierałam mokre policzki od łez. Wbiegłam do domu i od razu popędziłam na górę. 
- Lola? - krzyknęła mama
Trzasnęłam za sobą drzwiami i położyłam się na łóżku dociskając do twarzy poduszkę. Po chwili do pokoju weszła mama 
- Lola, kochanie co się stało? - zapytała zmartwiona mama siadając obok mnie.
- Nic - wydukałam
- Skarbie, powiedz proszę 
- Zerwałam z Justinem - wykrztusiłam z siebie podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Tak mi przykro 
Wybuchłam jeszcze większym płaczem 
- Ja go Kocham 
- Dlaczego zerwaliście? 
- Boo..on..całował się z inną dziewczyną - wtuliłam się w mamę 
- Kochanie, ale..to było pewnie jakieś nieporozumienie 
- Nie mamo! On się z nią całował 
Mama głośno wzdychnęła
- Powiedział dlaczego to zrobił?
- Tak..Nie wie co go napadło po prostu - dalej płakałam 
- Kochanie...Ale przecież się Kochacie. Pewnie teraz tego żałuje - powiedziała mama głaskając mnie po głowie
- Wiesz...twój tata też kiedyś mnie zdradził też całował się na moich oczach z inną dziewczyną, ale w końcu mu wybaczyłam. Długo nie mogłam wyrzucić tego z pamięci, ale go kochałam. 
Popatrzyłam na mamę. Naprawdę byłaś w stanie mu to wybaczyć?
- Tak. I ty też jesteś w stanie jeśli go kochasz. - Uśmiechnęła się mama
Chwilę jeszcze siedziała ze mną, aż odpłynęłam i zasnęłam. 


3 komentarze: