niedziela, 28 października 2012

ROZDZIAŁ 15

- Tak. I ty też jesteś w stanie jeśli go kochasz. - Uśmiechnęła się mama
Chwilę jeszcze siedziała ze mną, aż odpłynęłam i zasnęłam. 
Obudziłam się zapłakana. Śnił mi się Justin z inną dziewczyną. Przetarłam oczy. Przypomniała mi się rozmowa mamy. Może faktycznie powinnam była mu wybaczyć. Po chwili otrzymałam sms
''Kocham Cię i będę o ciebie walczył ''
Zagryzłam dolną wargę i odłożyłam telefon. Nie miałam ochoty dzisiaj nigdzie wychodzić. Brzuch bolał mnie niemiłosiernie. Tak spóźniony okres. To boli najbardziej. Położyłam się w łóżku i oglądałam tv. Do pokoju zapukał Max
Popatrzyłam na niego zdziwiona 
- Mogę? 
- Nie dam ci pieniędzy 
- Mam swoje - zaśmiał się i wszedł po czym położył się obok mnie
- Max? Co się dzieje? 
- Nic. Chcę z tobą obejrzeć film - uśmiechnął się chłopak
Byłam zszokowana jego zachowaniem. Po chwili do pokoju zapukała mama
- Proszę 
- Przyniosłam wam chipsy i żelki - uśmiechnęła się mama
Max od razu się poderwał i wziął od mamy przekąski
- Dzięki - powiedziałam 
- Co się z wam dzieje? - zapytałam Max'a
- Nic - powiedział chłopak zajadając się żelkami 
- Gdzie Justin? - zapytał brat
- Nie wiem. Nie jesteśmy już razem - powiedziałam cicho. Dlaczego ja mu to w ogóle powiedziałam?!
- Jak chcesz to mogę się z nim rozprawić - zaśmiał sie chłopak
Poczochrałam mu włosy
- Dzięki - wybuchłam śmiechem. 
- Lubiłem Justina. Jest spoko 
- On cię nasłał? 
- Niee - poruszył brwiami chłopak
- Nie?? 
- No dobra.. prosił, żebym z tobą pogadał - uśmiechnął się głupio chłopak 
Głośno westchnęłam 
- On cię naprawdę Kocha 
- Max... Co ty wiesz o miłości - lekko się zaśmiałam 
- Nie lubię kiedy jesteś smutna - powiedział robiąc smutną minę 
Od razu się uśmiechnęłam 
- Już jestem wesoła
- Z Justine byłaś bardziej 
- Oglądaj film 
Chłopak się zamknął i oglądał ze mną film. 
~*~

Tak minęły 4 następne dni. Nie wychodziłam z domu tylko do szkoły. Justin co chwilę dzwonił i mnie przepraszał. Wysłał mi nawet kwiaty. Ale ja tak bardzo się boję mu wybaczyć. Po szkole umówiłam się z Tay i Kim, że pójdziemy na kawę. Wzięłam ze sobą ubrania do łazienki. Wzięłam prysznic, pomalowałam rzęsy, wyprostowałam włosy i ubrałam przygotowane rzeczy. Zeszłam na dół
- Mamo, ja wychodzę - rzuciłam biorąc jabłko i wyszłam. Gdy tylko znalazłam się na zewnątrz przeszedł mnie mroźny wiatr. Spojrzałam na zegarek 15:00 
Przyspieszyłam kroku. Zadzwonił telefon 
- Lola gdzie ty się podziewasz? - zapytała Kim
- Już idę, jestem koło domu Tay 
- Czemu - westchnęła dziewczyna i się rozłączyła. 
Po chwili podjechał do mnie Justin 
- Lola..możemy porozmawiać? 
- Justin! Mówiłam ci, że nie mamy o czym 
- Lola proszę 
Zaczęłam go wyprzedzać, po chwili chłopak zajechał mi drogę. Odskoczyłam jeden krok w tył przestraszona. Z auta wysiadł Justin podszedł do mnie podenerwowany. Jedną ręką złapał za mój nadgarstek, a drugą położył na mojej tali przez co mocno mnie do siebie przyciągnął po czym wpił się w moje usta. Nie opierałam się. Brakowało mi jego ust. W brzuchu znowu poczułam te motylki. Nie czułam już zimna od razu przeszła mnie fala gorąca. Czułam na sobie jego perfumy. Po chwili oderwał się ode mnie. 
- Powiedz, że mnie już nie Kochasz! - niemalże wrzasnął 
Milczałam. 
- No powiedz to!, albo do mnie wróć! Bez ciebie nie myślę już racjonalnie!
Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza
- Justin...Jaaa...- Nie pozwolił mi dokończyć ponieważ jego usta znowu całowały moje. Po chwili wziął mnie na ręce. Oplotłam go nogami w pasie. Kocham go! Wybaczam mu! Ja też bez niego nie może normalnie funkcjonować. Poczułam jak chłopak sadza mnie na masce samochodu. Nie przestawał mnie jednak całować. Obydwoje się za sobą stęskniliśmy. 
- Ju..Just..Justin- starałam się coś powiedzieć
Chłopak na chwilę przestał mnie całować
- Spokojnie - zaśmiałam się 
- Kocham Cię - wyszeptał zakładając mi kosmyk włosów za ucho. Jeszcze raz cmoknął moje usta
- Ja ciebie też - wyszeptałam zagryzając dolną wargę
Zeszłam z auta
- Możesz mnie podwieźć do Starbucks ? 
- Jasne - uśmiechnął się i szybko wsiadł do samochodu. 
Po chwili byliśmy już na miejscu. Wysiadłam z auta. Dziewczyny machały mi już przez szybę. 
- Zobaczymy się później? - zapytał niepewnie 
- Oczywiście - uśmiechnęłam się i pocałowałam szatyna. 
- Do zobaczenia - powiedział
- Pa 
Wyszłam z auta i szybkim krokiem weszłam do kawiarni. 
- Wróciliście do siebie? - zapytała Kim pijąc kawę 
- Tak - powiedziałam lekko zawstydzona
- Łiii Tak się cieszę - zaczęła piszczeć Tay
- W końcu - zaśmiała się Kim 
Usiadłam z nimi przy stoliku i zamówiłam sobie gorącą czekoladę. 
- Wiecie, że Halloween się zbliża? - powiedziała podekscytowana Tay
- Mhm - pokiwałam głową 
- To co robimy? - zapytała Kim 
- Impreza jakaś? Czy filmy? - zaproponowała Tay
- Impreza - zaśmiałam się
- U Catlin będzie impreza. Trzeba przyjść przebranym - zagryzła dolną wargę Tay 
- Kiedy idziemy wybrać stroje? - zapytała brunetka 
- Hm..Jutro? Dzisiaj jestem już umówiona - uśmiechnęłam się na samo pomyślenie o spotkaniu z Justinem 
- Juuustin - przedrzeźniała mnie Tay
- Przestań - nie mogłam powstrzymać śmiechu. 
Po chwili zadzwonił telefon Kim. 
- Przepraszam was, ale zapomniałam, że umówiłam się z Louisem - powiedziała brunetka 
- Ech...ja też już lecę do Nicoll, muszę z nią pogadać o imprezie - powiedziała Tay
- No dziewczynyyy.. Dopiero przyszłam 
- Trzeba było się spieszyć - zaśmiała się Kim 
- UGH! - westchnęłam. Dopiłam czekoladę i wyszłam razem z dziewczynami. 
- To pa - powiedziałam całując dziewczyny 
- Paa - powiedziały obydwie. 
Poczułam wibrowanie telefonu. Wzięłam go do ręki. Mama dzwoni. 
- Lola, nie zgadniesz kto przyjechał! Wracaj szybko do domu - powiedziała mama 
- Zaraz będę
Uwielbiam niespodzianki. Ciekawe kto nas odwiedził. Czym prędzej udałam się w stronę domu. Wbiegłam do niego jak szalona. I nagle zamarłam
- O Boże! Jeremy! - pisnęłam ze szczęścia 
- Lola ! - uśmiechnął się chłopak 
Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. To dziwne, że tak się cieszę na widok mojego byłego? 
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam w końcu wygrzebując się z jego objęć
- Przyjechałem Cię odwiedzić. Twoja mama mówiła, że masz jakieś problemy 
- To już nieważne - zaśmiałam się
- Ale cieszę się, że przyjechałeś. Tyle się wydarzyło! Miałyśmy z mamą jechać do was na ferie
- Słyszałem - uśmiechnął się - Musisz mi wszystko opowiedzieć - powiedział chłopak idąc ze mną na górę
Usiedliśmy na moim łóżku 
- Opowiadaj o co chodziło twojej mamie 
- Ech..Zerwałam z chłopakiem - zrobiłam tak jakby dziubek i ruszyłam nim na boki
- Tak mi przykro 
- Ale dzisiaj się pogodziliśmy - uśmiechnęłam się 
Chłopak nie był zbytnio tym zadowolony
- A ty masz kogoś? 
- Nie... - powiedział zmartwiony
- Znajdziesz kogoś na pewno - uśmiechnęłam się tuląc do siebie chłopaka 
- Na ile przyjechałeś? 
- Jutro już wyjeżdżam...Szkoła...Sama rozumiesz 
- mhm - pokiwałam głową
- Musisz koniecznie poznać moich przyjaciół - powiedziałam 
Chłopak się tylko uśmiechnął. Ale on się wyrobił. Spojrzałam na wyświetlacz i w tym samym momencie zadzwonił Justin 
- Tak? 
- Mieliśmy się spotkać 
- Ach taak.. Spotkajmy sie na placu, weź chłopaków chcę wam kogoś przedstawić 
- Ok
Po chwili zadzwoniłam do dziewczyn i poinformowałam je o spotkaniu. 
- To idziemy - uśmiechnęłam się 
- Okey 
Wstaliśmy z łóżka i zeszliśmy na dół. 
- Mamo idę z Jeremym - poinformowałam mamę 
- Dobrze - uśmiechnęła się 
Wyszliśmy z domu i po niespełna 30 min byliśmy na placu. 
- Cześć - przywitałam się ze wszystkimi 
Podeszłam do Justina i cmoknęłam go w usta pozostając w jego objęciach 
- Więc to jest Jeremy - uśmiechnęłam się 
- Cześć Jeremy - podeszła pierwsza Tay mrugając oczami 
- To jest Tay, Louis, Kyle, Kim i Justin - przedstawiłam mu swoich przyjaciół 
- Cześć - chłopak przywitał się z resztą. 
- Kim jest Jeremy? - zapytała Kim lekko się uśmiechając
- Umm... Jeremy...to mój przyjaciel - wybrnęłam. Po co im mówić, że to mój były? 
Usiedliśmy wszyscy na ławce tylko Jeremy stał. Odpalił papierosa i delektował się każdym zaciągnięciem 
- Pali ktoś? 
Wszyscy pokiwali przecząco głową. 
- Skąd jesteś? - zapytał Kyle
- Z Londynu 
- To trochę do nas masz - zaśmiała się Kim
- Jeśli chodzi o Lolę to niewiele - uśmiechnął sie Jeremy 
Czułam jak w Justinie rośnie zazdrość. Nie ma o co! Pocałowałam go w policzek . Jednak dalej czuł się nieswojo 
- Ty jesteś chłopakiem Loli, tak? 
- Tak - potwierdził szatyn
- Szczęściarz z ciebie - uśmiechnął się Jeremy 
- Wiem - odpowiedział lekko się uśmiechając mocniej mnie obejmując
- Spokojnie - wyszeptałam mu do ucha 
- Na ile przyjechałeś? - zapytała Tay
- Jutro wracam. Przyjechałem, bo Loli mama mnie o to prosiła 
- mhmm
Po chwili zadzwonił telefon Jeremiego . Chłopak odszedł na krok. Widziałam w nim zdenerwowanie. Podeszłam do niego niechcący słysząc rozmowę 
- Zdobędę ją! - Nie! - Jutro już muszę wraca, ale załatwię to dzisiaj. 
- Jeremy? - zapytałam niepewnie
o co chodzi? 'zdobędę ją' Co dzisiaj załatwi? 
- muszę kończyć - powiedział i rozłączył się. 
- przepraszam - uśmiechnął się chłopak. 
- Chcesz się pohuśtać? - zaśmiał się chłopak 
- Jasne! - powiedziałam po czym wsiadłam na huśtawkę. Jeremy stał z tyłu i cały czas mnie popychał
                      ***
- Justin spokojnie - powiedziała Kim 
- Jak mam być spokojny kiedy widzę, że na nią leci?!
- To jej przyjaciel. Spokojnie - powiedziała Tay
- Nie spinaj się tak - zaśmiał się Kyle 
Nie patrzył na nią jak zwykły przyjaciel. Nie mogłem oderwać od nich wzroku. Czy ja wariuje? Może Kim ma rację? Patrzyłem jak Jeremy się do niej uśmiecha, po chwili spojrzał na mnie i puścił mi oczko.
- Widzieliście?! 
- Co? - zapytała Kim 
- Puścił mi oczko! 
- Może cię podrywa? - wybuchł śmiechem Louis
- Śmieszne - warknąłem 
Widziałem, że coś jest nie tak
~*~

Czułam się jak wtedy w Londynie. Wszystkie wspomnienia powróciły. Spojrzałam na Justina. Jego mina mówiła sama za siebie. Zeszłam z huśtawki podeszliśmy do reszty znajomych. Usiadłam chłopakowi na kolanach i położyłam jego dłonie na swojej talii 
- Może przyjedziesz na Halloween? 
- Jeśli chcesz - uśmiechnął się chłopak. 
Jeremy wyjął na chwilę telefon 
- twoja mama pisze, że mamy wracać. 
- Mhm.. - dlaczego do mnie nie napisała? 
- To my się zbieramy - powiedziałam już miałam wstać kiedy Justin mocniej mnie do siebie przyciągnął. 
- Skarbie, później zadzwonie - zaśmiałam się i pocałowałam namiętnie chłopaka 
- Musimy już iść - przerwał nam chłopak 
Szatyn przewrócił teatralnie oczami i mnie puścił. 
- Jak coś to dzwoń - powiedział 
- Pa Jeremy - pożegnały się dziewczyny 
- Cześć wszystkim 
Po czym odeszliśmy. 
- Twój chłopak mnie chyba nie lubi - zaśmiał sie 
- Jest zazdrosny - uśmiechnęłam się 

3 komentarze:

  1. zajebisty rozdział <3
    <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję że będzie się coś działoo :( przeczuwam że złego :CC Ale nie zerwą? Ani Lola nie będzie juz w szpitalu? NIGDY? ;* śiwietnie piszesz ;*

    OdpowiedzUsuń