- Jesteś pewna? Zobaczysz jak fajnie będziesz się czuła - uśmiechnął się chłopak machając mi przed oczami hermetykiem z białym proszkiem
- Tak jestem pewna! Zabierajmy się za sprzątanie, bo za 40 min mam być w domu- powiedziałam wracając do sprzątania. Chłopak podszedł do stolika po czym ustawił sobie białą kreskę, następnie wciągnął ją nosem. Nie będę tego komentować, nigdy sobie tak nie zniszczę życia. Sprzątałam dalej po niecałych 15 min narkotyk zaczął działać. Chris był bardziej pobudzony, energia go wręcz rozpierała. Może zacznie szybciej sprzątać. Zaśmiałam się. Justin sprzątał sam kuchnie. W końcu skończyliśmy. Chłopak opadł na kanapę i coś majaczył. Zaraz wszyscy skończyli. Zebraliśmy się w salonie znajomi patrzyli ze zdziwieniem na chłopaka na co pokazałam im dotykając kciukiem nosa, że coś wciągnął.
- Umm.. Wiecie.. Ja już się zbieram i tak już jestem spóźniona. - powiedziałam
- Tooo.. ja cię mogę odwieźć - zaproponował Justin
- Nie trzeba, jakoś dojdę - uśmiechnęłam się i wyszłam z domu związując włosy w kucyk.
- Pójdę ją odwieźć- rzucił Justin i wybiegł za mną z domu. Reszta znajomych czekała z Chrisem pilnując by nic sobie nie zrobił.
- Zaczekaj! - ktoś krzyknął
Odwróciłam się, ale było zbyt ciemno by kogokolwiek zobaczyć . Po chwili chłopak był już przy moim boku.
- Chociaż cię odprowadzę, musimy porozmawiać - powiedział Jus.
- O czym ? - Wiedziałam o co chodzi, ale jednak zapytałam
- Boo.. Chodzi o .. no pocałunek - powiedział
- Justin... Nie wiem co mi strzeliło do głowy - odpowiedziałam
- Więc nic to dla ciebie nie znaczyło? - zapytał stając pod oświetloną częścią drogi.
- Sama nie wiem...Przecież my się nienawidzimy - zagryzłam dolną wargę
- To nic..''Kto się czubi ten się lubi'' - zaśmiał się szatyn mówiąc cytat
- Alee.. - nie zdążyłam powiedzieć kiedy nagle chłopak pocałował mnie gorąco. Zamknęłam oczy i dałam ponieść się 'emocjom' ? Zaraz się oderwał, okazało się, że jesteśmy już pod moim domem, nie wiem kiedy tu doszliśmy nawet.
- Too.. do jutra - uśmiechnął się chłopak, a na pożegnanie klepnął mnie jeszcze w tyłek
- Justin !!!- wydarłam się poirytowana
Weszłam do domu po cichu była 2:18. Nie jest tak źle. Wszyscy już spali, poszłam do swojego pokoju biorąc ze sobą pidżamę udałam się do łazienki. Wykąpana opadłam na łóżko zmęczona potańcówką. Zasnęłam . 11:30 Dzwoni telefon
- Umm.. Taak? - zapytałam zaspana nie patrząc nawet kto dzwoni
- Lola? Ty jeszcze śpisz? Szykuj się! Jedziemy na zakupy z chłopakami - krzyknęła zadowolona Tay
-Coo? Po co nam oni? Nie możemy same pojechać? - zapytałam przeciągając słowa
- Już ustalone , będziemy u ciebie za 30 min - Powiedziała i rozłączyła się.
- Cholera! - powiedziałam sama do siebie. Przetarłam oczy i poszłam do łazienki. Włączyłam radio. Nie patrząc która jest godzina wzięłam gorącą kąpiel z bąbelkami. Spięłam włosy, owinęłam się w ręcznik i wyszłam do swojego pokoju otwierając szafę, wpatrywałam się w nią dość długo nie mogąc jak zwykle znaleźć odpowiednich rzeczy... w końcu znalazłam . Zdjęłam ręcznik, byłam w samej bieliźnie zaczęła lekko kręcić tyłeczkiem w rytm muzyki powoli się ubierając. Zaraz usłyszałam za sobą śmiechy. Stałam już w skarpetkach, majtkach i bluzce.
- Aaaa! - pisnęłam zakrywając się drzwiczkami od szafy.
- Co wy tu robicie? Kto was spuścił? - zapytałam zdezorientowana
- Twój brat - zaśmiał się Kyle
- Nie chcieliśmy ci przerywać występu - zaśmiała się Kim i wraz z nią wszyscy wybuchli śmiechem.
Justin patrzył na mnie w dziwny sposób, albo przygryzał wargę, albo je oblizywał.
- Ani mi się waż o tym myśleć! - rzuciłam chłopaka bluzką z szafy. W końcu sie ubrałam za szafą. Ubrana wbiegłam do pokoju obok.
- Ty idioto! Nie mogłeś mi powiedzieć, że przyszli? Zabije cię kretynie! - krzyczałam na brata i rzucałam w niego czym popadnie, ten tylko się ze mnie śmiał.
Wreszcie wróciłam do pokoju poprawiając włosy.
- Dajcie mi 5 min - warknęłam do nich.
Poszłam do łazienki uczesałam włosy, pomalowałam rzęsy i już byłam gotowa.
- Możemy iść - rzuciłam schodząc na dół. Mamy nie było. O tej porze bywała w pracy.
- Ymm.. Czym jedziemy? - zapytałam patrząc na auto Louisa
- Pojedziemy moim wozem - uśmiechnął się Louis
- Ale gdzie się pomieścimy? - zapytałam zdziwiona
- Możesz siedzieć mi na kolanach - uśmiechnął się Justin
- Dobrze, że za marzenia nie karają - uśmiechnęłam się sztucznie
- Pomieścimy się jakoś. Moje auto wzięła siostra - Powiedziała Tay
- Ja mam auto rodziców tylko - zaśmiała się Kim
A moje auto było w naprawie. Cholera
- No dobra - powiedziałam cicho.
Weszliśmy do auta. Czekałam, aż wszyscy wejdą, ale cholera jasna chciała, że Justin wsiadł przedostatni. Usiadłam przy oknie, byliśmy strasznie ściśnięci.
- Jeśli cię obejmę, tak jakby zaoszczędzimy miejsca - poruszył brwiami Justin
- Nawet się nie waż. - warknęłam
W końcu dojechaliśmy. Wyskoczyłam z auta celem zaczerpnięcia świeżego powietrza.
- Po co tu przyjechaliśmy? - zapytałam
- Do kina - uśmiechnęła się Tay wtulając się w swojego chłopaka
- Ale.. Mieliśmy iść na zakupy! - powiedziałam zmieszana.
- Chodźcie, bo film się zacznie - powiedziała Kim idąc za rękę z Louisem
Weszliśmy do kina, kupiliśmy bilety jednak dwa miejsca były w rzędzie wyżej, zajęliśmy miejsca.
- Kto idzie na osobne miejsca? - Zapytałam
- Może my pójdziemy? - powiedział chłopak puszczając dwuznacznie oczko
- O świetny pomysł! - Powiedziała ucieszona Kim
- Cooo?! - zapytałam
- Póki nie zaczniecie ze sobą normalnie rozmawiać zawsze będziecie razem - powiedziała Tay
- Chłopaki! Ratujcie! - popatrzyłam błagalnie na chłopaków, ale ci tylko się uśmiechnęli
Po niemającej najmniejszego sensu kłótni poszliśmy na osobne miejsca, które okazały się być jednym fotelem. Wzdychnęłam ciężko i usiadłam na miejscu.
- Specjalnie to zrobiliście - warknęłam do Justina
- A nie podoba ci się? - zapytał chłopak patrząc mi w oczy
Nic nie odpowiedziałam . Oglądaliśmy film w spokoju. Zachciało mi się iść do łazienki już wstawałam kiedy chłopak pociągnął mnie na siebie, tak że usiadłam na nim okrakiem.
- Tęskniłem za twoimi ustami - wyszeptał chłopka po czym pocałował mnie, na początku nasze pocałunki były niewinne z czasem robiły się coraz pikantniejsze. Wplotłam palce w jego włosy. Po chwili się ocknęłam, CO JA ROBIĘ?
- Przepraszam - powiedziałam i wyszłam do łazienki
- Zaraz przyjdziemy - zaśmiał się Justin mówiąc do znajomych
- Oni się chyba nigdy nie pogodzą - zaśmiała się Kim
Weszłam do łazienki, podeszłam do lustra i wpatrywałam się w swoje odbicie
- Lola co ty do cholery jasnej wyprawiasz? - zapytałam samą siebie
- On nie jest dla ciebie! To zwykły podrywacz - wyszeptałam. Zaraz wszedł Justin.
- Justin, proszę - popatrzyłam na niego błagalnie
- Wiem, że coś do mnie czujesz - powiedział idąc w moją stronę
- Nie komplikuj mi tego i tak mnie nie przelecisz - odpowiedziałam
- Naprawdę myślisz, że tylko o to mi chodzi? - Zapytał chłopak stając przede mną.
- A nie tak taktujesz dziewczyny? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Ale ty jesteś inna, dla ciebie się zmienię - Powiedział szatyn patrząc mi głęboko w oczy
- Nie wierzę ci. Przyjdziemy do szkoły i znowu wyrwiesz jakąś pannę - Tłumaczyłam
- Nie będzie tak, daj mi szansę! Przecież czujemy do siebie to samo - powiedział
- Nie chcę być zraniona - Zakończyłam rozmowę, chciałam wyjść, ale chłopak mi to uniemożliwił kładąc ręce na umywalkach i robiąc tzw. klatkę. Przybliżył się i mnie pocałował. Nie potrafiłam mu odmówić. Tak cudownie całował. Przy nim zawsze miałam motylki w brzuchu, ale bałam się, bałam się ,że mnie zrani.
- Przepraszam - powiedziałam lekko łamiącym się głosem i wybiegłam z ubikacji.
*Justin*
*Lola*
- Pokłóciliście się? - zapytał Kyle
- W ich przypadku to nie możliwe - zaśmiała się Kim
- Nie dlaczego? - zapytałam zdziwiona
- No.. bo się nie odzywacie ze sobą, ani nie dogryzacie sobie - powiedziała Tay
- Wszystko jest ok - powiedziałam
- Wiecie co, ja chyba wrócę na piechotę - rzuciłam do znajomych
- No co tyy... Wracasz z nami autem - powiedziała Kim
- Wolę się przejść - powiedziałam
- Ale Justin Cię odprowadzi - Powiedziała Tay
- Dlaczego tak bardzo wam zależy, żebyśmy byli razem? - powiedziałam łamiącym się głosem i odeszłam w stronę domu
- Czy między wami coś się wydarzyło? - zapytała Kim Justina
- Pójdę z nią, a wy jeźdźcie - powiedział chłopak biegnąc za mną
Przyjaciele mu przytaknęli i weszli do auta
- Lola, zaczekaj - krzyknął, ale szłam dalej
- Lola! - jeszcze raz krzyknął, ale tym razem był już u mojego boku
- Czego chcesz? - zapytałam spuszczając głowę w dół krzyżując ręce na piersiach
- Odprowadzę cię - powiedział szatyn obejmując mnie
Szliśmy przez chwilę w ciszy, aż Justin zaczął
- Nie możemy chociaż spróbować? - zapytał smutny chłopak
- Justin... Mówiłam, nie chcę by mnie ktoś zranił. Boję się kochać- wydusiłam z siebie
- Proszę Lola, daj mi szansę. Zmienię się - powiedział zatrzymując mnie, podniósł mój podbródek i patrzył mi w oczy...
Jest świetne <3 i nawet mi nie mów, że jest nudne ! ♥
OdpowiedzUsuńCudny rozdział . <3 I to wszystko opisane co do joty .! Wszystko co robią <3 Nawet się wzruszyłam <3
OdpowiedzUsuńOjej, jakie suodkieee *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny blog *--* nie mogę oderwać się od komputera. Co prawda teraz powinnam uczyć się na kartkówkę ale nie mogę się skupić <33
OdpowiedzUsuńsweete ♥
OdpowiedzUsuń