[...] Wszyscy ruszyliśmy przed siebie. Cały czas podskakiwałam jak mała dziewczynka trzymając chłopaka za rękę. Nagle padłam na chodnik.
- Lola! Nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony chłopak klękając przy mnie i nachylając się nade mną
- Justin! Teraz nie będziemy się kochać - zaśmiałam się odpychając go.
- Może ją odprowadzimy do domu? - zapytała Kim wszystkich
- Myślę, że możemy już powoli wracać. - powiedziała Tay
Chłopak zebrał mnie z chodnika i prowadził do mojego domu cały czas mnie obejmując, bym się już nie przewracała. Współczuję im, że musieli mnie oglądać w takim stanie. 00:30 Jesteśmy pod moim domem.
- Lola, mama jest w domu? - zapytał Justin
- Po co ci moja matka? Przecież masz mnie! - majaczyłam coś.
- Cholera! Matka ją zabije jak zobaczy w jakim jest stanie - zagryzła nerwowo warge Tay
- Światła wszystkie są pogaszone - powiedział Kyle rozglądając się.
- Może wejdę z nią po cichu? - zapytał wszystkich Justin
- Dobra, my tu poczekamy - powiedział Louis śmiejąc się ze mnie
Justin objął mnie w pasie i powoli prowadził do domu. W końcu weszliśmy po cichu. Zaczęłam się śmiać, chłopak natychmiast zatkał mi usta i prowadziła na górę. W końcu znaleźliśmy się u mnie w pokoju. Padłam na łóżko .
- Zdejmij mi spodnie - powiedziałam chichrając się.
- Ale bądź cicho. - chłopak podszedł do mnie i zaczął mi odpinać spodnie.
- Ty niedobryyyy - wybuchłam śmiechem, chłopak też nie mógł się powstrzymać i również zaczął się śmiać.
- Daaj buziaaka - powiedziałam
- Jutro, idź spać - powiedział chłopak zdejmując mi spodnie i przykrywając kołdrą.
- Dobranoc - powiedział całując mnie w czoło. Nic nie odpowiedziałam, ponieważ juz spałam.
- Co tak dłuuugo? - zapytała Tay
- wskoczył na szybką wizytę - zaśmiał się Louis
- Głupek! - powiedziała dziewczyna Louisa
- Musiałem ją do łóżka położyć. Idziemy już do domu? - zapytał chłopak drapiąc się po głowie.
- Dobry pomysł - powiedziała Kim ziewając.
__
Boże! Co za potężny ból głowy. Samo patrzenie na promienie słoneczne mnie bolało. Spojrzałam na zegarek 8:10 .
- Cholera - krzyknęłam do siebie.
- Pójdę na drugą lekcję. - dodałam
Co ja wczoraj robiłam? Podeszłam do okna i zasłoniłam zasłony. Poszłam do łazienki. Gdzie są moje spodnie? Zdecydowanie nie powinnam pić. Wzięłam prysznic , znalazłam jakąś tabletkę przeciwbólową. Połknęłam ją i poszłam po ubrania. Wybrałam pierwsze lepsze ciuchy i zbiegłam na dół. Mama była już w pracy, a brat w szkole. Wzięłam do ręki jabłko i wyszłam. Po niecałych 30 min byłam już w szkole. Weszłam akurat na dzwonek. Podbiegłam szybko by razem z klasą wejść. Usiadłam na swoim miejscu obok Justina
- Jak się czujesz? - zapytał chłopak składając mi ciepły pocałunek na ustach
- Głowa mnie boli, co się wczoraj działo? - zapytałam przecierając oczy
- Później porozmawiamy - powiedział chłopak patrząc na nauczycielkę, która cały czas nas obserwowała
- Przepraszam - powiedziałam do nauczycielki od historii. Ta tylko wzdychnęła i wróciła do prowadzenia lekcji.
_
Czas Lunchu. Wyszliśmy na podwórko. Dziewczyny dalej nas obserwowały.
- Więc co się wczoraj wydarzyło? - zapytałam wszystkich zaczesując grzywkę do tyłu.
- Pokazałaś Justinowi swoje atuty- zaśmiała się Kim
- Co?! ????- Zapytałam z nie do wierzeniem
- Podniosłaś tylko sweterek - zaśmiał się szaty.
- Tańczyłaś przy lampie, chciałaś przelecieć Justina, przewracałaś się itd. - zaśmiała się blondynka
- NIGDY WIĘCEJ NIE POZWÓLCIE MI PIĆ - powiedziałam do znajomych
Justin tylko się zaśmiał i pocałował mnie w czoło.
- Co dzisiaj robimy? - zapytał Louis
- Ja się uczę na sprawdzian z Chemii - powiedziałam
- Justin wpadniesz do mnie? - popatrzyłam na chłopaka
- Jasne - uśmiechnął się
- Cholera... Sprawdzian. Wyleciało mi z głowy - powiedziała Kim
- Więc dopiero jutro się widzimy? - zapytał Kyle
- Tak - odpowiedzieliśmy
- To wpadnijcie do mnie. Obejrzymy jakiś film czy coś - uśmiechnął się brunet/Kyle/
- Spoko - powiedziała Kim
- Jasne - odpowiedziałam. Reszta też się zgodziła.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. 6 Lekcji wyjątkowo dzisiaj mi się ciągnęły. Dostałam nawet banie. UGH.
Poszłam do domu z chłopakiem w objęciach .
- Mamo! Justin do mnie przychodzi. Będziemy się uczyć- poinformowałam mamę.
- Dobrze, zaraz wam przyniosę coś do jedzenia - powiedziała kobieta
Poszliśmy na górę po drodze spotykając Max'a
- Wiem o której wczoraj przyszłaś - powiedział chłopak
- Idź do swojego pokoju - warknęłam
- Powiem mamie, ze się sexowaliście - cwaniakował brat
Obydwoje wybuchliśmy śmiechem
- Sexowaliśmy? Nie znam tego określenia. Leć! Powiem mamie, że paliłeś papierosy z Codym. U mnie można sprawdzić czy uprawiałam sex czy nie - zaśmiałam się szyderczo. Chłopak oburzył się i poszedł do swojego pokoju.
- Ale ty jesteś wredna dla brata - zaśmiał się chłopak przytulając mnie mocniej
- Z nim się nie da inaczej - powiedziałam siadając na łóżku
- Masz na coś ochotę? Coś do picia? jedzenia? - zapytałam
- Mam ochotę na ciebie - uśmiechnął się kusząco Justin kładąc się na mnie i całując namiętnie w usta.
- Tak Cholernie cię Kocham - powiedział szatyn w przerwie między pocałunkiem
- Ja ciebie też - uśmiechnęłam się.
- Dzieci? Mogę wejść? - zapytała mama stojąc pod drzwiami.
Justin natychmiast ze mnie zszedł.
- Oczywiście - powiedziałam ''odkładając książkę ''
- Przyniosłam wam herbatę i kanapki - uśmiechnęła się kobieta
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i wzięłam od mamy talerz.
- Noo to uczcie się - odwzajemniła uśmiech mama po czym wyszła zamykając drzwi.
W tym samym czasie wybuchliśmy śmiechem .
- Musimy się uczyć, nie mogę zawalić tego sprawdzianu. - powiedziałam
- Ale mamy trochę czasu - poruszył brwiami szatyn i zbliżył się do mnie po chwili już całował moje usta . Uwielbiałam ten stan kiedy w brzuchu czułam motylki, byłam taka szczęśliwa i w ogóle czułam się przy nim tak bezpiecznie.
Zaraz chłopak się oderwał odbierając dzwoniący telefon.
- Przepraszam - powiedział. Spojrzał na wyświetlacz i wydawał się być lekko zdezorientowanym.
- Tak? - Teraz? - Teraz nie mogę! - Ale..jak to?. - Dobra będę za 20min. - Chłopak cały czas szeptał, powoli łamał mu się głos.
- Coś się stało? - zapytałam zaniepokojona
- Skarbie, muszę już iść - Powiedział Justin całując mnie w czoło
- A..Ale Justin... - Nie wiedziałam o co chodzi.
- Później ci to wytłumaczę - powiedział i wyszedł.
O co chodzi?! Mam nadzieję, że faktycznie później dowiem się o co chodzi. Siedziałam przez chwilę na łóżku w bezruchu, aż podeszłam do okna i zobaczyłam tylko zdenerwowanego chłopaka wsiadającego do auta.
Martwię się, wyglądał na zdenerwowanego. Wtedy do pokoju zapukała mama
- Lola? Co się stało? Pokłóciliście się? - zapytała mama
- Nie , Justinowi coś wypadło- uśmiechnęłam się sztucznie do mamy.
- Dobrze - uśmiechnęła się mama i wyszła.
boję się o co poszło ;ooo
OdpowiedzUsuń:0 SUUUPEER ROZDZIAŁ ♥♥♥
OdpowiedzUsuńO boziu...ale o co cho?! O.o
OdpowiedzUsuńco się stało?? O,o
OdpowiedzUsuń