czwartek, 18 października 2012

ROZDZIAŁ 6

[...] Wszyscy ruszyliśmy przed siebie. Cały czas podskakiwałam jak mała dziewczynka trzymając chłopaka za rękę. Nagle padłam na chodnik. 
- Lola! Nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony chłopak klękając przy mnie i nachylając się nade mną 
- Justin! Teraz nie będziemy się kochać - zaśmiałam się odpychając go. 
- Może ją odprowadzimy do domu? - zapytała Kim wszystkich 
- Myślę, że możemy już powoli wracać. - powiedziała Tay
Chłopak zebrał mnie z chodnika i prowadził do mojego domu cały czas mnie obejmując, bym się już nie przewracała. Współczuję im, że musieli mnie oglądać w takim stanie. 00:30 Jesteśmy pod moim domem. 
- Lola, mama jest w domu? - zapytał Justin 
- Po co ci moja matka? Przecież masz mnie! - majaczyłam coś. 
- Cholera! Matka ją zabije jak zobaczy w jakim jest stanie - zagryzła nerwowo warge Tay
- Światła wszystkie są pogaszone - powiedział Kyle rozglądając się. 
- Może wejdę z nią po cichu? - zapytał wszystkich Justin 
- Dobra, my tu poczekamy - powiedział Louis śmiejąc się ze mnie
Justin objął mnie w pasie i powoli prowadził do domu. W końcu weszliśmy po cichu. Zaczęłam się śmiać, chłopak natychmiast zatkał mi usta i prowadziła na górę. W końcu znaleźliśmy się u mnie w pokoju. Padłam na łóżko .
- Zdejmij mi spodnie - powiedziałam chichrając się. 
- Ale bądź cicho. - chłopak podszedł do mnie i zaczął mi odpinać spodnie. 
- Ty niedobryyyy - wybuchłam śmiechem, chłopak też nie mógł się powstrzymać i również zaczął się śmiać. 
- Daaj buziaaka - powiedziałam
- Jutro, idź spać - powiedział chłopak zdejmując mi spodnie i przykrywając kołdrą. 
- Dobranoc - powiedział całując mnie w czoło. Nic nie odpowiedziałam, ponieważ juz spałam. 
- Co tak dłuuugo? - zapytała Tay 
- wskoczył na szybką wizytę - zaśmiał się Louis
- Głupek! - powiedziała dziewczyna Louisa
- Musiałem ją do łóżka położyć. Idziemy już do domu? - zapytał chłopak drapiąc się po głowie. 
- Dobry pomysł - powiedziała Kim ziewając. 
__
Boże! Co za potężny ból głowy. Samo patrzenie na promienie słoneczne mnie bolało. Spojrzałam na zegarek 8:10 . 
- Cholera - krzyknęłam do siebie. 
- Pójdę na drugą lekcję. - dodałam 
Co ja wczoraj robiłam? Podeszłam do okna i zasłoniłam zasłony. Poszłam do łazienki. Gdzie są moje spodnie? Zdecydowanie nie powinnam pić. Wzięłam prysznic , znalazłam jakąś tabletkę przeciwbólową. Połknęłam ją i poszłam po ubrania. Wybrałam pierwsze lepsze ciuchy i zbiegłam na dół. Mama była już w pracy, a brat w szkole. Wzięłam do ręki jabłko i wyszłam. Po niecałych 30 min byłam już w szkole. Weszłam akurat na dzwonek. Podbiegłam szybko by razem z klasą wejść. Usiadłam na swoim miejscu obok Justina
- Jak się czujesz? - zapytał chłopak składając mi ciepły pocałunek na ustach 
- Głowa mnie boli, co się wczoraj działo? - zapytałam przecierając oczy
- Później porozmawiamy - powiedział chłopak patrząc na nauczycielkę, która cały czas nas obserwowała 
- Przepraszam - powiedziałam do nauczycielki od historii. Ta tylko wzdychnęła i wróciła do prowadzenia lekcji.

Czas Lunchu. Wyszliśmy na podwórko. Dziewczyny dalej nas obserwowały. 
- Więc co się wczoraj wydarzyło? - zapytałam wszystkich zaczesując grzywkę do tyłu. 
- Pokazałaś Justinowi swoje atuty- zaśmiała się Kim
- Co?! ????- Zapytałam z nie do wierzeniem 
- Podniosłaś tylko sweterek - zaśmiał się szaty. 
- Tańczyłaś przy lampie, chciałaś przelecieć Justina, przewracałaś się itd. - zaśmiała się blondynka 
- NIGDY WIĘCEJ NIE POZWÓLCIE MI PIĆ - powiedziałam do znajomych 
Justin tylko się zaśmiał i pocałował mnie w czoło. 
- Co dzisiaj robimy? - zapytał Louis
- Ja się uczę na sprawdzian z Chemii - powiedziałam 
- Justin wpadniesz do mnie? - popatrzyłam na chłopaka 
- Jasne - uśmiechnął się 
- Cholera... Sprawdzian. Wyleciało mi z głowy - powiedziała Kim 
- Więc dopiero jutro się widzimy? - zapytał Kyle 
- Tak - odpowiedzieliśmy 
- To wpadnijcie do mnie. Obejrzymy jakiś film czy coś - uśmiechnął się brunet/Kyle/
- Spoko - powiedziała Kim 
- Jasne - odpowiedziałam. Reszta też się zgodziła. 
Zadzwonił dzwonek na lekcje. 6 Lekcji wyjątkowo dzisiaj mi się ciągnęły. Dostałam nawet banie. UGH. 
Poszłam do domu z chłopakiem w objęciach . 
- Mamo! Justin do mnie przychodzi. Będziemy się uczyć- poinformowałam mamę. 
- Dobrze, zaraz wam przyniosę coś do jedzenia - powiedziała kobieta 
Poszliśmy na górę po drodze spotykając Max'a
- Wiem o której wczoraj przyszłaś - powiedział chłopak 
- Idź do swojego pokoju - warknęłam 
- Powiem mamie, ze się sexowaliście - cwaniakował brat 
Obydwoje wybuchliśmy śmiechem 
- Sexowaliśmy? Nie znam tego określenia. Leć! Powiem mamie, że paliłeś papierosy z Codym. U mnie można sprawdzić czy uprawiałam sex czy nie - zaśmiałam się szyderczo. Chłopak oburzył się i poszedł do swojego pokoju. 
- Ale ty jesteś wredna dla brata - zaśmiał się chłopak przytulając mnie mocniej 
- Z nim się nie da inaczej - powiedziałam siadając na łóżku 
- Masz na coś ochotę? Coś do picia? jedzenia? - zapytałam 
- Mam ochotę na ciebie - uśmiechnął się kusząco Justin kładąc się na mnie i całując namiętnie w usta. 
- Tak Cholernie cię Kocham - powiedział szatyn w przerwie między pocałunkiem 
- Ja ciebie też - uśmiechnęłam się. 
- Dzieci? Mogę wejść? - zapytała mama stojąc pod drzwiami. 
Justin natychmiast ze mnie zszedł. 
- Oczywiście -  powiedziałam ''odkładając książkę ''
- Przyniosłam wam herbatę i kanapki - uśmiechnęła się kobieta 
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i wzięłam od mamy talerz. 
- Noo to uczcie się - odwzajemniła uśmiech mama po czym wyszła zamykając drzwi. 
W tym samym czasie wybuchliśmy śmiechem .
- Musimy się uczyć, nie mogę zawalić tego sprawdzianu. - powiedziałam 
- Ale mamy trochę czasu - poruszył brwiami szatyn i zbliżył się do mnie po chwili już całował moje usta . Uwielbiałam ten stan kiedy w brzuchu czułam motylki, byłam taka szczęśliwa i w ogóle czułam się przy nim tak bezpiecznie.  
Zaraz chłopak się oderwał odbierając dzwoniący telefon. 
- Przepraszam - powiedział. Spojrzał na wyświetlacz i wydawał się być lekko zdezorientowanym. 
- Tak? - Teraz?  - Teraz nie mogę! - Ale..jak to?. - Dobra będę za 20min. - Chłopak cały czas szeptał, powoli łamał mu się głos.  
- Coś się stało? - zapytałam zaniepokojona 
- Skarbie, muszę już iść - Powiedział Justin całując mnie w czoło
- A..Ale Justin... - Nie wiedziałam o co chodzi.
- Później ci to wytłumaczę - powiedział i wyszedł.
O co chodzi?! Mam nadzieję, że faktycznie później dowiem się o co chodzi. Siedziałam przez chwilę na łóżku w bezruchu, aż podeszłam do okna i zobaczyłam tylko zdenerwowanego chłopaka wsiadającego do auta. 
Martwię się, wyglądał na zdenerwowanego. Wtedy do pokoju zapukała mama
- Lola? Co się stało? Pokłóciliście się? - zapytała mama
- Nie , Justinowi coś wypadło- uśmiechnęłam się sztucznie do mamy. 
- Dobrze - uśmiechnęła się mama i wyszła. 


4 komentarze: