czwartek, 1 listopada 2012

ROZDZIAŁ 17

- Do później - zaśmiał się chłopak nakładając na głowę kaptur i włożywszy ręce w bluzę odszedł w stronę swojego domu. Już po chwili znalazłam się w swoim domu. Mama popatrzyła na mnie podejrzliwie po czym nałożyła mi obiad na talerz. 
- Mamo. Naprawdę nie masz się czym martwić - uśmiechnęłam się do kobiety
- No dobrze. Niech będzie - odpowiedziała obojętnie i poszła do salonu.
Zjadłam obiad i odłożyłam czysty talerz do zmywarki. Poszłam do siebie na górę. Wzięłam laptopa i usiadłam z nim na łóżku. Justin ma za tydzień urodziny, a ja dalej nic dla niego nie mam. Nagle do głowy przyszedł mi pomysł, żeby...sprezentować mu siebie, ale to chyba...będzie głupie. Wpisałam w wyszukiwarce '' Czy pierwszy raz boli '' ''Jak się do tego przygotować'' Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Jedne dziewczyny piszą, że boli, a drugie, że nie. Cholera..teraz mam mętlik w głowie.Wiem, że Justin jest tym jedynym. Od naszego zerwania minął miesiąc i jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy. Nie byłam co do tego pewna. W końcu i tak to zrobimy, ale podczas jego urodzin? hmm.. to może być w pewnym sensie całkiem, całkiem. Do pokoju zapukała mama. Przestraszona szybko pozamykałam okienka i uśmiechnęłam się do mamy. 
- Wychodzę do Alici - oznajmiła mama 
- Mhm... - uśmiechnęłam się. Alicia to nasza sąsiadka, koleżanka mamy. 
Po chwili mama zamknęła drzwi, a ja odetchnęłam z ulgą. 
- Zadzwonię do dziewczyn! - powiedziałam sama do siebie 
I tak też zrobiłam. Zadzwoniłam do przyjaciółek. 
- Cześć 
- Heej - przywitała się Kim, a po niej zaraz Tay
- Co tam? - zapytałam
- Lola o co chodzi? - zaśmiała się Tay
- Bo wiecie...mmm... Nooo..Bo tak myślę co kupić Justinowi na urodziny 
- Mhm... - powiedziała Kim
- I nie wiem czy to dobry pomysł, ale może bym mu sprezentowała siebie? 
- Świetny pomysł! Że ja o tym nie pomyślałam wcześniej - powiedziała Tay
- Dobry pomysł! - wiedziałam, że Kim się uśmiecha
- Tak? - zapytałam niepewnie
- Tak! - odpowiedziały równocześnie. 
Zagryzłam nerwowo dolną wargę
- Tylko pamiętajcie o zabezpieczeniu - zaśmiała się Tay
Nagle usłyszałam kroki po korytarzu. 
- Muszę kończyć, Max gdzieś się czai - zaśmiałam się
- Pa
- Pa
Leżałam na łóżku i rozmyślałam. Czy to będzie dobry pomysł? Mam jeszcze tydzień w razie czego mogę zrezygnować. W tej pozycji właśnie zasnęłam. Obudził mnie telefon. 
- Tak? - zapytałam zaspana
- Spałaś? - usłyszałam dobrze mi znany seksowny głos Justin
- Mhmm.. - zagryzłam dolną wargę. 
- Myślałem, że gdzieś wyjdziemy 
- Skarbie nie mam ochoty na to 
- A na ci masz ochotę? - zaśmiał się do telefonu
- żeby dalej spać
- Ale tak beze mnie? 
- Kociee jutro pogadamy - zaśmiałam się i rozłączyłam. 
Dalej spałam.
~*~

 Cały tydzień było zimno. Rzadko kiedy wychodziłam chyba, że do kogoś. Przyszedł dzień kiedy Justin wreszcie będzie miał 18 lat. Od rana się nie widzieliśmy. Impreza urodzinowa miała być w jakimś hotelu, w którym zarezerwowałam już pokój na noc.  18: 30. Impreza zaczyna się o 19:00. Poszłam do łazienki z rzeczami i seksowną bielizną, którą niedawno zamówiłam przez internet. Włożyłam wszystko na siebie, podkręciłam włosy, usta podkreśliłam krwisto-czerwoną szminką i pomalowałam rzęsy. Wyperfumowałam się i zeszłam na dół. Na szczęście mamy jeszcze nie było. Gdyby mnie zobaczyła tak ubraną, pewno by pomyślała tylko jedno. Pojechałam do hotelu. Przygotowałam pokój. Czyli załatwiłam sobie muzykę i 0,7 . Gdyby mnie stres zżerał. Miałam już schodzić kiedy usłyszałam jak przyjaciele witają się z Justinem. Wyszłam tylnym wyjściem przez kuchnie i znowu weszłam z przodu. Nawet się nie obejrzałam jak już była 21. Impreza leciała już w najlepsze. Długo nie mogłam dorwać się do chłopaka, ponieważ cały czas ktoś wręczał mu prezent. W końcu był wolny. Podeszłam do niego od tyłu i przytuliłam. 
- Spencer! Nie teraz - zaśmiał się chłopak 
- Ja ci dam Spencer! - również się zaśmiałam i szturchnęłam go ręką. 
- Oj żartowałem przecież - uśmiechnął się chłopak obejmując mnie w pasie. 
- A gdzie od ciebie prezent? - zaśmiał się wrednie. Jakby mu się należało. 
Przybliżyłam się do jego ucha. Dłonią gładziłam jego policzek. 
- Twój prezent? Przyjdź za godzinę do pokoju 105 - wyszeptałam i złożyłam mu pocałunek na policzku zostawiając czerwony ślad. Chłopak niemalże zakrztusił się piwem w czerwonym plastikowym kubeczku, a ręce nagle mu zadrżały.  
- Lola! - krzyknęła uśmiechnięta Kim 
- Kim - zaśmiałam się
- No too..do zobaczenia - zaśmiałam się puszczając mu oczko. Z ust Justina ani na chwilę nie schodził uśmiech. 
Poszłam z Kim do Tay
- Lola - uśmiechnęła się Tay
- Tak mam na imię - zaśmiałam się
- Co z twoim prezentem? - zapytała blondynka
- o 22 dopiero - uśmiechnęłam się do dziewczyn
- Masz jakąś seksowną bieliznę? - zaśmiała się Kim
- Yep - pokiwałam głową pijąc piwo. 
- Ale nie pij! Znowu coś odstawisz! Tobie nie wolno alkoholu - zaśmiała się Tay
- Oj dobraa - zaśmiałam się
- Mówiłaś już Justinowi? Bo najwyraźniej nie może oderwać od ciebie wzroku. Wręcz cię nim rozbiera - zaśmiała się brunetka
Odwróciłam się i faktycznie cały czas lustrował mnie wzrokiem. Zagryzłam dolną wargę i odwróciłam się z powrotem.
- Ty niedobra! - zaśmiała się Tay 
- Cicha woda brzegi rwie - uśmiechnęła się Kim 
Dochodziłam 22. Poszłam na górę się przygotować. Zdjęłam z siebie rzeczy i zostałam w bieliźnie. Wyjęłam wódkę i trochę popijałam. Stres cały mnie zżerał. Kiedy już wypiłam połowę odstawiłam ją na ziemię i położyłam się na łóżku. Włączyłam pilotem muzykę. Wstałam i zaczęłam tańczyć. Do pokoju zapukał Justin po czym wszedł. 
- Justin! - zaśmiałam się. Już miałam do niego podjeść kiedy potknęłam się o własne nogi i runęłam przed jego nogami nie przestając się śmiać
- Znowu za dużo wypiłaś - zaśmiał się szatyn i podniósł mnie kładąc na łóżko. 
- Będziemy się kochać - wybuchłam śmiechem 
- Innym razem. Jak będziesz trzeźwa - uśmiechnął się chłopak
- Jestem trzeźwa! - zaprzeczyłam. 
Zrobiłam zeza
- Czy te oczy mogą kłamać? 
Chłopak tylko się zaśmiał. Spieprzyłam mu prezent urodzinowy. 
- Przepraszam - powiedziałam 
- Nic się nie stało. Możemy poczekać - uśmiechnął się szatyn. 
- Ale po co czekać? - poderwałam się szybko i usiadłam na chłopaku okrakiem zaczynając ściągać mu bluzkę. Chłopak nie protestował tylko cały czas mnie całował. Po chwili się jednak obudził
- Lola. Nie teraz - powiedział zabierając moje ręce z jego spodni.
- Justin nooo! Nie chcesz? - poruszyłam brwiami
- Chcę, ale nie teraz. Idź spać lepiej - uśmiechnął się chłopak i przerzucił mnie na łóżko napierając na mnie swoim ciałem. Zaczął błądzić ręką po moim ciele. Całował mnie po szyi. Długo to jednak nie trwało. 
- Przepraszam - zaśmiał się i wstał, przykrył mnie kocem. 
- Tak lepiej - uśmiechnął się chłopak. 
- Nie chcę iść spać. 
- Chcesz 
- Nie
- Tak
- Nie!
- Tak!
- Nie będzie seksu! 
- Nie będzie Justina!
- Nie będzie Loli
- Nie będzie seksu - zaśmiał się szatyn
- Idź spać - powiedział
- Ale ty ze mną - zagryzłam dolną wargę
Szatyn szybko wskoczył pod koc i mnie do siebie przytulił. Po chwili odpłynęłam i nie wiem co działo się dalej. 

5 komentarzy:

  1. kurde a już myślałam że do czegoś dojdzie hahaa
    Super !

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybaczcie, jeszcze trochę was przetrzymam ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. a już sądziłam że coś będzie ;p
    czekam na następny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam to! moge czytać tę historię kilka razy i mi się nie znudzi!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne !
    kochana mam nadziję że już dziś pojawi się kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać!
    pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń