poniedziałek, 26 listopada 2012

ROZDZIAŁ 24 (+18)

- Ja jeszcze z  nią nie skończyłam! - zaczęłam okładać pięściami chłopaka . 
- Mój brzuch - stęknęłam 
Szatyn szybko postawił mnie na ziemie i podniósł bluzkę. 
- Wszystko się goi - uśmiechnął się 
Złapałam się za brzuch, że niby nadal mnie boli i szłam do klasy z chłopakiem. 
- Nie udawaj - zaśmiał się
- Nie udaję - warknęłam.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedziałam do nauczycielki od angielskiego
- Czy wy wiecie ile jest już po dzwonku? - zapytała podenerwowana nauczycielka
- Macie nieobecność - dodała
- To Do widzenia - powiedziałam z fochem i zamknęłam drzwi.
Czekaliśmy niecałe 20 min jak po szkole rozległ się dzwonek na przerwę. Od razu podeszli do nas przyjaciele. 
- Zaraz jedziemy na zakupy - uśmiechnęłam się do dziewczyn
- Po co? - popatrzyła na mnie zdziwiona brunetka
- Lola...z propozycją na zakupy? - powiedziała Tay
- Ugh! Muszę coś sobie kupić 
Dziewczyny popatrzyły na siebie i się uśmiechnęły 
- Jasne - puściła mi oczko Kim 
- Kup sobie coś na wieczór - wyszeptał mi do ucha Justin na co cicho się zaśmiałam. 
- No to my idziemy na zakupy...a wyyy...- wstałam i ruszyłam z dziewczynami w stronę wyjścia. 
- O co chodzi? - zapytała Tay pchając drzwi wyjściowe. 
- Muszę kupić sobie coś seksownego - zagryzłam dolną wargę
- Mrr...Dobrze trafiłaś - mruknęła zadowolona Kim. 
Wsiadłyśmy do auta Kim i ruszyłyśmy na podboje przecen. 
Chodziłyśmy po sklepach, a ja czułam, że moje nogi powoli odmawiając mi posłuszeństwa. 
- Dziewczyny... Ja już nie mogę - jęknęłam 
- Mam już przecież to co chciałam... - pokazałam na markową torbę w ręku 
Dziewczyny głośno westchnęły. 
- No dobrze...wracajmy - powiedziała Kim i skierowałyśmy się ku wyjściu. W drzwiach natknęłyśmy się na szkolne plastiki. Selena popatrzyła na mnie morderczym wzrokiem. Wskazała na mnie palcem, a później przejechała nim sobie po szyi. 
- Co jej zrobiłaś? - zapytała Kim otwierając drzwi od samochodu
- Nic - uśmiechnęłam się 
- Mhmm.. - mruknęła Tay i również wsiadła do auta. 
Po drodze zajechałyśmy do szpitala. Szwy w końcu mi zdjęli, jednak zostały okropne blizny, które będą mi tylko przypominały co się wydarzyło. 
Po 30 min byłam już w domu
- Wróciłam! - krzyknęłam ostatkie sił
- O! Gdzie ty byłaś tyle czasu? - zapytała zmartwiona mama
- Na zakupach z dziewczynami i w szpitalu
- Tyle godzin? 
- Mhm...dużo przecen jest teraz. 
- Co sobie kupiłaś? 
- Sweterek - uśmiechnęłam się i szybko zwinęłam do pokoju. 
Zamknęłam za sobą drzwi i torbę wsadziłam do szafy. Zabrałam się za odrabianie lekcji, ponieważ było już trochę późno.  Wreszcie skończyłam zadanie domowe i udałam się do łazienki. [...] Wytarłam mokre ciało do sucha, nawilżyłam je kremem i wyszłam ubrana w bieliznę. Schowałam się szybko pod kołdrą i nawet się nie obejrzałam jak zasnęłam. Obudził mnie telefon. Leniwie się podniosłam i wyłączyłam nastawiony budzik. 
- Jeszcze chwileczkę - szepnęłam do siebie i położyłam się dalej spać
Zaraz na moje łóżko coś wskoczyło i zaczęło wrzeszczeć. 
- Alex! Won! - wydarłam się przekręcając się na drugi bok przez co chłopak upadł niefortunnie na podłogę. 
- Wstawaj!!! - krzyczał
- Spadaj! - zasłoniłam sobie twarz poduszką. 
Krzyki ucichły, ale zaraz ktoś na chama trąbił pod moim domem. Jeszcze mocniej docisnęłam poduszkę do głowy i zamknęłam oczy.  I znowu cisza przed burzą?. Myliłam się, w moim łóżku zaraz ktoś się pojawił i sądząc po znanych mi perfumach i dotyku był to Justin. 
- Wstawaj kochanie - zdjął ze mnie poduszkę i szepnął mi do ucha mocno do siebie przytulając. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam w stronę chłopaka 
- Nie chce mi się - jęknęłam i lekko otwirzyłam oczy 
- No choodź
- Niee
Szatyn zaraz zaczął mnie szczypać po tyłku. 
- Auć! - zaczęłam stękać. 
- Jesteś w samej bieliźnie?! - zapytał chłopak
- Spadaj! - zaśmiałam się
-Wstawaj - cmoknął mnie w policzek
- Mhm... - mruknęłam 
Szatyn wstał z łóżka i perfidnie ściągnął ze mnie kołdrę. 
- Justin nooo - jęknęłam z grymasem przecierając zaspane oczy. 
- Wstawaj Kochanie. Pójdziemy na drugą lekcje 
Głośno westchnęłam i podniosłam się z łóżka, zakryłam się kołdrą, żeby nie zauwyażył, ze nie mam już szwów. Leniwie poszłam do łazienki się ogarnąć. Po chwili wyszłam w samym ręczniku po ubrania
- Wieeesz...wcale nie musimy iść do tej szkoły - zaśmiał się Bieber i objął mnie w pasie stając za mną, odgarniając moje włosy na bok.
- Musimy. Nie po to wstawałam - uśmiechnęłam się i już po chwili wybrałam zestaw. Ubrana zeszłam na dół wraz z Justinem i udaliśmy się do jego auta. Na dole nikogo już nie było. Mama w pracy do późna, a Alex w szkole, a później do kolegi idzie, więc mam dzisiaj wolną chatę. 
Druga lekcja osobno. Strasznie się dłużyła, a mianowicie to był to niemiecki. Ugh..nienawidzę tego języka. Nic nie robiłam, a zawsze miałam 4. Dzisiaj tylko 7 lekcji. Nie żegnając się z przyjaciółmi szybko popędziłam do domu. Pobiegłam do siebie na górę i zaczęłam zdejmować z siebie ciuchy. Poszłam pod prysznic. Wmasowałam w ciało kokosowy żel, a następnie spłukałam powstałą pianę. Wytarłam ciało do sucha. Ubrałam kupioną wczoraj bieliznę, podkręciłam włosy, zrobiłam lekki makijaż i złapałam za telefon wybierając numer mojego chłopaka . 
- Justin? 
- Co się stało? - usłyszałam zdyszany głos chłopaka, w oddali głosy innych chłopaków
- Wpadniesz do mnie teraz? - zapytałam słodkim głosikiem 
- Skarbie...mam trening 
- Juuuuustin - przeciągnęłam 
- Po treningu 
- Pa! - rzuciłam oschle
Rozłączyłam się, ale zaraz wpadłam na genialny pomysł. Zrobiłam zdjęcie swojego łóżka i podpisałam 
'' Szkoda, że Cię nie będzie, ale jakoś sobie poradzę. Szwy zdjęte i jestem sama w domu mmm :* ''
I wysłałam. 
***
W tym czasie u Justina
Znowu musiałem zejść z boiska, ponieważ telefon zaczął dzwonić.
- Justin! Telefon ci dzwoni - krzyknął Liam z trybunów podnosząc mój telefon 
- O staryyy... - dodał, ale zaraz wyrwałem mu telefon z ręki
Był mms od Loli. Gdy go tylko całego obejrzałem przeszła mnie fala gorąca, niekontrolowanie oblizałem usta i głośno przełknąłem ślinę. 
- Muszę lecieć! - rzuciłem do chłopaka i zabrałem szybko swoją torbę 
- Bieber, a ty gdzie? - krzyknął za mną trener
- Moja dziewczyna ma pożar w domu! - krzyknąłem i pobiegłem. 
Nawet się nie przebierając wsiadłem do samochodu i ruszyłem najszybciej jak się dało. Dlaczego mi wcześniej nie powiedziała? Cały czas oblizywałem usta wyobrażając sobie, że teraz na mnie czeka w jakieś seksownej bieliźnie. Cholera! Nie mogę się już doczekać. Mój mózg cały czas myślał o niej...jak oplata mnie w pasie swoimi zgrabnymi nogami. Jak leży naga pode mną. 'Justin obudź sie' potrząsnąłem głową. Przed chwila omal nie wjechałem komuś w tył. Podjechałem jeszcze pod kiosk i kupiłem prezerwatywy. Z piskiem opon zaparkowałem byle jak na chodniku, a raczej trawniku i wbiegłem do domu dziewczyny 
- LOL? - krzyknąłem i pobiegłem szybko na górę
***
U LOL
Nie musiałam długo czekać. Najpierw usłyszałam pisk opon, a później jak ktoś wpada do mojego domu trzaskając drzwiami, aż podskoczyłam ze strachu. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam auto Justina zaparkowane na połowie mojego trawnika. Jednak to podziałało. Do mojego pokoju wpadł zdyszany szatyn jeszcze w stroju swojej drużyny. Stanął w drzwiach i wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Czułam się trochę krępująco tak..stać w tej bieliźnie jak kołek. 
- Jednak znalazłeś dla mnie czas? - zaśmiałam się idąc w stronę szatyna zgrabnie stawiając kroki na wysokich szpilkach. Teraz byłam równa jego wzrostowi. Niestety! Nie byłam przyzwyczajona do wysokich szpilek...i dosłownie wyrżnęłam przed chłopakiem.
- Nic mi nie jest! - szybko się podniosłam i starałam się zachować powagę.
- Na pewno? - spytał zatroskany chłopak i objął mnie w oasie odgarniająz z czoła niesporne kosmyki. 
- Nie myślałem, że faktycznie kupisz coś TAK seksownego - zaśmiał się ucałował mój policzek
- Dlaczego nie powiedziałaś, że nie masz szwów? - dodał na jednym tchu nerwowo drapiąc się po karku. 
- Żeby zrobić ci niespodziankę - zagryzłam dolną wargę 
- Przepraszam, że wyrwałam Cię tak z treningu..- powiedziałam spuszczając głowę w dół uśmiechając się pod nosem.
Wreszcie chłopak przystąpił do akcji. Zaczął mnie zachłannie całować jego dłonie gładziły moje pośladki. Z rozkoszy jaką mi zadawał poprzez pieszczoty cicho zamruczałam. Powoli cofaliśmy się do mojego łóżka, aż w końcu wskoczyłam na Justina oplatając go nogami. Jego ręce mocno zaciskały się na moich pośladkach. Po chwili szatyn delikatnie położył mnie na łóżku i zaraz sam leżał na mnie. Byłam całkowicie poddana jego pieszczotom. Był taki delikatny...dokładnie badał każdą część mojego ciała. Moje podniecenie z sekundy na sekundę wzrastało. Było mi piekielnie gorąco mimo, że byłam w samej bieliźnie. Wsunęłam ręce pod żółto niebieską bluzkę na grubych ramiączkach szatyna. Chłopak podniósł się na chwilę i uniósł ręce w górę dzięki czemu szybki ruchem zdjęłam z niego koszulkę i rzuciłam na podłogę. Bieber zaraz znowu do mnie przylgnął i delikatnie ściskał obie piersi całując mnie po szyi i mostku. Z moich ust wydobywały się ciche jęki. Szatyn coraz gwałtowniej oddychał. Nasze usta stopiły się w pocałunku. Nasze długo tłumione pożądanie eksplodowało teraz niekontrolowaną zachłannością. Chłopak całował mnie łapczywie, głęboko jakby bał się, że zaraz mu ucieknę. Odwzajemniałam każdy pocałunek. Justin nie mogąc się opanować zaczął rozpinać niecierpliwie pasek od spodni, który w zasadzie grał rolę tylko ozdoby.
- Spokojnie - zaśmiałam się łapiąc w dłonie jego twarz
Chłopak na chwilę się zatrzymał. W jego oczach było widać pożądanie. Znowu wróciliśmy do pocałunków. Bieber powoli starał się odpiąć mój stanik 
- Zapięcie jest z przodu - zaśmiałam sie cicho. 
W końcu chłopak pozbył się mojej górnej garderoby i odrzucił ją gdzieś w bok. Jego ręce delikatnie błądziły po mojej talii, aż spoczęły na piersiach. Był teraz taki powściągliwy i subtelny, nie śpieszył się.  Na moich policzkach mimowolnie pojawiły się rumieńce z gorąca jakie owładnęło moim ciałem. Szatyn zdjął swoje spodnie wcześniej wyciągając z nich prezerwatywę. 
- Jesteś tego pewna? - zapytał patrząc na mnie i odgarniając mi włosy
- Mhm.. - pokiwałam głową uśmiechając się. 
Justin zdjął ostatnią część mojej garderoby przejechał dłonią po mojej tali wzdłuż nogi, po czym podkulił moją jedną nogę. Sam pozbył się swoich bokserek. Cały czas podpierał się na rękach, żeby nie obciążyć mnie swoim ciałem. Pewnie przycisnął mnie do siebie dając mi do zrozumienia, że czas skończyć grę wstępną. Rozerwał foliowe opakowanie, rzucił je na podłogę i nasunął kondom ze zręcznością świadczącą o nie lada wprawie. Już po chwili czułam jak chłopak powoli we mnie wchodzi pod wpływem czego z moich st wydobył się niekontrolowany jęk. Delikatnie wygięłam się w łuk, ale już po chwili wróciłam do normalnej pozycji. Usta szatyna cały czas błądziły w okolicach mojej szyi. Lekko odchyliłam głowę do tyłu dając chłopakowi większe pole do popisu. Czułam na sobie jego ciepły oddech, który przyprawiał mnie o miłe dreszcze. Przymrużyłam oczy i delektowałam się rozkoszą. Moje jęki z czasem robiły się głośniejsze. Paznokciami drażniłam plecy Justina. Mój pokój przepełniały tylko nasze jęki i przyspieszone oddechy. Szatyn co chwile przyspieszał ruchy biodrami. 
- Szybciej - jęknęłam. Nie wiem jakim cudem to słowy wypłynęło z moich ust. 
Szatyn uśmiechnął się zawadiacko i jak prosiłam tak zrobił. Nasze ciała były rozgrzane do granic możliwości. Wplotłam palce we włosy szatyna i delikatnie je mierzwiłam. Było po prostu nieziemsko! W końcu nasze usta się złączyły w jeden pocałunek. Nasze języki świetnie się dogadywały. Po chwili chłopak opadł na bok głośno oddychając. Zagryzłam dolną wargę i uśmiechnęłam się sama do siebie. 
- Muszę częściej uciekać z treningu - zaśmiał się Bieber przytulając mnie do siebie. 
Zaczesałam mokre włosy do tyłu. Zakryłam nas kołdrą i chwilę tak leżeliśmy w objęciach i w ciszy. Nasz oddech wreszcie się wyregulowały. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Włożyłam bluzkę z treningu chłopaka, ponieważ leżała najbliżej i majtki. 
- Wyglądasz w niej lepiej niż ja - powiedział Bieber oblizując wargi. 
Posłałam mu szczery uśmiech. 
- Zrobię coś do jedzenia - powiedziałam i zeszłam na dół. 
Otworzyłam lodówkę i już wiedziałam co zrobię. Zabrałam się za przygotowywanie naleśników z serem i szynką. Już po chwili w domu unosił się zapach jedzenia. Włączyłam muzykę na wieży i rytmicznie się poruszałam. Zrobiłam obrót i zastygłam. 
- Od kiedy tu jesteście? - zapytałam chłopaków
- Masz niezłą siostrę - szepnął Conor
- Dość długo - powiedział poważnie brat kiwając głową. 
Głośno westchnęłam 
- A ty nie miałeś być przypadkiem u Conora? 
- Taa..ale jego siostra robi imprezę i nas wygoniła 
- Yhymm.. więc do swojego pokoju! JUŻ! - wrzasnęłam. 
Po chwili z góry zszedł Justin...w samych spodniach! 
- Cześć Alex - zaśmiał sie szatyn 
- Żałuj, że nie widziałeś jak wywija tyłeczkiem - puścił mi oczko brunet
Niewiele myśląc złapałam za drewnianą łyżkę i rzuciłam w chłopaka, który to powiedział. Nie wiedziałam, że trafię. Conor od razu upadł. Podbiegłam do niego. 
- Nic ci nie jest? - spojrzałam na chłopaka, ale się nie odzywał. 
- Zrób mi sztuczne oddychanie - szepnął. 
Wstałam i jeszcze kopnęłam chłopaka. 
- Chodź! - zaśmiał się Alex do bruneta, po czym poszli na górę. 
Wróciłam do naleśników. Zaraz za mną stanął szatyn i mocno obejmował w pasie. 
- Jaka ty groźna - zaśmiał się całując mnie po szyi. Jego ręce powoli wchodziły do jego bluzkę, którą miałam na sobie i jechały coraz wyżej. 
- Justin...nie teraz - uśmiechnęłam się sama do siebie i starałam się skupić na jedzeniu, a nie jego dotyku. 
- A kiedy? - wymruczał
- Teraz jestem zajęta. Zaraz spale naleśniki 
- Ale dzisiaj? - szepnął delikatnie zdejmując mi ramiączko od bluzki 
- Na dzisiaj już wykorzystałeś swój limit
- Lolaa - wymruczał mocno mnie do siebie przytulając. 
- O ktoś dzwoni - zaśmiałam się i odeszłam od chłopaka idąc w stronę drzwi.
- TAK? - zapytałam zdziwiona widząc dostawcę pizzy
- Pizze przywiozłem. 
- Nie zamawiałam 
- Alex Watson 
Głośno westchnęłam
- Alex! - wydarłam się na cały dom. 
Mężczyzna niewiele starzy ode mnie cały czas bacznie mi się przyglądał. Pokręciłam głową z grymasem i schowałam się za drzwiami. Nic dziwnego! Byłam w samej bluzce i majtkach. 
- Lolaa...zapłacisz? - zrobił słodkie oczka chłopak 
- Nie - warknęłam 
- Siostrzyczko! 
- Jesteś adoptowany! 
- Ja zapłacę, ale zaraz macie się zmyć, OK? - powiedział Justin obejmując mnie w pasie. 
- Nie waż się płacić za tego kretyna! 
- OK! - uśmiechnął się brat
Szatyn poszedł do drzwi i po chwili je zamknął z pizzą w dłoni. 
- Masz 
Chłopak szybko uciekł z jedzeniem 
- Noo...będziemy mieli trochę czasu dla siebie - szepnął chłopak całując moje obojczyki. 
- O nie, nie mój kochany - zaśmiałam się
- Nie będziemy siedzieli cały dzień w domu. Pójdziemy zaraz do Kim - dodałam 
- Dlaczegooo? - przeciągnął 
- Bo mnie o to prosiła 
- Ja idę się ubrać, a ty rób dalej naleśniki. - dodałam i poszłam na górę. 
Wzięłam szybki prysznic. Pomalowałam rzęsy i ubrałam wybrany wcześniej zestaw. Uszykowana zbiegłam na dół. 
- Co tak śmierdzi? 
- Spaliło się - powiedział smutno szatyn 
Przewróciłam oczami i podeszłam do chłopaka. Cmoknęłam go w policzek i zaczęłam sprzątać. 
- Idź się ubierz - zagryzłam dolną wargę patrząc na chłopaka w samych spodniach
- Na pewno tego chcesz? - zapytał uśmiechając się czarująco
- Tak - pokiwałam głową na nie 
Szatyn westchnął i poszedł na górę. Wreszcie wyszliśmy z domu. Wcześniej ostrzegłam Alexa, że nie wiem kiedy wrócę. Pojechaliśmy autem Justina do Kim. 
- Czeeść - uśmiechnęłam się do brunetki i ucałowałam ją w policzek, szatyn zrobił to samo. 
- Co świętujemy? - zapytałam widząc butelki z alkoholem na stole 
- Nic...po prostu się wspólnie napijemy - zaśmiała się Kim
- A ty masz ogon? - krzyknęłam do Biebera, który ewidentnie cały czas gapił się na mój tyłek. Chłopak potrząsnął głową i zamknął za sobą drzwi. Wzięłam piwo i poszłam z dziewczynami do kuchni, a chłopaków zostawiłyśmy w salonie. 
- I jak? - szepnęła ucieszona blondynka
- Co jak? - popatrzyłam zdziwiona na dziewczyny przystawiając butelkę z alkoholem do ust.
- No jak...bielizna - zagryzła dolną wargę Kim 
- Ach! Sprawdziła się. Muszę nauczyć się chodzić w wysokich szpilkach - zaśmiałam się
- A co się stało? - spytała Kim 
- No...wyrżnęłam przed nim - przewróciłam oczami 
- To nie jest śmieszne! - próbowałam powstrzymać dziewczyny od śmiechu, które i tak już płakały.
- Bieber! TU JESTEŚMY! - krzyknął Kyle machając ręką przed oczyma szatyna 
- Widać - parsknęła śmiechem Tay
- Jesteś dla niego jak narkotyk - uśmiechnęła się blondynka.
- mhm - uśmiechnęłam się patrząc na prawie nieobecnego chłopaka wśród kolegów. 
Po chwili dołączył do nas Bieber. 
- Dlaczego nie siedzisz z chłopakami? - zapytałam 
- Bo oni na mnie krzyczą - zrobił smutną minkę i przytulił się do mnie
- Biedactwo - starałam się zachować powagę głaszcząc szatyn na głowie
Odwróciłam się przodem do chłopaka. 
- Skarbie...tak sobie myślałam...- właśnie się zorientowałam, że bardziej interesujące ode mnie są moje piersi. 
- Oczy mam wyżej! - warknęłam 
- Wiem...wiem...tak sobie czytałem napisy... - wyszczerzył się głupio chłopak 
- I co tam piszą? 
- Dotknij nas - poruszał brwiami 
Spojrzałam na swoją bluzkę, który była bez jakiegokolwiek nadruku. 
- Justin! Ona jest czysta - odepchnęłam od siebie chłopaka i poszłam do chłopaków
- Oglądamy coś? - zapytałam 
- A może zagramy? - uśmiechnęła się Kim
Pierwszą parą tańczącą przed telewizorem była Kim i Louis, następnie Tay i Kyle. Wreszcie przyszła pora na mnie i Jus'a . Wzięłam w dłoń pałeczkę i zaczęliśmy tańczyć. Czułam, że zaraz przegram. Cóż...alkohol już dawał o sobie znaki. Niewiele myśląc
- Justin! Patrz - krzyknęłam do chłopaka i podniosłam bluzkę. 
Wszyscy pękali ze śmiechu. Szatyn nie mógł chyba dojść do tego co przed chwilą zrobiłam. 
- Wygrałam!! - krzyknęłam skacząc z radości.
- Oszukiwałaś! - krzyknął szatyn biorąc mnie na ręce
- Wszystkie chwyty dozwolone - zaśmiałam się. 
Usiadłam z Bieberem na kanapie i wspólnie oglądaliśmy jakąś komedię popijając alkoholem. Dużo mi nie trzeba, żeby alkohol uderzył mi do głowy
- Gorąco - jęknęłam i zdjęłam sweterek, jednak to nie pomogło. 
Wygrzebałam się z objęć szatyna i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i chwilę się chłodziłam. Po chwili zdjęłam spodnie. Byłam w samej bluzce i majtkach. Dalej gorąco, albo mi się wydawało. Wyszłam więc na zewnątrz. 
- Stary! Twoja laska wyszła w majtkach na podwórko - powiedział Kyle
- Czekaj...analizuje to wszystko... - powiedział szatyn i w końcu się poderwał z miejsca. 
Ja w tym czasie próbowałam utrzymać równowagę na trawniku, aż poczułam czyjeś ręce na tali. 
- O cześć śliczny - wyszczerzyłam się. 
- Gdzie idziemy? 
- Do domu - zaśmiał się chłopak prowadząc mnie do domu. 
Posłusznie szłam co chwile potykając się o swoje nogi. 
- Lola znowu się napiła - zaśmiała się Kim 
Pokazałam jej język i zaraz przykleiłam się do szatyna 
- Jesteś taki...miękki - pocałowałam chłopaka w policzek 
- Dobre! - parsknął śmiechem Louis
- Sorry...mięski...albo męski! - starałam się poprawnie wysłowić. 
- Taa..dzieki - zaśmiał się Biebs
- Chodź na górę - wskoczyłam na chłopaka oplatając go nogami  
- Błagam...weźcie ją..bo nie wytrzymam! - powiedział do dziewczyn 
Dziewczyny się tylko wyszczerzyły. 
- Justiiin - przeciągnęłam całując go po szyi 
Jego ręce cały czas spoczywały na moich pośladkach. 
- Dziewczyny! Proszę - zrobił maślane oczka 
- Sorka, ale to twoja dziewczyna - wycwaniła się Tay
- Już Ci się nie podobam?
- Nie o to chodzi... 
- A o co? 
- Jesteś pijana
- Nie jestem - zagryzłam dolną wargę 
- Jesteś 
- Nie jestem! Mam ci to pokazać? 
- Mhm
- To chodź na górę. - poruszałam brwiami i pocałowałam namiętnie chłopaka. 
- Zanieś ją na górę. Niech trochę odpocznie...w takim stanie nie może pojechać do domu - powiedział Kyle
- Możesz to zrobić za mnie? - spytał Justin 
- Ty mnie zanieś - wymruczałam mu do ucha 
- Do jutra! - powiedział Bieber niosąc mnie na górę.
Po chwili byliśmy już prawdopodobnie w pokoju Kim. Oparłam się o drzwi i przyciągnęłam do siebie chłopaka zachłannie go całując. Już po chwili byłam bez bluzki, on tak samo. Popchałam go na łóżko i usiadłam na nim okrakiem. 
- Nie Lola...jak będziesz trzeźwa - wyszeptał szatyn 
- Jestem trzeźwa 
Jeszcze chwilę nie mogliśmy się od siebie oderwać, aż chłopak ściągnął mnie z siebie i zamknął w pokoju.
- Justin! - dobijałam się do drzwi 
- Idź spać! 
- Chodź nooo 


 ***
Wreszcie wróciłam! Przepraszam, że tak długo nic nie było, ale jak pisała moja koleżanka...monitor mi się spalił -,- Nowy miałam już mieć w sobotę, ale pokłóciłam się z mamą -,- Rozdział nie wyszedł mi tak jak chciałam ;// +18 TO KOMPLETNA KLAPA ;< Mam nadzieję, że przynajmniej wam się spodoba rozdział i zapraszam do komentowania, a i jeszcze jedno! DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM! :*  
 TAK JAK OBIECAŁAM DEDYK DLA justbelieve. Dzięki, że mnie tak wspierasz ;D No i wszystkiego najlepszego chociaż urodziny już miałaś :* 

11 komentarzy:

  1. Co ty gadasz ! Rozdział jest świetny :) znowu szczerzyłam się do monitora haha :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie z nami! ;**
    haha tak uśmiechać sie do monitora to normalne czytając Twoje rozdziaały ;p
    jak zawsze cudownie i czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny rozdział świetny . ;] Każdy musi mieć jakąś przerwę od pisania . Wiadomo że nie będziesz dodawała codziennie . <3
    Bardzo mi się podoba <3 Mega <3 Tak trzymaj . Miłych Andrzejków .

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajć cudowne ;D
    Super w ogóle że dodajesz zdjęcia zestwów, które "ma na sobie" nasza bohaterka ;)
    Do nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaa cudo! Wreszczcie z nami! ;**
    Akcja na bloblo też się rozkręca ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. LOLa jak zwykle szaleje po alkoholu.:D
    W końcu jesteś z nami !
    Rozdział jak zwykle świetny !
    Czekam już na następny, zresztą i tak jestem u Ciebie codziennie ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Najbardziej to podoba mi się LOL po alkoholu. hahaha. XD Jest taka napalona na Justina, że szokk.;P Czekam na nn.;** Mam nadzieję że pojawi się niedługo<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana właśnie czytałam rozdział na bloblo a tam piszesz że chcesz usunąć blogi ?!
    Wiesz ja też mam troszkę zagrożeń i również nie wiem czy wyjde z nich szczególnie z matmy ;/
    Ale proszę nie usuwaj blogów, zrób sobie tyle przerwy ile potrzebujesz na ogarnięcie tego wszystkiego, my będziemy czekać na Ciebie i nowe rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział najlepiej jest jak się upije :D KOńcówka wyszła wkstro ale cały rozdział jest wspaniały a to opowiadanie fenomenalne <3 CZekam na nastepny rozdział ola9917 :D Jak byś mogła mnie poinformować na bloblo <3 Kocham

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy19 maja, 2013

    w rozdzialach +18 jest za malo gry wstepnej. niech jej zrobi minete czy placówkę i bardziej popiesci. wtedy juz bedzie o niebo lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pomyliłaś imiona jej brat to Max nie Alex

    OdpowiedzUsuń