sobota, 15 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 31

[...]na którym...był Justin? Tak to chyba Justin, stał tyłem, ale nie stał sam! Była z nim ... Selena! Wyglądało jakby się...całowali. Zagryzłam mocno dolną wargę i przeczytałam dalszy ciąg wiadomości ''On nie zasługuje  na ciebie'' Mocno zacisnęłam dłonie na telefonie. Co mam zrobić? Rozpłakać się? Zacząć wrzeszczeć? Wysiąść? Cholera! Na pewno jest na to jakieś wytłumaczenie. Na pewno. Nawet się nie zorientowałam jak znaleźliśmy się pod moim domem. Wysiadłam bez słowa z auta i kierowałam się w stronę domu. 
- Lola! - usłyszałam za sobą
Nie byłam w stanie się obrócić...cały czas się zastanawiałam nad tym zdjęciem. Dopiero się pogodziliśmy i znowu mamy się kłócić? Nagle szatyn złapał mnie za ramię i szybkim ruchem obrócił w swoją stronę. Cały czas w dłoni ściskałam telefon. 
- Co jest? - spytał zdziwiony 
- Nic - szepnęłam i starałam się jako tako uśmiechnąć, ale wyszedł z tego raczej grymas.
- Lola? - popatrzył na mnie badawczo i uniósł w górę mój podbródek. Starałam się uniknąć jego spojrzenia. 
- Co jest? - szepnął
- Lola idziesz?! - krzyknął Alex 
- Tak! - krzyknęłam i próbowałam się wyrwać chłopakowi, ale na marne
- Zaraz przyjdzie! - krzyknął do bruneta
- O co chodzi? - warknął poirytowany moim zachowaniem 
Odwróciłam głowę w drugą stronę, nagle Justin wyrwał mi telefon. Aż mi się gorąco zrobiło. Odblokował ekran i spojrzał na mms od Zayna. Szatyn zacisnął zęby i wpatrywał się ze złością w ekran 
- ''On nie zasługuje na ciebie'' - zacytował sms 
Przez dłuższy czas wpatrywałam się w czubki swoich butów, aż spojrzałam na zdenerwowanego Justina. 
- Całowałeś się z nią? - ledwo przeszło mi przez gardło
- Żartujesz sobie? - zakpił
- Na zdjęciu widać co innego - szepnęłam smutno 
Chłopak uśmiechnął się po czym ruszył w stronę auta 
- Justin gdzie idziesz? - biegłam do niego 
- A jak myślisz? - warknął
- Justin! Nie! - pociągnęłam do siebie chłopaka 
- Nie rozumiesz, że on chce nas rozdzielić? - popatrzył mi w oczy
- Całowałeś się z nią? - wydusiłam z siebie 
- NIE! - powiedział stanowczo 
- Przecież wiesz, że tylko CIEBIE kocham - dodał
- Więc co z nią robiłeś? 
- Szedłem po prezent dla ciebie...kiedy nagle spotkaliśmy się na ulicy i mnie zaczepiła! Po czym powiedziała, że wpadło jej coś do oka i nie może widzieć. No to...próbowałem jej pomóc. - wytłumaczył się
Gatka ,szmatka! Najtańsze wytłumaczenie jakie słyszałam 
- Wiem, że to brzmi banalnie, ale...wiesz, że Cię Kocham i nie zranię Cię kolejny raz! - powiedział i przytulił mnie do siebie mocno. 
- Nie daruje mu tego - syknął całując mnie w głowę
- Justin...proszę, nie...on się po prostu o mnie martwi - szepnęłam 
- On chce nas rozdzielić. JESTEŚ TYLKO MOJA! - dał nacisk na ostatnie zdanie. Poczułam wtedy, że faktycznie coś dla niego znaczę, poczułam się taka bezpieczna! Chyba każda z nas chciałaby usłyszeć takie słowa. 
- Chodź do mnie do domu - powiedziałam odrywając się od niego. Może odgonię tym jakoś myśl szatyna o Zaynie.
Biebs chwilę się zastanowił, po czym ruszył ze mną w stronę domu w objęciach. Alex siedział przed TV i zajadał się chrupkami.
- Może powinnaś mu była odpisać? - spytał wyciągając w moją stronę rękę z telefonem 
Zagryzłam nerwowo wargę i wzięłam niepewnie telefon. Co mam mu odpisać? Chwilę się zastanawiałam, po czym zaczęłam stukać w dotykową klawiaturę telefonu. '' Nie martw się, Justin mi wszytko wyjaśnił. Jest w porządku:* ''
***
*W tym czasie u Zayn'a*
Brunet wysyłając sms do przyjaciółki czuł...czuł się spełniony, że jednak jakoś wtrąci się w ich niby idealny związek. Odkąd ujrzał szatynkę w kasynie wiedział, że musi ją zdobyć...choćby ktoś musiał przez to cierpieć. Nie ważne, że wrócili do siebie...w końcu facet nie ściana? da się przesunąć i już w tym głowa bruneta. Czekał na telefon, że może zerwali? Chciał usłyszeć teraz głos przyjaciółki. Mylił się...dostał sms. Czytając go czuł złość! Miał ochotę coś rozwalić, już miał się zamachnąć telefonem kiedy zorientował się, że jest za drogi i jeszcze mu się przyda. Wziął kilka głębszych wdechów i jeszcze raz przeczytał sms. Zaczął coś przeklinać pod nosem w niezrozumiały sposób dla słuchacza. Nerwowo obracał telefonem w dłoni. Musi ją zdobyć za wszelką cenę! Zakochał się? A może po prostu jest rozpieszczony i zawsze dostawał to czego chce. Lola będąc zajęta stanowi wyzwanie dla bruneta. Uśmiechnął się szelmowsko...nie podda się. To jeszcze nie KONIEC.
***
*Lola* 
Zagryzłam nerwowo dolną wargę i schowałam telefon w spodnie. Spojrzałam na zegarek widniejący na ścianie pod sufitem. Siedemnasta, a więc mama wróci za 3-4 godziny. 
- Co robimy? - spytałam. Dalej miałam w głowie to zdjęcie. Cholera! Potrząsnęłam głową w celu odgonienia tej głupiej myśli. 
- Możemy iść na górę. Mikołajki się jeszcze nie skończyły - zaśmiał się szatyn podchodząc do mnie i wtulając głowę w w moje włosy 
- Dla Ciebie się już skończyły - mruknęłam 
- Nie każ mi robić tego grafiku - szepnęłam 
Justin od razu ode mnie odskoczył
- Wiesz...jesteś wredna - warknął krzyżując ręce na piersiach 
- Och, naprawdę? - zaśmiałam się 
- Napijesz się czegoś? 
Chłopak milczał. Że niby się obraził? Pf. Zagryzłam dolną wargę. 
- Boże! Jak tu gorąco! - zaśmiałam się odpinając dwa guziki od bluzki, ukazując przy tym błękitny stanik. 
Szatyn niemalże wbijał się w ziemię. Oblizał wargi i wpatrywał się w odpięty dekolt. 
- Ślinisz się kotku - parsknęłam śmiechem i odwróciłam się do niego tyłem sięgając po szklankę. Zaraz zostałam przyparta do blatu 
- Błagam Cię! Nie prowokuj mnie. - szepnął szatyn obejmując mnie w pasie.
- Błagasz? - parsknęłam śmiechem 
Justin mocniej przyparł mnie do blatu, a jego ręce zjechały na mój tyłek 
- Okey - zaśmiałam się
- Zdejmij mi szklanki
Chłopak oderwał się ode mnie i zdjął posłusznie szklanki. Ja w tym czasie zapięłam bluzkę i doprowadziłam się do ogólnego ładu. Nalałam nam po szklance soku wiśniowego i udaliśmy się do Alex'a.
- A wy tu czego? - warknął brunet nie odrywając wzroku od telewizora
- Przyszliśmy pooglądać z tobą telewizję - zaśmiałam się i poczochrałam włosy brata. 
- No weź! - oburzył się chłopak układając włosy 
- Masz już dziewczynę? - nagle wyjechał Justin 
- Mhm! - mruknął dumnie 
- Co? - wybuchłam śmiechem 
Obydwoje rzucili mi mordercze spojrzenie. Powstrzymałam jako tako śmiech. 
- Oho! Chyba trzeba was zostawić - prychnęłam i wstałam. 
Poszłam do kuchni. Włączyłam sobie radio i zaczęłam poruszać się w rytm muzyki wydobywającej się z  pudła. Mama na pewno będzie zmęczona...zrobię jej kolację. Mój brat i dziewczyna? - przypomniałam sobie. To takie...dziwne? No cóż...zostałam 'wygnana' z męskiego towarzystwa i pozostało mi siedzenie w kuchni, albo swoim pokoju. Całkowicie pochłonięta muzyką i przygotowywaniem sałatki z kurczakiem dla mojej mamy, zapomniałam o Bożym świecie. Cicho podśpiewywałam piosenkę, która akurat leciała. Po chwili dołączył do mnie Justin. Objął mnie mocno od tyłu i zaczął namiętnie całować po szyi. Moje ruchy były skrępowane, więc teraz tylko spokojnie stałam i kroiłam kurczaka. Zagryzłam dolną wargę czując na szyi jego ciepły oddech. 
- Skończyliście? - spytałam
- Mhm - mruknął i przejechał nosem po moim ramieniu, po chwili zdjął mi ramiączko bluzki, a później delikatnie zsunął od stanika. Zaśmiałam się pod nosem. Czekałam na dalsze kroki. 
- Lola - szepnął mi do ucha zagryzając jego płatek 
- Hm? 
- Może pojedziemy do mnie? - zaczął całować moje nagie ramię. 
- Może zrobię mamie kolację? - zaśmiałam się
- Lola, nooo - szepnął błagalnym tonem 
- Justin. Mówiłam, że nie codziennie, a już na pewno nie po 2 razy - mruknęłam 
- Ale LOL - jej...jak dawno się tak do mnie nie zwracał
- Kim z Louisem co chwile to robią...zresztą Kyle i Tay też. 
Przewróciłam oczami i przesunęłam się w bok o krok, a szatyn razem ze mną nie wypuszczając mnie z objęć. Zaczęłam smażyć mięso. 
- Hm? - mruknął kołysząc mną lekko 
- Więc mamy się kochać codziennie? po kilka razy?
- Wystarczy raz dziennie - zaśmiał się
- Jutro Ci przyniosę twój grafik - uśmiechnęłam się triumfalnie 
- Co? - nagle ode mnie odskoczył
- Mhmmm...- poruszałam brwiami wpatrując się w patelnię
- Nie no Lolaaaa - przeciągnął stając obok mnie i oparł się o blat 
- Hm? 
- Nie rób mi tegoooo
- Ale czego? - zaśmiałam się
- No grafiku - szepnął
- Już niech będą tylko święta - burknął 
Parsknęłam śmiechem. Zdjęłam kurczaka z patelni i ułożyłam w misce pełnej sałaty, następnie polałam sosem. Spojrzałam na szatyna i głośno westchnęłam. 
- Chcesz się kochać tylko w święta? Okey - zagryzłam dolną wargę 
- Nie! Nie...- prawie wykrzyczał
- Więc mnie nie poganiaj 
- Ale LOL. Dlaczego zawsze to robimy kiedy ty masz ochotę? - spytał oburzony 
- Hm...Może dlatego, że ty też masz wtedy na to ochotę? O przepraszam! Ty jesteś codziennie napalony - wybuchłam śmiechem 
- Nie prowokuj mnie! - pogroził palcem i podszedł do mnie stając między moimi nogami i opierając na nich ręce. 
- Grozisz mi? - spytałam najbardziej poważnie jak tylko mogłam 
- Ostrzegam - uśmiechnął się i pocałował mnie namiętnie 
- Fuuu - przeciągnął brunet pokazując obrzydzenie 
- Też kiedyś będziesz to robi - zaśmiał się Justin 
- Nie! - krzyknął z oburzeniem i poszedł do siebie na górę
- Wróciłam! - usłyszałam krzyk mamy 
Szybko zeskoczyłam z blatu, otarłam usta i poprawiłam ubranie 
- Zrobiłam Ci kolację - uśmiechnęłam się
- Dobry wieczór - przywitał się szatyn 
- Cześć Justin - uśmiechnęła się mama
- Och dziękuję skarbie - cmoknęła mnie w policzek szatynka. 
Justin spojrzał na telefon. 
- Kochanie...ja już muszę iść - powiedział smutno i ucałował mnie w policzek, a później w usta. Głupio się tak całować przy mamie, prawda? Więc musiało wystarczyć tylko to. Odprowadziłam chłopaka do drzwi. Poszłam na górę do siebie, dokończyłam zadanie domowe i położyłam się wykąpana spać. 
Obudził mnie telefon. Pospiesznie wyłączyłam budzik i zwlekłam się z łóżka udając się do szafy. Wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Tam dokonałam porannych czynności i wyszłam ubrana. Wzięłam torbę z książkami i zeszłam na dół. Usiadłam przy stole i zabrałam się za naleśniki 
- O której kończysz? - spytała mama 
Zdziwiło mnie jej pytanie 
- Umm...o 15 - odpowiedziałam 
- Mhmm...- mruknęła i upiła łyk kawy. 
Skończywszy śniadanie wybiegłam z domu. Wiatr rozwiał moje włosy na wszystkie możliwe strony. Zacisnęłam mocno zęby ze złości. Trochę się jednak namęczyłam, żeby je ułożyć. Wsiadłam do samochodu szatyna i ucałowałam go w usta. W ciszy pojechaliśmy do szkoły 
- Lola - uśmiechnęła się Kim witając mnie uściskiem 
- Cześć - przywitałam się z dziewczynami. Justin w tym czasie witał się z chłopakami. 
- Szykuje się jakaś mega impreza - zapiszczała podekscytowana Tay 
- Mhm - cmoknęłam 
- Ach. No taak...Lola i jej słaba głowa - wybuchła śmiechem Kim 
- To nie jest śmieszne! - warknęłam 
- Oj uwierz, że jest! - zaśmiała się blondynka 
Przewróciłam teatralnie oczami i skrzyżowałam ręce na piersiach 
- Idziemy jutro na imprezę - oznajmił Justin całując mnie w głowę
A gdzie ''Lola, idziemy jutro na imprezę?'' Ugh! Żadnej imprezy chyba nie pamiętam. Chciałabym chociaż raz zobaczyć siebie w stanie upojenia. Weszliśmy do szkoły i udaliśmy się do klasy. Usiadłam obok Justina i założyłam nogę na nogę słuchając nauczyciela.
- Chcesz iść na tą imprezę? - szepnął
- Wczoraj miałam się spotkać z Zayn'em - mruknęłam 
Kątem oka zauważyłam, że szatyn zaciska mocno pięści i chwilę milczy. 
- Spotkaj się z nim dzisiaj - szepnął prawie niesłyszalnie 
- Przecież...mieliśmy dzisiaj jechać do twojego taty 
- Pojedziemy innym razem, powiem mu, że zachorowałaś
- Nie gadać! - krzyknął nauczyciel w naszą stronę
- No dobrze - szybko odpowiedziałam. 
Na razie lekcje mijały spokojnie, aż nastała fizyka! i kartkówka!
- Witam mili państwo! Wyciągamy karteczki - uśmiechnęła się Pani Steels. 
Wypuściłam powietrze z ust i wyjęłam kartkę. Podpisałam ją i czekałam na pytania. 
- Kim...jak to ma być? - szepnęłam do przyjaciółki siedzącej przede mną 
- Słyszę głosy! - podniosła głos nauczycielka
- Ja też, ale się leczę - odpowiedziałam, i zaraz pożałowałam 
Cała klasa się roześmiała
- Watson do dyrektora!! - wrzasnęła poirytowana nauczycielka 
- No, ale! Za co? - spytałam naburmuszona 
- Do dyrektora! - powtórzyła czerwona ze złości. 
Przewróciłam oczami i coś mówiłam do siebie pod nosem. 
- Masz coś jeszcze do powiedzenia? - spytała podchodząc do mojej ławki
- A pani znowu słyszy głosy? 
Klasa kolejny raz się roześmiała i bacznie przyglądała się naszej dyskusji. Kobieta zacisnęła usta w wąską linie i oparła ręce na biodrach 
- Do dyrektora! - wysyczała
Wstałam i zabrałam swoją torbę
- A mogę też? - wyrwał się Justin
- Co możesz? - spytała zszokowana nauczycielka 
- Do dyrektora - wyszczerzył się
- Justin! Cicho siedź - zaśmiałam się
Szatyn wyjął komórkę z kieszeni i udawał, że rozmawia 
- Do D-Y-R-E-K-T-O-R-A - powiedziała nauczycielka 
Biebs uśmiechnął się triumfalnie i wstał zabierając swój plecak. 
- Zakochana para! - ktoś krzyknął kiedy wychodziliśmy 
- Zazdrośni jesteście - zaśmiał się chłopak zamykając za nami drzwi
- Po co chcesz iść do dyrektora? 
- Nie chciało mi się siedzieć na lekcji - puścił mi oczko. 
Pokręciłam głową i szłam w kierunku gabinetu dyrektora. Justin zapukał i otworzył mi drzwi.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do mężczyzny siedzącego za biurkiem 
- Watson, Bieber - odwzajemnił uśmiech mężczyzna 
- Co zrobiliście? 
Podrapałam się w głowę.
- No... przeszkadzałam na lekcji Pani Steels 
- A Bieber
- Bałem się, że Lola się zgubi - zaśmiał się
- Używał telefonu na lekcji - szturchnęłam chłopaka w ramię
- Ta...hmm. Co ja mam z wami zrobić? - spytał podpierając głowę na splecionych dłoniach.
- Pomożecie nam w projekcie, umiecie rysować, prawda?
Przytaknęliśmy obydwoje 
- Jest taka kampania o używkach. Zwolnię was z kilku lekcji i zaraz weźmiecie się za robotę - uśmiechnął się mężczyzna 
- Okey - odpowiedziałam
Rysowaliśmy marihuanę, różne strzykawki, papierosy i butelki z alkoholem. 
- Dalej popalasz marihuanę? - parsknęłam śmiechem w stronę Justina
- Ććć... - zaśmiał się
- Czasami - szepnął
Pokręciłam głową. Niby ta marihuana taka zdrowa jest? Kiedyś? Owszem, ale nie teraz. Teraz, żeby dodać na wadze towarowi dodaje się tam różne opiłki metali, skleja się ją lakierem do włosów. W ogóle to marihuana uzależnia! Tak! Nie dajcie sobie wmówić, że tak nie jest! Mój brat mi to wmawiał przez całe życie, że marihuana nie uzależnia. Ale to nieprawda. Uzależnia! Psychicznie! Ponieważ...mózg jest przyzwyczajony do pewnego stanu, w którym znajduje się pod wpływem marihuany i później domaga się tego więcej. Ludzie palący marihuanę, często chorują na schizofrenię. - Takie tam moje przemyślenia. Nigdy tego nie próbujcie dziewczyny! Odnoszę się do tego, że dziewczyna ma pachnieć perfumami, a nie dymem papierosowym, czy marihuaną
Dalej kontynuowałam swoją pracę. Skończyliśmy plakat i dyrektor pozwolił nam już iść do domu. 
- To podwieziesz mnie do Zayn'a? - spytałam niepewnie 
- Tak od razu musisz się z nim spotkać? - warknął
- Mhm 
- No dobra 
Wsiedliśmy do samochodu i kierowałam szatyna jak ma jechać. 
- Przyjedziesz po mnie? - zagryzłam dolną wargę. W prawdzie odwieźć może mnie Zayn, ale chcę Justina! 
- Mhm - lekko się uśmiechnął i pocałował mnie namiętnie. 
- Do zobaczenia - zakończyłam pocałunek krótkim cmoknięciem. 
W drzwiach czekał już na mnie Zayn. Wysiadłam z auta i kierowałam się w stronę przyjaciela. 
- Cześć! - uśmiechnęłam się promiennie i uściskałam bruneta
- Jak ja za tobą tęskniłem - zaśmiał się i lekko mną kołysał
- Ja za tobą też - uśmiechnęłam się jakoś wygramoliłam z uścisku chłopaka, ponieważ wiedziałam, że Justin dale czeka pod domem i się nam przygląda.  Odwróciłam się do niego i mu pomachałam.
- Idziemy do mnie? Czy na spacer? - spytał obejmując mnie w tali 
- Do ciebie - uśmiechnęłam się i lekko odsunęłam od chłopaka. 
Weszliśmy do ciepłego domu. Wszystko prawie było w kolorze białym, przez co dom wydawał się większy. Usiedliśmy w wygodnym karmelowym fotelu. 
- Napijesz się czego? Cola? kawa? herbata? 
- Cola 
Po chwili brunet przyszedł z napojami. 
- Możesz mi powiedzieć skąd miałeś zdjęcia Justina? - spytałam upijając łyk zimnej coli 
- Przechodziłem tamtędy. Lola...ja nie chcę, żeby ktoś Cię skrzywdził - mruknął spuszczając wzrok 
Martwi się o mnie, rozumiem. 
- On mnie już nie zrani - uśmiechnęłam się 
- Możemy o tym już nie rozmawiać? - spytał 
- mhm 
Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Zayn podobno poznał jakąś dziewczynę. Świetnie...to oznacza, że nic już do mnie nie czuje. W domu rozległ się głośny dzwonek do drzwi 
- Pójdę otworzyć - wyrwał się i wstał
- No cześć - usłyszałam głos dziewczyny, który już gdzieś słyszałam 
- Nie teraz...nie jestem sam - tłumaczył się brunet
- Zayn no...a nagroda? Dobrze się chyba spisałam? 
- Mówię nie teraz...później dostaniesz nagrodę
- Och! Udało się? 
- Nie - mruknął
Zaraz, zaraz...czy to nie jest aby przypadkiem...
*** 
Jej, jak mi się nie chce pisać :( Wreszcie skończyłam rozdział! Dziewczyny powtarzam po raz któryś! MACIE PYTANIA? PYTAJCIE NA ASK'U, a nie w ROZDZIAŁACH. Codziennie sprawdzam ask'a! To tyle. Zawiodłam się trochę, że pod rozdziałem 30 znalazło się tylko 6 komentarzy ;/ Nie podoba wam się rozdział? ; / Mam nadzieję, że pod tym będzie PONAD 10 ;// Jeśli chodzi o marihuanę w rozdziale...to nic nie jest brane z internetu...wszystko to jest z mojej głowy. Dużo wiem na jej temat od brata...jego kolegów...Sama dużo już widziałam. 
Bloga nie zawieszam, ani nie opuszczam. Moje pisanie pozostało nienaruszone. Na zebraniu nie było tak źle. W ogóle mi się nie dostało, ale to dlatego, że wytłumaczyłam mamie, że szkoła średnia to moja szkoła i ona nie musi mnie już zmuszać do nauki. Dzięki za wsparcie:* Do nn :*
*Sorka za wszelkie błędy jak się pojawiły, ale piszę i nie czytam później rozdziału, bo nie mam na to czasu :*

13 komentarzy:

  1. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak dobrze się czyta Twoje rozdziały ;)
    Kurde zaczyna mnie denerwować ten cały Zayn ..
    Nie chce Ci się pisać ale weny nie straciłaś ;D
    Oby tak dalej i powodzenia w poprawianiu tych zagrożeń ;) Do nn! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu.. Twoje rozdziały tak szybko i lekko się czyta. Na serjo! Bardzo fajnie piszesz... A co do całej sytuacji - pewnie Zayna odwiedziła Selena. Zayn- brawo za plan. Czekam na następny rozdział. PS. Mam nadzieję, że Justin spuści mu łomot i Zayn się od nich odchrzani. ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak zgadzam się z koleżankami z góry, dobrze by było gdyby Zayn dostał w morde od Justina ;p
    Świetnie jak zawszeee!
    Do nn ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wątek o marihuaną przynajmniej uczy więc podoba mi się, jestem tego samego zdania .
    Co do rozdziału to pewnie Zeyna odwiedziła Selena i mam nadzieje że dostanie mu się za to od Justina .
    czekam na następny .
    Widać że wena Cię nie opuszcza ;*
    ps. zaczęłam czytać twojego 2 bloga i jest tak samo świetny jak ten , ale tam jestem dopiero na 6 rozdziale od wczoraj ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. cudownyy będzie jutro 32? boski uzależniłam się od twojego bloga;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nasza justsmile jak zawsze cudownie pisze ^^
    Oby tak dalej kochana i czekamy na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. jeeeest! doczekałam się ♥ skarbie kocham to, co piszesz! jesteś genialna :) widzę wena Cię nie opuściła. Jak dobrze, że mama zrozumiała ^^ pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny rozdział, który n pewno okaże się BOSKI! ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooo.. nie wpadłam na to że na zdjęciu będzie biebs z Seleną.haha.xd Ale Lola trochę za szybko uwierzyła w tą wersje Justina. Zresztą nawet jeżeli wpadło jej coś do oka, to co z tego? Nie powinien jej pomagać za to co ona robiła Loli.;p Podoba mi się ten rozdział.;D Zayn zaczyna coś kombinować.^^
    A ten Justin...haha co on ma z tym seksem?xd Niech Lola weźmie go raz tak porządnie wymęczy w łóżku to odechce mu się na najbliższy tydzień.hahaha.;d
    Czekam na nn kochana mam nadzieję że szybko się pojawi.;****

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski rozdział<3
    Szybko dodawaj następny:D

    OdpowiedzUsuń
  10. No cudny rozdział i chciałąm do mojego opowiadania użyć o tych głosach za każdym razem kiedy coś takiego czytam spadam z krzesła :D
    Powiem ci tak ta co przyszła na serio jest pusta zaczełam się śmiać czytająć końcówke :) CZekam nn

    OdpowiedzUsuń
  11. świetnie jak zawsze . czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Omomomom <3 *.*ile emocji <3 Wesołych świąt .!

    OdpowiedzUsuń