sobota, 5 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 35

- Kocham Cię - szybko wymyśliłam. Jednak zachowam to dla siebie co widziałam.
- No...Ja Ciebie też - zaśmiał się.
Usłyszeliśmy pukanie i zaraz odwróciliśmy się w stronę drzwi, które powoli się uchylały.
- Justin, pożegnaj się z Lolą i idziemy już do domu - uśmiechnęła się Pattie.
Justin nachylił się nade mną i mocno pocałował.
- Do zobaczenia shawty - mruknął.
- Pa - uśmiechnęłam się do chłopaka, który właśnie szedł w stronę mamy.
- Musisz mi koniecznie powiedzieć, co robisz, że Justin jest taki posłuszny - zaśmiała się kobieta i zamknęła drzwi.
Czułam jak moje policzki się czerwienią. Co ja takiego robię? Sex na Święta, to robię. Zaśmiałam się pod nosem i kończyłam sałatkę.
~*~
- Boże! Justin! Pospiesz się! - poganiałam chłopaka, który szykował się w łazience na przyjęcie 2013 roku. 
Z nudów zaczęłam przeszukiwać mu szuflady. Niechcący, albo chcący? Natknęłam się na hermetyk z marihuaną. Zagryzłam dolną wargę i zaraz znalazłam bletki. A co! Poprawi mi się humor! Skoro on może palić, to ja chyba też? 
- Justin? Długo jeszcze? - starałam się dowiedzieć ile mam czasu.
- Nie, nie! Już wychodzę - zapewniał. 
Aha. Czyli mam dużo czasu. Usiadłam przy biurku, rozłożyłam bletkę i wzdłuż posypałam ją trawką. Zwinęłam w rulonik, przejechałam po końcówce językiem i zakleiłam. Wyszłam na balkon,wsadziłam do ust gotowego jointa i podpaliłam zapalniczką. Oparłam się na łokciach o poręcz i lekko wypięłam w stronę drzwi balkonowych. Zaciągałam dymem, wypuszczając go do góry. 
- I jak? - z łazienki wyskoczył Justin, a ja momentalnie zakrztusiłam się dymem, aż podskoczyłam przez co lolek wypadł mi z ręki i spadł na trawę. 
- Co Ci jest? Czuje marihuanę? - spytał podchodząc do mnie i obejmując od tyłu. 
- Co? Nie - odpowiedziałam lekko zmieszana i ostatni raz kaszlnęłam. 
- Idziemy? - mruknął mi do ucha i lekko przygryzł jego płatek. Uśmiechnęłam się pod nosem patrząc przed siebie.
- Wiesz Lola, bo jest ten no...tak jakby święto, prawda? Nowy Rok - starał się jakoś wytłumaczyć i od razu wiedziałam o co chodzi.
- Nie Justin, nie będzie sylwestrowego seksu - zaśmiałam się
- No, alee
- Justin! Twój grafik nadal Cię obowiązuje - parsknęłam śmiechem.
- Wiesz, dzięki - burknął i wszedł do środka.
Przewróciłam oczami, wyprostowałam się, przygładziłam sukienkę rękoma i poszłam za szatynem. Humor co chwilę mi się polepszał.
- Och, żartowałam. Ale nie ma seksu na święta - parsknęłam śmiechem.
- Z czego się tak śmiejesz? - warknął
- Z Ciebie - nie mogłam powstrzymywać śmiechu.
Justin pokręcił z dezaprobatą głową i wyjął z kieszeni telefon.
- Tak? - Mhm...już schodzimy. - Okey
Bacznie przyglądałam się szatynowi. Jak zwykle wyglądał seksownie
- Ale ty jesteś seksowny - mruknęłam, a zaraz wybuchłam śmiechem. 
Chłopak popatrzyła na mnie zdziwiony, objął w tali i razem zeszliśmy na dół. 
- Mamo, wychodzimy. 
- Bawcie się dobrze! - krzyknęła kobieta. 
Chciałam coś powiedzieć, ale szatyn szybko zatkał mi usta. 
- Shhh... 
Wsiedliśmy do limuzyny. Tak, jedziemy limuzyną na imprezę, ale zapomniałam gdzie. 
- Czeeeeeeść! - uśmiechnęłam się do wszystkich 
- Piła? - odezwała się Tay
- Przecież ona zjarana jest - zaśmiał się Kyle
Justin szybko spojrzał mi w oczy, które pod wpływem THC robią się czerwone. 
- Lola, paliłaś moją maryśkę? - spytał kładąc rękę na moim odkrytym kolanie. 
W odpowiedzi tylko się wyszczerzyłam jak idiotka. Chłopak przewrócił oczami i głośno westchnął. Odwrócił się w stronę oka i chyba się obraził. 
- Ale się zjarałam! - wybuchłam śmiechem.
- O! Louis! - parsknęłam śmiechem. Chłopak tylko się uśmiechnął i mocniej przytulił Kim. 
- Co słychać u mamy? - Nie myślcie sobie, że zapomniałam o jego zdradzie. Marihuana tylko poprawia samopoczucie, ale dalej jestem świadoma co robię. 
- U mamy? - Louis poprawił się na fotelu i pociągnął nosem, lekko zmieszany.
- W porządku - uśmiechnął się. 
- Tak dawno Cię z nie widziałam. - uśmiechnęłam się sztucznie 
- Gdzie jedziemy Justinku? - położyłam dłoń na jego kolanie. 
Milczy. 
- Juuustin. Sylwestrowy...- nie zdążyłam dokończyć, kiedy szatyn zatkał mi usta dłonią, a ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem pochylając się do przodu. Wszyscy w samochodzie śmiali się razem ze mną. 
Jedziemy i jedziemy, gdzie my w końcu jedziemy? Marihuana powoli mnie opuszcza, może nie tak dosłownie, ale humor wraca do normy, aczkolwiek THC pozostanie jeszcze przez kilka dni w mojej krwi. Justin nie odezwał się do mnie od godziny, albo i dłużej, straciłam rachubę czasu. 
- Która godzina? - burknęłam. Tak, mój humor już tylko się pogarsza. 
- dziesiąta - odpowiedziała Tay
Wszyscy się śmiali, tylko ja i Jus siedzieliśmy z grobowymi minami. Miało być zabawnie, a wyszło jak wyszło. W końcu się zatrzymaliśmy. Wysiedliśmy wszyscy z samochodu i weszliśmy do jakiegoś clubu/hotelu, skąd dochodziła już głośna muzyka. Stanęłam na chodniku, pogładziłam materiał sukienki i rozejrzałam się dookoła. Wszyscy zbierali się na powitanie nowego roku. Tay i Kim szły w objęciach swoich chłopaków, a ja szłam obok Justina, jakby był moim bratem, czyli jak najdalej siebie. Przyjaciele już weszli do clubu, kiedy nagle Justin złapał mnie w talii i pociągnął w lewą stronę. Weszliśmy za budynek. Szatyn mocno pchnął mnie na ścianę, rozstawił ręce po obu stronach mojej głowy i patrzył mi prosto w oczy.
- Myślałam, że jesteś zły 
- Bo jestem - warknął nie spuszczając ze mnie wzroku. Jego oczy aż pociemniały ze złości. 
- O weed?
- Nie tylko. To nie jest dla Ciebie, LOL, ledwo da się Ciebie pilnować jak się upijesz, a co dopiero z marihuaną. 
- A ty możesz palić? - spytałam przechylając lekko głowę w bok.
- Już dawno tego nie palę.
- Więc co robiło w twojej szufladzie?
- Po prostu leżała.
Przewróciłam oczami. 
- Nie przewracaj oczami - wycedził przez zaciśnięte zęby. 
Boże! Tyle halo, o to, że wzięłam sobie kilka buchów marihuany?
- Przesadzasz - mruknęłam spuszczając wzrok na swoje i jego buty, jednak szatyn zaraz podniósł mi podbródek.
- O co chodzi z Louisem? - spytał doszukując się w moich oczach odpowiedzi. 
- O nic? 
- Nie byłaś dzisiaj raczej przyjaźnie do niego nastawiona. 
- Justin, przyjechaliśmy się tu bawić - starałam się odwrócić jego uwagę od Louisa. 
Cholera, w końcu muszę coś z tym zrobić. 
- Coś między wam zaszło? - pyta.
Nadal jestem w jego klatce. 
- Nie, po prostu mnie wkurza, że nie ma czasu dla Kim - mruknęłam. 
- Chodźmy już. - powiedziałam całując chłopaka w usta, ten złapał mnie mocno za tył głowy i pogłębiał pocałunki, jego ręce powędrowały na moje pośladki. To było dla mnie zielone światełko. Jeśli tego nie przerwę, może to się 'źle' skończyć. Ułożyłam dłonie na klatce piersiowej szatyna i mocno go od siebie odepchnęłam. 
- Co do ...? - warczy
- Przyjechaliśmy się tu bawić! - syknęłam i odeszłam, kierując się do clubu.
- Czekaj! - krzyknął za mną i już po chwili obejmował mnie w talii. 
Pokazaliśmy swoje bilety i weszliśmy do środka, dużo młodych ludzi, przyjemny klimat, są miejsca siedzące, jest bar....JEST BAR! JEST ALKOHOL! Nie Lola, nie wolno ci! besztam się.  Postaram się zapamiętać ten wieczór. 
- Tu jesteście! - krzyknęła Tay 
- Ehe - uśmiechnęłam się
- Martwiliśmy się - powiedziała Kim patrząc dwuznacznie na Justina, który miał potargane włosy. 
- Rozmawialiśmy - zaśmiałam się. 
- Idziemy tańczyć! - pisnęła Kim łapiąc mnie za rękę i ciągnąc na parkiet. 
Rzuciłam Justinowi przepraszające spojrzenie i powędrowałam z dziewczynami. Oł, yea! Jesteśmy królowymi parkietu. Jeszcze nic nie piłam, a już się świetnie bawię. Po chwili szaleństwa poczułam na biodrach obce dłonie, ale to nie był Justin. 
- Masz ochotę się czegoś napić? - szepnął mi męski głos do ucha, aż mnie przeszły ciarki wzdłuż kręgosłupa. 
- Tak - odwróciłam się do chłopaka i poszłam z nim do baru. Darmowy drink. Chłopak zamów dwa kolorowe drinki, które zaraz pojawiły się przed nami. Usiedliśmy na wysokich krzesłach barowych. 
- Jak Ci na imię ślicznotko? - spytał zakładając mi pasmo włosów za ucho. 
- L...
- Ta ślicznotka, to moja dziewczyna - usłyszałam za sobą szatyna, który zaraz pociągnął mnie ze sobą. Złapałam za drinka i uśmiechnęłam się tylko do obcego chłopaka. 
- Justin! - starałam się przekrzyczeć głośną muzykę. 
Posłusznie za nim szłam, jest wkurzony. Zaprowadził mnie do reszty znajomych, który siedzieli wygodnie w czarnych skórzanych kanapach. 
- Siadaj - warknął. 
Usiadłam posłusznie, a obok mnie zaraz usiadł Justin. 
- O jesteś! Zgubiliśmy cię! - zaśmiał się Kyle.
Zagryzłam dolną wargę i już chciałam przystawić szklankę z drinkiem do ust, kiedy szatyn mi ją wyrwał. 
- Ty nie pijesz dzisiaj - syknął i sam wypił. 
- Justin! To jeden drink! 
- Ale cholernie mocny - skrzywił się.
Przewróciłam oczami. 
- Jus, myśmy tylko rozmawiali. 
- On miał inne plany
- Skąd to możesz wiedzieć? 
- Sam jestem chłopakiem! 
Pokręciłam z dezaprobatą głową i patrzyłam na swoje splecione dłonie. 
- Idziemy zatańczyć. - wyrwała się Kim 
Wszyscy ruszyli na parkiet.
- Idziemy? - spojrzałam na szatyna
Chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń i razem weszliśmy na parkiet. Założyłam ręce na szyję chłopaka i poruszaliśmy się w rytmie własnej muzyki, cały czas patrząc sobie w oczy. Jak sobie przypomnę, że nie tak dawno, albo dawno już, miałam ochotę wydrapać mu oczy, a teraz? Tańczymy razem, oczekujemy nowego roku. Kocham go, Kocham go cholernie mocno. 
Dystans między nami powoli się zmniejszał. Po chwili odwróciłam się do niego tyłem i zaczęliśmy tańczyć jak reszta nastolatków. Uśmiechałam się sama do siebie, ale czy dobrze robię tańcząc z nim tak odważnie? W porę się otrząsnęłam. 
- Chce mi się pić - odwróciłam się do chłopaka. 
Jego oczy były całe pociemniałe i błyszczące, co chwilę zagryzł wargę. Cholera! Nie dzisiaj! Nie będzie sylwestrowego seksu i KONIEC . 
- Idę po coś do picia - rzuciłam i szybko odeszłam. 
Zamówiłam drinka, jeden drink, drugi drink, O! Jaka ja szczupła jestem, trzeci drinki, wyglądam jak gwiazda porno! Gdzie mój Justin? 
- Em...która godzina? - spytałam barmana 
- 23:15. 
Cholera! Półgodziny i nowy rok! Wstałam z krzesełka chwiejnym krokiem i zaczęłam szukać Justina. Nikogo nie mogłam znaleźć. Cholera! Co się dzieje? Wyszłam na zewnątrz i tam dostrzegłam wszystkich przyjaciół i nieznanego mi chłopka, znaczy się...widziałam go może raz dzisiaj jak tańczył z Kim. Wszyscy głośno wyrażali swoje zdanie. Louis był już chyba wstawiony, tak jak ja. Ale nie jest tak źle! Trzymam jakoś równowagę. Podchodzę do nich i rzucam się na Justina. 
- Co się dzieje? - mruknęłam. 
- Znowu piłaś? - warknął szatyn 
- Kocham Cię - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
- Zdradzasz mnie na każdym kroku! - wykrzyczał Louis i nagle otrzeźwiałam. 
- Co? Jak możesz tak mówić? Tylko tańczyliśmy! - krzyknęła z płaczem Kim
- Odbiło Ci? Kim Cię zdradza? - syknęłam uderzając chłopaka w ramię. 
- Lola, Shh...- uciszał mnie Justin klepiąc w tyłek. 
- Nie Justin! On to robi specjalnie! - odsunęłam się od chłopaka. Wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni. 
- Ona Cię zdradza? Ona? - zaczęłam popychać chłopaka. 
- Ty śmieciu! Jak śmiesz tak o niej mówić? - krzyczałam.
- Lola, spokojnie - Tay próbowała mnie odciągnąć
- Lola, o co Ci chodzi? - spytała Kim 
- Ten!... ten frajer! On Cię zdradza! A teraz zwala winę na Ciebie! - musiałam to w końcu powiedzieć. 
- Co?! - pisnęła
- Kimmy! Nie chciałam, żeby Cię dłużej ranił. Którego dnia jak wracałam z imprezy widziałam go z jakąś dziewczyną, później jeszcze kilka razy. 
- Louis! O czym ona mówi? - krzyknęła brunetka zanosząc się płaczem. 
- LOL! - Justin pociągnął mnie do siebie i sam wyskoczył na przód, uderzając Louisa z pięści w twarz. 
- Jak mogłaś...- zaczęła Kim i odeszła z płaczem. 
Nie wierzyłam w to co właśnie do mnie powiedziała. Jak mogłam? Miałam pozwolić na to, żeby dalej jej robił awantury? 
- Kim! - krzyknęłam. 
- Nie LOL, ja pójdę - szepnęła Tay i pobiegła za brunetką. 
- Chodź. - przytulił mnie Justin, a ja momentalnie zaniosłam się płaczem. 
- No stary! Nieźle narozrabiałeś. - Warknął Kyle do leżącego chłopaka. 
- Shh...- uspakajał mnie Justin gładząc rękoma moje plecy. 
- Musiałam jej to powiedzieć - szepnęłam w jego szyję. 
- Dobrze zrobiłaś - ucałował mnie w głowę.  


~***~
O kurcze! Ale zjebany rozdział! Przepraszam, przepraszam, przepraszam x100! Nie dość, ze tak długo czekałyście to jeszcze piszę takie...coś -,- Mam nadzieję, że następny wyjdzie mi dłuższy i o wiele, wiele lepszy!
Jestem pod ogromnym wrażeniem, widząc tyle komentarzy! Oby tak dalej! Widzę, że wzrosła liczba czytelniczek♥ Witam! 
Wypełniajcie ankiety, potrzebne mi są do nowego opowiadania. Nie patrze na liczbę dni pod ankietą. Nie wiem kiedy skończę bloga, ale chyba w tym miesiącu. Mam już prolog i pierwszy rozdział. :* Jeszcze raz dziękuję, że jesteście i Baaaaardzooooo! Przepraszam, za to 'COŚ' -,- Do następnego, mam nadzieję, że szybko zacznę go pisać! A teraz zmykam do kina na ,,Bejbi blues''♥
* Prośba! Trzymajcie za mnie kciuki we wtorek! Została mi do poprawienia TYLKO historia!! 


14 komentarzy:

  1. Super rozdział , nareszcie się dowiedziała prawdy Kim .

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER <3 nie kończ tego opowiadania...on jest superr... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste ! Dziewczyno co ty gadasz! Mam nadzieje, że szybko będzie następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. w końcu się wydało ... tylko czemu Kim była zła na LOLę? już się nie mogę doczekać następnego żeby się dowiedzieć !
    A Just jest taki niewyżyty że to masakra jest hahaha
    Rozdział cudowny jak zawsze ♥
    czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwww cudowny jak zawsze ! ;D
    Szkoda mi teraz Loli że do Kim się na nią obraziła ...
    Super też rozdział na bloblo !
    A może jakieś ferie zimowe u Loli i Justina ?
    Czekam na kolejny ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze że Kim się dowiedziała tylko troche szkoda tej Loli bo Kim jie powinna mieć do niej pretensji .. :D ale ogl to rozdział świetny .

    OdpowiedzUsuń
  7. fajny rozdział czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  8. co za akcja ;O super jak zawsze! do nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział czekam na nowy nn :D <33333

    OdpowiedzUsuń
  10. awww.. kocham, kocham, kocham !
    Czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebiste!!!!Wszystkie rozdziały przeczytałam w niecałe 3 dni.Szkoda że to nie jest lektura czy książka,bo na pewno przeczytałabym to nie jeden raz.

    Kiedy będzie kolejny? Już się nie mogę doczekać :) ;* ;*

    MiSiA.xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział !!!! Nie mogę się już doczekać następnego <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  13. wow widzę że mam trochę zaległości :) Ale fajny rozdział tylko szkoda że taki sylwester smutny się zapowiada . I mam nadzieje że Lola nie będzie się wciągała w narkotyki :d

    OdpowiedzUsuń
  14. Vdkxkdbd gdmxkx bvlfhscdcd

    OdpowiedzUsuń