niedziela, 13 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 36 (+18)

Nie rozumiem zachowania Kim. Wolała, żeby ją tu zwymyślał, kiedy to on jest winny? Po chwili przyjechała karetka i zabrała Louisa. Nie mogę nawet na niego patrzeć. Brzydzę się nim, to co zrobił Kim.
- Wracamy do środka, zaraz się zacznie odliczanie - szepnął chłopak i cmoknął mnie w policzek.
Niechętnie z nim poszłam do środka, co prawda lekko się chwiejąc.
- Ty już więcej nie pij - zaśmiał się szatyn obejmując mnie w pasie.
Odwzajemniłam uśmiech, przynajmniej starałam się to zrobić. Zaczęło się odliczanie, był z nami jeszcze Kyle. Ty poszła gdzieś z Kim. Dalej nie mogę zrozumieć jej zachowania. Stałam obok szatyna z kieliszkiem w dłoni i czekałam tylko na ten cholerny nowy rok. Mam nadzieję,  że przyszły będzie lepszy od poprzedniego. W ostatecznej chwili dołączyła do nas Tay i Kim, niestety brunetka nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Zaraz znalazł się przy niej chłopak, o którego się pokłócili. Lekko się do niego uśmiechnęła i wyczekiwała ostatnie sekundy.
- Trzy...dwa...jeden...Szczęśliwego Nowego Roku! - wszyscy krzyknęliśmy.
Zarzuciłam ręce na szyję chłopaka i mocno pocałowałam.
- Szczęśliwego Nowego Roku - uśmiechnęłam mu się w usta.
- Na pewno będzie - zaśmiał się i odwzajemnił pocałunek.
Cały czas mnie gryzła Kim, nie mogę się bawić, bo moje myśli zaprząta właśnie ONA.
- Chodź zatańczyć - mruknął smutny szatyn.
- No dobrze - w końcu dałam się namówić i poszliśmy razem na parkiet.
Na początku w ogóle nie miałam ochoty tańczyć, ale z czasem moje myśli o Kim odchodziły, a zastępował je Justin. Teraz z nim się bawię! Starałam się tego trzymać, ale nie mogę też być obojętna na brunetkę. Porozmawiamy...po sylwestrze, jeśli w ogóle będzie chciała ze mną rozmawiać. Tańczyłam coraz pewniej i niegrzeczniej z Justinem. Jego ręce cały czas błądziły po udach lekko podwijając mi sukienkę, a usta pieściły moją rozpaloną szyję. Zagryzłam dolną wargę, przymknęłam oczy i dałam ponieść się muzyce. Moje ciało samo się ruszało.
- Idziemy już spać? - szepnął mi do ucha chłopak.
Justin i spanie? hah! Ale ja za to chętnie się położę, jestem padnięta. Pokiwałam głową na 'tak' i szłam w kierunku jakiejś windy razem z chłopakiem.
- Tu śpimy? - spytałam kiedy muzyka już ucichła.
- Tak. Tay, Kim i Kyle też. Przywiozłem tu też twoje rzeczy na zmianę.- uśmiechnął się i otworzył kartą pokój.
Cholera! Kim.
- LOL! Nie myśl o tym już, niech ona to sobie przemyśli - uśmiechnął się szatyn i wziął mnie na ręce niosąc na łóżko.
- Justin! - piszczałam śmiejąc się. Chłopak też był już lekko wstawiony, ale nie tak jak ja.
Po chwili leżałam już na łóżku, a szatyn wisiał nade mną.
- Justin, jesteśmy pijani - zaśmiałam się.
- Lolaaaa - przeciągnął niechętnie.
- Innym razem - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w usta.
Jus przewrócił tylko oczami i osunął się na bok.
- Kocham Cię - szepnęłam.
- Wypiłaś chyba za słabe drinki - burknął na co wybuchłam śmiechem.
- Idę pod prysznic - rzekłam i niechętnie się podniosłam do pozycji siedzącej.
Spojrzałam na zegarek, jest druga w nocy. Ale ten czas leci. Myślałam, że tańczyliśmy ze dwie piosenki, a tu druga nas zastała. Czułam na sobie wzrok Biebera kiedy szłam do łazienki. Zostawiłam uchylone drzwi, spojrzałam do lustra, oczy zaczerwienione od zmęczenia, policzki różowe od alkoholu. Powoli rozpinałam sukienkę, nawet się nie obejrzałam jak zrobił to za mnie Justin. Stał za mną i patrzył na moje odbicie w lustrze szelmowsko się uśmiechając. Zagryzłam dolną wargę i patrzyłam mu prosto w oczy. Sukienka opadła, miałam na sobie tylko błękitną bieliznę, nawet założyłam stringi! Nie są wcale takie złe. Miałam na sobie jeszcze pas przypięty do pończoch i szpilki. Ręce szatyna schodziły na moje pośladki, po czym mocno je na nich zacisnął.
- Justin - szepnęłam.
- Shh...- zaczął powoli obcałowywać moją szyję. Moje pożądanie nagle wzrosło. Cały czas wpatrywałam się w jego ruchy. Powoli odpiął mi pas od pończoch.
- W stringach wyglądasz cholernie seksownie - mruknął mi do ucha, a wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegł miły dreszcz. Można by rzec, że nagle wytrzeźwieliśmy. Cicho zachichotałam i czekałam na dalszy rozwój akcji.
- O! a co to? - chłopak wyjął z mojego stanika wystające foliowe opakowanie.
- Planowałaś coś? - zaśmiał  się i położył prezerwatywę na blat
Spuściłam wzrok, po prostu miałam ją...na wszelki wypadek.
- Masz ładny naszyjnik, od kogo? - zaśmiał się chłopak trzymając mnie w pasie.
- Od chłopaka - szepnęłam ochryple.
- Cholerny szczęściarz z niego - mruknął całując moje obojczyki.
- Ze mnie też.
Po chwili szatyn szybkim ruchem obrócił mnie w swoją stronę i brutalnie wpił się w moje usta. Jego kciuki mocno wbijały się w moje biodra, żeby następnie podnieść mnie i usadowić na blacie ze zlewem. Szatyn znajdował się teraz między moimi nogami, dłonie trzymał powyżej moich kolan. Moje ręce powędrowały na jego ramiona, by zaraz zdjąć z niego kurtkę, a później bluzkę. Zagryzłam dolną wargę widząc jego wysportowany brzuch. Przejechałam po nim wzdłuż aż do zwisających mu spodni. Szybko odpięłam pasek i rozpięłam spodnie, który natychmiast spadły na ziemię. Chłopak nie zostawał w tyle i szybko pozbył się mojego stanika. Z czasem nabierał w tym wprawy
- Szkoda, że muszę zniszczyć te śliczne majteczki - uśmiechnął się szyderczo chłopak, po czym rozerwał zwinnym ruchem cienki, koronkowy materiał. Cicho syknęłam z bólu przez wbijający mi się w skórę materiał. Lekko zsunęłam bokserki szatyna, ten zaraz wziął prezerwatywę leżącą obok mnie i szybko ją nałożył, po chwili był już we mnie. Oplotłam go nogami. Nie był już taki delikatny jak za pierwszym razem, poruszał się szybko i brutalnie. Odchyliłam głowę do tyłu i mocno trzymałam się szafki, która 'skakała' od pchnięć chłopaka. Z moich ust same wydobywały się jęki i niezrozumiałe słowa. Jego usta cały czas pieściły moją szyję co dodatkowo mnie pobudzało. W pomieszczeniu słychać było tylko nasze przyspieszone oddechy i mojego głośne jęki. Nie zważałam na to, która jest godzina i, że nie jesteśmy sami w budynku. Justin cały czas przyspieszał ruchy biodrami. Oparłam ręce na jego ramionach i mocno je ściskałam, następnie zjechałam nimi  na jego plecy i drażniłam paznokciami, z półprzymkniętych powiek dało się dostrzec, że jest z siebie dumny do jakiego stanu mnie doprowadza. Jego ręce błądziły po całym moim ciele nie mogąc znaleźć swojego miejsca, aż jedną trzymał moje plecy mocniej mnie do siebie przyciągając, a drugą trzymał na moim udzie. Wspinałam się coraz to wyżej spełnienia, aż eksplodowałam wokół niego rozbijając się na miliony kawałeczków, chłopak wykonał ostatnie mocne pchnięcia i oparła się czołem o moją klatkę piersiową.
- Justin ... - szepnęłam zdyszana.
- Shh - chłopak zakrył mi usta dłonią, podniósł głowę i uśmiechnął się dumny, po czym wpił sie w  moje usta.
Kiedy nasze oddechy się już uspokoiły szatyn wrócił 'zaspokojony' do pokoju, a ja wzięłam w spokoju prysznic. Oparłam się o ściankę prysznicową i pozwalałam kroplom wody samowolnie spływać po moim ciele. Ale mam szczęście, że mam Justina. Teraz mam spokój do następnych świąt? Namydliłam ciało, po czym spłukałam pianę i wyszłam owinięta w ręcznik. Spojrzałam w lustro.
- Zaszalejemy - szepnęłam do siebie.
Wzięłam z szafki moją kosmetyczkę, tak Justin o wszystkim pomyślał. Zrobiłam lekki makijaż, podkreśliłam usta czerwoną szminką, rozczesałam włosy. Ręcznik zamieniłam na puszysty szlafrok. Zawiązałam go niedbale odkrywając dekolt. Ostatnie spojrzenie w lustro.
- Mmm, seksownie - zagryzłam dolną wargę.
Po perfumowałam szyję, po czym lekko uchyliłam drzwi. Justin był pochłonięty telewizją. Leżał w samych spodniach dresowych. Uwielbiam ten widok. Stanęłam przed łóżkiem, w ogóle na mnie nie spojrzał. Westchnęłam, po czym wdrapałam się na łóżko na chłopaka. Usiadłam na nim w rozkroku.
- Lola? - chłopak niemal zachłysną się śliną.
Uśmiechnęłam się tylko uwodzicielsko do szatyna.
- Co..Co ty robisz? - wydukał.
- Nie chcesz? - spytałam marszcząc czoło.
- Chcę!, ale...przecież...kochaliśmy się...- spojrzał na zegarek - niecałą godzinę temu.
- To co?
- To jakiś podstęp? - spytał mrużąc oczy.
- Nie chcesz to nie - burknęłam i już miałam z niego wchodzić kiedy szatyn mocniej mnie do siebie do cisnął i usiadł, trzymając ręce na moich pośladkach.
- Nie no, nie będę Cię zmuszała - odwróciłam wzrok.
- Nie zmuszasz - zaśmiał się i nakierował mój podbródek na swoją twarz, po czym złożył na moich ustach pojedynczy pocałunek.
- Masz ładną szminkę - mruknął i przygryzł mi dolną wargę.
- Nie masz na sobie bielizny? - szepnął
Pokiwałam głową na 'nie' Chłopak na chwilę wstrzymał.
- Mmm, niegrzecznie - zaśmiał się wrednie, po czym oblizał wargi, potarł o siebie dłonie i uśmiechnął się zawadiacko. Powoli rozchylał mój szlafrok i cieszył się przy tym jak dziecko, które otwiera prezent gwiazdkowy. Przewróciłam oczami i zasłoniłam dekolt.
- No, ej! - warknął patrząc na mnie.
Wskazującym palcem pokazałam na swoje usta, robiąc z nich dziubek.
- No co? - spytał unosząc jedną brew w górę.
- Pocałuj mnie kretynie! - ryknęłam i sama wpiłam się w jego usta.
Powoli na niego napierałam, żeby się położył.
- Czekaj - przerwał chłopak, na chwilę się podniósł zostawiając mnie samą na łóżku.
- Justin, moja temperatura spada - szepnęłam wodząc wzrokiem za chłopakiem, który cały czas czegoś szukał.
- Czego szukasz?
- Prezerwatywy - warknął podenerwowany.
- No nie wierzę, że Ci się skończyły - parsknęłam śmiechem. Zagryzłam dolną wargę, odsłoniłam dekolt i zaczęłam wodzić po nim palcem wskazującym. Powróciła napalona Lola.
- Nie rób tak - syknął, na chwilę przystając
- Ale jak? - spytałam trzepocząc rzęsami.
Widziałam jak jego klata unosi się i opada nierównomiernie, czyli jest wkurzony.
- Zaraz wracam - warknął i wybiegł z pokoju z portfelem.
Głośno wypuściłam powietrze z ust i z nudów zaczęłam bawić się paskiem od szlafroku.

~*~
Muszę coś wymyślić. Jak one mogły mi się skończyć? To niemożliwe! Wiem! Wiem! Wiem! Jestem geniuszem! Kyle na pewno ma! Wybiegłem szybko z pokoju hotelowego i skierowałem się do ostatni drzwi na końcu korytarza. Zacząłem walić w jego drzwi nie patrząc nawet która jest godzina. 
- Co się stało? - warknął Kyle. 
- Potrzebuję szybko prezerwatywy  
- Pali się? - spytał zdziwiony 
- Tak! Lola się pali!
Chłopak tylko się zaśmiał po czym na chwilę zniknął i wrócił z foliowym opakowaniem. 
- Masz. - wręczył mi prezerwatywę.
- Ratujesz mi życie! - uśmiechnąłem się i uściskałem chłopaka. 
Jak najszybciej wróciłem do swojego pokoju.
- Już jestem!


~*~
Jak tylko wbiegł do pokoju, od razu poderwałam się z łóżka, a serce podskoczyło mi do gardła. Widać, że jest z siebie dumny. Cieszył się jakby wygrał pluszaka. 
- Gdzie byłeś? - popatrzyłam na niego zdziwiona. 
- Po co tyle gadać - zaśmiał się i zaraz znalazł się nade mną. Nawet nie wiem kiedy pozbył się dresów.
- Skąd ją masz?
- Shh... - szatyn składał delikatne pocałunki na moim dekolcie. 
O nie, tym razem to JA prowadzę. Przewróciłam się na chłopaka tak, że siedziałam na nim okrakiem. 
- Kocham Cię - szepnęłam. 
- Ja Ciebie też - uśmiechnął się powoli zsuwając ze mnie szlafrok.
Zagryzłam dolną wargę i delikatnie nachyliłam się nad chłopakiem.
- Jak mocno mnie kochasz? - spytałam wymierzając buziaka w jego usta
- Mocno, mocno - szepnął i próbował mnie pocałować, ale szybko się odsunęłam.
- To był wredne - mrukną i usiadł ze mną.
- Wiem - uśmiechnęłam się.
Po chwili szlafrok leżał gdzieś na podłodze, a moje biodra powolnym ruchem ruszały się w rytmie, który nadawał Justin.
- Justin - szepnęłam.
- Shh...- szatyn zatkał mi usta pocałunkiem i dalej poruszał moimi biodrami.
Mocno trzymałam się pleców chłopaka, jego ręce kurczowo ściskały moje pośladki. Z czoła chłopaka spływały kropelki potu, a moje kosmyki przyklejały się do twarzy. Oboje byliśmy już zmęczeni. Szatyn delikatnie kąsał moją brodę. Powoli zbliżałam się do końca, aż w końcu eksplodowałam, głośno wykrzykując jego imię. Opadliśmy na łóżko głośno dysząc.
- Cholera! Lola, co się z tobą dzieje? - zaśmiał się Justin odgarniając mi z twarzy niesforne kosmyki.
- Nic, po prostu Cię Kocham - uśmiechnęłam się.
- Ale dwa razy! - niemalże krzyknął podekscytowany.
- Skoro TAK lubisz sex...to zrobiłam wyjątek - zaśmiałam się i położyłam głowę na jego klatce piersiowej, która nadal niespokojnie się unosiła i opadała.
- Ja też Cię kocham - szepnął całując mnie w głowę.
Obudziło nas z rana walenie do drzwi. Wstałam niechętnie z łóżka, założyłam na siebie szybko bieliznę, dresy Justina i jakąś swoją bluzkę na ramiączkach.
- Co? - spytałam z zamkniętymi oczami.
- Widać ktoś zaszalał w nocy - zaśmiał sie...Kyle.
- No czego chcesz? - podniosłam na niego wzrok.
- Zbieramy się. Zaraz nam się kończy doba.
- Okey - szepnęłam.
- Czekamy na dole - powiedziała Tay.
Zamknęłam drzwi i wróciła do łóżka dalej spać.
- Kto to był? - szepnął zachrypnięty Justin.
- Kyle i Tay - ziewnęłam
- Co chcieli?
- Doba nam się kończy - jęknęłam, przewracając się na drugi bok.
Usłyszałam głośne westchnięcie chłopaka.
- Musimy wstawać - powiedział już normalnym głosem.
- Nie chce mi się.
- Wstawaj!
- No
- Wstawaj! - powtórzył.
- Mhm - mruknęłam śmiejąc się.
- Lola...bo Cię zaraz zgwałce!
- Mrr...nie prowokuj mnie lepiej - zaśmiałam się.
- No chodź - szepnął nad moim uchem, wisząc nade mną.
- Och, ok - westchnęłam i niechętnie się podniosłam.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, po drodze potykając się o własne nogi. Obmyłam twarz letnią wodą i wyszłam.
- Gdzie są moje rzeczy?
- Tam. - pokazał na moją torebkę. - Ale w dresach, też fajnie wyglądasz - zaśmiał się.
- Mhm - parsknęłam śmiechem. Zdjęłam dresy chłopaka i nimi w niego rzuciłam, następnie włożyłam na siebie rurki i byłam gotowa.
- Ubrałeś się już? - spytałam zapinając spodnie.
- Już dawno - zaśmiał się obejmując mnie od tyłu i sam zapiął mi spodnie.
- Chodźmy - szepnęłam, kiedy chłopak obcałowywał moją szyję.
- Mhm
- Justin - zagryzłam dolną wargę.
- Mhmm... - przytaknął i mocniej mnie do siebie docisnął.
- Idziemy! - powiedziałam stanowczo i odsunęłam się od chłopaka.
Zeszliśmy razem na dół, gdzie czekali już na nas przyjaciele. Razem szliśmy w stronę szklanych drzwi. Przed nami szli przyjaciele. Właśnie wychodziłam, kiedy poczułam mocne pociągnięcie.
- Cholera! Justin! - zaśmiałam się widząc, jak łapie się za głowę. Zawsze miał problem ze szklanymi drzwiami.
- Chodź - parsknęłam śmiechem, obejmując go.
- Boli - jęknął.
- Och - pocałowałam go w bolące czoło.
- Nie śmiejcie się! - warknął Justin do kulących się ze śmiechu przyjaciół.
- Chodź - próbowałam sama powstrzymywać śmiech.
Wsiedliśmy do taxi. Tak jedziemy limuzyną, a wracamy taxi.
- Co z Kim? - spytałam Tay, zagryzając nerwowo wargę.
- Jest załamana. - szepnęła
- Dalej jest na mnie wkurzona?
- Mhm - przytaknęła.
- Nie martw się, ona...musi to sobie poukładać - powiedziała blondynka, lekko się uśmiechając
- Mam nadzieję - uśmiechnęłam się blado i wtuliłam w szatyna.
- Jak głowa? - zaśmiałam się.
- Pocałuj - mruknął.
Cmoknęłam go w czoło
- Już?
- Teraz w usta - wskazał palcem na swoje malinowe usta. 
Uśmiechnęłam się lekko i pocałowałam namiętnie szatyna. 
- Okey - wyszczerzył się.
Z powrotem jechało mi się jakoś szybciej. Justin zapłacił za taksówkę i weszliśmy do mojego domu, Kyle i Tay pojechali chyba do Kim. Tak bardzo chciałabym się z nią teraz zobaczyć. 
- Heej - Justin wyrwał mnie z rozmyśleń. 
- Hm? - spojrzałam na niego. 
- Zobaczysz, Kim to sobie wszystko przemyśli i jeszcze będzie Cię przepraszać - uśmiechnął się obejmując mnie w talii. 
- Jesteśmy! - krzyknęłam, ale nikt się nie odezwał. 
Mama pewnie jeszcze nie wróciła, a Max dalej śpi u Conora. 
- Ale jestem głodna - jęknęłam łapiąc się za brzuch. 
- Ja też - westchnął szatyn rozsiadając się na kanapie. 
- No chyba sobie żartujesz! 
- Ale co? - spojrzał na mnie zdziwiony. 
- Nie jestem twoją kucharką. 
- Lola, proszę - zrobił błagalne oczka. 
- Nie! - powiedziałam stanowczo
Chłopak przewrócił oczami i wstał. Razem poszliśmy do kuchni i tam przygotowaliśmy sobie śniadanie/obiad
Razem zasiedliśmy przed telewizorem z kanapkami, które przed chwilą zrobiliśmy. 
- Może gdzieś pojedziemy w drugim tygodniu ferii? - zaczął Justin, przeżuwając kanapkę.
- Hmm...Sami? Czy z resztą? 
- Możemy wszyscy - uśmiechnął się.
- Serio? - podniosłam się do pozycji siedzącej, aczkolwiek cały czas 'leżałam' w objęciach szatyna. 
- Mhm...Mam domek w górach 
- Świetnie! - klasnęłam w dłonie.
Tylko muszę porozmawiać z mamą, że nie chcę jechać do babci, do Jeremy'ego. Nie po tym jak się zachował. 
- A dlaczego nie w pierwszy? - spytałam
- W pierwszym tygodniu jadę do ojca - burknął. 
- Och - przytuliłam szatyna i w tej pozycji zasnęliśmy, a raczej ja zasnęłam. 
[...]
- LOL, wstawaj - delikatnie potrząsał mną szatyn. 
- No - jęknęłam,
- Wstawaj, bo później nie zaśniesz. Twoja mama już wróciła. 
- Mhm... - jeszcze mocniej wtuliłam się w chłopaka. 
- Wstawaaaj - przeciągnął i cmoknął mnie w czoło. 
Niechętnie otworzyłam oczy. 
- No w końcu się budziłaś - zaśmiała się mama. 
- Cześć - jęknęłam. 
- Będę się już zbierał. Dochodzi dziewiąta, a mama mnie jeszcze dzisiaj nie widziała. 
- Mhm - uśmiechnęłam sie i pocałowałam szatyna w usta, później odprowadziłam go do drzwi. 
- Jak było? - od razu zaatakowała mnie mama. 
- Fajnie - burknęłam. 
- Co się stało? - spytała, blado się uśmiechając.
- Mamo, nie chcę o tym rozmawiać - szepnęłam i poszłam do siebie na górę. 
Po łazienkowych czynnościach, czyli kąpanie itd. w końcu mogłam zasną, ale byłam zmęczona. 
- O boże! - jęknęłam kiedy mój telefon zaczął dzwonić jak szalony. Cholerny budzik. 
Zwlokłam się z łóżka i niechętnie poszłam do szafy. Wyjmując z niej ubrania poszłam do łazienki. Umyta i ubrana zeszłam na dół na śniadanie. Mmm...chleb maczany w jajku. 
- Cześć - wyszczerzył się Max
- Hej - uśmiechnęłam się do brata i zajęłam miejsce obok. 
- Jak sylwester? - spytałam 
- Super! - odpowiedział pewny entuzjazmu. Szkoda, że ja go tyle nie mam. 
Ciekawe czy Kim będzie w szkole, może uda mi się z nią pogadać. 
- Dzięki mamo. - podziękowałam kobiecie za śniadanie i wyszłam z domu. Na zewnątrz oczywiście czekał już Justin.
Wyszedł z auta i jak Dżentelmen otworzył mi drzwi. 
- Dzięki - uśmiechnęłam się do szatyna.
- Rozmawiałeś z Kim? - spytałam kiedy już ruszaliśmy. 
- Tak - szepnął.
- I co u niej? - spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się nerwowo palcami. 
- Jest zła. 
- Ale za co? 
- Nie wiem, za to, że jej powiedziałaś. 
- A co miałam zrobić? - powiedziałam łamiącym się głosem. 
- Lola! Dobrze zrobiłaś! 
- Widać, nie. 
- Kim musi to sobie przemyśleć - powiedział gładząc dłonią moje kolano. 
- Ok - szepnęłam i pociągnęłam nosem. 
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Lubię naszą szkołę, tu spotykam się ze wszystkimi. Weszliśmy razem do 'budy'. W drzwiach stała Selenka ze swoją świtą. Błagam tylko nie one! Nie ręczę za siebie dzisiaj. Mocno zacisnęłam dłonie w pięści i szłam przed siebie. Pozwoliłam Justinowi iść przodem, żeby w razie czego mnie nie odciągał od skręcenia karku tej tapeciarze. Szłam dumnie, patrząc przed siebie, aż omal nie wyrżnęłam na korytarzu. 
- Co jest ku...- nie dokończyłam kiedy zobaczyłam zadowoloną Sel. 
- Och, biedactwo. Nie potrafi chodzić - uśmiechnęła się triumfalnie. 
- Och, biedactwo. Zaraz stracisz zęby - uśmiechnęłam się słodko i rzuciłam z pięściami na dziewczynę. Mówiłam już, że dzisiaj jestem na granicy wytrzymałości? Cóż! Trafiło się na Selenę. Nikt jej nie kazał ze mną zadzierać. Czy do niej jeszcze nie dotarło, że nie ma ze mną szans, a Justin jest MÓJ!?
- Kurwa, Lola! - krzyknął Justin, biegnąc w naszą stronę. 

~*~
No w końcu! Przepraszam, że tak rzadko dodaję, ale...mam dużo spraw na głowie. Szkoła-dalej poprawiam, moja przyjaciółka zerwała wczoraj z chłopakiem. Nie miałam głowy do pisania. Kompletnie nie wiem jak mam ją pocieszyć ;/ Kolejna sprawa, mój brat wraca...TO BĘDZIE MASAKRA! Będzie rozpierdol na całej ulicy! Nie mam w ogóle głowy do pisania! Ten rozdział pisałam przez...3-4dni? Aż wyszło...to! I przyznam, że nie jest zły! Szalona Lola - dwa razy sex! Już nie mogę się doczekać jak zacznę nowe opowiadanie. Mam już prolog i pierwszy rozdział. Problem jest z bohaterami! Wypełniajcie ankiety! Ach! Widzę, że przybyła masa czytelników! Liczę na komentarze, skoro macie czas kliknąć 'Tak, jest świetny' To znajdźcie czas, żeby skomentować rozdział. Przyjmuję wszelkie krytyki i pomysły na następny rozdział. Nie bójcie się pisać co myślicie, to mi bardzo pomoże. TEN KTO CHCE BYĆ INFORMOWANY O ROZDZIAŁACH, NIECH NAPISZE W ZAKŁADCE SWÓJ TT DO NN KOCHANE♥

24 komentarze:

  1. dwa razy seks nie no lola szaleje ! :D rozdział jak zwykle świetny :* czekam na następny ..:D

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdział i zachowanie loli z tym seksem :D
    współczucie z bratem ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie ! :D lola jaka drapieżna gdyby nie Justin to ona by już dawno ją zabiła :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdział<3
    Masz talent do pisania:D
    Czekam na nn:D:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejusiuuuuu to opowiadanie jest genialne!!! A Ty masz niesamowitą głowę do pisania! Rozdział zajefajny zresztą jak cała historia! Mi się bardzooo podoba i pokazałam przyjaciółkom, więc na pewno zyskasz czytelniczki.

    Serdecznie zapraszam na blogga, którego prowadzę z przyjaciółką:
    swagggerlove.blogspot.com

    Liczymy na komentarz i jesteśmy gotowe na krytykę.

    Tak jak mówiłam piszesz cudownie, dlatego rozdział jest cool :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie , świetnie i jeszcze raz świetnie ! nie no przeszłaś samą siebie ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział jest cudowny najlepsze blog jaki czytałam .! : *

    OdpowiedzUsuń
  8. hahaha lola jaka napalona ! :D dwa razy seks coś nowego ! :D :*
    nowy rozdział będziesz prowadzić na bloblo czy na blogspocie ?

    OdpowiedzUsuń
  9. ohohhooohho zarąbisty;D Wczoraj znalazłam twojego bloga i właśnie go całego ogarnęłam i powiem, że jest zajebisty;p
    hahahha no to Lola trochę zaszalała. :D Nadal czekam na moment kiedy usunie ten grafik sexu dla jusa xD
    rozdział mega.. hha dobrze tak Selenie, Justin jest słodki jak tak jej pomaga ; D
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  10. jejku kocham twojego blogi . <3 asz naprawdę talent do pisania .. : ) czekam na nn . " )

    OdpowiedzUsuń
  11. zaszalałaś z tym rozdziałem jest meega <3
    nie przejmuj się że nie masz komentarzy ..!
    ludzie są leniwi i nie chce mi się pisać dlatego . :D
    czekam na nn .

    OdpowiedzUsuń
  12. fajny rozdział ..<3 i świetny blog .. przeczytałam cały w 2h .. : )
    i przyznam że jest mega .

    OdpowiedzUsuń
  13. super , super , super *.*

    OdpowiedzUsuń
  14. no , no świetny rozdział .. masz talent ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. ej no ludzie dawać komentarze ! przecież ten rozdział jest mega .. <3

    OdpowiedzUsuń
  16. jesteś świetna <3
    dawaj następny rozdział *_*

    OdpowiedzUsuń
  17. wie może ktoś, który to rozdział, gdzie Justin pytał się coś tam o sex analny na lekcji wdż? :D
    poda mi ktoś rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
  18. Lola coraz bardziej mnie zaskakuje! świtny jak zawsze;p
    Do nn!

    OdpowiedzUsuń
  19. Zajebisty rozdział:D
    Czekam na nn:P:D

    OdpowiedzUsuń
  20. Kobieto to jest przecież zajebiste! Asdfghjkl! Nawet sobie niee wyobrażasz co przeżywałam, gdy czytałam te wszystkie sceny Lola-Jusin! XD kurcze mam nadzieję, że Lola dokopie Selenie, bo ogólnie to irytuje mnie jej postać. Ciągle się do wszystkiego wtrąca, jakby nie mogła uszanować że LOL z justinem nie kochają i chcą uprawiać sex xD tak ja jestem wielką miłośniczką TAKICH scen, więc ten rozdział bardzo mi się spodobał. Ahhh, ta nasza Lola. Drugi napaleniec się z niej robi. W ankietach zagłosowałam i z miłą chęcią przeczytam twoje następne opowiadanie. Skradłaś moje serce blogiem na bloblo, a teraz jeszcze ten :D kurcze i teraz muszę czekać na nowe notki :c ale oczywiście.życzę duuużo weny, bo to ci się przyda najbardziej ;) przepraszam jeżeli są jakieś błędy w komentarzu, albo coś źle napisałam, ale piszę z telefonu i nienawidzę automatycznego poprawiania wyrazów D: mam nadzieję, że nie masz mi za źle że się tak rozpisałam, ale zazwyczaj tak robię :D jeszcze raz opowiadanie jest niesamowite, naprawdę się cieszę, że znalazłam go, ponieważ od teraz jest jednym z moich ulubionych.:) masz wielki talent. Nie powiem, na początku się trochę złościłam, że Lola tak szybko chodziła z justinem bo już w bodajże 5 rozdziale, a ja uwielbiam takie ich podchody jak były na początku i szczerze powiedziawszy miałam ochotę na więcej tego typu scen :D ale późniejszymi rozdziałami mnie urzekłaś ;) kocham <3 @whitegoody

    OdpowiedzUsuń
  21. o jejku, jejku !
    nie było mnie a tu taki cudny rozdział się pojawił !
    uwielbiam !

    OdpowiedzUsuń
  22. Super! Lola i Justin mnie rozśmieszają :D A Lola z tymi swoimi nerwami (a raczej z ich brakiem :P) Zachowuje sie trochę jak kobieta z okresem lub w ciąży ;) Zapraszam do mnie i czekam na nn! ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny rozdział . Drapieżna Lola w akcji <3 Kocham twoje rozdziały . Są świetne . Wiem że w każdym rozdziale się powtarzam ale po prostu brakuje mi słów ;D Czekam na następne <3 I będę miała do ciebie pytanie ale to wyyśle wiadomość ;P Zapraszam do mnie . A Selena prosi się o jakąś słodką zemste :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten Rozdział jak z resztą każdy jest świetny ! Jesteś wspaniała i masz wielki talent do pisania ! Pozdrawiam Cię serdecznie ; ) Jestem twoją wielką fanką i nie przejmuj się tym, że ludzie nie dodają komentarzy bo są po prostu leniwi, a i tak są pewnie jak wszyscy tutaj ZACHWYCENI !!!!

    OdpowiedzUsuń