- Na co wam te torby? - zaśmiałam się.
- No jak to na co! Masz wolny dom na 5 dni! To chyba oczywiste, że śpimy u Ciebie! - pisnęła Taylor.
Parsknęłam śmiechem i ucałowałam dziewczyny. Razem pojechałyśmy do mnie do domu.
- I jak było? - spytała wesoło Kim.
Nagle przypomniał mi się Jeremy i Halloween. Zagryzłam dolną wargę.
- Fajnie
- Tylko tyle? - spytała zawiedziona Tay.
- Mhm - lekko się uśmiechnęłam. - Wiecie...jestem zmęczona, chodźmy spać.
- Racja, jest późno - poparła mnie blondynka.
Wszystkie udałyśmy się do mnie na górę, każda wzięła prysznic i po chwili leżałyśmy w moim łóżku.
- Wiecie, kocham was - zaśmiałam się.
- Tak, my Ciebie też - odezwały się obie.
Zgasiłam lampkę i poszłyśmy spać.
Rano udałyśmy się na małe zakupy. W końcu o piętnastej byłyśmy już w domu.
- Na co nam tyle alkoholu? - zaśmiałam się.
- Jak to na co? Zabawimy się! - krzyknęła Kim kręcąc biodrami.
- Ale..wiecie, że mam słabą głowę - zagryzłam dolną wargę.
- Oj! Przestań! - uśmiechnęła się Kim.
Puściłyśmy głośno muzykę i tak zaczęłyśmy nasze balowanie.
- Ej! Rozpalmy w kominku! - klasnęłam w dłonie.
- Przyniosę drewno - wyrwała się blondynka i poszła do piwnicy, po chwili wróciłam z drewnem na rękach.
Rozpaliłyśmy w kominku, przy którym zaraz usiadłyśmy z puszkami smakowego piwa.
- I będziemy tak pić przez resztę tygodnia? - zaśmiałam się.
- Mhm - mruknęła Kim wpatrując się w ogień.
- Świetnie! - zironizowałam.
- Oj, daj spokój. Pójdziemy się gdzieś zabawić jeszcze - powiedziała brunetka.
- Zrób mi zdjęcie! - wykrzyczałam nagle, pijąc już trzecie piwo.
- Um? Okej? - wzięła telefon do ręki i kierowała nim na mnie. - Po co Ci w ogóle te zdjęcia?
- Dla Justina - zagryzłam dolną wargę i wstałam, stając tyłem do kominka.
- Dla Justina? - parsknęła Tay.
Powoli zaczęłam zdejmować z siebie ubrania, aż zostałam w samej bieliźnie.
- Ale nie takie zdjęcia. W bieliźnie - poruszałam brwiami.
- Że co? - Kim parsknęła śmiechem
- Po prostu zrób mi te cholerne zdjęcie!
- Justin Cię zabije - odezwała się Tay, siadając na kanapie
- Justin jest jeszcze przez cztery dni u taty.
Zagryzłam dolną wargę i pozowałam do zdjęć.
- Lola, za dużo chyba wypiłaś - powiedziała blondynka.
- Wcale nie - ułożyłam dłonie na biodrach i wydęłam usta, nagle zeszłam na bok. W ostatniej chwili złapałam równowagę i zachichotałam pod nosem.
- Chyba czas iść spać - zaśmiała się Kim, odkładając telefon.
- Jest dopiero dziewiętnasta! Rób dalej zdjęcia - uśmiechnęłam się.
- Jak chcesz - powiedziała i znowu wyjęła telefon.
Po chwili przeszłam do bardziej odważnych zdjęć. Zdjęłam stanik i zasłoniłam piersi rękoma.
- O nie Lola! - krzyknęła Kim, chowając telefon.
- Justin nas zabije, że Cię spiłyśmy - wymamrotała.
- Ciiiichoo i rób dalej zdjęcia - zaśmiałam się głupio, trzymając za piersi.
- Okej! Ale jak Justin przyjedzie to nie licz na naszą pomoc - powiedziała stanowczo Kim i dalej robiła zdjęcia.
- Lola! Ostrzegam Cię, Justin się wkurzy! - popatrzyła na mnie blondynka.
- Oj dobra! - parsknęłam śmiechem i na początek wysłałam Justinowi zdjęcie jak jestem w samej bieliźnie z dopiskiem ''Szkoda, że Cię tu nie ma...'' Zaśmiałam się sama do siebie wciskając 'wyślij' Dziewczyny natychmiast wstały z kanapy łapiąc się za głowę i ciężko wzdychając.
- Co jest? - spojrzałam na nie zdziwiona.
- Nie chcę być w twojej skórze jak przyjedzie Justin - szepnęła Kim.
- Nie zdziwiłabym się gdyby przyjechał wcześniej - prychnęła blondynka.
- Jejku, czego wy się boicie? - zaśmiałam się. - Stanę przed nim nago to mi wybaczy - wybuchłam śmiechem, na co dziewczyny mi zawtórowały.
- Jesteś popieprzona - wydukała Kim.
- Jestem pijana! - stwierdziłam.
Kiedy się uspokoiłam, wysłałam Justinowi następne zdjęcie , na którym jestem bez stanika. ale dłońmi obejmowałam piersi, i dopisałam ''Och, Gdybyś tylko tu był...'' Wcisnęłam wyślij i zaczęłam cieszyć się jak dziecko.
- Przecież kominek się pali w ogniu
- Co? - spytały naraz dziewczyny.
- No ten...ogień...i tak dalej, wiecie ciepło...i te sprawy
- Co ona pieprzy? - zaśmiała się brunetka zwracając się do Taylor.
Śmiechy dziewczyn przerwał dzwoniący telefon.
- Oho! Dzwoni tatuś! - parsknęłam śmiechem i natychmiast przyłożyłam telefon do ucha.- Halooooo? - przeciągnęłam seksownie.
- W co ty kurwa grasz? - przeklął
Siedziałam na kanapie i próbowałam powstrzymywać śmiech.
- Jesteś? - odezwał się znowu.
Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- Daj, ja z nim pogadam - wyrwała mi telefon Kimmy.
- Cześć Justin, u niej, no bo wiesz...um...Lola trochę wypiła - podrapała się nerwowo po głowie. - Justin, spokojnie. Tak...siedzi na kanapie....śmieje się....Tak, tylko piwo. ....Jest spokojna....Nie, nie śpiewała jeszcze. - Lola...Justin pyta, czy ten nooo....chcesz kogoś przelecieć. - Sam kazałeś o to zapytać! - Kto będzie wiedział lepiej jak nie ona, czy chce kogoś przelecieć?
- Chcę przelecieć Justina! - wykrzyczałam.
- Widzisz...nawet pijana Cię nie zdradzi.- powiedziała do słuchawki.
- O Pizza! - wykrzyczałam kiedy w domu rozległ się dzwonek do drzwi, do których szybko pobiegłam.
- Nie Lola! - krzyknęła Tay, biegnąc za mną.
Otworzyłam z rozmachem drzwi i ujrzałam młodego dostawcę na oko 25-28 lat.
- Czeeeeść - oparłam się o framugę drzwi.
Chłopak zmierzył mnie od góry do dołu wzrokiem i oblizał dolą wargę, uśmiechając się przy tym szelmowsko.
- Cześć, ile płacę? - szybko powiedziała Tay, zasłaniając mnie swoim ciałem.
- Taylor noo...przeszkadzasz nam - próbowałam wyjść zza dziewczyny
- Nie ważne! - Dziewczyna wręczyła chłopakowi banknoty, odebrała pizze i zamknęła drzwi na zamek.
- Co? Lola...spokojna jest...po prostuuu...ucieszyła się, że Taylor pizze przyniosła - powiedziała do telefonu nerwowo się uśmiechając.
- Daaaaj mi go - przeciągnęłam i zabrałam dziewczynie telefon.
- No siema - powiedziałam jak ziomek.
- Co ty tam, kurwa robisz? - zapytał wściekły.
- Och, Justin! Siedzę sobie w bieliźnie i jestem tak cholernie na Ciebie napalona, że zaraz nie wytrzymam. Jak przyjedziesz to będziemy się kochali caaaałą noc - mruknęłam.
- Dawaj go! - Taylor zabrała mi telefon.
- Sorry Justin, jest pijana. Sam rozumiesz...Mhm...okej...Tsa...Am, ale Justin jesteś...No dobrze, w porządku. Do zobaczenia - zakończyła rozmowę.
- Więcej nie pijesz z nami alkoholu - powiedziała Tay, pochylając się nade mną.
- Same mi dałyście! - powiedziałam krzyżując ręce na piersiach i parsknęłam śmiechem.
Kim przewróciła oczami.
- I to nam się oberwie - fuknęła brunetka.
- Oj, daj spokój - zaśmiałam się. - Mówiłam, że stanę przed nim nago, to mu przejdzie - wybuchłam śmiechem.
- Jesteś niemożliwa - parsknęła Tay.
- Taka tam ja! - uśmiechnęłam się głupio.
- Jestem głodna - mruknęłam głaszcząc się po brzuchu.
- Pizza jest - powiedziała beznamiętnie Kim.
- Och, nie obrażaj cię się, noo! Justin nic wam nie zrobi - zapewniłam sięgając po kawałek pizzy. - Wiecie..- zaczęłam - Albo nie -wyszczerzyłam się z pełną buzią.
Dziewczyny usiadły na kanapie po obu moich stronach i wszystkie zapychałyśmy się niezdrowym jedzeniem. Po chwili usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- Kto to? - spytałam przeżuwając pizze.
- Kyle - odpowiedziała krótko Tay i pobiegła do drzwi.
- Czeeść Kochanie - usłyszałyśmy rozweselony głos blondynki dochodzący z przedpokoju.
- Chcę do Justina - szepnęłam i wtuliłam się w Kim.
- Och! - zaśmiała się brunetka i zaczęła głaskać mnie po plecach.
Nagle zrobiło się smutno i miałam ogromną ochotę przytulić się do Justina. Po chwili z moich oczu zaczęły cieknąć łzy.
- Cześć dziewczyny - przywitał się Kyle. - Ona płacze?- spytał.
- Ja chcę do Justina - mruknęłam.
- Aww - zaśmiała się Kim.
- Może na skype z nim pogadaj? - parsknęła Tay.
- Tak! Na skype! - pobiegłam do pokoju, otworzyłam laptopa i próbowałam nawiązać połączenie.
- On nie odbiera!- wyszlochałam.
- Justin? Wejdź na skype, Lola chce pogadać - powiedziała Taylor do telefonu.
Pociągnęłam niezdarnie nosem i czekałam, aż odbierze.
- Justin! - rozpłakałam się na dobre kiedy odebrał.
- Lola? Co się stało? - spytał troskliwie.
- Justin, ona nadal jest pijana - powiedziała Kim.
Szatyn cicho zachichotał.
- Tęsknię - wydukałam.
- Ja też tęsknię - uśmiechnął się. - Nie płacz.
Otarłam łzy i uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Kocham Cię
- Ja Ciebie też - powiedział.
Spojrzałam znad komputera i dostrzegłam jak wszyscy się we mnie wpatrują.
- Co się tak gapicie? - warknęłam.
- Jesteście tacy słodcy - odezwała się Taylor.
- Jest z wami Kyle? - spytał Justin.
- Jestem, jestem! - krzyknął.
- Dzięki stary - odezwał się szatyn w komputerze.
- Idę spać - oznajmiłam.
- Dobranoc kochanie.
- Dobranoc - posłałam całusa Justinowi i zamknęłam laptopa.
- Idę spać, dobranoc ludzie - powiedziałam i przykryłam się kołdrą.
Po chwili usłyszałam kroki jak wszyscy wychodzą z mojego pokoju, rozciągnęłam się na łóżku i zasnęłam.
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Wstałam do pozycji siedzącej i złapałam się za głowę. Cicho syknęłam z bólu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zaczęłam szukać w szufladkach czegoś przeciwbólowego. W końcu poszłam do łazienki, wzięłam tabletkę i przemyłam twarz zimną wodą. Spojrzałam w lusterko i aż mnie ciarki przeszły. Wyglądałam okropnie. Mało co pamiętam z wczoraj. Wzięłam prysznic i ubrana zeszłam na dół.
- Cześć - mruknęłam. - O Kyle!
- Ktoś ma kaca - zaśmiała się Tay.
- To nie jest śmieszne - warknęłam i usiadłam przy stole. - Co sie wczoraj wydarzyło?
- Sprawdź telefon - powiedziała Kim.
Spojrzałam na nią pytająco, zagryzłam dolną wargę i sprawdziłam telefon.
- Boże! Dlaczego pozwoliłyście mi na to? - spytałam przykładając dłoń do ust.
- Jeszcze się burzyłaś! - wykrzyczała Kim.
- Och! - głośno westchnęłam i pokręciłam głową. - Muszę do niego zadzwonić - mruknęłam, wstałam i poszłam do innego pokoju.
- Justin - szepnęłam kiedy w końcu odebrał.
- Hm?
- Przepraszam za wczoraj - zagryzłam dolną wargę.
- Wczoraj powiedziałaś, że jak przyjadę to będziemy się kochać caaałą noc - zaśmiał się. - Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa.
- Co? Ja nic takiego nie mówiłam! - krzyknęłam.
- Mówiłaś, mówiłaś - zaśmiał się.
- Dzwonię, żeby Cię przeprosić za wczorajsze sms. Koniec. Nie wmówisz mi niczego - warknęłam.
- Mhm...do zobaczenia niedługo - powiedział seksownie.
- Za...3 dni - zaśmiałam się. - Siema.
- Może i wcześniej - mruknął i szybko się rozłączył.
Jeszcze chwilę trzymałam telefon przy uchu i zastanawiałam się nad jego słowami. Przyjeżdża wcześniej?
Poszłam do kuchni gdzie znajdowali się moi przyjaciele.
- Co jest? - odezwał się Kyle.
- Nic - zagryzłam dolną wargę. Usiadłam przy stole i zastanawiam się czy zapytać ich o 'noc z Justinem'
- Co Cię gryzie skarbie? - spytała Kim, pocierając dłonią moje plecy.
- Umm...Bo...- zaczęłam niepewnie.
- No śmiało - zachęcała mnie Taylor.
- Powiedziałam Justinowi, że jak wróci to będziemy się kochać całą noc? - spytałam przygryzając wnętrze policzka.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Co was tak śmieszy? - warknęłam.
- Serio nie pamiętasz? - parsknęła śmiechem blondynka.
Pokręciłam przecząco głową.
- Już chyba same zdjęcia mówią, że byłaś nieźle napalona - zaśmiała się Kim.
- Dlaczego ja też nie dostałem takich zdjęć? - spytał Kyle.
- Bo nie - Taylor poczochrała mu włosy
- Ej! - jęknął i wziął ją sobie na kolana.
- Więc? - patrzyłam na dziewczyny.
- Tak powiedziałaś - odpowiedziały równocześnie.
- Boże - przyłożyłam dłoń do czoła.
- Laska! Nie takie rzeczy już robiłaś - zaśmiała się Kim.
- Faktycznie pocieszające - wypuściłam powietrze z płuc.
- Musisz się nauczyć pić. Wujek Kyle Ci pomoże - oznajmił chłopak Tay.
- Huh? - podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
- Dzisiaj też robimy melanż, ale z Kyle'm! - wykrzyczał.
- Chyba sobie żartujesz? Lola za mało wkurzyła Justina? - spytała Tay.
- Ja więcej nie pije! - podniosłam rękę do góry
- Mała! Nie wkręcaj. Zawsze tak mówisz - zaśmiał się.
- Zamknij się! - ból głowy powoli przechodził.
Rano udałyśmy się na małe zakupy. W końcu o piętnastej byłyśmy już w domu.
- Na co nam tyle alkoholu? - zaśmiałam się.
- Jak to na co? Zabawimy się! - krzyknęła Kim kręcąc biodrami.
- Ale..wiecie, że mam słabą głowę - zagryzłam dolną wargę.
- Oj! Przestań! - uśmiechnęła się Kim.
Puściłyśmy głośno muzykę i tak zaczęłyśmy nasze balowanie.
- Ej! Rozpalmy w kominku! - klasnęłam w dłonie.
- Przyniosę drewno - wyrwała się blondynka i poszła do piwnicy, po chwili wróciłam z drewnem na rękach.
Rozpaliłyśmy w kominku, przy którym zaraz usiadłyśmy z puszkami smakowego piwa.
- I będziemy tak pić przez resztę tygodnia? - zaśmiałam się.
- Mhm - mruknęła Kim wpatrując się w ogień.
- Świetnie! - zironizowałam.
- Oj, daj spokój. Pójdziemy się gdzieś zabawić jeszcze - powiedziała brunetka.
- Zrób mi zdjęcie! - wykrzyczałam nagle, pijąc już trzecie piwo.
- Um? Okej? - wzięła telefon do ręki i kierowała nim na mnie. - Po co Ci w ogóle te zdjęcia?
- Dla Justina - zagryzłam dolną wargę i wstałam, stając tyłem do kominka.
- Dla Justina? - parsknęła Tay.
Powoli zaczęłam zdejmować z siebie ubrania, aż zostałam w samej bieliźnie.
- Ale nie takie zdjęcia. W bieliźnie - poruszałam brwiami.
- Że co? - Kim parsknęła śmiechem
- Po prostu zrób mi te cholerne zdjęcie!
- Justin Cię zabije - odezwała się Tay, siadając na kanapie
- Justin jest jeszcze przez cztery dni u taty.
Zagryzłam dolną wargę i pozowałam do zdjęć.
- Lola, za dużo chyba wypiłaś - powiedziała blondynka.
- Wcale nie - ułożyłam dłonie na biodrach i wydęłam usta, nagle zeszłam na bok. W ostatniej chwili złapałam równowagę i zachichotałam pod nosem.
- Chyba czas iść spać - zaśmiała się Kim, odkładając telefon.
- Jest dopiero dziewiętnasta! Rób dalej zdjęcia - uśmiechnęłam się.
- Jak chcesz - powiedziała i znowu wyjęła telefon.
Po chwili przeszłam do bardziej odważnych zdjęć. Zdjęłam stanik i zasłoniłam piersi rękoma.
- O nie Lola! - krzyknęła Kim, chowając telefon.
- Justin nas zabije, że Cię spiłyśmy - wymamrotała.
- Ciiiichoo i rób dalej zdjęcia - zaśmiałam się głupio, trzymając za piersi.
- Okej! Ale jak Justin przyjedzie to nie licz na naszą pomoc - powiedziała stanowczo Kim i dalej robiła zdjęcia.
- Lola! Ostrzegam Cię, Justin się wkurzy! - popatrzyła na mnie blondynka.
- Oj dobra! - parsknęłam śmiechem i na początek wysłałam Justinowi zdjęcie jak jestem w samej bieliźnie z dopiskiem ''Szkoda, że Cię tu nie ma...'' Zaśmiałam się sama do siebie wciskając 'wyślij' Dziewczyny natychmiast wstały z kanapy łapiąc się za głowę i ciężko wzdychając.
- Co jest? - spojrzałam na nie zdziwiona.
- Nie chcę być w twojej skórze jak przyjedzie Justin - szepnęła Kim.
- Nie zdziwiłabym się gdyby przyjechał wcześniej - prychnęła blondynka.
- Jejku, czego wy się boicie? - zaśmiałam się. - Stanę przed nim nago to mi wybaczy - wybuchłam śmiechem, na co dziewczyny mi zawtórowały.
- Jesteś popieprzona - wydukała Kim.
- Jestem pijana! - stwierdziłam.
Kiedy się uspokoiłam, wysłałam Justinowi następne zdjęcie , na którym jestem bez stanika. ale dłońmi obejmowałam piersi, i dopisałam ''Och, Gdybyś tylko tu był...'' Wcisnęłam wyślij i zaczęłam cieszyć się jak dziecko.
*Justin*
Właśnie oglądaliśmy film. Jazzy leżała po jednej stronie na moim ramieniu, a po drugiej Jaxon. Oglądaliśmy jakąś bajkę, na kanapie obok siedziała Barbara z moim ojcem i czytali gazety. Poczułem wibrowanie w kieszeni, więc wyjąłem rękę spod głowy Jaxona i wyciągnąłem telefon, wziąłem garść popcornu do buzi po czym znowu położyłam rękę gdzie miałem wcześniej. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy był napis grubą czcionką ''Lola'' i nasze wspólne zdjęcie. Uśmiechnąłem się sam do siebie i otworzyłem mms'a. Momentalnie zakrztusiłem się jedzeniem, usiadłem i zacząłem głośno kaszleć.
- Justin? Co się stało? - podszedł zaraz do mnie ojciec, ale uniosłem rękę w górę, dając mu do zrozumienia, że sam sobie poradzę. Pochyliłem się do przodu i dalej kaszlałem, czułem że od tego wysiłku byłem cały czerwony na twarzy. Zacisnąłem mocno telefon w dłoni.
- Co się stało? - spytała ojciec siadając na swoim miejscu.
- Um...Justin! Zasłaniasz - pisnęła Jazzy.
- Nic...muszę zadzwonić - powiedziałem i wstałem.
Poszedłem do 'swojego pokoju' i od razu wybrałem numer Kyle'a. Mocno zaciskałem szczękę.
- Musisz mi pomóc - warknąłem od razu, gdy usłyszałem 'Halo'
- Co jest? - zaśmiał się. - Lola coś odwala? - spytał.
- Stary, ona chce mnie zabić - mruknąłem do słuchawki.
- Co tym razem? Ale czekaj...ty przecież jesteś w Atlancie...przyjechała do Ciebie?
- Nie! - wysłała mi swoje zdjęcia.
- Co w tym dziwnego? - spytał zdziwiony.
- Jest w samej bieliźnie! - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- Ty! Moja Taylor jest u niej...znaczy się śpi tam razem z Kim. Czekaj chwilę, sprawdzę swój telefon, czy Taylor mi nie wysłała jakichś zdjęć.
Uniosłem jedną brew w górę i zmarszczyłem czoło.
- Cholera...mi nic nie wysłała - powiedział smutno.
- Kurwa! Moja dziewczyna wysyła mi swoje półnagie zdjęcia, kiedy ja jestem kilka tysięcy kilometrów od niej. Dobrze wie jak mnie wkurwić - krzyczałem szeptem i zaraz uderzyłem pięścią w ścianę, po czym zaczął em wachlować obolałą ręką.
- Pewnie znowu się schlała - zaśmiał się.
- Jedź do nich i przypilnuj moją kobietę, żeby nie zrobiła nic głupiego. Dziewczyny nie dadzą sobie z nią rady. Jutro już będę w domu.
- Co? - spytał z niedowierzaniem.
- Jutro wracam - powiedziałem stanowczo.
- Bo Ci wysłała jakieś zdjęcia? - zakpił.
- To nie są jakieś zdjęcia! Nie widziałeś dopisku. - nerwowo zaciskałem dłoń w pięść i rozluźniłem.
- Uspokój się, zadzwoń do niej. Porozmawiajcie na spokojnie - mówił ciepłym głosem, jak jakiś pieprzny terapeuta.
- Wal się, kretynie! Dobrze wie co robi. Jedź do dziewczyn i nie mów Loli, że przyjadę.
- No spoko, spoko.
- Dzięki stary, Siema - rozłączyłem się.
Wziąłem kilka głębszych wdechów i zadzwoniłem do Loli. To nie są byle jakie zdjęcia! Przegięła! Nerwowo stukałem nogą w podłogę, czekając aż odbierze. Kurwa, a jak znowu będzie skakać z dachu? Ona jest niemożliwa.
*Lola*
- Lola, ubierz się już. Jeszcze się przeziębisz - Kim podała mi rzeczy.- Przecież kominek się pali w ogniu
- Co? - spytały naraz dziewczyny.
- No ten...ogień...i tak dalej, wiecie ciepło...i te sprawy
- Co ona pieprzy? - zaśmiała się brunetka zwracając się do Taylor.
Śmiechy dziewczyn przerwał dzwoniący telefon.
- Oho! Dzwoni tatuś! - parsknęłam śmiechem i natychmiast przyłożyłam telefon do ucha.- Halooooo? - przeciągnęłam seksownie.
- W co ty kurwa grasz? - przeklął
Siedziałam na kanapie i próbowałam powstrzymywać śmiech.
- Jesteś? - odezwał się znowu.
Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- Daj, ja z nim pogadam - wyrwała mi telefon Kimmy.
- Cześć Justin, u niej, no bo wiesz...um...Lola trochę wypiła - podrapała się nerwowo po głowie. - Justin, spokojnie. Tak...siedzi na kanapie....śmieje się....Tak, tylko piwo. ....Jest spokojna....Nie, nie śpiewała jeszcze. - Lola...Justin pyta, czy ten nooo....chcesz kogoś przelecieć. - Sam kazałeś o to zapytać! - Kto będzie wiedział lepiej jak nie ona, czy chce kogoś przelecieć?
- Chcę przelecieć Justina! - wykrzyczałam.
- Widzisz...nawet pijana Cię nie zdradzi.- powiedziała do słuchawki.
- O Pizza! - wykrzyczałam kiedy w domu rozległ się dzwonek do drzwi, do których szybko pobiegłam.
- Nie Lola! - krzyknęła Tay, biegnąc za mną.
Otworzyłam z rozmachem drzwi i ujrzałam młodego dostawcę na oko 25-28 lat.
- Czeeeeść - oparłam się o framugę drzwi.
Chłopak zmierzył mnie od góry do dołu wzrokiem i oblizał dolą wargę, uśmiechając się przy tym szelmowsko.
- Cześć, ile płacę? - szybko powiedziała Tay, zasłaniając mnie swoim ciałem.
- Taylor noo...przeszkadzasz nam - próbowałam wyjść zza dziewczyny
- Nie ważne! - Dziewczyna wręczyła chłopakowi banknoty, odebrała pizze i zamknęła drzwi na zamek.
- Co? Lola...spokojna jest...po prostuuu...ucieszyła się, że Taylor pizze przyniosła - powiedziała do telefonu nerwowo się uśmiechając.
- Daaaaj mi go - przeciągnęłam i zabrałam dziewczynie telefon.
- No siema - powiedziałam jak ziomek.
- Co ty tam, kurwa robisz? - zapytał wściekły.
- Och, Justin! Siedzę sobie w bieliźnie i jestem tak cholernie na Ciebie napalona, że zaraz nie wytrzymam. Jak przyjedziesz to będziemy się kochali caaaałą noc - mruknęłam.
- Dawaj go! - Taylor zabrała mi telefon.
- Sorry Justin, jest pijana. Sam rozumiesz...Mhm...okej...Tsa...Am, ale Justin jesteś...No dobrze, w porządku. Do zobaczenia - zakończyła rozmowę.
- Więcej nie pijesz z nami alkoholu - powiedziała Tay, pochylając się nade mną.
- Same mi dałyście! - powiedziałam krzyżując ręce na piersiach i parsknęłam śmiechem.
Kim przewróciła oczami.
- I to nam się oberwie - fuknęła brunetka.
- Oj, daj spokój - zaśmiałam się. - Mówiłam, że stanę przed nim nago, to mu przejdzie - wybuchłam śmiechem.
- Jesteś niemożliwa - parsknęła Tay.
- Taka tam ja! - uśmiechnęłam się głupio.
- Jestem głodna - mruknęłam głaszcząc się po brzuchu.
- Pizza jest - powiedziała beznamiętnie Kim.
- Och, nie obrażaj cię się, noo! Justin nic wam nie zrobi - zapewniłam sięgając po kawałek pizzy. - Wiecie..- zaczęłam - Albo nie -wyszczerzyłam się z pełną buzią.
Dziewczyny usiadły na kanapie po obu moich stronach i wszystkie zapychałyśmy się niezdrowym jedzeniem. Po chwili usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- Kto to? - spytałam przeżuwając pizze.
- Kyle - odpowiedziała krótko Tay i pobiegła do drzwi.
- Czeeść Kochanie - usłyszałyśmy rozweselony głos blondynki dochodzący z przedpokoju.
- Chcę do Justina - szepnęłam i wtuliłam się w Kim.
- Och! - zaśmiała się brunetka i zaczęła głaskać mnie po plecach.
Nagle zrobiło się smutno i miałam ogromną ochotę przytulić się do Justina. Po chwili z moich oczu zaczęły cieknąć łzy.
- Cześć dziewczyny - przywitał się Kyle. - Ona płacze?- spytał.
- Ja chcę do Justina - mruknęłam.
- Aww - zaśmiała się Kim.
- Może na skype z nim pogadaj? - parsknęła Tay.
- Tak! Na skype! - pobiegłam do pokoju, otworzyłam laptopa i próbowałam nawiązać połączenie.
- On nie odbiera!- wyszlochałam.
- Justin? Wejdź na skype, Lola chce pogadać - powiedziała Taylor do telefonu.
Pociągnęłam niezdarnie nosem i czekałam, aż odbierze.
- Justin! - rozpłakałam się na dobre kiedy odebrał.
- Lola? Co się stało? - spytał troskliwie.
- Justin, ona nadal jest pijana - powiedziała Kim.
Szatyn cicho zachichotał.
- Tęsknię - wydukałam.
- Ja też tęsknię - uśmiechnął się. - Nie płacz.
Otarłam łzy i uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Kocham Cię
- Ja Ciebie też - powiedział.
Spojrzałam znad komputera i dostrzegłam jak wszyscy się we mnie wpatrują.
- Co się tak gapicie? - warknęłam.
- Jesteście tacy słodcy - odezwała się Taylor.
- Jest z wami Kyle? - spytał Justin.
- Jestem, jestem! - krzyknął.
- Dzięki stary - odezwał się szatyn w komputerze.
- Idę spać - oznajmiłam.
- Dobranoc kochanie.
- Dobranoc - posłałam całusa Justinowi i zamknęłam laptopa.
- Idę spać, dobranoc ludzie - powiedziałam i przykryłam się kołdrą.
Po chwili usłyszałam kroki jak wszyscy wychodzą z mojego pokoju, rozciągnęłam się na łóżku i zasnęłam.
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Wstałam do pozycji siedzącej i złapałam się za głowę. Cicho syknęłam z bólu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zaczęłam szukać w szufladkach czegoś przeciwbólowego. W końcu poszłam do łazienki, wzięłam tabletkę i przemyłam twarz zimną wodą. Spojrzałam w lusterko i aż mnie ciarki przeszły. Wyglądałam okropnie. Mało co pamiętam z wczoraj. Wzięłam prysznic i ubrana zeszłam na dół.
- Cześć - mruknęłam. - O Kyle!
- Ktoś ma kaca - zaśmiała się Tay.
- To nie jest śmieszne - warknęłam i usiadłam przy stole. - Co sie wczoraj wydarzyło?
- Sprawdź telefon - powiedziała Kim.
Spojrzałam na nią pytająco, zagryzłam dolną wargę i sprawdziłam telefon.
- Boże! Dlaczego pozwoliłyście mi na to? - spytałam przykładając dłoń do ust.
- Jeszcze się burzyłaś! - wykrzyczała Kim.
- Och! - głośno westchnęłam i pokręciłam głową. - Muszę do niego zadzwonić - mruknęłam, wstałam i poszłam do innego pokoju.
- Justin - szepnęłam kiedy w końcu odebrał.
- Hm?
- Przepraszam za wczoraj - zagryzłam dolną wargę.
- Wczoraj powiedziałaś, że jak przyjadę to będziemy się kochać caaałą noc - zaśmiał się. - Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa.
- Co? Ja nic takiego nie mówiłam! - krzyknęłam.
- Mówiłaś, mówiłaś - zaśmiał się.
- Dzwonię, żeby Cię przeprosić za wczorajsze sms. Koniec. Nie wmówisz mi niczego - warknęłam.
- Mhm...do zobaczenia niedługo - powiedział seksownie.
- Za...3 dni - zaśmiałam się. - Siema.
- Może i wcześniej - mruknął i szybko się rozłączył.
Jeszcze chwilę trzymałam telefon przy uchu i zastanawiałam się nad jego słowami. Przyjeżdża wcześniej?
Poszłam do kuchni gdzie znajdowali się moi przyjaciele.
- Co jest? - odezwał się Kyle.
- Nic - zagryzłam dolną wargę. Usiadłam przy stole i zastanawiam się czy zapytać ich o 'noc z Justinem'
- Co Cię gryzie skarbie? - spytała Kim, pocierając dłonią moje plecy.
- Umm...Bo...- zaczęłam niepewnie.
- No śmiało - zachęcała mnie Taylor.
- Powiedziałam Justinowi, że jak wróci to będziemy się kochać całą noc? - spytałam przygryzając wnętrze policzka.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Co was tak śmieszy? - warknęłam.
- Serio nie pamiętasz? - parsknęła śmiechem blondynka.
Pokręciłam przecząco głową.
- Już chyba same zdjęcia mówią, że byłaś nieźle napalona - zaśmiała się Kim.
- Dlaczego ja też nie dostałem takich zdjęć? - spytał Kyle.
- Bo nie - Taylor poczochrała mu włosy
- Ej! - jęknął i wziął ją sobie na kolana.
- Więc? - patrzyłam na dziewczyny.
- Tak powiedziałaś - odpowiedziały równocześnie.
- Boże - przyłożyłam dłoń do czoła.
- Laska! Nie takie rzeczy już robiłaś - zaśmiała się Kim.
- Faktycznie pocieszające - wypuściłam powietrze z płuc.
- Musisz się nauczyć pić. Wujek Kyle Ci pomoże - oznajmił chłopak Tay.
- Huh? - podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
- Dzisiaj też robimy melanż, ale z Kyle'm! - wykrzyczał.
- Chyba sobie żartujesz? Lola za mało wkurzyła Justina? - spytała Tay.
- Ja więcej nie pije! - podniosłam rękę do góry
- Mała! Nie wkręcaj. Zawsze tak mówisz - zaśmiał się.
- Zamknij się! - ból głowy powoli przechodził.
*Justin*
- O co chodzi? - spytał ojciec.
- O nic, po prostu wyjeżdżam.
- Miałeś zostać na dłużej - powiedział.
- Wiem, ale muszę wracać.
- Czy to ma coś wspólnego z wczorajszym telefonem? - spytał
- Tato...po prostu...nie dogaduję się z Barbarą. - skłamałem. Chociaż nie...to prawda, że się nie dogadujemy, ale nie z tego powodu wyjeżdżam.
- Jesteś pewien, że chcesz już wyjeżdżać? - spytał. - Jest tego warta?
- Skąd wiesz, że chodzi o dziewczynę? - spojrzałem na niego zdziwiony.
- Syny! znam Cię - poklepał mnie po plecach.
- Jest warta znacznie więcej.
- To jedź - uśmiechnął się i wyszedł z mojego pokoju.
Wczoraj zarezerwowałem sobie lot na dzisiejsze popołudnie. Wieczorem będę już u Loli. Wyjąłem telefon z kieszeni i jeszcze raz spojrzałem na zdjęcia od niej. Oblizałem usta i zablokowałem ekran.
- Do zobaczenia księżniczko - ucałowałem siostrę, a zaraz potem brata. - Cześć tato - poklepałem go po plecach. - Barbara - kiwnąłem głową. Wziąłem torbę na ramię i ruszyłem w stronę samolotu. Przed wejściem na pokład zadzwoniłem do Kyle'a
- Kyle
- Nom?
- Piłeś?
- Nieee
- Gdzie jesteś?
- No..u twojej dziewczyny
- Pijesz z moją kobietą? - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- Stary...wyluzuj - zaśmiał się.
- Będę o jedenastej, ma was nie być w domu.
- No okej, okej - zaśmiał się.
Pokręciłem głową i rozłączyłem się.
Wszedłem na pokład i wygodnie usiadłem. Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę minę Loli.
- Kimmy? Gdzie jest Kyle? - spytałem.
- Pojechał gdzieś...za niedługo wróci. Już jesteś?
- Mhm. Zostawcie mi otwarte drzwi od ogrodu i...lepiej wyjdźcie z domu - zaśmiałem się.
- Jasna sprawa - powiedziała.
- Siema - rozłączyłem się.
Taksówka zatrzymała się dwa domy dalej od Loli. Szedłem więc na piechotę, chcę jej zrobić...'niespodziankę' . Wszedłem na posesje LOL i zaszedłem od tyłu dom, by wejść przed drzwi wychodzące na ogród z tyłu domu. Postawiłem torbę na ziemi.
- Co? Do jakiego sklepu? wszyscy? - usłyszałem Lole
- Tak, bo wieszz....- to chyba powiedziała Kim.
- No, a mogę z wami? - spytała
- NIE - odpowiedzieli równocześnie.
- He?
- Siedź, my zaraz przyjedziemy.
- Okej - odpowiedziała.
*Lola*
- Okej - odpowiedziałam smutno.
- Kupcie mi piwo! - krzyknęłam jeszcze i poszłam w stronę kuchni podśpiewując coś pod nosem.
Taaak...znowu piliśmy, ale nie jestem JESZCZE pijana. Po drodze do kuchni zostałam pchnięta na ścianę.
Zaczęłam się szamotać, kiedy poczułam zimną dłoń na swoim brzuchu, a drugą na ustach. To z pewnością nie były ręce Kim, ani Taylor... Łzy napłynęły mi do oczu.
- Shh...- usłyszałam ciepły głos przy uchu.
Po chwili ktoś odwrócił mnie przodem do ściany i mocno mnie do niej przygwoździł, więc nie mogłam nawet zobaczyć kim jest napastnik. Nie byłam w stanie nawet wydusić z siebie słowa.
- Stęskniłaś się? - ten głos poznam wszędzie!
- Ju-Justin - przełknęłam ślinę. - Ty idioto! - próbowałam się odepchnąć od ściany.
- Widzę, ze bardzoooo tęskniłaś - zaśmiał się i położył ręce na moim tyłku.
- Zabieraj łapy z mojego tyłka.
- Mój też jest - zakpił.
- Puść mnie w tej chwili - krzyknęłam. Nagle wrócił mi głos i pewność siebie. - Gdzie Kim i Taylor?
- Nie będą nam przeszkadzać. - pocałował mnie w szyję.
***
PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO MUSIAŁYŚCIE CZEKAĆ! PRZEDŁUŻĘ BLOGA O KILKA ROZDZIAŁÓW :) ROZDZIAŁ MIAŁ BYĆ DŁUŻSZY, ALE PODZIELIŁAM GO JEDNAK NA DWA.
ASK - ZADAJ MI PYTANIE
INFORMOWANI - ZOSTAW SWOJEGO TWITTERA
POJAWIŁA SIĘ NOWA ZAKŁADKA: ZAPOWIEDŹ NOWEGO ROZDZIAŁU
ZAPRASZAM NA BLOGA ASI http://believejinbyourdreams.blogspot.com
Mój komentarz 1 jak słodko ^^ uwielbiam te Twoje rozdziały i nie mogę się doczekać następnego, za pewne to będzie scena +18 czeeeekam <3
OdpowiedzUsuńKocham to <3 Twoje opowiadanie jest niesamowite <3
OdpowiedzUsuńNajśmieszniej jest jak Lola się upiję :) Wtedy jest jazda i nie mogę wytrzymać bo tak się śmieję.
Mam nadzieję ,że kolejny rozdział pojawi się szybko i będzie +18 <3
Czekam nn
Boski!!!!!!!! Mam nadzieje ze będzie +18 :)))) czekam na nn!!! @maja378
OdpowiedzUsuńKocham pijaną Lolę.....
OdpowiedzUsuńTen blog jest ahssdjfn...
czekam na kolejny, który pojawi sie w ktrótszym odstępie czasu niż ten ;D
EXTRAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńCUdooo:D hahaha Lola jak zawsze jak coś odwali tak przee:) Biedny Justin musiał się mordować chwilkę, przez te zdj :D już jestem ciekawa co bd dalej *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
w końcu się doczekaliśmy !
OdpowiedzUsuńświetny ! ale mam nadzieje że nn bd trochę szycie niż ten.
co tu mówić...cały zajebiaszczyyy <3 kochamy Cię
OdpowiedzUsuńrozdział spooko . : ) ciesze się że jest dużo dialogów , mam nadzieje że będzie nich jeszcze więcej bo wtedy czyta się bardzo fajnie . : ) nie mam żadnych uwag ! po prostu piszesz mega rozdziały . <#
OdpowiedzUsuńasihcduidesdkio KOCHAM TWOJEGO BLOGA . <3 JEST MEGA NIE MAM NIC DO TWOICH ROZDZIAŁÓW SĄ NAPISANE NE 6 ! :*
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny?
OdpowiedzUsuńjejku kocham twoje blogi są takie meeega <33!!
OdpowiedzUsuńnie mam uwag co do rozdziału . :D
[Spam]
OdpowiedzUsuńSilniejsza osobowość - silniejsze cierpienie, straszniejsze upadki, większa amplituda przeżyć. Być silnym - to boli.
Chciałabym zaprosić Cię na moje opowiadanie przedstawiające historię Justina Biebera oraz Ebony Crawford. Akcja rozgrywa się w Los Angeles a ich życie jest normalne – do czasu. Czeka ich wiele rozczarowań, przeżyć i wspomnień. Mam nadzieję, że będziesz chciała śledzić ich losy.
Zapraszam serdecznie :*)
www.badboymeetsdevil.blogspot.com