- Dlaczego ja? - spytał oburzony.
- Bo ja nie mogę chodzić - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Zapomniałem - zachichotał.
- Wiesz co?! - Walnęłam ręką w poduszkę. - Wal się - Warknęłam i wstałam.
- Dobrze wiesz, że...- nie dałam mu dokończyć.
- ...Nie lubisz robić tego sam - dokończyłam za chłopaka idąc powoli w stron drzwi.
- Widzisz jak szybko się uczysz? - zaśmiał się.
- Dupek - mruknęłam pod nosem.
- Ja Ciebie też - krzyknął, kiedy byłam już przy drzwiach.
Pokręciłam głową i otworzyłam przyjaciołom.
- Cześć. - ucałowałam wszystkich w policzek i prowadziłam do salonu, gdzie siedział Justin.
- A tobie co się stało? - usłyszałam za sobą Taylor.
- Umm...Nic? - starałam się iść jako tako normalnie.
- Ta, dlatego ledwo chodzisz, a minę masz jak srający kot na pustyni? - zaśmiała się Kim.
- Spadłam wczoraj ze schodów i się potłukłam trochę - wzruszyłam ramionami i usiadłam powoli obok szatyna.
- Siemka - Kyle przywitał się z Jusem.
- Lola! Przecież was słyszeliśmy, i chyba nie tylko my - zaśmiała się Taylor.
Czułam jak robi mi się gorąco, czego efektem pewnie były czerwone policzki.
- Napijecie się czegoś? - spytałam.
- Stary, viagre brałeś? - zaśmiał się Kyle.
- Sorry, mi wystarczy tylko Lola, nie wiem jak z tobą - odgryzł się Justin, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Frajer - warknął zażenowany Kyle.
- Możemy zmienić temat? - krzyknęłam i zaraz zaczęłam kaszleć.
- Ktoś tu podrażnił sobie gardło - pisnęła Kim.
Przewróciłam oczami.
- Sok? Cola? Herbata? - spytałam, nie zwracając uwagi na komentarz blondynki.
- Piwo - wyrwał się Kyle.
- Nie ma! - warknęłam.
- My mamy - zaśmiał się dumnie.
- Lola nie pije - Od razu skomentował Justin.
- Bo? - syknęłam.
- Bo nie! - powiedział stanowczo.
- Nie jesteś moim ojcem.
- Przepraszam Cię bardzo, ale później to TY dobierasz się do moich spodni! - wskazał na mnie palcem.
Skrzyżowałam dłonie na piersiach.
- Nie mów, że Ci się to nie podoba. - zaśmiałam się.
- Nie, kiedy jesteś pijana.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam do kuchni. Wstawiłam wodę i wskoczyłam na blat. Syknęłam z bólu. Po chwili dołączyły do mnie dziewczyny.
- Co się z wami dzieje? - spytała Kim.
- Nie wiem, przyjechał jakiś inny.
- Och - westchnęła i oparła się biodrem o szafkę.
- Chodźmy na jakąś imprezę - błagała Tay. - Mam ochotę się zabawić.- powiedziała smutno.
- Ja się nie ruszam - wydęłam usta.
- No tak, Lola ma ograniczoną koordynację ruchomą. - parsknęła śmiechem.
- Wal się Kim - zmroziłam ją wzrokiem.
- Przepraszam, ale wczoraj tak wrzeszczałaś, że nie mogę się powst...
- Zamknij się! - syknęłam.
- Lejdis! - Do kuchni wszedł Justin. - Co tu się dzieje? - spytał idąc w moja stronę, a za nim szedł Kyle.
- Justinku kochany! - Taylor mocno się do niego przytuliła.
Jus zmarszczył brwi i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jedźmy proszę na imprezę. - pisnęła.
- Ale Lola źle się czuje.
- Juuuustin! - przeciągnęła.
- Taylor - warknął Kyle.
- Tay, nadal ściskasz mojego chłopaka - uniosłam jedną brew w górę.
- Sorka - blondynka odkleiła się od mojego chłopaka i poprawił bluzkę.
Szatyn podszedł do mnie, położył ręce na moich nogach i spojrzał mi w oczy.
- Jesteś na mnie zła? - spytał.
- Tak - odwróciłam głowę w bok.
- Skarbie - przyłożył dłoń do mojego policzka. - Kochanie. - Kicia - Ślicznotko - LOLA! - w końcu powiedział zrezygnowany.
- Hm? - odwróciłam do niego głowę z chytrym uśmiechem.
Justin bez żadnych ceregieli po prostu mnie pocałował. Zdecydowanie lubię takie przeprosiny. Przerwał nam gwiżdżący czajnik, dający znak, że woda już się zagotowała.
- Idźcie na górę - zaśmiała się Kim.
- Ta! Lola już w ogóle nie będzie mogła chodzić - odpowiedziała Taylor.
Odsunęliśmy się od siebie, uniosłam lewą rękę w górę i wystawiłam środkowy palec dziewczynom.
- Już się nie gniewasz? - spytał jeżdżąc dłońmi po moich nogach.
- Nie - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Lola, jaką chcesz herbatę? - spytał Kyle wyciągając kubki.
- Zieloną - odpowiedziałam i powróciłam wzrokiem na Justina.
- Kocham Cię - uśmiechnął się i przejechał dłonią po moim policzku.
- Rzygam tęczą! - krzyknęła Kim.
- Kim, idiotko! Ona mu właśnie miała powiedzieć, że też go kocha! - warknęła Tay.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Pokręciłam głową i zsunęłam się powoli z blatu, Justin na milimetr się nie odsunął, więc trudno było mi zejść, a teraz stałam przy nim wygięta w łuk.
- Odsunąłbyś się, co? - spytałam.
Jeszcze raz mnie pocałował i odszedł, siadając na krześle przy wysepce.
- Jedźmy się zabawić, no! - krzyknęła zrezygnowana Taylor.
- Możemy się tu zabawić - powiedział Kyle stawiając mi herbatę na wysepce.
Usiadłam obok Justina i objęłam dłońmi gorący kubek.
- Ale ja chcę potańczyć! - dziewczyna zaczęła tańczyć w rytm muzyki, którą tylko ona słyszała.
- Justin, puść jakąś muzykę - zwróciłam się do chłopaka.
Szatyn wyszedł z kuchni i poszedł do salonu. Po chwili leciała już stamtąd muzyka. Zaraz z kuchni zniknął Kyle. Zostałam sama z dziewczynami.
- Gdzie oni poszli? - spytałam.
- Pewnie po piwo. - zaśmiała się Kim.
- Bardzo był wkurzony jak przyjechał? - spytała blondynka.
- Chyba słyszeliście? - powiedziałam z ironią w głosie.
- Słyszałyśmy tylko jak krzyczałaś 'Och Justin!', 'O Boże! Justin' - dziewczyna zaczęła mnie naśladować.
- Suka! - syknęłam.
- Ja Ciebie też - dziewczyna cmoknęła w powietrze.
Upiłam łyk herbaty i odstawiłam ją na stolik. Po chwili wrócili nasi chłopcy.
- TY! - Justin pokazał na mnie palcem. - Nie dotykasz piwa!
Przewróciłam oczami i spuściłam wzrok.
- Oj! Nie bądź dla niej taki. Chyba się dobrze bawiliście w nocy - zaśmiała się Tay.
Mam dość! Cały czas muszą pieprzyć o tym jak kochałam się z Justinem? To chyba nasza sprawa.
Zabrałam kubek i poszłam na górę do swojego pokoju.
- Ktoś ma dziś zły dzień - usłyszałam za sobą.
Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Usiadłam na łóżku z kubkiem i wzięłam telefon do ręki. Odblokowałam ekran i od razu wyskoczyły mi nieodebrane połączenia i sms.
OD:MAMA
Lola, Kochanie. Co się dzieje? Nie odbierasz telefonów.
OD:MAMA
Lola! Zaczynam się martwić! Zadzwoń do mnie jak w końcu znajdziesz czas!
Zagryzłam dolną wargę i wybrałam numer mamy. Odstawiłam kubek na szafkę.
- No w końcu! Dziecko! Co się z tobą dzieje? - spytała.
- Przepraszam mamo, ale byłam na dole. - odpowiedziałam.
- Sama jesteś?
- Nie, jest u mnie Justin, Kim, Taylor i Kyle.
- Proszę bez imprez. Nie chcę być ściągana przez policję
- Mamo, jesteśmy cicho
Do pokoju wszedł Justin. Przyłożyłam palec do ust, dając mu do zrozumienia, że ma być cicho. Szatyn pokiwał głową i usiadł obok mnie na łóżku.
- Kiedy wracacie? - spytałam.
- W sobotę.
- Okej.
- Będę jeszcze dzwonić. Babcia i dziadek pozdrawiają.
Justin przysunął się bliżej mnie. Położył rękę na mojej node i zaczął nią jechać w górę, a jego usta przyssały się do mojej szyi.
- Też ich pozdrów i uściskaj. - z trudem przełknęłam ślinę
- Lola, wszystko w porządku? - spytała.
- T-tak mamo - Justin tak na mnie naparł, że teraz leżałam pod nim.
- Na pewno? Masz jakiś dziwny głos. - stwierdziła.
- Zdaje Ci się - odpowiedziałam szybko.
- Może chcesz, żebym przyjechała jutro?
- Nie, nie trzeba. - starałam się zepchnąć z siebie Justina, ale był za ciężki.
- Mamo, Kim mnie woła, muszę iść. Pa
- Pa kochanie. Odezwij się jeszcze.
- Mhm - mruknęłam i zakończyłam rozmowę.
- Złaź ze mnie idioto! - syknęłam.
- Czemu wyszłaś? - spytał robiąc mi malinki na szyi.
- Justin! Będą ślady! - warknęłam i przyłożyłam dłoń do szyi.
- Więc? - ponowił
- Po prostu...wkurzają mnie, że cały czas gadają o tym co Tu się działo w nocy - przewróciłam oczami.
- Zazdroszczą - zaśmiał się i włożył mi ręce pod bluzkę.
- Och! - westchnęłam.
- No chodź. - szatyn zszedł ze mnie i wyciągnął w moją stronę rękę.
Chwilę się zastanowiłam, po czym chwyciłam jego rękę. Wzięłam telefon i kubek z herbatą, po czym zeszliśmy na dół. Wszyscy siedzieli z piwem i słuchali muzyki.
- No w końcu! - uśmiechnęła się Kim.
- Lola nie chce, żebyście gadali o wczorajszej nocy. - Zastrzegł sobie Justin.
Wszyscy pokiwali głowami i dalej popijali piwo. Usiedliśmy z Justinem obok Kim. Szatyn sięgnął po piwo i zbliżył butelkę do ust.
- W niedzielę wyjeżdżamy? - spytałam.
- Tak. Z rana - odpowiedział Justin.
- Będziemy tam sami? - spytała Taylor.
- Mhm - Justin kiwnął głową.
Poszłam do kuchni i wzięłam sobie coś przeciwbólowego, ponieważ mięśnie dalej mnie bolały. Popiłam tabletkę wodą i wróciłam do Justina.
*Po 5 piwach Justina*
- Lola...- Justin przyklęknął na jedno kolano, a dalej się chwiał.
Siedziałam na kanapie z nogą założoną na nogę i skrzyżowanymi rękoma na piersiach. Kim i Taylor tańczyły, a Kyle spał. Uniosłam lewą brew w górę i patrzyłam na szatyna.
- Lola...- znowu zaczął. - Wyjdziesz za mnie? - spytał.
Boże jakie on ma piękne oczy! Wyglądał tak słodko kiedy klęczał przede mną, a oczy same mu się zamykały.
- Oczywiście kochanie - uśmiechnęłam się i pogładziłam ręką jego policzek
- Lola, zróbmy sobie dziecko
- Teraz? - parsknęłam śmiechem.
- Yeah. Teraz. - próbował się podnieść
- Justin...twoje nogi ledwo stoją...nie mówiąc już o Jerrym - wybuchłam śmiechem.
- No choodź. Pobawimy się w chłopca i dziewczynkę - poruszył śmiesznie brwiami.
W końcu wdrapał się na kanapę i usiadł obok mnie.
- Jak będziesz trzeźwy - zaśmiałam się.
- LOL, nooo. - Justin sięgnął po kolejne piwo.
- Tobie już nie wolno! - warknęłam i zabrałam mu piwo.
- Wolno!
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- O! Jerry stanął
Przyłożyłam dłoń do czoła i poszłam do kuchni.
- Lola! Chodź! Stoi! - Justin krzyczał z salonu.
Otworzyłam zamrażarkę i wyciągnęłam lody. Już pakowałam łyżkę waniliowych lodów, kiedy do kuchni wszedł Justin w samych bokserkach i spodniach w kostkach.. Dobrą chwilę wpatrywałam się w niego z otwartą buzią i łyżką uniesioną w górę.
- Jerry stoi. - poruszył brwiami i zaczął iść w moją stronę.
Odłożyłam łyżeczkę do pudełka z lodami i zamrugałam kilka razy, żeby się otrząsnąć. Nawet sobie nie wyobrażacie jak cholernie seksownie on wygląda! Poczochrane włosy, błyszczące oczy, ten szelmowski uśmiech, jego umięśniony brzuch z literą V na podbrzuszu. Teraz stał przy mnie i chwiał się. Spojrzałam na jego kroczę i parsknęłam śmiechem.
- Wybacz skarbie, ale to nie wystarczy - puściłam mu oczko.
- Lola noo...ale ja mam taką...chciceeee - oparł się o wysepkę.
- Jus...nie dzisiaj - zaśmiałam się. - Nie będziesz w stanie cokolwiek tym zdziałać - próbowałam zdusić w sobie śmiech.
Zaraz do kuchni wbiegła Kim.
- Czeeeeeść i czołem! - krzyknęła rozweselona. - O! Chyba przeszkadzam! - zatrzymała się w półkroku.
- Nie! Nie przeszkadzasz - krzyknęłam. - Justin! Zakładaj spodnie.
- Na pewno? - zachichotała.
Jej, jaka ona jest słodka jak się spije.
- Mhm - uśmiechnęłam się.
Justin się schylił i próbował założyć spodnie.
- Zapnij - mruknął.
Odwróciłam się do niego i zapięłam mu spodnie. Kim nie przestawała chichotać jak mała dziewczynka.
- Czego szukasz? - spytałam kiedy otwierała każdą szafkę po kolei.
- Czegoś do jedzenia.
- Masz - dałam jej lody.
- Dzienx - uśmiechnęła się i poszła z lodami do salonu.
- Idziemy łóżka - wstałam.
- Mi wystarczy kuchnia. - powiedział uradowany i zaczął rozpinać spodnie.
- Spać kretynie - warknęłam. Złapałam go za rękę i zaczęłam go ciągnąć na górę.
- Gdzie idziecie? - spytała Kim, kiedy przechodziliśmy przez salon.
- Lola jest napalona - zaśmiał się Justin.
Przewróciłam oczami i dalej ciągnęłam chłopaka na górę.
- Justin! Jesteś ciężki! Sam wchodź - stanęłam na schodach i puściłam pierwszego szatyna.
- Nie dam rady - stęknął i leniwie ponosił nogi.
- Idź - syknęłam.
Ale to ja zawsze najbardziej się spijam!
- Lola, ale wyjdziesz za mnie? - spytał idąc po schodach.
- Tak, Justin - zaśmiałam się.
- I będziemy mieli dzieci
- Mhm.
Byliśmy już na piętrze.
- Ej, ej...czekaj! Tu śpisz! - szybko złapałam chłopaka za koszulkę i pociągnęłam w stronę mojego pokoju.
- Ach.. to tu mieszkam.
Wszedł do pokoju i rzucił się dosłownie na łóżko.
- Maleńka, możesz mi rozebrać. - zaśmiał się.
- Pierdol się - uśmiechnęłam się ironicznie i wyszłam z pokoju.
Zeszłam na dół, gdzie Kim i Taylor zajadały się lodami. Spojrzałam na Kyle'a i wpadłam na pewien pomysł.
- Ej! Pomóżcie mi z Kyle'em
- Nich śpi - odezwała się Kim.
- Mam pewien pomysł.
- Okej - wstały i we trzy wzięłyśmy Kyle.
- Kawał cielska z niego - zaśmiałam się.
Brunet coś mruczał pod nosem. Trochę zajęło nam wdrapanie się na górę, ale w końcu weszłyśmy. Justin już słodko spał na łóżku.
- Rozbierzcie go, ja rozbiorę Justina. - rozkazałam.
Popatrzyły na mnie zdziwione, ale zrobiły to o co je prosiłam. Kiedy chłopcy byli już w samych bokserkach położyłyśmy ich obok siebie. Zrobiłam im zdj. telefonem i przykryłam kołderką.
- Jerry stoi. - poruszył brwiami i zaczął iść w moją stronę.
Odłożyłam łyżeczkę do pudełka z lodami i zamrugałam kilka razy, żeby się otrząsnąć. Nawet sobie nie wyobrażacie jak cholernie seksownie on wygląda! Poczochrane włosy, błyszczące oczy, ten szelmowski uśmiech, jego umięśniony brzuch z literą V na podbrzuszu. Teraz stał przy mnie i chwiał się. Spojrzałam na jego kroczę i parsknęłam śmiechem.
- Wybacz skarbie, ale to nie wystarczy - puściłam mu oczko.
- Lola noo...ale ja mam taką...chciceeee - oparł się o wysepkę.
- Jus...nie dzisiaj - zaśmiałam się. - Nie będziesz w stanie cokolwiek tym zdziałać - próbowałam zdusić w sobie śmiech.
Zaraz do kuchni wbiegła Kim.
- Czeeeeeść i czołem! - krzyknęła rozweselona. - O! Chyba przeszkadzam! - zatrzymała się w półkroku.
- Nie! Nie przeszkadzasz - krzyknęłam. - Justin! Zakładaj spodnie.
- Na pewno? - zachichotała.
Jej, jaka ona jest słodka jak się spije.
- Mhm - uśmiechnęłam się.
Justin się schylił i próbował założyć spodnie.
- Zapnij - mruknął.
Odwróciłam się do niego i zapięłam mu spodnie. Kim nie przestawała chichotać jak mała dziewczynka.
- Czego szukasz? - spytałam kiedy otwierała każdą szafkę po kolei.
- Czegoś do jedzenia.
- Masz - dałam jej lody.
- Dzienx - uśmiechnęła się i poszła z lodami do salonu.
- Idziemy łóżka - wstałam.
- Mi wystarczy kuchnia. - powiedział uradowany i zaczął rozpinać spodnie.
- Spać kretynie - warknęłam. Złapałam go za rękę i zaczęłam go ciągnąć na górę.
- Gdzie idziecie? - spytała Kim, kiedy przechodziliśmy przez salon.
- Lola jest napalona - zaśmiał się Justin.
Przewróciłam oczami i dalej ciągnęłam chłopaka na górę.
- Justin! Jesteś ciężki! Sam wchodź - stanęłam na schodach i puściłam pierwszego szatyna.
- Nie dam rady - stęknął i leniwie ponosił nogi.
- Idź - syknęłam.
Ale to ja zawsze najbardziej się spijam!
- Lola, ale wyjdziesz za mnie? - spytał idąc po schodach.
- Tak, Justin - zaśmiałam się.
- I będziemy mieli dzieci
- Mhm.
Byliśmy już na piętrze.
- Ej, ej...czekaj! Tu śpisz! - szybko złapałam chłopaka za koszulkę i pociągnęłam w stronę mojego pokoju.
- Ach.. to tu mieszkam.
Wszedł do pokoju i rzucił się dosłownie na łóżko.
- Maleńka, możesz mi rozebrać. - zaśmiał się.
- Pierdol się - uśmiechnęłam się ironicznie i wyszłam z pokoju.
Zeszłam na dół, gdzie Kim i Taylor zajadały się lodami. Spojrzałam na Kyle'a i wpadłam na pewien pomysł.
- Ej! Pomóżcie mi z Kyle'em
- Nich śpi - odezwała się Kim.
- Mam pewien pomysł.
- Okej - wstały i we trzy wzięłyśmy Kyle.
- Kawał cielska z niego - zaśmiałam się.
Brunet coś mruczał pod nosem. Trochę zajęło nam wdrapanie się na górę, ale w końcu weszłyśmy. Justin już słodko spał na łóżku.
- Rozbierzcie go, ja rozbiorę Justina. - rozkazałam.
Popatrzyły na mnie zdziwione, ale zrobiły to o co je prosiłam. Kiedy chłopcy byli już w samych bokserkach położyłyśmy ich obok siebie. Zrobiłam im zdj. telefonem i przykryłam kołderką.
*Justin*
Poczułem jak coś łapie mnie za tyłek. Uśmiechnąłem się sam do siebie i pocałowałem Lole w ramie, a później objąłem ją w pasie. Trochę przypakowała, ma twardszy brzuch. Pojechałem ręką w górę, ale nie znalazłem tego czego szukałem. Natychmiast otworzyłem oczy.
- Kyle?! - wrzasnąłem na całe gardło.
- Kim, ciszej - mruknął.
- Gdzie jest Lola idioto? Gdzie są cycki Loli? - wrzeszczałem.
Kyle szybko podniósł się do pozycji siedzącej.
- Co ty tu, kurwa, robisz? - syknął. - Ja pierdole! Macałem Cię po dupie! - powiedział z obrzydzeniem.
- Co się wczoraj wydarzyło? - spytałem.
- Sam chciałbym wiedzieć! - wyskoczył z łóżka. - Spróbuj komuś powiedzieć...to po tobie! - groził mi palcem.
- Tak! Nic się nie wydarzyło - pokiwałem głową i zakryłem się kołdrą. Nagle czułem się przy nim skrępowany.
- Co to za krzyki? - Lola weszła do pokoju.
- Y.
- Nikt nie krzyczy - odpowiedział szybko Kyle.
- Spaliście razem? - spytała.
- Ni-Niee...-zaprzeczyłem.
- No cooo ty! - zaśmiał się brunet, drapiąc po karku.
- Może wam przeszkodziłam? - spytała, powoli wycofując się z pokoju.
- Nie. Kyle...po prostu przyszedł bo szukał Cię...i myślał, że tu jesteś.
- Tak? - spytała
- M-hm..- odpowiedział skrępowany Kyle.
- No więc jestem - uśmiechnęła się Lola.
- Co na śniadanie? - spytał szybko.
- Po to mnie szukałeś? - zaśmiała się.
- Yep
- Naleśniki - uśmiechnęła się. - Gdzie spałeś? - spytała.
- W łazience - odpowiedziałem.
- Pytałam Kyle'a - parsknęła śmiechem.
- No..w łazience.
- Co tu robią twoje rzeczy? - zmarszczyła brwi.
- Schowałem mu je tu, wczoraj - odpowiedziałem za niego.
- Mhm - zaśmiała się pod nosem i wyszła z pokoju.
Odetchnąłem z ulgą.
- Nic nie było, nie?
- Ta. - odpowiedziałem.
Ubraliśmy swoje rzeczy i zeszliśmy na dół.
***
No! tym razem rozdział szybciej mi poszedł, ale praktycznie nic się w nim nie dzieje ;/
Jest świetny. Boki zrywałam, ale trochę krótki jak na Ciebie
OdpowiedzUsuńJAKI CUDOWNY *.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam toooo <3
Wcale nie jest taki krótki, jak to napisała osoba przede mną :)
Może i nic się w nim nie dzieje takiego szczególnego, ale jest naprawdę fajny, taki życiowy :)
Ja lubię jak tak piszesz , w sensie, że 'bez jakieś konkretnej akcji'.
Tak po prostu normalnie. :) Zawsze jest śmiesznie, ciekawie, wszystko tak fajnie opisane ;)
Opowiadanie o Jessi było pierwszym jakie wgl czytałam, potem Lola, i teraz jak czytam inne to naprawdę trudno Ci dorównać. ;3
Cudowny..Dużo się dzieje,a przy okazji dużo śmiechu.Liczę że kolejne rozdziały będziesz tak szybko dodawać:)
OdpowiedzUsuńMiŚkAxD
świetny :*** . w momencie, w którym justin oświadczał się Loli i potem chciał mieć z nią dzieci przypomniało mi sie opowiadanie anonimowej , awwwww ; 3 / promises-scry.blogspot.com
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3 no i co że się nic nie dzieje? ważne że jest dużo śmiechu! uwielbiam to opowiadanie i ciebie <3
OdpowiedzUsuńahhaha co ty gadasz ! rozdział fajny najlepsza akcja z chłopakami <33
OdpowiedzUsuńHAhhahahah jebłam !!!!! "Lola! Chodź! Stoi! -" hahahah nie no zajebiście piszesz :*
OdpowiedzUsuńCzekam nn ola9917
hahahah przeee uwielbiam to :D serio, można się pośmiać. Świetny rozdział:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
Zarąbisty *_*
OdpowiedzUsuńCiekawe ile nie będzie mogła normalnie chodzić , ale ich wkopała ;DD
@sabinkaxo
Zabawny. Świetny!
OdpowiedzUsuńomg, zajebiste :D może nie dzieje się nic szczególnego, ale za to można się pośmiać :D cudowny rozdział, zresztą jak wszystkie :) najlepsze było to jak on krzyczał, że stoi. no i oczywiście końcowa akcja z chłopakami :D płaczę ze śmiechu ;P
OdpowiedzUsuńBuhahahahaha xd To o chłopakach mnie rozwaliło buahahhaha xd Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blog
OdpowiedzUsuńJprdl ale lałam z tego rozdziału kochana coraz fajniejsze piszesz te rozdziały dodawaj szybko rozdział <3 do nn <3
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHHA A DZIEWCZYNY ZROBIŁY IM KAWAŁ XDD NO TO LOLA TERAZ MOŻE PO SZANTAŻOWAĆ ;) śWIETNE ;33
OdpowiedzUsuńHahhahahahahahha boskie hhaahhahahahha czekam na nn!
OdpowiedzUsuńZwykle komentuje żeby był następny rozdział ale teraz muszę po prostu napisać że cię kocham. Boże pobeczałam się ze śmiechu!! Najlepszy rozdział normalnie!!! Kurde stram ze śmiechu!!
OdpowiedzUsuń*sram
Usuńhahaha ale sie usmialam!:))
OdpowiedzUsuńhahahaha płaczę ze śmiechu!
OdpowiedzUsuńHahaha.... nie moge... :xx XD
OdpowiedzUsuń