poniedziałek, 29 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 45

CZYTAJ POD ROZDZIAŁEM WAŻNE!
- Co...- nie pozwolił mi dojść do słowa, ponieważ cały czas całował moje usta.
Mocniej na mnie naparł i przygwoździł do ściany, jedną ręką objął mnie w pasie, a drugą trzymał z boku na wysokości moje głowy. No nie!. Zebrałam w sobie wszystkie siły i odepchnęłam go mocno, po czym otarłam usta wierzchem dłoni.
- Co ty robisz? - syknęłam.
- Całuję swoją dziewczynę - powiedział, jakby to najoczywistsza rzecz na świecie.
- Chyba gwałcisz jej usta - warknęłam, poprawiając bluzkę. - Chyba miałam pomóc Ci się pakować? - skrzyżowałam ręce na piersiach.
- No...mama już to zrobiła...i myślałem...-zaczął drapać się po karku.
- Czekaj, czekaj...mama Cię spakowała? - zmarszczyłam brwi.
- Sama chciała! - wyrzucił ręce przed siebie.
- O Boże! - przyłożyłam dłoń do ust. - Nie wierzę! - parsknęłam śmiechem. - Czekaj...przypomnij mi ile masz lat? - pochyliłam się lekko do przodu.
- Nie prowokuj mnie - syknął.
- Kicia, nie denerwuj się. - podeszłam do niego i przejechałam kciukiem po jego policzku. - Mama za niedługo wróci - wybuchłam śmiechem.
Szatyn szybko przerzucił mnie sobie przez ramię i skierował się do kuchni.
- Ała! Justin puszczaj! - krzyknęłam.
- Mówiłem, żebyś mnie nie prowokowała - warknął i mocno klepnął mnie w tyłek.
- Auć! - złapałam się za obolały pośladek. - Powiem twojej mamie! - zaśmiałam się.
Po chwili posadził mnie na blacie, stanął między moimi nogami, patrząc mi głęboko w oczy.
- I co teraz? - zaśmiał się szelmowsko.
- Justin! Miałam przyjśc i pomóc Ci się spakować. - westchnęłam.
- No, ale skoro zrobiła to już moja mama, to mamy trochę czasu...sami...dla siebie - poruszył brwiami.
- Mam też trochę czasu, żeby dopakować jeszcze jakieś rzeczy - puściłam mu oczko.
- Lola - szepnął i przybliżył się do mojej szyi, by zaraz zacząć ją ssać.
- Justin - sapnęłam, przechylając głowę w bok, by dać mu lepszy dostęp.
Chłopak wsunął ręce pod moją bluzkę i dłońmi objął piersi. Coraz głośniej dyszałam.
- A jak...jak twoja mama przyjdzie? - przełknęłam ślinę.
- LOL, potrzebuję tego - jęknął w moją szyję.
- Twoja mama może wpaść...w każdej chwili. - niepewnie wplotłam palce w jego włosy.
Z szyi przeniósł się na moje usta, teraz nie mogłam już nic mówić. Naparłam na niego rękoma i pchnęłam, wpadł na wysepkę i patrzył na mnie zaszokowany.
- Inaczej to zrobimy - szepnęłam i zagryzłam dolną wargę.
Zeskoczyłam z szafki i podeszłam do chłopaka. Cmoknęłam go w usta i powoli przed nim uklęknęłam.
Jus patrzył na mnie z lekko rozchylonymi ustami. Nie przerywając kontaktu wzrokowego zaczęłam mu rozpinać spodnie, aż swobodnie opadły mu do kostek.
- Mam założyć prezerwatywę? - sapnął.
Pokręciłam głową na 'nie'. Przejechałam dłonią wzdłuż stojącego penisa i powoli oblizałam wargi, Justin zrobił to samo. Mocno zacisnął ręce na blacie od wysepki, aż pobielały mu knykcie. Powoli zsunęłam mu bokserki, objęłam penisa ręką i zaczęłam delikatnie pieścić jego główkę. Szatyn wydał z siebie głośne westchnięcie i spojrzał do góry. Przejechałam językiem wzdłuż penisa, by po chwili zanurzyć go całego w buzi. Chłopak drżącą rękę położył na mojej głowie i zebrał wszystkie włosy, by mi nie przeszkadzały. Spojrzał na mnie i oblizał usta, a następnie mocno zacisnął szczękę.
- Mhm...jesteś świetna - mruknął.
Zassałam policzki i wyciągnęłam penisa z ust, znowu zajęłam się pieszczeniem samej główki.
- Justin! Już jestem - krzyknęła...Patie.
O kurwa! Szybko zapięłam mu spodnie i wstałam z podłogi.
- ...M..Mama? Nie słyszałem jak wchodzisz - zaśmiał się chłopak stając za mną.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do kobiety. Czułam jak moje policzki robią się czerwone.
- Och, Lola? Nie widziałam Cię - zaśmiała się.
No tak! Przecież przed chwilą klęczałam przed twoim synem. 
- Zostaniesz na obiedzie? - spytała, wchodząc do kuchni.
Justin objął mnie w talii jedną ręką i mocno do siebie docisnął, przez co czułam na plecach jego podniecenie.
- Umm - przełknęłam ślinę.
- Skarbie! Jesteś cała czerwona, dobrze się czujesz? - spytała z troską podchodząc do nas. - Justin, puść ją, ledwo oddycha.
- Nie, jest w porządku - starałam się jakoś uśmiechnąć.
- Na pewno? - odchyliła się i spojrzała na mnie podejrzliwie. - Przyłapałam was na czymś? - zmarszczyła brwi.
- Nie - odpowiedziałam od razu.
- Tak! - odezwał się Justin.
Spojrzałam na niego w zaszokowaniu.
- Lola przyjechała, żeby pomóc mi zrobić dla Ciebie obiad - wytłumaczył się. - Ale...nakryłaś nas i...nie ma już sensu - zaśmiał się.
Dobrze z tego wyszedłeś kolego!
Odetchnęłam z ulgą.
- Och, to miłe z waszej strony - uśmiechnęła się i zaczęła wypakowywać zakupy.
Justin coraz mocniej mnie do siebie dociskał. Spojrzałam na niego wymownie, na co ten uśmiechnął się szelmowsko.
- Puść mnie - poruszyłam ustami.
Pokręcił głową na 'nie'.
- M....Mamo...Lola źle się czuje, pójdę ją odwieźć, okej?
- Tak, oczywiście. Może nie powinniście wyjeżdżać? - spojrzała na nas.
- Nie, tylko się zdrzemnę i będzie dobrze - uśmiechnęłam się do kobiety.
- Chodź - Justin uszczypnął mnie w tyłek, na co podskoczyłam z cichy piśnięciem.
- Do widzenia! - krzyknęłam i wyszłam.
Rozejrzałam się dookoła i poszłam do samochodu.
- Po co Ci ta bluza? - spytałam, widząc, że szatyn cały czas przyciska do siebie bluzę.
Spojrzał na mnie wymownie i wsiadł do samochodu.
Cicho zachichotałam i również wsiadłam do auta.
- Biedactwo - zagryzłam dolną wargę.
Chłopak mocno zacisnął dłonie na kierownicy.
- Lola, a może mogłabyś...no wiesz...tutaj - spojrzał na mnie.
- Co? - spojrzałam na niego zaszokowana.
- Skarbie, nie wytrzymam tak - westchnął.
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Kilka razy starałam się otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamykałam. Po chwili ruszyliśmy, ale nie w stronę mojego domu. Zatrzymaliśmy się gdzieś na jakiejś polanie.
- Shawty, proszę - jęknął.
- Sam nie możesz tego zrobić? - zmarszczyłam brwi.
- Dobrze wiesz...- nie dałam mu do kończyć.
-.. Że nie lubisz robić tego sam - pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Dokładnie - uśmiechnął się lekko.
- Proszę - jęknął.
Spojrzałam na niego, a później na jego krocze, przełknęłam ślinę i zagryzłam dolną wargę. Po chwili zastanowienia kiwnęłam tylko głową.  Szatyn od razu rozpiął spodnie, ujął Jerrego w dłoń i spojrzał na mnie. Pochyliłam się nad nim i powoli wzięłam penisa do ust.
- O kurwa! - sapnął Justin.
Objęłam go u podstawy, i za każdym razem gdy brałam go głębiej w usta, przesuwałam ręką w górę, gdy go wyjmowałam, przesuwałam dłonią w dół.
- Jeszcze chwila, kicia - szepnął.
Wyjęłam go na chwilę z ust i zaczerpnęłam powietrza, główkę penisa objęłam językiem i delikatnie ją ssałam.
- Weź go do buzi, proszę - jęknął.
Powoli zaczęłam go wsuwać do buzi, odsłoniłam zęby, przez co delikatnie drażniłam wrażliwą skórę penisa.
- Kuuurwa! - krzyknął
Znowu zasłoniłam zęby wargami i w tym momencie Justin doszedł, a ja przyjęłam wszystko co mi oddał. Wyssałam go do czysta i usiadłam na swoim miejscu, ocierając napuchnięte usta.
Chłopak zapiął spodnie, po czym delikatnie musnął dłonią mój policzek.
- Jesteś cudowna - szepnął.
Nie odezwałam się tylko spojrzałam w okno. Nikt się już nie odzywał. Po niespełna piętnastu minutach byliśmy już pod moim domem.
- Będę po Ciebie o 20 - uśmiechnął się do mnie.
- Cześć. - rzuciłam i wyszłam z auta.
- Lola! - krzyknął i słyszałam jak wysiada z samochodu.
Dalej szłam przed siebie. Jeszcze kilka kroków i da Ci spokój!
- Wołam Cię! - warknął i szarpnął mnie za łokieć.
- Co? - syknęłam.
- Co Ci jest? - spytał i próbował coś wyczytać z moich oczu.
- Nic - starałam się unikać jego wzroku.
- Mów o co chodzi! - mocniej ścisnął moją rękę.
- Puść mnie, to boli! - pisnęłam.
- Powiedz o co chodzi
- Justin! To boli! - jęknęłam i zaczęłam się wiercić.
- Mów!
- Od kiedy jesteś tak agresywny? - krzyknęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
Kiedy chłopak je dostrzegł poluźnił uścisk i złapał mnie w talii.
- O co chodzi? - szepnął.
- Sprawiłeś, że poczułam się ja dziwka! O to Ci chodziło!?
- Co? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Właśnie to! Każesz, obciągnąć sobie w samochodzie, jak ostatniej dziwce, a później jak gdyby nigdy nic...odwozisz mnie do domu.
- Nie, skarbie! Nie chciałem, żebyś się tak poczuła - mocno mnie do siebie przytulił.
- Ale sprawiłeś, że się tak poczułam - wyszlochałam.
- Przepraszam - szepnął i pocałował mnie w głowę.
- Lola? - usłyszałam Maxa.
Oderwałam głowę od szatyna i spojrzałam na brata.
- W porządku? - spytał.
- T-tak - otarłam łzy.
- Rozstajecie się? - spytał.
- Nie, głupku! - zaśmiałam się.
- Mama na was patrzy
- Co? Gdzie? - zaczęłam się rozglądać i Justin też, aż dostrzegłam ją w oknie za firanką.
Pomachałam jej, na co ta niepewnie się uśmiechnęła.
- Boże - westchnęłam.
- W porządku już? - spytał.
- Tak - uśmiechnęła się lekko. - Pójdę już - szepnęłam.
- Będę o 20 - przypomniał i cmoknął mnie w usta.
Weszłam do domu i od razu podeszła do mnie mama.
- Och, cześć. Gdzie poszedł Max? - uśmiechnęłam się do kobiety.
- Skarbie, co się stało? - spytała.
- Nic, po prostu...się pokłóciliśmy - wzruszyłam ramionami.
- To nie wyglądało na zwykła kłótnię. Czy Justin Cię skrzywdził? - spojrzała na mnie badawczo.
- Co?! Nie! - krzyknęłam.
- Na pewno?
- Tak! Mamo! Justin to porządny chłopak! Nigdy mi nic nie zrobił.
Oprócz tego, że dostałam od niego w twarz w kasynie.
- No dobrze - przewróciła oczami. - O której jedziecie? - spytała.
- O 20 przyjedzie Justin - poinformowałam kobietę.
- Dobrze, zaraz Ci zrobię coś do jedzenia na podróż
- Dzięki - cmoknęłam ją w policzek.

Justin tak jak mówił, przyjechał o 20.
- Mamo! Justin jest! - pisnęłam i zbiegłam szybko na dół.
Otworzyłam drzwi i zaprosiłam szatyna do środka.
- Już idę! - krzyknęła i zaraz pojawiła się przy nas.
- Tu masz jedzenie i picie na drogę - wręczyła mi siatkę z jedzeniem.
- Mhm - kiwnęłam głową.
- Proszę, uważajcie na siebie - złapała mnie za policzki. - Dzwoń o każdej porze dnia i nocy, kochanie.
- Dobrze, mamo - zaśmiałam się.
- Justin, masz przywieźć Lolę całą i zdrową - zwróciła się do chłopaka.
- Tak jest, proszę pani - puścił mi oczko.
- Myślcie co robicie, nie chcę być jeszcze babcią - westchnęła,
- Mamo! - krzyknęłam i poczułam jak cała robię się czerwona.
- Skarbie, ja też kiedyś byłam w twoim wieku - uśmiechnęła się.
- Um...my już pójdziemy - zagryzłam dolną wargę.
- Uważajcie na Siebie - uściskała nas.
Justin wziął moje torby i skierowaliśmy się do samochodu.
- Skąd je wytrzasnąłeś? - spytałam patrząc na duże auto.
- Pożyczyłem od kolegi - zaśmiał się i wsadził do bagażnika moje torby.
- Cześć! - przywitałam się ze wszystkim, kiedy już ruszyliśmy.
- To jedziemy w końcu! - pisnęła podekscytowana Taylor.
- Kim...-zaczęłam.
- Hm?
- Wiesz...bo trochę pamiętam z tej imprezy - wszyscy w aucie wybuchnęli śmiechem.- Cicho bądźcie -syknęłam.
- Mhm..?
- Kim był ten chłopak..co cały czas z nim byłaś. - uniosłam jedną brew w górę.
- Oumm..- zagryzła dolną wargę.
- Kim? - warknęła Taylor
- No...to był...Jason - uśmiechnęła się nieśmiało.
- O kurwa! - krzyknęła Taylor.- Pieprzyłaś się z nim!
- CO?! - spojrzałam na nią w zaszokowaniu.
Wszyscy poczuliśmy szarpniecie.
- Justin! Patrz na drogę - warknęłam.
- Przepraszam - zaśmiał się.
- Kim?! Czy to coś poważnego? - spojrzałam na nią.
- Um...- skrzywiła się.- Nie wiem...-westchnęła.
- Boże! Przeleciałaś faceta i nie wiesz czy to coś poważnego? - warknęła Tay. - Nie tak Cię wychowałam!
- Nie wychowałaś mnie kretynko! - parsknęła śmiechem Kim.
- Dobra...dziewczyny, to jej sprawa - odezwał się Kyle
- Zamknij się Kyle! - syknęła Tay.
- Dobra...sory - zaśmiał się.
- Nie mamy tu nic do gadania - szepnął Justin
- Słyszałam! - krzyknęłam.
- Kocham Cię! - spojrzał na mnie w lusterku.
Pokręciłam głową i dalej wyciągałyśmy informacje z Kim.
- Wstawać księżniczki! - ktoś krzyknął.
Lekko uchyliłam powieki i dostrzegłam Justina.
- Śpij - cmoknął mnie w czoło.
Założyłam mu rękę na szyi i zamknęłam z powrotem oczy.
- Dlaczego nie możesz mnie zanieść jak Justin Lole?! - warknęła Tay.
- Nie marudź, bierz przykład z Kim i idź do domu - zaśmiał się Kyle.
- Kocham Cię - szepnęłam do szatyna.
- Ja Ciebie też - uśmiechnął się i na chwilę postawił mnie na ziemi.
Otworzył drzwi i z powrotem mnie podniósł.
- Justin, proszę spraw by Kyle był jak ty - zaśmiała się blondynka idąc za nami.
- Sory piękna, z nim się nie da już nic zrobić - szepnął.
Po chwili poczułam pod sobą miękki materac. Mocno przytuliłam do siebie poduszkę.
- Jus...chodź - mruknęłam.
- Później, muszę wszystko posprawdzać. - powiedział i zaraz usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.
Westchnęłam i dalej spałam.

*Justin*
- Jak tu się włącza światło? - warknęła Kim, szukając włącznika. 
Wziąłem pilota ze stołu. 
- Tym pilotem wszystko włączysz - zaśmiałem się, - albo pstryczkiem przy drzwiach wejściowych. - oznajmiłem
- Och! -westchnęła zaspana Tay.
- Idźcie spać, na górze są pokoje przygotowane. 
- Tak. Kyle! Idziemy spać! - ziewnęła blondynka
- Ja też idę - mruknęła Kim i poszła na górę. 
Rozpaliłem w kominku, i poszedłem również na górę do Loli. Otworzyłem ostrożnie drzwi i wszedłem do pokoju. Uśmiechnąłem się widząc ją śpiącą. Podszedłem do dziewczyny i delikatnie zacząłem ją rozbierać. 
- Co robisz? - mruknęła 
- Będzie Ci wygodniej bez ubrań - uśmiechnąłem się i zacząłem rozpinać jej spodnie. 
- Każdy sposób jest dobry, żeby zobaczyć mnie w bieliźnie - zaśmiała się. 
Zdjąłem jej spodnie i w końcu została w samej bieliźnie. 
- Masz racje - oblizałem usta. - Każdy sposób jest dobry. 
Ściągnąłem przez głowę bluzkę, a następnie zdjąłem spodnie. Położyłem się obok Loli, mocno ją do siebie tuląc i cmoknąłem ją w ramie. 
- Jus, dusisz mnie - szepnęła. 
- Przepraszam - poluźniłem uścisk. 
Przykryłem nas kocem i zamknąłem oczy. 

OGÓLNIE, TO PODOBA MI SIĘ TEN ROZDZIAŁ. CHCIAŁAM WAM PODZIĘKOWAĆ ZA KOMENTARZE POD POPRZEDNIMI ROZDZIAŁAMI I NA DRUGIM BLOGU, A TERAZ WAŻNE! WE WTOREK WYJEŻDŻAM NA CAŁE WOLNE ;< W DRUGIM DOMU NIE MAM KOMPUTERA, POSTARAM SIĘ PISAĆ ROZDZIAŁY NA TEL. ALBO PRZYJADĘ NA KILKA DNI DO DOMU, JAK MAMA SIĘ ZGODZI. JUŻ Z NIĄ O TYM ROZMAWIAŁAM, BO I TAK CHCIAŁAM WRÓCIĆ, NA OGNISKA. WIĘC SĄ SZANSE. ALE ROZDZIAŁ NA PEWNO NIE POJAWI SIĘ ZA DWA - 3 DNI.  ZOSTAWIAM WAM MOJE GG: 1245543. PISZCIE, ALBO ASK. DO NN. 
JESZCZE JEDNO! DO KOMENTARZA POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM ''Powinnaś pisać dla nas dla tej 19. A nie czekać na więcej osób..-,-''NIE CZEKAM NA ILOŚĆ KOMENTARZY! ROZDZIAŁ ZACZYNAM OD RAZU PO DODANIU POPRZEDNIEGO! ALE JA NIE JESTEM MASZYNĄ! MAM TEŻ SWOJE ŻYCIE I PRZEDE WSZYSTKIM SZKOŁĘ! NIEKTÓRE ROZDZIAŁY ZAJMUJĄ MI TYDZIEŃ - DWA, A NIEKTÓRE TRZY DNI. ZALEŻY, CZY MAM O CZYM PISAĆ I CZY MAM CZAS. :*


28 komentarzy:

  1. Nie przejmuj się krytyką innych. Piszesz świetnie bloga, masz do tego talent. Nie warto słuchać ludzi którzy za Chiny nie napisali by tego lepiej od Ciebie. Po za tym twoje czytelniczki powinny się cieszyć, bo niektóre osoby dodają co kilka tygodni a ty częściej. Wiem, że nie łatwo jest napisać rozdział i to w dodatku tak dobry, a ty jednak dajesz radę. Podziwiam Cię.
    Co do rozdziału-jest świetny, najbardziej podobały mi się momenty +18 (ja zboczuch) lub ich kłótnia... Lola jest taką szczęściarą, ma cudownego chłopaka, świetnych przyjaciół i fajną rodzinę, czego chcieć więcej? :( Kocham twoje opowiadanie, jestem tak cholernie ciekawa co będzie dalej, BUZI :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie powinnaś się przejmować głupi docinkami i na nie reagować :) To jeszcze bardziej zachęca, tych jakże "cudownych krytyków", którzy są po prostu zazdrośni, ze udało ci się coś osiągnąć! :)
    Rozdział świetny, tak samo jak poprzednie, no ale moim zdaniem Justina czasami przegina jeśli chodzi o seks itd. Mam nadzieję tylko, że nie będę musiała czekać miesiąca na nowy rozdział :*
    @ymmaxo / chance-purpose.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa, czy te osoby co domagają się, żeby rozdziały były najlepiej codziennie, albo nie...po dwa na dzień, czy pisały kiedyś opowiadanie...
    Bo jak ma się wenę, to można wymyślić nawet z jakiegoś nudnego tematu bardzo fajny rozdział i to w krótkim czasie, a jak się jej nie ma, to po prostu nic nie idzie, mało tego wlecze się to pisanie przez kilka-kilkanaście dni.
    Ja tam Cię podziwiam, że wgl piszesz, uwielbiam Twoje oba opowiadania. :)
    Ja na miejscu Loli nie obciągnełabym mu w samochodzie, :D no nie :D hahaha nie dziwię się, że poczuła się jak dziwka ...
    Ale fajnie, że ogólnie się między nimi układa. :D
    Jestem ciekawa, co jest Loli, bo ostatnio źle się czuła, cnie? ;|
    Okej, nie będę się już rozpisywać :P Świetny rozdział, bardzo mi się podoba :) <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest świetny! Czekam na kolejny ; ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział boski jak zawsze;3
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :). Lola i Just są wspaniali. Czekam na NN / laura.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przejmuj się tym że niektórzy cię przyspieszają . Pisz we własnym tepie. Piszesz świetnie i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały . Jestem ciekawa tego wyjazdu. Mam nadzieję że coś będzie się tam działo szalonego , zboczonego i wgl w stylu Loli i Justina xd . A wracając do pisania wiadomo że nie zawsze mamy wene do pisania. Więc nie przejmuj się hejtami i krytyka pisz kiedy chcesz i jak chcesz <3 i tak cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam za ten komentarz poprzedni:) Widocznie Cię nie zrozumiałam..Wiem nie jesteś maszyną i masz swoje życie i obowiązki:) Nie gniewaj się. A co do opowiadań to świetne są..xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Przestan,nie przejmuj się nią pewnie to jakas napalona 12 i wieeessz haha:D zajebisty jest ten rozdział podoba mi się strasznie!:) czekam na nexta:D:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Super, trochę taki ughmm ostry ale i tak zarąbisty :D
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy01 maja, 2013

    Cudooo *_*

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy01 maja, 2013

    chce następny rozdział i lepiej jak nie będzie ciągle scen +18 bo to nie jest blog erotyczny .. taka tam moja mała uwaga

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z osobą wyżej ;) Co nie zmienia faktu, że kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham tego bloga. Postać Loli jest moją ulubioną postaci z teraźniejszych opowiadań! :D Po części Ty zainspirowałaś mnie do założenia bloga, na którego też Cię zapraszam.. ;) through-the-sorrow.blogspot.com. Kocham sposób w jaki piszesz!<3

    OdpowiedzUsuń
  15. przez 4 dni bez przerwy czytałam twojego bloga.. zakochałam się w nim !! ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Wystarczyły tylko 2 dni.. i blog przeczytany.. <3
    Czekam na nn.. :)
    + Zaprszam do mnie
    http://www.photoblog.pl/jerry94/149965245/rozdzial-7.html
    http://swagggy.blogspot.com/2013/04/bohaterowie_25.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy06 maja, 2013

    JEZU, masz nieziemski talent do pisania *__* nie umiem się już doczekać następnego rozdziału :'( ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Next super jest twój blog <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonimowy12 maja, 2013

    TWÓJ BLOG JEST MEGA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. AAAAAAAA ŚWIETNY NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU. TWÓJ BLOG JEST ŚWIETNY KOCHAM CIE :****

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej, nominuję cię do Libster Award :) http://either-cause.blogspot.com/p/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetnie piszesz...
    Nie mogę się doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. SUPER ROZDZIAŁ <3 PROSZĘ DAJ KOLEJNY ♥

    OdpowiedzUsuń
  24. Anonimowy19 maja, 2013

    Zaczęłam czytać tego bloga 3 dni temu i wszystko już przeczytałam i porozsyłałam belieberkom, Boże, on jest zajebisty!!!! Czekam na nowy nn♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Piłam sb cole a tu taka akcja z Pattie i się zakrztusiłam xD
    Zajebisty blog, rozdział i takie tam ♥

    OdpowiedzUsuń