*Lola*
Otworzyłam leniwie oczy i od razu ujrzałam śpiącego Justina. Uśmiechnęłam się do siebie i pogładziłam go po policzku ręką.
- Hej - mruknął leniwie szatyn.- Cześć piękny - jeszcze szerzej się uśmiechnęłam.
- Która godzina? - spytał.
Odwróciłam się za siebie i spojrzałam na elektryczny budzik.
- 15 - westchnęłam. - o której przyjechaliśmy? - położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Około 1 - odchrząknął.
- Boże, kiedy ostatnio tak długo spalam? - zaśmiałam się i w tym samym momencie zaburczało mi w brzuchu.
- Chodźmy coś zjeść - uśmiechnął się ciepło szatyn.
- Tak, przydałoby się - zaśmiałam się i wstałam z łóżka.
Justin wygodnie oparł się na ręce i mierzył mnie wzrokiem.
- Nie teraaaz - jęknęłam zakładając na siebie jego bluzkę z wczoraj.
- A kiedy? - zrobił smutną minę.
- Mam Ci zrobić grafik? - zaśmiałam się.
- Nie, przepraszam - mruknął.
- Chodź, twoja dziewczyna jest głodna.
- Mhmm - zwlókł się z łóżka i założył tylko spodnie, ponieważ ja miałam na sobie jego bluzkę.
Justin poprowadził mnie na dół, gdzie wszyscy już byli.
- Hej - ziewnęłam.
- Cześć - mruknęły dziewczyny.
- Co z wami? - spytałam.
- Nie wyspałyśmy się. - jęknęły obie.
- Och! - wydęłam dolną wargę i zaśmiałam się.
- Jest coś do jedzenia? - spytał Justin.
- Ta, znaleźliśmy już sklep i zrobiliśmy zakupy - odezwał się Kyle.
- Świetnie! - klasnęłam w dłonie. - Więc co jemy?
- Myśmy już zjedli - odezwała się Kim.
- Jus, robisz śniadanie - pokazałam palcem na dużą kuchnię. - Znaczy się obiad! - poprawiłam się.
- A Ty to co? - uniósł na mnie lewą brew.
- Skarbie - mruknęłam i przejechałam palcem po jego klatce piersiowej, patrząc mu prosto w oczy. - Zrób dla swojej dziewczyny obiad.
Chłopak stał osłupiały, jadąc wzrokiem za moim palcem, który dotarł do jego gumki od dresów.
- ...Okej - odkaszlnął i pobiegł do kuchni.
Odwróciłam się do przyjaciół i usiadłam między Kim, a Kyle'em.
- Co to było? - spytała Tay.
- Nic? - uniosłam brwi.
Zaśmiała się i pokręciła głową.
- Co to jest? - spytałam patrząc na płaski ekran telewizora.
- ''Inni'' - odezwał się Kyle.
- Horror? - spytałam.
- Mhhm - przytaknęła Kim.
- Kochanie, jak Ci idzie? - krzyknęłam.
- Bardzo dobrze - odkrzyknął melodyjnie.
- Pójdę mu pomóc - zmarszczyłam brwi i wstałam z kanapy.
Dziękuję bardzo za ostatnie wydarzenia związane z horrorami. Weszłam do kuchni i oparłam się o blat.
- Pomóc Ci? - spytałam.
- Nie trzeba
Przewróciłam oczami i podeszłam do niego od tyłu, po czym przytuliłam się do jego pleców.
- Wiesz, że Cię kocham, prawda? - szepnęłam.
- Oczywiście, ja też Cię kocham - odwrócił się do mnie i cmoknął mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do lodówki. Wyjęłam z niej butelkę wody, odkręciłam korek i przystawiłam butelkę do ust. Zakręciłam z powrotem wodę i podeszłam do starego radia.
- Działa? - spytałam. - Wygląda na stare
- Tylko tak wygląda - zaśmiał się.
Włączyłam różne przyciski i pokręciłam gałkami, żeby znaleźć stację, aż wydobyła się z niego muzyka. Po chwili poczułam czyjeś ręce na biodrach, kołyszące mną. Podniosła, się i zobaczyłam uśmiechniętego Justina.
- Hej - zamruczałam.
- Hej - uśmiechnął się uwodzicielsko i zaczął kołysać moimi biodrami.
Położyłam ręce na jego szyi i popłynęliśmy w 'tańcu', cały czas się śmiejąc.
- Ej! Ściszcie tą muzykę! - krzyknęła Taylor.
Przewróciłam oczami i podeszłam do radia, przekręcając gałkę głośności.
- Koniec imprezy - zachichotałam.
- Może...poszlibyśmy na imprezę, SAMI? - spytał, tuląc mnie do siebie i sunąc nosem po mojej szyji.
- Ale nie dzisiaj - mruknęłam.
- Może być jutro - zagryzł lekko skórę na mojej szyi, na co cicho jęknęłam.
- Coś się pali! - krzyknął Kyle.
- Cholera! - warknął Justin i zaczął machać ścierką nad patelnią.
Wskoczyłam na blat i zaczęłam się śmiać z chłopaka. Justin szybko zakręcił gaz, wziął patelnie i zalał ją wodą, przez co utworzyła się gęsta para.
- Brawo! - zaśmiałam się.
Szatyn tylko zmroził mnie wzorkiem.
- Och, kochanie! - podeszłam do niego ze smutną miną, objęłam jego szyję i przysunęłam jego twarz do swojego ramienia, głaszcząc jego włosy. - Każdemu się zdarza - starałam się nie roześmiać.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko cicho mruczał.
- Justin?
Cisza
- Justin?
Szatyn jeszcze mocniej wtulił we mnie głowę.
- Ty zboczeńcu! - krzyknęłam, a Jus uśmiechnął się szelmowsko.
- Dupek! - warknęłam i poszłam do przyjaciół.
- Co jest? - spytała Kim, odwracając wzrok od telewizora.
- Nic - westchnęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach/
Dziewczyna zaśmiała się i pokręciła głową, wracając do oglądania.
<<Wieczorem>>
*Justin*
- Kyle, musisz mi pomóc. Jedź z dziewczynami po jakieś zakupy - szepnąłem, żeby Lola nas nie usłyszała.
- Stary, dochodzi 22, wszystko pozamykane.
- Proszę - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- O co Ci chodzi? Po co mamy wychodzić?
- Mam zamiar trochę poćwiczyć - zgiąłem ręce w łokciach, dłonie zwinąłem w pięści i kilka razy wypchnąłem miednicę w przód i w tył.
- Serio Bieber? Nie możesz wytrzymać tygodnia? - zaśmiał się.
- Stary! Lubie sex! Bardzo lubię sex! Ja kocham sex!
- Dobra! - wyrzucił ręce w geście obronnym. - wezmę je na godzinę - westchnął.
- Dzięki - przybiłem z nim żółwika i wróciliśmy do dziewczyn.
Usiadłem obok Loli, obejmując ją ramieniem i razem oglądaliśmy film.
- Taylor, pojedziesz ze mną do sklepu? - spytał Kyle, drapiąc się po karku.
Blondynka spojrzała na zegar i zmarszczyła brwi.
- Kyle, wszystko pozamykane
- Tutaj są całodobowe sklepy - uśmiechnąłem się.
- Och? - westchnęła. - Co chcesz ze sklepu o tej porze? - spojrzała na swojego chłopaka.
- Głodny jestem i napiłbym się piwa...-spojrzał na nią wzrokiem mówiącym ''chodź, albo zgiń''
- Lola, chodź ze mną na chwilę - wziąłem ją za rękę i ściągnąłem z kanapy.
- Co jest? - krzyknęła, kiedy weszliśmy do jakiegoś pokoju.
- Nic - uśmiechnąłem się i przygwoździłem ją do drzwi, po czym złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Na początku nie odwzajemniała niczego, po czym położyła dłonie na moich policzkach i całkowicie się zaangażowała.
- Nie mogłeś tego zrobić tam? - zaśmiała się.
- Mogłem - podrapałem się po karku.
Pokręciła głową i wyszła z pomieszczenia, a ja zaraz za nią. Weszliśmy do salonu, gdzie nikogo już nie było.
- Och! Myślałam, że też pojadę do sklepu - westchnęła.
- Jutro pojedziemy - pocałowałem ją w głowę. - Obejrzymy za ten czas jakiś horror - uśmiechnąłem się szelmowsko.
- Nie! Proszę, tylko nie Horror! - otworzyła szeroko oczy.
- Skarbie, będę obok Ciebie, nie masz się czego bać - zaśmiałem się przeglądając kolekcję filmów, aż zdecydowałem się na ''Lustra''. Włożyłem płytę do odtwarzacza i usiadłem obok Loli na kanapie, kładąc nogi na stolik.
- Nie lubię horrorów - mruknęła.
- Shh.. - uciszyłem ją, kładąc jej palec na ustach.
Lola od razu podkuliła nogi i wtuliła się we mnie.
Po niecałych dwudziestu minutach, wstałem i ruszyłem do kuchni.
- Justin! Gdzie idziesz? - pisnęła przerażona Lola.
- Po popcorn - zaśmiałem się.
Kiedy byłem już w kuchni, upewniłem się, że Lola patrzy w telewizor. Wyciągnąłem pilota z kieszeni, który kieruje całym zasilaniem i wyłączyłem wszystko.
- A! - usłyszałem głośny, mrożący krew w żyłach, krzyk.
- Co jest, kurwa? - syknąłem i zacząłem wszystko macać, żeby dojść od Loli.
- Chodź tu! Gdzie jest światło? - krzyknęła. - Znaczy się...co się stało?
- Skarbie gdzie jesteś?
- No tam gdzie byłam! - krzyknęła
- Czyli gdzie?! - warknąłem.
- Na kanapie, idioto! - syknęła
- A! - zaśmiałem się i dalej macałem przedmioty, żeby dojść do kanapy, aż w końcu znalazłem się przy dziewczynie.
- Kiedy włączą prąd? - spytała spanikowana, włączając swój telefon, żeby nieco oświetlić pokój.
- Lola, serio mnie o to pytasz? Czy ja Ci wyglądam na elektryka?
Poświeciła na mnie telefonem.
- Myślę, że dasz sobie z tym radę. Idź gdzieś...tam...gdzie włącza się ten...pieprzony prąd i go włącz! - warknęła podenerwowana.
- Jest za ciemno!
- Weź telefon!
- Boje się!
- CO?! To ja się boję! Ty masz mnie chronić! - położyła telefon na stoliku z włączoną latarką i objęła ramionami swoje kolana.
- Spokojnie, jestem przy Tobie - zaśmiałem się i objąłem ją ramieniem, całując w czoło. - Ty drżysz? - spytałem czując jak się trzęsie.
- No coś Ty! - warknęła.
Zachichotałem i pocałowałem ją namiętnie, dziewczyna od razu odwzajemniła pocałunek. Zacząłem powoli się nad nią pochylać, aż leżałem nad nią. Dobrze Ci idzie, Bieber!
- Justin, ale prądu nie ma - mruknęła Lola, przerywając pocałunek.
- A co to ma, kurwa, do rzeczy? - zmarszczyłem brwi.
- Sama nie wiem - westchnęła.
Pokręciłem głową i znowu złączyłem nasze usta, żeby nie musiała już gadać.Wsunąłem kolano między jej nogi i umieściłem się wygodnie. Lol od razu podkuliła nogi, robiąc mi więcej miejsca.
- Kocham Cię - zacząłem całować jej szyję.
- Ja Ciebie też - wydyszała.
Powoli ruszyłem biodrami ocierając się o nią, na co cicho jęknęła, więc ponowiłem czynność. Nasze oddechy w końcu stały się nierówne, obydwoje dyszeliśmy.
- Ju-Justin...a co jeśli oni zaraz...przyjdą? - wydyszała.
- Przestań co chwilę panikować, jakbyś dziewicą była.
- Dupek - syknęła i w tym samym czasie poruszyłem biodrami, ocierając się o nią.
- Och, Justin - jęknęła.
Powoli zacząłem podwijać jej bluzkę.
- Co tak ciemno?! - zaśmiała się chyba Kim.
- Pewnie są na górze - odpowiedział Kyle.
- Gdzie masz tego pilota? Włącz prąd - warknęła któraś z dziewczyn.
I nagle stało się jasno.
- Kurwa mać -zakląłem pod nosem.
- Kurwa mać! - odezwał się Kyle. - Sorry stary
- Włączyli prąd? - spytała Lola.
- Prąd był cały czas - zaśmiała się Taylor.
Pokiwałem do niej głową i rzuciłem mordercze spojrzenie.
- Ty dupku! Wszystko zaplanowałeś! - syknęła Lola i zrzuciła mnie z siebie.
- LOL, to nie tak! Serio wyłączyli prąd! - zacząłem się tłumaczyć.
- Spieprzaj Bieber! - syknęła i poszła na górę, po chwili usłyszeliśmy tylko trzaśnięcie drzwiami.
- Dzięki - syknąłem, siadając na kanapie i przejeżdżając dłonią po włosach.
- Sorry, kompletnie zapomniałem - mruknął Kyle.
- Och, Bieber dzisiaj się nie pobawi - parsknęła Taylor.
- Taylor! - upomniała ją Kim.
- No co? Nie śmieszy Cię to? - zaśmiała się.
- Chodź lepiej do Loli - pokręciła głową.
- Jeszcze raz Cię przepraszam stary - powiedział Kyle, siadając obok mnie.
- Okej, nieważne. -mruknąłem, wypuszczając powietrze z płuc.
- Mam zamiar trochę poćwiczyć - zgiąłem ręce w łokciach, dłonie zwinąłem w pięści i kilka razy wypchnąłem miednicę w przód i w tył.
- Serio Bieber? Nie możesz wytrzymać tygodnia? - zaśmiał się.
- Stary! Lubie sex! Bardzo lubię sex! Ja kocham sex!
- Dobra! - wyrzucił ręce w geście obronnym. - wezmę je na godzinę - westchnął.
- Dzięki - przybiłem z nim żółwika i wróciliśmy do dziewczyn.
Usiadłem obok Loli, obejmując ją ramieniem i razem oglądaliśmy film.
- Taylor, pojedziesz ze mną do sklepu? - spytał Kyle, drapiąc się po karku.
Blondynka spojrzała na zegar i zmarszczyła brwi.
- Kyle, wszystko pozamykane
- Tutaj są całodobowe sklepy - uśmiechnąłem się.
- Och? - westchnęła. - Co chcesz ze sklepu o tej porze? - spojrzała na swojego chłopaka.
- Głodny jestem i napiłbym się piwa...-spojrzał na nią wzrokiem mówiącym ''chodź, albo zgiń''
- Lola, chodź ze mną na chwilę - wziąłem ją za rękę i ściągnąłem z kanapy.
- Co jest? - krzyknęła, kiedy weszliśmy do jakiegoś pokoju.
- Nic - uśmiechnąłem się i przygwoździłem ją do drzwi, po czym złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Na początku nie odwzajemniała niczego, po czym położyła dłonie na moich policzkach i całkowicie się zaangażowała.
- Nie mogłeś tego zrobić tam? - zaśmiała się.
- Mogłem - podrapałem się po karku.
Pokręciła głową i wyszła z pomieszczenia, a ja zaraz za nią. Weszliśmy do salonu, gdzie nikogo już nie było.
- Och! Myślałam, że też pojadę do sklepu - westchnęła.
- Jutro pojedziemy - pocałowałem ją w głowę. - Obejrzymy za ten czas jakiś horror - uśmiechnąłem się szelmowsko.
- Nie! Proszę, tylko nie Horror! - otworzyła szeroko oczy.
- Skarbie, będę obok Ciebie, nie masz się czego bać - zaśmiałem się przeglądając kolekcję filmów, aż zdecydowałem się na ''Lustra''. Włożyłem płytę do odtwarzacza i usiadłem obok Loli na kanapie, kładąc nogi na stolik.
- Nie lubię horrorów - mruknęła.
- Shh.. - uciszyłem ją, kładąc jej palec na ustach.
Lola od razu podkuliła nogi i wtuliła się we mnie.
Po niecałych dwudziestu minutach, wstałem i ruszyłem do kuchni.
- Justin! Gdzie idziesz? - pisnęła przerażona Lola.
- Po popcorn - zaśmiałem się.
Kiedy byłem już w kuchni, upewniłem się, że Lola patrzy w telewizor. Wyciągnąłem pilota z kieszeni, który kieruje całym zasilaniem i wyłączyłem wszystko.
- A! - usłyszałem głośny, mrożący krew w żyłach, krzyk.
- Co jest, kurwa? - syknąłem i zacząłem wszystko macać, żeby dojść od Loli.
- Chodź tu! Gdzie jest światło? - krzyknęła. - Znaczy się...co się stało?
- Skarbie gdzie jesteś?
- No tam gdzie byłam! - krzyknęła
- Czyli gdzie?! - warknąłem.
- Na kanapie, idioto! - syknęła
- A! - zaśmiałem się i dalej macałem przedmioty, żeby dojść do kanapy, aż w końcu znalazłem się przy dziewczynie.
- Kiedy włączą prąd? - spytała spanikowana, włączając swój telefon, żeby nieco oświetlić pokój.
- Lola, serio mnie o to pytasz? Czy ja Ci wyglądam na elektryka?
Poświeciła na mnie telefonem.
- Myślę, że dasz sobie z tym radę. Idź gdzieś...tam...gdzie włącza się ten...pieprzony prąd i go włącz! - warknęła podenerwowana.
- Jest za ciemno!
- Weź telefon!
- Boje się!
- CO?! To ja się boję! Ty masz mnie chronić! - położyła telefon na stoliku z włączoną latarką i objęła ramionami swoje kolana.
- Spokojnie, jestem przy Tobie - zaśmiałem się i objąłem ją ramieniem, całując w czoło. - Ty drżysz? - spytałem czując jak się trzęsie.
- No coś Ty! - warknęła.
Zachichotałem i pocałowałem ją namiętnie, dziewczyna od razu odwzajemniła pocałunek. Zacząłem powoli się nad nią pochylać, aż leżałem nad nią. Dobrze Ci idzie, Bieber!
- Justin, ale prądu nie ma - mruknęła Lola, przerywając pocałunek.
- A co to ma, kurwa, do rzeczy? - zmarszczyłem brwi.
- Sama nie wiem - westchnęła.
Pokręciłem głową i znowu złączyłem nasze usta, żeby nie musiała już gadać.Wsunąłem kolano między jej nogi i umieściłem się wygodnie. Lol od razu podkuliła nogi, robiąc mi więcej miejsca.
- Kocham Cię - zacząłem całować jej szyję.
- Ja Ciebie też - wydyszała.
Powoli ruszyłem biodrami ocierając się o nią, na co cicho jęknęła, więc ponowiłem czynność. Nasze oddechy w końcu stały się nierówne, obydwoje dyszeliśmy.
- Ju-Justin...a co jeśli oni zaraz...przyjdą? - wydyszała.
- Przestań co chwilę panikować, jakbyś dziewicą była.
- Dupek - syknęła i w tym samym czasie poruszyłem biodrami, ocierając się o nią.
- Och, Justin - jęknęła.
Powoli zacząłem podwijać jej bluzkę.
- Co tak ciemno?! - zaśmiała się chyba Kim.
- Pewnie są na górze - odpowiedział Kyle.
- Gdzie masz tego pilota? Włącz prąd - warknęła któraś z dziewczyn.
I nagle stało się jasno.
- Kurwa mać -zakląłem pod nosem.
- Kurwa mać! - odezwał się Kyle. - Sorry stary
- Włączyli prąd? - spytała Lola.
- Prąd był cały czas - zaśmiała się Taylor.
Pokiwałem do niej głową i rzuciłem mordercze spojrzenie.
- Ty dupku! Wszystko zaplanowałeś! - syknęła Lola i zrzuciła mnie z siebie.
- LOL, to nie tak! Serio wyłączyli prąd! - zacząłem się tłumaczyć.
- Spieprzaj Bieber! - syknęła i poszła na górę, po chwili usłyszeliśmy tylko trzaśnięcie drzwiami.
- Dzięki - syknąłem, siadając na kanapie i przejeżdżając dłonią po włosach.
- Sorry, kompletnie zapomniałem - mruknął Kyle.
- Och, Bieber dzisiaj się nie pobawi - parsknęła Taylor.
- Taylor! - upomniała ją Kim.
- No co? Nie śmieszy Cię to? - zaśmiała się.
- Chodź lepiej do Loli - pokręciła głową.
- Jeszcze raz Cię przepraszam stary - powiedział Kyle, siadając obok mnie.
- Okej, nieważne. -mruknąłem, wypuszczając powietrze z płuc.
*Lola*
Co za pieprzony, niewyżyty seksualnie, dupek!
Weszłam do pokoju i trzasnęłam za sobą drzwiami. Usiadłam na łóżku i wyjęłam telefon.
- To się doigrałeś dupku
Ściągnęłam appke z grafikiem. Oparłam się o ścianę i zaczęłam przeglądać kalendarz.
- Hej, Lola! - krzyknęła do drzwi Kim.
Przewróciłam oczami i podeszłam do drzwi, lekko je otwierając.
- Kim, zaprowadź mnie do swojego pokoju, dzisiaj śpię z Tobą - zachichotałam i po cichu wyszłam z pokoju.
- Co Ci się stało? - spytała Tay, kiedy byłyśmy już w pokoju Kim. - Nie powinnaś być raczej wkurzona? - spojrzała na mnie badawczo.
- Och, zaraz zobaczycie - zachichotałam i otworzyłam grafik. W tym miesiącu nic nie wypełniłam, w następnym też nic, w kolejnym nic, dopiero 23 kwietnia napisałam 'sex'. Po czym przesłałam to Justinowi.
- Zamknijcie drzwi - zagryzłam wargę podekscytowana.
- Lola, o co chodzi? - spytała podejrzliwie Kim.
- Dajcie mu chwilę - zaśmiałam się i oparłam wygodnie wezgłowie łóżka.
- To się doigrałeś dupku
Ściągnęłam appke z grafikiem. Oparłam się o ścianę i zaczęłam przeglądać kalendarz.
- Hej, Lola! - krzyknęła do drzwi Kim.
Przewróciłam oczami i podeszłam do drzwi, lekko je otwierając.
- Kim, zaprowadź mnie do swojego pokoju, dzisiaj śpię z Tobą - zachichotałam i po cichu wyszłam z pokoju.
- Co Ci się stało? - spytała Tay, kiedy byłyśmy już w pokoju Kim. - Nie powinnaś być raczej wkurzona? - spojrzała na mnie badawczo.
- Och, zaraz zobaczycie - zachichotałam i otworzyłam grafik. W tym miesiącu nic nie wypełniłam, w następnym też nic, w kolejnym nic, dopiero 23 kwietnia napisałam 'sex'. Po czym przesłałam to Justinowi.
- Zamknijcie drzwi - zagryzłam wargę podekscytowana.
- Lola, o co chodzi? - spytała podejrzliwie Kim.
- Dajcie mu chwilę - zaśmiałam się i oparłam wygodnie wezgłowie łóżka.
*Justin*
- Może powinienem do niej iść? - spojrzałem na Kyle'e biorąc łyk piwa, które niedawno kupił.
- Nie, daj jej czas. Dziewczyny są teraz u niej, pewnie ją pocieszają czy coś - westchnął.
*BIBIP*
Wyjąłem telefon z kieszeni i spojrzałem na dziwną wiadomość, wyglądał jak plan lekcji/kalendarz w jednym. Przesuwałem po ekranie, nie rozumiejąc całkowicie po co mi to wysłała, aż doszedłem do strony gdzie pisało 'sex'
- Kurwa! - krzyknąłem i szybko pobiegłem na górę.
- Bieber! Co jest? - krzyknął za mną Kyle.
Wbiegłem do naszego pokoju, ale nikogo tam nie było, poszedłem do Tay, ale tam też nikogo nie było. Został pokój Kim. Podszedłem do niego powoli i delikatnie zapukałem do drzwi.
- Lola, kochanie...jesteś tam? - mruknąłem opierając się bokiem o drzwi i rysując na nich palcem, jakieś wzorki.
- Skarbie, no. Po co się tak denerwować - zaśmiałem się.
Usłyszałem ciche śmiechy, więc kontynuowałem.
- Shawty, proszę. Nie kłóćmy się. - mruknąłem. - Otwórz drzwi, porozmawiamy...
*Lola*
- Lola, co mu zrobiłaś? - szepnęła Kim.
Podałam jej telefon i cicho się zaśmiałam.
- O Boże, Ty go zabijesz - szepnęła Tay, przykładając sobie dłoń do ust.
Wzruszyłam ramionami i cały czas patrzyłam na drzwi.
- Skarbieeee - przeciągnął.
Cisza.
Cisza...
Poszedł?
- Kurwa! Otwórz te pieprzone drzwi! Skasuj ten pieprzony grafik i ...wyjdź tu, bo się zaraz zdenerwuję! - kopnął w drzwi.
Wzdrygnęłam się na jego przekleństwa.
- Wkurzył się - szepnęła Kim, zagryzając dolną wargę.
- O Ty bystrzaku, nie domyśliłam się - zachichotałam.
- Otwórz te cholerne drzwi! - krzyknął.
- Nie mam czasu! - odkrzyknęłam.
- Co takiego robisz? - warknął.
- Grafik na kolejne miesiące - przyłożyłam poduszkę do twarzy, żeby stłumić śmiech.
Usłyszałam kilka walnięć w drzwi i koniec. Chyba poszedł. Odłożyłam poduszkę i spojrzałam na drzwi. Głośno westchnęłam i otarłam łzy z kącików oczu.
- Lola, wiesz co robisz? - spytała Kim.
- Oczywiście - zaśmiałam się.
Po chwili usłyszałyśmy jak zamek się przekręca. Wszystkie otworzyłyśmy szeroko oczy i patrzyłyśmy jak klamka chodzi w górę i w dół, a po chwili w drzwiach stanął Justin. Był cholernie wkurzony, aż zrobił się czerwony na twarzy, dłonie miał zwinięte w pięści, a jego klatka nierówno się unosiła i opadała.
- T-to my już, ten...pójdziemy - zająkała się Kim i razem z Tay wyszły, płaszcząc się obok Justina, bo ten ani drgnął, tylko patrzył na mnie morderczym wzrokiem, wręcz wypalał mi w głowie dziurę.
- J-Justin... uspokój się - odkaszlnęłam.
Chłopak coś cicho mruknął, po czym ruszył w moją stronę. Zeskoczyłam z łóżka i podbiegłam na drugi koniec do pokoju.
- I tak mi nie uciekniesz - warknął i nagle podbiegł do mnie, przerzucając mnie sobie przez ramie. Głośno pisnęłam.
- Puść mnie! - krzyknęłam i zaczęłam się wiercić.
- Cicho tam! - klepnął mnie w tyłek.
- Ała! - syknęłam. - Postaw mnie w tej chwili na ziemi! - warknęłam.
Nic nie odpowiedział tylko wyszedł z pokoju Kim i niósł mnie do naszej sypialni. Rzucił mnie na nasze łóżko, że aż podskoczyłam na nim, po chwili położył się na mnie, złapał moje oba nadgarstki i umieścił je nad moją głową, a drugą ręką przeszukiwał mi kieszenie, aż wyciągnął telefon.
- Co robisz? - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
Zaczął coś pisać na moim telefonie, po czym odwrócił go do mnie, żebym mogła zobaczyć co zrobił.
- Spójrz, tu jest napisane, że dzisiaj nam wypada sex - uśmiechnął się szelmowsko i rzucił telefon na podłogę.
- Wcale nie! - warknęłam i starałam się uwolnić z jego cholernie mocnego uścisku.
- Mam Ci znowu pokazać Twój grafik, który sama ułożyłaś? - syknął i zaczął całować moją szyję.
- Złaź ze mnie idioto, bo Cię skrzywdzę bardzo dotkliwie.
- Watson, zamknij się, bo za dużo gadasz - zatkał mi usta pocałunkiem.
CHOLERNIE WAS PRZEPRASZAM, ŻE MUSIAŁYŚCIE TAK DŁUGO CZEKAĆ :( I DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE I MEGA DZIĘKUJĘ ZA 1000 WYŚWIETLEŃ DZIENNIE! PAMIĘTAM JAK CIESZYŁAM SIĘ, ŻE MIAŁAM 50 WYŚWIETLEŃ NA DZIEŃ, A TERAZ 1000. DZIĘKUJĘ I MAM NADZIEJĘ, ŻE PRZYSZŁY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ SZYBCIEJ!
ZOSTAWIAM WAM TŁUMACZENIE DO MILLION DOLLAR BABY! (ZBOCZONY BLOG)
http://www.photoblog.pl/mdbtlumaczenie/
* O HASŁO DO BLOGA TRZEBA NAPISAĆ DO TŁUMACZEK, ALBO GG 8932948 ALBO TWITTER @rockmyheart69 @kidrauhl3001
* O HASŁO DO BLOGA TRZEBA NAPISAĆ DO TŁUMACZEK, ALBO GG 8932948 ALBO TWITTER @rockmyheart69 @kidrauhl3001
JA NIE PODAJĘ HASŁA. NIE JESTEM DO TEGO UPOWAŻNIONA.
Jakie jest hasło do tego bloga.? :D
OdpowiedzUsuńOo, nareszcie jest <3
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział, chociaż myślałam, że będzie scenka +18 :D
Uwielbiem mdb :D :3
@luuuvbiebah
AAAA!! Zajebisty!!! Dodaj jak najszybciej nowy!!! Jestem cała czerwona!! <3
OdpowiedzUsuńDziękuje, dziękuje, dziękuje, dziękuje... !!!! Proszę dodaj jak najszybciej nowy rozdział !!!!
OdpowiedzUsuńSUPER ROZDZIAŁ <3 JESTEM ZAWIEDZIONA ŻE DŁUGO TO TRWAŁO,ALE CIESZĘ SIĘ ŻE DZIŚ DAŁAŚ, KOCHAM CIĘ <3
OdpowiedzUsuńjaaaaaaa ! zajebisty !!! daj jak najszybciej następny <333
OdpowiedzUsuńWreszcie...
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział *_*
GENIAAAALNY ! Jestes wspaniala ;) czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńHahahahh kocham to <3 To jest genialne :D
OdpowiedzUsuńhahahhahahahahha ja przy tym padłam, skąd ty na to bierzesz pomysły? hhaha grafik xD
Czekam na nn<3
Świetny rozdział .Justin wszystko zaplanował ale i tak mu się nie udało. Nie wiedziałam że jest taki brutalny. Czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJuzuniu.. Świetne..<3
OdpowiedzUsuńKocham Kocham Kocham Cię.. !!!
Nie umiem się doczekać nn.. <3
Boże!! Matko Święta on chce ją zgwałcić!!
OdpowiedzUsuńKońcówka ci najlepiej wyszła. Tylko mogłabyś częściej dodawać te jego 'shawty', 'swag', itp kocham opowiadanie *_ * mogłabyś, jeśli chcesz, coś typu że np pokłócą się i ona się np wyprowadzi i dasz np minęło 5 lat i znowu się zobaczyli i zakochali i wgl. Ale jak tam chcesz, to tylko pomysł, możesz mieć co innego zaplanowane ;)
Świetne <3
OdpowiedzUsuńO BOŻE....... albo możesz zrobić że ona ucieknie i zacznie płakać, i on sie opanuje, albo że sie zamknie w łazience, i jak Justin pójdzie spać to ona wyjedzie i wróci do domu, a Justin do niej pojedzie żeby ją odzyskać ♥ JEZU, JA CHCE JUŻ NASTĘPNY, CHCE WIEDZIEĆ CO BĘDZIE ASDFGHJKL KOCHAM CIE, MEGA OPOWIADANIE ♥
OdpowiedzUsuńWow! Co mu sie stało.... Boskie czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest świetny, znalazłam go wczoraj i już skończyłam czytać całego ♥
OdpowiedzUsuńNo a jak masz ochotę zapraszam do siebie friendship-or-love-or-something-more.blogspot.com
Extraa :D
OdpowiedzUsuńA ten grafik.. hahahaha xd
Czekam na kolejny i zapraszam do mnie : believejinbyourdreams.blogspot.com
Zapraszam na nowe opowiadanie o Justinie - http://thisisourdestination.blogspot.com/ :) x
OdpowiedzUsuńKocham to powiadanie ! ♥
OdpowiedzUsuń