PRZECZYTAJ POD ROZDZIAŁEM
*Lola*
*Lola*
- Dacie sobie radę beze mnie? - zaśmiała się Taylor idąc korytarzem do wyjścia.
- Taylor! Za niedługo też wrócicie, tylko ten idiota się ogarnie! - zaśmiała się Kim.
Zagryzłam mocno dolną wargę.
- Przepraszam, Lola - spojrzała na mnie Kim.
- W porządku - lekko się uśmiechnęłam.
Wszyliśmy przed hotel.
- Na pewno nie chcecie, żebym z wami jechała? - spytała ponownie Taylor.
- Boże! Kyle! Zabierz ją już - zachichotała Kim, mocno ściskając blondynkę.
Również ją uścisnęłam, po czym zaczęłam się rozglądać po otoczeniu, czekając aż skończą się żegnać, kiedy mój wzrok natrafiła na...Justina?! Co on tu robił? W moich oczach zebrały się łzy, szybko się odwróciłam i wbiegłam do środka. Dopiero co wyjechałam, a on już przyjeżdża. Chciałam odetchnąć. Wbiegłam do windy i w ostatniej chwili wskoczyła do niej Kim.
- Hej? Co jest? - spytała zmieszana.
- On tam jest - mruknęłam, zagryzając wargę
Bardzo chciałam go zobaczyć...ale teraz...teraz żałuję, bo jeszcze trudniej jest mi trzymać się od niego z daleka na razie. Nie chcę przerwy, kurwa! Chcę do Justina.
- Kim, ja...ja...ja nie mogę - westchnęłam
- Skarbie, dasz radę. To wam naprawdę dobrze zrobi - przytuliła mnie mocno.
- Nie chcę robić tej cholernej przerwy! A co jeśli...jeśli...no wiesz...jeśli on już nie będzie chciał powrotu? - spojrzałam na nią, mając nadzieję, że zaprzeczy.
- Żartujesz sobie? To dlatego dzisiaj przyjechał rzekomo po Taylor? - zakpiła. - Jak możesz być niepewna? Justin jest dupkiem, ale Cię kocha! - złapała mnie za rękę, na co od razu syknęłam.
Brunetka zmarszczyła brwi i spojrzała na mój nadgarstek.
- Kurwa mać! On Ci to zrobił? - warknęła.
Schowałam rękę do kieszeni bluzy i wyszłam z windy.
- Lola! Odpowiedz! - krzyknęła idąc za mną. - Lola! - wrzasnęła, na co od razu się zatrzymałam.
- No co?! - syknęłam odwracając się do niej, ze łzami w oczach.
- On Ci to zrobił? - szepnęła.
Spojrzałam gdzie indziej, byleby nie na nią.
- Znasz odpowiedź - mruknęłam.
- Chcę to usłyszeć od Cibie.
Głośno westchnęłam.
- Okej, tak, to Justin mi zrobił! Ale nie był świadom tego, że robi mi krzywdę - wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Chyba jednak powinnaś zacząć poważnie się zastanawiać nad powrotem do niego - zmarszczyła brwi.
- Co? Kim! Dopiero mówiłaś, że mnie kocha, że ja go kocham, a teraz sugerujesz, że powinnam z nim zerwać? - otworzyłam szeroko oczy.
- Wejdźmy do środka - powiedziała. Otworzyła swój pokój kartą, po czym zamknęła drzwi.
Stanęłam pod drzwiami, oparłam ręce na biodrach i czekałam na jej wyjaśnienia.
- LOL, posłuchaj....Nie pierwszy raz się tak zachowuje. To się zdarza coraz częściej westchnęła.
Dobrze, że nie wiesz, że Justin uderzył mnie w kasynie. Cholera, myślę, że wtedy kazałaby mi naprawdę z nim zerwać.
- On ma po prostu jakieś problemy - zagryzłam dolną wargę. - Nie mogę go teraz zostawić.
- Justin ma jeszcze mnie, Taylor i Kyle'a - skrzyżowała dłonie na piersiach.
- Kim! Nie możesz kazać mi z nim zerwać! Nie zrobię tego! Kocham go! - wyrzuciłam ręce w powietrze.
- W końcu zdarzy się coś złego. On ledwo panował nad sobą wczoraj. Aż się boję co mógłby zrobić, gdyby nas tam nie było.
Wzdrygnęłam się.
- Nie mów tak - szepnęłam. - To twój przyjaciel.
- Owszem, dlatego jestem zobowiązana trochę nim potrząsnąć, żeby się ogarnął.
Pokręciłam głową i wyszłam z jej pokoju idąc do swojego. Ułożyłam torby na łóżku i położyłam się obok nich. Odblokowałam telefon i zaczęłam przeglądać nasze wspólne zdjęcia z Justinem. Kilka samotnych łez spłynęło po moim policzku.
- Lola, chodź, tata już przyjechał.
Wzięłam swoje torby, rozejrzałam się po pokoju czy czegoś nie zostawiłam i wyszłam. Wymeldowałyśmy się w recepcji i wsiadłyśmy do samochodu.
- Dzień dobry - przywiałam się, wsiadając do samochodu.
- Cześć Lola.
- Hej - Kim cmoknęła ojca w policzek i usiadła z przodu.
Ciekawe co powiem mamie, że wcześniej wróciłam? A co jeśli zobaczy moją rękę? Cholera! Spojrzałam na swój nadgarstek, był czerwono-fioletowy i bolał kiedy go dotykałam. Siniec przypomniał mi o Justinie. Spojrzałam na telefon, oczekując jakiegokolwiek znaku, ale nic. Zero wiadomości. Westchnęłam i z powrotem go schowałam. W połowie drogi usnęłam, obudziło mnie szturchanie w moje ramie.
- Uch, tak? - rozejrzałam się zdezorientowana.
- Wstawaj - zachichotała Kim. - tata pozwolił mi spać u Ciebie
- Och? - spojrzałam przed siebie, gdzie siedział tata Kim.
- Tylko nie wariujcie - zaśmiał się.
Posłałam mu lekki uśmiech i wysiadłam z samochodu, zabierając ze sobą torby.
- Nie zostawię Cię samej - uśmiechnęła się brunetka, obejmując mnie w pasie.
- Kim...- zagryzłam wargę, przystając w połowie drogi do mojego domu.
- Hm? - spojrzała na mnie marszcząc brwi.
- Co mam powiedzieć mamie? Wiesz...że wróciłyśmy tak wcześnie i...nadgarstek? - szepnęłam.
- Powiesz, że wszyscy wcześniej wróciliśmy, bo...bo Justin musiał jechać do taty..
- Nie, to głupie - westchnęłam.
- To...wróciliśmy wcześniej, bo...- zaczęła się zastanawiać - bo, cholera! Lola, pomóż mi -warknęła
- Uch, nie wiem...może wróciłyśmy wcześniej, bo...
- ...Bo się pokłóciłaś z Justinem - dokończyła za mnie i pociągnęła mnie do domu.
Nie zdążyłam zaprzeczyć, kiedy weszłyśmy do domu.
- Dzień dobry Pani Watson! - krzyknęła Kim.
- Kim?! - mam od razu pojawiła się przy drzwiach ze ścierką w dłoniach. - Lola? - spojrzała na nas zdziwiona. - Nie miałaś być dopiero za 4 dni?
- Uch, hej mamo - cmoknęłam ją w policzek.
- Co się stało?
- Nic? - wzruszyłam ramionami.
- Kim? - spojrzała na przyjaciółkę, na co ona również wzruszyła ramionami.
- O co chodzi? - skrzyżowała ręce na piersiach.
- No nic. Po prostu wróciłyśmy wcześniej - wyrzuciłam ręce w powietrze. - Mamo, jesteśmy zmęczone. Możemy pogadać o tym jutro?
- Och, na pewno jutro o tym porozmawiamy - warknęła i wróciła do kuchni, jak myślę przygotowując kolację.
Poszłyśmy na górę, targając za sobą bagaże i usiadłyśmy ciężko na moim łóżku.
- Zamawiam prysznic! - krzyknęła Kim.
- Okej - lekko się uśmiechnęłam.
Brunetka wstała i zaczęła wypakowywać rzeczy potrzebne do łazienki, po czym po chwili już jej nie było w pokoju. Położyłam się na łóżku, wyjęłam telefon i otworzyłam nową wiadomość tekstową, wpatrywałam się długo w wyświetlacz, po czym zaczęłam pisać tęsknię za Tobą. I w tym momencie z łazienki wyszła Kim, ubrana w bieliznę.
- Kim, Max jest w domu
- Och, ale nie w Twoim pokoju - zaśmiała się, patrząc na mnie, po czym zmarszczyła brwi. Podeszła do mnie i wyrwała mi telefon z ręki.
- Heeej! - warknęłam
- Serio, Lola? - skrzywiła się czytając wiadomość.
- No co? - wzruszyłam ramionami
- 'Tęsknię za Tobą' Myślałam, że chcesz od niego odpocząć.
- Nie pisałam do niego - skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Och, tak? Więc do kogo? - zaśmiała się.
- Do...do Taylor! - uniosłam wysoko brodę.
- Ta, pewnie - parsknęła śmiechem. - Zatrzymam go, u mnie będzie bezpieczniejszy
- Kim! Nie! - podeszłam do niej z zamiarem wyrwania jej telefonu.
- Odejdź! Bo będziesz tego żałowała! - powiedziała przez śmiech.
- Kim, proszę!
- Nie
- Kimberly!
Dziewczyna skrzywiła się słysząc swoje pełne imię.
- Oddaj mi telefon - dokończyłam.
- Nie - powiedziała stanowczo.
- Oddaj
- Nie!
- Suka! - syknęłam.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem! - parsknęła.
Pokręciłam głową, po czym wzięłam swoją bieliznę i poszłam do łazienki.
Weszłam pod prysznic, oparłam rękę o ścianę, a głowę o rękę. Łzy samowolnie zaczęły spływać po moich policzkach, mieszając się z wodą. Złapałam się za brzuch i starałam się płakać jak najciszej. Czuję taką pustkę w sobie. Tak bardzo chcę się teraz do niego przytulić. Pokręciłam głową i starałam się ogarnąć. Kim ma rację, Justin mnie rani, posuwa się coraz dalej. Skąd mam wiedzieć, co zrobi następnym razem? Po wyjściu z łazienki od razu położyłam się koło Kim, która oglądała jakiś film, dobrze, że zgasiła światła, przynajmniej nie zobaczy, że płakałam.
- Dobranoc - szepnęłam.
- Dobranoc - odpowiedziała.
- Taylor! Za niedługo też wrócicie, tylko ten idiota się ogarnie! - zaśmiała się Kim.
Zagryzłam mocno dolną wargę.
- Przepraszam, Lola - spojrzała na mnie Kim.
- W porządku - lekko się uśmiechnęłam.
Wszyliśmy przed hotel.
- Na pewno nie chcecie, żebym z wami jechała? - spytała ponownie Taylor.
- Boże! Kyle! Zabierz ją już - zachichotała Kim, mocno ściskając blondynkę.
Również ją uścisnęłam, po czym zaczęłam się rozglądać po otoczeniu, czekając aż skończą się żegnać, kiedy mój wzrok natrafiła na...Justina?! Co on tu robił? W moich oczach zebrały się łzy, szybko się odwróciłam i wbiegłam do środka. Dopiero co wyjechałam, a on już przyjeżdża. Chciałam odetchnąć. Wbiegłam do windy i w ostatniej chwili wskoczyła do niej Kim.
- Hej? Co jest? - spytała zmieszana.
- On tam jest - mruknęłam, zagryzając wargę
Bardzo chciałam go zobaczyć...ale teraz...teraz żałuję, bo jeszcze trudniej jest mi trzymać się od niego z daleka na razie. Nie chcę przerwy, kurwa! Chcę do Justina.
- Kim, ja...ja...ja nie mogę - westchnęłam
- Skarbie, dasz radę. To wam naprawdę dobrze zrobi - przytuliła mnie mocno.
- Nie chcę robić tej cholernej przerwy! A co jeśli...jeśli...no wiesz...jeśli on już nie będzie chciał powrotu? - spojrzałam na nią, mając nadzieję, że zaprzeczy.
- Żartujesz sobie? To dlatego dzisiaj przyjechał rzekomo po Taylor? - zakpiła. - Jak możesz być niepewna? Justin jest dupkiem, ale Cię kocha! - złapała mnie za rękę, na co od razu syknęłam.
Brunetka zmarszczyła brwi i spojrzała na mój nadgarstek.
- Kurwa mać! On Ci to zrobił? - warknęła.
Schowałam rękę do kieszeni bluzy i wyszłam z windy.
- Lola! Odpowiedz! - krzyknęła idąc za mną. - Lola! - wrzasnęła, na co od razu się zatrzymałam.
- No co?! - syknęłam odwracając się do niej, ze łzami w oczach.
- On Ci to zrobił? - szepnęła.
Spojrzałam gdzie indziej, byleby nie na nią.
- Znasz odpowiedź - mruknęłam.
- Chcę to usłyszeć od Cibie.
Głośno westchnęłam.
- Okej, tak, to Justin mi zrobił! Ale nie był świadom tego, że robi mi krzywdę - wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Chyba jednak powinnaś zacząć poważnie się zastanawiać nad powrotem do niego - zmarszczyła brwi.
- Co? Kim! Dopiero mówiłaś, że mnie kocha, że ja go kocham, a teraz sugerujesz, że powinnam z nim zerwać? - otworzyłam szeroko oczy.
- Wejdźmy do środka - powiedziała. Otworzyła swój pokój kartą, po czym zamknęła drzwi.
Stanęłam pod drzwiami, oparłam ręce na biodrach i czekałam na jej wyjaśnienia.
- LOL, posłuchaj....Nie pierwszy raz się tak zachowuje. To się zdarza coraz częściej westchnęła.
Dobrze, że nie wiesz, że Justin uderzył mnie w kasynie. Cholera, myślę, że wtedy kazałaby mi naprawdę z nim zerwać.
- On ma po prostu jakieś problemy - zagryzłam dolną wargę. - Nie mogę go teraz zostawić.
- Justin ma jeszcze mnie, Taylor i Kyle'a - skrzyżowała dłonie na piersiach.
- Kim! Nie możesz kazać mi z nim zerwać! Nie zrobię tego! Kocham go! - wyrzuciłam ręce w powietrze.
- W końcu zdarzy się coś złego. On ledwo panował nad sobą wczoraj. Aż się boję co mógłby zrobić, gdyby nas tam nie było.
Wzdrygnęłam się.
- Nie mów tak - szepnęłam. - To twój przyjaciel.
- Owszem, dlatego jestem zobowiązana trochę nim potrząsnąć, żeby się ogarnął.
Pokręciłam głową i wyszłam z jej pokoju idąc do swojego. Ułożyłam torby na łóżku i położyłam się obok nich. Odblokowałam telefon i zaczęłam przeglądać nasze wspólne zdjęcia z Justinem. Kilka samotnych łez spłynęło po moim policzku.
*Justin*
Westchnąłem i pokręciłem głową. Nie chce mnie widzieć. Po ucieczce Loli, Taylor z Kylem, od razu przyszli do auta.
- Serio, Bieber? Nie mogłeś zostać w domu? Daj jej odpocząć - westchnęła Taylor, zapinając pas.
- Co z nią? - spojrzałem w lusterko.
- Jest w rozsypce - powiedziała smutno. - Justin, masz ją z tego wyciągnąć. Nie chcę jej takiej oglądać
- Dam radę, ale musicie mi pomóc - szepnąłem, po czym odpaliłem samochód.
- Uch. Justin? - spytała Taylor, siadając obok mnie na łóżku.
- Hm? - spojrzałem na nią znad telefonu, w którym pisałem sms do Loli.
- Powinniśmy chyba porozmawiać, nie uważasz? - uniosła brwi. - Co się z Tobą dzieje? Masz jakieś problemy? Wiesz, że możesz na nas liczyć
- Nie mam problemów...po prostu...nie wiem - westchnąłem zirytowany i zmierzwiłem włosy dłonią.
- Coś Cię ostatnio stresuje?
- Nie, Taylor! Jest w porządku - spojrzałem na nią.
- Och, czyżby? - skrzyżowała ręce na piersiach. - Co to wczoraj miało być? - syknęła.
- Taylor, nie chcę o tym rozmawiać. - przewróciłem oczami.
- Justin, przymykałam oko na to jak traktowałeś wcześniej dziewczyny, ale Lola jest inna. To nie jest twoja zabawka, ona też ma uczucia i ze stali nie jest. Nie wiesz co możesz stracić. Uważaj na nią i zacznij do cholery jasnej, w końcu doceniać to co masz! - warknęła i wyszła.
Opadłem bezwładnie na łóżko i patrzyłem w sms, zastanawiając się nad słowami Taylor i czy wysłać go do Loli. Może wyślę go jej przed spaniem?
- Och, czyżby? - skrzyżowała ręce na piersiach. - Co to wczoraj miało być? - syknęła.
- Taylor, nie chcę o tym rozmawiać. - przewróciłem oczami.
- Justin, przymykałam oko na to jak traktowałeś wcześniej dziewczyny, ale Lola jest inna. To nie jest twoja zabawka, ona też ma uczucia i ze stali nie jest. Nie wiesz co możesz stracić. Uważaj na nią i zacznij do cholery jasnej, w końcu doceniać to co masz! - warknęła i wyszła.
Opadłem bezwładnie na łóżko i patrzyłem w sms, zastanawiając się nad słowami Taylor i czy wysłać go do Loli. Może wyślę go jej przed spaniem?
*Lola*
Wzięłam swoje torby, rozejrzałam się po pokoju czy czegoś nie zostawiłam i wyszłam. Wymeldowałyśmy się w recepcji i wsiadłyśmy do samochodu.
- Dzień dobry - przywiałam się, wsiadając do samochodu.
- Cześć Lola.
- Hej - Kim cmoknęła ojca w policzek i usiadła z przodu.
Ciekawe co powiem mamie, że wcześniej wróciłam? A co jeśli zobaczy moją rękę? Cholera! Spojrzałam na swój nadgarstek, był czerwono-fioletowy i bolał kiedy go dotykałam. Siniec przypomniał mi o Justinie. Spojrzałam na telefon, oczekując jakiegokolwiek znaku, ale nic. Zero wiadomości. Westchnęłam i z powrotem go schowałam. W połowie drogi usnęłam, obudziło mnie szturchanie w moje ramie.
- Uch, tak? - rozejrzałam się zdezorientowana.
- Wstawaj - zachichotała Kim. - tata pozwolił mi spać u Ciebie
- Och? - spojrzałam przed siebie, gdzie siedział tata Kim.
- Tylko nie wariujcie - zaśmiał się.
Posłałam mu lekki uśmiech i wysiadłam z samochodu, zabierając ze sobą torby.
- Nie zostawię Cię samej - uśmiechnęła się brunetka, obejmując mnie w pasie.
- Kim...- zagryzłam wargę, przystając w połowie drogi do mojego domu.
- Hm? - spojrzała na mnie marszcząc brwi.
- Co mam powiedzieć mamie? Wiesz...że wróciłyśmy tak wcześnie i...nadgarstek? - szepnęłam.
- Powiesz, że wszyscy wcześniej wróciliśmy, bo...bo Justin musiał jechać do taty..
- Nie, to głupie - westchnęłam.
- To...wróciliśmy wcześniej, bo...- zaczęła się zastanawiać - bo, cholera! Lola, pomóż mi -warknęła
- Uch, nie wiem...może wróciłyśmy wcześniej, bo...
- ...Bo się pokłóciłaś z Justinem - dokończyła za mnie i pociągnęła mnie do domu.
Nie zdążyłam zaprzeczyć, kiedy weszłyśmy do domu.
- Dzień dobry Pani Watson! - krzyknęła Kim.
- Kim?! - mam od razu pojawiła się przy drzwiach ze ścierką w dłoniach. - Lola? - spojrzała na nas zdziwiona. - Nie miałaś być dopiero za 4 dni?
- Uch, hej mamo - cmoknęłam ją w policzek.
- Co się stało?
- Nic? - wzruszyłam ramionami.
- Kim? - spojrzała na przyjaciółkę, na co ona również wzruszyła ramionami.
- O co chodzi? - skrzyżowała ręce na piersiach.
- No nic. Po prostu wróciłyśmy wcześniej - wyrzuciłam ręce w powietrze. - Mamo, jesteśmy zmęczone. Możemy pogadać o tym jutro?
- Och, na pewno jutro o tym porozmawiamy - warknęła i wróciła do kuchni, jak myślę przygotowując kolację.
Poszłyśmy na górę, targając za sobą bagaże i usiadłyśmy ciężko na moim łóżku.
- Zamawiam prysznic! - krzyknęła Kim.
- Okej - lekko się uśmiechnęłam.
Brunetka wstała i zaczęła wypakowywać rzeczy potrzebne do łazienki, po czym po chwili już jej nie było w pokoju. Położyłam się na łóżku, wyjęłam telefon i otworzyłam nową wiadomość tekstową, wpatrywałam się długo w wyświetlacz, po czym zaczęłam pisać tęsknię za Tobą. I w tym momencie z łazienki wyszła Kim, ubrana w bieliznę.
- Kim, Max jest w domu
- Och, ale nie w Twoim pokoju - zaśmiała się, patrząc na mnie, po czym zmarszczyła brwi. Podeszła do mnie i wyrwała mi telefon z ręki.
- Heeej! - warknęłam
- Serio, Lola? - skrzywiła się czytając wiadomość.
- No co? - wzruszyłam ramionami
- 'Tęsknię za Tobą' Myślałam, że chcesz od niego odpocząć.
- Nie pisałam do niego - skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Och, tak? Więc do kogo? - zaśmiała się.
- Do...do Taylor! - uniosłam wysoko brodę.
- Ta, pewnie - parsknęła śmiechem. - Zatrzymam go, u mnie będzie bezpieczniejszy
- Kim! Nie! - podeszłam do niej z zamiarem wyrwania jej telefonu.
- Odejdź! Bo będziesz tego żałowała! - powiedziała przez śmiech.
- Kim, proszę!
- Nie
- Kimberly!
Dziewczyna skrzywiła się słysząc swoje pełne imię.
- Oddaj mi telefon - dokończyłam.
- Nie - powiedziała stanowczo.
- Oddaj
- Nie!
- Suka! - syknęłam.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem! - parsknęła.
Pokręciłam głową, po czym wzięłam swoją bieliznę i poszłam do łazienki.
Weszłam pod prysznic, oparłam rękę o ścianę, a głowę o rękę. Łzy samowolnie zaczęły spływać po moich policzkach, mieszając się z wodą. Złapałam się za brzuch i starałam się płakać jak najciszej. Czuję taką pustkę w sobie. Tak bardzo chcę się teraz do niego przytulić. Pokręciłam głową i starałam się ogarnąć. Kim ma rację, Justin mnie rani, posuwa się coraz dalej. Skąd mam wiedzieć, co zrobi następnym razem? Po wyjściu z łazienki od razu położyłam się koło Kim, która oglądała jakiś film, dobrze, że zgasiła światła, przynajmniej nie zobaczy, że płakałam.
- Dobranoc - szepnęłam.
- Dobranoc - odpowiedziała.
*Justin*
- Justin, wyjdź w końcu z pokoju - krzyczał Kyle.
Po wyjściu Taylor zamknąłem się w pokoju i ani na chwilę nie wyszedłem. Leżałem cicho na łóżku, bijąc się z myślami, czy napisać do niej. Sfrustrowany, przejechałem dłonią po włosach, ciągnąc za ich końce. Co ja najlepszego zrobiłem?! Musi wiedzieć, że ją kocham, nie mogę jej stracić! Niech wie, że o nią walczę, że się nie poddam. Odblokowałem telefon i otworzyłem nową wiadomość tekstową.
Do: LOL kc
Kocham Cię :*
Wysłałem, sprawdziłem godzinę, była 1:02, mam nadzieję, że jeszcze nie śpi. Zamknąłem oczy, oczekując odpowiedzi. Czekałem i czekałem, aż w końcu straciłem rachubę czasu i odpłynąłem. Odpowiedź nie nadeszła.
*Lola*
Chyba przysnęłam, ale obudził mnie dźwięk nadchodzącego sms.
- Uch, Kim? To do mnie? Justin? - mruknęłam zaspana.
Nic nie odpowiedziała.
- Kim, czy to Justin? - odwróciłam się do niej przodem, a moje serce zabiło szybciej.
- Nie, to tylko Taylor - szepnęła i wróciła do oglądania. Nadzieja matką głupich. Spojrzałam na zegarek, była 1:03. Co Tay chce ode mnie o tej godzinie? Westchnęłam i z powrotem zamknęłam oczy.
DZIĘKUJĘ ZA TAK DUŻO WYŚWIETLEŃ DZIENNIE, KTÓRE SIĘGAJĄ PO 1600-1700. KOCHAM WAS. ACH, I DZIĘKUJĘ, ZE TAK STANĘŁYŚCIE W MOJEJ OBRONIE POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM, ALE...DZIEWCZYNA PO PROSTU WYRAZIŁA SWOJĄ OPINIE. ZA TO WIDZĘ PO LICZBIE KOMENTARZY, ŻE WAM SIĘ PODOBAŁ ROZDZIAŁ. DZIĘKUJĘ, JESTEŚCIE KOCHANE! STWORZYŁAM ZAKŁADKĘ WASZE BLOGI ZOSTAWCIE TAM SWOJE BLOGI. ZARAZ POZBIERAM TE, KTÓRE PODAWAŁYŚCIE POD ROZDZIAŁAMI I JE TAM WSTAWIĘ. NIE ZADAWAJCIE MI PYTAŃ POD ROZDZIAŁAMI! OD TEGO MAM ASKA! INFORMUJĘ NA TT I ASKU - ZAKŁADKA INFORMOWANI I ZAPRASZAM NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA, BO PADŁO TAKIE PYTANIE POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM . DO NN
@Juuust_Smile
zajebosty jeeeest ! po prostu boski !!!! niech wrócą do siebie !ej zrób tak żeby lola była w ciąży !! to by mogło byc ciekawe :)))
OdpowiedzUsuńniech tak nie robi! w każdym blogu już jest że dziewczyny są w ciąży, to nudne
Usuńwłaśnie niech akcja bedzie tak jak w ostatnim rozdzaile jak czytalam to az ciarki przeszly i dzwine uczuce w brzuchu
Usuńbrak słów :')
OdpowiedzUsuńTo jest megaa <33
OdpowiedzUsuńkrótki :< ale i tak jest swietny jaka suka z kim nie poweidziala ze to jus napisał :<<<<<
OdpowiedzUsuńdodasz do ty zakladek ? : http://dangerousmeeting.blogspot.com/
Świetny rozdział! Trochę dramy nie zaszkodzi w opowiadaniu. ;)
OdpowiedzUsuńJa bym zrobiła tak, żeby ona jednak była w ciąży, ale może niech poroni? Jeśli innym nie pasuje, że będzie miała dziecko.
Z resztą zrobisz jak Ty zechcesz <3
Świetnie piszesz, naprawdę :3
@luuuvbiebah
Kocham twojego bloga. A tutaj jest mój http://opowiadanieojuju.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMeega.. <3
OdpowiedzUsuńKOcham CIę.. ! V
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńBoskie:)
OdpowiedzUsuńJaka suka z tej Kim ... widać, że jest zazdrosna o ich związek ;/ tylko prosze niech w końcu się pogodzą ;))) ;*** ja nie wypowiadam się na temat tego czy Lola ma być w ciąży czy nie bo jak zdecydujesz i napiszesz to ja i tak będę czytać <33 Karola:*
OdpowiedzUsuńBoski!! Niech oni do sb wrócą!! ;( <3 najlepsze opow. jakie kiedykolwiek czytałam!! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :** Uwielbiam to czytać.... co do tej ciąży to zrób jak uważasz, ale lepiej jakby nie była
OdpowiedzUsuńWgl kc <33 Karolina
Uwielbiam Tw bloga. Zauważyliście, że Lola bierze często prysznic?? xd
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga . <33 świetnie piszesz . ;d
OdpowiedzUsuńAww.. Mam nadzieje, że jeszcze długo nie wrócą do siebie :)
OdpowiedzUsuńUggh dlaczego ona powiedziała, że Taylor napisała do niej sms a nie Justin, no czemu? PHI
Czekam na nn<3
Właśnie niech będzie w ciąży ! będzie mega :D
OdpowiedzUsuńLola w ciąży ! tak i to będzie powód dla którego spotka się z Justinem znowu dawaj to bedzie mega ;D
OdpowiedzUsuńTo fajny pomysł z Lolą w ciąży dawaj z tymD:
OdpowiedzUsuńOoo niech Lola będzie w ciąży :D
OdpowiedzUsuńKim moja ulubiona postać teraz - nabiła sobie punkty u mnie. Najlepiej niech Lola zerwie z tym frajerem i będzie spokój. <3
OdpowiedzUsuńPozdro dla was, lamerki. :-*
Damian.
No masz racje :*
Usuń