WRACAM 17 SIERPNIA
Cały czas ścierałam łzy z policzków, które na nowo wychodziły. Wiem, że nie powinnam być taka ostra dla mamy...ale czasami po prostu trudno mi panować nad gniewem, plus powinna wiedzieć, że nie powinna wspominać o raku, kiedy Max jest w domu. Cholera, wszystko się sypie. Przyspieszyłam kroku. Nie chciałam, żeby Justin po mnie przyjeżdżał, muszę ochłonąć, uspokoić się. Kiedy stanęłam przed jego drzwiami zorientowałam się, że prawie biegłam i teraz mam problem ze złapaniem oddechu. Zapukałam i zaczesałam włosy do tyłu.- Lola, dlaczego nie napisałaś! Przyjechałbym pod Ciebie, jest zimno - warknął i wciągnął mnie od razu do domu.
- Przepraszam...chciałam się przejść - zaczęłam zdejmować kurtkę.
- Justin, kto przyszedł? - krzyknęła Pattie.
- Lola - odkrzyknął.
Zdjęłam buty i chłopak zaprowadził mnie do kuchni.
- Zrobię Ci herbaty - pokręcił głową
- Dzień dobry - przywitałam się z kobietą.
- Cześć, kochanie - posłała mi uśmiech i wróciła do oglądania.
- Nie musisz, nie jest mi zimno - westchnęłam.
Spojrzał na mnie groźnie i wziął moje ręce w swoje.
- Są lodowate - zaczął je całować.
Przewróciłam oczami.
- Następnym razem masz zadzwonić - powiedział patrząc mi prosto w oczy, pokazując tym, że nie żartuje.
- Okej.
- O której mam jutro po Ciebie przyjechać? - spytał zalewając kubek gorącą wodą.
Zmarszczyłam brwi.
- Gdzie jutro jedziemy?
- Do szkoły - zaśmiał się.
- Och! - szeroko otworzyłam oczy. Nie rozmawiałam jeszcze o tym z mamą. Ciekawe, czy mogę chodzić do szkoły.
- Więc? - spytał, mieszając herbatę.
- No tak jak zwykle. 7:40
- W porządku - wziął herbatę. - Chodź - kiwnął głową w górę.
Zagryzłam dolną wargę i ruszyłam za nim. Od razu usiadłam na łóżku i ziewnęłam.
- Jesteś zmęczona? - spytał, siadając obok mnie.
- Nie wysypiam się - mruknęłam i wtuliłam się w jego poduszkę.
Pogłaskał mnie po policzku i położył się.
- Idź spać - szepnął.
- Nie przyszłam tu spać...
- Ale jesteś zmęczona.
- Nie chcę przespać całego swojego życia - usta mi lekko zadrżały.
- Skarbie, nie prześpisz go. Musisz po prostu wypocząć.
- Położę się dzisiaj wcześnie spać - przejechałam kciukiem po jego ustach. -Uh...Justin...- zaczęłam niepewnie.
- Hm?
- Bądź szczęśliwy...zawsze - jedna łza wydostała się z mojego oka.
- Jestem szczęśliwy, bo mam Ciebie - uśmiechnął się
- Nie zawsze będziemy razem...
- Ja nie mam zamiaru Cię opuścić, ani nigdzie puścić. A Ty masz taki zamiar? - spytał smutno.
- Nie o to chodzi...po prostu...w każdej chwili może wydarzyć się coś złego.
- Lola...oglądałaś jakiś dramat? - zaśmiał się.
- Nie..po prostu...chcę, żebyś zawsze był szczęśliwy i nie oglądał się za siebie. Po prostu masz dalej żyć.
- Co się dzieje? - złapał moje policzki i przysunął się do mnie maksymalnie.
- Boję się - moje usta zadrżały.
- Czego?
- Że nie zawsze będę przy Tobie - poczułam jak oczy zachodzą mi łzami.
Justin przymknął na chwilę oczy i przycisnął swoje usta do moich.
- Zawsze jesteś przy mnie...spójrz...są tu Twoje zdjęcia, ubrania...jesteś Ty. Zawsze przy mnie będziesz.
- Nie tak jakbym chciała.
- Czy Ty się żegnasz?
Milczałam.
- Kocham Cię - przymknęłam oczy.
- Lola, proszę, powiedz, że mnie nie zostawiasz. - powiedział z obawą w głosie.
Zacisnęłam usta w wąską linie.
- Powiedz mi w końcu co się z Tobą dzieje...odkąd wyszłaś ze szpitala jesteś inna.
- W szpitalu doceniłam jak ważne jest życie.
Szatyn przeturlał się i usiadł na mnie okrakiem.
- Co się dzieje? - szepnął. - Nie mogę patrzeć na to jak coś zabija Cię od środka i ciągle mówisz te dziwne rzeczy...
- Powiem Ci, ale jeszcze nie teraz. Zaufaj mi - westchnęłam, kładąc ręce na jego. - A teraz mnie pocałuj.
Chłopak uśmiechnął się i od razu zrobił to o co go prosiłam.
- Więc...pamiętasz wszystko z imprezy? - zaśmiał się chłopak.
Zacisnęłam usta w wąską linię.
- Wiesz, że byłam pod wpływem alkoholu. Musisz mi wybaczyć...wcale nie masz małego...i masz usunąć to nagranie - powiedziałam poważnie.
- Te nagranie może mi się jeszcze przydać - zaśmiał się całując mój nos.
- Justin! A jeśli ktoś zabierze Ci telefon, albo ukradnie...
- Cóż...może tylko pozazdrościć.
- Justin! - warknęłam. - To nie Ty jęczysz na nagraniu
- Oj daj spokój! Akurat ktoś się zorientuje, że to Lola Watson.. - prychnął.
- No tak...przecież sypiasz z tyloooma dziewczynami - zepchnęłam go z siebie i odwróciłam się do niego tyłem.
- Skarbie, no - położył rękę na moim ramieniu i zaczął delikatnie całować moją szyję. - Lolaa...- szepnął melodyjnie.
- Masz małego! - warknęłam i poruszyłam ramieniem, żeby mnie nie dotykał.
- Co? - wybuchł śmiechem. - chcesz rozmawiać teraz o moim penisie?
Nie odezwałam się.
- Dobrze, skasuję to nagranie...
Odwróciłam się do niego uśmiechnięta.
Przewrócił oczami i wyjął telefon z kieszeni.
- Ja to zrobię - wyrwałam mu telefon z ręki i szybko wstałam.
- Uh...Lol,to nie jest dobry pomysł - również wstał i podrapał się po karku.
Otworzyłam notatki głosowe i zaniemówiłam.
- Mówiłem...- szepnął. - Nie gniewaj się. Kocham Cię. Jesteś piękna, seksowna..
- Milcz! - wyciągnęłam do niego rękę, uciszając go. - Pijana Lola, Napalona Lola, Pijana Lola2, Lola - Kalifornia, Lola sex. - zaczęłam czytać na głos, nie wierząc w to co widzę.
- Kochanie...
Usunęłam wszystko za jednym kliknięciem i powoli spojrzałam na chłopaka.
- Kochanie? - uśmiechnęłam się słodko.
Chłopak zmarszczył brwi.
Rzuciłam telefon na łóżko i powoli zaczęłam iść w stronę Justina, na co on zaczął się cofać.
- Lola?
- Justin? - nie przestawałam się uśmiechać.
- Przestań...zaczynam się bać.
Och...powinieneś - wzruszyłam ramionami i kiedy chłopak wpadł na szafę rzuciłam się na niego z pięściami.
- Ała! Lola! Przestań - zaczął się zasłaniać.
- Nagrywałeś mnie!! - krzyknęłam.
- Lola, przepraszam
- Ty kretynie! - nadal go biłam.
- Lola! Przestań! Bardzo mocno Cię kocham, ale zaraz...
- Zaraz co? - krzyknęłam i w tym momencie chłopak złapał moje nadgarstki i z całej siły przycisnął mnie do szafy, na co jęknęłam. Wsunął nogę między moje i brutalnie wpił się w moje usta. Nie odwzajemniłam pocałunku. Zdeterminowany chłopak na chwilę przestał mnie całować.
- Pocałuj mnie - warknął przy moich ustach i mocno zagryzł moją wargę.
Zachłannie wpiłam się w jego usta, po chwili puścił moje ręce, które wplotłam w jego włosy. Powoli zaczęliśmy się przemieszczać na ślepo do łóżka, po drodze wpadliśmy na szafkę, przez co Justin oderwał się ode mnie i głośno ryknął.
- Masz za swoje - zaśmiałam się zdyszana i oblizałam usta.
- Dlaczego mama jeszcze nie przyszła? - warknął. - Boli!!!
- Bo wie, że jesteś ze mną i na pewno sobie zasłużyłeś.
Chłopak zacisnął usta w wąską linię i położył się na łóżku, trzymając się za nogę.
- Lola, boli mnie - pisnął.
- Awh! - wydęłam dolną wargę i usiadłam obok mnie.
- Pocałuj mnie - zrobił smutną minę.
Delikatnie cmoknęłam go w usta.
- Lola, bardzo mnie boli...chyba musisz mi wybaczyć...- skrzywił się
Przyłożyłam rękę do czoła i zaczęłam się śmiać.
- Już i tak bardzo cierpię - szepnął.
- Och...rozumiem...chyba powinnam już iść...- mruknęłam i zamierzałam już wstać.
- Nie! Nie odchodź...bardzo mnie boli...a kiedy jesteś blisko...przestaje boleć...troszeczkę - uśmiechnął się głupio.
- Głupek - parsknęłam i uderzyłam go lekko poduszką.
- Mogę się przytulić...to bardzo pomaga - zrobił słodką minę.
Parsknęłam i rozłożyłam ramiona, żeby się przytulił. Chłopak uśmiechnął się zadowolony i od razu do mnie przylgnął, kładąc głowę na moich piersiach.
- Pomaga?
- Bardzo - wtulił się mocniej w moje piersi.
Przewróciłam oczami i zaczęłam go głaskać po głowie, aż usnęłam. Obudziła nas dopiero Pattie.
- Chodźcie na kolację - uśmiechnęła się.
- Mhm - ziewnęłam i uśmiechnęłam się leniwie po czym zaczęłam szturchać Justina.
- Co? - warknął.
- Chodź na kolację.
- Nie chcę - ziewnął leniwie.
- Chodź, Twoja mama nas prosiła.
- Lola...- jęknął.
- No chodź - wygramoliłam się z łóżka i zaczęłam poprawiać ubrania.
- Jezu - mruknął i wstał leniwie z łóżka
Złapałam go za rękę i razem zeszliśmy na dół.
- Spaghetti - uśmiechnęłam się, rozpoznając zapach.
- Mam nadzieję, że lubisz? - spytała z uśmiechem na ustach.
- Uwielbiam - pisnęłam i usiadłam obok Justina, z którego całkiem życie uciekło. Po prosu podpierał głowę ręką.
- Justin - szturchnęłam go. - Usiądź normalnie
Przewrócił oczami i usiadł normalnie, ziewając.
- To smacznego, dzieci - uśmiechnęła się.
- Wzajemnie - odpowiedzieliśmy.
- Więc teraz już wszystko w porządku po tym wypadku? - spytała, podczas jedzenia.
- Tak, trochę się poobijałam - zagryzłam dolną wargę.
- Dobrze, że to nic groźnego. Justin przez cały Twój pobyt w szpitalu z nikim nie rozmawiał - otarła usta chusteczką. - bardzo się o Ciebie bał.
- Mamo...- jęknął szatyn.
- Skarbie, powinna wiedzieć, że się o nią martwiłeś...
- To...miłe, że się martwił - uśmiechnęłam się.
- Przypominacie mi mnie i Jeremy'iego - zaśmiała się.
- Mamo!
- Dobrze, przepraszam - parsknęła śmiechem.
Dokończyliśmy kolację i Justin odwiózł mnie do domu.
- To do jutra - uśmiechnął się i pocałował mnie w usta.
- Do jutra - odwzajemniałam pocałunek i wysiadłam z samochodu.
Weszłam do domu gdzie panowała całkowita cisza. Cóż, lepiej dla mnie. Nie mam ochoty jeszcze rozmawiać z mamą. Zdjęłam kurtkę i ściągnęłam buty, po czym pobiegłam do swojego pokoju. Od razu zaczęłam się pakować na jutro do szkoły. Po spakowaniu poszłam pod prysznic, a później do łóżka spać.
Rano obudził mnie dzwoniący budzik. Na ślepo wymacałam telefon i wyłączyłam irytujący dźwięk. Leniwie wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki, gdzie odbyłam poranną toaletę. Ubrana zeszłam na dół, gdzie zapewne czekało na mnie śniadanie.
- Lola? - spytała zdziwiona mama, pijąc kawę.
- Idę do szkoły
- Nie powinnaś. Miałam dzisiaj dzwonić do szkoły, że już nie będziesz do niej uczęszczała.
- Mamo, czuję się na razie dobrze, nie chcę od razu stracić kontaktu ze wszystkimi...
- Kochanie, to nie jest dobry pomysł. Nie możesz się przemęczać.
- Mamo, proszę!
Głośno westchnęła i podała mi tosta. W połowie jedzenia usłyszałam trąbienie w klakson.
- To po mnie - dokończyłam jedzenie i wybiegłam, po drodze żegnając się.
- Cześć piękna - Justin poruszył brwiami i uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Cześć seksowny - cmoknęłam go w usta i zapięłam pas.
Przez resztę drogi śpiewaliśmy piosenki, które leciały w radiu. W końcu zaparkowaliśmy pod szkołą i wysiedliśmy z samochodu.
- Nie chcę iść - mruknął niezadowolony chłopak.
- Oj, daj spokój! - zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękę do szkoły.
- Cześć Selinka - zachichotałam i pomachałam do Seleny, na co pokazała mi środkowy palec.
- Jesteś wredna - prychnął chłopak.
- Chciałeś powiedzieć ''miła'' - zaśmiałam się. - grzecznie się z nią przywitałam.
- Faktycznie, celowo przekręcając jej imię, tak jak tego nie lubi - objął mnie ramieniem.
- Cześć Shawty! - pisnęła Kim i mocno mnie uściskała
- Hej - odwzajemniłam uścisk.
- Cześć - mruknęła Taylor i delikatnie mnie objęła.
- Co mamy pierwsze? - spytałam
- Historię chyba - powiedział Kyle.
- Moja dziewczyna siedzi ze mną - uśmiechnął się szatyn, mocniej przyciskając mnie do swojego boku.
- Faktycznie - uśmiechnęłam się lekko.
Po chwili zadzwonił dzwonek. Wszyscy jęknęliśmy i weszliśmy do klasy. Od razu zajęłam miejsce z brzegu, a Justin pod ścianą. Jednak do klasy zamiast starego nauczyciela, weszła młoda i atrakcyjna kobieta, w czerwonej ołówkowej spódnicy i białej bluzce na ramiączkach.
- Dzień dobry. Nazywam się Sasha Reed i do końca roku będę prowadziła historię ze względu na zły stan pana Rabourdin'a. - po przedstawieniu się, zaczęła pisać na tablicy swoje imię i nazwisko.
Rozejrzałam się po klasie i zauważyłam, że wszyscy są oniemiali.
- Justin - syknęłam i kopnęłam go w piszczel.
- A! - warknął i złapał się za nogę. - Co ja Ci zrobiłem? - szepnął.
Zmroziłam go wzorkiem i dalej patrzyłam na nauczycielkę. Jezu, ma lepszą figurę niż ja. Raczej jej nie polubię, niech wróci pan Rabourdin.
- Imię Sasha, kojarzy mi się tylko z Sashą Grey - zaśmiał się do nas Kyle.
- Ew. Jesteś obrzydliwy - mruknęła Taylor.
- O ty samym pomyślałem - Justin wybuchł cichym śmiechem, za co go spoliczkowałam.
- Za co to, kurwa? - warknął, łapiąc się za obolały policzek.
- Za bycie pieprzonym zboczeńcem, kiedy obok siedzi Twoja dziewczyna - fuknęłam.
- Chyba nie jesteś zazdrosna o nauczycielkę - zaśmiał się.
- Spierdalaj!
- Boże - westchnął i pokręcił głową.
- Bardzo dobrze - uśmiechnęła się Taylor i przybiła mi piątkę. - Masz za swoje dupku - mruknęła do niego. - A z Tobą - wskazała na swojego chłopaka - policzę się po lekcjach - powiedziała groźnie.
- No cóż, muszę przyznać, że jest seksowna - mruknęła Kim za moimi plecami.
- Kim, nie pomagasz - zacisnęłam mocno szczękę.
- Widzisz, nawet ona tak uważa! - Justin wzniósł ręce w górę.
Uderzyłam go w drugi policzek.
- Kurwa mać! Zaraz nie wytrzymam - syknął.
- Co tam się dzieje na końcu? - spytała nauczycielka.
- Czytamy temat - krzyknęłam.
- I omawiamy go między sobą - pomogła mi Tay.
- W porządku - uśmiechnęła się ciepło i wróciła do pisania czegoś na tablicy, a wszyscy patrzyli tylko na jej tyłek.
- Nie odzywaj się do mnie - warknęłam do szatyna.
- Nie wkurwiaj mnie
- Grozisz mi?
- Grożę - zbliżył się do mnie, patrząc mi prosto w oczy.
- A chcesz mieć grafik na seks? - uniosłam brew.
Chłopak zwinął dłonie w pięści, a usta zacisnął w wąską linię.
- Nie dyskutuj z nią...- szepnął Kyle.
- Bardzo mocno kocham swoją dziewczynę, bardzo mocno kocham swoją dziewczynę, bardzo mocno kocham swoją dziewczynę - zaczął powtarzać do siebie.
- Bądź silny, chłopie - mruknął Kyle i odwrócił się do swojej ławki.
Przez resztę dnia w szkole, nie odzywałam się do Justina. Akurat zadzwonił dzwonek, oznaczający koniec lekcji, czyli samotna jazda do domu z Justinem.
Wyszłam szybko ze szkoły i stanęłam przy aucie, czekając na szatyna.
- Dalej się gniewasz? - spytał, otwierając samochód.
- Tak - powiedziałam ostro.
- Skarbie, przecież ona nawet nie dorasta Ci do pięt - zaśmiał się i wsiadł.
- Sasha Grey, huh?
- LOL, proszę
Przewróciłam oczami i założyłam ręce na piersiach.
- Skarbie, tylko Ty mnie interesujesz i dobrze o tym wiesz - obrócił się na siedzeniu w moją stronę.
- Jakoś tego nie zauważyłam na historii - warknęłam, patrząc przed siebie.
- Myślisz, że mógłbym się zainteresować nauczycielką, kiedy mam taką seksowną dziewczynę? - zaśmiał się. - Wysoko podniosłaś poprzeczkę - zaśmiał się i nawinął sobie na palec kosmyk moich włosów.
Cóż, to było miłe...
- Nie musiałaś mnie bić...- mruknął pochmurno.
- Wkurzyłeś mnie! Siedziałam obok, a Ty wręcz śliniłeś się na jej widok
- Przepraszam, okej?
Spojrzałam na niego i ściągnęłam usta w dziubek.
- Okej - przewróciłam oczami.
- Kochasz mnie? - zrobił minę szczeniaczka
- Tak - zaśmiałam się i pocałowałam go w usta.
- Ja Ciebie też - uśmiechnął się i ruszył samochodem w stronę domu.
- Dzięki za podwózkę - uśmiechnęłam się i cmoknęłam jego policzek.
- Hej, bardziej się postaraj, bo juto pójdziesz na piechotę.
Zachichotałam i pocałowałam go w usta, przejeżdżając językiem po jego dolnej wardze. Po chwili dostałam pozwolenie na wejście i pogłębiłam pocałunek.
- W porządku...- uśmiechnął się chłopak, oblizując usta.
- Pa - parsknęłam i wyszłam z samochodu.
Czuję się coraz lepiej...ale tylko gdy jestem z Justinem. Zapominam po prostu o chorobie. Otworzyłam drzwi i od razu skierowałam się do siebie na górę. W pokoju zastałam mamę z moim zdjęciem z rękach.
- Mamo? - zmarszczyłam brwi i ostrożnie położyłam torbę przy szafie.
- Nie zostawiaj mnie...- szepnęła i pociągnęła nosem.
Głośno westchnęłam i usiadłam obok niej.
- Proszę, nie zostawiaj mnie. Nie poradzę sobie. Straciłam już męża, nie mogę stracić dziecka - rozpłakała się, przyciskając zdjęcie do piersi. - Najgorsze co może spotkać rodzica, to śmieć dziecka. Dzieci są nieśmiertelne...
- Mamo - zadrżały mi usta i delikatnie dotknęłam jej ramienia.
- Lola, weź mnie ze sobą - przytuliła się do mnie.- Weź mnie...- szepnęła.
Nic nie odpowiedziałam, również zaczęłam płakać.
- Błagam, nie chcę żyć bez Ciebie.
- Musisz być dla Max'a. - szepnęłam, tuląc ją do siebie.
- Nie zostawiaj nas...nie możesz...
- Mamo, nic nie mogę poradzić...
- Leczenie..
- Mamo, wiesz, że nic nie da. Będę żyła może 2 miesiące dłużej, ale będę bardziej cierpiała. Proszę, daj już spokój.
- Jak mogę dać spokój? Jak mogę pogodzić się z tym, że za niedługo moje dziecko odejdzie...- wyszlochała.
- Ja też nie chcę was zostawiać. Nie chcę nikogo zostawiać...
- Zranisz mnie, bardzo...
- Mamo, nie mów tak - pociągnęłam nosem.
- Nie wiem ile mogę jeszcze wytrzymać...zwariuję bez Ciebie...
- Kocham Cię.
- Czym sobie zasłużyłam na takie życie? Straciłam męża...teraz stracę Ciebie. Nie potrafię tak żyć...
- Musisz, dla Max'a. Musisz być przy nim. Ja zawsze przy was będę. Będę się wami opiekowała. - otarłam mokre policzki. - Jesteś silna, poradzisz sobie..
- Nie, nie jestem silna. Jestem słaba. Może nie byłam idealną matką...ale jestem gotowa oddać za swoje dzieci życie. Kocham was. Jesteście częścią mnie. Wraz z Twoim odejściem, odejdzie część mnie.
- Mamo, to boli...
- Nie boli tak jak mnie...jeszcze bardziej będzie bolało, kiedy odejdziesz.
- Proszę, przestań - szepnęłam.
- Mamo?! - z dołu krzyknął Max.
- Weź się w garść, jesteś silną kobietą. Idź do Max'a - otarłam swoje policzki.
Kobieta wstała i bez słowa wyszła.
Opadłam na łóżko i rozpłakałam się. Nie mogłam tego powstrzymać. Nie chcę jej ranić. Nie chcę nikogo ranić. Wstałam i zaczęłam zrzucać rzeczy z szafek. Zmęczona upadłam na podłogę i schowałam twarz w dłoniach, głośno płacząc. Nie wytrzymam. Muszę mu powiedzieć. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Justina.
- Justin?
- LOL, co się dzieje? - spytał spanikowany.
- Przyjedź do mnie szybko - zaczęłam płakać na nowo
- Zaraz będę. - rozłączył się.
Teraz już nie ma odwrotu. Podkuliłam kolana pod brodę i mocno objęłam nogi rękoma. Nie musiałam długo czekać. Po chwili usłyszałam pisk opon i trzaskanie drzwiami, następnie walenie w drzwi i w końcu pojawił się w moim pokoju.
- Kochanie, co się stało? - spytał zdezorientowany i szybko do mnie podszedł, podnosząc mnie z podłogi.
Przepraszam...naprawdę przepraszam...kocham Cię - mocno się w niego wtuliłam.
- Lola, o co chodzi? - spytał, ciężko dysząc.
- Justin, ja umieram...- zawyłam.
- C-co? - spytał szeptem.
- Mam raka - wdrapałam się na niego i mocno wtuliłam.
SAMA RYCZĘ PRZY ROZDZIALE :(
WIEM, ŻE WAM ZALEŻY NA SZCZĘŚLIWYM ZAKOŃCZENIU, ALE NIE BĘDZIE GO. TAK MIŁO CZYTA SIĘ WASZE KOMENTARZE. JESTEŚCIE KOCHANE...I JEST MI BARDZO MIŁO, ŻE DZIĘKI OPOWIADANIU NIEKTÓRE Z WAS SIĘ OTWORZYŁ. TO WIELE DLA MNIE ZNACZY. DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE. JESTEM DUMNA,ŻE MAM TAKIE CZYTELNICZKI. DO NN. PISZĘ JUŻ 56 WIĘC JAK ZDĄŻĘ DO 31, TO DODAM GO NA WYJEŹDZIE, ŻEBYŚCIE NIE MUSIAŁY CZEKAĆ 2TYG. ALE NIC NIE OBIECUJĘ.
*co do komentarza o czym będzie nowe opowiadanie, to...zainspirowałam się tym teledyskiem.
jak macie jakieś pytania, to po lewej stronie jest mój ask.
jak macie jakieś pytania, to po lewej stronie jest mój ask.
Jezuu jestes taka kochana .. pisalysmy Ci ze mozemy poczekac az przyjedziesz, a ty chcesz juz nam drugi rozdzial pisac od kiedy czytam twoje opowiadanie to je po prostu ubustwiam, dziekuje ci ze moge czytac tak wspaniale opowiadanie, tez sie poplakalam jestem ciekawa reakcji Justina i mam nadzieje ze kolejne opowiadanie bedzie rownie swietne :) Jagoda
OdpowiedzUsuńJejku, ten rozdział tak bardzo przypominał mi te stare, kiedy wszystko jeszcze było w porządku. Wiedli sobie beztroskie życie i byli szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńNawet ja zapomniałam o chorobie Loli, kiedy była w szkole.
Nie wiem jak to będzie, podczas czytania ostatniego rozdziału i epilogu tego opowiadania, po prostu nie wiem. Płaczę jak jakaś nienormalna, koleżanka uspokaja mnie na skype... poważnie.
Już tak bardzo rozwinęłaś to opowiadanie, tak długo je piszesz, że prostu się z tym związałam, tak jak większość Twoich czytelniczek.
Udanego wyjazdu ;)
@nuitbiebs
Płakałam czytając ten rozdział . Jesteś wspaniałą pisarkę, potrafisz sprawić że czytelnik przeżywa rozterki bihaterów razem z nim. Szkoda że Lola umrze, ale szanuję twoją decyzję. Wspaniale jak zawsze <3 do nn :D
OdpowiedzUsuńPrawie się popłakałam jak to czytałam.
OdpowiedzUsuńAż mnie coś ścisnęło w gardle.
Tak bardzo nie chcę, żeby ona umierała :c
Ciekawe jak Justin zareaguje na to
Czekam na nn<3
Jeju płakałam czytając ten rozdział ):
OdpowiedzUsuńJeju nie chce aby umierała :C
Jeju wczułam się w to opowiadanie XD
Powtórzyłam 3x słowo "Jeju" XD
Teraz przejełam się jej chorobą .
@pojebalosie
No i znowu płakałam :( Ale ogólnie genialny rozdział :*
OdpowiedzUsuńtak strasznie rycze,boze nie to nie moze sie tak skonczyx.. blagam,przegenialne
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak każdy. Wiesz, płakałam, gdy Lola rozmawiała z mamą, gdy Justin przyszedł i powiedziała mu o chorobie, to bd takie ciężkie... Jestem tak głęboko z tym opowiadaniem, przeżywam je, wczuwam się w nie, podchodzę do niego bardzo emocjonalnie, nie mogę powstrzymać emocji. Zawsze chcę więcej, czekam na kolejny rozdział, a teraz? Teraz dobiega ono kresu i to bardzo smutne, aczkolwiek masz tak zajebistą głowę do opowiadań, że żal by było gdybyś ich nie pisała. Jeszcze raz rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńJagoda @jagodzia971
Ten rozdział jest świetny xxx
OdpowiedzUsuńMiłego wyjazdu :)
Super rozdział. Płakałam ja go czytałam :|
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Mój Boże.!siedzę na kanapie w salonie i płacze! Moja mama się pyta o co chodzi a ja nie jestem w stanie wydusic slowa. Za każdym razem gdy czytam twoje rozdziały to płacze! Opowiedziałam mamie o tym opowiadaniu i przeczytałam jej końcówkę! Powiedziała że naprawdę musisz mieć talent i wgl! Tak bardzo kocham to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńJejciu.. ja nie chce by umierała.. :<
OdpowiedzUsuńBędę płakać co najmniej 3h po skończeniu tego opowiadania
No ale okey... do nn .. !!! ♥
Boże ja płaczę . Ale dobrze że mu powiedziała. on powinien wiedzieć .
OdpowiedzUsuńUważam że powinnaś zakończyć rozdział tak jak ty uważasz a nie jak my chcemy <3
Przecież pisząc to wyrażasz tak trochę siebie <3
Nie wiem czemu ale tak sobie pomyślałam .. piszesz świetnie może kiedyś chciałabyś gościnnie napisać u mnie rozdział . Znaczy wiesz jak chcesz . :) Nie zmuszam . To tylko taki pomysł .
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRyczę jak głupia, to opowiadanie jest prze piękny, Kocham ciebie i twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńPlacze:`(,ale kocham<3
OdpowiedzUsuńBoże, to takie smutne i piękne..
OdpowiedzUsuńBłagam, uśmierć Justina gdy będzie jechał na pogrzeb czy coś, niech on nie zostaje sam..
Jeny nawet nie wiem od czego mam zacząć ? Może na początek to, że chciałabym Cię przeprosić za to, że wcześniej nie komentowałam twojego opowiadania ale nie mogłam bo miałam laptopa w naprawie a rozdziały czytałam na telefonie, a tam nie wiem czemu ale nie mogłam dodawać komentarzy :( No ale nie ważne najgorsze jest to, że uzależniłam się od twoich opowiadań a to już jest koniec ... ostatni rozdział ... za każdym razem jak czytam kolejny płacze, płacze jak głupia, wczuwam się w to i to bardzo mocno. Czuje się jak jedna z bohaterek i przeżywam to wszystko razem z nimi. Nie wiem jak sobie poradzę z tym zakończeniem bo z tego co widzę nie będzie to happy end ... Szkoda naprawdę bym chciała żeby zakończyło się inaczej ale to twoje opowiadanie i twoje decyzja i my czytelniczki powinnyśmy ją uszanować . Jeju jak myślę, że to już koniec to zastanawiam się co ja będę dalej czytać skoro i to i twoje drugie opowiadanie kończysz . Czytam kilka opowiadań ale twoje z pewnością są najlepsze !!! reszta jest zbyt naciągana ... Mam nadzieje, że nie kończysz jeszcze przygody z pisaniem opowiadań :D A więc do następnego ( mam nadzieje ze mało tragicznego !) rozdziału :) kocham to opowiadanie i trudno mi się będzie z nim rozstać ! <3
OdpowiedzUsuńSuperrr blog. Zapraszam na mojego:
OdpowiedzUsuńhttp://justinpamelalove.blogspot.com/
Czytam twoje opowiadanie od dwóch dni, ale jest boskie. Nie spałam przez nie dzisiaj aż do 4 nad ranem. Plakalam jak głupia w nocy jak dowiedzialam sie o chorobie Loli. Szkoda że umrze. Biedny Justin i wszyscy jej bliscy. Ale sznuje twoją decyzje.
OdpowiedzUsuńjezu teraz tylko do 17 sierpnia!
OdpowiedzUsuńBoże płacze sama nie dawno straciłam bliską osobę która zmarła na raka i to jest tak wzruszające !
OdpowiedzUsuńprzy ostatnich rozdziałach jak czytam to prawie przy każdym płakałam ;) twoje słowa które tutaj piszesz bardzo działają na emocje. Jest to niesamowite. strasznie mi sieę podoba i z niecierpliwością czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie http://iwracaszbyodejsc.blogspot.com/ On nic o niej nie wiedząc założył się o nią. Nie przewidując skutków przyszłości. Ona nie będąc tego świadoma, chciała go poznać.
Bardzo mi się podoba tw blog ..ale jest mi smutno ... nie chce zeby Lola umarła ...
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ..Kocham twój blog przeczytałam cały w 2 dni jest on bardzo wciągający czytałam od 21 do 4 w nocy i od razu jak wstała też zaczęłam czytać kocham twój blog <3 czekam na nastepny rozdzial
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE
OdpowiedzUsuńPRZY TYM ROZDZIALE RYCZAŁAM JAK GŁUPIA
PISZ DALEJ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ <3
OLA :*
Sory ,ale walę prosto z mostu .. Jesteś ZAJEBISTA !!!!!!
OdpowiedzUsuńDziewczyno uwielbiam cię i twoje opowiadania <3
Normalnie przez 10 min siedziałam nad 55 rozdziałem i nie mogłam go otworzyć bojąc się jak ta historia się skończy , ale jak przeczytałam , że piszesz 56 to mi ulżyło . Dzięki tobie miałam rozrywkowe wakacje ! Wszystkie moje koleżanki przeczytały tą historię . A kiedy wychodziłyśmy na dwór gadałyśmy ,, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału .."
Jesteś Wielka ! Szacun Naprawdę !
Rycze :(
OdpowiedzUsuńO Jezu ... Brak mi słów , twoje opowiadanie jest boskie *__* Zaczęłam je czytać wczoraj i tak mnie wciągnęło , ze wszystko przeczytałam :') Szkoda tylko , że konec będzie taki smutny :'( Czekam z husteczkami na następny rozdział ... :(
OdpowiedzUsuńnIE BĘDZIE SZCZĘSLIWEGO ZAKOŃCZNIE ? COO JEZUUU NIE CHCE ŻEBY ONA UMARŁA PROSZĘ DAJ SZCZĘSLIWE ZAKOŃCZENIA .
OdpowiedzUsuńPROSZĘ ; C NIEEE
zaczełam to wczoraj czytać ai skończyłam na 43 i tego dalej nie przeczytam bo nie chce płakać jak ona umrzę Justin się załamie i się skończy nie .. !!!!
NIeee ! niee proszę zrób takie coś że nagle zadzwonią z szpitala powiedzą ze jednak ma inną chorobę i że nic jej nie grozi i to nie rak i potem 5lat póżniej .. i Justin i LOL :D ma dzieci i są małżeństwem i THE END :D proszeeeeee.......
proszę proszęę nooo nie rób nam tego
będą jeszcze rozdziały ? <3 kocham ciebie i tego bloga nie chce zeby sie skonczyl nie chce zeby Lola umarła :C ciągle sobie wmawiam ze lola jakoś wyzdrowieje czy cos :( prosze nie konczy tego .. niech ona nie umiera :/
OdpowiedzUsuńBoże płakałam przez cały ten rozdział :(
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest cudowne <3
Nie chcę że by Lola umierała, ale to twoje opowiadanie i ty wybierasz zakończenie. Nie ważne jak się zakończy, bd się cieszyć że go przeczytałam :)
Jeszcze raz znakomity rozdział, Aww <3 czekam na nn z niecierpliwością
Mam nadzieję, że niedługo dodasz nowy rozdział bo to jest takie jduwhdysnsgsofnsh *________*
OdpowiedzUsuńOh my God :o
OdpowiedzUsuńI love it ♥
Dziś zaczęłam i skończyłam czytać twojego bloga i jest po prostu super. Nie da się tego opisać słowami. Czekam na kolejne rozdziały. Kocham cię :-*
OdpowiedzUsuńPROSZE NIECH ONA NIE UMIERA JA SIĘ ZAŁAMIE JAK JUSTIN
OdpowiedzUsuńNAPRAWDE JA KOCHAM TO OPOWIADANIE NIE ONA MUSI PRZEZYĆ MUSI JA SIĘ ZAŁAMIE DEPRESJI DOSTANE JEZU
PROSZĘ NIECH ONA NIE UMIERA PROSZE !!!!!!!!
KC <33
Zaczelam czytac okolo 22, a jest 5 rano i placze i smieje sie na zmiane ! Swietne opowiadanie, fajny styl. Ogolemokay :)
OdpowiedzUsuńczytam to po raz 2 i rycze kiedy nn ?
OdpowiedzUsuńBrak mi słów, genialny blog! W każdym rozdziale coś się dzieje, ostatnie rozdziały powodują, że rycze jak bóbr!
OdpowiedzUsuńKOCHAM TWOJE OPOWIADANIA , KOCHAM ! ♥
OdpowiedzUsuńTWÓJ BLOOG JEST CUDNY , JESTEŚ GENIUSZEM ;*
CZEKAM NA KOLEJNE ROZDZIAŁY . ♥
Cześć twój blog został nominowany do ważnej nagrody . Tutaj są szczegóły http://opowiadanielove.blogspot.com/2013/08/nominacja-do-versatile-blogger.html Gratuluję .
OdpowiedzUsuńBoże rycze... :c ♥ zaczęłam czytać twój blog nie dawno, ale się zakochałam. Do teraz moim ulubionym blogiem z opowiadaniem był Danger, ale myślę, że ty go przebiłaś ;> kocham cię dziewczyno, błagam pisz tego bloga :c KOCHAM CIEEE ♥ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuń