*Justin*
Po dwóch miesiącach
Z Lolą jest coraz gorzej. Boję się. Strasznie się boję, że obudzę się i ona już...już nie będzie oddychać. Patrzenie na nią jak codziennie zmaga się z rakiem, jest dla mnie jak powolna śmierć. To już nie jest ta sama uśmiechnięta Lola, w jej oczach nie widać już szczęścia, miłości, radości...tam jest po prostu pustka. Ona cierpi, bardzo cierpi, a ja razem z nią. Nie mogę...nie wiem czy dam radę wytrwać do końca. Jestem słaby...za słaby. Co czujesz, kiedy umiera Twój rodzic? dziadek? przyjaciel? ktoś z rodzeństwa? Czujesz nienawiść! Jesteś wściekły! Gotowy oddać swoje życie, tylko po to, żeby przywrócić je komuś innemu. Zastanawiasz się dlaczego to nie spotkało Ciebie? A teraz pomyśl co byś czuł, gdybyś codziennie patrzył jak najbliższa Ci osoba umiera, krok po kroku. W końcu i Ty umierasz, a przynajmniej część Ciebie. Tak się właśnie czuję. Jestem wściekły, bardzo wściekły! I przede wszystkim bardzo smutny. Mimo, że ta najpiękniejsza istota na całym świecie uśmiecha się dla mnie codziennie i zapewnia mnie, że wszystko jest dobrze, to i tak wiem, że naprawdę kłamie. Robi to dla mnie...żebym poczuł się przez chwilę dobrze, ale jej kłamstwo, sztucznym uśmiech jest dla mnie jak kolejny sztylet wbity w serce. Kolejny gwóźdź do grobu. Nie wiem jak sobie poradzę...po.
- Justin, poprosisz mamę, żeby zrobiła coś do jedzenia? - mruknęła Lola, przekręcając się na drugi bok.
- Jasne - pocałowałem ją w policzek i szybko wybiegłem z pokoju.
- Tak, Justin? - spytała kobieta.
- Lola, chciałaby coś zjeść - westchnąłem.
- W porządku, zaraz zrobię obiad - posłała mi lekki uśmiech i ruszyła do kuchni.
W tym domu nikt się już nie uśmiecha. On też umiera....a wraz z nim jego domownicy. Miałem już wracać na górę, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
- Otworzę - krzyknąłem i ruszyłem do drzwi.
- Heeej - uśmiechnęła się Taylor i mocno mnie uściskała, a po niej Kim.
- Siema - Kyle przybił mi żółwika i po chwili wszyscy szliśmy na górę.
- Gdzie moja ślicznotka? - pisnęła blondynka, wchodząc do pokoju LOL.
Westchnąłem cicho idąc za nią.
- Może zostawimy dziewczyny i pójdziemy po prostu pogadać? - spytał kładąc rękę na moim ramieniu.
- Okej - wszedłem do pokoju i od razu podszedłem do LOL. - Idę z Kyle'em, zaraz wracam, okej? - pocałowałem ją w czoło.
- W porządku - uśmiechnęła się lekko. - Tylko nie pal - skrzywiła się.
Pocałowałem ją w usta i wyszliśmy z Kyle'em z domu.
- Jak się trzymasz? - spytał zmartwiony, wkładając ręce do kieszenie spodni.
Trzęsącymi rękoma wyjąłem papierosa z paczki i z trudnością go odpaliłem.
- Strasznie dużo ostatnio palisz - stwierdził.
- To mnie uspakaja - zaciągnąłem się i wypuściłem dym do góry.
- Siadamy? - spytał chłopak, widząc pobliską ławkę
Skinąłem głową, ale nie usiadłem.
- Więc co słychać? - ponowił pytanie, na co wzruszyłem tylko ramionami.
Spuściłem głowę, a po moim policzku spłynęła łza.
Chłopak głośno westchnął - Mogę jakoś pomóc? - spytał.
- Nam się nie da już pomóc - podniosłem głowę. - Nic się nie da zrobić - pociągnąłem nosem.
- Stary, tak bardzo chciałbym Ci pomóc... - wstał i mnie objął, klepiąc po plecach.
- Wiem, doceniam to. Dzięki - szepnąłem.
- Znaleźliście się w gównianej sytuacji, nie zasługujecie na to - pokręcił głową i cofnął się kawałek.
- Więc dlaczego? - zadrżał mi głos.
- Nie wiem, nie potrafię Ci pomóc. Cholera..
- Wiem...-zaśmiałem się bez humoru. - To kara, kara dla mnie. Za to, ze bawiłem się dziewczynami. Bawiłem się ludźmi, nikt mnie nie obchodził, aż ona stanęła mi na drodze.
- Justin...
- Nie, Kyle. Byłem dupkiem i teraz muszę za to zapłacić, szkoda, że musi to być ona.
- Życie nie jest wcale takie piękne..
- Życie jest do dupy - warknąłem idąc w stronę sklepu.
Weszliśmy do sklepu i od razu poszedłem na dział ze słodyczami. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do LOL.
- Tak?
- Chcesz coś ze sklepu? - zagryzłem wargi.
- Um...Chcemy coś ze sklepu? - spytała dziewczyny. - lody - usłyszałem Taylor.
- Więc lody i coś czekoladowego - potwierdziła LOL
- Okej.
- A! I Justin!
- Tak? - przewróciłem oczami, śmiejąc się.
- Nie śmiej się, tylko kup sobie gumę jak paliłeś - zachichotała.
- Wiem - parsknąłem. - Kocham Cię
- Ja Ciebie też - przesłała mi buziaka i rozłączyła się.
- Justin? - usłyszałem znajomy głos.
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem w tamtym kierunku.
- Dawno nie wiedziałam Cię w szkole - uśmiechnęła się Selena.
- Tak, cóż...- podrapałem się po karku, nie wiedząc co powiedzieć.
- Co u Loli? - uśmiechnęła się lekko.
Przełknąłem ślinę. - Dlaczego pytasz? - zmarszczyłem brwi.
- Wszyscy już wiedzą - poprawiła torebkę na ramieniu. - Strasznie mi przykro - zrobiła smutną minę.
- Przestań - prychnąłem. - Wcale nie jest Ci smutno.
- Naprawdę Justin. Jest mi strasznie przykro i czuję się okropnie, że byłyśmy dla siebie takie wredne - westchnęła.
Spojrzałem na nią zmieszany.
- Pozdrów ją ode mnie, przyjdę ją kiedyś odwiedzić - uśmiechnęła się pocieszająco, przytulając mnie i wyszła.
- Stary? - podszedł do mnie Kyle. - Co to przed chwilą było?
- S-Selena...
- Wiem..ale...dlaczego Cię przytulała? - zmarszczył brwi.
- Chce odwiedzić Lole
- Żartujesz? - zaśmiał się. - Chcą się pozabijać?
- Nie...mówiła...że jest jej przykro - pokręciłem głową.
- Cholera, więc ona jednak ma serce - prychnął.
- ta, chyba tak - powiedziałem oniemiały i ruszyłem w stronę kas.
- Stary, nie miałeś tu czegoś kupić?
- A! cholera - pokręciłem głową i wróciłem do półek ze słodyczami. Wziąłem dwie bombonierki, lody i gumy do żucia.
- Chcesz mi styć dziewczynę? - zaśmiał się chłopak.
- Spokojnie - parsknąłem. - Są dwie bombonierki, a one są trzy
Chłopak, przewrócił tylko oczami i zapłacił za zgrzewkę piw.
- Chcesz mi upić dziewczynę? - zaśmiałem się.
- Dokładnie taki mam plan! - parsknął.
Brakowało mi tego. Przyjaciele rzadko wpadają, bo Lola nie zawsze ma ochotę na odwiedziny, więc przychodzą raz na tydzień.
Zapłaciliśmy za zakupy i wyszliśmy. Znowu odpaliłem papierosa, delektując się zapachem tytoniu.
- Wykończysz się tymi papierosami - pokręcił głową chłopak.
- To mnie uspakaja - westchnąłem.
Tuż przed domem, wyrzuciłem niedopałek i szybko wziąłem gumę do żucia. Zacząłem ją szybko rzuć, żeby zniknął zapach palonego tytoniu.
- Nie oszukuj się, kretynie. Lola i tak wyczuje - zaśmiał się.
- Wal się - warknąłem, żując szybko gumę. - Chodź -kiwnąłem głową w stronę domu.
- Oh, Justin - na wejściu spotkaliśmy mame Loli. - Powiedziałam już LOL, więc jadę do Twojej mamy. Proszę, bądźcie cicho - lekko się uśmiechnęła i wyszła.
- Czy w tym domu ktoś się jeszcze uśmiecha? - spytał Kyle.
- Nie - wzruszyłem ramionami i weszliśmy do domu.
- Po piwie wszyscy będziemy się śmiali - parsknął.
- Lola nie dostaje - powiedziałem poważnie.
- Justin, odpuść - zaśmiał się.
Zacisnąłem mocno szczękę i otworzyłem drzwi od pokoju LOL.
- Panie - uśmiechnąłem się szeroko i od razu podszedłem do mojej piękności siedzącej na łóżku. - Kochanie - mruknąłem, nachylając się, żeby ją pocałować.
- Nie! - przystawiła mi palec do ust. - Najpierw wypluj gumę, umyj zęby i przebierz się - powiedziała stanowczo.
- Skarbie, nie paliłem - znowu próbowałem ją pocałować.
Uniosła brew.
- Dobra! - warknąłem i wyprostowałem się.
- Mamy alkohol - pisnęła Kim.
- Lola, nawet tego nie dotykaj! - ostrzegłem, szukając w szafie czystych ubrań.
- Idź się przebierz - zaśmiała się Taylor.
Wyjąłem rzeczy z szafki i poszedłem do łazienki.
Przebrałem się i umyłem zęby, kiedy już wróciłem do pokoju wszyscy siedzieli z piwem.
- Mówiłem, że masz tego nie brać - pokręciłem głową i podszedłem do dziewczyny na łóżku.
- Wyluzuj...to tylko jedno piwo - uśmiechnęła się, łapiąc puszkę obiema rękoma.
- Tobie wystarczy łyk piwa
- Justin, proszę - zrobiła słodkie oczka.
- Daj się dziewczynie zabawić - uśmiechnęła się Taylor.
Westchnąłem i usiadłem na łóżku obok LOL.
Czuję się jak za starych czasów. Gdzie nie mieliśmy tylu problemów. Objąłem ramieniem dziewczynę i wziąłem puszkę piwa do ręki.
- Chcesz czekoladkę? - zagryzła wargę, przystawiając czekoladkę do moich ust.
Uśmiechnąłem się i wziąłem ją do ust, przy okazji liżąc jej palce.
- Hej! Chyba powinniśmy wyjść - parsknęła Kim.
- Niee! - skrzywiła się LOL. - Może zostaniecie na noc? - uśmiechnęła się.
- O nie! Dzisiaj na pewno będziecie chcieli zostać sami - zaśmiał się Kyle.
- Awh! Lola się rumieni - pisnęła blondynka.
- Zamknij się - zaśmiała się.
Złapałem za jej twarz i obróciłem w moją stronę, po czym pocałowałem w usta. - Są zazdrośni - zaśmiałem się.
- Własnie, jesteście zazdrośni - zawtórowała mi dziewczyna, pijąc piwo.
- Spotkaliśmy Selene w sklepie - wypalił nagle Kyle.
Zacisnąłem mocno szczękę i spojrzałem groźnie na chłopaka.
- Czego chciała ta suka? - warknęła Kim.
- Kazała Cię pozdrowić - skierowałem słowa w stronę Loli.
- Co? - zakrztusiła się napojem.
- I przyjdzie Cię odwiedzić - dodałem.
- Żartujesz? - powiedziały wszystkie, zaszokowane.
- Chciałbym - zaśmiałem się bez humoru.
- O Boże - Lola przystawiła dłoń do ust. - Musi być w tym jakiś haczyk
- Skarbie, może faktycznie ma już dosyć tych kłótni
- Może liczy na Ciebie, kiedy mnie już nie będzie - warknęła.
Wszyscy zamilkli.
- Nie mów tak - potarłem jej plecy. - Skarbie, nie dzisiaj...- szepnąłem.
- O tym nie da się zapomnieć. - wstała i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.
Kurwa.
- Lepiej będzie jak już pójdziemy - westchnęła Kim, odkładając lody.
Spuściłem głowę, patrząc na puszkę.
- Tak, my już pójdziemy - odezwał się Kyle.
- Przepraszam..
- Nie, nie masz za co przepraszać - uściskała mnie blondynka, a po niej Kim.
- Wpadniemy jeszcze - chłopak poklepał mnie po ramieniu.- Trzymaj się, jak coś, to dzwoń.
- Ok - mruknąłem.
Po chwili w pokoju panowała absolutna cisza. Westchnąłem i wstałem, po czym zabrałem się za sprzątanie.
Kiedy wszystko było już wysprzątane, poszedłem do łazienki. Taka właśnie jest teraz Lola, cały czas zmienia jej się humor. Trzeba uważać na słowa. We wszystkim znajdzie zaczepkę, tak jak przed chwilą. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Oparłem rękę o ścianę, a o rękę oparłem głowę. Patrzyłem na swoje stopy, podczas gdy gorący strumień wody, spływał po moich plecach. Zamknąłem oczy, a po pliczkach zaczęły spływać łzy, mieszające się z wodą.
- Shh - usłyszałem za sobą i po chwili ręce Loli pojawiły się na moim brzuchu. - Przepraszam - szepnęła, przystawiając usta do mojego ramienia. - Przepraszam, że wyżywam się na Tobie, że co chwile mam inne humory, że...że jeszcze żyję i musisz się ze mną użerać.
Natychmiast się odwróciłem i przygwoździłem dziewczynę do ściany.
- Nigdy więcej tak nie mów - syknąłem. - Nigdy więcej -wycedziłem przez zaciśnięte zęby, tuż przy jej ustach.
- Naprawdę...przepraszam...- zamknęła oczy i pocałowała mnie delikatnie. - Kocham Cię - szepnęła mi w usta, łapiąc za tył mojej głowy.
- Ja Ciebie też - pogłębiłem pocałunek, przenosząc ręce na jej okrągłe pośladki.
- Proszę, niech to nie będzie Selena..
- Jesteś tylko Ty - docisnąłem jej biodra do swoich.
- Jeszcze przez chwilę - powiedziała drżącym głosem.
- Nie mów tak..- pokręciłem głową i wziąłem ją na ręce, przycisnąłem do ściany, pochyliłem się i wziąłem jej sutka do ust, kręcąc na nim językiem i delikatnie go przygryzając.
- Justin - jęknęła, wplatając palce w moje włosy.
Wypuściłem jej sutka z ust i wziąłem się za drugiego.
- O Boże, kochanie - sapnęła.
- Bądź cicho - zamruczałem przy jej piersi.
- Wejdź we mnie, teraz - mruknęła.
Wyprostowałem się i zacząłem całować jej szyję.
- Nie mam prezerwatywy.
- Już dawno ich nie używamy - Złapała za moją twarz i nakierowała ją na swoje usta.
Wziąłem penisa w dłoń, nakierowałem na jej wejście i powoli w nią wszedłem.
- O Boże - pisnęła i wtuliła głowę w moje ramie.
Uśmiechnąłem się i zacząłem coraz szybciej poruszać biodrami.
- Cholera, kochanie - mruknąłem w jej szyję, lekko ją przygryzając.
- J-Justin! - jęknęła i mocno wbiła paznokcie w moje plecy.
- Musisz być cicho, albo Twój bart nas usłyszy - jęknąłem cicho i zacząłem coraz szybciej ruszać biodrami. - Kurwa - zakląłem pod nosem i wpiłem się w usta dziewczyny.
- Tak bardzo Cię kocham - pisnęła w moje usta.
- Ja Ciebie też - warknąłem.
- Kurwa! - wrzasnęła, na co od razu zatkałem jej usta.
- Shh! - szepnąłem, nie zwalniając. Czułem jak jej ścianki zaciskają się na moim penisie.
Zamknąłem oczy i zacząłem całować jej barki, nadal trzymając rękę na jej ustach. Po chwili dziewczyna mocno wbiła paznokcie w moje plecy i wygięła się w łuk. Spojrzałem na nią, uśmiechając się i zaraz po niej doszedłem. Powoli ją opuściłem, ale nadal trzymałem w pasie.
- Jesteś cudowny - wydyszała, uśmiechając się.
- Wiem - zaśmiałem się.
- I skromny - pocałowała kącik moich ust.
Po skończonym prysznicu, od razu położyliśmy się do łóżka.
- Więc, dobranoc - pogłaskała dłonią mój policzek.
- Dobranoc, aniołku - uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem krótko jej usta.
- Justin, poprosisz mamę, żeby zrobiła coś do jedzenia? - mruknęła Lola, przekręcając się na drugi bok.
- Jasne - pocałowałem ją w policzek i szybko wybiegłem z pokoju.
- Tak, Justin? - spytała kobieta.
- Lola, chciałaby coś zjeść - westchnąłem.
- W porządku, zaraz zrobię obiad - posłała mi lekki uśmiech i ruszyła do kuchni.
W tym domu nikt się już nie uśmiecha. On też umiera....a wraz z nim jego domownicy. Miałem już wracać na górę, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
- Otworzę - krzyknąłem i ruszyłem do drzwi.
- Heeej - uśmiechnęła się Taylor i mocno mnie uściskała, a po niej Kim.
- Siema - Kyle przybił mi żółwika i po chwili wszyscy szliśmy na górę.
- Gdzie moja ślicznotka? - pisnęła blondynka, wchodząc do pokoju LOL.
Westchnąłem cicho idąc za nią.
- Może zostawimy dziewczyny i pójdziemy po prostu pogadać? - spytał kładąc rękę na moim ramieniu.
- Okej - wszedłem do pokoju i od razu podszedłem do LOL. - Idę z Kyle'em, zaraz wracam, okej? - pocałowałem ją w czoło.
- W porządku - uśmiechnęła się lekko. - Tylko nie pal - skrzywiła się.
Pocałowałem ją w usta i wyszliśmy z Kyle'em z domu.
- Jak się trzymasz? - spytał zmartwiony, wkładając ręce do kieszenie spodni.
Trzęsącymi rękoma wyjąłem papierosa z paczki i z trudnością go odpaliłem.
- Strasznie dużo ostatnio palisz - stwierdził.
- To mnie uspakaja - zaciągnąłem się i wypuściłem dym do góry.
- Siadamy? - spytał chłopak, widząc pobliską ławkę
Skinąłem głową, ale nie usiadłem.
- Więc co słychać? - ponowił pytanie, na co wzruszyłem tylko ramionami.
Spuściłem głowę, a po moim policzku spłynęła łza.
Chłopak głośno westchnął - Mogę jakoś pomóc? - spytał.
- Nam się nie da już pomóc - podniosłem głowę. - Nic się nie da zrobić - pociągnąłem nosem.
- Stary, tak bardzo chciałbym Ci pomóc... - wstał i mnie objął, klepiąc po plecach.
- Wiem, doceniam to. Dzięki - szepnąłem.
- Znaleźliście się w gównianej sytuacji, nie zasługujecie na to - pokręcił głową i cofnął się kawałek.
- Więc dlaczego? - zadrżał mi głos.
- Nie wiem, nie potrafię Ci pomóc. Cholera..
- Wiem...-zaśmiałem się bez humoru. - To kara, kara dla mnie. Za to, ze bawiłem się dziewczynami. Bawiłem się ludźmi, nikt mnie nie obchodził, aż ona stanęła mi na drodze.
- Justin...
- Nie, Kyle. Byłem dupkiem i teraz muszę za to zapłacić, szkoda, że musi to być ona.
- Życie nie jest wcale takie piękne..
- Życie jest do dupy - warknąłem idąc w stronę sklepu.
Weszliśmy do sklepu i od razu poszedłem na dział ze słodyczami. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do LOL.
- Tak?
- Chcesz coś ze sklepu? - zagryzłem wargi.
- Um...Chcemy coś ze sklepu? - spytała dziewczyny. - lody - usłyszałem Taylor.
- Więc lody i coś czekoladowego - potwierdziła LOL
- Okej.
- A! I Justin!
- Tak? - przewróciłem oczami, śmiejąc się.
- Nie śmiej się, tylko kup sobie gumę jak paliłeś - zachichotała.
- Wiem - parsknąłem. - Kocham Cię
- Ja Ciebie też - przesłała mi buziaka i rozłączyła się.
- Justin? - usłyszałem znajomy głos.
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem w tamtym kierunku.
- Dawno nie wiedziałam Cię w szkole - uśmiechnęła się Selena.
- Tak, cóż...- podrapałem się po karku, nie wiedząc co powiedzieć.
- Co u Loli? - uśmiechnęła się lekko.
Przełknąłem ślinę. - Dlaczego pytasz? - zmarszczyłem brwi.
- Wszyscy już wiedzą - poprawiła torebkę na ramieniu. - Strasznie mi przykro - zrobiła smutną minę.
- Przestań - prychnąłem. - Wcale nie jest Ci smutno.
- Naprawdę Justin. Jest mi strasznie przykro i czuję się okropnie, że byłyśmy dla siebie takie wredne - westchnęła.
Spojrzałem na nią zmieszany.
- Pozdrów ją ode mnie, przyjdę ją kiedyś odwiedzić - uśmiechnęła się pocieszająco, przytulając mnie i wyszła.
- Stary? - podszedł do mnie Kyle. - Co to przed chwilą było?
- S-Selena...
- Wiem..ale...dlaczego Cię przytulała? - zmarszczył brwi.
- Chce odwiedzić Lole
- Żartujesz? - zaśmiał się. - Chcą się pozabijać?
- Nie...mówiła...że jest jej przykro - pokręciłem głową.
- Cholera, więc ona jednak ma serce - prychnął.
- ta, chyba tak - powiedziałem oniemiały i ruszyłem w stronę kas.
- Stary, nie miałeś tu czegoś kupić?
- A! cholera - pokręciłem głową i wróciłem do półek ze słodyczami. Wziąłem dwie bombonierki, lody i gumy do żucia.
- Chcesz mi styć dziewczynę? - zaśmiał się chłopak.
- Spokojnie - parsknąłem. - Są dwie bombonierki, a one są trzy
Chłopak, przewrócił tylko oczami i zapłacił za zgrzewkę piw.
- Chcesz mi upić dziewczynę? - zaśmiałem się.
- Dokładnie taki mam plan! - parsknął.
Brakowało mi tego. Przyjaciele rzadko wpadają, bo Lola nie zawsze ma ochotę na odwiedziny, więc przychodzą raz na tydzień.
Zapłaciliśmy za zakupy i wyszliśmy. Znowu odpaliłem papierosa, delektując się zapachem tytoniu.
- Wykończysz się tymi papierosami - pokręcił głową chłopak.
- To mnie uspakaja - westchnąłem.
Tuż przed domem, wyrzuciłem niedopałek i szybko wziąłem gumę do żucia. Zacząłem ją szybko rzuć, żeby zniknął zapach palonego tytoniu.
- Nie oszukuj się, kretynie. Lola i tak wyczuje - zaśmiał się.
- Wal się - warknąłem, żując szybko gumę. - Chodź -kiwnąłem głową w stronę domu.
- Oh, Justin - na wejściu spotkaliśmy mame Loli. - Powiedziałam już LOL, więc jadę do Twojej mamy. Proszę, bądźcie cicho - lekko się uśmiechnęła i wyszła.
- Czy w tym domu ktoś się jeszcze uśmiecha? - spytał Kyle.
- Nie - wzruszyłem ramionami i weszliśmy do domu.
- Po piwie wszyscy będziemy się śmiali - parsknął.
- Lola nie dostaje - powiedziałem poważnie.
- Justin, odpuść - zaśmiał się.
Zacisnąłem mocno szczękę i otworzyłem drzwi od pokoju LOL.
- Panie - uśmiechnąłem się szeroko i od razu podszedłem do mojej piękności siedzącej na łóżku. - Kochanie - mruknąłem, nachylając się, żeby ją pocałować.
- Nie! - przystawiła mi palec do ust. - Najpierw wypluj gumę, umyj zęby i przebierz się - powiedziała stanowczo.
- Skarbie, nie paliłem - znowu próbowałem ją pocałować.
Uniosła brew.
- Dobra! - warknąłem i wyprostowałem się.
- Mamy alkohol - pisnęła Kim.
- Lola, nawet tego nie dotykaj! - ostrzegłem, szukając w szafie czystych ubrań.
- Idź się przebierz - zaśmiała się Taylor.
Wyjąłem rzeczy z szafki i poszedłem do łazienki.
Przebrałem się i umyłem zęby, kiedy już wróciłem do pokoju wszyscy siedzieli z piwem.
- Mówiłem, że masz tego nie brać - pokręciłem głową i podszedłem do dziewczyny na łóżku.
- Wyluzuj...to tylko jedno piwo - uśmiechnęła się, łapiąc puszkę obiema rękoma.
- Tobie wystarczy łyk piwa
- Justin, proszę - zrobiła słodkie oczka.
- Daj się dziewczynie zabawić - uśmiechnęła się Taylor.
Westchnąłem i usiadłem na łóżku obok LOL.
Czuję się jak za starych czasów. Gdzie nie mieliśmy tylu problemów. Objąłem ramieniem dziewczynę i wziąłem puszkę piwa do ręki.
- Chcesz czekoladkę? - zagryzła wargę, przystawiając czekoladkę do moich ust.
Uśmiechnąłem się i wziąłem ją do ust, przy okazji liżąc jej palce.
- Hej! Chyba powinniśmy wyjść - parsknęła Kim.
- Niee! - skrzywiła się LOL. - Może zostaniecie na noc? - uśmiechnęła się.
- O nie! Dzisiaj na pewno będziecie chcieli zostać sami - zaśmiał się Kyle.
- Awh! Lola się rumieni - pisnęła blondynka.
- Zamknij się - zaśmiała się.
Złapałem za jej twarz i obróciłem w moją stronę, po czym pocałowałem w usta. - Są zazdrośni - zaśmiałem się.
- Własnie, jesteście zazdrośni - zawtórowała mi dziewczyna, pijąc piwo.
- Spotkaliśmy Selene w sklepie - wypalił nagle Kyle.
Zacisnąłem mocno szczękę i spojrzałem groźnie na chłopaka.
- Czego chciała ta suka? - warknęła Kim.
- Kazała Cię pozdrowić - skierowałem słowa w stronę Loli.
- Co? - zakrztusiła się napojem.
- I przyjdzie Cię odwiedzić - dodałem.
- Żartujesz? - powiedziały wszystkie, zaszokowane.
- Chciałbym - zaśmiałem się bez humoru.
- O Boże - Lola przystawiła dłoń do ust. - Musi być w tym jakiś haczyk
- Skarbie, może faktycznie ma już dosyć tych kłótni
- Może liczy na Ciebie, kiedy mnie już nie będzie - warknęła.
Wszyscy zamilkli.
- Nie mów tak - potarłem jej plecy. - Skarbie, nie dzisiaj...- szepnąłem.
- O tym nie da się zapomnieć. - wstała i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.
Kurwa.
- Lepiej będzie jak już pójdziemy - westchnęła Kim, odkładając lody.
Spuściłem głowę, patrząc na puszkę.
- Tak, my już pójdziemy - odezwał się Kyle.
- Przepraszam..
- Nie, nie masz za co przepraszać - uściskała mnie blondynka, a po niej Kim.
- Wpadniemy jeszcze - chłopak poklepał mnie po ramieniu.- Trzymaj się, jak coś, to dzwoń.
- Ok - mruknąłem.
Po chwili w pokoju panowała absolutna cisza. Westchnąłem i wstałem, po czym zabrałem się za sprzątanie.
Kiedy wszystko było już wysprzątane, poszedłem do łazienki. Taka właśnie jest teraz Lola, cały czas zmienia jej się humor. Trzeba uważać na słowa. We wszystkim znajdzie zaczepkę, tak jak przed chwilą. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Oparłem rękę o ścianę, a o rękę oparłem głowę. Patrzyłem na swoje stopy, podczas gdy gorący strumień wody, spływał po moich plecach. Zamknąłem oczy, a po pliczkach zaczęły spływać łzy, mieszające się z wodą.
- Shh - usłyszałem za sobą i po chwili ręce Loli pojawiły się na moim brzuchu. - Przepraszam - szepnęła, przystawiając usta do mojego ramienia. - Przepraszam, że wyżywam się na Tobie, że co chwile mam inne humory, że...że jeszcze żyję i musisz się ze mną użerać.
Natychmiast się odwróciłem i przygwoździłem dziewczynę do ściany.
- Nigdy więcej tak nie mów - syknąłem. - Nigdy więcej -wycedziłem przez zaciśnięte zęby, tuż przy jej ustach.
- Naprawdę...przepraszam...- zamknęła oczy i pocałowała mnie delikatnie. - Kocham Cię - szepnęła mi w usta, łapiąc za tył mojej głowy.
- Ja Ciebie też - pogłębiłem pocałunek, przenosząc ręce na jej okrągłe pośladki.
- Proszę, niech to nie będzie Selena..
- Jesteś tylko Ty - docisnąłem jej biodra do swoich.
- Jeszcze przez chwilę - powiedziała drżącym głosem.
- Nie mów tak..- pokręciłem głową i wziąłem ją na ręce, przycisnąłem do ściany, pochyliłem się i wziąłem jej sutka do ust, kręcąc na nim językiem i delikatnie go przygryzając.
- Justin - jęknęła, wplatając palce w moje włosy.
Wypuściłem jej sutka z ust i wziąłem się za drugiego.
- O Boże, kochanie - sapnęła.
- Bądź cicho - zamruczałem przy jej piersi.
- Wejdź we mnie, teraz - mruknęła.
Wyprostowałem się i zacząłem całować jej szyję.
- Nie mam prezerwatywy.
- Już dawno ich nie używamy - Złapała za moją twarz i nakierowała ją na swoje usta.
Wziąłem penisa w dłoń, nakierowałem na jej wejście i powoli w nią wszedłem.
- O Boże - pisnęła i wtuliła głowę w moje ramie.
Uśmiechnąłem się i zacząłem coraz szybciej poruszać biodrami.
- Cholera, kochanie - mruknąłem w jej szyję, lekko ją przygryzając.
- J-Justin! - jęknęła i mocno wbiła paznokcie w moje plecy.
- Musisz być cicho, albo Twój bart nas usłyszy - jęknąłem cicho i zacząłem coraz szybciej ruszać biodrami. - Kurwa - zakląłem pod nosem i wpiłem się w usta dziewczyny.
- Tak bardzo Cię kocham - pisnęła w moje usta.
- Ja Ciebie też - warknąłem.
- Kurwa! - wrzasnęła, na co od razu zatkałem jej usta.
- Shh! - szepnąłem, nie zwalniając. Czułem jak jej ścianki zaciskają się na moim penisie.
Zamknąłem oczy i zacząłem całować jej barki, nadal trzymając rękę na jej ustach. Po chwili dziewczyna mocno wbiła paznokcie w moje plecy i wygięła się w łuk. Spojrzałem na nią, uśmiechając się i zaraz po niej doszedłem. Powoli ją opuściłem, ale nadal trzymałem w pasie.
- Jesteś cudowny - wydyszała, uśmiechając się.
- Wiem - zaśmiałem się.
- I skromny - pocałowała kącik moich ust.
Po skończonym prysznicu, od razu położyliśmy się do łóżka.
- Więc, dobranoc - pogłaskała dłonią mój policzek.
- Dobranoc, aniołku - uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem krótko jej usta.
*Lola*
Po dwóch tygodniach
Czuję się coraz gorzej. Jest mi cholernie źle, ze jestem takim obciążeniem dla wszystkich. Życie jest do dupy. Nie rozumiem co takiego zrobiłam. Cym zawiniłam, że muszę już odejść z tego świata. Nie chcę jeszcze odchodzić. Nie spróbowałam jeszcze wszystkiego. Chcę wyjść za mąż. Chcę mieć dzieci, psa, własny dom, pracę...Justina. To nie fair. Mój czas się kończy. Zegar tyka. Staram się wykorzystać każdą sekundę najlepiej jak mogę...Dopiero teraz dostrzegam jak cenne jest życie. Nie rozumiem jak można popełnić samobójstwo, podczas gdy inni muszą walczyć, żeby przeżyć. To okropne! Nie doceniamy tego co mamy. Nagle po pokoju rozległo się pukanie. Szybko otarłam oczy i pociągnęłam nosem.
- Proszę!
Do pokoju weszła Selena aka. Królowa suk.
- Hej - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Czego chcesz? - warknęłam.
- Lola...chcę przeprosić - stanęła przy moim łóżku.
Prychnęłam. - Liczysz na Justina, kiedy mnie już nie będzie?
- Nie - pokręciła głową. - Już dawno zrozumiałam, że Justin jest Twój. Jest mi po prostu źle z tym, że byłyśmy dla siebie takie wredne, bez powodu - powoli usiadła obok mnie. - Naprawdę, przepraszam za to, że byłam taką suką. Byłam po prostu zazdrosna - spuściła wzrok. - Masz wszystko jesteś piękna, masz przyjaciół...kochaną rodzinę...kochanego chłopaka. A ja? Ja musiałam się zadowolić fałszywymi przyjaciółkami. - pokręciła głową. - Przepraszam - westchnęła i popatrzyła na mnie. - To nie jest fair co Cię spotkało, nie zasłużyłaś na to. - schowała kosmyk moich włosów za ucho.
Po moich policzkach, zaczęły spływać strumieniami słone łzy. Nieoczekiwanie mnie przytuliła, co mnie kurewsko zaskoczyło.
- Przepraszam - pisnęła.
Niepewnie ją objęłam, patrząc na drzwi, w których stał Justin. Chłopak kiwną głową i po cichu się wycofał.
- W porządku - szepnęłam, głaszcząc jej plecy.
- Wybacz mi - pociągnęła nosem.
- Wybaczam - mruknęłam.
Dziewczyna powoli się ode mnie odsunęła, ocierając wierzchem dłoni policzki.
- Jesteś taka dobra... - pokręciła głową. - Przykro mi, że to musiało spotkać akurat Ciebie - szepnęła, wstając. - Dziękuję - powiedziała drżącym głosem.
W milczeniu patrzyłam jak odchodzi. Kiedy już jej nie było w drzwiach pojawił się Justina. Spojrzałam na niego i wybuchłam głośnym płaczem. Chłopak szybko do mnie podszedł i mocno przytulił.
- Co Ci powiedziała? - warknął.
- Ona, ona mnie przeprosiła - wyszlochałam, wtulając się mocno w niego. - Justin...ja nie chcę. Nie chcę Cię zostawiać. Boże! Nie pozwól mi odejść. Błagam - nie mogłam przestać płakać. Łzy cały czas na nowo wylewały się z moich oczu. - Błagam! Chcę zostać...z Tobą - wyszlochałam.
- Przepraszam, przepraszam, że nic nie mogę zrobić - zaczął mną kołysać.
- Kocham Cię, bardzo mocno!
- Wiem kochanie, wiem - również zaczął płakać.
- Boję się. Justin, bądź przy mnie! Nie pozwól mi odejść samej. - wydyszałam. - Obiecaj..
- Obiecuję - pocałował moją szyję. - Nigdy nie będziesz sama. Nigdy
*Justin*
Po miesiącu
Niecałe cztery miesiące temu rozpoznano u Loli raka. Każdego dnia po przebudzeniu sprawdzam czy jeszcze oddycha. Boję się to robić, że w końcu obudzę się i ona już nie będzie oddychała. Nie mogłem zasnąć. Dochodziła 5. Cały czas przyglądałem się jej. Była taka piękna, niewinna. Anioł. Wpadłem na pewien pomysł. Jestem wariatem! Ale zrobię to! Wstałem, szybko ubrałem bluzkę i zbiegłem na dół. Włożyłem buty i wybiegłem na zewnątrz, od razu wsiadając do samochodu. Jechałem jak najszybciej. W końcu zaparkowałem pod domem. Wysiadłem z samochodu i zacząłem mocno walić w drzwi. No co? Nie miałem czasu, żeby wziąć klucze. Po chwili w drzwiach stanęła zaspana i przerażona mama.
- Justin? - spytała niepewnie.
- Mamo, daj mi ten pierścionek, który dostałaś od taty...- wydyszałem. Moje serce przyspieszyło do maksimum.
- C-co? Justin, dobrze się czujesz?
- Mamo! Daj mi ten pierścionek! - warknąłem. - Nie mam czasu!
- D-dobrze - zająknęła się i poszła w głąb domu.
Spojrzałem na zegarek na nadgarstku. 6, kurwa mać. Poczułem dziwną gulę w gardle. Nerwowo stukałem nogą, aż w końcu przyszła mama.
- Proszę - dała mi pierścionek.
- Dziękuję - pocałowałem ją w policzek i szybko pobiegłem do samochodu.
Musiałem się zatrzymać na czerwonym. Sięgnąłem do kieszeni i spojrzałem na pierścionek, który tata dostał od swojej mamy i dał go mojej, a ja mam go dać swojej przyszłej narzeczonej, którą będzie Lola. Tak mam zamiar się jej oświadczyć. Nigdy nie byłem tak pewien jak dzisiaj. Jeśli ma już...jeśli Bóg ma ją zabrać do siebie, to niech zabierze ją jako Lolę Bieber. W końcu ruszyłem. Po chwili byłem już pod domem Loli. Wszedłem po cichu i pobiegłem na górę. Leżała w tym samym miejscu co ją zostawiłem. Uśmiechnąłem się lekko i powoli podszedłem do łóżka. Cholernie się boję.
- Lola - szepnąłem.
Nic.
- Kochanie - powiedziałem nieco głośniej. Ma gruby sen.
- Lola - powiedziałem głośno.
Zmarszczyłem brwi i nachyliłem się nad nią, żeby potrząsnąć jej ramieniem. Nic! Złapałem obiema rękoma za jej ramiona i zacząłem nią trząść.
- Kochanie, proszę obudź się! Lola! - łzy zaczęła zamazywać mi obraz.
- Skarbie, nie. Jeszcze nie teraz. Lola - usiadłem na łóżku i mocno ją do siebie przytuliłem. Jej ciało było bezwładne.
- Lola! Jeszcze nie teraz! - wrzasnąłem. - Lola, obudź się, kurwa!
- Co się stało? - do pokoju wbiegł zaspany Max.
Spojrzałem na niego załzawionymi oczami i zaraz znowu na Lolę.
- Mamo! - krzyknął.- Mamo! - krzyknął jeszcze głośniej.
Po chwili do pokoju przybiegła jego mama.
- O Boże! Nie! - ryknęła, upadając na kolana. - Moje dziecko! - krzyknęła i mocno przytuliła do siebie Maxa.
Skuliłem się, płacząc w ramie dziewczyny.
- Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie czas. Miałaś za mnie wyjść - szepnąłem jej do ucha, ściskając w ręce pierścionek.
Rycze nmg uwierzyć nie dociera to do mnie :(
OdpowiedzUsuńKurwa nie! Ona...nie wierzę
OdpowiedzUsuńNo i co dziewczyno narobilas ? Kurwa mac kocham to opowiadanie ze teraz siedze i rycze jak opetana czaisz ? Ja pierdole nie moge , noe moge uwoerzyc ze ona nie zyje to jest obled . Czytam od poczatku twoje opowiadanie tejak i Jessice i co ? I kurwa masz talent jak malo kto :o wszystko pieknie opisane wzbudza we mnie emocje jak cholera .. boze jak moglas mi/nam to zrobic ? Jezeli on bd z Selena to bd masakra chociez powiedzial , ze tylko ona i taka mam nadzieje , chociaz moze byjeszcze z Kim :)
OdpowiedzUsuńDziekuje za takie cudowne opowidanie ono jest przepiekne i nawet teraz gdy ro pisze placze . Powiem tylko tyle Dziekuje, ze jestes. :*
Ja pierdole ona umarła ja tak kocham tego bloga że aż płacze i nie mogę się ogarnąć na prawdę kocham tego bloga jestem z tb od początku choć nie dodaje komentarzy to mój pierwszy komentarz i naprawdę chce ci podziękować za to ze piszesz
OdpowiedzUsuńjezu przez cibie rycze jak opętana ;( normalnie nie wierze że akurat teraz umarła ohh ja nie mogę noo ;( będzie 2 zakończenie?
OdpowiedzUsuńBłagam niech ona nie umiera proszę cię !!!!!! ryczę nie mogę przestać BŁAGAM BŁAGAM BLAGAM !!!!!!
OdpowiedzUsuńNieeeeeeee
OdpowiedzUsuńOjej. Emocje ;c
OdpowiedzUsuńO Boże NIE!!!!! rycze..... ja do końca miałam nadzieje na jakiś cholerny cód! a tu co.... nie moge po prostu...
OdpowiedzUsuńTż na to liczyłam... <3 Ale nie mmogę uwierzy, że to... koniec. @myboyakabiebs
UsuńRyczę jak debilka.Jak mogłaś??? Ona miała wyjść za Justina i jakimś cudownym sposobem wyzdrowieć.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ! Masz niesamowity talent !!! Cudownie piszesz !
OdpowiedzUsuńRycze jak wariatka, czemu oni mie moga byc szczęśliwi?
OdpowiedzUsuńMa ktoś chusteczki? Miałam nadzieje, że przeżyje.. Chociaż jedno opowiadanie mogłoby zakończyć się dobrze:c
OdpowiedzUsuńRyczę jak głupia :'( To nie może się tak skończyć :'( on chciał się jej oświadczyć chciał żeby była Lolą Bieber, on ją tak mocno kocha! :'( Dlaczego ona?! DLACZEGO?! :'( Opowiadanie jest świetne ale takie smutne...byli tak szczęśliwi i nagle ta choroba to takie smutne :'( Ciągle ryczę :'( KC :* @annie_pilch
OdpowiedzUsuńNiech się Chociarz octknie i niech jej się oswiadczy tylko o to proszę :'( !!! <3
OdpowiedzUsuńPoryczłam się. I to jest pierwszy blog na którym rycze a nie jest mi tylko smutno. Kocham to opowiadanie <3 / @PoliShSWaG_
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKuzwa placze jak opetana.. czemu ona umarla czemu nie wyzdrowiala.. szkoda ze juz koniec :(:(
OdpowiedzUsuń@kasiulek981
Kurwa mam jakiś napad płaczu.! OMFG nie wierze że to sie stało i to jeszcze w takim momęcie :'(
OdpowiedzUsuńnie wierze... czytając to miałam nadzieję, że zdąrzy jej się zaręczyć... niestety...
OdpowiedzUsuńrycze jak opętana serio... boże nigdy tak nie płakałam, dobra, na Dangerze, jak się rozstawali.. więc możesz wywnioskować, że twój blog jest niemal tak dobry jak Danger :> Miałam taką wielką nadzieje że się jej oświadczy, ale AKURAT WTEDY MUSIAŁA UMRZEĆ ;CCCCCCCC KOCHAM CIĘ ALE ŁAMIESZ MI SERCE ;C
OdpowiedzUsuńBoże ryczę jak jakaś chora.Boże święty .....:c
OdpowiedzUsuńBoze. Umarla i to jeszcze w takim momencie. nie wyrabiam psychicznie az brakuje mi lez
OdpowiedzUsuńniech się okaże że jednak żyje proszę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOby jeszcze żyła! :'(
OdpowiedzUsuńW takim momencie? Serio? Miał sie jej oswiadczyć a ona miała się zgodzić!!! Świetnie piszesz
OdpowiedzUsuńRyczę jak głupia.. ona nie może umrzeć.. nie teraz jak miała wyjść za Justina... Płaczę.. :((((
OdpowiedzUsuńJprd. Ryczę :( I nie mogę przestać już dobre 10 minut :( Kocham cię <3
OdpowiedzUsuńnie możesz zrobić tak:
OdpowiedzUsuńOna się obudzi/uratują ją i wyjdzie za Jusa i będzie Happy.Nie musisz tego tak kończyć!!!
Czytałam to na lekcji a pani:Czemu płaczesz
na to ja:Tak poprostu....
Jak nie chcesz pisać to moge za cb skończyć...
boże jak ja rycze , nie mogę sie opanować.
OdpowiedzUsuńNie mogę powstrzymać łez :( .
OdpowiedzUsuńProsze nie .... to nie fair tak nie można .......... kochałam ten blog ...... ich związek był taki prawdziwy , a teraz jej nie ma ...... rycze i nie moge się ogarnąć :-(
OdpowiedzUsuńRYCZE ;<
OdpowiedzUsuńOMG Rycze :'((((((
OdpowiedzUsuńNie no proszę zmień to niech ona nie umiera ona mysi żyć błagam ! Ona nie umarła ona żyje proszę zmień to ! On ja kocha przecież on sam się chyba zabije . Kurwa błagam zmień to !
OdpowiedzUsuńProszę.. ona musi żyć.. proszę...! Ja się załamie jak ona umrze.. Lol tylko spała.. Justin ją obudzi.. i będzie wszystko w porządku PROSZĘ.. !
OdpowiedzUsuńCyba kurwa bęcze!!!!!!!!!!!!!!! :'(
OdpowiedzUsuńPROSZĘ NIECH NIE UMIERA :< BARDZO CIĘ O TO PROSIMY <3 ZMIEŃ TO PROSZĘ PRZECIEŻ ONI BYLI BY TACY IDEALNI :<< NIECH SIĘ OKAŻE ŻE TYLKO SPAŁA ! PROSZĘ CIĘ NIECH ONA ŻYJE !
OdpowiedzUsuńBŁAGAM NIE KOŃCZ TEGO W TEN SPOSÓB <3 ZACZĘŁAM CZYTAĆ TWOJEGO BLOGA NIEDAWNO I WIEM ŻE PRZYKRO CI JAK NIE KOMENTUJĄ. OBIECUJE CI ŻE BĘDĘ POLECAĆ TWOJĄ STRONĘ JAK TYLKO BĘDĘ MOGŁA ALE PROSZĘ NIECH LOL NIE UMIERA :<<<<<
OdpowiedzUsuńBłagam niech ona nie umiera proszę cie . Kocham tego bloga i nie mogę w to uwierzyć . Wiem że masz zaplanowane jak ma sie skończyć ale to jest po prostu ... straszne nie możesz tego tak szkończyć przynajmniej żeby za Jusa wyszła . Niech ona sie jakimś cudem obudzi albo nie ją reanimują albo chuj wie co ale niech ona nie umiera teraz proszę !!! To jest prawie tak dobre jak "danger" czy "bronx" a temu nie łatwo dorównać tobie sie udało więc nie kończ tego jej śmiercią błagam cie !
OdpowiedzUsuńNie, nie rób nam tego jeszcze. Jeszcze nie teraz. Nie jesteśmy na to gotowe. Kochamy Lolę. Ona nie może teraz odejść
OdpowiedzUsuńPierwszy raz się popłakałam na tym opowiadaniu a u mnie z płakaniem to bardzo słabo. Praktycznie w ogóle nie płacze
OdpowiedzUsuńPłacze jak opętana :( to nie może się tak skończyć nie nie nie. :c ZMIENIĆ TO POPROSZĘ :( BŁAGAM ONA MA ŻYC :C
OdpowiedzUsuńEhh załamanie psychiczne to jest jedyne określenie .. rycze i rycze muszę przyznać , że do żadnego opowiadania nie przywiązywałam uwagi (może oprócz tego gdzie na końcu był wypadek bo uderzył w nich tir i zgineli [*] ) Opowiadanie na początku słodkie , każda dziewczyna chce przeżyć taką miłość . Pod koniec gdy wiadomo o tym , że Lola ma raka to opowiadanie zaczęło mieć inne znaczenie , poczułam , że zapewne gdzieś w którejś rodzinie zdarzyło się to zdarzyła się historia z chorobą teraz wiem jaki ból czuje rodzina ;/ . Najgorsze jest to , że rak na prawdę przechodzi na co drugie pokolenie , właśnie teraz zdałam sobie sprawę , że ja jestem drugim pokoleniem (moja babcia ma raka-złośliwego) .. ; /
OdpowiedzUsuńBoże.. Ja, ja nie wierzę. To się na prawdę stało.. ona.... W takim momencie.. Liczyłam na cud, chociaż na to, że się jej oświadczy... A tu co... Nie mogę przestać ryczeć... O Mój Boże :"(
OdpowiedzUsuń"- Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie czas. Miałaś za mnie wyjść - szepnąłem jej do ucha, ściskając w ręce pierścionek."
OdpowiedzUsuńKocham cię dziewczyno, za to że pisałaś to z taką wytrwałością. Mam nadzieje że mój komentarz nie zginie wśród pozostałych i go przeczytasz... kocham cię za to opowiadanie... i płaczę... @myboyakabiebs
JA PIERDOLE!!!!!!!! TAK CHOLERNIE CIĘ KOCHAM I NIENAWIDZĘ! RYCZĘ JAK POJEBANA!!!!! DOPIERO 3 OPOWIADANIE, KTÓRE DOPROWADZIŁO MNIE DO ŁEZ! ZNAJDĘ CIĘ I KURWA OSOBIŚCIE ZABIJĘ!!! AAAAAAAA!!! TO JEST CUDOWNIE!!! PRZEPRASZAM, ŻE CI GROŻĘ.. NO ALE KURWA!!!!!!!! TO BOLI JAK CHOLERA! JA PRZEŻYWAM TE EMOCJE!!! AKCJA Z PIERŚCIONKIEM............................ MASAKRA ♥ KOCHAM CIĘ!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJeju ryczę jak głupia XD Kocham cię za to opowiadanie, już nie mogę się doczekać natępnego, ale z drugiej strony szkoda, że to się kończy :C Nieważne, jesteś wspaniała <3
OdpowiedzUsuńBOŻE, BOŻE..........TAK BARDZO RYCZĘ, NAJPIĘKNIEJSZE OPOWIADANIE NA ŚWIECIE, KOCHAM CIĘ, JESTEŚ WSPANIAŁA, NAPRAWDĘ, BĘDĘ BRAŁA Z CIEBIE PRZYKŁAD, UMIESZ NAS ZAINTERESOWAĆ I DOPROWADZIĆ DO ŁEZ. :( UMIERAMY RAZEM Z LOLĄ,PROSZĘ, ZMIEŃ ZAKOŃCZENIE, BŁAGAM...
OdpowiedzUsuńRYCZĘ ! UWIELBIAM CIĘ <3
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam jak teraz skończysz. Pozwól się chociaż oświadczyć Justinowi <33
OdpowiedzUsuńCzyli to juz koniec tego opowiadania..? :((( jejku ryczę jak pojebana...:(((((
OdpowiedzUsuńjezy rycze tak bałam sie to przeczytać, w końcu to zrobiłam i się trzęsę pokochaąłm te opowiednie jak dangera czu bronxa, niesamowite..
OdpowiedzUsuńjezu, tak cholernie cudowny! : c . płacze . : C
OdpowiedzUsuńOna nie może umrzeć! Ten opowiadanie jest zbyt cudowne, żeby je zakończyć! Nie rób nam tego! Kochamy Justina i Lolę <3
OdpowiedzUsuńŚlicznie piszesz, ale nie rozumiem dlaczego chcesz zakończyć bloga! Zobacz jaki sukces już osiągnęłaś! Tak dużo ludzi go czyta! Dziewczyno! Nie kończ tego!
OdpowiedzUsuńSmutne troszkę :C
OdpowiedzUsuńRycze... Proszę cię... Pisz, Rycze jak opętana.. pisz, robisz to świetnie...
OdpowiedzUsuńNie kończ jeszcze tego opowiadania, bo jesteś w tym świetna! <3
OdpowiedzUsuńJa płaczę : ccc Sądziłam że zdoła się jej oświadczyć. : C Że się jeszcze pobiorą. : C TO nie może być koniec :CCCC
OdpowiedzUsuńBŁAGAM CIĘ, TYLKO NIE KONCZ....
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu zepsuł mi si tel.i usunęły wszystkie opowiadania, a ponieważ to jest moje ulubione wręcz płakałam(tak jak teraz) pytałam się WSZYSTKICH co prowadzą tlumaczenia i opowiadania o jb. Szukałam go od początku wakacji. Dziś o 21.38 pewna dziewczyna napisała mi ze zna to opowiadanie :D skakalam ze szcześcia :))) po tym rozdziale się tak poryczalam ze myślałam ze serce mi pęknie :(( kocham cię !!!!
OdpowiedzUsuńNieee!
OdpowiedzUsuńPłacze jak większoś tutaj :(
OdpowiedzUsuńŻycie jest tak bardzo nie sprawiedliwe :/
Czekam na nn :(
BŁAGAM NIECH ONA NIE UMIERA BŁAGAM !!! ;C RYCZE JAK TO CZYTAM BŁAGAM !! ;C ;C
OdpowiedzUsuńPrzez cały rozdział starałam się być silna i nie płakać ale w momencie kiedy Justin wpadł na swój genialny pomysł popłakałam się. A kiedy przeczytałam, że Lola nie żyje..... o boże topię się we własnych łzach.
OdpowiedzUsuńPowiem jedno... tak jak nigdy nie płaczę przy blogach nawet tych smutnych to ten rozdział... nie mam słów. I jeszcze ta ostatnia wypowiedź Justina..."miałaś za mnie wyjść" po prostu... ughhh serio nie wiem co napisać. Mam nadzieję że to czytasz, bo rozdział by dość dawno opublikowany.
OdpowiedzUsuńJesteś taką wredną małpą ! :/ Czytam to 10 raz i zakażdym razem ryczę . :/ On miał się jej oświadczyć ! :'( KOCHAM CIĘ <3
OdpowiedzUsuń:'o mam całą mokrą poduszkę od płaczu.. Nie, to opowiadanie jest takie piękne. Czemu ludzie umierają? Czemu najczęściej umierają te osoby które dokonały tak wiele pięknych czynów w swoim życiu lub poprostu uszczęśliwiały dużo osób...
OdpowiedzUsuńRozryczalam sie jezu :(((((
OdpowiedzUsuń