*Savannah*
W końcu doleciałam. Ledwo się trzymam, ale muszę dać radę. Wsiadłam do taksówki i odjechałam spod lotniska. Podałam kierowcy adres i po czterdziestu minutach byłam na miejscu. Mężczyzna wypakował moje bagaże, wziął pieniądze i odjechał. Stałam przez chwilę przed domem i wpatrywałam się w niego tępo. Tak dawno mnie tu nie było, a on nic się nie zmienił. Lewy kącik ust lekko drgnął, lecz zaraz ustąpił. Już nie potrafię się uśmiechać. Nie mam do tego powodu. Zagryzłam nerwowo wargę i zadzwoniłam domofonem. Obejrzałam się jeszcze za siebie i spostrzegłam grających chłopaków, no dobra...teraz nie grali tylko perfidnie się na mnie gapili i głupio uśmiechali.- Ej! Shawty! - krzyknął blondyn trzymający piłkę do kosza.
Spojrzałam na nich jeszcze raz, wystawiłam rękę do góry i pokazałam im środkowy palec. Teraz mój wzrok przykuła babcia stojąca w drzwiach.
- Savannah? - spytała kobieta bacznie mi się przyglądając.
- Babcia - jęknęłam.
Nie wytrzymałam. Do moich oczu zaczęły cisnąć się łzy. Szybko otworzyłam bramkę i wbiegłam po niewielkich schodkach do babci. Mocno się w nią wtuliłam i zaniosłam płaczem.
- Spokojnie malutka - uspakajała mnie babcie głaszcząc po głowie.
- Babciu...ja nie potrafię...nie poradzę sobie bez niego - wydukałam
- Wejdźmy - szepnęła babcia i zaciągnęła mnie do domu.
- A..a bagaże? - jęknęłam.
- O nie się nie martw - uśmiechnęła się ciepło kobieta. - Jesteś pewnie zmęczona, idź się prześpij kochanie, bo teraz na nic mi Twoje roztrzęsione opowieści - powiedziała głaszcząc mnie po głowie.
- Dzięki - szepnęłam i skierowałam się do salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie, na której uwielbiałam spać. Wolałam tę kanapę od łóżka, które znajdowało się na górze. Położyłam się i od razu przykryłam kocem. Byłam tak zmęczona, że nie miałam nawet problemów z zaśnięciem.
*Justin*
- Jest moj..-nie dokończył Ashton, kiedy wybiłem mu piłkę z rąk.
- Chciałeś powiedzieć: moja - zaśmiałem się szelmowsko.
- Stary, zachowałeś się jak cipka! - warknął, rzucając we mnie piłką, ale w miarę szybko zdążyłem ją złapać.
- Och, przestań płakać. - wydąłem dolną wargę. - W szkole jest pełno lasek, możesz sobie wybrać którą chcesz. Zresztą, albo mi się wydawało, albo pokazała Ci środkowy palec - zaśmiałem się.
- Christian! - krzyknęła Pani Grey
- Zaraz się dowiem, co to za ślicznotka - puścił nam oczko Chris i podbiegł do kobiety, po czym wszedł do jej domu z walizkami.
- Bieber, odpuść masz przecież Victorie. - pokręcił głową, Ashton
- Victoria jest na chwilę, ale czekaj...czy ktoś tu ma ból dupy? - parsknąłem, odbijając piłką.
- Przestań się tak bawić laskami, bo w końcu tego pożałujesz.
- Odezwał się! Pieprzony obrońca kobiet. - warknąłem.
- Gramy! - krzyknął Christian podbiegając do nas z piernikiem w dłoni.
- Co to za ślicznotka? - spytałem na wejściu
- Jaka ślicznotka? - zdziwił się blondyn
- Kurwa! Miałeś się dowiedzieć jak się nazywa ta dziewczyna.
- Sorry, zapomniałem - wykrzywił usta w półuśmiechu.
- Chciałeś powiedzieć: moja - zaśmiałem się szelmowsko.
- Stary, zachowałeś się jak cipka! - warknął, rzucając we mnie piłką, ale w miarę szybko zdążyłem ją złapać.
- Och, przestań płakać. - wydąłem dolną wargę. - W szkole jest pełno lasek, możesz sobie wybrać którą chcesz. Zresztą, albo mi się wydawało, albo pokazała Ci środkowy palec - zaśmiałem się.
- Christian! - krzyknęła Pani Grey
- Zaraz się dowiem, co to za ślicznotka - puścił nam oczko Chris i podbiegł do kobiety, po czym wszedł do jej domu z walizkami.
- Bieber, odpuść masz przecież Victorie. - pokręcił głową, Ashton
- Victoria jest na chwilę, ale czekaj...czy ktoś tu ma ból dupy? - parsknąłem, odbijając piłką.
- Przestań się tak bawić laskami, bo w końcu tego pożałujesz.
- Odezwał się! Pieprzony obrońca kobiet. - warknąłem.
- Gramy! - krzyknął Christian podbiegając do nas z piernikiem w dłoni.
- Co to za ślicznotka? - spytałem na wejściu
- Jaka ślicznotka? - zdziwił się blondyn
- Kurwa! Miałeś się dowiedzieć jak się nazywa ta dziewczyna.
- Sorry, zapomniałem - wykrzywił usta w półuśmiechu.
*Savanna*
Leniwie otworzyłam oczy i lekko się uśmiechnęłam widząc Babcię oglądającą serial. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Od tygodnia tak dobrze mi się nie spało. Zawsze budziłam się z krzykiem, to pewnie przez zmęczenie tak padłam.
- Cześć Babciu - uśmiechnęłam się do starszej kobiety
- Cześć Skarbeńku, zrobić Ci coś do jedzenia? - spytała wstając z fotela.
- Nie, dziękuję- starałam się jakoś uśmiechnąć.
Poskładałam koc i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i momentalnie zaczęły mi płynąć łzy po policzkach. Szybko je starłam i przemyłam twarz zimną wodą, która od razu mnie obudziła.
- Przyjechałaś tu, żeby zacząć od nowa - szepnęłam do siebie.
Zeszłam na dół do babci, całkowicie zapomniałam o walizkach.
- Babciu, gdzie moje walizki?
- Christian zaniósł je na górę do twojego pokoju - uśmiechnęła się ciepło.
- Christian Beadles? - spytałam z niedowierzaniem
- Christian Beadles? - spytałam z niedowierzaniem
- Mhm - uśmiechnęła się kolejny raz.
O kurcze, całkiem zapomniałam, że mieszka na tej samej ulicy co babcia. Muszę go odwiedzić, ale na pewno nie teraz. Poszłam na górę, otworzyłam drzwi od mojego starego pokoju. Lekko się uśmiechnęłam.
- Nic się nie zmieniło - szepnęłam do siebie. Rozpakowałam walizki, wszystko poukładałam w szawkach. Wyjęłam bluzę, spodenki, i bluzkę na ramiączkach. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic, żeby odświeżyć się trochę po męczącym dniu i wylać kolejny raz morze łez. Wyszłam owinięta w ręcznik i poszłam do pokoju ponieważ zapomniałam bielizny. Spojrzałam na siebie w lustrze. Mam gdzieniegdzie blizny, ale nikt nie musi o nich przecież wiedzieć. Co prawda nie wszystkie zakryję, jak tą na policzku. Dotknęłam ją delikatnie dłonią i na nowo zaczęłam płakać.
- Wszystko od nowa - szepnęłam do lustra.
Ubrałam szybko bieliznę i ciuchy, przejrzałam się w lusterku i zeszłam na dół.
- Odgrzałam Ci pierogi - uśmiechnęła się kobieta, niosąc talerz z parującymi pierogami.
- Mówiłam, że nie jestem głodna - westchnęłam.
- Tak Ci się tylko wydaje, zaraz zobaczysz jaka byłaś głodna - zaśmiała się, stawiając talerz na stole.
- Dziękuję - pocałowałam ją w policzek i usiadłam przy stole.
- Więc zostajesz ze mną? - uśmiechnęła się szeroko.
- Tak - skinęłam głową, krojąc gorące pierogi.
- Cieszę się bardzo! Jak się czujesz? - położyła rękę na mojej wolnej ręce.
- Lepiej - spuściłam głowę.
- Och, kochanie! - westchnęła smutno, klepiąc moją rękę.
Wstałam i mocno przytuliłam się do kobiety, zanosząc się płaczem.
- Tak mi przykro, skarbie. Nic nie wiedziałam - zaczęła mnie klepać po plecach.
- Nie umiem sobie z tym poradzić - pociągnęłam nosem.
- Teraz zaczniesz wszystko od nowa - szepnęła, odsuwając mnie kawałek. - Nie możesz ciągle zastanawiać się nad tamtym dniem. Zostaw go w Atlancie. Tu możesz zacząć wszystko od nowa, tak jak chcesz. Masz czystą kartę, ale nie możesz się ciągle cofać. Idź naprzód! A teraz weź się w garść, jesteś za śliczna, żeby płakać.
Starłam łzy z policzków i lekko się uśmiechnęłam.
- Dziękuję - pocałowałam ją w policzek i usiadłam przy stole.
- Jutro pójdziemy do szkoły po spis książek i wszystko kupimy - uśmiechnęła się ciepło.
- Kiedy zaczynam szkołę? - spytałam, przełykając jedzenie.
- W tym tygodniu.
Po zjedzonym posiłku, poszłam pozmywać naczynia.
- Mam do Ciebie prośbę, poszłabyś do Pani Beadles? Zaniesiesz jej coś
- Dobrze - uśmiechnęłam się, wycierając ręce w ręcznik leżący na blacie.
Babcia podeszła do szafki i wyjęła z niej coś w worku, a później wyszła z kuchni. Wzięłam głęboki wdech, przeczesałam ręką włosy i poszłam za kobietą.
- Tu masz ciasto i kilka obrusów - podała mi siatkę.
- Robisz obrusy?
- Tak - uśmiechnęła się szeroko. - Dla sąsiadów i dla kościoła.
- To miło - lekko się uśmiechnęłam, biorąc siatkę od babci.
- Pamiętasz gdzie mieszka Christian? - spytała, zachrypniętym głosem.
- Jasne - skinęłam głową, kierując się do wyjścia. - To idę, pa! - krzyknęłam i wyszłam.
- Chyba pamiętam gdzie to jest - szepnęłam do siebie, wkładając słuchawki do uszu.
Puściłam muzykę i spokojnym krokiem szłam przed siebie, rozglądając się na boki, chłopaków brak, którzy do mnie machali, za to zauważyłam, że dosłownie obok nas mieszkają przesłodkie dzieci. Dziewczynka i chłopczyk.
- Jazy! - krzyknęła kobieta. - Chodź na chwilę do domu.
- Idę! - pisnęła mała dziewczynka i pobiegła do domu.
Uśmiechnęłam się szeroko, ale zaraz spoważniałam i szłam dalej, aż zobaczyłam skrzyknęła na listy z nazwiskiem BEADLES. Otworzyłam furtkę i weszłam po schodkach. Trochę się denerwuję. W zasadzie nie wiem czego się boję, ale jedna...ugh nieważne. Zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy. Nikt nie przychodził. Zapukałam jeszcze raz, ale dalej nic. Zrezygnowana zeszłam ze schodków i wtedy usłyszałam otwierające się drzwi.
Zmarszczyłam brwi widząc chłopaka i podeszłam do drzwi.
- Christian? - zmarszczyłam brwi.
- Christian! - krzyknął niebieskooki.
- Co jest? - odkrzyknął idąc do nas.
- Jakaś laska do Ciebie - zlustrował mnie wzrokiem od stóp do głów i oblizał usta.
- Tak? - zmarszczył brwi.
Jezu! Co się stało z tym słodkim blondynkiem? Ach tak! Dorósł i teraz jest ociekającym seksem blondynkiem.
- Cześć...um...babcia kazała mi przynieść coś dla Twojej mamy - wyciągnęłam przed siebie rękę z siatką.
- Babcia? - spytał, marszcząc brwi.
- A dostajesz ciasto i obrusy od jeszcze jakiejś innej babci? - uniosłam brew.
- Debilu! Ona jest od Pani McAllister - niebieskooki blondyn uderzył go w tył głowy.
- Savannah? - spytał, szeroko otwierając oczy.
- Justin!! Chodź tu! - krzyknął blondyn.
- Tak - skinęłam głową.
- Cholera, nie poznałem Cię! - krzyknął uradowany i mocno mnie uściskał.
Zacisnęłam powieki i skrzywiłam się lekko. Nie lubię przytulania.
- Zmieniłaś kolor włosów! - zaśmiał się.
- Nie, po prostu stały się ciemniejsze - wzruszyłam ramionami.
- Jezu, ale wyrosłaś! - pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Cóż, Ty też! - uśmiechnęłam się lekko.
- Co? - warknął ktoś z tyłu.
- Patrz kto przyszedł - zaśmiał się niebieskooki.
Zmarszczyłam brwi nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- To jest Ashton - Christian przedstawił mi niebieskookiego blondyna.
Kiwnęłam do niego głową.
- A to..- nie dokończył, kiedy miedzy nich wepchał się seksowny szatyn. Stawiam, że jest gejem!
- Justin jestem - uścisnął mi dłoń, puszczając do mnie oczko.
Na 100% jest gejem! Nie widziałam jeszcze chłopaka, żeby nosił tyle biżuterii, a jego włosy...na pewno dużo czasu je układał. Nie mówiąc już o nieskazitelnej cerze. Plus, przystojni mężczyźni zwykle okazują się gejami, jak przyszły ojciec moich dzieci Matt Bomer.
- To będę już leciała...- zagryzłam wargę i dałam siatkę Christianowi.
- Ej, no co Ty! Nie widzieliśmy się tyle lat, a Ty uciekasz? - krzyknął Christian.
Zacisnęłam mocno szczękę.
- Masz gości...innym razem się spotkamy - uśmiechnęłam się i odwróciłam się do nich.
- Nie gadaj głupot i wchodź - ktoś złapał mnie za rękę i wciągnął do domu.
- Babcia na mnie czeka...- westchnęłam.
- Dzisiaj przyjechałaś...na pewno domyśli się, że spotkałaś mnie gdzieś po drodze - uśmiechnął się Christian, niosąc siatkę do kuchni
- Skąd wiesz, że dzisiaj przyjechałam? - zmarszczyłam brwi.
- Widziałem Cię z walizkami...na początku nie wiedziałem, że to Ty
- Ach..to wy krzyczeliście - westchnęłam.
- Dokładnie to Ashton - zaśmiał się Christian. - Chodź na górę - dodał.
- Dużo się tu zmieniło..- powiedziałam, rozglądając się na boki.
- Na ile przyjechałaś? - pierwszy raz odezwał się szatyn.
- Nie wiem...może na zawsze? Może na rok...
- Czyli będziesz chodziła do naszej szkoły? - spytał Ashton.
- Tak, w tym tygodniu zaczynam.
- Siadaj i opowiadaj czemu nie było Cię tak długo! - zaśmiał się Christian
- Mama otworzyła sieć swoich ciuchów i całkiem się temu poświęciła, a tata jest lekarzem...sam rozumiesz...trudno mu wziąć wolne- wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego się tu przeprowadziłaś? - spytał szatyn.
- To osobiste - szepnęłam.
- Nie jesteś chyba zadowolona, że się tu przeprowadziłaś.. - zmarszczył brwi.
- Dlaczego się nawet nie odzywałaś? - spytał Christian.
- Sama nie wiem...- wzruszyłam ramionami.
I tak przez godzinę byłam przesłuchiwana.
- Wiecie co...ja już chyba powinnam iść do domu..
- Odprowadzimy Cię! - krzyknął Ashton.
- Sama trafię - odpowiedziałam uprzejmie i wstałam.
- Ej, serio to dla nas żaden problem! - wstał Christian.
Przewróciłam oczami.
- W porządku, jeśli to nie problem..- wzruszyłam ramionami i zeszłam na dół.
Nie wiem dlaczego, ale ten gej cały czas na mnie patrzy! Nie to, żebym miała coś do niego, albo do gejów. Jestem bardzo tolerancyjna, ale...zapomniałam jak ma na imię, więc...niech będzie gej.
Wszyscy ruszyliśmy w stronę mojego domu.
- Masz chłopaka? - wypalił nagle Ashton.
Jezu! Jeszcze niech zapyta o numer stanika! Myślałam, że pytania już się skończyły.
Zaczynam nowe życie, tak?
- Nie mam - szepnęłam.
- Już masz - zaśmiał się i objął mnie ramieniem, idąc dumnie przy moim boku.
Zachichotałam cicho. Cholerka, on jest fajny!
- Ashton! - warknął gejek.
Spojrzałam na blondyna, na co przewrócił oczami. - Zawsze musi wszystko zepsuć - szepnął do mnie. - Pierwszy raz się dzisiaj zaśmiałaś - poruszał brwiami.
- Jesteśmy! - oznajmił gejek.
- Dzięki za odprowadzenie - uśmiechnęłam się lekko i weszłam na schodki. - Pa - pomachałam im i weszłam do domu.
- Babciu, już jestem! - krzyknęłam.
- W końcu! - odkrzyknęła.
- Przepraszam, byłam u Christiana. A i dziękuje za ciasto - podeszłam do niej i ucałowałam jej policzek.
- W porządku - westchnęła, śmiejąc się.
- Pójdę do siebie do pokoju, rozpakować do końca rzeczy i zaraz przyjdę
- Dobrze - uśmiechnęła się.
Weszłam do pokoju i zaczęłam wypakowywać ostatnie rzeczy, schowałam walizki i otworzyłam laptopa. Sprawdziłam pocztę, gdzie czekała na mnie nowa wiadomość.
Od: JeniferGrey@gmail.com
Do: Savanah_Grey@gmail.com
Cześć, Kochanie!
Jak u babci? Doleciałaś zdrowa? Wysłałam Ci już nowe ubrania do szkoły i pieniądze na książki.
Tylko tyle? Serio? Cała ona...Tylko ubrania! Mam ich mnóstwo! Nie potrzebuję nowej Chanell czy Louboutina. Potrzebuję rodziny.
Po chwili otrzymałam sms. Tak dałam swój numer Christianowi.
Od: Christian
Podziękuj babci, brzydulo! :)
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Do:Christian
Podziękowałam. Hej, ten...Twój przyjaciel w ciemnych włosach jest gejem, prawda?
Od: Christian
Justin! Tak, jest gejem :)
Wiedziałam!
Ubrałam szybko bieliznę i ciuchy, przejrzałam się w lusterku i zeszłam na dół.
- Odgrzałam Ci pierogi - uśmiechnęła się kobieta, niosąc talerz z parującymi pierogami.
- Mówiłam, że nie jestem głodna - westchnęłam.
- Tak Ci się tylko wydaje, zaraz zobaczysz jaka byłaś głodna - zaśmiała się, stawiając talerz na stole.
- Dziękuję - pocałowałam ją w policzek i usiadłam przy stole.
- Więc zostajesz ze mną? - uśmiechnęła się szeroko.
- Tak - skinęłam głową, krojąc gorące pierogi.
- Cieszę się bardzo! Jak się czujesz? - położyła rękę na mojej wolnej ręce.
- Lepiej - spuściłam głowę.
- Och, kochanie! - westchnęła smutno, klepiąc moją rękę.
Wstałam i mocno przytuliłam się do kobiety, zanosząc się płaczem.
- Tak mi przykro, skarbie. Nic nie wiedziałam - zaczęła mnie klepać po plecach.
- Nie umiem sobie z tym poradzić - pociągnęłam nosem.
- Teraz zaczniesz wszystko od nowa - szepnęła, odsuwając mnie kawałek. - Nie możesz ciągle zastanawiać się nad tamtym dniem. Zostaw go w Atlancie. Tu możesz zacząć wszystko od nowa, tak jak chcesz. Masz czystą kartę, ale nie możesz się ciągle cofać. Idź naprzód! A teraz weź się w garść, jesteś za śliczna, żeby płakać.
Starłam łzy z policzków i lekko się uśmiechnęłam.
- Dziękuję - pocałowałam ją w policzek i usiadłam przy stole.
- Jutro pójdziemy do szkoły po spis książek i wszystko kupimy - uśmiechnęła się ciepło.
- Kiedy zaczynam szkołę? - spytałam, przełykając jedzenie.
- W tym tygodniu.
Po zjedzonym posiłku, poszłam pozmywać naczynia.
- Mam do Ciebie prośbę, poszłabyś do Pani Beadles? Zaniesiesz jej coś
- Dobrze - uśmiechnęłam się, wycierając ręce w ręcznik leżący na blacie.
Babcia podeszła do szafki i wyjęła z niej coś w worku, a później wyszła z kuchni. Wzięłam głęboki wdech, przeczesałam ręką włosy i poszłam za kobietą.
- Tu masz ciasto i kilka obrusów - podała mi siatkę.
- Robisz obrusy?
- Tak - uśmiechnęła się szeroko. - Dla sąsiadów i dla kościoła.
- To miło - lekko się uśmiechnęłam, biorąc siatkę od babci.
- Pamiętasz gdzie mieszka Christian? - spytała, zachrypniętym głosem.
- Jasne - skinęłam głową, kierując się do wyjścia. - To idę, pa! - krzyknęłam i wyszłam.
- Chyba pamiętam gdzie to jest - szepnęłam do siebie, wkładając słuchawki do uszu.
Puściłam muzykę i spokojnym krokiem szłam przed siebie, rozglądając się na boki, chłopaków brak, którzy do mnie machali, za to zauważyłam, że dosłownie obok nas mieszkają przesłodkie dzieci. Dziewczynka i chłopczyk.
- Jazy! - krzyknęła kobieta. - Chodź na chwilę do domu.
- Idę! - pisnęła mała dziewczynka i pobiegła do domu.
Uśmiechnęłam się szeroko, ale zaraz spoważniałam i szłam dalej, aż zobaczyłam skrzyknęła na listy z nazwiskiem BEADLES. Otworzyłam furtkę i weszłam po schodkach. Trochę się denerwuję. W zasadzie nie wiem czego się boję, ale jedna...ugh nieważne. Zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy. Nikt nie przychodził. Zapukałam jeszcze raz, ale dalej nic. Zrezygnowana zeszłam ze schodków i wtedy usłyszałam otwierające się drzwi.
Zmarszczyłam brwi widząc chłopaka i podeszłam do drzwi.
- Christian? - zmarszczyłam brwi.
- Christian! - krzyknął niebieskooki.
- Co jest? - odkrzyknął idąc do nas.
- Jakaś laska do Ciebie - zlustrował mnie wzrokiem od stóp do głów i oblizał usta.
- Tak? - zmarszczył brwi.
Jezu! Co się stało z tym słodkim blondynkiem? Ach tak! Dorósł i teraz jest ociekającym seksem blondynkiem.
- Cześć...um...babcia kazała mi przynieść coś dla Twojej mamy - wyciągnęłam przed siebie rękę z siatką.
- Babcia? - spytał, marszcząc brwi.
- A dostajesz ciasto i obrusy od jeszcze jakiejś innej babci? - uniosłam brew.
- Debilu! Ona jest od Pani McAllister - niebieskooki blondyn uderzył go w tył głowy.
- Savannah? - spytał, szeroko otwierając oczy.
- Justin!! Chodź tu! - krzyknął blondyn.
- Tak - skinęłam głową.
- Cholera, nie poznałem Cię! - krzyknął uradowany i mocno mnie uściskał.
Zacisnęłam powieki i skrzywiłam się lekko. Nie lubię przytulania.
- Zmieniłaś kolor włosów! - zaśmiał się.
- Nie, po prostu stały się ciemniejsze - wzruszyłam ramionami.
- Jezu, ale wyrosłaś! - pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Cóż, Ty też! - uśmiechnęłam się lekko.
- Co? - warknął ktoś z tyłu.
- Patrz kto przyszedł - zaśmiał się niebieskooki.
Zmarszczyłam brwi nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- To jest Ashton - Christian przedstawił mi niebieskookiego blondyna.
Kiwnęłam do niego głową.
- A to..- nie dokończył, kiedy miedzy nich wepchał się seksowny szatyn. Stawiam, że jest gejem!
- Justin jestem - uścisnął mi dłoń, puszczając do mnie oczko.
Na 100% jest gejem! Nie widziałam jeszcze chłopaka, żeby nosił tyle biżuterii, a jego włosy...na pewno dużo czasu je układał. Nie mówiąc już o nieskazitelnej cerze. Plus, przystojni mężczyźni zwykle okazują się gejami, jak przyszły ojciec moich dzieci Matt Bomer.
- To będę już leciała...- zagryzłam wargę i dałam siatkę Christianowi.
- Ej, no co Ty! Nie widzieliśmy się tyle lat, a Ty uciekasz? - krzyknął Christian.
Zacisnęłam mocno szczękę.
- Masz gości...innym razem się spotkamy - uśmiechnęłam się i odwróciłam się do nich.
- Nie gadaj głupot i wchodź - ktoś złapał mnie za rękę i wciągnął do domu.
- Babcia na mnie czeka...- westchnęłam.
- Dzisiaj przyjechałaś...na pewno domyśli się, że spotkałaś mnie gdzieś po drodze - uśmiechnął się Christian, niosąc siatkę do kuchni
- Skąd wiesz, że dzisiaj przyjechałam? - zmarszczyłam brwi.
- Widziałem Cię z walizkami...na początku nie wiedziałem, że to Ty
- Ach..to wy krzyczeliście - westchnęłam.
- Dokładnie to Ashton - zaśmiał się Christian. - Chodź na górę - dodał.
- Dużo się tu zmieniło..- powiedziałam, rozglądając się na boki.
- Na ile przyjechałaś? - pierwszy raz odezwał się szatyn.
- Nie wiem...może na zawsze? Może na rok...
- Czyli będziesz chodziła do naszej szkoły? - spytał Ashton.
- Tak, w tym tygodniu zaczynam.
- Siadaj i opowiadaj czemu nie było Cię tak długo! - zaśmiał się Christian
- Mama otworzyła sieć swoich ciuchów i całkiem się temu poświęciła, a tata jest lekarzem...sam rozumiesz...trudno mu wziąć wolne- wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego się tu przeprowadziłaś? - spytał szatyn.
- To osobiste - szepnęłam.
- Nie jesteś chyba zadowolona, że się tu przeprowadziłaś.. - zmarszczył brwi.
- Dlaczego się nawet nie odzywałaś? - spytał Christian.
- Sama nie wiem...- wzruszyłam ramionami.
I tak przez godzinę byłam przesłuchiwana.
- Wiecie co...ja już chyba powinnam iść do domu..
- Odprowadzimy Cię! - krzyknął Ashton.
- Sama trafię - odpowiedziałam uprzejmie i wstałam.
- Ej, serio to dla nas żaden problem! - wstał Christian.
Przewróciłam oczami.
- W porządku, jeśli to nie problem..- wzruszyłam ramionami i zeszłam na dół.
Nie wiem dlaczego, ale ten gej cały czas na mnie patrzy! Nie to, żebym miała coś do niego, albo do gejów. Jestem bardzo tolerancyjna, ale...zapomniałam jak ma na imię, więc...niech będzie gej.
Wszyscy ruszyliśmy w stronę mojego domu.
- Masz chłopaka? - wypalił nagle Ashton.
Jezu! Jeszcze niech zapyta o numer stanika! Myślałam, że pytania już się skończyły.
Zaczynam nowe życie, tak?
- Nie mam - szepnęłam.
- Już masz - zaśmiał się i objął mnie ramieniem, idąc dumnie przy moim boku.
Zachichotałam cicho. Cholerka, on jest fajny!
- Ashton! - warknął gejek.
Spojrzałam na blondyna, na co przewrócił oczami. - Zawsze musi wszystko zepsuć - szepnął do mnie. - Pierwszy raz się dzisiaj zaśmiałaś - poruszał brwiami.
- Jesteśmy! - oznajmił gejek.
- Dzięki za odprowadzenie - uśmiechnęłam się lekko i weszłam na schodki. - Pa - pomachałam im i weszłam do domu.
- Babciu, już jestem! - krzyknęłam.
- W końcu! - odkrzyknęła.
- Przepraszam, byłam u Christiana. A i dziękuje za ciasto - podeszłam do niej i ucałowałam jej policzek.
- W porządku - westchnęła, śmiejąc się.
- Pójdę do siebie do pokoju, rozpakować do końca rzeczy i zaraz przyjdę
- Dobrze - uśmiechnęła się.
Weszłam do pokoju i zaczęłam wypakowywać ostatnie rzeczy, schowałam walizki i otworzyłam laptopa. Sprawdziłam pocztę, gdzie czekała na mnie nowa wiadomość.
Od: JeniferGrey@gmail.com
Do: Savanah_Grey@gmail.com
Cześć, Kochanie!
Jak u babci? Doleciałaś zdrowa? Wysłałam Ci już nowe ubrania do szkoły i pieniądze na książki.
Tylko tyle? Serio? Cała ona...Tylko ubrania! Mam ich mnóstwo! Nie potrzebuję nowej Chanell czy Louboutina. Potrzebuję rodziny.
Po chwili otrzymałam sms. Tak dałam swój numer Christianowi.
Od: Christian
Podziękuj babci, brzydulo! :)
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Do:Christian
Podziękowałam. Hej, ten...Twój przyjaciel w ciemnych włosach jest gejem, prawda?
Od: Christian
Justin! Tak, jest gejem :)
Wiedziałam!
*Justin*
Z czego się tak śmiejesz? - syknąłem, nie mogąc dłużej wytrzymać jego śmiechu.
- Stary, co Ty taki wrażliwy dzisiaj? - zaśmiał się Ashton.
- Po prostu...nie masz szans u Savanny - wybuchł śmiechem, trzymając się za brzuch.
Uniosłem brew pytająco.
- Myśli, że jesteś gejem!
- O kurwa! - wybuchł śmiechem Ashton.
- W chuja mnie robisz - zmrużyłem oczy.
- Masz i czytaj! - zaśmiał się i podał mi telefon.
Od: Brzydula
Podziękowałam. Hej, ten...Twój przyjaciel w ciemnych włosach jest gejem, prawda?
Do: Brzydula
Justin! Tak, jest gejem :)
- Napisałeś jej, że jestem gejem! - wrzasnąłem, ściskając telefon w ręce.
- Mówiłem Ci, że przesadzasz z tą ''swag'' - zrobił cudzysłów w powietrzu. - biżuterią - zaśmiał się.
- Jestem Swag! Jeb się, cioto! - warknąłem, oddając mu telefon. - Masz to odwołać! Albo przelecę Ci dziewczynę!
- Stary! Ona też uważa Cię za geja - wybuchł śmiechem.
- Kłamiesz!
- Sam się jej jutro zapytasz...albo możemy do niej iść, bo ma wolny dom do 19.
PRZEPRASZAM WAS BARDZO! POCZĄTKI ZWYKLE SĄ CIĘŻKIE! PRZEPRASZAM, ŻE TAK SZYBKO SIĘ AKCJA ROZWIJA ;/ NIC INNEGO NIE MOGŁAM WYMYŚLIĆ ;/
NIEDŁUGO ZROBIĘ LOL W FORMIE DOKUMENTU. CZYLI CAŁE OPOWIADANIE BĘDZIECIE MOGŁY SOBIE ŚCIĄGNĄĆ NA KOMPUTER CZY KOMÓRKĘ :) PRZY OKAZJI POPRAWIĘ TROCHĘ TE PIERWSZE ROZDZIAŁY :)
@JuustSmmile
Końcówka strasznie mnie rozbawiła xD 'gejek' haha... Całkiem fajnie się zapowiada, ale mam nadzieję, że nie zakończysz tego opowiadania śmiercią któregoś z bohaterów.
OdpowiedzUsuńKorzystając z okazji zapraszam do siebie http://arrangement-fanfiction.blogspot.com :)
cudne gejek xd to jest zarąbiste kocham i czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńhaha <3 o bój boze : ej a ten twój kolega jest gejem,prawda? " haha nie no <3 kocham cię <33
OdpowiedzUsuńHahaha gejek! To mnie rozwaliłaś... <3 Rozdział cudowny, do następnego! <3 Kocham Cię ;**
OdpowiedzUsuńhahahha hejek. Kurwa leże i nie wstaję xDDD
OdpowiedzUsuńŚwietne i bardzo mi się podoba.
Pisz dalej bo chyba ocipieje jeżeli w tym tygodniu nie będzie nowego rozdziału :)))
Little Berry xx.
Hahaha słodki gejek. <3 czekam na następny
OdpowiedzUsuńhaha <3
OdpowiedzUsuńBARDZO MI SIE PODOBA CHOCIAŻ TO DOPIERO PIERWSZY ROZDZIAŁ to jest super ;) Hehe Justin jets gejem,prawda? Haha to mnie rozwala, chociaż może trochę też wkurza, no bo co...świetnie się ubiera, jest śliczny i ma piękne włosy i od razu gej?! Wiem, że nie miałaś tego na myśli, ale...niektórzy tak myślą a to mnie serio irytuje -_- Lol nie ważne Świetnie piszesz czekam na nn <3 @annie_pilch
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :) <33
OdpowiedzUsuńHhahahah xd To z tym gejem to świetny pomysł :) Co do rozdziału to świetny ,bo akcja rozgrwa się dość szybko więc nie zanudza :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie zaczyna się świetnie! Nie mogę doczekac się drugiego rozdziału:)
OdpowiedzUsuńNo powiem szczerze, że ciekawie się zaczyna. ;) Normalnie nie mogę się doczekać następnego rozdziału. <333
OdpowiedzUsuńHahahaha kocham. Ta akcja z gejem najlepsza. Czekam na następny //@VeronikaMiriam xoxox
OdpowiedzUsuńzaczyna sie świetnie a końcowka jest najlepsza haha :) cudownie piszesz <3 czekam nn !! :**
OdpowiedzUsuńo boże jakieś świetny rodział <3
OdpowiedzUsuńomggggggggggggg *_* jaki zajebisty rozdział *.* chce następny i nn i nn <3 3333
OdpowiedzUsuńhahahahaha rozwaliło mnie. fantastyczne, anfkjshfkjsahj ♥
OdpowiedzUsuńHahahaha ! Świetny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńHahaha :P Justin gejem :DD Dobry pomysł z tym LOL w formie dokumentu :) czeeekaaam!!!
OdpowiedzUsuńZajebisty ♥
OdpowiedzUsuńHaha świetne nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam taki śmieszny blog ^.^
OdpowiedzUsuńJesteś taka kochana <3 A blog jest cudowny od prologu ^.^
OdpowiedzUsuńKOCHAM...
OdpowiedzUsuń! ♥
Super rozdial !!! ;*****
OdpowiedzUsuńUśmiałam się za wszystkie czasy XD CHCĘ WIĘCEJ! XD
OdpowiedzUsuńhahahha GEJ !!!!!!
OdpowiedzUsuńświetne <3 najlepsze GEJUSZEK XD
OdpowiedzUsuńHahahahahah.. Swietne, smieje sie I nie moge przestac. Czekam na nn <3//@NoughtyButNice3
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE !! Dawaj następny !! <3
OdpowiedzUsuńNie bądź do siebie taka samokrytyczna, bo świetnie piszesz :D Jezuu ja rypię, Justin gej xD Szkoda mi Savannah ;c Jestem ciekawaaa <3 A pomysł z teledysku ;D Spoko, bo wzruszam się zawsze, jak go oglądam <3 Pomysł na bloga jest super <3 Tak samo było z LOLĄ . Tyle co ja się tam na śmiałam, a później napłakałam, to ojej... <3 Trzymam kciukii ;*
OdpowiedzUsuńRozdział jest Bardzo dobry (nie ma zbyt dużo błędów) oby tak dalej x
OdpowiedzUsuńJEZUSIE, PIERWSZY ROZDZIAŁ ZWYKLE BYWA NUDNY, ALE TuTAJ NO NORMALNIE, WOW, ZAJEBISTY, HAHAHA :D JUŻ KOCHAM TEGO BLOGA <3
OdpowiedzUsuń@onlywithinbiebs
Extra
OdpowiedzUsuńJustin spalony na początku podoba mi się pisz kochana dalej czekam na więcej i nie masz ze co przepraszać :*
OdpowiedzUsuńCudowne :3
OdpowiedzUsuń