środa, 30 października 2013

ROZDZIAŁ 002

*Savannah*
Od kilku minut starałam się znowu zasnąć, ale na nic! Leniwie otworzyłam oczy i spojrzałam na odsłonięte rolety, przez które wpadały pierwsze promienie słoneczne do pokoju. Jęknęłam z frustracji i zepchnęłam z siebie kołdrę, po czym podeszłam do okna półprzytomna. Złapałam za sznurek rolet, kiedy w oczy rzucił mi się...jak on miał na imię? Coś na ...J? Pieprzyć to!! W oczy rzucił mi się gejek ubrany tylko w bokserki i spodnie zwisające mu z tyłka. Cholera, ale spójrzcie tylko na jego wyrzeźbioną klatkę piersiową. Zastanawiasz się pewnie jak to możliwe, że widzę aż takie szczegóły. Otóż domy są naprawdę blisko siebie postawione, bynajmniej te dwa i lepiej mieć zasłonięte rolety. Kiedy byłam małym dzieckiem i przyjeżdżałam tu w wakacje, nie zwracałam na to uwagi, aż do teraz. Przetarłam twarz dłonią, ponieważ drugą cały czas trzymałam na sznurku od rolety i znowu spojrzałam na chłopaka, ale teraz i on patrzył na mnie i szelmowsko się uśmiechał. Zmarszczyłam brwi, lekko się krzywiąc, po czym dotarło do mnie, że stoję w samej bieliźnie. Pisnęłam cicho i schowałam się za ścianą, ciężko dysząc. O Boże! Widział mnie w bieliźnie!! No tak! A Ty go bez bluzki! Przyłożyłam dłoń do serca, żeby się uspokoić i powoli wyjrzałam zza ściany, ale chłopaka już nie było w oknie. Ale zaraz! W zasadzie nie ma się czego wstydzić, prawda? Bo skoro jest gejem...to nic sobie z tego nie zrobi, bo przecież woli chłopaków. Właśnie! Ciekawe jak wygląda jego chłopak? Musi być cholernie seksowny! Przestań Savannah! Dopiero co zginął Twój chłopak, żeby ratować Twoją dupę, a Ty już podglądasz sąsiada! Skarciłam się w myślach i od razu zasłoniłam roletę. 
- Idiotka - szepnęłam do siebie.
Spojrzałam na zegarek wiszący nad łóżkiem. Dochodziła 8, dlaczego on jeszcze nie jest w szkole? 
Ubrałam podomkę i zeszłam na dół, gdzie babcia już dawno pracowała sobie w kuchni. 
- Cześć babciu - powiedziałam ochrypłym głosem. - Dzisiaj idziemy do szkoły? - spytałam, całując ją w policzek. 
- Tak - uśmiechnęła się serdecznie. - Zjesz śniadanie i pójdziemy - kiwnęłam głową.
- Pójdę się ubrać - pobiegłam na górę. Wzięłam nowe rzeczy i czystą bieliznę, po czym poszłam do łazienki. Mam nadzieję, że w tym stroju nie będę wzbudzała zbyt dużego zainteresowania. Wolałabym po prostu być na uboczu, przez jakiś czas...Po prostu..będę tam nowa...i nie chcę od razu gwiazdorzyć, czy coś. Po skończonym prysznicu, zeszłam na dół ubrana, wcześniej biorąc torebkę od Chanel i telefon. PRZEPRASZAM! Ale spróbuj mieć coś z dolnej półki, kiedy Twoja matka projektuje ciuchy i od lat siedzi w modzie. Nie pozwoli, żeby jej córka chodziła w byle czym i czymś co nie jest w tym sezonie modne. Uwierz, to w końcu staje się uciążliwe. 
Zostawiłam torebkę przy schodach i usiadłam przy stole, gdzie czekały już na mnie kanapki. 
- Przyszła do Ciebie paczka, chyba od mamy - odezwała się babcia. 
- Okej - mruknęłam i zabrałam się za jedzenie. - Daleko stąd jest przystanek? - spytałam.
- Około kilometra - uśmiechnęła się. 
Zrobiłam duże oczy. 
- Spokojnie, kochanie. Przyzwyczaisz się - zaśmiała się. 
Pewnie zdziwisz się, że nie mam prawa jazdy, ale do szkoły zwykle woził mnie szofer. Nie, nie limuzyną. Zwykłym autem. Rodzice uważali, że jestem za młoda na samochód, podczas gdy wszyscy moi znajomi już dawno je mieli. Ale tutaj się to zmieni. Tu nikt mnie nie kontroluje, nie stoi za plecami. Tu mam tylko babcię, która w pełni mnie rozumie. Chociaż to dziwne, bo mama całkiem różni się od babci. 
- Pozmywam - odezwała się babcia, wstając. 
- Nie, ja zjadłam to ja pozmywam - szybko zabrałam pusty talerz i poszłam do kuchni. Umyłam talerz i odstawiłam go na ociekacz, po czym wróciłam z powrotem do starszej kobiety. 
- Idziemy? 
- Tak - uśmiechnęła się i wstała od stołu
Założyłam torebkę na ramie i wyszłyśmy razem z domu.
- Można tu gdzieś zrobić prawo jazdy? - spytałam.
- Myślę, że tak. Zapytaj Christiana. 
- A mogłabym je zrobić? - zagryzłam dolną wargę.
- Jasne, czemu nie? Nie musiałabym chodzić tyle na przystanek autobusowy - zaśmiała się. 
Po piętnastu minutach w końcu doszłyśmy na przystanek, gdzie musiałyśmy czekać dwa razy tyle na autobus. Pojazd w końcu przyjechał. Babcia powoli wsiadła do autobusu i zapłaciła za bilety, zagadując przy tym kierowcę. 
- Dzień dobry - przywitałam się i zajęłam miejsce obok babci. 
- Więc to Twoja wnuczka? - zagadnął kierowca.
- Tak, to moja śliczna wnuczka - powiedziała dumnie.
Lekko się zarumieniłam i spuściłam głowę, zasłaniając twarz włosami.
- Co tak późno do szkoły? - zaśmiał się mężczyzna.
- Savannah dopiero wczoraj przyjechała, jedziemy po spis książek - zagarnęła mi włosy za ucho.
Po niespełna piętnastu minutach byłyśmy pod szkołą. Strasznie daleko jest. Mam nadzieję, że zrobię prawo jazdy jak najszybciej. Wysiadłyśmy z autobusu, żegnając się z kierowcą i ruszyłyśmy w stronę ogromnego pomarańczowego budynku. Nie jest zła! Myślę nawet, że ta szkoła wygląda o wiele lepiej od mojej starej. Weszłyśmy do budynku i od razu rozejrzałam się na boki. Było pusto, więc chyba trwają lekcje. To dobrze..nie jestem jeszcze gotowa, żeby robić zamieszanie swoją osobą. Weszłyśmy do sekretariatu.
- Cześć Hannah - uśmiechnęła się kobieta.
- Witaj Becky - odwzajemniła uśmiech babcia. - Przyszłam po plan zajęć i spis książek dla tej młodej damy
- Ach! To jest ta Twoja wnuczka?
- Tak, tak - powiedziała dumnie, po czym przysunęła mnie bliżej kobiety.
- Dzień dobry - powiedziałam nieśmiało i nagle zadzwonił dzwonek na przerwę. Och cudownie! Czujesz ten sarkazm, prawda?
- Dobrze, w taki razie, dam Ci plan zajęć. Kobieta na chwilę zanurkowała pod biurkiem, po czym wynurzyła się lekko rozczochrana. - Tu jest Twój plan zajęć, tu masz kod swojej szafki  i jeszcze spis książek, które musisz kupić - uśmiechnęła się ciepło, wręczając mi kartki.
- Dziękuję - lekko się uśmiechnęłam.
- Hej, nie smutaj! Pierwszy dzień w szkole zawsze jest ciężki i pełen stresu - zaśmiała się.
Tyle, że ja nie jestem smutna przez szkołę..
- Dziękujemy Ci, Becky! Spotkamy się w kościele - powiedziała ciepło babcia i skierowałyśmy się do wyjścia.
- Pa! - krzyknęła.
Spojrzałam na kartki idąc za babcią, aż wpadłam na kogoś i zaraz poczułam gorącą ciecz na rękach.
- Cholera - szepnęłam.
- Jak chodzisz! - krzyknęła dziewczyna.
- Przepraszam, nie zauważyłam Cię - zagryzłam wargę, machając kartkami papieru, żeby ściekła z nich gorąca kawa.
- Powinnaś patrzyć pod nogi! - warknęła.
- Nie zrobiłam tego specjalnie - przewróciłam oczami
- Wiesz ile kosztowała mnie ta torebka? - syknęła.
Spojrzałam na jej torebkę od Gucci'ego, która ma charakterystyczną jakby patrzeć z daleka kratkę i zmarszczyłam brwi. Przyjrzałam jej się bliżej i spojrzałam z powrotem na dziewczynę.
- Na pewno nie tyle ile za oryginalną. - wzruszyłam ramionami.
- To jest torebka Gucciego! - warknęła, machając mi przed twarzą torebką.
Gdzie jest w ogóle babcia?
- Na pewno nie od samego Gucciego - przewróciłam oczami. - Następnym razem kiedy będziesz kupowała drogą torebkę, sprawdź porządnie szef szycia i czy ma w środku kartę Gucci Controllato. - wskazałam palcem na torebkę. Chciałam być po prostu miła. 
Dziewczyna zacisnęła mocno szczękę, po czym odwróciła się do mnie tyłem, zarzucając włosami. 
Uniosłam brew, krzywiąc się i wyszłam szybko ze szkoły. Rozejrzałam się na boki, szukając babci, po czym podbiegłam do niej, a babcia w tym czasie prawdopodobnie do mnie gadała, tylko nie zauważyła, że mnie nie ma. 
- ..dlatego powinnaś zacząć szkołę jak najszybciej - zakończyła. 
- Mhm - skinęłam głową i starałam się jej dotrzymać kroku. 
- Książki zamówię sobie przez internet - powiedziałam do babci, kiedy byłyśmy już w domu.
- Dobrzee..umiesz się obsługiwać tymi pieniędzmi przez internet? - spytała.
- Tak - uśmiechnęłam się.
- W porządku - kobieta zasiadła przed telewizorem i zaczęła robić na drutach.
- Chcesz herbaty? 
- Poproszę.
Poszłam do kuchni, gdzie wstawiłam wodę na gaz i w czasie, kiedy ta się gotowała przeglądałam sobie twittera.


*Justin*
Odkąd wyszliśmy z klasy nie widziałem Victorii. 
- Ty, widziałeś Victorie? - spytałem pierwszego napotkanego ucznia, ale ten tylko pokręcił głową. 
- Po co w ogóle ją szukamy? - Spytał Ashton.
- Bo mam taki kaprys - mruknąłem, idąc przez korytarz z rękoma w kieszeniach spodni.
- Chanel, gdzie jest Vi? - zaczepiłem brunetkę, stojącą pod szafkami. 
- Chyba wchodziła do ubikacji. - wskazała palcem na wc.
Uśmiechnąłem się szeroko i wszedłem do ubikacji.
- Vi? - krzyknąłem, wchodząc głębiej i zobaczyłem brunetkę siłującą się z torebką.
- Co się stało? - spytałem, obejmując ją od tyłu. 
- Jakaś idiotka na mnie wpadła i wylałam kawę na torebkę - warknęła. 
- Hej, spokojnie, to tylko torebka - zaśmiałem się, muskając delikatnie ustami jej szyję.
- To nie byle jaka torebka! To torebka od Gucci'ego! - pisnęła. 
- Da się wyprać - przyssałem się do jej szyi. 
- Idiotka - szepnęła jeszcze. - Chyba nie wie z kim zadziera. 
- Kto to było? - ugryzłem ją lekko w ucho. 
- Nie wiem. Pierwszy raz ją tu widzę i mam nadzieję, że ostatni! - warknęła do lustra, po czym odwróciła się do mnie. 
- Nie zawracaj sobie nią głowy - schowałem jej kosmyk za ucho. - Przyjdź do mnie po szkole, co? - uniosłem brew.
- A Twoja mama? - spytała. 
- Powiem jej, żeby pojechała mi po coś do miasta - uśmiechnąłem się szelmowsko. 
- Okej - cmoknęła mnie w kącik ust. 
Razem wyszliśmy z ubikacji. 
- Skończyliście? - powiedział znudzony Ashton. 
- Och, ktoś tu ostatnio nie miał dziewczyny w łóżku i jest zazdrosny? - zakpiłem. 
- Wal się Bieber, ja po prostu nie biorę byle czego, ale wiesz co...chętnie zajmę się Savanną - uśmiechnął się wrednie. 
- Mówiłem Ci coś.- syknąłem. 
- Kto to Savannah? - spytała Victoria. 
- Będzie nowa u nas w szkole. - Uśmiechnął się Ashton.
- Jak wygląda? 
- Szatynka, długie włosy...170cm jakoś..ładny uśmiech...- odpowiedział Ashton.
- To na nią wpadłam! - pisnęła. 
- Była tu? - otworzyłem szeroko oczy.
- Tak. I jeszcze się wymądrzała, suka - syknęła. 
- Przestańcie się o nią w końcu kłócić! Nikt jej nie dostanie! - warknął w końcu Christian. 
- Gdzie zgubiłeś Chloe? - uniosłem brew. 
- Pieprz się! Masz Victorię? To się jej trzymaj, a od Savanny wara. Nie chcę przy niej widzieć żadnego z was. Załóżmy, że to moja dziewczyna, więc jest nietykalna. 
- A JA? - krzyknął Ashton.
- A Ty masz marihuanę 
- Hej, ja tu jestem! Co to za zamieszanie wokół tej dziewczyny? - spytała Victoria. 
- Żadne - ścisnąłem mocniej jej ramię. 
- Jasne.. - warknęła.
Westchnąłem w duchu i przewróciłem oczami. Muszę to w końcu skończyć. Gdyby nie to, że ma ładne ciało w ogóle bym się nią nie zajął. Myśl sobie o mnie co chcesz...tylko nie to, że jestem GEJEM! Bo nim nie jestem!! Wiem, że jest dupkiem, ale nie stałem się taki bez powodu. Moje związki trwają góra trzy miesiące, z Vi jestem już dwa, czyli zbliżamy się do końca. 


*Savannah*
- Savannah! - krzyknęła babcia, kiedy zamawiałam książki przez internet.
- Tak? - odkrzyknęłam, nie przestając stukać w klawiaturę.
- Zejdź proszę na dół.
Przymknęłam trochę laptopa i zeszłam na dół, gdzie czekał Christian z babcią.
- Hej - uśmiechnął się szeroko.
- Cześć - uśmiechnęłam się lekko, zagryzając wargę. 
- Masz czas? - spytał.
- Tak, chodź - kiwnęłam głową, żeby szedł za mną, po czym weszliśmy do pokoju. 
- Co słychać? - spytał. 
- W porządku...byłam dzisiaj w szkole, jest ogromna! - zaśmiałam się.
- Słyszałem, że byłaś. 
- Od kogo? - zmarszczyłam brwi. 
- Wpadłaś na jakąś dziewczynę? 
- Mhm - uniosłam brew. - Nie widziałam jej - przewróciłam oczami 
- Coś jeszcze zrobiłaś? - zaśmiał się
- Mówiła coś o swojej torebce od Gucci'ego, która nigdy nie widziała Gucci'ego. To zwykła chińska podróbka - westchnęłam. 
- I jesteś cała po tym incydencie? - parsknął. 
- Jak widać - wzruszyłam ramionami.
- Victoria to twarda sztuka, uważaj na nią 
- Okej - uśmiechnęłam się. 
- To kiedy zaczynasz?
- Jutro już chyba...przed chwilą zamawiałam sobie książki 
- Coś Cię gryzie? - spytał nagle.
- To znaczy? - uniosłam brew.
- Cały czas jesteś jakby nieobecna..nie uśmiechasz się prawie w ogóle..i jak przyjechałaś , wyglądało jakbyś rzuciła się na babcie z płaczem.
- Po prostu nie mam powodu do uśmiechania się, a babcie nie widziałam tyle lat, że po prostu się wzruszyłam. 
- Nigdy nie umiałaś kłamać. Zawsze wtedy bawisz się palcami. - spojrzał na moje splecione palce.
- Pamiętasz - zaśmiałam się cierpko. 
- Tęskniłem za Tobą, siostrzyczko - zaśmiał się i mnie przytulił. 
Na chwilę się spięłam, po czym stopniowo zaczęłam się rozluźniać.
- Dalej tego nie lubisz, co? 
- Nie - pokręciłam głową, odsuwając się od niego. 
- Jesteś taka skomplikowana - pokręcił głową, śmiejąc się. - Rozumiem, że nie chcesz jeszcze o tym rozmawiać, okej. Mam nadzieję, że w końcu się otworzysz i będę mógł Ci jakoś pomóc 
- Dzięki - założyłam kosmyk włosów za ucho.
- Chciałbym Cię prosić, żebyś uważała na Justina i Ashtona. Bardziej na Justina
Och! Więc ma na imię Justin!! Miałam to na końcu języka. 
- Justin jest miłym kolesiem, jeśli się go bliżej pozna...ale tak to proszę Cię, uważaj na niego. 
- W porządku..- powiedziałam, nie bardzo wiedząc o co chodzi. 
Chłopak powoli położył się na łóżku, podkładając sobie ręce pod głowę. 
- Kto jest na tym zdjęciu? - wskazał ręką na moje zdjęcie i Logana. Nie mogłam go wyrzucić. Mam do niego sentyment.
- T-to...jest mój chłopak - spojrzałam na swoje ręce. 
- Mówiłaś, że nie masz chłopaka..- powiedział patrząc na mnie uważnie. 
- Bo nie mam..
- Nie rozum...- nie pozwoliłam mu dokończyć. 
- Nie żyje - przełknęłam niewidzialną gulę w gardle. 

JEZU! ZDĄŻYŁAM DODAĆ!! A TERAZ WYJEŻDŻAM :) 

@JuustSmmile

29 komentarzy:

  1. Jakie to jest świetnee <33 /@Paulla70

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku.. To. Jest. Świetne. To dopiero początek a ja po prostu się wciągnęłam. ;) Czekam na nn. <33

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże cudowny ! <333 Do nn kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham <3 a czemu on nazwał ją siostrą? xD

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham to <33 czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo ; D czekam na nn ! < 3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cuudo kocham i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Niech powiedzą jej ze Justin nie jest gejem xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! Hmmm... czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. hahahha wciąż mnie bawi fakt że Justin jest gejjem ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowne, dlaczego przerwalas w takim momencie. Nie moge sie kolejnego doczekac //@NoughtyButNice3

    OdpowiedzUsuń
  12. Eejjj przerwalas w takim momencie :p

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem ciekawa jak Chris na to zareaguję ^.^ Nie mogę się już doczekać ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie moge sie doczekać na nowy kocham cie <3

    OdpowiedzUsuń
  15. CUUUDO. Nadal twierdze, że jesteś najlepszą polską pisarką o Justinie i coś mi się wydaję, że zdania szybko nie zmienie. Rozdział cudowny,czekam na nn. ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Cuuuudo *.* dopiero zaczelam czytac a juz chce wiecej :c

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobry rozdział :d świetny clifranger x

    OdpowiedzUsuń
  18. czekam niecierpliwie na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  19. czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  20. BOSKI ROZDZIAL !!!! Czekam na kolejny ! Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  21. kocham. Cudo!!! *o*

    OdpowiedzUsuń
  22. "- A JA? - krzyknął Ashton.
    - A Ty masz marihuanę."
    Hahahahahaha jebłam hahaha mój ulubiony moment

    OdpowiedzUsuń
  23. ładna końcuweczka czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń