poniedziałek, 18 listopada 2013

ROZDZIAŁ 004

Po obiedzie poszłam do kuchni posprzątać, a następnie usiadłam z babcią w pokoju. Oglądałyśmy film, kiedy zadzwonił mi telefon. Christian. Przystawiłam komórkę do ucha.
- Tak?
- Szykuj się, zaraz po Ciebie będę z Chloe.
- Naprawdę chcesz jechać na zakupy? - zmarszczyłam brwi.
- Muszę się dowiedzieć, co powiedziałaś Vicotrii. - zaśmiał się. - i chcę spędzić z Tobą jak najwięcej czasu.
- Aww - zagryzłam wargę.
- Rusz swój zgrabny tyłek, zaraz będziemy. - rozłączył się.
- Babciu, jadę na zakupy z Christianem, chcesz, żebym coś kupiła? - spojrzałam na kobietę.
- Coś do jedzenia. - wzruszyła ramionami.
- Okej. Za niedługo będę. - wstałam i poszłam do pokoju, żeby się odświeżyć nieco.
Umyłam zęby, popsikałam się perfumami, zmieniłam torebkę i zeszłam na dół. Po chwili pod domem zatrąbiło auto.
- Idę. - pocałowałam babcię w pomarszczony ze starości policzek i wyszłam z domu.
Zeszłam ostrożnie po schodach, ponieważ mam na sobie louboutiny. Mama po prostu uczyła mnie, że to dzieło Boga i mam na nie uważać. Patrząc na cenę, wolę na nie jedna uważać. W końcu wsiadłam do samochodu.
- Siemanko! - pisnęła Chloe.
Znam ją niecały dzień, a zachowuje się jakbyśmy się znały przynajmniej kilka miesięcy. To słodkie.
- Hej. - odpowiedziałam.
- Więc damskie zakupy, huh? - spytał Christian.
- Tak. - odpowiedział.
- Teraz dowiem się co powiedziałaś Vi?
- Powiedz mu, bo mogłam coś źle zrozumieć. - zaśmiała się Chloe, prowadząc.
Przewróciłam oczami i westchnęłam.
- Powiedziała, że jestem suką, że mam się trzymać z dala od Justina, jeśli go dotknę, to będzie mi potrzebna plastyka twarzy i mam usiąść do stolika gdzie siedzą dziwki. - powiedziałam cicho.
- Cała Victoria - zaśmiał się. - Zwykle nie naskakuje od razu na inne dziewczyny.
- Poczekaj na lepsze - zaśmiała się Chloe.
- A ja jej odpowiedziałam...że nie interesuje mnie Justin - wzruszyłam ramionami.
- Tylko tyle? - zmarszczył brwi.
- Nie! Powiedziała, że Justin jest gejem, że jej przydałaby się plastyka mózgu i zmiana twarzy - wybuchła śmiechem. - A! i powiedziała, że zna włoski, ale nie zna dziwkarskiego języka.
- Jesteś wspaniała! - zaśmiał się chłopak. - Kłaniam się! - schylił głowę. - Królowo. - szepnął.
Sama się cicho zaśmiałam, ale zaraz spoważniałam.
- Jeszcze nie widziałem tak zdenerwowanej Victroii - zaśmiał się.
- Okej, na jakie zakupy chcesz jechać? - spytała Chloe.
- Na jakieś normalne. - westchnęłam.
- Co masz na myśli, mówiąc normalne? - spytała, patrząc na mnie w lusterku.
- No wiesz...coś do szkoły, trampki, jeansy...
- Trampki? - skrzywiła się.
- Mhm.
- Okej - westchnęła i skręciła. Po chwili byliśmy pod centrum handlowym.
Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy do ogromnego budynku.
- Idziesz z nami na zakupy? - spytała Chloe.
- Nie, spotkamy się w Starbuck'sie. - Odpowiedział blondyn, całując swoją dziewczynę w policzek i ruszył w przeciwnym kierunku.
- Opowiedz mi coś o sobie. - uśmiechnęła się do mnie dziewczyna, biorąc mnie pod rękę.
- Co chcesz wiedzieć? - spytałam i uśmiechnęłam się tak jak mama mnie uczyła. Czyli firmowy uśmiech, niepokazujący Twoich słabości i co dzieje się z Tobą naprawdę.
- Dlaczego przeniosłaś się do nas prawie w połowie roku?
- Problemy...
- I stwierdziłaś, że najlepszym sposobem będzie ucieczka? - westchnęła, ściskając moją rękę.
- Tak, jak na razie jest dobrze. - szepnęłam, ale na twarzy dalej miałam pokazowy uśmiech.
- A co z chłopakiem? Na pewno jakiegoś miałaś - spojrzała na mnie.
- Spójrz! Śliczna koszula! - pisnęłam i od razu weszłam do sklepu. Ta koszula była naprawdę ładna! Tyle, że nie musiałam się nią aż tak zachwycać.
- Okej, rozumiem. - zaśmiała się. - Nie chcesz gadać. - wzruszyła ramionami, wchodząc do sklepu. - Ta koszula jest. - wzięła kawałek materiału do ręki. - zwyczajna. - westchnęła. - Patrząc na Twój ubiór. - zlustrowała mnie wzrokiem. - Nie pasuje Ci. - skrzywiła się.
- Chcę zmienić styl. - wzięłam swój rozmiar i poszłam do przymierzalni.
Zdjęłam górą część garderoby, wieszając ją na wieszaku na ścianie, po czym włożyłam koszulę. Przejrzałam się w lusterku i z uśmiechem wyszłam przed przymierzalnię, prezentując się dziewczynie.
- Okej, ładnemu we wszystkim ładnie. - zaśmiała się.
- Dzięki. - rozpromieniłam się jeszcze bardziej i schowałam w przymierzalni.
Ubrałam swoje rzeczy i wyszłam z koszulą w ręku.
Po godzinie byłam już padnięta, dosłownie! Czułam, że zaraz upadnę.
- Chloe, długo jeszcze? - jęknęłam.
- Dopiero przyszłyśmy.
- Nie czuję nóg. - usiadłam na kanapie.
Dziewczyna podeszła do mnie i stanęła na wprost mnie.
- Och, te buty muszą być cholernie niewygodnie. - spojrzała na moje buty.
- I są! - zmarszczyłam czoło. - Ale ładnie wyglądają i są cholernie drogie. - szepnęłam, masując sobie stopy.
- Dobrze, chodźmy do Christiana.
Włożyłabym trampki, które przed chwilą kupiłam, ale nie będą mi pasowały do stroju. Wstałam i ruszyłyśmy jak mniemam do starbusks'a. Byłyśmy coraz bliżej kawiarni, kiedy ktoś zawołał
- Sasha Grey!
Szłam dalej, nie mnie wołają.
- Sasha! - ktoś ponowił. Głos wydawał mi się trochę znajomy.
Powoli się odwróciłam i zauważyłam szczerzącego się Justina z jakimś chłopakiem.
- Chloe! - zawołałam, kiedy dziewczyna szła dalej, rozmawiając przez telefon.
- Nazywam się Savannah - przewróciłam oczami.
- Cokolwiek, kochanie. - zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. - seksowniej brzmi Sasha. - szepnął przy moim uchu.
- Cześć piękna. - zwrócił się do Chloe i również ją pocałował w policzek. - Wpadniesz do mnie w nocy? - spytał, szelmowsko się uśmiechając do dziewczyny.
Patrzyłam na nich z lekko rozchylonymi ustami.
- Skarbie, czy to seksowne ciało wygląda jak ciało chłopaka? - przejechała ręką po swojej talii.
- Jeszcze będziesz mnie błagać. - warknął.
- Cześć, jestem Daniel. - obcy głos wyrwał mnie z zamyśleń.
Spojrzałam na przystojnego blondyna i uścisnęłam jego rękę, uśmiechając się tak jak robiłam to na pokazach mody. Od dziecka byłam uczona tego uśmiechu. Od dziecka, byłam żywą reklamą mamy. Odkąd skończyłam 8 lat chodziłam na pokazy mody dla dzieci.
- Savannah. - przedstawiłam się.
- Wiem, chodzimy razem na Hiszpański - uśmiechnął się i puścił moją dłoń.
- Przepraszam. - założyłam kosmyk za ucho. - Jeszcze nie bardzo się orientuję w szkole.
- Spoko, rozumiem. - zaśmiał się.
- Co tutaj robicie? - spytała Chloe.
- Christian dzwonił, że się nudzi, a że byliśmy w pobliżu, to postanowiliśmy wpaść. - odpowiedział Daniel.
- Jacy wy kochani! - zironizowała Chloe.
- Justin, gdzie zgubiłeś swojego pudla? - spytała, unosząc brew.
- Bądź miła, bo nie będzie seksu w nocy! - szatyn pogroził jej palcem, na co wybuchłam śmiechem.
- Marzyciel. - zaśmiała się.
- Długo mam jeszcze czekać, aż wejdziecie szanownie? - krzyknął Christian, na co wszyscy się odwróciliśmy w jego stronę.
- Stęskniłeś się za Justinkiem? - szatyn zmienił głos na małej, słodkiej dziewczynki.
- Spierdalaj, geju! - Christian zrobił unik i podszedł do Chloe.
- Nie jestem gejem, chuju! Niech Ci powie Chole - przewrócił oczami i wszedł do kawiarni, jak gwiazda.
- Oni tak zawsze. - zaśmiał się Daniel, idąc obok mnie.
- Kupiłyście coś? - spytał Christian, kiedy siadaliśmy przy stoliku.
- W godzinę? - prychnęła Chloe. - Kupiłam tylko jedną bluzkę.
- Przepraszam, ale ja nigdy...nie byłam na zakupach. Chyba, że spożywczych.
- Co? - krzyknęła zdziwiona dziewczyny, przez co parę gapiów odwróciło się w naszą stronę. Rozejrzałam się po kawiarni, trochę onieśmielona, że zwróciłyśmy na siebie uwagę i w końcu spojrzałam na dziewczynę.
- Nie muszę chodzić na zakupy. Mama jest projektantką.
- Szczęściara! - powiedziała rozmarzona. - Musisz mi kiedyś pokazać jakieś jej projekty.
- Zaprojektowała tą marynarkę.
- Jest śliczna. - powiedziała, dotykając mojej marynarki.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko.
- Może coś zamówimy? - spytał znudzony Christian.
Wzięłam torebkę na kolana i zaczęłam w niej szukać pieniędzy, kiedy ta została wyrwana mi z rąk.
- Chanel! - przytuliła do siebie torebkę. - Jest piękna!
Zmarszczyłam lekko brwi, zdziwiona zachowaniem dziewczyny.
- Chloe, to tylko torebka...- powiedział spokojnie Christian.
- To nie jest TYLKO torebka! - warknęła. - to Chanel! - spojrzała na niego groźnie i oddała mi powoli torebkę.
- Okej, przepraszam. - powiedział potulnie chłopak.
- Mogę Ci dać jedną, mam dużo torebek, a mama co chwile daje mi nowe.
- Nie mogę! Są za drogie na taki prezent.
- Mama też dostaje je w prezencie - zaśmiałam się i wstałam. - idę coś zamówić. - oznajmiłam.
- Zamów mi Cappuccino. - powiedziała Chloe, wręczając mi szybko pieniądze.
- Ja płacę. - powiedział Justin, ciągnąc mnie za rękę w stronę kasy.
- Mam pieniądze. - powiedziałam.
- Nie wątpię. Jednak, jestem mężczyzną i wypada zapłacić za dziewczynę.
- Daj spokój! - zaśmiałam się i wyciągnęłam portfel z torebki.
- Mówię, że zapłacę! - wyrwał mi portfel z ręki i schował go sobie do tylnej kieszeni. - Co bierzesz? - spytał.
Westchnęłam, przewracając oczy i spojrzałam w górę. - Caramel Macchiato.
- Co podać? - po chwili spytała kobieta, uśmiechając się zalotnie do Justina.
- Mrożoną Latte, Cappuccino i Caramel Macchiato - powiedział, kładąc pieniądze na blat.
- Dzięki. - szepnęłam.

*Justin*
Cholera, kobieta za ladą jest seksowna, ale nie mogę. Kurwa, nie mogę! Jeśli zacznę z nią flirtować, to stracę szanse u Sav. Spojrzałem raz jeszcze na Sashe, a później na ekspedientkę. Sasha wygrała. 
- Proszę - uśmiechnęła się do mnie szeroko i postawiła przed nami zamówienie. Wziąłem dwie kawy, a Sasha swoją i ruszyliśmy do stolika. Dziewczyna pierwsza usiadła, rozkładając sobie chusteczkę. 
- O! To chyba do Ciebie...- zmarszczyła brwi, podając mi chusteczkę z zapisanym numerem telefonu. 
Kurwa! 
- Wyrzuć. - przewróciłem oczami. 
- Dziewczyna wygląda na miłą. - uśmiechnęła się lekko.
- Wyrzuć. - westchnąłem i podałem cappuccino Chloe. 
- Serio, Justin? - zaśmiała się Chloe.
- Co? - spojrzałem na nią zdziwiony i usiadłem na krześle. 
- Nie weźmiesz jej numeru? - prychnęła.
- Nie potrzebny mi - wzruszyłem ramionami.
- Daj mi. - powiedział Christian i wziął chusteczkę od Sav. - Justinowi się jeszcze odwidzi. - zaśmiał się, chowając chusteczkę do kieszeni.
Dzięki stary!
- Nie odwidzi. - zmarszczyłem brwi.
- Więc zostajesz już z nami? - spytał Daniel.
- Tak - skinęła głową Saha, odstawiając kubek na stolik.
- Chodzisz jeszcze na jakieś języki?
Przewróciłem oczami, ponieważ to słaby sposób na podryw.
- Na francuski. - uśmiechnęła się.
- Jutro jest impreza u kolegi, miałabyś ochotę pójść?
CO KURWA? Czy on ją właśnie zaprosił na imprezę?
- Um...bardzo chętnie, ale...nie lubię imprez. - wzruszyła niewinnie ramionami.
Dzięki Ci Boże!
- Imprezy są fajne! Co masz lepszego do roboty w sobotę? - zaśmiała się Chloe.
- Będę się uczyła, albo po prostu poleniuchuję. - odpowiedziała Sasha.
- W porządku, rozumiem. - uśmiechnął się Daniel. - .Mam nadzieję, że innym razem dasz się namówić. - puścił do niej oczko.
- Na imprezie poznasz wielu ludzi. - powiedziała Chloe.
Przestań ją namawiać! To ja mam ją zabrać na imprezę. 
- Nie chcę na razie imprezować.
- Daj już jej spokój, nie chce iść, to nie. - odezwałem się.
- Nie poznaję Cię. - Chloe zmarszczyła brwi, mrużąc przy tym oczy. - Musisz mieć w tym jakiś interes.
- Po prostu widzę, jak ją zamęczasz. - westchnąłem i upiłem trochę kawy.
- Jasne. - prychnęła.
- Ja już będę się chyba zbierała...- oznajmiała Sav. - Obiecałam babci, że nie będę długo. - otarła usta chusteczką i wstała. - Odwieziesz mnie? - spojrzała na Chloe.
- Ja Cię odwiozę, mam po drodze. - wyrwał się Daniel.
Zacisnąłem mocno pięści.
- Mieszkasz zupełnie gdzie indziej - zagryzłem mocno wargę.
Wcale nie jest zazdrosny! 
- Muszę coś załatwić w waszych rejonach. - odpowiedział Daniel.
- Na pewno masz tam coś do załatwienia? - spytała Sav.
- Tak. - uśmiechnął się. - Chodźmy.
Kurwa. 
- Okej. - uśmiechnęła się dziewczyna i wyszła z Danielem.
- Podoba Ci się Savannah! - wypaliła natychmiast Chloe, kiedy Sasha tylko opuściła kawiarnię.
- Przestań. - prychnąłem, przewracając oczami.
- Och, przyznaj się! - westchnęła głośno. - Prawdopodobnie żałujesz teraz, że poznałeś ją z Danielem.
- Mam Vi.
- Serio, Justin? Vi? Ten pudel puszcza się co godzine. - skrzywiła się.
- Przecież się z nią nie żenię.
- Znajdź sobie w końcu dziewczynę, nie dziwkę. - odezwał się Christian.
Spojrzałem na swój złoty zegarek, po czym wstałem.
- Zbieram się gołąbeczki . - dopiłem kawę, cmoknąłem Chloe w policzek, a Christianowi uścisnąłem rękę, po czym wyszedłem.
Wsiadłem do samochodu, najpierw odpaliłem papierosa, a następnie wybrałem numer do Vi.
- Zaraz po Ciebie będę. - powiedziałem, wyjeżdżając spod Starbucks'a.
- Jestem sama w domu. - mruknęła uwodzicielsko.
- Więc zaraz u Ciebie będę. - uśmiechnąłem się i rozłączyłem.
Wyciągnąłem papierosa z ust, wypuściłem dym i ponownie wsadziłem go między wargi. Po chwili byłem pod domem dziewczyny. Wysiadłem z samochodu i podbiegłem pod jej drzwi. Zapukałem, a w drzwiach od razu pojawiła się dziewczyna. Złapała mnie za kurtkę i wciągnęła do domu, zamykając wcześniej drzwi.
- Kiedy będą Twoi rodzice? - spytałem, między pocałunkami.
- Za dwie godziny. - wydyszała, ściągając ze mnie kurtkę i ciągnąc do jadalni.
Złapałem ją pod pośladkami i posadziłem na stole.
- Tęskniłeś? - zachichotała, zdejmując moją bluzkę.
- Cholernie. - mruknąłem, kąsając jej wargę i również zdjąłem z niej bluzkę, rzucając gdzieś w bok.
Pchnąłem dziewczynę, żeby się położyła i zdjąłem z niej spodnie razem z majtkami.
- Strasznie się niecierpliwisz. - szepnęła.
Rozpiąłem swoje spodnie i opuściłem je do kostek, wcześniej wyciągając z nich prezerwatywę. Pamiętaj, że cipka może zabić. Nałożyłem prezerwatywę na penisa i mocno wszedłem w dziewczynę.
- Ja pierdole, Justin! - zaskomlała i mocno wbiła paznokcie w moje plecy.
Zacząłem się w niej poruszać coraz szybciej.
- Szybciej. - sapnęła.
Złapałem ją mocno pod szyją, a drugą trzymałem w talii i coraz mocniej i szybciej w nią wchodziłem.
- Boże! - jęknęła.
Położyłem głowę na jej ramieniu, ciężko dysząc i dalej się w niej poruszałem.
- och, Robin!! - krzyknęła.
- Co kurwa? - nagle się podniosłem, a całe moje podniecenie się ulotniło.
- C-co? - spytała zmieszana.
- Powiedziałaś Robin! - warknąłem.
- Wcale nie! - szeroko otworzyła oczy.
Wyszedłem z niej, zdjąłem prezerwatywę, włożyłem spodnie, zużytego kondoma wrzuciłem do kosza i podszedłem po bluzkę.
- J-Justin! - zaczęła się ubierać. - To nie tak jak myślisz.
- Ja pierdole, mylą Ci się już imiona chłopaków, bo z tyloma spałaś. - prychnąłem.
- Ty też co chwilę pieprzysz inną dziewczynę.
- Masz dowody? - podszedłem do niej bardzo blisko i spojrzałem prosto w oczy. - Dziwka. - zaśmiałem sie jej w twarz. Ubrałem się już zmierzałem do drzwi, kiedy zatrzymały mnie jej słowa.
- Wiesz co? Robin ma większego! I jest od Ciebie lepszy w łóżku! - krzyknęła.
- Żeby Cię tym chujem na wylot nie przebił. - zaśmiałem się i wyszedłem. - Dziwka. - mruknąłem do siebie.

*Savannah*
.NASTĘPNEGO DNIA.
Otworzyłam laptopa, weszłam na fb, gdzie czekały na mnie nowe zaproszenia do znajomych. Przewróciłam oczami i wszystkie przyjęłam, następnie sprawdziłam swoją pocztę. 

Od: JeniferGrey@gmail.com
Do: Savanah_Grey@gmail.com
Cześć, Kochanie! 
Mam nadzieję, że babcia Cię poinformowała, że niedługo do was przyjadę? Jeśli nie, to prawdopodobnie zapomniała, więc przylecę w przyszłym tygodniu. Tata niestety nie może, bo ma zawalony grafik, ale bardzo mocno za Tobą tęskni. Przyszedł do Ciebie list, postaram się go jutro do Ciebie wysłać. Babcia wspomniała, że masz daleko do szkoły i musisz dojeżdżać autobusem, więc wynajęłam Ci szofera i samochód. Jutro będzie po Ciebie o 7:40 i będzie Cię woził i odwoził codziennie do szkoły. 
                                                                                              Całuję i Kocham :*
                                                                                                Jenifer Grey.  

- Serio? Nie możesz się podpisać po prostu 'MAMA'?
Tylko nie szofer! Chcę sama jeździć do szkoły, Boże! Nawet tu musi ingerować w moje życie.
Weszłam na YT, kiedy na stronie głównej pojawiły się filmiki podobne do tych, które już przeglądałam. Wszystkie były z wiadomości, filmiki płonącego domu, straż, policja, karetka..Zamknęłam szybko laptopa, powstrzymując łzy.
- Jest okej! - powiedziałam do siebie drżącym głosem i pomachałam sobie przed oczami, żeby łzy się nie wydostały.
- Tak? - powiedziałam do telefonu, kiedy zaczął wibrować.
- Sav, za godzinę będę po Ciebie z Chloe. Jedziemy na imprezę. - powiedział Christian.
- C-co? Mówiłam, że nie chcę.
- Masz zamiar zamknąć się w domu? Poznasz trochę ludzi.
- Ja..nie chcę....
- Ubierz się w coś, lepiej nie denerwuj Chloe przed imprezą.
Po wypowiedzeniu tych słów, rozłączył się.
Ale ja nie chcę jechać na imprezę.
Tak jak mówił Christian, po godzinie byli już u mnie.
- Dlaczego nie jesteś ubrana? - pisnęła Chloe.
- Bo nie idę na imprezę.
- Idziesz! - warknął Christian. - Nie zamkniesz się na świat.
- Wcale się nie zamyka. - szepnęłam, pocierając ręką swoje ramie.
- Boże, kocham Twoją szafę! - pisnęła zachwycona dziewczyna, przeglądając moje ubrania.
- Nie chcę iść, naprawdę. - spojrzałam błagalnie na chłopaka.
- Nie pożałujesz! - zaśmiała się Chloe, wyciągając moje ubrania.
- Nie chcę. - szepnęłam.
- Nie narzekaj. Poznasz nowych ludzi, może ktoś Ci się spodoba!
- Nie chcę, żeby ktoś mi się podobał. - czułam, że zaraz się rozpłaczę.
- Chciałaś tu zacząć nowe życie? więc masz szansę zrobić to od dzisiaj. - powiedział i tym mnie przekonał.
- Masz. - Chloe rzuciła mi ubrania.- Ubieraj się i zaraz Cię pomaluję.
Westchnęłam. Wzięłam ubrania i udałam się z nimi do łazienki.
- Mądrze robisz! - krzyknął za mną Christian
Ubrana wyszłam z łazienki.
- Siadaj - poleciał dziewczyna, kiwając na łóżko.
Zrobiłam jak prosiła, a po chwili dziewczyna nachylała się nade mną i malowała mi oczy swoimi kosmetykami.
- Tyle wystarczy. - powiedziała, uśmiechając się do mnie. - Nie potrzebny Ci makijaż.
- Tobie też nie. - zaśmiałam się.
- Jesteś kochana. - uściskała mnie dziewczyna.
- Chodźmy już. - odezwał się Christian.
- Tak, chodźmy. - Chloe pociągnęła mnie za rękę i razem zeszłyśmy na dół.
- Babciu, wychodzę. - podeszłam do babci.
- Gdzie? - spojrzała na mnie zdziwiona.
- Do znajomych.
- W takim stroju idzie się tylko na imprezy! - wydęła wargi niezadowolona.
- Idę na imprezę. - westchnęłam.
Kobieta obróciła głowę i spojrzała na Christiana.
- Masz się nią opiekować! - ostrzegła go. - Albo już nie upiekę Ci ciasta!
- Dobrze, babciu - zaśmiał się chłopak.
- Nie czekaj na mnie. - pocałowałam ją w policzek.
- Baw się dobrze. - uśmiechnęła się do mnie.
- Dzięki! - krzyknęłam wychodząc.
Wewnątrz cała się trzęsłam, sama nie wiem dlaczego...byłam strasznie zdenerwowana.
- Zapnijcie pasy. - powiedziała brunetka, wyjeżdżając z podjazdu.
Po...nie wiem ile, bo nie jestem zegarkiem, ani nie pilnowałam czasu..w końcu znaleźliśmy się pod czyimś domem, który był oblężony nastolatkami.
- Nie chcę iść. - zadrżałam.
- Savannah! - Christian obrócił się do mnie na siedzeniu. - Daj spokój i zabaw się. Rozumiem, że to zawrotne tempo. Dopiero co przeprowadziłaś się tu, ale tak poznasz więcej ludzi.
- Poznam ich w szkole.
- No chodź! - Chloe otworzyła drzwi po mojej stronie.
Niechętnie wysiadłam z samochodu.
- Nie bój się. - szepnął Christian, kładąc rękę na moim krzyżu.
Razem ruszyliśmy do domu. Chloe otworzyła drzwi i zaczęła witać się ze swoimi znajomymi, ja zaś czułam się coraz bardziej podenerwowana. Przypomniała mi się scena z Atlanty, kiedy to Logan trzymał rękę na moim krzyżu i wchodziliśmy na imprezę. Zauważyłam, że przyciągamy spojrzenia innych. Spuściłam głowę i pozwoliłam, by blondyn mnie prowadził. Kiedy stanęliśmy podniosłam wzrok na Christiana.
- Pijesz alkohol? - spytał.
- Nie. - pokręciłam głową.
Chłopak wziął sobie piwo i zaprowadził mnie do kuchni. Wyjął z lodówki wodę i mi ją podał.
- Dzięki. - posłałam mu lekki uśmiech.
- Jednak przyszłaś. - usłyszałam za plecami. Odwróciłam głowę i dostrzegłam Daniela.
- Tak, zmusili mnie. - powiedziałam nieśmiało.
- I dobrze. - uśmiechnął się. - Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję.
- Chodźcie na basen, wszyscy tam są. - powiedział.
To ich jest więcej? 
Poszliśmy za Danielem i po chwili byliśmy na zewnątrz. Niektóre dziewczyny kąpały się w basie z chłopakami w samej bieliźnie, a niektóre chyba zapomniały o stanikach.
- Nie mam stroju.
- Nie będzie Ci potrzebny - zaśmiał się Daniel.
- Nie umiem pływać. - serce zaczęło mi coraz mocniej bić.
- Spokojnie, nikt Ci nie każe wchodzić do basenu - szepnął do mnie Christian.
Złapałam go za rękę i mocno ścisnęłam.
- Oddychaj. - polecił.
- Tu jesteście! - zaśmiała się Chloe.
- Dziewczyny do basenu! - ktoś krzyknął. Zaraz poczułam, że straciłam grunt pod stopami.
- Zostaw ją! Boi się wody! - krzyknął Christian, po chwili byłam już pod wodą.

*Justin*
- Chcesz iść na górę? - spytała May, całując mnie po szyi. 
Uśmiechnąłem się szeroko i skinąłem głową. 
Złapałem dziewczynę za rękę i już mieliśmy wchodzić na schody, kiedy muzyka została wyłączona.
- Ludzie! Nowa się topi! - wrzasnął jakiś chłopak 
Nowa?
- Savannah. - szepnąłem do siebie. Zostawiłem dziewczynę i pobiegłem na basen.

PRZEPRASZAM, ŻE TYLE MUSICIE CZEKAĆ, ALE MAM DWA BLOGI, SZKOŁĘ I ŻYCIE PRYWATNE.

DANIEL

VICTORIA (VI)




23 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Bardzo lubię twoje opowiadania! Jestem ciekawa jak się skończy akcja z basenem ;3 BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PISANIE! Czekam ma następny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww <3 Justin jest zazdrosny! Nie moge się doczekać aż między nimi zacznie się dziać! Ale ta akcja z basenem! Pisz szybko bo się o nią boje :( Kocham Cię <3 Czekam na nn... *,*

    OdpowiedzUsuń
  3. To jesy przezajebiscie cudowne !! Aaa *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka akcja *-* i dobrze ze Vi pomylila imiona. Pff
    Kocham zazdrosnego Justina tdbydfhugdefgtr
    Kiedy nn? <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Afdhshshshshuhfecxhubchbfgv... Cudowny *.* po meczacym dniu czytajc ten rozdzial poprawil mi sie humor. Justin zazdrosny. ;* Czejam na nn ;3 //@NoughtyButNice3

    OdpowiedzUsuń
  6. CUUUUDOOOOOO !!!!! *.* Jak zawsze oczywiscie :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaa! Justin ją uratuje. Awww <33 Cudowny jak zawsze. Do następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny ;) Czekam na nn <33 xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział boski *o* Mam nadzieję, że Sav nic się nie stanie.
    Poza tym dla twoich rozdziałów warto czekać:D

    OdpowiedzUsuń
  10. AAA cydnyświetny <33

    OdpowiedzUsuń
  11. rozumiem, będę cierpliwie czekać na nowy, a opowiadanie jest świetne ! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest meegaaa <3333

    OdpowiedzUsuń
  13. czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  14. jgifvsdyfvuotscdyosd uratuje ją?? *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. shfsadjhfsdgsdfjdsfdfhd *.* świetny!
    czekam na kolejny i czekam na moment Javnnah :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Awwww zazdrosny Justin! Justin ją uratuje?! Tak nie no musi ją uratować... Boski rozdział*o* czekam na nn *,*

    OdpowiedzUsuń
  17. NAJLEPSZY BLOG :D CZEKAM NA NOWY ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspanialy!!!! ;D Czekam na nn <3
    Kocham

    OdpowiedzUsuń
  19. bosze, bosze, bosze, bosze, bosze <3 kocham przeczytałam od prologu w 1 dzień, czytałam dwa razy i nie mogę się doczekać nn ;** błagam pisz szybciej bo nie wytrzymam ;333 Sacha Grey bosze <3 kochaw Say ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. swietny blog *.* zapraszam do mnie ( komentowania i obserwowania) <33 http://bluehairmonster.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń