- Otwórz oczy mała. - szepnąłem, kiedy oderwałem od niej usta i na nowo zacząłem uciskać jej klatkę piersiową. Dwadzieścia siedem, dwadzieścia osiem, dwadzieścia dziewięć, trzydzieści. Zatkałem jej nos, rozchyliłem usta i wdmuchałem w nią powietrze.
- Stary, nie wiedziałem. - wybełkotał ktoś.
- Kurwa, kurwa, kurwa. - powtarzał Christian.
Dmuchnąłem jeszcze raz i wtedy dziewczyna wypluła wodę. Odsunąłem się, złapałem ją pod szyję i plecy, po czym podniosłem, żeby mogła wypluć wszystko co miała w płucach. Usłyszałem za sobą westchnienia ulgi.
- Kto to kurwa zrobił? - warknąłem, rozglądając się po tłumie.
- Justin..jest impreza, nie wiedziałem, że nie umie pływać. - odezwał się przerażony Louis.
- Gdyby chciała sobie popływać, to by weszła do basenu! - syknąłem, wstając. Na moje miejsce od razu wskoczył Christian, pomagając dziewczynie wstać.
- Nie wiedziałem...- powiedział, cofając się.
- Teraz już wiesz, że następnym razem nie wrzuca się do basenów dziewczyn, które tego nie chcą! - krzyknąłem, zaciskając mocniej szczękę.
- Justin, spokojnie. On nie wiedział, Savannah żyje! - zatrzymała mnie Chloe.
- Ale mogła się utopić. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- Justin, chodź. - odezwał się Christian, trzymając w objęciach dziewczynę.
Wahałem się przez chwilę, czy nie uderzyć by chłopaka.
- Chodź. - szepnęła Chloe, ciągnąc mnie za rękę.
Zamknąłem na chwilę oczy i poszedłem za dziewczyną.
- Spokojnie Savannah. - powiedział pocieszająco Christian, trzymając mocno dziewczynę.
Chloe szybko wsiadła do samochodu, a Christian z Sashą z tyłu.
- Jedź najpierw do mnie. - polecił chłopak.
- Po co? - spytała dziewczyna, wyjeżdżając szybko z podwórka.
- Muszę się przebrać, zostanę na noc u Savanny.
- Nie musisz, już jest okej. - szepnęła dziewczyna, ścierając łzy z policzków.
- Jedź do mnie. - powiedział, obejmując dziewczynę.
- W porządku? - spytałem, odwracając się na fotelu.
- Tak. - pociągnęła nosem, nie patrząc na mnie. - Dziękuję. - szepnęła.
- Naprawdę nie musisz u mnie zostawać. - szepnęła dziewczyna.
- Savannah, jestem pewien, że muszę zostać.
- A co z babcią?
- Pewnie już śpi, a rano powiem, że dopiero przyszedłem. - odpowiedział.
- Jesteśmy. - powiedziała po chwili dziewczyna prowadząca auto.
Christian wysiadł i szybko pobiegł do domu.
- W porządku? - spytała niepewnie Chloe.
- Tak, naprawdę jest okej. - szepnęła brunetka, obejmując się ramionami.
- Zimno Ci? - spytałem. - Cholera, to głupie pytanie. - zdjąłem swoją kurtkę i okryłem nią dziewczynę.
- Dzięki. - wychrypiała.
Przestań robić tą słodką minę i mówić 'awh'. Dałem jej po prostu kurtkę, wcale się nie zakochałem. Dziewczyna marznie, co mogłem zrobić? Lubię się pieprzyć, ale to nie oznacza, że nie szanuję dziewczyn. Gdyby jakaś inna dziewczyna właśnie marzła, również dałbym jej kurtkę.
- Jestem. - do samochodu wszedł Christian i dał dziewczynie koc.
- Dziękuję. - lekko się uśmiechnęła i okryła się jeszcze kocem.
- Teraz do Savany. - powiedział blondyn.
Po chwili byliśmy już pod domem dziewczyny.
- Do jutra. - powiedział Christian, wychodząc z samochodu wraz z dziewczyną.
- Pa. - Chloe posłała mu buziaka i odjechaliśmy. W zasadzie mógłbym przejść te kilka kroków do siebie, ale skoro...ona jedzie w tamtą stronę.
- Jakie masz plany wobec Savany? - spytała brunetka, zatrzymując się pod moim domem.
Zmarszczyłem brwi. czekając na dalsze wyjaśnienia.
- Okej. - dziewczyna przekręciła się w moją stronę na siedzeniu. - Obiecuję Ci, że jeśli Twoje ręce dotkną tego niewinnego ciała, wykastruję się tępą łyżeczką. - uśmiechnęła się sztucznie.
- O co wam wszystkim chodzi? Przecież dobrze traktuję dziewczyny. - syknąłem.
- Traktujesz je przedmiotowo.
- Bo same tego chcą. - przewróciłem oczami.
- Och, daj spokój Justin! Ty nienawidzisz po prostu dziewczyn, po tym co się stało w Nowym Jorku. Nie wszystkie dziewczyny są takie jak Corin. - krzyknęła, unosząc ręce.
- Jak na razie trafiam tylko na takie.
- A czego Ty oczekujesz od pudla, huh? Przecież wszyscy wiedzą, że pieprzy się z każdym. - powiedziała z obrzydzeniem. - Spójrz na taką Megumi. Jest mądra, ładna, a przede wszystkim dobrze się prowadzi.
- Nienawidzi mnie. - westchnąłem.
- Bo ją przeleciałeś i zostawiłeś. - wydęła wargi. - Więc nie waż się sięgnąć po Savanne.
- Na razie, Chloe. - zaśmiałem się, cmokając dziewczynę w policzek, po czym wysiadłem z samochodu i szybko pobiegłem do domu.
Gdybym się zaprzyjaźnił z Savaną...moglibyśmy uprawiać sex...po przyjacielsku....bez zobowiązań. Jestem geniuszem! I jak na razie, na najlepszej drodze.
*Savannah*
Nie mogłam przestać się trząść, nie z zimna, a ze strachu. Boję się wody. Boję się głębokiej wody, może kiedyś dowiesz się dlaczego, teraz jest jeszcze za wcześnie.
- Chodź. - szepnął Christian, idąc na górę.
Okryłam się szczelniej kocem i ruszyłam za chłopakiem. Weszłam do pokoju i od razu zdjęłam z siebie koc.
- Zapomniałam oddać Justinowi kurtki. - szepnęłam, zapalając światło.
- Jutro to zrobisz. - uśmiechnął się lekko. - Idź się rozgrzej pod prysznicem. - powiedział, składając koc w kostkę.
- Dzięki. - pociągnęłam nosem i poszłam do łazienki. Zdjęłam przemoczone rzeczy i weszłam pod prysznic.
Gorąca woda, szybko rozluźniła moje ciało i odepchnęła złe demony w ciemną stronę. Po chwili wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem, a drugim owinęłam włosy. Kiedy wyszłam z łazienki, Christian stał przy oknie i rozmawiał przez telefon.
- Jest dobrze. - Tak, Justin, damy sobie radę. - westchnął.
Podeszłam do komody, gdzie wyciągnęłam czystą bieliznę, następnie podeszłam do szafy i wyjęłam z niej dresy.
- Nie, nie zapytam jej o to. - zaśmiał się chłopak patrząc na mnie, po czym znowu odwrócił wzrok. - Ani Ci nie odpowiem. - parsknął.
- O co chodzi? - wychrypiałam, przystając przy drzwiach od łazienki.
- O nic. - odpowiedział blondyn, śmiejąc się do telefonu.
Skrzyżowałam ręce na piersiach i czekałam aż chłopak odpowie.
- Justin pyta, czy seksownie wyglądasz w samym ręczniku?
- Powiedz, że cholernie seksownie. - puściłam mu oczko i weszłam do łazienki, zostawiając oniemiałego chłopaka.
Zdjęłam ręcznik, ubrałam bieliznę i dresy, po czym rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki, wcześniej gasząc światło.
- Jak się czujesz? - spytał blondyn, zasłaniając okna roletami.
- Uchm...lepiej. - roztrzepałam włosy palcami.
- Cóż, gdzie masz drugą kołdrę? - spytał.
- Nie chcesz spać w pokoju obok? - spytałam, zagryzając wargę.
- Prześpię się na podłodze. - uśmiechnął się szeroko.
- Jak chcesz. - wzruszyłam ramionami i poszłam do drugiego pokoju. Ściągnęłam z łóżka kołdrę i poduszkę, po czy, wróciłam do siebie. - Chcesz materac? - spytałam, podając mu pościel.
- Nie. - pokręcił głową.
- Okej. - mruknęłam i usiadłam na łóżku, przykrywając się kołdrą.
- Męczy Cię to. - powiedział nagle chłopak, kiedy już pościelił sobie posłanie.
- Wcale nie. - wzruszyłam ramionami.
- Wiesz, że to nie była Twoja wina. - westchnął. - Byłyście małe. - położył rękę na moim ramieniu, siadając obok.
- Mogłam jej pomóc. - rozpłakałam się.
- Byłaś mała. - szepnął i mocno mnie przytulił. - Rodzice was nie przypilnowali. - westchnął, głaszcząc mnie po plecach. - Savannah, nie wracaj do tego.
- Nie potrafię. Ona mnie nienawidzi. Śni mi się często. Krzyczy na mnie. - wyszlochałam, drżąc.
- To tylko sny. Za często o tym myślisz, musisz przestać się obwiniać.
- Nie mogę. Nie umiem. - pokręciłam gorączkowo głową.
Chłopak milczał. Pocierał moje plecy ręką, kołysząc nami. To wszystko mnie przygniata, nie uniosę tego ciężaru. Nie dam sobie rady sama. To za dużo. W końcu ze zmęczenia usnęłam w ramionach chłopaka.
- Mogłaś mi pomóc! To przez Ciebie! Jesteś samolubna. Chciałaś rodziców tylko dla siebie! Teraz jesteś szczęśliwa? - spytała mała dziewczynka.
- J-ja...to nie tak. - zająknęłam się. - Nie wiedziałam jak Ci pomóc. Naprawdę. - moje policzki pokryły się przeźroczystymi słonymi łzami.
- Twoja wina! Ty mnie zabiłaś!
- To nie ja! - krzyknęłam. - Chciałam Ci pomóc!
- Savannah! - usłyszałam gdzieś daleko, a zaraz poczułam ostry ból w okolicy policzka.
Spojrzałam zdezorientowana na chłopaka i zaraz mocno go przytuliłam, pociągając nosem.
- Przepraszam, nie mogłem Cię obudzić. - wyszeptał. - Po prostu tak głośno krzyczałaś, wystraszyłem się. - zaczął szeptać.
- B-babcia. Pewnie ją obudziłam. - powiedziałam drżącym głosem.
- Shh. - chłopak przyłożył palec do ust i poszedł do drzwi, nasłuchując czy faktycznie obudziłam babcie. - Cisza. - szepnął i wrócił do mnie, mocno tuląc. - Co Ci się śniło? - spytał.
- Ona. - wychrypiałam. - Powiedziała, że ją zabiłam. - wyszeptałam przerażona.
- Już dobrze, to tylko sen, jej już nie ma. Postaraj się o niej nie myśleć i spróbuj znowu zasnąć. - powiedział chłopak, głaszcząc mnie po włosach.
Już schodził z łóżka, kiedy go zatrzymałam. - Nie, zostań tu. - starałam się opanować drżenie warg.
- Dobrze. - skinął i położył się obok mnie.
Christian obudził mnie jeszcze dwa razy. Znowu mi się śniła, za drugim razem przyśnił mi się Logan, jak spadaliśmy z okna. Jego śmierć, to było jakbym przeżywała to od początku.
Obudził mnie dopiero telefon Christiana.
- T-tak? - spytał zaspany chłopak, przykładając telefon do ucha drugą stroną. - Tak. - powiedział, odwracając telefon. - Stary, nie masz lepszej pory na telefony? - warknął. - Która godzina? - spytał blondyn, patrząc na mnie.
- Dochodzi 14. - odpowiedziałam, otwierając szeroko oczy. Cholera, nieźle pospaliśmy. Jednak ja czuję jakbym dopiero co miała się położyć spać po wyczerpującej imprezie. Znasz to? Wtedy nieważne gdzie i nieważne na czym, patrzysz tylko, żeby się położyć i zasnąć. Tak się właśnie czuję.
- Dobra, będę u Ciebie za półgodziny. - powiedział ziewając i się rozłączył.
- Justin? - mruknęłam.
- Ta. - przewrócił oczami. - Powiedział, że mam coś, co potrzebuje pilnie, ale to nie jest rozmowa na telefon. Nie ogarniam tego chłopaka. - westchnął.
- Przepraszam za dzisiaj. - powiedziałam smutno.
- Hej, w porządku. Jestem Twoim przyjacielem, mimo, że nie widzieliśmy się tyle lat. Wiem, że mnie potrzebujesz. Nie masz za co przepraszać. - posłał mi lekki uśmiech. - Muszę się napić mocnej kawy.
- Ja też. - ziewnęłam
- Przebiorę się i zrobię. - powiedziałam, po czym ledwo wstałam. Podeszłam do szafy, gdzie wyjęłam ubrania, po czym udałam się do łazienki.
- Te ubrania Cię postarzają. - stwierdził chłopak, oglądając mój strój.
- Naprawdę? - spytałam, przeglądając się w lustrze.
- Mhm. - skinął głową, lekko się śmiejąc. - Wyglądasz jakbyś wyszła prosto od projektanta.
- Bo tak jest. - westchnęłam. - Chodź. - powiedziałam, otwierając drzwi.
- Och, myślałam, że już nie wstaniesz. - zaśmiała się babcia, kiedy zeszłam na dół.
- Już dawno wstałam, Christian przyszedł do mnie wcześnie. - posłałam kobiecie zaspany uśmiech.
- Cześć babciu. - przywitał się chłopak.
- Och, cześć. - uśmiechnęła się. - Zjecie coś? - spytała, podnosząc się z fotela.
- Nie, nie! - szybko powiedziałam. - Siedź sobie.
- No dobrze. - skinęłam głową i wygodnie usiadła.
Poszliśmy do kuchni. Chłopak usiadł przy starym stole, a ja w tym czasie wstawiłam wodę na gaz i nasypałam do kubków kawy.
- Ile słodzisz? - spytałam.
- 2 - pokazał palcami znak pokoju.
Rozsypałam do kubków cukru i po chwili zalałam je wrzącą wodą.
- Proszę. - podałam chłopakowi parujący kubek. - Chcesz ciasta?
- Oczywiście. - uśmiechnął się szeroko.
Otworzyłam lodówkę, wyjęłam pojemnik z ciastem, pokroiłam i postawiłam przed blondynem.
- Dzięki. - powiedział, biorąc kawałek ciasta i od razu pakując go do buzi. - Niebo! - przymknął na chwile oczy.
Zakazany owoc zawsze jest najsmaczniejszy.
- Chodź. - szepnął Christian, idąc na górę.
Okryłam się szczelniej kocem i ruszyłam za chłopakiem. Weszłam do pokoju i od razu zdjęłam z siebie koc.
- Zapomniałam oddać Justinowi kurtki. - szepnęłam, zapalając światło.
- Jutro to zrobisz. - uśmiechnął się lekko. - Idź się rozgrzej pod prysznicem. - powiedział, składając koc w kostkę.
- Dzięki. - pociągnęłam nosem i poszłam do łazienki. Zdjęłam przemoczone rzeczy i weszłam pod prysznic.
Gorąca woda, szybko rozluźniła moje ciało i odepchnęła złe demony w ciemną stronę. Po chwili wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem, a drugim owinęłam włosy. Kiedy wyszłam z łazienki, Christian stał przy oknie i rozmawiał przez telefon.
- Jest dobrze. - Tak, Justin, damy sobie radę. - westchnął.
Podeszłam do komody, gdzie wyciągnęłam czystą bieliznę, następnie podeszłam do szafy i wyjęłam z niej dresy.
- Nie, nie zapytam jej o to. - zaśmiał się chłopak patrząc na mnie, po czym znowu odwrócił wzrok. - Ani Ci nie odpowiem. - parsknął.
- O co chodzi? - wychrypiałam, przystając przy drzwiach od łazienki.
- O nic. - odpowiedział blondyn, śmiejąc się do telefonu.
Skrzyżowałam ręce na piersiach i czekałam aż chłopak odpowie.
- Justin pyta, czy seksownie wyglądasz w samym ręczniku?
- Powiedz, że cholernie seksownie. - puściłam mu oczko i weszłam do łazienki, zostawiając oniemiałego chłopaka.
Zdjęłam ręcznik, ubrałam bieliznę i dresy, po czym rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki, wcześniej gasząc światło.
- Jak się czujesz? - spytał blondyn, zasłaniając okna roletami.
- Uchm...lepiej. - roztrzepałam włosy palcami.
- Cóż, gdzie masz drugą kołdrę? - spytał.
- Nie chcesz spać w pokoju obok? - spytałam, zagryzając wargę.
- Prześpię się na podłodze. - uśmiechnął się szeroko.
- Jak chcesz. - wzruszyłam ramionami i poszłam do drugiego pokoju. Ściągnęłam z łóżka kołdrę i poduszkę, po czy, wróciłam do siebie. - Chcesz materac? - spytałam, podając mu pościel.
- Nie. - pokręcił głową.
- Okej. - mruknęłam i usiadłam na łóżku, przykrywając się kołdrą.
- Męczy Cię to. - powiedział nagle chłopak, kiedy już pościelił sobie posłanie.
- Wcale nie. - wzruszyłam ramionami.
- Wiesz, że to nie była Twoja wina. - westchnął. - Byłyście małe. - położył rękę na moim ramieniu, siadając obok.
- Mogłam jej pomóc. - rozpłakałam się.
- Byłaś mała. - szepnął i mocno mnie przytulił. - Rodzice was nie przypilnowali. - westchnął, głaszcząc mnie po plecach. - Savannah, nie wracaj do tego.
- Nie potrafię. Ona mnie nienawidzi. Śni mi się często. Krzyczy na mnie. - wyszlochałam, drżąc.
- To tylko sny. Za często o tym myślisz, musisz przestać się obwiniać.
- Nie mogę. Nie umiem. - pokręciłam gorączkowo głową.
Chłopak milczał. Pocierał moje plecy ręką, kołysząc nami. To wszystko mnie przygniata, nie uniosę tego ciężaru. Nie dam sobie rady sama. To za dużo. W końcu ze zmęczenia usnęłam w ramionach chłopaka.
- Mogłaś mi pomóc! To przez Ciebie! Jesteś samolubna. Chciałaś rodziców tylko dla siebie! Teraz jesteś szczęśliwa? - spytała mała dziewczynka.
- J-ja...to nie tak. - zająknęłam się. - Nie wiedziałam jak Ci pomóc. Naprawdę. - moje policzki pokryły się przeźroczystymi słonymi łzami.
- Twoja wina! Ty mnie zabiłaś!
- To nie ja! - krzyknęłam. - Chciałam Ci pomóc!
- Savannah! - usłyszałam gdzieś daleko, a zaraz poczułam ostry ból w okolicy policzka.
Spojrzałam zdezorientowana na chłopaka i zaraz mocno go przytuliłam, pociągając nosem.
- Przepraszam, nie mogłem Cię obudzić. - wyszeptał. - Po prostu tak głośno krzyczałaś, wystraszyłem się. - zaczął szeptać.
- B-babcia. Pewnie ją obudziłam. - powiedziałam drżącym głosem.
- Shh. - chłopak przyłożył palec do ust i poszedł do drzwi, nasłuchując czy faktycznie obudziłam babcie. - Cisza. - szepnął i wrócił do mnie, mocno tuląc. - Co Ci się śniło? - spytał.
- Ona. - wychrypiałam. - Powiedziała, że ją zabiłam. - wyszeptałam przerażona.
- Już dobrze, to tylko sen, jej już nie ma. Postaraj się o niej nie myśleć i spróbuj znowu zasnąć. - powiedział chłopak, głaszcząc mnie po włosach.
Już schodził z łóżka, kiedy go zatrzymałam. - Nie, zostań tu. - starałam się opanować drżenie warg.
- Dobrze. - skinął i położył się obok mnie.
Christian obudził mnie jeszcze dwa razy. Znowu mi się śniła, za drugim razem przyśnił mi się Logan, jak spadaliśmy z okna. Jego śmierć, to było jakbym przeżywała to od początku.
Obudził mnie dopiero telefon Christiana.
- T-tak? - spytał zaspany chłopak, przykładając telefon do ucha drugą stroną. - Tak. - powiedział, odwracając telefon. - Stary, nie masz lepszej pory na telefony? - warknął. - Która godzina? - spytał blondyn, patrząc na mnie.
- Dochodzi 14. - odpowiedziałam, otwierając szeroko oczy. Cholera, nieźle pospaliśmy. Jednak ja czuję jakbym dopiero co miała się położyć spać po wyczerpującej imprezie. Znasz to? Wtedy nieważne gdzie i nieważne na czym, patrzysz tylko, żeby się położyć i zasnąć. Tak się właśnie czuję.
- Dobra, będę u Ciebie za półgodziny. - powiedział ziewając i się rozłączył.
- Justin? - mruknęłam.
- Ta. - przewrócił oczami. - Powiedział, że mam coś, co potrzebuje pilnie, ale to nie jest rozmowa na telefon. Nie ogarniam tego chłopaka. - westchnął.
- Przepraszam za dzisiaj. - powiedziałam smutno.
- Hej, w porządku. Jestem Twoim przyjacielem, mimo, że nie widzieliśmy się tyle lat. Wiem, że mnie potrzebujesz. Nie masz za co przepraszać. - posłał mi lekki uśmiech. - Muszę się napić mocnej kawy.
- Ja też. - ziewnęłam
- Przebiorę się i zrobię. - powiedziałam, po czym ledwo wstałam. Podeszłam do szafy, gdzie wyjęłam ubrania, po czym udałam się do łazienki.
- Te ubrania Cię postarzają. - stwierdził chłopak, oglądając mój strój.
- Naprawdę? - spytałam, przeglądając się w lustrze.
- Mhm. - skinął głową, lekko się śmiejąc. - Wyglądasz jakbyś wyszła prosto od projektanta.
- Bo tak jest. - westchnęłam. - Chodź. - powiedziałam, otwierając drzwi.
- Och, myślałam, że już nie wstaniesz. - zaśmiała się babcia, kiedy zeszłam na dół.
- Już dawno wstałam, Christian przyszedł do mnie wcześnie. - posłałam kobiecie zaspany uśmiech.
- Cześć babciu. - przywitał się chłopak.
- Och, cześć. - uśmiechnęła się. - Zjecie coś? - spytała, podnosząc się z fotela.
- Nie, nie! - szybko powiedziałam. - Siedź sobie.
- No dobrze. - skinęłam głową i wygodnie usiadła.
Poszliśmy do kuchni. Chłopak usiadł przy starym stole, a ja w tym czasie wstawiłam wodę na gaz i nasypałam do kubków kawy.
- Ile słodzisz? - spytałam.
- 2 - pokazał palcami znak pokoju.
Rozsypałam do kubków cukru i po chwili zalałam je wrzącą wodą.
- Proszę. - podałam chłopakowi parujący kubek. - Chcesz ciasta?
- Oczywiście. - uśmiechnął się szeroko.
Otworzyłam lodówkę, wyjęłam pojemnik z ciastem, pokroiłam i postawiłam przed blondynem.
- Dzięki. - powiedział, biorąc kawałek ciasta i od razu pakując go do buzi. - Niebo! - przymknął na chwile oczy.
*Justin*
Kiedy ta ciota przyjdzie? Frajer spał u mojej przyszłej przyjaciółki. Co jeśli znowu coś jej nagadał, że jestem gejem? Nie, nie uwierzy mu! Widziała przecież, że mam dziewczynę. Chociaż...w zasadzie...nie widziała tego dokładnie. Zresztą, cokolwiek! W końcu usłyszałem upragniony dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłem na dół i otworzyłem drzwi od razu witając chłopaka.
- Ile mam czekać, pedale? - warknąłem.
- Stary, daj se siania. - jęknął zaspany.
- Cholera, co robiliście w nocy? - zlustrowałem chłopaka. Nie zdradziłby Chloe! Otworzyłem szerzej drzwi, żeby wszedł.
- Dzień dobry. - przywitał się z moją mamą i ruszyliśmy do mnie do pokoju.
- Więc? - spytałem, marszcząc brwi. - Pieprzyliście się?
- Co? Jebnięty jesteś! W życiu! - krzyknął, kładąc się na moim łóżku. - Przecież mam dziewczynę. - syknął.
- To nie oznacza, że nie możesz się pieprzyć z innymi laskami. - wzruszyłem ramionami.
- Nie jestem taki jak Ty. - westchnął.
Przewróciłem oczami. - Co u niej?
- Co Cię to interesuje w ogóle? - spytał, marszcząc brwi.
- Wczoraj ratowałem jej życie, chyba powinienem wiedzieć co z nią. - założyłem ręce na piersi.
- Dam Ci radę. - usiadł, przecierając twarz dłońmi. - Nie zbliżaj się do niej. Daj jej spokój. Ona ma wystarczająco dużo problemów, a Ty jej tylko je dołożysz. - powiedział, patrząc na mnie zamglonym wzrokiem.
- O czym Ty mówisz?
- Spotkało ją wiele złych rzeczy w przeszłości. Ona nie potrzebuje jakiegoś pedała, który ją przeleci i zostawi. Potrzebuje kogoś, kto jej pomoże, a Ty nie zaliczasz się do takich osób.
- Nie znasz mnie. - uniosłem brwi.
- Okej, Ty nie chcesz pomagać, Ty chcesz tylko ruchać. Savannah nie będzie Twoją kolejną zdobyczą, jeśli będzie, to z nami koniec. - powiedział stanowczo.
Co? Czy on właśnie powiedział, że nie będzie się ze mną przyjaźnił jeśli przelecę głupią laskę? Serio?
- Mówisz poważnie? - zaśmiałem się bez humoru. - Masz zamiar skończyć naszą przyjaźń, jeśli ją przelecę.
- Tak. - westchnął.
- Nie wierzę! - podszedłem do okna, łapiąc się za głowę. - Dla głupiej suki, jesteś w stanie porzucić naszą przyjaźń!
- To nie jest głupia suka. - szepnął. - Po tym co widziałem co się w niej dzieje, nie pozwolę, żeby ktokolwiek dodał jej gwoździa do trumny.
- O co, kurwa chodzi? - spytałem zdezorientowany.
- Całą noc nie spałem, rozumiesz? Oka nie zmrużyłem. Savanna budziła się trzy razy, ale nie budziła się tak normalnie. Budziła się z przerażającym krzykiem, cała zapłakana i roztrzęsiona. Kurwa, stary! - westchnął rozpaczliwie. - Gdybyś to tylko widział! - spuścił głowę.
Patrzyłem na niego zaszokowany, nie bardzo wiedząc co mogę powiedzieć.
- Po prostu trzymaj swojego ptaka z dala od niej. Mieszka tu dużo ładnych dziewczyn, ją zostaw w spokoju.- Dzień dobry. - przywitał się z moją mamą i ruszyliśmy do mnie do pokoju.
- Więc? - spytałem, marszcząc brwi. - Pieprzyliście się?
- Co? Jebnięty jesteś! W życiu! - krzyknął, kładąc się na moim łóżku. - Przecież mam dziewczynę. - syknął.
- To nie oznacza, że nie możesz się pieprzyć z innymi laskami. - wzruszyłem ramionami.
- Nie jestem taki jak Ty. - westchnął.
Przewróciłem oczami. - Co u niej?
- Co Cię to interesuje w ogóle? - spytał, marszcząc brwi.
- Wczoraj ratowałem jej życie, chyba powinienem wiedzieć co z nią. - założyłem ręce na piersi.
- Dam Ci radę. - usiadł, przecierając twarz dłońmi. - Nie zbliżaj się do niej. Daj jej spokój. Ona ma wystarczająco dużo problemów, a Ty jej tylko je dołożysz. - powiedział, patrząc na mnie zamglonym wzrokiem.
- O czym Ty mówisz?
- Spotkało ją wiele złych rzeczy w przeszłości. Ona nie potrzebuje jakiegoś pedała, który ją przeleci i zostawi. Potrzebuje kogoś, kto jej pomoże, a Ty nie zaliczasz się do takich osób.
- Nie znasz mnie. - uniosłem brwi.
- Okej, Ty nie chcesz pomagać, Ty chcesz tylko ruchać. Savannah nie będzie Twoją kolejną zdobyczą, jeśli będzie, to z nami koniec. - powiedział stanowczo.
Co? Czy on właśnie powiedział, że nie będzie się ze mną przyjaźnił jeśli przelecę głupią laskę? Serio?
- Mówisz poważnie? - zaśmiałem się bez humoru. - Masz zamiar skończyć naszą przyjaźń, jeśli ją przelecę.
- Tak. - westchnął.
- Nie wierzę! - podszedłem do okna, łapiąc się za głowę. - Dla głupiej suki, jesteś w stanie porzucić naszą przyjaźń!
- To nie jest głupia suka. - szepnął. - Po tym co widziałem co się w niej dzieje, nie pozwolę, żeby ktokolwiek dodał jej gwoździa do trumny.
- O co, kurwa chodzi? - spytałem zdezorientowany.
- Całą noc nie spałem, rozumiesz? Oka nie zmrużyłem. Savanna budziła się trzy razy, ale nie budziła się tak normalnie. Budziła się z przerażającym krzykiem, cała zapłakana i roztrzęsiona. Kurwa, stary! - westchnął rozpaczliwie. - Gdybyś to tylko widział! - spuścił głowę.
Patrzyłem na niego zaszokowany, nie bardzo wiedząc co mogę powiedzieć.
Zakazany owoc zawsze jest najsmaczniejszy.
Biedna Sav :c jestem ciekawa o co chodzi z tą dziewczynką która ona "utopiła". Rozdział jest bardzo ciekawy. Bardzo dziękuję za pisanie opowiadania, już nie mogę się doczekać kolejnego! x
OdpowiedzUsuń@JustenAkaMyLove
Podejrzewam iż siostra :) albo jakas bliska osoba ://
Usuńomg kocham to ajknsmdkjamsd <3
OdpowiedzUsuńczekam na NN :D
Kocham !!!!!!!
OdpowiedzUsuńCudowne. To już 3 twój blog który czytam i poprostu nie wiem jak ty to wszystko wymyslasz. Poprostu te opowiadania sa na maksa wciagajace kocham je <3
OdpowiedzUsuńJej cudny jestem ciekawa co zrobi Justin czekam na nn <3 i życze weny :)
OdpowiedzUsuńCudowny co tu dużo gadać. *-* Zresztą jak wszystkie twoje blogi *-* Kocham cie dziewczyna ! :* To uzależnia ! <33333 Czekam na nn :*:*:*:*
OdpowiedzUsuńzajebiste. ♥
OdpowiedzUsuńczekam na następny, życzę weny. :)
No to powodzenia w pisaniu dalszych rozdziałów , jak zwykle idealnie , ; ) <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudo! Kurde, musiałaś dawać tyle tajemnic w rozdziale? :o
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego! sdmhgfmsdah Kocham Cię! ♥
Ygcdvcjubdghhhhygsrvcnit.... Cudooowny *,* Ja juz chce kolejny :( //@NoughtyButNice3
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita czekam nn ;) <3
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twój styl pisania :) Rozdział ciekawy, z nutką tajemniczości. Bardzo podoba mi się fabuła :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńWow, świetny rozdział <3 wierzę, że Justin się w niej zakocha i będą piękną parą :D Biedna Savannah z jej przeszłością :/ czekam z niecierpliwością na kolejny:*
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział wyszedł ci boski *.* Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów. Mam nadzieje, że dzięki Sav, Justin zacznie się zmieniać :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i życzę dużo weny :*
To dopiero jest początek a ja już się w to wciągnęłam. Dosłownie. :) Mam nadzieję, że Justin zrozumie Sav i nie będzie chciał jej wykorzystać. A tak w ogóle to brawo dla Christiana . Dobrze, że przynajmniej ma jego. Do następnego. <33
OdpowiedzUsuńAwww... Justin się wkurzył :) jestem ciekawa o co chodzi z tą dziewczynką, którą Sav 'zabiła'... rozdział KOCHANY! <3 KOCHAM CIĘ :* czekam na nn : )
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, jestem ciekawa co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować? @Bieber4InMyLife
Bosssssskie! *.* Czekam na nowy rozdział ♥
OdpowiedzUsuńRozdział zaje*isty! Nie mogę się doczekać następnego :) Czekam na nn! KOCHAM CIĘ <3
OdpowiedzUsuńcudowny <33
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny?! :) kocham Ciebie ♥ masz talent !
OdpowiedzUsuńKiedy następne opowidanie? :*
OdpowiedzUsuńsiwetny :* juz sie nie moge doczekac nastepnego :)
OdpowiedzUsuńO matko już coraz bardziej zaczyna wszystko rozumieć!
OdpowiedzUsuń