niedziela, 22 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 007

Wsiadłem do samochodu i wróciłem do szkoły.
- Co z nią? - przy wejściu od razu zaatakował mnie Christian.
- Poszła spać.
- Byłeś u niej? - warknął wściekle.
- Odleciała mi w samochodzie, jej babcia jest teraz w kościele. - pokazałem mu złoty zegarek, który zdobił moją lewą dłoń. - Co jeśli zemdlałaby na schodach? - spytałem unosząc brwi.
Christian dalej patrzył na mnie wściekle, a z jego oczu tryskały pioruny.
- Niczego nie próbowałem! - uniosłem ręce w geście obronnym, śmiejąc się.
- Mam Ci uwierzyć? - splunął.
- Możesz ją zapytać. - przewróciłem oczami. - Zaprowadziłem ją do pokoju i wyszedłem. - westchnąłem i pchnąłem go, żeby móc wejść do szkoły.
- Jesteś dla niej za miły. - stwierdził, idąc obok mnie.
- Daj spokój. - prychnąłem.
- Trzymaj się od niej z daleka.
- Jezu, chodzi mi tylko o dobrą zabawę. - przewróciłem oczami, po chwili zostałem przyciśnięty do ściany.
- Zabaw się z kimś innym, ale nie z nią. - wycedził przez zaciśnięte zęby, dociskając mnie mocniej do ściany.
- Co Cię obchodzi z kim się pieprzy? - syknąłem, odpychając od siebie chłopaka.
- Bo to moja przyjaciółka, traktuję ją jak siostrę. Nie zasługujesz nawet, żeby na nią patrzeć. - splunął.
- Jesteś popieprzony. - zaśmiałem się.
- Nie znasz jej. Dla Ciebie liczy się tylko seks, a Sav jest dziewczyną z problemami, nie potrzebuje jeszcze jednego. - powiedział, mocno zaciskając szczękę.
- A może po prostu jesteś zazdrosny? - zmrużyłem oczy, patrząc podejrzliwie na blondyna.
- Co? - sapnął.
- Może sam chcesz ją przelecieć, huh? - po chwili poczułem ja drętwieje mi twarz, a zaraz silny ból rozchodzący się po nosie.
- Licz się ze słowami. Czasami mówisz za dużo. - wydyszał, po czym odszedł.
- Co tu się dzieje? - krzyknęła spanikowana nauczycielka.
- Nic, uderzyłem się. - powiedziałem, przytrzymując ręką nos, który cały czas krwawił.
- Justin, nic Ci nie jest? - pisnęła Vi.
Ja pierdole. Karme wyczuła, czy jaki chuj, że tu przyszła? 
- Nie. - warknąłem i poszedłem do łazienki. Wyrwałem kilka ręczników z pudełka zawieszonego na ścianie i przyłożyłem niebieski papier do krwawiącego nosa. Drugą ręką odkręciłem wodę i spojrzałem w lusterko.
- Jestem dupkiem. - szepnąłem do siebie i wyrzuciłem zakrwawiony papier do kosza. Wyrwałem następną partię ręczników, zmoczyłem ją w zimnej wodzie i przyłożyłem do obolałego nosa. Usłyszałem otwierające się drzwi od ubikacji, więc natychmiast tam spojrzałem.
- Słyszałem, że Christian Ci przywalił. - powiedział Ashton. - O co poszło? - spytał, siadając na umywalce.
- O nic ważnego. - westchnąłem, wracając wzrokiem na swoje odbicie.
- O nic ważnego? - zaśmiał się. - Więc tak po prostu rozwalił Ci nos? - spytał, wyciągając z kieszeni hermetyk z marihuaną.
- Wkurzyłem go po prostu. - przewróciłem oczami i znowu wyrzuciłem ręcznik do kosza. Przemyłem twarz wodą i wytarłem czystym papierowym ręcznikiem. - Stary, nie pal tu, wiesz, że może się włączyć alarm.
- Nie pale. - przewrócił oczami, wkładając ogonek marihuany do buzi.
- Kiedyś się przećpasz. - powiedziałem stanowczo, pociągając nosem.
- Marihuana nie szkodzi tak jak prochy, które bierzesz. - powiedział kpiąco.
- Nie biorę ich codziennie. - wyjąłem chusteczkę i wysmarkałem nos.
- Stary, koka jeszcze Ci nie rozjebała dróg oddechowych? - zaśmiał się.
- Pieprz się, Ashton. Ty i ta Twoja marihuana. - skrzywiłem się i wyszedłem z ubikacji.

Pamiętasz tą dziewczynę ze Starbucksa? Tak, tą co zapisała mi swój numer na serwetce. Umówiłem się z nią. To nie jest tak, że skoro spodobała mi się jakaś laska, to rezygnuję ze wszystkich innych. O nie, nie, nie! Po prostu robię to wszystko po kryjomu, dzięki czemu wychodzę na spoko gościa. Zaraz, ja jestem spoko. Ale wiesz o co chodzi. Ta nie wie o tej, ta o tamtych i wszyscy są szczęśliwi, a ja w szczególności.
Po prysznicu, zacząłem przeszukiwać szafę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego na imprezę. W końcu uszykowałem strój, nałożyłem biżuterię, ubrałem się i przejrzałem w lusterku.
- Jest moja. - szepnąłem do siebie, uśmiechając się szelmowsko.
- Wychodzisz? - usłyszałem delikatny głos mojej mamy.
- Tak. - odwróciłem się do niej.
- Justin, nie dzisiaj. - pokręciła głową.
- Mamo!
- Justin. Prosiłam Cię. Chciałam dzisiaj wyjść z Twoim ojcem, dobrze wiesz, że planowaliśmy to od tygodnia. Mamy już rezerwację w restauracji. - westchnęła, zakładając ręce na piersi. - Jaxon i Jazmyn nie zostaną sami.
- Nie możesz ich zostawić u Christiana? - spytałem, unosząc brew.
- Justin! Claudia nie jest niańką. Nie mogę zostawiać u niej dzieci za każdym razem, kiedy masz ochotę gdzieś wyjść. Wystarczy, że pilnuje ich, kiedy jestem w pracy, a ojciec na wyjeździe.
- A pani McAliister?
- Pani McAllister ma teraz wnuczkę, którą się musi opiekować.
- Savannah jest w moim wieku. - zakpiłem.
- Miała bardzo ciężki wypadek. - pokręciła smutno głową. - Dlatego się tu przeprowadziła, więc na pewno Hannah ma z nią teraz problemy.
- Jaki wypadek? - zmarszczyłem brwi, bardziej zainteresowany.
- Zginął jej chłopak, ratując ją z płonącego domu. - w jej glosie dało się wyraźnie wyczuć smutek i współczucie. - Nie męcz jej proszę.
- To znaczy? - spojrzałem na nią dziwnie.
- To znaczy. - podeszła do mnie bliżej. - Nie zaczepiaj jej. Bądź dla niej miły. - puściła mi oczko.
- Jestem miły dla wszystkich. - zaśmiałem się.
- Jasne. - zmrużyła oczy, śmiejąc się. - Zostaniesz w domu? Justinku. - zrobiła słodkie oczka.
- Umówiłem się, mamo. - przewróciłem oczami.
- Zaproś ją do domu. Nie poznałam jeszcze żadnej Twojej dziewczyny.
- Bo jej nie mam.
- Więc z kim się umówiłeś? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Mamo!! - krzyknąłem.
- No co? - zaśmiała się. - Chcę wiedzieć gdzie wychodzi mój syn. - wzruszyła niewinnie ramionami.
- Idę na imprezę.
- Z dziewczyną. Zaproś ją do domu. - uśmiechnęła się szeroko.
- Dobrze, jak wy pójdziecie. - uśmiechnąłem się do niej.
Kurwa.
- Myślałam, że ją poznam . - westchnęła smutno.
- Innym razem. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czubek głowy.
- Kocham Cię, synku. - uśmiechnęła się ciepło i mocno mnie uściskała.
- A ja Ciebie, mamo. - zaśmiałem się.
- Mamo! - krzyknęła Jazy gdzieś z dołu.
- Muszę iść. - parsknęła. - Dzięki. - puściła do mnie oczko i wyszła z pokoju.
Usiadłem na łóżku i przetarłem twarz dłońmi, zastanawiając się co mam zrobić. Odwołać to, czy...Kurwa! Nienawidzę takich sytuacji. Pokłóciłem się z Christianem, więc nie ma mowy, żeby wziął dzieci, a Ashtonowi nie dałbym kota pod opiekę, a co dopiero moje rodzeństwo. Może Chloe? Nie, na pewno jest z Christianem. Savannah? Nie! Teraz to mi jej nawet trochę szkoda. W tym momencie mam ochotę ją przytulić. Serio.
- Dobra, jebać to. - przekląłem pod nosem i wybrałem numer do dziewczyny ze Starbucksa.
- Tak? - odezwał się seksowny głos po drugiej stronie. Kurwa, nie dam rady to odwołać.
- Cześć, Scarlet. Słuchaj, nie możemy się spotkać.
- Co? Ale jak to? - z seksownego tonu przeszła na słodki błagalny.
- Nie mogę dzisiaj. Jestem zajęty.
- Ale godzinę temu mogłeś. - mruknęła.
- Innym razem, obiecuję. - zaśmiałem się i rozłączyłem.
- Kurwa. - warknąłem pod nosem i cisnąłem telefonem w łóżko.
Zamknąłem oczy i policzyłem do dziesięciu od tyłu, po czym otworzyłem je i wypuściłem głośno powietrze. Wstałem i zszedłem na dół .
- Kiedy wychodzicie? - spytałem.
- Za godzinę. Połóż dzieci spać o 20.
Skinąłem głową.
- Justin! - pisnęła Jazy biegnąc, po czym zderzyła się z moją nogą i upadła.
- Jezu, Jaz. - westchnąłem i podniosłem dziewczynkę. - Nic Ci nie jest? - zgarnąłem włosy z twarzy dziecka.
- Jaxon mnie goni! - zachichotała i zaczęła się wiercić na moich rękach.
- Więc zaopiekujesz się nimi? - spytał ojciec.
- Tak. - westchnąłem.
- Dziękuję, synu. - poklepał mnie po ramieniu.
- Co mała. - spojrzałem na dziewczynkę. - Zostajemy dzisiaj sami! - uśmiechnąłem się szeroko.
- Pobawimy się lalkami? - pisnęła szczęśliwa.
Zamknąłem na chwilę oczy i powoli je otworzyłem.
- Jazmyn, chłopcy nie bawią się lalkami. - ruszyłem z siostrą na górę.
- A Jaxon się bawi. - zmarszczyła brwi i wydęła wargi.
Zaśmiałem się i wszedłem do swojego pokoju.
- Możemy pograć.
- Tak! - pisnęła dziewczynka. - Jaxon! Chodź grać! - krzyknęła ucieszona.
Zaśmiałem się i postawiłem dziewczynkę na ziemi, która od razu zaczęła ściągać poduszki z mojego łóżka.
- W co gramy? - do pokoju wbiegł uradowany chłopczyk.
- Siadaj chłopie. - puściłem do niego oczko i usiadłem na ziemi, opierając się plecami o łóżko. Blondynek od razu usiadł obok mnie, zaś Jazmyn tworzyła sobie ''siedzisko'' z poduszek.
Wyjąłem pady spod łóżka i podałem dzieciakom.

W końcu dzieciaki usnęły. Zaniosłem je po kolei do pokoi, położyłem w łóżku i wyszedłem zamykając drzwi. Przeczesałem dłonią włosy i poszedłem pod prysznic. Po chwili wyszedłem z kabiny, osuszyłem ciało ręcznikiem i wytarłem włosy. Włożyłem dresy i bluzę. Kiedy włosy miałem już suche, wyszedłem przez okno na dach. Usiadłem, nogami zapierając się o czarny metalowy płotek, wyjąłem z kieszeni bluzy paczkę papierosów i odpaliłem jednego. Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem, że naprzeciwko mnie również na dachu siedzi Sav. Co jeśli chce popełnić samobójstwo? Kurwa.
- Sasha! - gwizdnąłem wypuszczając dym z ust.
Dziewczyna zaczęła się rozglądać na boki, po czym spojrzała na mnie i pomachała ręką.
- Coś się stało? - spytałem, zaciągając się papierosem.
Dziewczyna spojrzała na mnie smutno i pokręciła głową.
Dziwne, że widzę jej wyraz twarzy? Nasze domu są po prostu blisko siebie położone, a dzieli je jedno drzewo jak w filmie ''Męsko-damska rzecz''
- Chodź do mnie. - machnąłem ręką zachęcająco.
Brunetka ponownie pokręciła głową i opatuliła się mocniej bluzą.
- To ja przyjdę do Ciebie. - zgasiłem papierosa, wstałem i już wchodziłem na drzewo, kiedy dziewczyna również się poderwała.
- Nie, babcia śpi! - powiedziała, wchodząc na drzewo.
Uśmiechnąłem się szeroko i z powrotem usiadłem na dachu, po chwili była obok mnie dziewczyna.
- Hej. - uśmiechnęła się lekko, siadając obok.
- Cześć.- uśmiechnąłem się, ale zaraz zmarszczyłem brwi, widząc zaczerwienione oczy dziewczyny. - Płakałaś, czy paliłaś marihuanę? - spytałem.
- Co? - spytała zdezorientowana. - A, to od zmęczenia.
Prychnąłem i spojrzałem przed siebie. - Jasne.
- Serio. - szepnęła.
- Co robisz o tej porze na dachu?
- To samo co Ty.
- A co ja robię? - zaśmiałem się i przechyliłem głowę w bok, patrząc na dziewczynę.
- Nie możesz spać, albo chcesz pomyśleć. - wzruszyła ramionami, bawiąc się rękawem bluzy.
- A Ty? dlaczego siedziałaś na oknie?
- Musiałam pomyśleć. - potarła ręką ramie.
- O czym?
- O życiu. - westchnęła, patrząc przed siebie.
- Wymyśliłaś coś?
- Zadajesz strasznie dużo pytań. - zaśmiała się lekko.
- Chcę Cię lepiej poznać. - wzruszyłem ramionami, opierając się o ścianę.
- Po co? - zmarszczyła brwi.
- Jesteś przyjaciółką Christiana. - Uśmiechnąłem się.
+ Masz świetne nogi, tyłek, jesteś tu nowa i mam ochotę Cię przelecieć.
- Och..- pokiwała głową. - Tylko dlatego? - zmarszczyła brwi, przyglądając mi się podejrzliwie.
- Yep. - skinąłem głową. - Pewnie wiele dziwnych rzeczy o mnie słyszałaś.
- Oj tak. - zaśmiała się.
- Nie wierz w nie. - pokręciłem głową.
- W porządku, u mnie masz czystą kartę. Nigdy nie wierzę w plotki.
Obydwoje milczeliśmy przez dłuższą chwilę, kiedy w końcu się odezwałem.
- Przeprowadziłaś się tu z jakiegoś powodu. - stwierdziłem.
Dziewczyna milczała.
- Słyszałem, że miałaś wypadek. - spojrzałem na dziewczynę, oczekując jakiejś odpowiedzi.
- Robi się zimno, pójdę do siebie. - jej głos zrobił się sztywny i spięty.
- Możemy wejść do środka. - wstałem równocześnie z dziewczyną.
- Uchm...wzięłam leki nasenne, jak zasnę to do 6 nie da się mnie obudzić. - podrapała się niezręcznie po karku.
- Twój chłopak zginął.
- Naprawdę muszę iść. - brunetka weszła na drzewo, a po chwili była już na dachu swojego domu.
Kurwa. Spieprzyłem.

Savanah
Z rana pojechałam z babcią do lekarza. Okazało się, że leki uspakajające są za mocne dla mnie i powodują bezsenność. Lekarz przepisał mi słabsze leki uspakajające i nasenne.
Cały dzień męczył mnie Justin. To znaczy...skąd wiedział o wypadku? Nikomu o tym nie mówiłam..albo po prostu nie pamiętam. 
- Babciu, idę do Christiana. - powiedziałam, zakładając płaszcz. 
- Dobrze. - odpowiedziała. 
Owinęłam szyję ciepłym czarnym szalikiem i wyszłam. Całą drogę zastanawiałam się komu mogłam o tym powiedzieć. Tylko z Christianem rozmawiam. Chociaż...kto wie co powiedziałam Justinowi, jak byłam na lekach. Zapukałam do drzwi i zaczekałam aż ktoś mi otworzy. Po chwili w drzwiach pojawiła się mama Christiana.
- Savannah! - uśmiechnęła się i mocno mnie przytuliła. - W końcu mogę Cię zobaczyć! - zaśmiała się. - Jezu, dziewczyno! Ale wyrosłaś! -pokręciła głową w zachwycie. 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko. 
- Przyszłaś do Christiana? 
- Tak. - skinęłam głową. 
- Proszę. - uśmiechnęła się ciepło. - Jest na górze.
- Dziękuję. - odwzajemniłam uśmiech, wchodząc. 
Rozejrzałam się po otoczeniu, po czym ruszyłam na górę. Zapukałam do drzwi i usłyszawszy ''proszę'' weszłam. 
- Savannah? - spytał zmieszany. 
- Rozmawiałeś z Justinem o mnie? - spytałam, nie mogąc powstrzymać drżenia warg.
- C-co? - zmarszczył brwi, zdezorientowany. 
- Mówiłam Ci o wypadku przez który tu jestem? Boże, nie pamiętam co robię. - złapałam się za włosy. - To przez te leki. Nie wiem co robię. - łzy mimowolnie zaczęły wypływać z moich oczu. - Mówiłam Ci? - spojrzałam na chłopaka. 
- Nie wiem o co chodzi. - podszedł do mnie szybko i objął ramionami. - Co zrobił Justin? 
- Więc, przepraszam. Muszę iść. - oderwałam się od chłopaka, wycierając rękawem mokre policzki. 
- Nie, zaczekaj. Co się stało? - złapał mnie za rękę, ciągnąc do siebie. - Jaki wypadek? 
- Nieważne. 
- Ważne, zaczęłaś temat, więc teraz mówi. - powiedział, ciągnąc mnie na kanapę. - Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. 
- Nie chcę. 
- Savannah, poczujesz się lepiej. Nie możesz tego wszystkiego w sobie dusić. 
- Ale ja...nie rozumiesz. Boję się. - pociągnęłam nosem. 
- Grey, jestem tu dla Ciebie. Zawsze możesz na mnie liczyć. Proszę, zdejmij z siebie ten ciężar! - odgarnął mi włosy z czoła. 
Zamknęłam na chwilę oczy, po czym spojrzałam na swoje palce i zaczęłam mówić. 
- Niecałe dwa miesiące temu...wybuchł pożar w moim domu. - ciągle ścierałam łzy z policzków. - Byłam w nim sama. Rodzice pojechali na kolację. Czekałam na Logana...i zasnęłam. - pociągnęłam nosem. - Nie chcę. - pokręciłam energicznie głową. 
- Savannah, spokojnie. - pogłaskał mnie po plecach.
- Obudziłam się kiedy dom stał w płomieniach. Wszędzie był ogień. - Czułam, jakbym na nowo to przeżywała. - Wtedy do mojego pokoju wpadł Logan. - zakrztusiłam się łzami. - Okrył mnie kurtką strażacką...wziął na ręce...i wyskoczył z okna. - szepnęłam, po czym zaniosłam się niepohamowanym płaczem. - Zabiłam go. 

TO WESOŁYCH ŚWIĄT, KSIĘŻNICZKI. 

czytasz=komentujesz. 
A, wiem kiedy oszukujecie i kiedy jedna osoba dodaj kilka komentarzy :)

52 komentarze:

  1. jejku w takim momencie? :) boze swietny rozdzial <3 i fajnie jest jak dodajesz zdjecia tego w co sie ubiera sav :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, nie lubię Christiana , czekam aż w końcu Justin i Sav będą razem <333

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda, że skończył się w takim momencie .. ale czekam na następny : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny jest ten rozdział! Jestem bardzo ciekawa jak wszystko się rozwinie ; ) bardzo dziekuję za pisanie!czekam na następny. Kocham Cię <3 WESOŁYCH ŚWIĄT!
    @JustenAkaMyLove

    OdpowiedzUsuń
  5. ndchuewgfycwetdftwev cudowny <3 ale smutny koniec :C czekamy na nn ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże i ty sama wymyśliłaś fabułę ? Prowadzisz naprawdę świetne blogi ten i o Jessice też :D Wesołych świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział jest nawet dobry chociaż patrząc na poprzednie to były o niebo lepsze :P

    OdpowiedzUsuń
  8. ło ło ło łooo mega <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny. Ale dlaczego skonczylas w takim momencie ? :( ranisz :''( czekam na kolejny. //@NoughtyButNice3

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudownu rozdział! Nie moge się doczekać zmiany charakteru Justina... oni muszą być razem! <3 Kocham Cię i czekam na nn ;** WESOŁYCH ŚWIĄT!!! UŚMIECHU I WENY W PISANIU <3

    OdpowiedzUsuń
  11. no lepszego momentu na koniec nie mialas ?! ;p a rozdzial..jeej, cudowny. Kocham to opowiadanie ! < 3

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham twoje opowiadania <3 zazdrosczę Sav takiego przyjaciela jak Christian. Z nieierpliwością czekam aż Justin zrozumie że ją kocha i będą razem. Mam nadzieję że już więcej nikt nie zginie w tym opowiadaniu i to zakończy się happyend'em ;D Wesołych Świąt Kochana. Zdrowia, dużo uśmiechu, weny przedewszystkim ! Wielu obserwatorów i wszystkiego co sobie wymarzysz ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny, czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham twojego bloga'! ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak zawsze świetny.! Nie wiem po co ci to pisze, bo to oczywiste, ale lubię zostawiać u ciebie komentarze. ;) Mam nadzieję, że wszystko będzie okej, a Jus nie będzie tak na nią naciskać. Do nn.

    OdpowiedzUsuń
  16. G e n i u s z u t y m ó j

    Cudowny rozdział tylko szkoda, że zakoczyłaś w takim momencie ;c
    Twoje wszystkie bloogi są bardzo ciekawe i wciągające. Podziwiam Cię za to co dla nas robisz. Masz wielki talent i wielkie serce ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział świetny jak zawsze! Tylko czemu skończyłaś w takim momencie?! Nie mogę się doczekać następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Boooooooooooooooooooooooooooooooooooooże jakie to cudowne <3 Podziiam cie dziewczyno. MASZ OGROMNY TALENT <3 A co do rozdzaiłu to przecudowny jak zawsze ;*** czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Naprawdę cudowne opowiadanie, rozdział też. Sav jest taka niewinna, mam nadzieję, że Justin nie zrani jej doszczętnie. Również zazdroszczę jej przyjaciela, rzadko kiedy tacy są. Rozdział fantastycznyy.
    WESOŁYCH ŚWIĄT <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Niesamowite <3 Biedna Sav mam nadzieję że Jus jej nie skrzywdzi bo jej psychika nie wytrzyma i jestem dumna że Christian tak jej broni ! :D
    Wesołych Świąt kochana , czekamy na kolejne rozdziały i Sav i Jess :*

    OdpowiedzUsuń
  21. jeju fbuakfdkjalka, uwielbiam, nie moge doczekac sie nastepnego:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zajebisty rozdział... nie mogę doczekać się kolejnego...Love ya i Wesołych Świąt słoneczko <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetne, boze boze boze boze. Kocham to, ugh Justin dotkniesz ją tym chujem, żeby ją tylko wykorzystać, a Ci go utne!

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowneee ! Biedna Sav :( Czekam na nowy ! Merry Christmas <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Kocham <3 jak mozna nie lubic Christiana ? ;oo jest megaa

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam to opowiadanie! I za każdym razem nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jujku biedna Savannah :c. Cudowny rozdział, czekam na następny (:

    OdpowiedzUsuń
  28. JEJJKU, KOCHAM TO ! <33333 CZEKAM NA NN.
    + http://dangerousboyanddangerouslove.blogspot.com/2013/12/bohaterowie-lily-carter-17-lat-mieszka.html?spref=tw WPADNIJ JAK CHCESZ ♥

    OdpowiedzUsuń
  29. Idealny!!:* Nie przestawaj pisac NIGDY <3

    OdpowiedzUsuń
  30. W końcu ! Następny ma być szybciej ! :D Jeju zakochałam się w tym opowiadaniu! Cudne <333

    OdpowiedzUsuń
  31. Lovki max <3

    Wesołych świat ;))

    OdpowiedzUsuń
  32. KOCHAM TWOJE OPOWIADANIA <3
    Wesołych :*

    OdpowiedzUsuń
  33. Matko ;o ♥
    kocham too ! ♥
    Wesołych świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  34. W takim momencie ??
    Rozdział zarąbisty, no i kiedy oni będą razem ? Oni muszą być razem !
    Czekam na następny ♥

    http://jednanoc97.blogspot.com/ <---- zapraszam do czytania i komentowania :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetny <3 Szkoda mi Sav i Logana ;/ Wesołych świąt i czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Cudo, cudo, cudo <3 jak ja chce już nowy ;* Mam nadzieje, że będziesz miała wene i szybko coś dodasz ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  37. Pięknie piszesz <3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału *.*

    OdpowiedzUsuń
  38. nikt nie oszukuje, no coś ty :P super nie moge sie doczekac dalszej czesci sdkhiudfhiufdf a jak Justin coś jej zrobi to mu osobiscie tyłek skopie hahaha

    OdpowiedzUsuń
  39. Niesamowite, to jest naprawdę niesamowite. Nigdy nie czytałam takiej historii, takiego pomysłu, a czytam coś ciagle, więc podziwiam Cię za taką wyobraźnię i za to jak nam to przekazujesz. Życzę nieopuszczającej Cię weny o ciągłych pomysłów na rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  40. idealne, cudowne, niesamowite *-*

    OdpowiedzUsuń
  41. Twój blog został nominowany na http://betoflove.blogspot.com/2013/12/liebster-award-blog.html . ZAPRASZAM !!

    OdpowiedzUsuń
  42. Booooskie !! czytam twojego 2 bloga . I Kurcze nie rozumiem jak możesz tak dobrze pisać ! Codziennie sprawdzam twoje 2 blogi czy nie dodałaś jeszcze rozdziału ! To jest po prostu piękne o czym piszesz. Mogłabym czytać , czytać i nie przestawać . Tak a jeśli chodzi o rozdział ? Wspaniały . Mam nadzieję że Sav szybko sobie poradzi z problemami . Mam też nadzieje że Justin przestanie myśleć o niej jak o ''przedmiocie'' i że będą szczęśliwą piękną parą . hahah tak wiem wymagania xdd no nic czekam na kolejny rozdział ;**

    OdpowiedzUsuń
  43. Kocham tego bloga, kocham, kocham kocham! No i też ciebie! Rób dalej to co robisz, bo robisz to wspaniale! <3

    OdpowiedzUsuń
  44. Z rozdzialu na rozdzial robi sie coraz ciekawiej <3
    Swietnie idzie Ci opisywanie uczuc bohaterow, zycze Weny I czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  45. Świetne opowiadanie ! <3 Oczywiście póżniej przeczytam jeszcze twoje stare :) Kocham xo

    http://second-vistage-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  46. Anonimowy24 maja, 2014

    Kocham tego bloga...

    OdpowiedzUsuń