piątek, 3 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 008

Dedykuję kochanemu Damianowi♥ Obiecałam. 

Leniwie otworzyłam oczy i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Gdzie są moje białe ściany? Gdzie moje meble. Marszcząc brwi podniosłam się do pozycji siedzącej. Musiałam zasnąć u Christiana. Zdjęłam z siebie koc i powoli zeszłam z łóżka.
- Przyniosłem Ci owoce. - powiedział na wejściu blondyn.
- Długo spałam? - zmarszczyłam brwi, przeczesując dłonią splątane włosy.
Chłopak spojrzał na telefon i z powrotem na mnie.
- Dwie godziny.
- Boże, babcia się pewnie martwi! - gorączkowo zaczęłam szukać swoich rzeczy.
- Spokojnie, zadzwoniłem do niej. - uśmiechnął się, stawiając jedzenie na komodzie. - Powiedziałem, że się uczymy.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się lekko.
- To ja dziękuję.
- Za co? - uniosłam brwi.
- Za to, że mi powiedziałaś, że nadal mi ufasz. - uśmiechnął się, podchodząc do mnie, po czym mocno mnie uściskał.
- Och. Za dużo ściskania. - skrzywiłam się.
- Przepraszam. - zaśmiał się. - Nie jestem przyzwyczajony do tego, że ktoś nie lubi przytulania. - przeczesał dłonią blond włosy, po czym usiadł w fotelu.
Zagryzłam wargę, biorąc owoce, po czym usiadłam na łóżku. - Dziękuję. - przełknęłam ślinę.
- Savanah, wiesz, że to nie Twoja wina. - westchnął chłopak, drapiąc się po brodzie. - Nikogo nie zabiłaś.
Wzięłam jabłko do buzi, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Nie zabiłaś ani Anastasi, ani swojego chłopaka.
- Christian. - westchnęłam.
- Sav, sama się tym zadręczasz! Sama siebie obarczasz winą.
- Nie chcę już o tym mówić. - spuściłam wzrok na owoce.
- Ja po prostu staram się być Twoim przyjacielem. - westchnął.
- Nie musisz się starać, jesteś nim. - uśmiechnęłam się do chłopaka. - Powinnam już wracać. - powiedziałam, biorąc mandarynkę w usta.
- W porządku. - skinął głową.
- Gdzie mój płaszcz? - spytałam, rozglądając się po pokoju.
Blondyn wstał, podszedł do szafy i wyjął z niej mój płaszcz.
- Dzięki. - wzięłam płaszcz i natychmiast go na siebie założyłam. - To do jutra. - pocałowałam chłopaka w policzek. - Dzięki. Pa. - pomachałam mu i wyszłam z jego pokoju.
- Do widzenia. - uśmiechnęłam się do pani Beadles.
- Pa. - krzyknęła, odwzajemniając uśmiech.
Zbiegłam po schodach, wyjęłam słuchawki i podłączyłam je do telefonu, po czym wsadziłam do uszu, pozwalając sobie na odpłynięcie chociaż na chwilę. Muzyka jest dla mnie jak powietrze. Pozwala oderwać się od rzeczywistości. Oderwać się od problemów. Od ludzi. Jestem tylko ja i muzyka.
- Jestem! - krzyknęłam, zdejmując płaszcz.
- Christian dzwonił, że się uczyliście. - powiedziała babcia, wychodząc z łazienki.
- Tak i zasnęłam. - westchnęłam, wieszając na wieszaku płaszcz. - Mogę zrobić dzisiaj obiad?
- Oczywiście. - uśmiechnęła się szeroko. - Chcesz, żebym Ci pomogła?
- Nie. Poradzę sobie. - Pocałowałam kobietę w policzek i poszłam do kuchni. - Masz ochotę na coś specjalnego? - krzyknęłam.
- Zdam się na Ciebie. - odkrzyknęła babcia, śmiejąc się.

- Talent do gotowania odziedziczyłaś na pewno po swoim ojcu, moja córka to niestety nawet wodę by przypaliła. - zaśmiała się kobieta, opierając o krzesło.
- Czyli Ci smakowało? - uśmiechnęłam się do siwiejącej babci.
- Tak. - posłała mi pełen miłości uśmiech. - Ach, zapomniałam Ci powiedzieć. Jak byłaś u Christiana, był tu po ciebie chłopiec Pattie.
- Chłopiec Patiie? - zmarszczyłam brwi.
- Jej syn, Justin. - zaśmiała się.
- Och. - Ciekawe czego chciał.
- Przyniósł Ci nawet zeszyty do przepisania.
- Miło z jego strony. - uśmiechnęłam się lekko, wstając od stołu. - To ja posprzątam i...pójdę przepisać te zeszyty. - powiedziałam, zbierając brudne talerze ze stołu.
- Zostaw! Ja pozmywam! Ty zrobiłaś, to ja posprzątam! - zaśmiała się kobieta, wstając.
- Spokojnie, babciu. Mogę pozmywać, a Ty sobie odpocznij.
- Jesteś kochana. - uśmiechnęła się, ponownie siadając. - Dziękuję.
Skinęłam głową. Wzięłam talerze i poszłam z nimi do kuchni. Po umyciu wszystkich naczyń, mogłam iść na górę, gdzie czekały na mnie zeszyty Justina. Podeszłam do łóżka i wzięłam jeden z zeszytów. Najpierw obejrzałam jego okładkę, a później go otworzyłam. Ma staranne pismo. Zamknęłam zeszyt i spojrzałam w okno. Znowu mnie obserwuje. Pedofil. Odłożyłam zeszyt. Podeszłam do okna, pomachałam do chłopaka i zasłoniłam je roletą. Najpierw poszłam pod prysznic, który zrelaksuje i odpręży moje ciało. Ubrawszy się w bordową bieliznę podeszłam do biurka, skąd wzięłam swoje zeszyty i położyłam się na łóżku. Sięgnęłam po telefon wraz z słuchawkami z szafki nocnej i puściłam ,,David Guetta - Turn Me On ft. Nicki Minaj'' Uśmiechnęłam się lekko słysząc znajomą melodię, po czym wcisnęłam słuchawki do uszu. Idealnie.

*Justin*
Spieprzyłem sprawę z Sashą. Kurwa! Źle to rozegrałem. Ale ona po prostu...już chciała iść. Nie myślałem wtedy co mówię. Kurwa. Bo zamiast myśleć Bieber, myślałeś kutasem. Skarciłem się w myślach. Sashy nie było w szkole cały dzień, nie miałem z nią więc jak pogadać. Christian się do mnie nie odzywa. Ashton jakiś dziwny był dzisiaj. Po szkole poszedłem do Sashy zanieść jej zeszyty, o ile nie zrobił tego szybciej Christian. W zasadzie to był tylko pretekst, żeby porozmawiać z brunetką. 
- Dzień dobry, zastałem Sashę- to znaczy Savane? - pokręciłem głową w myślach bijąc się z otwartej ręki w czoło. 
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się pani McAllister. - Savannah przed chwilą wyszła. 
- W porządku, przyjdę później. Proszę jej to dać. To są lekcje dzisiejsze. - podałem starszej kobiecie zeszyty z notatkami.
- To bardzo miłe z Twojej strony. - uśmiechnęła się ciepło. - Może wejdziesz na ciasto i poczekasz na Savane? - spytała, otwierając szerzej drzwi. 
- Nie chcę przeszkadzać. Przyjdę później. - uśmiechnąłem się. - Do widzenia. - skinąłem głową, odchodząc.
- Kurwa. - zakląłem pod nosem, otwierając drzwi od swojego domu. Nie tak to miało wyglądać. Ale nie wszystko stracone! Przyjdę wieczorem.

Leżałem leniwie na łóżku od dobrych piętnastu minut, próbując wstać. Podniosłem rękę do góry, patrząc na zegarek, który wskazywał siódmą. Spałem trzy godziny? Serio? Westchnąłem, przecierając rękoma twarz, po czym wstałem. Wyciągnąłem spod łóżka butelkę wody i upiłem połowę jej zawartości, po czym wstałem. Rozciągnąłem się i po chwili się zorientowałem, że Sasha jest w domu. Pomachała mi bez wyrazu i zasłoniła okno roletą. Pomachała mi....może wcale nie jest obrażona. Z kolei zasłoniła rolety. Może dlatego, że nie chce, żebym ją podglądał... Muszę do niej iść, ale najpierw muszę zjeść. Złapałem się za burczący brzuch i zszedłem na dół do kuchni.
- W końcu wstałeś. - mruknął ojciec. - Obiad masz w lodówce.
- Dzięki.
Podszedłem do lodówki i wyjąłem z niej obiad na talerzu, po czym wstawiłem go do mikrofalówki, nastawiając od razu czas na grzanie.
- Justy! - pisnęła Jazy.
- Co jest, księżniczko? - zaśmiałem się, pochylając.
- Spójrz co narysowałam. - zaczęła skakać z nogi na nogę, wystawiając przed siebie rysunek.
Zaśmiałem się cicho i wziąłem kartkę od dziewczynki, na której...chyba byłem ja.
- To ja? - spytałem, patrząc ponad kartkę.
- Tak! - zagryzła dolną wargę, wystawiając wszystkie górne zęby.
- Mhm, idzie Ci coraz lepiej. Będzie z Ciebie niezła artystka. - parsknąłem.
- Podoba Ci się?
- Oczywiście. - ponownie się schyliłem. - Dziękuję. - szepnąłem, uśmiechając się. - Mogę Ci dać buziaka?
- Hm. - dziewczynka się chwilę zastanowiła, przystawiając wskazujący palec do brody. To chyba najbardziej urocza dziewczynka, jaka może być. - Tak. - uśmiechnęła się szeroko, tworząc z ust dziubek.
Przykucnąłem, po czym cmoknąłem brunetkę w usta, ta w zamian mocno mnie uściskała.
- Jazy, dusisz mnie. - sapnąłem.
Dziewczynka jeszcze mocniej ścisnęła moją szyję, po czym uciekła do salonu.
Westchnąłem wstając. Położyłam obrazek na blacie i otworzyłem mikrofalówkę, która zdążyła się już wyłączyć.Wyjąwszy jedzenie, postawiłem je na wysepce i pochyliłem się, opierając się na łokciach.
- Nie możesz zjeść jak człowiek? - westchnęła mama, idąc w moją stronę.
- Tu mi dobrze.
- Będziesz miał garba. - pokręciła głową.
- Nie będę. - zaśmiałem się, kontynuując jedzenie.
Po skończonym posiłku, wstawiłem brudny talerz do zmywarki i pobiegłem do pokoju. Przebrałem się, popsikałem perfumami, przejechałem dłonią po włosach, nieco je strosząc i znowu zszedłem na dół.
- Gdzie idziesz? - spytał ojciec.
- Na chwilę do Pani McAllister.
- Do Pani McAllister, czy jej wnuczki? - zakpił.
- Ale Ty zabawny. - zmrużyłem oczy.
- A Ty wrażliwy. - zaśmiał się ojciec.
- Dobra, ide do Savany, zaraz wracam. - poprawiłem kurtkę i wyszedłem. Wsadziłem ręce w kieszenie kurtki i pochylając się nieco do przodu, ruszyłem uliczką w stronę domu brunetki. Zadzwoniłem dwa razy dzwonkiem i czekałem, aż ktoś mi otworzy.
- Justin. - uśmiechnęła się. - Wchodź, Savanah już jest.
- Dziękuję. - odwzajemniłem uśmiech, wchodząc do domu.
- Jest u siebie, na górze. Białe drzwi.
- Dziękuję. - powiedziawszy, od razu poszedłem na górę. Zapukałem do drzwi, ale nikt nie otwierał, więc zapukałem ponownie. Może śpi? Powoli uchyliłem drzwi i proszę zabij mnie, ale to najseksowniejszy widok jaki może być. Przysięgam na babcie! Nie widziałem nic równie seksownego jak i idealnego niż teraz. Kurwa, to pieprzona Megan Fox! Dziewczyna leżała na brzuchu w samej-kurwa-bieliźnie. Rozumiesz to? W seksownej bieliźnie! W stringach, kurwa! I przepisywała moje zeszyty. Stałem i po prostu podziwiałem. Nie mogłem się ruszyć i dalej bym się nie ruszał, gdyby nie mój telefon. Kurwa. Szybko sięgnąłem po niego do kieszeni, przystawiłem do ucha i spojrzałem na dziewczynę, ale jej już nie było. Zmarszczyłem brwi i zrobiłem krok.
- Od kiedy tu jesteś? - syknęła dziewczyna, wyglądając zza łóżka.
- Zostaw ją w spokoju. - syknął do słuchawki chłopak. Po chwili zorientowałem się, ze to Christian.
Rozłączywszy się, spojrzałem na zdenerwowaną dziewczynę.
- Myślę, że jednak długo. - zmrużyła oczy, zdejmując z łóżka koc.
Spojrzałem na nią zdezorientowany.
- Coś wyrosło Ci ze spodni. - przewróciła oczami, owijając się kocem.
- Kurwa. - szepnąłem i natychmiast spojrzałem na swoje krocze.
- Mama nie nauczyła Cię, że się puka? - uniosła brew.
Myśl o czym okropnym. To zaraz minie. Megumi, Megumi, Megumi. Powtarzałem w myślach imię najbrzydszej dziewczyny ze szkoły. Ble.
- Pukałem, ale...miałaś słuchawki na uszach. - usprawiedliwiłem się, zamykając za sobą drzwi.
- Nie wchodzi się do póki nie usłyszy się ''proszę'' - mruknęła niezadowolona idąc do łazienki.
Usiadłem na łóżku i przymykając oczy cały czas wyobrażałem sobie Megumi. Nie będę przecież siedział z nią ze zwodem w spodniach. Powinienem czuć się zażenowany? Proszę Cię! Komu by nie stanął na ten widok. Myślę nawet z Barney'owi z ''Jak poznałem waszą matkę'' stanąłby.
- Po co przyszedłeś? - spytała dziewczyna za moimi plecami.
- Jesteś na mnie zła? - spytałem, obracając się do brunetki, która była już ubrana.
- Skąd wiesz o wypadku? - spytała, chowając ręce za siebie.
- Czy to ważne?
- Dla mnie tak. Nie wiesz tego od Christiana, więc od kogo?
Prychnąłem pod nosem, kręcąc głową. - Od mojej mamy. - spojrzałem ponownie na dziewczynę.
- Skąd Twoja mama wie? - spytała, zagryzając drżącą wargę.
- Od Twojej babci. Nie martw się, nikomu o tym nie powiem.
Dziewczyna patrzyła na mnie przez chwilę, po czym usiadła na łóżku i wróciła do przepisywania zeszytów. - Jeszcze nie skończyłam przepisywać. - mruknęła.
- Mogę Ci pomóc.
- Poradzę sobie.
Wzruszyłem ramionami, biorąc swój zeszyt i dziewczyny z tego samego przedmiotu.
- Serio sobie poradzę. - warknęła.
- Wiem. - zaśmiałem się, kładąc obok dziewczyny. Wziąłem do ręki jej czarny piórnik i wyjąłem z niego biały długopis. Dziwnie wyglądał czarny piórnik, podczas gdy cały pokój miała urządzony w bieli. Zdaje się, że lubi ten kolor.
- Lubisz biały? - zagadnąłem, otwierając zeszyty.
- Tak. - powiedziała ostro, niczym żyletka rozcinająca papier.
- Powód?
- Biały to barwa aniołów i apostołów. Jest czysty i kojarzy się z niewinnością i elegancją. W Chinach zaś uważa się go za kolor nieszczęścia, żałoby. Dlatego go lubię. - mruknęła, nie odrywając wzroku od zeszytu, jakby faktycznie było tam coś interesującego, co nie może przegapić.
- Więc lubisz go dlatego, że oznacza nieszczęście, czy jest elegancki?
- Musisz tyle pytać? - syknęła, obracając głowę w moją stronę.
- Jeśli ktoś ma wszystko w jednym kolorze, chciałbym wiedzieć przynajmniej dlaczego. - wzruszyłem ramionami.
- Lubię go dlatego, że jest czysty. Nieskazitelny. Nie psuje humoru. Wystarczy?
- Wystarczy. - zaśmiałem.
Serio rozmawiam z nią o kolorach?
- Nie musisz zrobić czegoś w domu? - zagadnęła po chwili, jakby przypominając sobie o mojej obecności.
- Nie. - pokręciłem głową, kontynuując przepisywanie. - A Ty nie powinnaś była być dzisiaj w szkole?
- Nie. - wzruszyła ramionami.
- hm. - mruknąłem pod nosem.
Skończywszy przepisywać zeszyty, usiadłem o turecku i starałem się trochę rozciągnąć plecy.
- Cóż...dzięki, za pomoc. - powiedziała Sav, wstając. Ach, to ten moment, gdzie powinienem już wychodzić.
- Dalej jesteś zła. - zmarszczyłem brwi, również wstając.
- Nie jestem. - pokręciła głową, na chwilę przymykając oczy.
- Całus na zgodę? - poruszyłem brwiami.
- Nie! - prychnęła.
- Ściskanie? - przychyliłem głowę w bok.
- Też nie! - zaśmiała się.
- Uścisk ręki? - skrzywiłem się.
- Okej. - parsknęła, wystawiając do mnie rękę.
Złapałem za jej rękę, pociągnąłem do siebie tak, że dziewczyna wpadła w moje ramiona, po czym cmoknąłem ją w policzek.
- Dupek. - mruknęła, rumieniąc się.
- Wystarczy Justin. - parsknąłem, zbierając swoje zeszyty. - Do zobaczenia w szkole. - puściłem dziewczynie oczko i wyszedłem z domu.
- Jestem! - krzyknąłem, zdejmując buty.
- Co słychać u Twojej nowej dziewczyny? - zaśmiał się ojciec.
- To nie jest moja dziewczyna. - warknąłem, ściskając zeszyty w dłoni.
- Daj spokój Justin. - parsknął mężczyzna.
- Jeremy. - upomniała go mama. - Zachowujesz się jak dziecko. - pokręciła głową.
Przewróciłem oczami i wszedłem na górę. Rzuciwszy zeszyty na łóżko, usiadłem przed komputerem i natychmiast wpisałem w google ''Atlanta pożar Grey'' Na początek wyskoczyły dwa filmiki z yt ''Płonący dom znanej projektantki JG'' Zmarszczyłem brwi i kliknąłem w link. Po chwili strona przeniosła mnie na YT.
,,Dzień dobry! Nazywam się Sarah Parker i znajdujemy się oto przed domem sławnej projektantki Jenifer Grey. Na razie nie wiadomo czy ktoś jest w domu, bądź został ranny. O! To chyba państwo Grey!'' krzyknęła reporterka, a po chwili kamera została skierowana na czarną limuzynę. Po chwili wysiadła z nich para w strojach wieczorowych. ''Boże!'' pisnęła kobieta, biegnąc w stronę domu, jednak została zatrzymana przez strażaka. ''Czy ktoś jest w domu?'' zapytał mężczyzna. ''Moja córka!'' krzyknęła, zalewając się łzami. ''W domu jest dziewczyna'' Krzyknął strażak do swoich kolegów. ''Właśnie przyjechali państwo Grey, prawdopodobnie zostali ściągnięci z kolacji. Jak potwierdziła pani Grey, w domu znajduje się ich siedemnastoletnia córka.'' Po chwili kobieta została popchnięta przez biegnącego chłopaka. ''Kto to?'' spytała, patrząc na kamerę. ''Wracaj tu! Nie można tam wchodzić'' krzyknęli strażacy, biegnąc za chłopakiem. Ten jednak nic sobie z tego nie robiąc wbiegł do płonącej willi. Z oddali było słychać ''kto to'', syreny i krzyki matki Savany i wtedy wszyscy pisnęli. Z okna wyskoczył ten sam chłopak i jak się nie mylę Savannah. Wszyscy strażacy zaczęli biec w ich stronę, uniemożliwiając ich widok. ''Idziemy'' krzyknęła przejęta reporterka, idąc w stronę całego zdarzenia. ''Boże, Logan!'' Krzyknęła przeraźliwie dziewczyna. Czułem jak cała krew odpłynęła z mojej twarzy, a dreszcz przeszedł wzdłuż moich pleców. ''Pomóżcie nam!'' krzyknęła dziewczyna. ''Proszę stąd odejść.'' warknął strażak do reporterki. Kobieta posłusznie odeszła z kamerzystą. Po chwili przejęta spojrzała w kamerę. ''Jak wiadomo chłopak zginął na miejscu..'' Wyłączyłem filmik, nie wierząc w to co widziałem. Chyba teraz rozumiem o co chodziło Christianowi.

*Savannah*
Czasami gdy rano wstaję, dopada mnie depresja. Zwykle trwa kilka dni. Tak było i teraz. Otworzyłam oczy wraz z dzwoniącym budzikiem. Spojrzałam przed siebie i wszystkie problemy uderzyły ze mną ze zdwojoną siłą, powodując wzbierające się łzy w moich oczach. Tęsknota, poczucie winy, wstręt do samej siebie. To właśnie czuję. A w szczególności przygnębienie. Nie mam ochoty nawet pobiegać. Chcę, żeby Logan mnie przytulił, żeby powiedział, że mnie kocha, żeby po prostu przy mnie był. 
- Savannah, kochanie. Do szkoły się spóźniłaś. Kierowca na Ciebie czeka. - powiedziała babcia, wchodząc do pokoju. 
- Nie idę dzisiaj do szkoły. - pociągnęłam nosem i zakryłam się kołdrą. 
- Coś się stało? - spytała, podchodząc bliżej. 
- Chyba się przeziębiłam. 
- Pokaż się. 
- Babciu, zostaw mnie proszę. - mruknęłam. 
- Savannah. - westchnęła starsza kobieta. 
- Czuję się dobrze. 
- Zadzwonię do mamy. 
- Nie! - krzyknęłam, podnosząc się. - Zadzwoń do taty. - szepnęłam. 
- Dobrze. - powiedziała smutno, wychodząc. 
Mama zaraz znalazłaby mi multum psychologów i wysłała do lekarza po kolejne leki. Tata po prostu wytłumaczy babci o co chodzi. To on jest najbardziej uczuciową osobą z naszej rodziny. Odkąd zginęła Anastasia, mamie odbiło. Wiesz, że wysłała mnie do babci na kilka miesięcy, bo nie mogła na mnie patrzeć? Przypominałam jej Anastasie. Brała wtedy dużo leków, w końcu je przedawkowała, jednak tacie udało się uratować mamę. Później sprowadził mnie do domu, ale nic już nie było tak samo. 

LIKE DLA I'm a Belieber, problem? JESTEM TAM ADMINKĄ. OSOBY, KTÓRE CHCIAŁY MOJEGO FB, MUSZĄ NAPISAĆ DO TEJ STRONKI WIADOMOŚĆ PRYWATNĄ ''@JUUSTSMMILE'' WTEDY ZAPROSZĘ DO ZNAJOMYCH.

30 komentarzy:

  1. Kocham kocham. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku... kocham to jak piszesz! A rozdział jest cudowny ♥_♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże kocham to opowiadanie *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeny cudowny <3 Justin w końcu ja zrozumiał... mam nadzieje ze teraz wszystko się między nimi ułoży :) czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. To opowiadanie jest cudowne i mam nadzieje że Justin po tym co zobaczył da sobie spokój to znaczy nie z nią tylko z sexem z nią oczywiście ! Kocham cię <3 czekam

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny jak zawsze . kocham tą historię <3
    @kasiamendaluk

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, rozdział jest cudny! Justin zna prawde ;> może po tym się otrząśnie i wkońcu nie bd chciał jej TYLKO 'zaliczyć' ;c Kocham Cię i dziękuje za pisanie tego bloga <3 czekam na nn... yolo

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju :o Nie mogę się doczekać następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękkny rozdział:o Chyba najlepszy:* Nie mogę się doczekać kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdzial genialny < 3 mam nadzieje, ze Justin zmieni troche swoje podejscie po tym, co zobaczyl chociaz znajac go..to malo mozliwe ;c wspanialy rozdzial < 3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział, a moment z Sav w łóżku w bieliźnie i reakcja Justina haha boskie :D Czekam na kolejny, mam nadzieję, że Justin się w niej zakochał i że będą razem...kurde ONI BĘDĄ RAZEM! <3 @annie_pilch

    OdpowiedzUsuń
  12. Swietny ! Nie moge się doczekac kolejnego !

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział! Hahaha Justin się jejdo pokoju władował xd już nie mogę się doczekać kolejnego ; ) dziekuję że piszesz! KOCHAM CIĘ <3
    @JustenAkaMyLove

    OdpowiedzUsuń
  14. Pjona ! Super rozdzial :* dobre pomysly:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten logan zachował sie niesamowicie, poświęcił swoje życie... christian jest kochany

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowne <3 Zakochałam się w tym opowiadaniu, a Justin może odrobinę sie zmieni. Oby, ona tyle przeszła. Szczęśliwego nowego roku i dużo weeeny ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jaki świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Każdy coraz lepszy! Czekam na kolejny:* Sav i Justin obeudhejwj.... @natalia14100

    OdpowiedzUsuń
  19. Wspaniały ! <3 hahaha serio przepisywała zeszyty w samej bieliźnie ? ...xo

    http://second-vistage-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. idealne <3 chociaż cały czas wchodze tu z nadzieją że Christian pozwoli Justinowi być z Savannah, Savannah sama uświadomi sobie co czuje do Justina, a Justin zobaczy w niej człowieka >.< mam nadzieje że przez ten filmik zobaczył. ndfjehrgyrf czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuję za dedykację! Akcja powoli się rozkręca, jest trochę cierpienia, trochę weltschmerzu, trochę wewnętrznego rozdarcia, wszystko to, co lubię. Co do spraw merytorycznych, to w końcu muszę się zabrać za betowanie, aby było genialnie, bo póki co jest tylko bardzo dobrze. Znalazłem jedną literówkę w imieniu matki Justina: "Jak byłaś u Christiana, był tu po ciebie chłopiec Pattie. - Chłopiec Patiie? - zmarszczyłam brwi." Czekam na następny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  22. jednym slowem GENIALNE ;p
    czekam na nn ;*

    Pozdrawiam,
    K.

    OdpowiedzUsuń
  23. świetnyyyyy ! kocham ! czekam na nową notkę :)

    OdpowiedzUsuń
  24. boski rozdział... mam nadzieję że nowy już niedługo ! :D :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ciekawe czy Justin już zrozumiał o co chodzi, miejmy nadzieję, że tak. Fajnie by było jakby zostali parą chociaż taki Juju też był sexy XD

    OdpowiedzUsuń
  26. Jezu kocham te opowiadanie ! <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń