- Jaxon! Jazmyn! Chodźcie do domu! - krzyknął, nie puszczając mojej ręki. - Chodź. - skinął głową na dom, po czym wstał. Dzieciaki pierwsze wbiegły do domu, a po nich my.
- Ściągnij kurtkę. - powiedział, puszczając moją rękę.
Nieśmiało rozpięłam kurtkę, a następnie powiesiłam ją na wolnym wieszaku.
- Mamo! Przyszła do mnie Svannah. - krzyknął Justin, wchodząc głębiej do domu.
Po chwili znalazła się przy nas niska kobieta uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Cześć, jestem Pattie. - wyciągnęła w moją stronę rękę.
- Dzień dobry. - uścisnęłam drobną dłoń kobiety.
- Mów do mnie proszę po imieniu. Wystarczy, że oni mówią do mnie mamo, co już wystarczająco mnie postarza. - zaśmiała się.
- Postaram się to wykonać. - uśmiechnęłam się lekko.
- Jesteś wnuczką Hanny? - spytała, nie przestając się uśmiechać.
- Tak. - skinęłam głową.
- Mamo, możemy już iść? - westchnął znudzony chłopak.
- Zaraz! Nie przyprowadzasz żadnych koleżanek, chcę poznać chociaż jedną.
Nie przyprowadza żadnych koleżanek? Wow! Mam się czuć wyróżniona?
- Jesteś w tej samej klasie co Justin?
- Mamy niektóre lekcje razem. - założyłam grzywkę za ucho.
- Mamo, możemy już iść? - westchnął ciężko chłopak, przeczesując ręką swoją grzywkę.
- Och, dobrze już dobrze. - przewróciła oczami. - Zaraz was zawołam na obiad. - posłała mi ciepły uśmiech i zniknęła gdzieś za drzwiami.
- Przepraszam za moją mamę. - zaśmiał się Justin, prowadząc mnie na górę.
- Okej, jest bardzo miła. - Zazdroszczę mu nawet mamy, ale w jednym są podobne. Nie lubią, kiedy ktoś zwraca się do nich 'pani'. Moja mama nawet nie lubi jak mówię do niej mamo, bo to ją postarza. Przeszła tyle operacji plastycznych, że wygląda jak moa siostra. Chodzi o wiek
- Siadaj, zaraz przyniosę herbaty. - powiedział chłopak, po czym wyszedł z pokoju.
- Okej. - szepnęłam i usiadłam ostrożnie na łóżku, po czym przejechałam dłonią po czarnej pościeli. Justina pokój był zupełnym odzwierciedleniem mojego. Był ciemny. Na dłuższą metę przytłaczający. Meble były z ciemnego drewna, wszystkie opływowe i błyszczące. W cały pokoju panował porządek. Nie spodziewałam się tego po Justinie. Może po prostu posprzątał przed moim przyjściem?
- Już jestem. - chłopak wszedł do pokoju, niosąc w dłoniach dwa kubki z parującą herbatą - Na razie jest gorąca. - uśmiechnął się lekko. - stawiając je na biurku. - Dlaczego się tak rozglądasz po pokoju? spytał, marszcząc brwi.
- Dziwi mnie, że chłopak ma taki porządek. - wzruszyłam ramionami.
- Sprzątałem wczoraj. - zaśmiał się. - Jutro znowu będzie tu chaos. - zaśmiał się cicho.
- Justin! - za drzwiami dobiegł pisk dziewczynki.
Chłopak ciężko westchnął i poszedł otworzyć drzwi. - Co się stało?
- Bo, bo...bo....pobawisz się ze mną? - zaczęła się jąkać.
- Później. - zaśmiał się przykucając przy dziewczynce.
Mała Bieber oplotła ramionami szyję Justina i zaczęła mu coś szeptać do ucha, na co chłopak zachichotał i wziął dziecko na ręce.
- Savannah, to moja siostra, Jazmyn. - uśmiechnął się słodko chłopak, po czym pochylił się, żeby dziewczynka mogła uścisnąć moją dłoń.
- Hej. - uśmiechnęłam się lekko, potrząsając drobną dłonią brunetki, na co dziewczynka schowała twarz w zagłębieniu szyi chłopaka.
- Nie wstydź się. - zaśmiał się Justin, siadając obok mnie.
Zachichotałam cicho, przechylając głowę w bok.
- Zobacz, rozśmieszyłaś królową lodu. Savannah nie lubi się uśmiechać. - powiedział chłopak, odsuwając od siebie dziewczynkę.
- Dlaczego? - spytała mała Jazy.
- Nie wiem, nie chce mi powiedzieć. Może Tobie powie? - spytał, unosząc brwi.
Dziewczynka pokiwała głową, schodząc z kolana brata.
- Dlaczego się nie uśmiechasz? - spojrzała na mnie tak smutno, jakby patrzyła na czekoladowy tort, którego nie może mieć.
Lekko się zarumieniłam, po czym przejechałam delikatnie dłonią po policzku dziewczynki. - Nie lubię się uśmiechać. - wzruszyłam ramionami.
- Wszyscy lubią. - odpowiedziała. - Smutne dziewczynki są brzydkie, ale Ty i tak jesteś ładna. - uśmiechnęła się szeroko, splatając swoje dłonie.
Nie mogłam się powstrzymać i również się uśmiechnęłam, ale po chwili oczy zaszły mi łzami, przypominając sobie o Anastasi.
- Jazmyn, idź już do siebie do pokoju. - szepnął Justin, a po chwili w pokoju zostaliśmy tylko ja i Justin.
- Savannah?
- Co?
- Wszystko w porządku? - spytał, marszcząc brwi.
- Tak. - nabrałam trochę powietrza ustami, po czym spojrzałam na chłopaka.
- Jazmyn powiedziała coś złego?
- Nie o nią chodzi. - pokręciłam głową
- A o co?
- Nieważne, muszę już iść.
- Savannah, dlaczego zawsze uciekasz, kiedy coś się dzieje? - spytał, łapiąc mnie za rękę.
- Cześć, Justin. - uśmiechnęłam się do chłopaka, wyrywając mu rękę, po czym wyszłam z jego pokoju.
*Justin*
Ja pierdole, co tym razem?! Kiedy zacznie coś gadać?
- Justin? - zawołała za drzwiami mama.
- Słucham? - mruknąłem.
- Savannah nie zostanie na obiedzie? - spytała, lekko otwierając drzwi.
- Nie, musiała już iść. - wstałem i usiadłem przy biurku.
- Pokłóciliście się?
- Nie. - zacisnąłem szczękę, otwierając laptopa.
- D-dobrze, to...za półgodziny podam obiad. - po chwili drzwi się zamknęły.
- Dobra, pieprzyć Savane. - mruknąłem do siebie i wyciągnąłem telefon z kieszeni, po czym wybrałem numer kelnerki ze starbucks'a.
- Scarlet?
- Cześć, Justin. - powiedziała wesoło.
- Masz czas wieczorem? - spytałem, przeczesując dłonią grzywkę.
- Jasne.
- Pojedziemy na imprezę. Będę po Ciebie o dziewiątej.
- Okej.
- Do zobaczenia. - rozłączyłem się i położyłem telefon na biurku.
Za dwadzieścia dziewiąta byłem już gotowy. W clubie ma być Ashton i prawdopodobnie Christian z Chloe.
- Mamo, wychodzę. - krzyknąłem, schodząc ze schodów.
- Ciszej! - szepnęła. - Dzieci śpią. Gdzie wychodzisz? - spytała odwracając się w moją stronę na kanapie.
- Na imprezę.
- O której wrócisz? - spytał ojciec.
- W nocy.
- Justin, nie prowadź po alkoholu. - powiedział ostro mężczyzna.
- Wiem, tato. - przewróciłem oczami, zakładając kurtkę. - Cześć. - powiedziałem głośno, po czym pobiegłem do samochodu. Po piętnastu minutach byłem pod domem Scarlet. Wyciągnąłem telefon i wysłałem jej wiadomość, że już czekam. Po chwili w drzwiach pojawiła się uśmiechnięta dziewczyna w kurewskoniebezpiecznie krótkiej sukience, którą jeszcze dzisiaj zdejmie. Cholera, jakie ma nogi! W starbucks'ie nie była taka seksowna.
- Hej. - przywitała się, otwierając drzwi.
- Cześć. - uśmiechnąłem się szeroko, po czym oblizałem usta. - Możemy już jechać? - spytałem, powoli ją lustrując.
- Tak.
- Ślicznie wyglądasz. - zagryzłem wargę, po czym ruszyłem.
- Dziękuję.
Od domu dziewczyny dzieliły nas minuty drogi do klubu. Kiedy znaleźliśmy się pod dobrym adresem, wysiadłem z samochodu i poszedłem otworzyć drzwi dziewczynie.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się słodko, łapiąc moją dłoń podczas wysiadania.
Kliknąłem na pilocie guzik blokujący samochód i wprowadziłem dziewczynę do pomieszczenia, z którego na odległość dudniła muzyka.
- Co pijesz? - krzyknąłem do dziewczyny, przedzierając się przez tłumy w kierunku baru.
- Może być teqila. - odkrzyknęła.
Skinąłem głową i wyciągnąłem rękę w górę, żeby zawołać barmana.
- Yo stary! - ktoś krzyknął za moimi plecami, na co od razu się odwróciłem. Daniel.
- Jest z Tobą Savannah? - spytał, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Nie. - warknąłem. - Scarlet jest. - kiwnąłem głową na dziewczynę.
- Siema, Daniel jestem. - krzyknął do dziewczyny, po czym ją przytulił.
Przewróciłem oczami i zamówiłem teqile i shoty.
- Chodźcie do stolika. - krzyknął Daniel, a następnie zaprowadził nas do reszty.
- Siema. - przybiłem żółwika Ashton'owi.
- Sieema! - zaśmiał się chłopak.
Spojrzałem na Christiana, ale ten nawet nie raczył zaszczycić mnie swoim spojrzeniem. Przewróciłem oczami i usiadłem obok chłopaka, biorąc Scarlet na kolana.
- Znacie Scarlet ze Starbucksa? - spojrzałem na wszystkich.
- Cześć, jestem Chloe. - brunetka jako pierwsza się przedstawiła.
- To jest Christian, a to Ashton. - wskazałem po kolei na chłopaków.
- Christian co Ci jest? - krzyknęła Chloe, marszcząc brwi.
- Nic. - warknął, biorąc drinka do ręki.
- Stary. - nachyliłem się lekko, żeby blondyn mógł mnie usłyszeć. - Możemy pogadać? - Zdjąłem dziewczynę z kolan i wstałem.
- Gdzie idziesz:? - spytała zdezorientowana.
- Zaraz wracam. - cmoknąłem szatynkę w usta i odszedłem od stolika wraz z Christianem.
- Co? - warknął, wychodząc na zewnątrz.
Odpaliłem papierosa i umieściłem go między wargami. - Nie interesuje mnie już Savana. - zaciągnąłem się dymem i wypuściłem go powoli w górę.
- Ta, cokolwiek, Justin. - mruknął chłopak, robiąc krok w przód.
Pokręciłem głową, wydmuchując dym i również zrobiłem krok.
- Dobra, przeprasza. Powiedziałem o kilka słów za dużo w szkole. - przymknąłem na chwilę oczy, aż poczułem dłoń Christiana na ramieniu.
- W porządku. - westchnął. - Ale masz się trzymać z dala od Sav. - powiedział, biorąc ode mnie papierosa.
- Powiedziałem, że przestaję się nią interesować pod kątem seksualnym. - zaśmiałem się, patrząc przed siebie. - Tak to mam zamiar się z nią normalnie kumplować.
- Justin. - powiedział ciężko Christian. - Ty nie potrafisz kumplować się z dziewczynami. - pokręcił głową, oddając mi papierosa.
- Z Chloe się przyjaźnie. - wzruszyłem ramionami, układając papierosa między wargami.
- Najpierw chciałeś ją przelecieć. - warknął, zaciskając mocno szczękę.
- Bo jest seksowna.
- I moja. - powiedział ostro.
- Wiem, przecież jej nie ruszam. - przewróciłem oczami, przydeptując niedopałek.
- Chodzi o to, że gdybyś mógł to wszystko byś przeleciał. Savane w szczególności.
- Widziałeś z kim przyszedłem? - spojrzałem na chłopaka. - To nie jest Savannah.
- Bo Savannah, nie jest jak Scarlet. - uśmiechnął się szeroko. - Savannah jest trudniejsza. - puścił mi oczko. - I po prostu nie chce Ci się już bawić. - zaśmiał się i odszedł.
- To się kurwa zdziwisz. - mruknąłem do siebie. Mogę mieć każdą.
Uśmiechnąłem się lekko i wszedłem do clubu za chłopakiem.
- Już jestem. - cmoknąłem dziewczynę w usta. - Idziemy zatańczyć?
- Jasne. - uśmiechnęła się, łapiąc moją rękę.
Tanecznym krokiem weszliśmy w głąb tańczący ludzi, po czym zatrzymałem się i przycisnąłem do siebie mocno dziewczynę. Zaczęliśmy się poruszać w zupełni inny rytm niż który był w naszych uszach. Dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyję i zaczęła kołysać biodrami, nie przestając uwodzić mnie wzrokiem. Myślę, że ona czuje to samo co ja. Jestem ciekawy, jak może poruszać się w tych szpilkach. Nigdy tego nie zrozumiem. To musi być bolesne, ale efekt końcowy miażdży. Chyba każdy facet lubi dziewczyny w szpilkach. Przetańczyliśmy w tej pozycji jeszcze kilka piosenek, po czym dziewczyna odwróciła się do mnie tyłem, jedną rękę zarzuciła mi na szyję i ocierała się całym ciałem o mnie. Cholera, dobra jest. Zagryzłem wargę, kładąc ręce na brzuchu dziewczyny i jeszcze mocniej ją do siebie docisnąłem.
- Może gdzieś pójdziemy? - krzyknąłem do ucha dziewczyny.
Scarlet oderwała się ode mnie i przez chwilę myślałem, że da mi w twarz za to i odejdzie.
- Później. Muszę się napić. - uśmiechnęła się szeroko i pociągnęła mnie za rękę w stronę baru.
Po dwóch drinkach dziewczyny i trzecim w ręce wróciliśmy do reszty znajomych.
- Długo was nie było. - zaśmiał się Christian.
- Tańczyliśmy. - sapnąłem. Nachyliłem się nad stołem i pokazałem ręką, żeby Ashton zrobił to samo. - Idź mi coś załatw. Może być złoty pył*. - wręczyłem chłopakowi plik banknotów i usiadłem z powrotem obok dziewczyny, obejmując ją ramieniem. Po piętnastu minutach wrócił chłopak z jakąś dziewczyną. Spojrzałem na niego pytająco, na co pokazał, żebym wstał. Zrobiłem jak prosił i Ashton dyskretnie podał mi torebeczkę z narkotykiem.
- Dzięki. - krzyknąłem do niego.
- Spoko. - skinął głową i odszedł z dziewczyną.
- Justin... - westchnęła Chloe.
Udawałem, że nie słyszałem Chloe i nachyliłem się nad dziewczyną i zacząłem składać powolne pocałunki na jej szyi. - Możemy już iść? - mruknąłem.
Scarlet wstała i łapiąc mnie za rękę ruszyliśmy do ubikacji.
- Nie myśl sobie, że jestem łatwa. Zwykle nie robię tego na pierwszej randce. - zaczęła mówić, ale przerwałem jej pocałunkiem.
- Ja też nie. - wydyszałem, wchodząc z dziewczyną do kabiny. - Masz lusterko? - oblizałem usta.
Dziewczyna otworzyła torebkę i po chwili wyjęła z niej lusterko.
- Chcesz? - pokazałem szatynce torebkę z białym proszkiem.
Scarlet lekko się uśmiechnęła i skinęła głową.
Rozsypałem proszek na lusterku, kartą bankową wydzieliłem dwie działki i podałem dziewczynie wraz ze zrulowanym banknotem. Szatynka pochyliła głowę, umieściła rurkę w jednej dziurce nosa, drugą zatkała palcem i wciągnęła jedną działkę, po czym odchyliła głowę do tyłu.
Wziąłem od niej lusterko z proszkiem i zrobiłem to samo co ona, po czym wpiłem się mocno w usta dziewczyny, stopniowo napierając na jej głowę, żeby uklęknęła. Na początku lekko się opierała, aż się poddała i uklęknęła.
Zapiąłem spodnie i wyszedłem z dziewczyną z ubikacji. Przetańczyliśmy jeszcze kilka piosenek, po czym zamówiłem sobie drinka, którego wypiłem przy barze i wyszliśmy na zewnątrz.
- Hej, Scarlet! Żyjesz? - zaśmiałem się, potrząsając ramieniem dziewczyny.
- No. - zachichotała.
- Zapnij pasy.
- Sam zapnij. - parsknęła.
Zaśmiałem się i zapiąłem pas dziewczynie, a następnie swój. Włączyłem głośno muzykę i ruszyliśmy w stronę domu.
- Zadzwoń jeszcze. - uśmiechnęła się dziewczyna, kiedy zaparkowałem pod jej domem.
- Zadzwonię. - zaśmiałem się. Myślisz, że dlaczego dzwoniłem z zastrzeżonego?! Może i dobrze robisz loda, ale to koniec.
- Pa! - pocałowała mnie namiętnie i wyszła z auta na chwiejnych nogach.
Zaśmiałem się kręcąc głową i ruszyłem do swojego domu. Zaparkowałem niedbale na trawniku i wysiadłem z samochodu. Kiedy wszystko zaczęło się tak kręcić? Wszedłem na swoją posesję, ale skręciłem w prawo, przeskoczyłem, no dobra......przeszedłem przez płot i pochylając się, zacząłem szukać kamieni.
- Sasha! - krzyknąłem, śmiejąc się i rzucając kamieniami w okno dziewczyny.- Sasha! - krzyknąłem znowu, nie mogąc przestać się śmiać. - Wejdź do tego okna, ku-wa..- krzyknąłem. - Sasha! - zaśmiałem się, rzucając już nie w okno, a przed siebie kamieniami. - Sasha, wejdź no do tego.... .....okna! - wybełkotałem. W końcu w domu dziewczyny zapaliło się światło i w oknie pojawiła się zaspana brunetka.
- Boże, Justin! Jest trzecia w nocy! Idź spać. - szepnęła .
- Sasha......zróbmy sobie dziecko. - zaśmiałem się.
Drzwi od domu Sashy zaskrzypiały i po chwili wyszła z niego babcia Sav. Z kurwa kijem bejsbolowym!
- Uciekaj! Wezwałam już policję! - krzyknęła kobieta, biegnąca z kijem.
- Babciu! Skąd masz kij bejsbolowy?! - krzyknęła przerażona brunetka z okna.
- Justin, do domu do cholery jasnej!! - usłyszałem za sobą krzyk mamy.
W momencie kiedy się odwróciłem do mamy, poczułem mocny ból w okolicy....chuj wie jakiej okolicy, ważne że bolało! Chyba właśnie oberwałem od babci Savany.
- Mamo, wychodzę. - krzyknąłem, schodząc ze schodów.
- Ciszej! - szepnęła. - Dzieci śpią. Gdzie wychodzisz? - spytała odwracając się w moją stronę na kanapie.
- Na imprezę.
- O której wrócisz? - spytał ojciec.
- W nocy.
- Justin, nie prowadź po alkoholu. - powiedział ostro mężczyzna.
- Wiem, tato. - przewróciłem oczami, zakładając kurtkę. - Cześć. - powiedziałem głośno, po czym pobiegłem do samochodu. Po piętnastu minutach byłem pod domem Scarlet. Wyciągnąłem telefon i wysłałem jej wiadomość, że już czekam. Po chwili w drzwiach pojawiła się uśmiechnięta dziewczyna w kurewskoniebezpiecznie krótkiej sukience, którą jeszcze dzisiaj zdejmie. Cholera, jakie ma nogi! W starbucks'ie nie była taka seksowna.
- Hej. - przywitała się, otwierając drzwi.
- Cześć. - uśmiechnąłem się szeroko, po czym oblizałem usta. - Możemy już jechać? - spytałem, powoli ją lustrując.
- Tak.
- Ślicznie wyglądasz. - zagryzłem wargę, po czym ruszyłem.
- Dziękuję.
Od domu dziewczyny dzieliły nas minuty drogi do klubu. Kiedy znaleźliśmy się pod dobrym adresem, wysiadłem z samochodu i poszedłem otworzyć drzwi dziewczynie.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się słodko, łapiąc moją dłoń podczas wysiadania.
Kliknąłem na pilocie guzik blokujący samochód i wprowadziłem dziewczynę do pomieszczenia, z którego na odległość dudniła muzyka.
- Co pijesz? - krzyknąłem do dziewczyny, przedzierając się przez tłumy w kierunku baru.
- Może być teqila. - odkrzyknęła.
Skinąłem głową i wyciągnąłem rękę w górę, żeby zawołać barmana.
- Yo stary! - ktoś krzyknął za moimi plecami, na co od razu się odwróciłem. Daniel.
- Jest z Tobą Savannah? - spytał, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Nie. - warknąłem. - Scarlet jest. - kiwnąłem głową na dziewczynę.
- Siema, Daniel jestem. - krzyknął do dziewczyny, po czym ją przytulił.
Przewróciłem oczami i zamówiłem teqile i shoty.
- Chodźcie do stolika. - krzyknął Daniel, a następnie zaprowadził nas do reszty.
- Siema. - przybiłem żółwika Ashton'owi.
- Sieema! - zaśmiał się chłopak.
Spojrzałem na Christiana, ale ten nawet nie raczył zaszczycić mnie swoim spojrzeniem. Przewróciłem oczami i usiadłem obok chłopaka, biorąc Scarlet na kolana.
- Znacie Scarlet ze Starbucksa? - spojrzałem na wszystkich.
- Cześć, jestem Chloe. - brunetka jako pierwsza się przedstawiła.
- To jest Christian, a to Ashton. - wskazałem po kolei na chłopaków.
- Christian co Ci jest? - krzyknęła Chloe, marszcząc brwi.
- Nic. - warknął, biorąc drinka do ręki.
- Stary. - nachyliłem się lekko, żeby blondyn mógł mnie usłyszeć. - Możemy pogadać? - Zdjąłem dziewczynę z kolan i wstałem.
- Gdzie idziesz:? - spytała zdezorientowana.
- Zaraz wracam. - cmoknąłem szatynkę w usta i odszedłem od stolika wraz z Christianem.
- Co? - warknął, wychodząc na zewnątrz.
Odpaliłem papierosa i umieściłem go między wargami. - Nie interesuje mnie już Savana. - zaciągnąłem się dymem i wypuściłem go powoli w górę.
- Ta, cokolwiek, Justin. - mruknął chłopak, robiąc krok w przód.
Pokręciłem głową, wydmuchując dym i również zrobiłem krok.
- Dobra, przeprasza. Powiedziałem o kilka słów za dużo w szkole. - przymknąłem na chwilę oczy, aż poczułem dłoń Christiana na ramieniu.
- W porządku. - westchnął. - Ale masz się trzymać z dala od Sav. - powiedział, biorąc ode mnie papierosa.
- Powiedziałem, że przestaję się nią interesować pod kątem seksualnym. - zaśmiałem się, patrząc przed siebie. - Tak to mam zamiar się z nią normalnie kumplować.
- Justin. - powiedział ciężko Christian. - Ty nie potrafisz kumplować się z dziewczynami. - pokręcił głową, oddając mi papierosa.
- Z Chloe się przyjaźnie. - wzruszyłem ramionami, układając papierosa między wargami.
- Najpierw chciałeś ją przelecieć. - warknął, zaciskając mocno szczękę.
- Bo jest seksowna.
- I moja. - powiedział ostro.
- Wiem, przecież jej nie ruszam. - przewróciłem oczami, przydeptując niedopałek.
- Chodzi o to, że gdybyś mógł to wszystko byś przeleciał. Savane w szczególności.
- Widziałeś z kim przyszedłem? - spojrzałem na chłopaka. - To nie jest Savannah.
- Bo Savannah, nie jest jak Scarlet. - uśmiechnął się szeroko. - Savannah jest trudniejsza. - puścił mi oczko. - I po prostu nie chce Ci się już bawić. - zaśmiał się i odszedł.
- To się kurwa zdziwisz. - mruknąłem do siebie. Mogę mieć każdą.
Uśmiechnąłem się lekko i wszedłem do clubu za chłopakiem.
- Już jestem. - cmoknąłem dziewczynę w usta. - Idziemy zatańczyć?
- Jasne. - uśmiechnęła się, łapiąc moją rękę.
Tanecznym krokiem weszliśmy w głąb tańczący ludzi, po czym zatrzymałem się i przycisnąłem do siebie mocno dziewczynę. Zaczęliśmy się poruszać w zupełni inny rytm niż który był w naszych uszach. Dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyję i zaczęła kołysać biodrami, nie przestając uwodzić mnie wzrokiem. Myślę, że ona czuje to samo co ja. Jestem ciekawy, jak może poruszać się w tych szpilkach. Nigdy tego nie zrozumiem. To musi być bolesne, ale efekt końcowy miażdży. Chyba każdy facet lubi dziewczyny w szpilkach. Przetańczyliśmy w tej pozycji jeszcze kilka piosenek, po czym dziewczyna odwróciła się do mnie tyłem, jedną rękę zarzuciła mi na szyję i ocierała się całym ciałem o mnie. Cholera, dobra jest. Zagryzłem wargę, kładąc ręce na brzuchu dziewczyny i jeszcze mocniej ją do siebie docisnąłem.
- Może gdzieś pójdziemy? - krzyknąłem do ucha dziewczyny.
Scarlet oderwała się ode mnie i przez chwilę myślałem, że da mi w twarz za to i odejdzie.
- Później. Muszę się napić. - uśmiechnęła się szeroko i pociągnęła mnie za rękę w stronę baru.
Po dwóch drinkach dziewczyny i trzecim w ręce wróciliśmy do reszty znajomych.
- Długo was nie było. - zaśmiał się Christian.
- Tańczyliśmy. - sapnąłem. Nachyliłem się nad stołem i pokazałem ręką, żeby Ashton zrobił to samo. - Idź mi coś załatw. Może być złoty pył*. - wręczyłem chłopakowi plik banknotów i usiadłem z powrotem obok dziewczyny, obejmując ją ramieniem. Po piętnastu minutach wrócił chłopak z jakąś dziewczyną. Spojrzałem na niego pytająco, na co pokazał, żebym wstał. Zrobiłem jak prosił i Ashton dyskretnie podał mi torebeczkę z narkotykiem.
- Dzięki. - krzyknąłem do niego.
- Spoko. - skinął głową i odszedł z dziewczyną.
- Justin... - westchnęła Chloe.
Udawałem, że nie słyszałem Chloe i nachyliłem się nad dziewczyną i zacząłem składać powolne pocałunki na jej szyi. - Możemy już iść? - mruknąłem.
Scarlet wstała i łapiąc mnie za rękę ruszyliśmy do ubikacji.
- Nie myśl sobie, że jestem łatwa. Zwykle nie robię tego na pierwszej randce. - zaczęła mówić, ale przerwałem jej pocałunkiem.
- Ja też nie. - wydyszałem, wchodząc z dziewczyną do kabiny. - Masz lusterko? - oblizałem usta.
Dziewczyna otworzyła torebkę i po chwili wyjęła z niej lusterko.
- Chcesz? - pokazałem szatynce torebkę z białym proszkiem.
Scarlet lekko się uśmiechnęła i skinęła głową.
Rozsypałem proszek na lusterku, kartą bankową wydzieliłem dwie działki i podałem dziewczynie wraz ze zrulowanym banknotem. Szatynka pochyliła głowę, umieściła rurkę w jednej dziurce nosa, drugą zatkała palcem i wciągnęła jedną działkę, po czym odchyliła głowę do tyłu.
Wziąłem od niej lusterko z proszkiem i zrobiłem to samo co ona, po czym wpiłem się mocno w usta dziewczyny, stopniowo napierając na jej głowę, żeby uklęknęła. Na początku lekko się opierała, aż się poddała i uklęknęła.
Zapiąłem spodnie i wyszedłem z dziewczyną z ubikacji. Przetańczyliśmy jeszcze kilka piosenek, po czym zamówiłem sobie drinka, którego wypiłem przy barze i wyszliśmy na zewnątrz.
- Hej, Scarlet! Żyjesz? - zaśmiałem się, potrząsając ramieniem dziewczyny.
- No. - zachichotała.
- Zapnij pasy.
- Sam zapnij. - parsknęła.
Zaśmiałem się i zapiąłem pas dziewczynie, a następnie swój. Włączyłem głośno muzykę i ruszyliśmy w stronę domu.
- Zadzwoń jeszcze. - uśmiechnęła się dziewczyna, kiedy zaparkowałem pod jej domem.
- Zadzwonię. - zaśmiałem się. Myślisz, że dlaczego dzwoniłem z zastrzeżonego?! Może i dobrze robisz loda, ale to koniec.
- Pa! - pocałowała mnie namiętnie i wyszła z auta na chwiejnych nogach.
Zaśmiałem się kręcąc głową i ruszyłem do swojego domu. Zaparkowałem niedbale na trawniku i wysiadłem z samochodu. Kiedy wszystko zaczęło się tak kręcić? Wszedłem na swoją posesję, ale skręciłem w prawo, przeskoczyłem, no dobra......przeszedłem przez płot i pochylając się, zacząłem szukać kamieni.
- Sasha! - krzyknąłem, śmiejąc się i rzucając kamieniami w okno dziewczyny.- Sasha! - krzyknąłem znowu, nie mogąc przestać się śmiać. - Wejdź do tego okna, ku-wa..- krzyknąłem. - Sasha! - zaśmiałem się, rzucając już nie w okno, a przed siebie kamieniami. - Sasha, wejdź no do tego.... .....okna! - wybełkotałem. W końcu w domu dziewczyny zapaliło się światło i w oknie pojawiła się zaspana brunetka.
- Boże, Justin! Jest trzecia w nocy! Idź spać. - szepnęła .
- Sasha......zróbmy sobie dziecko. - zaśmiałem się.
Drzwi od domu Sashy zaskrzypiały i po chwili wyszła z niego babcia Sav. Z kurwa kijem bejsbolowym!
- Uciekaj! Wezwałam już policję! - krzyknęła kobieta, biegnąca z kijem.
- Babciu! Skąd masz kij bejsbolowy?! - krzyknęła przerażona brunetka z okna.
- Justin, do domu do cholery jasnej!! - usłyszałem za sobą krzyk mamy.
W momencie kiedy się odwróciłem do mamy, poczułem mocny ból w okolicy....chuj wie jakiej okolicy, ważne że bolało! Chyba właśnie oberwałem od babci Savany.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
Komentarz zajmuje kilka minut, rozdział kilka dni.
MYŚLAŁAM NAD TYM, ŻEBY STWORZYĆ STRONĘ NA FB, CZYLI FANPAGE'A I BĘDĘ TAM INFORMOWAŁA O ROZDZIAŁACH. CO WY NA TO?
MYŚLAŁAM NAD TYM, ŻEBY STWORZYĆ STRONĘ NA FB, CZYLI FANPAGE'A I BĘDĘ TAM INFORMOWAŁA O ROZDZIAŁACH. CO WY NA TO?
Świetny ,rozdział wyjebisty w kosmos <3
OdpowiedzUsuńHaha, nie ma to jak oderwać od babci z kija. Rozdział znakomity. ;)
OdpowiedzUsuńHahahah o kurwa leje jak opętana ze śmiechu, dzieewczyno jesteś wspaniała. Babcia przywaliła mi kijem hahahahahahahahahah wspaniały rozdział przy okazji dziękuje, tym rozdziałem poprawiłaś mi humor, a zwłaszcza końcówką @jay_nicoole
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Babcia Savany rozbawiła mnie do łez! Mam nadzieje ze Justin stworzy z Savaną cos wiecej, i ze nie bedzie chciał tylko jej przelecieć! Pozdrawiam i czekam na następny rozdział:))
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski<33 śwoetny pomysl z tym fan page ;D
OdpowiedzUsuńHahaha koncowka... Caly rozdzial cudowny. Strasznie nie moglam sie doczekac I ciesze sie, ze dzis dodalas. Czekam na nn :) //@NoughtyButNice3
OdpowiedzUsuńHahahahahahaha dostałbody babci nie no mega ^^
OdpowiedzUsuńkocham to hhahhahahahah
OdpowiedzUsuńHahha uwielbiam.
OdpowiedzUsuńdostal kijem i dobrze mu tak. za to podejscie ze kazda dziewczyna to dziwka. hahhahahahaha
juz nie moge doczekac sie kolejnego. *.*
Świetny *--*
OdpowiedzUsuń"Sasha... Zróbmy sobie dziecko " XD + babcia z kijem bejsbolowym XD <3
O KURWA HAHAHAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHAHAH JEZU NA POCZĄTKU BYŁAM WRĘCZ ZŁA ŻE Z TAMTĄ LASKA POSZEDŁ ALE JUŻ POTEM SZCZALAM ŻE ŚMIECHU HAHAHHAHAHAHHAHAHAHHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHA
OdpowiedzUsuńHahahaha O jennny ... ahahaahha pozdrawiam z podłogi hahah końcówka najlepsza.. ahhaa.. Czekam na nn..
OdpowiedzUsuńGahahhahaha o Boże, kocham to xD
UsuńHahahaha kocham ten blog ;)))
OdpowiedzUsuńHahahah kocham to ! Justin to chuj i mnie wkurza ale ta końcówka genialna ! Babcia z kijem bejsbolowym hahah jak dostał i nie wie gdzie tylko że bolało hahaha pozdro z podłogi haha, czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńhahahaha końcówka najlepsza! :D
OdpowiedzUsuńHahahahahahahaha Justin dostał od babci XD kocham ten blog! Bardzo dziekuję Ci za pisanie i już nie mogę się doczekać kolejnego! Kocham Cię x
OdpowiedzUsuń@JustenAkaMyLove
hahahah zarąbał kijem od babci, ogólnie rozdziała fajny <3
OdpowiedzUsuńChciałabym to zobaczyć, babcia z kijem bejsbolowym xd
OdpowiedzUsuńhahahaahaha nie ma to jak staruszka, biegajaca w piżamie z kijem bejsbolowym xD
OdpowiedzUsuńZarabisty rozdział ; **
Hahahahahahaha, nie ma to jak oberwać kijem bejsbolowym od starszej pani hahahahahahaha .
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
@Justin_MyOxygen
Grozna babcia hahaha :) jejku nie moge sie nadxziwic jak swietnie piszesz,tyle emocji ale tez smiechu. Dziekujr za swietne rozdzialy :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńJeny mam nadzieję, że Justin nie skrzywdzi jej ;/ Haha ciekawe co będzie jak się ocknie po tym uderzeniu ;D czekam na nn ♥ @roixana
OdpowiedzUsuńO kurde *o* rozdział niesamowity a babcia Savanny :D I ciekawe co zrobi Justin jak się dowie co narobił:D , czekam nn <33333
OdpowiedzUsuńŚwietny a końcówka najlepsza :D mój ulubiony fragment od zróbmy sobie dziecko do kiedy dostał kijem fantastyczny :D
OdpowiedzUsuńSupper *o* czytam, nie musisz zakładać bo np. ja i tak wchodzę codziennie i sprawdzam czy nie ma rozdziału :D ale jeżeli zrobisz to oczywiście polubię stronę :)
OdpowiedzUsuńSupeer <3 haha a Babcia mnie rozwaliła XD
OdpowiedzUsuńUuu, dobra babcia! Jak założysz fanpage to masz ode mnie lubię to! ;) Rozdział fajny, ale szkoda, że ciągle nie dzieje się nic pomiędzy Justinem, a Sav ;(
OdpowiedzUsuńBabcia Sav to nie zła agentka<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Jeden z najlepszych blogów jakie czytam<3
Aww kocham to opowiadanie :D rozdział fajny jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńpijany i naćpany Justin to szalony Justin hahahhaha '' zróbmy sobie dziecko''
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <3
http://second-vistage-fanfiction.blogspot.com/
Hahaha ta scena z babcią jest najlepsza! Ale szkoda, że jeszcze nic się między nimi nir dzieje... ;c man nadzieje, że w przeciągu 2-3 rozdziałów albo nawet w nn bd już coś między nimi <3 kocham Cię i czekam na nn
OdpowiedzUsuńPomiędzy nogi powinien dostać tym kijem za takie traktowanie dziewczyn :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bolga, jest swietny. Dzisiaj zaczelam czytac tego bloga w szkole i teraz skonczylam, haha. Wiem jak wazny jest komentarz, bo to jest motywacja do dalszego pisania :) Oby tak dalej. HALLO, DZIEWCZYNO, JESTES ZNAKOMITA :*
OdpowiedzUsuńkońvówka mega! hahahahaha :) ogólnie cały rozdział jest mega :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)
hahahhahah genialnie!:D
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńhahahah końcówka boska xd ' Sasha zróbmy sobie dziecko ' hahah XD co do fp jestem za ;) uwielbiam te opowiadanie ;D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! hahaha końcówka miażdży! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńHahahaha, babka mu przywaliła. Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńHahhahahahahaa xD
OdpowiedzUsuńNa koncowce sietp normalnie poszczalam xD
Czekam na nn <3
Świetny rozdział a babcia Sav to jest mega hehe <3 Kocham Cię :D
OdpowiedzUsuńHaha koncowka niesamowita :D rozdzial swietny :) piszesz swietnie az nie mogs sie doczekac nn <3
OdpowiedzUsuńHahahahah ta końcówka mnie powaliła :D
OdpowiedzUsuńI love ya girl ♥ rozdział boski
Czekam na nn ;) @lovemajuztin
O matko hahaha końcówka mnie rozwaliła ! Świetny rozdział, zresztą jak zawsze. Czekam nn !! <3
OdpowiedzUsuńO kurwa, babcia z kijem bejsbolowym haha :D Zajebisty rozdział <3!
OdpowiedzUsuńHaha. Ale zajefajna babcia. Skąd ona ma kurwa kij? Haha... Super rozdział, a ten kij genialny. :D
OdpowiedzUsuńO matko to jest boskie <3
OdpowiedzUsuńNajlepsze ever ! :D
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :*
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga :))
A myśl o fp jest spoko, fajnie by było :)
Hahaha akcja końcowa z babcią i kijem bejsbolowym the best :D haha....no dobra kirde jestem zła na Justina, za to co zrobił ze Scarlet...aha i jeszcze jedno...jak Justin powiedział"Sasha...zróbmy sobie dziecko" To było zarazem słodkie, głupie i urocze hahah tak...wiem jestem porypana troszkę lol
OdpowiedzUsuńHahhahhahahah xd rozdział ogolnie jest świetny jeju *-*
OdpowiedzUsuńHahahaha xd kocham to ♥ babcia z kijem bejsbolowym :D
OdpowiedzUsuńhahahahha najlepsza babcia<3 czekam aż w końcu sav coś zrobi z justinem:( @natalia14100
OdpowiedzUsuńHhahahaha Dobre dobree !! BArdzo fajny roździał jak zreszta pozostałeee ! czekaam na nastepny Zycze wenyy <33
OdpowiedzUsuńhahahaha :) zajebisty a końcówka to w ogóle cud, miód i ciasteczka :* świetnie piszesz <3
OdpowiedzUsuńhahaha <3 końćówka najlepsza<3 kocham cie normalnie<3
OdpowiedzUsuńhahahha dobreee :D Tylko żeby Justin przestał brać i żeby zmienił się dla Savannah ! Czekam na nowy, świetny :))
OdpowiedzUsuńBabcia Sav ! <3 więcej akcji z nią ! @zeellciaa
OdpowiedzUsuńhahahahah, babcia najlepsza <3
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńHHaha babcia na prezydenta ! Haha niezłe
OdpowiedzUsuńZajebiste. Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńJesteś świetna dziewczyno! Hahaha babcia powiadasz... Hahaha <3 Fanpge? Jasne. Polubię :p
OdpowiedzUsuńCudowny <3 naprawdę zazdroszczę ci talentu i kreatywności. Wiem jak trudno jest to pisać bo sama pisze opowiadanir. Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńhahaha zajebista babcia <333
OdpowiedzUsuńHahahaha chce taka babcie. :>
OdpowiedzUsuńhahahah genialne , biedny Justin xd haha
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem tak jest super, bo nie jak tak jak w innych opowiadanaich ze Justin kocham swoją dziewczyne i wg tutaj jest nienawiść zazdrość smutek no i wulgaryzm Justina i jego pewnośc siebie, ale na razie nie pasuje mi tu żeby Sasha z nim może później <3 zajebiste
OdpowiedzUsuńKocham to <3
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny <33
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na moje tłumaczenie --> http://tlumaczenie-irreplaceable.blogspot.com/
Genialnie pisane. Jezyk niebanalny, akcja i fabula jak trzeba. Ortografia przede wszystkim sie zgadza. Nic dodac nic ujac:)
OdpowiedzUsuńcudowny i już czekam na next
OdpowiedzUsuńHaha babcia zajebała Biebera xd.
OdpowiedzUsuń