*Justin*
Otworzyłem szeroko oczy, kiedy dziewczyna wpiła się w moje usta. Tak! Ona mnie pocałowała! Zmarszczyłem brwi zdezorientowany, po czym zamknąłem oczy, wplotłem palce we włosy dziewczyny i pogłębiłem pocałunek. Uszczypnij mnie, bo to chyba jakiś pieprzony sen. Czułem na ustach jej słone łzy, mieszające się z jej smakiem. Połączenie? Poproszę o dokładkę tego deseru. Drugą rękę najpierw położyłem na jej plecach, dociskając mocniej do siebie, a po chwili zacząłem nią zjeżdżać coraz niżej, aż dotarłem do pośladków. O Boże, niebiańskie pośladki. Ścisnąłem go mocno i jęknąłem dziewczynie w usta. Poczułem jak Savannah kładzie dłonie na mojej klatce piersiowej, po czym zaczęła mnie odpychać. Co jest kurwa? Właśnie się budzę? Proszę, nie, nie. Zacisnąłem mocniej oczy, nie wymuszając dziewczyny z objęć. Brunetka mocno wbiła mi paznokcie w piersi i odepchnęła od siebie.
- Cześć, Justin. - wydyszała, ocierając spuchnięte wargi.
- Nie, Sav, czekaj. - wyciągnąłem rękę, żeby złapać dziewczynę, ale ta była już za drzwiami.
Co zrobiłem nie tak? Kurwa. Wplotłem palce we włosy i pociągnęłam za ich końce, krzywiąc się z frustracji. Otworzyłem drzwi z rozmachem i zbiegłem po schodach. Nikogo nie było już przy stole, dzieciaki bawiły się na podłodze. Zmarszczyłem brwi i ruszyłem do przedpokoju.
- Dziękuję za kolację. - uśmiechnęła się szeroko pani McAllister. Spojrzałem na brunetkę stojącą za starszą kobietą, ale ta cały czas miała spuszczony wzrok.
- Musisz częściej wpadać z Savaną. - westchnęła mama, opierając się o bok taty.
- Postaramy się. - zaśmiała się kobieta. - Cóż, dobranoc. Jeszcze raz dziękujemy. - powiedziała.
- Dobranoc. - mruknęła Savannah, pierwsza wychodząc.
Zacisnąłem mocno szczękę i zwinąłem dłonie w pieści.
- Co się stało? - spytała natychmiast mama, widząc w jakim jestem stanie.
- Nic. - mruknąłem i wróciłem do siebie na górę.
Zrozumieć kobiety...
Powoli zacząłem się wybudzać. Wymacałem dłonią telefon i wyłączyłem budzik. Jak ja nienawidzę szkoły. Jęknąłem cicho, przecierając twarz dłońmi i wstałem. Odsłoniłem rolety, u Sashy są już odsłonięte, a po dziewczynie ani śladu. Pewnie biega. Hej, nie bierz mnie za podglądacza, czy zboczeńca! Po prostu...jej okno jest...dobra, jestem podglądaczem. Nie oceniaj mnie zbyt pochopnie! Wyobraź sobie, że masz ciało jak z okładki dosłownie na wprost Twojego okna. Nie kusiłoby Cię podglądanie? Właśnie! A ja mam naprzeciwko siebie Sashe Grey, albo Megan Fox.Cokolwiek. Jedna i druga jest chodzącą boginią. Odszedłem od okna i poszedłem do łazienki, gdzie wziąłem orzeźwiający prysznic. O tak, tego mi trzeba było.
Wytarłem ciało ręcznikiem, który później zawiązałem na biodrach i ruszyłem do pokoju. Włączyłem muzykę, tanecznym krokiem podszedłem do szafy i zacząłem wybierać ubrania na dzisiaj.
[...] - Mamo, wychodzę. - krzyknąłem, wkładając buty.
- A śniadanie? - kobieta szybko przyszła do przedpokoju.
- Kupię sobie w szkole.
- Justin, kupisz sobie pewnie jakąś cole i chrupki. Wiesz, że to niezdrowe.
- Mamo. - westchnąłem, zamykając na chwilę oczy.
- Kochanie, nie chcę, żebyś się niezdrowo odżywiał. Wiesz, że przez tą chemię zawartą w tym sztucznym jedzeniu, możesz zmienić swój kod DNA? Chcesz, żeby później Twoje dzieci chorowały na jakieś zmutowane choroby?
No i się zaczęło.
- Mamo, kupię sobie coś zdrowego.
- Obiecujesz?
- Tak. - westchnąłem ciężko. - A teraz wychodzę, bo się spóźnię. - ucałowałem kobietę w policzek i wyszedłem.
Mama ma świra na punkcie zdrowej żywności. Serio. Cały czas karmi nas zieleniną. Mam już tego dosyć. Jedyna chwila odetchnienia jest wtedy, gdy mama idzie do pracy i tata zamawia nam pizze. O tak! Nie żebym nie lubił jak mama jest w domu, czy jak gotuje, ale po prostu czasami mam ochotę zjeść coś niezdrowego. Każdy ma. Wyciągnąłem kluczyki z kieszeni i wsiadłem do samochodu, po chwili go odpalając. Ciekawe jak z Sashą. To znaczy...ciekaw jestem jak się zachowa po tym wszystkim. To ona mnie pocałowała. Chciała tego. Nie zdziwiłbym się, gdyby nie przyszła do szkoły i unikała mnie przez resztę swojego życia. Zaśmiałem się cicho pod nosem i wysiadłem z samochodu. Rozejrzałem się na boki w poszukiwaniu kogoś z naszej paczki, kiedy mój wzrok padł na Victorię. Kurwa. Nie patrz tam, nie patrz. Może Cię nie zauważyła. Idź prosto do szkoły.
- Justin! - pisnęła dziewczyna.
Przymknąłem na chwilę oczy po czym spojrzałem leniwie na dziewczynę.
- Victoria. - uśmiechnąłem się lekko.
- Walentynki już niedługo. - uśmiechnęła się, zagryzając seksownie wargę. - Może gdzieś..
- Może gdzieś wyjdziesz z Robinem? - puściłem jej oczko i odszedłem od dziewczyny. Suka. Pokręciłem głową i wszedłem do szkoły akurat kiedy zadzwonił dzwonek. Przywitałem się z kilkoma osobami i ruszyłem pod klasę od angielskiego.
- Siema. - skinąłem do Christiana.
- Siema. - ziewnął.
- Ciężka noc? Chloe? - zaśmiałem się.
- Wal się. - mruknął rozdrażniony. - Spałem u Sav. Oka nie zmrużyłem.
Cholera, powiedziała mu coś? Chyba nie! Inaczej na wejściu dostałbym w morde.
- Co z nią? - spytałem, siadając w ławce.
- Stary, wiesz, że nie mogę z Tobą o tym rozmawiać. Ona mi ufa, a w jej przypadku to coś wielkiego. Nie mogę tego spieprzyć. - westchnął, siadając obok.
- Okej, rozumiem. - mruknąłem, kładąc zeszyt na ławce.
- Ma koszmary w nocy.
- Chodzi o jej chłopaka?
Chłopak spojrzał na mnie zaszokowany, marszcząc brwi. - Powiedziała Ci?
Skinąłem lekko głową. Małe kłamstewko nikomu nie zaszkodziło.
- Serio Ci powiedziała? - spytał ponownie, nie wierząc w to.
- Tak.
Chłopak podrapał się po brodzie myśląc nad czymś. - Dziwne.
- Jej babcia pozwala Ci nocować u niej? - spytałem, unosząc brew.
- Ta, zna mnie przecież od dziecka.
Hm, ciekawe czy mi też pozwoli u niej nocować.
Resztę lekcji po prostu siedzieliśmy i udawaliśmy, że słuchamy. Następna lekcja z Sav. Ciekawe czy jest w szkole. Wyszliśmy z klasy i ruszyliśmy pod klasę od matematyki. Dziewczyn na razie nigdzie nie widać. Jednak nie, jest Chloe.
- Cześć. - cmoknęła mnie w policzek i zaraz pocałowała Christiana.
- Jest Sav? - spytałem co wiązało się z dziwnymi spojrzeniami przyjaciół.
- Jest, poszła gdzieś z Danielem. - uśmiechnęła się.
Danielem, hm.
Niepotrzebnie ich zapoznawałem ze sobą. Nie myśl, że jestem zazdrosny. Po prostu nie lubię się dzielić, a jeśli wybiorę sobie cel, jest on już mój. Daniel po prostu może pokrzyżować mi drogi, a tego bym nie chciał. Weszliśmy wszyscy równo z dzwonkiem. Drzwi się zamknęły i akurat wbiegła uśmiechnięta Savannah i Daniel. Zacisnąłem mocno szczękę i usiadłem powoli w ławce. To dzięki mnie się tak wczoraj uśmiechała, a tu wystarczy, że frajer się pojawi i odbiera to co moje.
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedziała niewinnie dziewczyna, siadając w ławce.
Cóż myślałem, że nie pojawi się dzisiaj w szkole. Punkt dla niej.
Zagryzłam dolną wargę, spuszczając wzrok, myśląc nad jakimś sensownym wytłumaczeniu.
- ...z płaczem.
Rozejrzałam się na boki, szukając sama nie wiem czego, kiedy trafiłam wzrokiem na Victorię. Przygląda nam się.
- Możemy o tym porozmawiać po szkole? - spojrzałam chłopakowi w oczy. Jezu, czuję się pod jego wzrokiem jak małe skarcone dziecko.
- Wpadnij do mnie po lekcjach.
Może to jednak był zły pomysł.
- Okej. - mruknęłam.
- Mogę Cię odprowadzić pod klasę? - spytał, unosząc brew.
- Twoja dziewczyna zabija mnie wzrokiem, myślę, że to nie jest dobry pomysł. - zagryzłam mocno dolną wargę.
- To nigdy nie była moja dziewczyna. - zaśmiał się, obejmując mnie ramieniem. - I nigdy nie będzie.
Spuściłam głową i razem z chłopakiem doszliśmy pod klasę.
- Bieber, jak zwykle potrafisz ją znaleźć. - zaśmiał się jadowicie Christian.
- Christian. - upomniała go Chloe. - W piątek jest impreza u Ryana. - uśmiechnęła się szeroko brunetka.
Piątek? Walentynki?
- Tak, to są walentynki. - zachichotała dziewczyna, widząc zamyślony wyraz mojej twarzy.
- Wiemy i Savannah idzie ze mną. - powiedział Justin.
Co?
- Idę? - spojrzałam zaszokowana na chłopaka.
- Co? - spytali równocześnie Christian i Chloe.
- O, dzwonek. - uśmiechnął się chłopak i wszedł do klasy.
- Idziesz z Justinem na imprezę do Ryana? - spytała Chloe, marszcząc brwi.
- Własnie się o tym dowiedziałam. - sapnęłam, wchodząc do klasy. - Tu siedzi Ashton. - mruknęłam do szatyna, siadając obok niego.
- A widzisz go tu gdzieś? - zaśmiał się. - Spokojnie, zawsze się spóźnia.
- Więc..idę z Tobą na imprezę? - szepnęłam.
- Miałem Ci powiedzieć o niej, ale Chloe mnie wyprzedziła.
- Nawet mnie nie spytałeś.
- Bo Chloe..
- Nigdzie nie idę. - burknęłam.
- Gdybym Cię zapytał, zgodziłabyś się?
- Nie. - powiedziałam stanowczo, otwierając zeszyt.
- Właśnie. - fuknął. - Dlatego pójdziesz.
- Nie pójdę. - zmarszczyłam brwi.
- Chcesz, żebym Cię tam zaniósł? - zaśmiał się, patrząc na mnie.
- Nie zrobisz tego. - przewróciłam oczami.
- Chcesz się przekonać?
- Nie.
- Chodź na tą imprezę. Co Ci szkodzi. - westchnął, podpierając głowę rękoma.
- Nie lubię imprez, ostatnia źle się skończyła. - skrzywiłam się na wspomnienie poprzedniej wpadki na imprezie.
- Teraz będziesz ze mną, nic Ci się nie stanie.
Spojrzałam na chłopaka z uniesionymi brwiami.
- Będę z Tobą przez całą imprezę. - uśmiechnął się, zagryzając wargę.
- Justin, wiesz, że mnie nie zaliczysz? - szepnęłam, marszcząc brwi.
- Och, kto tu mówi o zaliczaniu. - zaśmiał się. - Jesteśmy przyjaciółmi. - puścił mi oczko.
- Tak?
- Tak.
- Cóż, dzięki, że mnie o tym poinformowałeś. Wiele nowych rzeczy się dzisiaj dowiedziałam. - pokiwałam głową z uznaniem.
- To jak, pójdziesz? Nie daj się prosić smutasie. - zaśmiał się.
Chwilę się zastanowiłam nad propozycją chłopaka. Może to nie jest zły pomysł?
- Muszę się uczyć. - uśmiechnęłam się sztucznie i zabrałam za przepisywanie z tablicy.
- Będę po Ciebie o dziewiątej, postaraj się ubrać coś....-chwilę się zamyślił, lustrując mnie. - Coś krótszego i młodzieżowego.
Skrzywiłam się, patrząc na chłopaka jak na idiotę. Co ma na myśli mówiąc ''coś krótszego i młodzieżowego?''
- Savannah, wyglądasz jak nauczycielka. - powiedział wolno, przymykając oczy, jakby ze współczuciem.
Zmarszczyłam brwi, wydymając wargi.
- Idź z Chloe na jakieś duże zakupy, przydadzą Ci się.
- Lubię swoje rzeczy. - mruknęłam.
- Są sztywne. - wzruszył ramionami.
- Pieprz się. - fuknęłam.
- O cholera, Sasha Grey przeklina, to jest gorące. - zaśmiał się, przykładając pięść do ust, żeby stłumić śmiech.
Przewróciłam oczami i resztę lekcji skupiłam się na tym co mówi nauczycielka.
- W końcu zdecydowałaś się zmienić szafę. - zachichotała Chloe.
- Faktycznie jest z nią aż tak źle? - spojrzałam na dziewczynę, zagryzając rurkę od napoju.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową.
Westchnęłam ciężko i zajęłam się napojem. Cóż, w Atlancie wszyscy się tak ubierali.
- Ale jest okej, teraz masz nowe rzeczy. - uśmiechnęła się szeroko dziewczyna. Widziałam w jej oczach, że chce o coś zapytać, ale chyba się boi.
- No śmiało. - przełknęłam ślinę i oparłam się wygodnie o krzesło. - Chcesz mnie o coś zapytać. - skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Więc...-zagryzła dolną wargę. - idziesz z Justinem na imprezę?
- Jeszcze się nie zgodziłam. - zmarszczyłam brwi.
- Ale zgodzisz. Prędzej widziałabym Cię tam z Danielem. - uśmiechnęła się szelmowsko.
- Daj spokój. - zaśmiałam się lekko. - Mówiłam, że Daniel to tylko dobry kolega.
- A Justin to kto? - uniosła brew.
- Justin...też jest kolegą.
- Więc dlaczego idziesz na imprezę z nim, a nie z Danielem?
- Bo..Daniel mnie nie zaprosił. - wzruszyłam ramionami.
- A gdyby zaprosił, zgodziłabyś się?
- Możemy skończyć to przesłuchanie? - fuknęłam, wstając. - Obaj są moimi kolegami.
- Okej, przepraszam. - mruknęła skruszona, brunetka, również wstając.
Westchnęłam i wzięłam torby z zakupami z krzesła. - Możemy już wracać?
- Jasne.
Obie ruszyłyśmy do wyjścia. - Nie jesteś na mnie zła? - spytała.
- Nie. - uśmiechnęłam się, popychając drzwi.
Jeszcze raz. Dlaczego idę na tę imprezę? .... Właśnie. Serce cały czas wali mi jak młotem, a dłonie się pocą. Czuję, że robię błąd. Dlaczego idę na tą imprezę? ... Wciąż nie mam na to odpowiedzi. Nie, nie idę! To głupie.
Rzuciłam butami o podłogę i zaczęłam zdejmować sukienkę, kiedy usłyszałam wołanie babci. Kurwa, już jest. Boże! Nie chcę iść. Boję się! Nie, nie, nie.
Po chwili wszedł Justin.
- Nauczysz się kiedyś pukać - fuknęłam.
Chłopak zlustrował mnie wzrokiem, marszcząc brwi. - Cholera, gdzie pojawiła się grzeczna Savannah Grey? - zaśmiał się, zagryzając wargę.
- Nie idę. - wydęłam wargi, siadając na łóżku.
- Przecież jesteś już ubrana. - prychnął idąc w stronę rozrzuconych butów. Podniósł oba pantofle i przyklęknął przy mnie, zakładając mi je.
- Nie chcę iść. - westchnęłam, patrząc na chłopaka.
- Ten strój nie może się zmarnować. - zaśmiał się.
- To był zły pomysł, że się zgodziłam. - mruknęłam.
Chłopak wstał, stanął z boku i zapiął mi sukienkę. - Chodź. -westchnął.
Nadal patrzyłam przed siebie, nie ruszając się na krok.
- Cholera, nie masz stanika. - szepnął seksownie.
Szeroko otworzyłam oczy i przyłożyłam dłoń do piersi natychmiast wstając.
- Podoba mi się Twój dekolt. - uśmiechnął się, kiwając głową.
- Odwal się. - splunęłam, zasłaniając swój dekolt. - Wiedziałam, że to będzie błąd. Nigdzie nie jadę, sam idź.
- Mam Cię wziąć na ręce? - spytał, przewracając oczami.
- Nawet nie próbuj! - warknęłam, wystawiając wskazujący palec.
- Więc w tej chwili schodź na dół. Liczę do pięciu. - uśmiechnął się szelmowsko. - Raz....dwa...trzy...cztery...
Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami i kiedy nastąpiło 'pięć' wybiegłam z pokoju. Cholera, zapomniałam żakietu i torebki! Wróciłam się po schodach, kiedy trafiłam na chłopaka.
- Proszę. - zaśmiał się, podając mi rzeczy, po które chciałam się wrócić.
- Dzięki. - mruknęłam i zeszłam na dół. - Babciu, wrócę późno.
- Savannah, to niebezpieczne.
- Odwiozę ją. - powiedział Justin.
- W tym stanie co ostatnio? - spytała.
- Nie, proszę pani. Tym razem będę grzeczny. - uśmiechnął się.
- W razie czego dzwoń do mnie! - powiedziała stanowczo kobieta.
- Wiem babciu. - podeszłam do kobiety i ucałowałam ją w policzek. - Pa.
- Chyba nigdy mi tego nie zapomni. - zaśmiał się szatyn, prowadząc mnie do swojego auta.
- A dziwisz się jej.
- Hej. Ty też jesteś przeciwko mnie. - mruknął smutno, otwierając mi drzwi.
- Nie rozmawiajmy o tym.
- Jak chcesz. - westchnął i wsiadł do samochodu.
- W ogóle to po tym...rodzice pozwolili Ci iść na imprezę? - zmarszczyłam brwi.
- Powiedziałem, że idę z Tobą i będziesz mnie pilnowała. - uśmiechnął się, odpalając samochód.
- Więc dlatego mnie bierzesz na tą imprezę. - fuknęłam obrażona, zakładając ręce na piersiach.
- Nie! Wziąłem Cię, bo przyda Ci się trochę luzu.
- Że niby nie jestem wyluzowana? - spojrzałam ostro na chłopaka.
- Nie.
- Dupek.
- Lubię Twój cięty język. - uśmiechnął się.
Po chwili byliśmy już na miejscu. Szatyn otworzył mi drzwi, jak przystało na dżentelmena razem ruszyliśmy do domu, z którego na odległość dudniła muzyka. Chłopak bez pukania wszedł do domu. On już tak chyba ma. Trzeba go nauczyć pukać! Albo zacznę zamykać się na zamek.
- Daj mi rękę, bo się zgubisz. - krzyknął do mnie.
Zmarszczyłam brwi, ale złapałam chłopaka za rękę i zaczęliśmy się przeciskać przez tłum. Pisnęłam, kiedy poczułam, jak ktoś uszczypnął mnie w tyłek. Odwróciłam się w tamtym kierunku, ale za mną był tłum ludzi, więc nie ma szans, żeby dowiedzieć się kto to był.
- Coś się stało? - krzyknął chłopak, wprowadzając mnie do kuchni.
Pokręciłam przecząco głową i oparłam dłonie o zimny blat.
- Napij się. - uśmiechnął się, puszczając mi oczko.
- Nie chcę. - pokręciłam głową.
- Masz. - westchnął, podsuwając mi pod nos kubek z piwem.
- Jedno! - zagryzłam wargę, pokazując na palcach jeden.
- Okej. - uśmiechnął się szeroko. Wzięłam kubek i upiłam łyk gorzkiego piwa. Ew.
Mówiłam, że jedno piwo? Teraz nie pamiętam już ile ich było. Zapaliłam jeszcze zioło z Ashtonem. Proszę, nie oceniaj mnie! To po prostu samo poszło! Nie kontrolowałam tego. Pamiętam, że tańczyłam z Chloe, później z innymi dziewczynami ze szkoły, później jeszcze z jakimiś chłopakami...teraz tańczę z Justinem. Alkohol dodaje mnóstwo odwagi. Odwróciłam się tyłem do chłopaka i zaczęłam się ocierać o niego tyłkiem, trzymając jego dłonie na swoich biodrach. Uśmiechnęłam się szeroko, czując na szyi jego miękkie usta.
- Pięknie pachniesz. - wyszeptał mi do ucha, po czym zagryzł jego płatek. Zachichotałam cicho, nadal ocierając się o wypukłe krocze chłopaka.
Szatyn złapał mnie za rękę i pociągnął gdzieś, po czym znaleźliśmy się na schodach, kierując się do jakiegoś wolnego pokoju.
- Dziękuję za kolację. - uśmiechnęła się szeroko pani McAllister. Spojrzałem na brunetkę stojącą za starszą kobietą, ale ta cały czas miała spuszczony wzrok.
- Musisz częściej wpadać z Savaną. - westchnęła mama, opierając się o bok taty.
- Postaramy się. - zaśmiała się kobieta. - Cóż, dobranoc. Jeszcze raz dziękujemy. - powiedziała.
- Dobranoc. - mruknęła Savannah, pierwsza wychodząc.
Zacisnąłem mocno szczękę i zwinąłem dłonie w pieści.
- Co się stało? - spytała natychmiast mama, widząc w jakim jestem stanie.
- Nic. - mruknąłem i wróciłem do siebie na górę.
Zrozumieć kobiety...
Powoli zacząłem się wybudzać. Wymacałem dłonią telefon i wyłączyłem budzik. Jak ja nienawidzę szkoły. Jęknąłem cicho, przecierając twarz dłońmi i wstałem. Odsłoniłem rolety, u Sashy są już odsłonięte, a po dziewczynie ani śladu. Pewnie biega. Hej, nie bierz mnie za podglądacza, czy zboczeńca! Po prostu...jej okno jest...dobra, jestem podglądaczem. Nie oceniaj mnie zbyt pochopnie! Wyobraź sobie, że masz ciało jak z okładki dosłownie na wprost Twojego okna. Nie kusiłoby Cię podglądanie? Właśnie! A ja mam naprzeciwko siebie Sashe Grey, albo Megan Fox.Cokolwiek. Jedna i druga jest chodzącą boginią. Odszedłem od okna i poszedłem do łazienki, gdzie wziąłem orzeźwiający prysznic. O tak, tego mi trzeba było.
Wytarłem ciało ręcznikiem, który później zawiązałem na biodrach i ruszyłem do pokoju. Włączyłem muzykę, tanecznym krokiem podszedłem do szafy i zacząłem wybierać ubrania na dzisiaj.
[...] - Mamo, wychodzę. - krzyknąłem, wkładając buty.
- A śniadanie? - kobieta szybko przyszła do przedpokoju.
- Kupię sobie w szkole.
- Justin, kupisz sobie pewnie jakąś cole i chrupki. Wiesz, że to niezdrowe.
- Mamo. - westchnąłem, zamykając na chwilę oczy.
- Kochanie, nie chcę, żebyś się niezdrowo odżywiał. Wiesz, że przez tą chemię zawartą w tym sztucznym jedzeniu, możesz zmienić swój kod DNA? Chcesz, żeby później Twoje dzieci chorowały na jakieś zmutowane choroby?
No i się zaczęło.
- Mamo, kupię sobie coś zdrowego.
- Obiecujesz?
- Tak. - westchnąłem ciężko. - A teraz wychodzę, bo się spóźnię. - ucałowałem kobietę w policzek i wyszedłem.
Mama ma świra na punkcie zdrowej żywności. Serio. Cały czas karmi nas zieleniną. Mam już tego dosyć. Jedyna chwila odetchnienia jest wtedy, gdy mama idzie do pracy i tata zamawia nam pizze. O tak! Nie żebym nie lubił jak mama jest w domu, czy jak gotuje, ale po prostu czasami mam ochotę zjeść coś niezdrowego. Każdy ma. Wyciągnąłem kluczyki z kieszeni i wsiadłem do samochodu, po chwili go odpalając. Ciekawe jak z Sashą. To znaczy...ciekaw jestem jak się zachowa po tym wszystkim. To ona mnie pocałowała. Chciała tego. Nie zdziwiłbym się, gdyby nie przyszła do szkoły i unikała mnie przez resztę swojego życia. Zaśmiałem się cicho pod nosem i wysiadłem z samochodu. Rozejrzałem się na boki w poszukiwaniu kogoś z naszej paczki, kiedy mój wzrok padł na Victorię. Kurwa. Nie patrz tam, nie patrz. Może Cię nie zauważyła. Idź prosto do szkoły.
- Justin! - pisnęła dziewczyna.
Przymknąłem na chwilę oczy po czym spojrzałem leniwie na dziewczynę.
- Victoria. - uśmiechnąłem się lekko.
- Walentynki już niedługo. - uśmiechnęła się, zagryzając seksownie wargę. - Może gdzieś..
- Może gdzieś wyjdziesz z Robinem? - puściłem jej oczko i odszedłem od dziewczyny. Suka. Pokręciłem głową i wszedłem do szkoły akurat kiedy zadzwonił dzwonek. Przywitałem się z kilkoma osobami i ruszyłem pod klasę od angielskiego.
- Siema. - skinąłem do Christiana.
- Siema. - ziewnął.
- Ciężka noc? Chloe? - zaśmiałem się.
- Wal się. - mruknął rozdrażniony. - Spałem u Sav. Oka nie zmrużyłem.
Cholera, powiedziała mu coś? Chyba nie! Inaczej na wejściu dostałbym w morde.
- Co z nią? - spytałem, siadając w ławce.
- Stary, wiesz, że nie mogę z Tobą o tym rozmawiać. Ona mi ufa, a w jej przypadku to coś wielkiego. Nie mogę tego spieprzyć. - westchnął, siadając obok.
- Okej, rozumiem. - mruknąłem, kładąc zeszyt na ławce.
- Ma koszmary w nocy.
- Chodzi o jej chłopaka?
Chłopak spojrzał na mnie zaszokowany, marszcząc brwi. - Powiedziała Ci?
Skinąłem lekko głową. Małe kłamstewko nikomu nie zaszkodziło.
- Serio Ci powiedziała? - spytał ponownie, nie wierząc w to.
- Tak.
Chłopak podrapał się po brodzie myśląc nad czymś. - Dziwne.
- Jej babcia pozwala Ci nocować u niej? - spytałem, unosząc brew.
- Ta, zna mnie przecież od dziecka.
Hm, ciekawe czy mi też pozwoli u niej nocować.
Resztę lekcji po prostu siedzieliśmy i udawaliśmy, że słuchamy. Następna lekcja z Sav. Ciekawe czy jest w szkole. Wyszliśmy z klasy i ruszyliśmy pod klasę od matematyki. Dziewczyn na razie nigdzie nie widać. Jednak nie, jest Chloe.
- Cześć. - cmoknęła mnie w policzek i zaraz pocałowała Christiana.
- Jest Sav? - spytałem co wiązało się z dziwnymi spojrzeniami przyjaciół.
- Jest, poszła gdzieś z Danielem. - uśmiechnęła się.
Danielem, hm.
Niepotrzebnie ich zapoznawałem ze sobą. Nie myśl, że jestem zazdrosny. Po prostu nie lubię się dzielić, a jeśli wybiorę sobie cel, jest on już mój. Daniel po prostu może pokrzyżować mi drogi, a tego bym nie chciał. Weszliśmy wszyscy równo z dzwonkiem. Drzwi się zamknęły i akurat wbiegła uśmiechnięta Savannah i Daniel. Zacisnąłem mocno szczękę i usiadłem powoli w ławce. To dzięki mnie się tak wczoraj uśmiechała, a tu wystarczy, że frajer się pojawi i odbiera to co moje.
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedziała niewinnie dziewczyna, siadając w ławce.
Cóż myślałem, że nie pojawi się dzisiaj w szkole. Punkt dla niej.
*Savannah*
- Na dzisiaj koniec. - powiedziała nauczycielka, zakańczając tym samym nudną matematykę. Spakowałam książki do torebki i wyszłam z klasy.
- Gdzie byłaś? - spytała natychmiast Chloe.
Uśmiechnęłam się, zagryzając wargę i nie odezwałam sie.
- Jezu, Ty się uśmiechasz! - zachichotała dziewczyna. - Mów co robiliście! - rozkazała żartobliwie.
- Rozmawialiśmy. - wzruszyłam ramionami, idąc dalej.
- Czy aby na pewno tylko rozmawialiście? - zaśmiała się, szturchając mnie w ramie.
- Tak. - zarumieniłam się. - Miałaś rację, Daniel jest bardzo miły. - uśmiechnęłam się. - Zaprosił mnie do kina.
- I? Boże, powiedz, że się zgodziłaś, albo Cię uduszę! - pisnęła, otwierając szeroko oczy.
Zmarszczyłam brwi, zwijając usta do środka. - Nie chcę się na razie z nikim spotykać. - mruknęłam. - Daniel jest okej jako kolega.
- W porządku, na Twoim miejscu też bym...
- Savannah? - usłyszałam za plecami męski zachrypnięty głos. Odwróciłam się w stronę chłopaka, przystając na chwilę.
- Możemy pogadać? - spytał, wkładając ręce w kieszenie spodni.
- O-okej, to ja będę z Christianem...gdzieś tam. - powiedziała Chloe, odchodząc od nas.
- Tak? - spojrzałam wyczekująco na chłopaka. Momentalnie zrobiło mi się gorąco, a włoski na karku się zjeżyły. Dlaczego się tak czuję? Dlaczego on jest taki onieśmielający?
- Dlaczego wczoraj uciekłaś? - spytał.
Cholera, co mam mu powiedzieć?Zagryzłam dolną wargę, spuszczając wzrok, myśląc nad jakimś sensownym wytłumaczeniu.
- ...z płaczem.
Rozejrzałam się na boki, szukając sama nie wiem czego, kiedy trafiłam wzrokiem na Victorię. Przygląda nam się.
- Możemy o tym porozmawiać po szkole? - spojrzałam chłopakowi w oczy. Jezu, czuję się pod jego wzrokiem jak małe skarcone dziecko.
- Wpadnij do mnie po lekcjach.
Może to jednak był zły pomysł.
- Okej. - mruknęłam.
- Mogę Cię odprowadzić pod klasę? - spytał, unosząc brew.
- Twoja dziewczyna zabija mnie wzrokiem, myślę, że to nie jest dobry pomysł. - zagryzłam mocno dolną wargę.
- To nigdy nie była moja dziewczyna. - zaśmiał się, obejmując mnie ramieniem. - I nigdy nie będzie.
Spuściłam głową i razem z chłopakiem doszliśmy pod klasę.
- Bieber, jak zwykle potrafisz ją znaleźć. - zaśmiał się jadowicie Christian.
- Christian. - upomniała go Chloe. - W piątek jest impreza u Ryana. - uśmiechnęła się szeroko brunetka.
Piątek? Walentynki?
- Tak, to są walentynki. - zachichotała dziewczyna, widząc zamyślony wyraz mojej twarzy.
- Wiemy i Savannah idzie ze mną. - powiedział Justin.
Co?
- Idę? - spojrzałam zaszokowana na chłopaka.
- Co? - spytali równocześnie Christian i Chloe.
- O, dzwonek. - uśmiechnął się chłopak i wszedł do klasy.
- Idziesz z Justinem na imprezę do Ryana? - spytała Chloe, marszcząc brwi.
- Własnie się o tym dowiedziałam. - sapnęłam, wchodząc do klasy. - Tu siedzi Ashton. - mruknęłam do szatyna, siadając obok niego.
- A widzisz go tu gdzieś? - zaśmiał się. - Spokojnie, zawsze się spóźnia.
- Więc..idę z Tobą na imprezę? - szepnęłam.
- Miałem Ci powiedzieć o niej, ale Chloe mnie wyprzedziła.
- Nawet mnie nie spytałeś.
- Bo Chloe..
- Nigdzie nie idę. - burknęłam.
- Gdybym Cię zapytał, zgodziłabyś się?
- Nie. - powiedziałam stanowczo, otwierając zeszyt.
- Właśnie. - fuknął. - Dlatego pójdziesz.
- Nie pójdę. - zmarszczyłam brwi.
- Chcesz, żebym Cię tam zaniósł? - zaśmiał się, patrząc na mnie.
- Nie zrobisz tego. - przewróciłam oczami.
- Chcesz się przekonać?
- Nie.
- Chodź na tą imprezę. Co Ci szkodzi. - westchnął, podpierając głowę rękoma.
- Nie lubię imprez, ostatnia źle się skończyła. - skrzywiłam się na wspomnienie poprzedniej wpadki na imprezie.
- Teraz będziesz ze mną, nic Ci się nie stanie.
Spojrzałam na chłopaka z uniesionymi brwiami.
- Będę z Tobą przez całą imprezę. - uśmiechnął się, zagryzając wargę.
- Justin, wiesz, że mnie nie zaliczysz? - szepnęłam, marszcząc brwi.
- Och, kto tu mówi o zaliczaniu. - zaśmiał się. - Jesteśmy przyjaciółmi. - puścił mi oczko.
- Tak?
- Tak.
- Cóż, dzięki, że mnie o tym poinformowałeś. Wiele nowych rzeczy się dzisiaj dowiedziałam. - pokiwałam głową z uznaniem.
- To jak, pójdziesz? Nie daj się prosić smutasie. - zaśmiał się.
Chwilę się zastanowiłam nad propozycją chłopaka. Może to nie jest zły pomysł?
- Muszę się uczyć. - uśmiechnęłam się sztucznie i zabrałam za przepisywanie z tablicy.
- Będę po Ciebie o dziewiątej, postaraj się ubrać coś....-chwilę się zamyślił, lustrując mnie. - Coś krótszego i młodzieżowego.
Skrzywiłam się, patrząc na chłopaka jak na idiotę. Co ma na myśli mówiąc ''coś krótszego i młodzieżowego?''
- Savannah, wyglądasz jak nauczycielka. - powiedział wolno, przymykając oczy, jakby ze współczuciem.
Zmarszczyłam brwi, wydymając wargi.
- Idź z Chloe na jakieś duże zakupy, przydadzą Ci się.
- Lubię swoje rzeczy. - mruknęłam.
- Są sztywne. - wzruszył ramionami.
- Pieprz się. - fuknęłam.
- O cholera, Sasha Grey przeklina, to jest gorące. - zaśmiał się, przykładając pięść do ust, żeby stłumić śmiech.
Przewróciłam oczami i resztę lekcji skupiłam się na tym co mówi nauczycielka.
- W końcu zdecydowałaś się zmienić szafę. - zachichotała Chloe.
- Faktycznie jest z nią aż tak źle? - spojrzałam na dziewczynę, zagryzając rurkę od napoju.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową.
Westchnęłam ciężko i zajęłam się napojem. Cóż, w Atlancie wszyscy się tak ubierali.
- Ale jest okej, teraz masz nowe rzeczy. - uśmiechnęła się szeroko dziewczyna. Widziałam w jej oczach, że chce o coś zapytać, ale chyba się boi.
- No śmiało. - przełknęłam ślinę i oparłam się wygodnie o krzesło. - Chcesz mnie o coś zapytać. - skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Więc...-zagryzła dolną wargę. - idziesz z Justinem na imprezę?
- Jeszcze się nie zgodziłam. - zmarszczyłam brwi.
- Ale zgodzisz. Prędzej widziałabym Cię tam z Danielem. - uśmiechnęła się szelmowsko.
- Daj spokój. - zaśmiałam się lekko. - Mówiłam, że Daniel to tylko dobry kolega.
- A Justin to kto? - uniosła brew.
- Justin...też jest kolegą.
- Więc dlaczego idziesz na imprezę z nim, a nie z Danielem?
- Bo..Daniel mnie nie zaprosił. - wzruszyłam ramionami.
- A gdyby zaprosił, zgodziłabyś się?
- Możemy skończyć to przesłuchanie? - fuknęłam, wstając. - Obaj są moimi kolegami.
- Okej, przepraszam. - mruknęła skruszona, brunetka, również wstając.
Westchnęłam i wzięłam torby z zakupami z krzesła. - Możemy już wracać?
- Jasne.
Obie ruszyłyśmy do wyjścia. - Nie jesteś na mnie zła? - spytała.
- Nie. - uśmiechnęłam się, popychając drzwi.
Jeszcze raz. Dlaczego idę na tę imprezę? .... Właśnie. Serce cały czas wali mi jak młotem, a dłonie się pocą. Czuję, że robię błąd. Dlaczego idę na tą imprezę? ... Wciąż nie mam na to odpowiedzi. Nie, nie idę! To głupie.
Rzuciłam butami o podłogę i zaczęłam zdejmować sukienkę, kiedy usłyszałam wołanie babci. Kurwa, już jest. Boże! Nie chcę iść. Boję się! Nie, nie, nie.
Po chwili wszedł Justin.
- Nauczysz się kiedyś pukać - fuknęłam.
Chłopak zlustrował mnie wzrokiem, marszcząc brwi. - Cholera, gdzie pojawiła się grzeczna Savannah Grey? - zaśmiał się, zagryzając wargę.
- Nie idę. - wydęłam wargi, siadając na łóżku.
- Przecież jesteś już ubrana. - prychnął idąc w stronę rozrzuconych butów. Podniósł oba pantofle i przyklęknął przy mnie, zakładając mi je.
- Nie chcę iść. - westchnęłam, patrząc na chłopaka.
- Ten strój nie może się zmarnować. - zaśmiał się.
- To był zły pomysł, że się zgodziłam. - mruknęłam.
Chłopak wstał, stanął z boku i zapiął mi sukienkę. - Chodź. -westchnął.
Nadal patrzyłam przed siebie, nie ruszając się na krok.
- Cholera, nie masz stanika. - szepnął seksownie.
Szeroko otworzyłam oczy i przyłożyłam dłoń do piersi natychmiast wstając.
- Podoba mi się Twój dekolt. - uśmiechnął się, kiwając głową.
- Odwal się. - splunęłam, zasłaniając swój dekolt. - Wiedziałam, że to będzie błąd. Nigdzie nie jadę, sam idź.
- Mam Cię wziąć na ręce? - spytał, przewracając oczami.
- Nawet nie próbuj! - warknęłam, wystawiając wskazujący palec.
- Więc w tej chwili schodź na dół. Liczę do pięciu. - uśmiechnął się szelmowsko. - Raz....dwa...trzy...cztery...
Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami i kiedy nastąpiło 'pięć' wybiegłam z pokoju. Cholera, zapomniałam żakietu i torebki! Wróciłam się po schodach, kiedy trafiłam na chłopaka.
- Proszę. - zaśmiał się, podając mi rzeczy, po które chciałam się wrócić.
- Dzięki. - mruknęłam i zeszłam na dół. - Babciu, wrócę późno.
- Savannah, to niebezpieczne.
- Odwiozę ją. - powiedział Justin.
- W tym stanie co ostatnio? - spytała.
- Nie, proszę pani. Tym razem będę grzeczny. - uśmiechnął się.
- W razie czego dzwoń do mnie! - powiedziała stanowczo kobieta.
- Wiem babciu. - podeszłam do kobiety i ucałowałam ją w policzek. - Pa.
- Chyba nigdy mi tego nie zapomni. - zaśmiał się szatyn, prowadząc mnie do swojego auta.
- A dziwisz się jej.
- Hej. Ty też jesteś przeciwko mnie. - mruknął smutno, otwierając mi drzwi.
- Nie rozmawiajmy o tym.
- Jak chcesz. - westchnął i wsiadł do samochodu.
- W ogóle to po tym...rodzice pozwolili Ci iść na imprezę? - zmarszczyłam brwi.
- Powiedziałem, że idę z Tobą i będziesz mnie pilnowała. - uśmiechnął się, odpalając samochód.
- Więc dlatego mnie bierzesz na tą imprezę. - fuknęłam obrażona, zakładając ręce na piersiach.
- Nie! Wziąłem Cię, bo przyda Ci się trochę luzu.
- Że niby nie jestem wyluzowana? - spojrzałam ostro na chłopaka.
- Nie.
- Dupek.
- Lubię Twój cięty język. - uśmiechnął się.
Po chwili byliśmy już na miejscu. Szatyn otworzył mi drzwi, jak przystało na dżentelmena razem ruszyliśmy do domu, z którego na odległość dudniła muzyka. Chłopak bez pukania wszedł do domu. On już tak chyba ma. Trzeba go nauczyć pukać! Albo zacznę zamykać się na zamek.
- Daj mi rękę, bo się zgubisz. - krzyknął do mnie.
Zmarszczyłam brwi, ale złapałam chłopaka za rękę i zaczęliśmy się przeciskać przez tłum. Pisnęłam, kiedy poczułam, jak ktoś uszczypnął mnie w tyłek. Odwróciłam się w tamtym kierunku, ale za mną był tłum ludzi, więc nie ma szans, żeby dowiedzieć się kto to był.
- Coś się stało? - krzyknął chłopak, wprowadzając mnie do kuchni.
Pokręciłam przecząco głową i oparłam dłonie o zimny blat.
- Napij się. - uśmiechnął się, puszczając mi oczko.
- Nie chcę. - pokręciłam głową.
- Masz. - westchnął, podsuwając mi pod nos kubek z piwem.
- Jedno! - zagryzłam wargę, pokazując na palcach jeden.
- Okej. - uśmiechnął się szeroko. Wzięłam kubek i upiłam łyk gorzkiego piwa. Ew.
Mówiłam, że jedno piwo? Teraz nie pamiętam już ile ich było. Zapaliłam jeszcze zioło z Ashtonem. Proszę, nie oceniaj mnie! To po prostu samo poszło! Nie kontrolowałam tego. Pamiętam, że tańczyłam z Chloe, później z innymi dziewczynami ze szkoły, później jeszcze z jakimiś chłopakami...teraz tańczę z Justinem. Alkohol dodaje mnóstwo odwagi. Odwróciłam się tyłem do chłopaka i zaczęłam się ocierać o niego tyłkiem, trzymając jego dłonie na swoich biodrach. Uśmiechnęłam się szeroko, czując na szyi jego miękkie usta.
- Pięknie pachniesz. - wyszeptał mi do ucha, po czym zagryzł jego płatek. Zachichotałam cicho, nadal ocierając się o wypukłe krocze chłopaka.
Szatyn złapał mnie za rękę i pociągnął gdzieś, po czym znaleźliśmy się na schodach, kierując się do jakiegoś wolnego pokoju.
TO CO? 100 KOMENTARZY?
Idealny ,tylko boże żeby Justin jej krzywdy nie zrobił :/
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział ! Savannah sie nieźle rozkręciła na tej imprezie jednak liczę na to ze do niczego miedzy nimi nie dojdzie jak narazie. Dziękuje za to ze piszesz i zycze weny na następne ! Jestes cudowna w tym co robisz tak wiec pisz bo masz talent dziewczyno! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńo rany rany ^^ jakie emocje <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Tak bardzo nie mogłam się go doczekać! Jest coraz ciekawiej! :) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Wiem, że będzie cudowny ;) Bardzo dziekuję Ci za to, że piszesz to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńKocham Cię x
@JustenAkaMyLove
Ś W I E T N Y
OdpowiedzUsuńtylko tak mogę opisać ten rozdział :) kocham to opowiadanie. Mam nadzieję, że następny będzie jak najszybciej i coś czuję, że będzie jeszcze lepszy od tego rozdziału! Pozdrawiam kochana /@Sandra_bytom
o kurwa! jezu idealny asdfghjkl
OdpowiedzUsuńjejku świetny, serio:) chce następny haha:)))
OdpowiedzUsuń@ilysm_jb_smg :)
Ideeeeeeealnie czekam na następny!
OdpowiedzUsuńKurde ZAJEBISTE! xjanskak *-* Kocham to! Świetnie piszesz! Super rozdział i wgl xjskanajncjw <3 hahah Ale Sav zabalowała, żeby tylko Justin nie schrzanił czegoś znowu...Czekam na kolejny rozdział hehe :) KC <3 @annie_pilch
OdpowiedzUsuńJejku jak ja tęskniłam za opowiadaniem... na prawdę nie mogłam się doczekać... rozdział jak zwykle cudowny... mam nadzieję że nie zrobią nic głupiego
OdpowiedzUsuń100? Nie za dużo? ;c boję sie ze nie dodajemy do tylu chociaż... ktotam wie XD
OdpowiedzUsuńKurcze oby Justin sie zatrzymał w odpowiednim momencie bo będzie nieciekawie :/
OdpowiedzUsuńhahah kubie te komentarze justina xd
dziekuje strasznie że piszesz i już nie moge doczekać sie kolejnego :)
Noo tylko żeby Justin się nie rozpędził, bo później będzie marudził :/ Sav kurde imprezowiczka na całego ;_; cudo!:)
OdpowiedzUsuńKolejny cudowny rozdział <3 Cholera, dobiłaś mnie końcówką. Mam nadzieję, że któreś z nich się opamięta, albo ktoś im przerwie. Z niecierpliwością czekam na następny c;
OdpowiedzUsuńomg on nie może jej przelecięc..xd
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział <3
Uulala ;D dzieje sie, oj sie dzieje ! ;D juz nie moge doczekac sie jak bd razem ! <3 / @romcixbiczes
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, mam nadzieję ż będą razem. Wspaniałe piszesz, czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńUuuuu...... ciekawe co będzie się działo .
OdpowiedzUsuńo matko, mam nadzieję, że on jej nie przeleci na tej imprezie bo będzie DRAMA :P czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńmłah młah młaha sie dzieje! nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.....mam nadzieję że tylko bd się całować by sav nie pomyślała że on ją chce tak szybko wykorzystać . :)
OdpowiedzUsuńMega
OdpowiedzUsuńO cholera oO mam nadzieję,ze Justin nie straci jej zaufania...)
OdpowiedzUsuńCo? co?? co??? co!? No chyba jej nie przeleci co był by skonczonym.... Czekam na nn:-D
OdpowiedzUsuńLOOOL ! Co oni chcą zrobić?! Ten tego? ^^ Jejku nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, będzie akcja :D
OdpowiedzUsuńGdzie oni idą? Jeżeli to zrobią... Oj, oberwiesz Justin, oberwiesz :p
OdpowiedzUsuńRozkręca się :) Nie mogę doczekać się następnego :) xx /@otamissx
powiedz mi że on się z nią nie prześpi bo to zaprzepaści szansę na jakikolwiek związek pomiędzy nimi
OdpowiedzUsuńchce już nowy rozdział akjsdnkajsdna
@yolowithjus
Cudowny !
OdpowiedzUsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńMega...Masz talent dziewczyno!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńOMB Mam nadzieję że Justin nie wykorzysta Sav , rozdział bardzo mi się podoba kocham go i Ciebie <3333333 *.* czekam nn <3333
OdpowiedzUsuńBoze swietny rozdzial... Mam wieelka nadzieje ze Jus nie wykorzysta jej. Ale czuje, ze sie opamieta. Ciesze sie, ze wrocilas. Zycze ci jak najwiecej weny ;* //@NoughtyButNice3
OdpowiedzUsuńJeeeeezus, końcówka *.* Oby Justin jej nie wykorzystał, cholernie dziękuję Ci za dodanie tego rozdziału, wszystkie jesteśmy wdzięczne, że się tak poświęcasz. Gratuluję Ci talentu, tego, że chociaż w małym stopniu starasz się zgodzić wszystkie rzeczy, szkoła, praca, blog, naprawdę, jestem dumna. Mam nadzieję, że zostaniesz do końca bo ten blog jest nieziemski. Kocham Cię;)
OdpowiedzUsuńświetny, czuję że Sav w końcu się otwiera:o mm i jeszcze Justin.. podziwiam cię za taką wyobraźnię,do obu opowiadań. kocham i pisz dalej<3 nie mogę się doczekać następnego:( @natalia14100
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za te opowiadania Kocham Kocham Kocham <3333
OdpowiedzUsuńZajebiste ! mam nadzieje ze Justin jej nie przeleci i nie zepsuje tego co jest ! czekam na nn jestes najlepsza :* ♥♥♥
OdpowiedzUsuńZajebiste.. kocham to ... I mam nadzieje że Justin jej nie przeleci...Obraziłabym się na niego jakby się dało hhahaaa... On nie może tego zrobić.. Serio <3
OdpowiedzUsuńJa tez obraże sie jak sie z nią przespi hahahaa. Wspaniały rozdział <3 :c
OdpowiedzUsuń@jay_nicoole
O wow... Nie spodziewałam się takiego zakończenia!
OdpowiedzUsuńJooo :o czekam nn <3
OdpowiedzUsuńOMG kocham tego bloga jestes niesamowita ten rozdział jest genialny ty jestes genialna, ja też chce miec taki talent jak ty ! <3
OdpowiedzUsuńOmg juezu co sie tu dzieje ! ? ??? czy sasha właśnie będzie sie bzykać z Jussem xd ??? Jezu kocham kocham i kocham tego bloga ! <3 chce nn rozdział :* *-*
OdpowiedzUsuńcuuuuuuuuuuuuuuuuuudowne <3 chce nn :*
OdpowiedzUsuńo mój boże to się nazywa akcja
OdpowiedzUsuńtylko żeby jej nie wykorzystał
czekam na next
boże ale mam podjare xD czy oni kurwa chcą teraz uprawiać hy-ym . ? Chce nn *-*
OdpowiedzUsuńJustin.. nie możesz jej tego zrobic ;x
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział *.*
Zaje*isty rozdział. Justin nie może jej tego zrobić.
OdpowiedzUsuńomg boski rozdział i z niecierpliwoscią czekam na nn :) ily <33333333333333
OdpowiedzUsuńBooooooskiiii <33333 to chyba najlepszy rozdział jaki do tej pory był ;D Mam nadzieję że on jej nie przeleci jak jest pijana ;/ Czekam z niecierpliwością na następny ;**
OdpowiedzUsuńOjeju.. Tyle się dzieje ^.^ Niech on jej tylko nie dotyka, bo coś czuję, że by się do niego więcej nie odezwała.. / @zakochana_w_JB
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńna 100 procent bedzie jakas drama coś sądze ze Cris wbije im tam albo po prostu to zrobią aawwwwwwwwwwwwwwwww kocham <3
OdpowiedzUsuńkocham to <3
OdpowiedzUsuńSuper rodział :D Mam nadzieje że będą razem <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rudział, mam nadzieję, że Justin jej nie skrzywdzi :c
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Cieszę się tak bardzo, że pojawił się rozdział! Jest świetnie napisany i wgl wszystko jest super :D Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :o Mam nadzieje, że jeszcze się nie prześpią ze sobą ;)
OdpowiedzUsuńaaaaa.... bzykną sie
OdpowiedzUsuńsuper! oby on nie wykorzystał tego że sav jest pijana. czekam na następny.
OdpowiedzUsuńJeeeej, ciekawe co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuńUuuuuu Savannah szaleje ♥ Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńKOMENTOWAĆ LUDZIE!
Jezu, świetny! Ja chce następny rozdział! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jej nie wykorzysta. ale tak to super :D czekam na następny
OdpowiedzUsuńO MATKO TAAK ! No wreszcie kolejny krok :D <33 Kocham to pisz dalej :***
OdpowiedzUsuńOpisze top jednym słowem GENIALNE ! Dziewczyno masz talent pisz dalej :D
OdpowiedzUsuńOmg.. szczerze to sądziłam, że się nie upije, coś tam przeczuwałam, że pewnie to może się skończyć tak, że pójdzie z nim do pokoju ale liczyłam, że tak się nie stanie. tak czy siak, mam nadzieję, że jeszcze między nimi do czegoś nie dojdzie, żeby jej nie zaliczył XD
OdpowiedzUsuńCzekam na nn:D
Cudne <33
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham
Boski:))))
OdpowiedzUsuńJeśli on ją teraz przeleci to się wkurzę! -.-
OdpowiedzUsuńAle pewnie w połowie rozbierania Sav wytrzeźwieje, ucieknie z płaczem i będzie wielka kłótnia :)
@monia0201
albo ktoś wbije im do pokoju i ona wtedy ucieknie z płaczem bo otrzezwieje a justin dostanie w morde :)
Usuńjejciu cudnie piszesz mam pytanko ile bedzie tak około rozdziałów
OdpowiedzUsuńAww <3 Kocham Cie! Jesteś wielka :*
OdpowiedzUsuńNo no no dzieje się ! :D Czekam na następny ! <3
OdpowiedzUsuńJeju to jest mega! czekam na next z niecierpliwością! ;) @EmiliaWojta
OdpowiedzUsuńMatko, Justin nie rób nic głupiego.. Swoją drogą nie sądziłam, że pójdzie na tą imprezę, a co dopiero, że skończy z Justinem aż tak daleko xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się opamiętają, bo może nie być potem ciekawie, zwłaszcza jak Christian coś zobaczy ; o
Coś czuję że Justin to spieprzy! ! ! A no i zapomniała bym ! Zajebiste opowiadanie oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńCudoo ! Uwielbiam ją i Justina tylko żeby ten debil nie posunął się za daleko !!! -.-
OdpowiedzUsuńkocham to !!!
OdpowiedzUsuńczekam na nn <3
Dalej <3
OdpowiedzUsuńCzeekam na kolejny :) Mam nadzieje ze Justin jej nie wykorzysta .
OdpowiedzUsuńczekałam, czekałam i się doczekałam<3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział czekam na kolejny ; )
*.*
OdpowiedzUsuńJa chce nasteeepnyyyy <3
OdpowiedzUsuńKurwa zajebiste jest te opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńOMG! NASTĘPNY, BŁAGAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKocham!!!!!!!!!!! Sav nie daj sie!!!
OdpowiedzUsuńŚwietne *.*
OdpowiedzUsuńOmg zajebiste
OdpowiedzUsuńJustin zachowuje się jak suka xd Kochammm <3
OdpowiedzUsuńOn nie może zrobić jej krzywdy ...
OdpowiedzUsuńSav go zatrzyma napewno a jak nie to Chris.. Mam taką nadzieję. Rozdział fajny, tyle akcji *.*
OdpowiedzUsuńCoś czuje że będzie drama... Justin kurwa zabije cie kiedyś obiecuje... Rozdział świetny brak słów <3
OdpowiedzUsuńJezu kocham Cię po prostu dawaj ich do łóżka będzie mega akcja ;*** <3
OdpowiedzUsuńJejku *____* Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńMega :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3333333 Czekam na nn :DD <33 I Sav pije coś nowego xdd
OdpowiedzUsuńdzieje sie dzieje <3333
OdpowiedzUsuńDawać następny! ; D
OdpowiedzUsuńBOŻE! CZEKAŁAM CHYBA JUŻ WIECZNOŚĆ NA TEN ROZDZIAŁ!!! <3
OdpowiedzUsuńdługo czekałam ale sie opłacało :***
OdpowiedzUsuńJEZU BOSKIE!!!!
OdpowiedzUsuńAwww calowali sie *o* Savannah sie coraz bardziej rozkreca ^^ Jeju mam nadzieje ze Justin jej tylko nie wykorzysta :/ bo jest miedzy nimi coraz lepiej :) czekam na nn ♥ @roixana
OdpowiedzUsuńZaczęłam niedawno czytać, ale tak mnie wciągnęło że skończyłam w 2 dni, czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńKocham, Kocham. Kocham :)
Savannah i Justin zaczynają się wreszcie bardziej do siebie zbliżać *o*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mimo tych wszystkich emocji Justin jej nie wykorzysta, albo Savannah się opamięta i zostawi go samego, a potem ochrzani czy coś, bo co on sobie myśli XD
Jeszcze jak Christian to zobaczy to Justin już nie żyje zapewne.
W każdym razie, rozdział świetny i nie wiem jak go opisać..może tak..PERFEKCYJNY ;D