- Nie mogę. - pokręciłam głową. - Nie chcę. - szepnęłam.
- Oddychaj! - wrzasnęła po raz ostatni, uderzając mnie w klatkę piersiową. Otworzyłam oczy i wyplułam wodę.
- Anastasia. - szepnęłam, patrząc prosto w przerażone oczy chłopaka.
- Oddychaj Savannah! - nakazał Trey.
- Boże, Sav, przepraszam. - szlochała Chloe, klęcząc.
- Wypluj to wszystko. - powiedział łagodnie brunet, pomagając mi usiąść.
- Boli mnie twarz. - mruknęłam, dotykając policzka.
- Nieźle oberwałaś. - westchnął, łapiąc mnie w talii i podnosząc. - Dam Ci coś na przebranie. - uśmiechnął się łagodnie.
- Savannah. - krzyknęła zrozpaczona Chloe. - Przepraszam.
- W porządku. - kiwnęłam głową, jeszcze nieco zdezorientowana.
- Wracamy do domu. - warknął Christian, zabierając swoją dziewczynę.
Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy na nas patrzyli, a muzyka ucichła.
- Myślę, że jestem w stanie sama iść. - powiedziałam.
- Nie jesteś ciężka. - zaśmiał się Trey. - Spokojnie Cię doniosę do pokoju. - uśmiechnął się, wchodząc po schodach.
- Przemoczę Ci ubrania.
- Nie szkodzi. - znowu się zaśmiał. Lubię jego śmiech.
- Savannah? Co się stało? - Krzyknął Justin, wychodząc z pokoju, zapinając jeszcze koszulę.
- Oberwała od Chloe. - odpowiedział za mnie Trey. - I wpadła do basenu.
Zza Justina wyszła dziewczyna, która również kończyła ubieranie się. Oooch.
- Cześć Trey. - uśmiechnęła się zalotnie i zeszła po schodach.
Justin spuścił wzrok i zaczął się drapać po głowie.
- Spoko, młody. Zajmę się nią. Jest ze mną bezpieczna. - Odezwał się brunet, widząc skrępowanie Justina.
- Sav, chcesz żebym Cię odwiózł? - spytał szatyn w końcu na mnie spoglądając.
- Odwiozę ją, baw się na imprezie. - Uśmiechnął się Trey i ruszył prosto, aż weszliśmy do jego pokoju.
Chłopak powoli posadził mnie na łóżku i podszedł do szafy.
Chyba powinnam mu wyjaśnić kłótnię z Chloe, nie chcę, żeby miał mnie za dziwkę.
- Wcale nie spałam z Christianem. - szepnęłam, patrząc na swoje dłonie.
- Nie musisz mi się tłumaczyć. - powiedział, odwracając się do mnie.
- Chcę. - zagryzłam wargę. - Spędzam bardzo dużo czasu z Christianem, znamy się od dziecka. Przyjechałam niedawno i Chloe...chyba widzi we mnie wroga. - westchnęłam. - Tak naprawdę to Christian jest moim bratem.
- Macie różne nazwiska. - zmarszczył brwi, podając mi bluzkę i spodenki.
- Tak, cóż...nasi rodzice..
- Rozumiem. - pokiwał głową.
- Nie chcę, żebyś mnie uważał za..
- Nie uważam. - zaśmiał się, siadając obok. - Uważam, że jesteś świetną dziewczyną i jesteś zbyt dobra, by zrobić coś takiego.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się lekko do chłopaka.
- Możesz iść się przebrać do łazienki. - skinął głową na białe drzwi.
- Okej. - zabrałam rzeczy i ruszyłam do łazienki.
Zdjęłam mokre ubrania, ubrałam suche chłopaka i zmyłam rozmazany makijaż z twarzy. Wytarłam pozostałość wody ręcznikiem i wyszłam z łazienki.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się nieśmiało, podchodząc do niego. - Chyba już na dzisiaj skończę imprezowanie. - zaśmiałam się nerwowo. - i na jakiś czas.
- Mam odwieźć Cię do domu? - spytał.
- Nie, jesteś gospodarzem imprezy, nie powinieneś wychodzić. Myślę, że taksówka wystarczy.
- Daj spokój. - szturchnął mnie lekko w ramię. - Odwiozę Cię. Będę pewny, że bezpiecznie dotarłaś do domu.
- Naprawdę, nie trzeba! - powiedziałam, wstając.
- Odwiozę Cię. - puścił mi oczko, również wstając. - Chodźmy.
Ścisnęłam mokrą sukienkę w dłoni, a w drugiej trzymałam buty i ruszyłam za chłopakiem. Imprezy nie są dla mnie.
W końcu wyszliśmy z domu, na trawniku dostrzegłam Justina palącego papierosa. Po chwili on również mnie zauważył i wyrzucił papierosa, nie spuszczając z nas wzroku. Nie jestem na niego zła, ani trochę. Nie jest moim chłopakiem, jest mi tylko odrobinę przykro. Myślę, że każdej dziewczynie by było. Myślisz, będę jego jedyną i w zupełności wystarczająca, a następnego dnia, on już pieprzy kogoś innego. Ups, jednak nie jesteś tą jedyną i wystarczającą, jesteś tylko kolejną.
Wsiadłam do samochodu, zapinając pas i pomachałam do szatyna, który również odmachał.
- Więc gdzie Cię zawieźć? - spytał.
- Mieszkam obok Justina.
- U pani McAllister? - spytał, uśmiechając się.
- Znasz ją? - spojrzałam na chłopaka, również się uśmiechając.
- Wszyscy ją znają, miła kobieta. To Twoja babcia?
- Tak.
- Jest w szpitalu?
- Tak, miała zawał. - odchrząknęłam, patrząc przez okno.
- Przykro mi, dobrze, że wszystko jest już w porządku.
- Tak, pojutrze ją wypiszą.
- Więc teraz mieszkasz sama? - spytał, patrząc na mnie przelotnie.
- Nie, moja mama przyjechała.
Chłopak pokiwał głową i przez resztę drogi milczeliśmy.
- To tutaj. - uśmiechnęłam się, kiedy zatrzymaliśmy się pod domem. - Dziękuję, za to, że...
- W porządku. - pokiwał głową. - Nie ma za co.
- To ja...lecę..- otworzyłam drzwi, odpinając pas.
- Do zobaczenia - brunet puścił mi oczko, po czym odjechał.
Westchnęłam i ruszyłam do domu. W momencie, kiedy otwierałam drzwi, mój dom właśnie mijał samochód Justina. Impreza jest nudna? Zamknęłam drzwi i weszłam na górę, nie zapalając światła.
Położyłam sukienkę na oparciu krzesła, buty włożyłam do szafy i poszłam do łazienki, wcześniej biorąc czystą bieliznę. Ładnie pachną rzeczy Treya. Mhm. Po skończonym prysznicu, wyszłam z łazienki i natychmiast przyłożyłam dłoń do ust, widząc na łóżku Justina.
- Mogłeś mnie uprzedzić! - szepnęłam, kładąc się obok mnie.
- Następnym razem, będę krzyczał, jak będę wchodził. - zaśmiał się. - Miałaś to na łóżku. - podał mi złożoną kartkę.
Zapaliłam nocną lampkę, biorąc kartkę od chłopaka. Rozłożyłam papier, dokładnie wiedząc od kogo jest kartka. Oczywiście musi być wydrukowana.
,,Musiałam wracać, mam małe zamieszanie w firmie, przelałam Ci pieniądze na konto i zostawiłam nowe rzeczy w Twojej szafie.
Jennifer Grey''
Typowe. Zgięłam kartkę i rzuciłam na podłogę.
- Twoja mama? - spytał.
- Tak. - mruknęłam, gasząc światło. - Od kiedy palisz? - zmarszczyłam brwi, wchodząc pod kołdrę.
- Rzadko palę. - odpowiedział, kładąc się na bok.
- Dlaczego rzadko?
- Bo nie są zdrowe, palę, kiedy jestem zdenerwowany.
- Byłeś zdenerwowany? - szepnęłam. Po co szepczę, skoro nie ma nikogo w domu?
- Tak.
- Dlaczego? - spytałam, przejeżdżając ręką po szczęce szatyna. - masz ładną szczękę. - zachichotałam.
- Bo się o Ciebie martwiłem.
- Byłam bezpieczna z Treyem. - uśmiechnęłam się lekko.
- Gdybyś była, nie wpadłabyś do basenu. Dlaczego w ogóle Chloe Cię uderzyła?
- Myśli, że przespałam się z Christianem. - spuściłam wzrok, kładąc się na plecach.
- Cholera. - szepnął, również kładąc się na plecach.
- Była pijana. - starałam się ją jakoś usprawiedliwić.
- Też myślałem na początku, że między Tobą a Christianem coś jest. - zaśmiał się.
- Jak to? - zmarszczyłam brwi, podnosząc się na łokciach.
- Był strasznie zaborczy, jeśli chodzi o Ciebie. - parsknął. - Wprowadził zasadę, że jako, że jesteś jego przyjaciółką, to nie mogę Cię tknąć, tak jak z siostrami.
- Jestem jego siostrą.
- Ta, ale już za późno.
Położyłam się z powrotem, tym razem tyłem do Justina.
- Dlaczego przyszedłeś?
- Chciałem się upewnić, że wszystko z Tobą w porządku. - odpowiedział, przytulając się do moich pleców. - I nie sądzę, żebyś po tym chciała spać sama.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się lekko, zamykając oczy. - Jestem zmęczona, więc..dobranoc. - szepnęłam.
- Dobranoc. - odszeptał Justin.
To takie dziwne, że nawet mnie nie pocałował. No bo w szkole, wydawał się taki...a teraz. Może to przez tą dziewczynę? Nieważne, chcę spać. Dość wrażeń na dzisiejszy dzień.
Zamknęłam oczy i powoli odpłynęłam.
- Nie możesz pozwolić, żeby Ciebie też zabrała. - szeptała Anastasia, stojąc przede mną w przemoczonej sukieneczce. - Nie możesz.
- Powinnam. - odpowiedziałam, czując łzy wzbierające się w oczach. - Przepraszam Anastasia.
- Nie jestem już zła. - pokręciła głową. - To nie była Twoja wina.
- To była moja wina. - wyszlochałam. - Mogłam zawołać rodziców.
- Savannah, gdybyś mogła, zawołałabyś ich. - powiedziała, podchodząc do mnie. - Nie możesz pozwolić, żeby ona Cię zabrała jak mnie. - zimna dłoń siostrzyczki dotknęła delikatnie mojego policzka. - Musisz walczyć!
- Nie potrafię, pokręciłam głową, krztusząc się łzami.
- Możesz. Walcz. - szepnęła, pchając mnie. Wpadłam do wody, a moje ciało znowu było sparaliżowane. Nie mogłam się ruszyć. Patrzyłam jak postać nad wodą powoli znika, a ja zagłębiam się w ponurej ciemności, która wciąga mnie w swoją sieć. Mam walczyć, ale nie potrafię. Nie mogę. Zaczyna mi brakować powietrza, wtedy zaczynam ruszać rękoma na wszystkie strony. Muszę wypłynąć. Zaczerpnąć powietrza. Duszę się i wiem, że zaraz dołączę do mojej siostrzyczki. Zasłużyłam na to.
- Obudź się do cholery! - wrzasnął Justin, a ja natychmiast otworzyłam oczy i głęboko zaczerpnęłam powietrza, następnie zaczęłam szlochać z przerażenia przed utratą tlenu.
- Nie oddychałaś i wierciłaś się po całym łóżku. - powiedział chłopak, patrząc na mnie zdezorientowany. - Cholera, dziewczyno! Ale mnie wystraszyłaś! - sapnął, obejmując mnie.
- Przepraszam. - wydukałam, wciąż głęboko oddychając.
- Już w porządku. - szepnął, głaszcząc mnie po plecach.
- Przepraszam. - szeptałam w kółko, nie przestając płakać.
- Już dobrze! Jest w porządku. Nic się nie stało, każdy ma złe sny. - powoli mnie od siebie odsunął i położył się na plecach.
Starłam łzy z policzków i położyłam głowę na piersi chłopaka, przymykając oczy.
- Kim jest Anastasia? - spytał, bawiąc się moimi włosami.
- Nie chcę jeszcze o tym rozmawiać. - wychrypiałam.
- W porządku. - odpowiedział, całując mnie w głowę.
W tej pozycji zasnęliśmy. Przez resztę nocy nie miałam już koszmarów.
Obudziłam się przez czyjeś głosy. Powoli otworzyłam powieki, ale w pokoju nikogo nie było. Zmarszczyłam brwi, podnosząc się do pozycji siedzącej i raz jeszcze rozejrzałam się po pokoju. W końcu zorientowałam się, że głosy pochodzą z łazienki, od której drzwi były uchylone. Zeszłam z łóżka i poszłam do łazienki, gdzie znalazłam Justina, opierającego się o umywalkę.
- Dobrze, będę później. - westchnął szatyn, wyraźnie czymś zirytowany, po czym się rozłączył. - Cholera. - sapnął, patrząc na mnie.
- Co? - spytałam, szeroko otwierając oczy.
- Zobacz się w lusterku.
Nie spuszczając wzroku z chłopaka, podeszłam do lusterka.
- O cholera! - szepnęłam, dotykając delikatnie palcami sinego policzka, a dokładnie kości policzkowej.
- Musisz to czymś zamalować. Wiesz...macie te swoje dziwne farbki do twarzy. - zmarszczył brwi, przyglądając mi się w lustrze.
- To fluid, Justin. - zachichotałam, opierając się rękoma o umywalkę.
W tej pozycji zasnęliśmy. Przez resztę nocy nie miałam już koszmarów.
Obudziłam się przez czyjeś głosy. Powoli otworzyłam powieki, ale w pokoju nikogo nie było. Zmarszczyłam brwi, podnosząc się do pozycji siedzącej i raz jeszcze rozejrzałam się po pokoju. W końcu zorientowałam się, że głosy pochodzą z łazienki, od której drzwi były uchylone. Zeszłam z łóżka i poszłam do łazienki, gdzie znalazłam Justina, opierającego się o umywalkę.
- Dobrze, będę później. - westchnął szatyn, wyraźnie czymś zirytowany, po czym się rozłączył. - Cholera. - sapnął, patrząc na mnie.
- Co? - spytałam, szeroko otwierając oczy.
- Zobacz się w lusterku.
Nie spuszczając wzroku z chłopaka, podeszłam do lusterka.
- O cholera! - szepnęłam, dotykając delikatnie palcami sinego policzka, a dokładnie kości policzkowej.
- Musisz to czymś zamalować. Wiesz...macie te swoje dziwne farbki do twarzy. - zmarszczył brwi, przyglądając mi się w lustrze.
- To fluid, Justin. - zachichotałam, opierając się rękoma o umywalkę.
- Jakkolwiek się to nazywa, dla mnie to farbki. - wzruszył ramionami.
Pokręciłam głową chichocząc.
- Pojedziesz ze mną po babcie? - spojrzałam na chłopaka.
- Jasne. - skinął głową.
- Tylko się wykąpię
- Ta, ja pójdę się przebrać. Będę za 10 min. - powiedział, klepiąc mnie w tyłek.
Przewróciłam oczami i zamknęłam drzwi za chłopakiem.
Zdjęłam bieliznę, w której spałam i weszłam pod gorący strumień wody. Mmm. Tego mi trzeba było. Przymknęłam oczy i natychmiast powróciły do mnie wspomnienia z nocy. Boże, jak on mógł widzieć mnie w tym stanie. Pewnie myśli, że jestem chora. Nie powinien u mnie sypiać. Nie chcę, żeby miał mnie za wariatkę. Och, przecież nią jestem.
- Przyszła Chloe. - drzwi od prysznica zostały nagle odsunięte, a w nich pojawił się Justin.
- O kurwa! - pisnęłam, a następnie się przewróciłam.
- Jezu, Savannah! - parsknął szatyn, pomagając mi się pozbierać. - Nic Ci nie jest? - spytał, próbując powstrzymać śmiech.
- Śmiej się! - syknęłam, wstając. - Zamknij te cholerne drzwi, nie skończyłam! - warknęłam.
- Przepraszam. - chłopak wybuchnął śmiechem, zamykając drzwi. - Chloe przyszła i czeka na dole. - wydukał.
- Pieprz się Justin! Nienawidzę Cię! - splunęłam, szybko namydlając ciało.
- Sama się poślizgnęłaś!
- Kto normalny wpada do łazienki i otwiera drzwi od prysznica? Ty idioto! Tak się nie robi! - wrzasnęłam, spłukując mydło z ciała.
- Mówiłem, że będę za 10 min. - parsknął.
- Nie powiedziałam, że w 10 minut skończę brać prysznic! - fuknęłam. - podaj mi ręcznik. - rozkazałam, wyciągając rękę przed drzwi od prysznica.
- Widziałem Cię już bez ubrań. - powiedział beznamiętnie.
- Och, więc teraz powinnam paradować przed tobą toples? - spytałam, wciąż czekając na ręcznik.
- Dokładnie!
Otworzyłam drzwi i sama wzięłam ręcznik, którym się opatuliłam i zawiązałam na piersiach.
- Cholera, jesteś seksowna, jak jesteś zła. - sapnął Justin, pociągając mnie za łokieć i przyciągając do siebie.
- Wal się, Justin. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby, odpychając od siebie chłopaka.
Wyszłam z łazienki i podeszłam do komody, gdzie miałam bieliznę. Szybko włożyłam na siebie komplet i podeszłam do szafy, skąd wyciągnęłam ubrania i natychmiast je na siebie włożyłam.
- Nie masz nic lepszego do roboty? - warknęłam, patrząc na Justina.
- Nie ma nic lepszego od nagiej Sashy Grey. - zaśmiał się, krzyżując ramiona na piersiach.
- Tak bardzo Cię nienawidzę. - jęknęłam, rzucając w niego ręcznikiem.
- Zobaczymy w nocy. - uśmiechnął się cwanie.
- Pieprz się. - wzdrygnęłam się, po czym zeszłam na dół do Chloe.
- Cześć. - szepnęła nieśmiało, kiedy zeszłam już po schodach.
- Cześć. - zagryzłam wargę.
- Savannah...ja chciałam przeprosić. - spojrzała na mnie ze skruchą. - Byłam pijana. - szepnęła, ścierając łzę z policzka. - Nie chciałam, żebyś wpadła do tego basenu. Jest mi naprawdę przykro i wstyd. - wydukała, pociągając nosem.
- Christian to mój brat. - mruknęłam.
- C-co? - spojrzała na mnie zdezorientowana, wyciągając z torebki chusteczki.
- Christian jest moim bratem. Jego matka spała z moim ojcem. - zacisnęłam mocno szczękę.
- Boże, jak mogłam pomyśleć, że mogłabyś spać z Christianem. O Boże! - przyłożyła dłoń do czoła. - Jestem taka głupia! - sapnęła, kręcąc głową.
- Dowiedziałam się niedawno, ale to nie zmienia faktu, że nigdy bym się z nim nie przespała. Myślałam, że poznałyśmy się na tyle, żebyś to wiedziała. Widać się myliłam.
- Savannah, naprawdę przepraszam. Powiedziałaś, że przyjaźnisz się z Justinem...i, że Christian też jest Twoim przyjacielem.
- Chloe! Do cholery jasnej! Znam go od dziecka! To, że usłyszałaś urywek głupiej rozmowy, nie może świadczyć od razu, że ze wszystkimi sypiam! Jak mogłaś tak o mnie pomyśleć? - krzyknęłam. - Z Ashtonem też sypiam? Powinnaś się zastanowić. Nikt nie chce Ci odebrać Christiana! To są tylko Twoje urojenia.
- Byłam zazdrosna, że tak długo spędzacie razem czas..
- Ja też miałam chłopaka i on też miał koleżanki, ale mu ufałam. Ty musisz popracować nad zaufaniem. - szepnęłam. - Myślę, że skończyłyśmy.
- Jest mi przykro, przepraszam, nie chciałam. - odpowiedziała dziewczyna, po czym wyszła. Kiedy drzwi się zamknęły, złapałam za szklany wazon i rzuciłam nim o ścianę, sekundę później Justin już zbiegał po schodach.
- Sav, co się stało? Nic Ci nie jest? - spytał, podbiegając do mnie.
- Nie. - fuknęłam, idąc do rozbitego szkła.
- Zostaw, bo się skaleczysz! - krzyknął Justin, natychmiast odciągając mnie od zbitego wazonu.
- Nie dotykaj mnie! - próbowałam sie wyszarpnąć chłopakowi, jednak ten był silniejszy. - Puść mnie w tej chwili! - pisnęłam.
Brązowooki obrócił mnie do siebie przodem i wpił się w usta. Z początku nie wiedziałam co się dzieje, powoli zaczęłam odwzajemniać pocałunek, aż nie zebrałam myśli i oderwałam od niego usta.
- Nie rób tego nigdy więcej! - krzyknęłam, podnosząc rękę z zamiarem uderzenia go, Justin okazał się być szybszy, ponieważ złapał za moją rękę, pchnął na ścianę, wsuwając kolano między moje nogi i ponownie wpił się w moje usta.
Pokręciłam głową chichocząc.
- Pojedziesz ze mną po babcie? - spojrzałam na chłopaka.
- Jasne. - skinął głową.
- Tylko się wykąpię
- Ta, ja pójdę się przebrać. Będę za 10 min. - powiedział, klepiąc mnie w tyłek.
Przewróciłam oczami i zamknęłam drzwi za chłopakiem.
Zdjęłam bieliznę, w której spałam i weszłam pod gorący strumień wody. Mmm. Tego mi trzeba było. Przymknęłam oczy i natychmiast powróciły do mnie wspomnienia z nocy. Boże, jak on mógł widzieć mnie w tym stanie. Pewnie myśli, że jestem chora. Nie powinien u mnie sypiać. Nie chcę, żeby miał mnie za wariatkę. Och, przecież nią jestem.
- Przyszła Chloe. - drzwi od prysznica zostały nagle odsunięte, a w nich pojawił się Justin.
- O kurwa! - pisnęłam, a następnie się przewróciłam.
- Jezu, Savannah! - parsknął szatyn, pomagając mi się pozbierać. - Nic Ci nie jest? - spytał, próbując powstrzymać śmiech.
- Śmiej się! - syknęłam, wstając. - Zamknij te cholerne drzwi, nie skończyłam! - warknęłam.
- Przepraszam. - chłopak wybuchnął śmiechem, zamykając drzwi. - Chloe przyszła i czeka na dole. - wydukał.
- Pieprz się Justin! Nienawidzę Cię! - splunęłam, szybko namydlając ciało.
- Sama się poślizgnęłaś!
- Kto normalny wpada do łazienki i otwiera drzwi od prysznica? Ty idioto! Tak się nie robi! - wrzasnęłam, spłukując mydło z ciała.
- Mówiłem, że będę za 10 min. - parsknął.
- Nie powiedziałam, że w 10 minut skończę brać prysznic! - fuknęłam. - podaj mi ręcznik. - rozkazałam, wyciągając rękę przed drzwi od prysznica.
- Widziałem Cię już bez ubrań. - powiedział beznamiętnie.
- Och, więc teraz powinnam paradować przed tobą toples? - spytałam, wciąż czekając na ręcznik.
- Dokładnie!
Otworzyłam drzwi i sama wzięłam ręcznik, którym się opatuliłam i zawiązałam na piersiach.
- Cholera, jesteś seksowna, jak jesteś zła. - sapnął Justin, pociągając mnie za łokieć i przyciągając do siebie.
- Wal się, Justin. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby, odpychając od siebie chłopaka.
Wyszłam z łazienki i podeszłam do komody, gdzie miałam bieliznę. Szybko włożyłam na siebie komplet i podeszłam do szafy, skąd wyciągnęłam ubrania i natychmiast je na siebie włożyłam.
- Nie masz nic lepszego do roboty? - warknęłam, patrząc na Justina.
- Nie ma nic lepszego od nagiej Sashy Grey. - zaśmiał się, krzyżując ramiona na piersiach.
- Tak bardzo Cię nienawidzę. - jęknęłam, rzucając w niego ręcznikiem.
- Zobaczymy w nocy. - uśmiechnął się cwanie.
- Pieprz się. - wzdrygnęłam się, po czym zeszłam na dół do Chloe.
- Cześć. - szepnęła nieśmiało, kiedy zeszłam już po schodach.
- Cześć. - zagryzłam wargę.
- Savannah...ja chciałam przeprosić. - spojrzała na mnie ze skruchą. - Byłam pijana. - szepnęła, ścierając łzę z policzka. - Nie chciałam, żebyś wpadła do tego basenu. Jest mi naprawdę przykro i wstyd. - wydukała, pociągając nosem.
- Christian to mój brat. - mruknęłam.
- C-co? - spojrzała na mnie zdezorientowana, wyciągając z torebki chusteczki.
- Christian jest moim bratem. Jego matka spała z moim ojcem. - zacisnęłam mocno szczękę.
- Boże, jak mogłam pomyśleć, że mogłabyś spać z Christianem. O Boże! - przyłożyła dłoń do czoła. - Jestem taka głupia! - sapnęła, kręcąc głową.
- Dowiedziałam się niedawno, ale to nie zmienia faktu, że nigdy bym się z nim nie przespała. Myślałam, że poznałyśmy się na tyle, żebyś to wiedziała. Widać się myliłam.
- Savannah, naprawdę przepraszam. Powiedziałaś, że przyjaźnisz się z Justinem...i, że Christian też jest Twoim przyjacielem.
- Chloe! Do cholery jasnej! Znam go od dziecka! To, że usłyszałaś urywek głupiej rozmowy, nie może świadczyć od razu, że ze wszystkimi sypiam! Jak mogłaś tak o mnie pomyśleć? - krzyknęłam. - Z Ashtonem też sypiam? Powinnaś się zastanowić. Nikt nie chce Ci odebrać Christiana! To są tylko Twoje urojenia.
- Byłam zazdrosna, że tak długo spędzacie razem czas..
- Ja też miałam chłopaka i on też miał koleżanki, ale mu ufałam. Ty musisz popracować nad zaufaniem. - szepnęłam. - Myślę, że skończyłyśmy.
- Jest mi przykro, przepraszam, nie chciałam. - odpowiedziała dziewczyna, po czym wyszła. Kiedy drzwi się zamknęły, złapałam za szklany wazon i rzuciłam nim o ścianę, sekundę później Justin już zbiegał po schodach.
- Sav, co się stało? Nic Ci nie jest? - spytał, podbiegając do mnie.
- Nie. - fuknęłam, idąc do rozbitego szkła.
- Zostaw, bo się skaleczysz! - krzyknął Justin, natychmiast odciągając mnie od zbitego wazonu.
- Nie dotykaj mnie! - próbowałam sie wyszarpnąć chłopakowi, jednak ten był silniejszy. - Puść mnie w tej chwili! - pisnęłam.
Brązowooki obrócił mnie do siebie przodem i wpił się w usta. Z początku nie wiedziałam co się dzieje, powoli zaczęłam odwzajemniać pocałunek, aż nie zebrałam myśli i oderwałam od niego usta.
- Nie rób tego nigdy więcej! - krzyknęłam, podnosząc rękę z zamiarem uderzenia go, Justin okazał się być szybszy, ponieważ złapał za moją rękę, pchnął na ścianę, wsuwając kolano między moje nogi i ponownie wpił się w moje usta.
DOBRANOC.
NIE WIEM JAK BĘDĄ WYGLĄDAŁY DALSZE ROZDZIAŁY, PONIEWAŻ PRZEPROWADZAM SIĘ NA MIESIĄC.
gorąca końcówka :D
OdpowiedzUsuńkoncowka to zycie>>
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, a końcówka awww uwielbiam, czekam na następny
OdpowiedzUsuńkocham cię xx
Jakaż HOT końcówka xD *3* już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału <3 dziewczyno masz niesamowity talent do pisania !! Kocham cię xxx
OdpowiedzUsuńSUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńSuper. Końcówka najlepsza :) juz czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńOrgazm *,* safbskdufs;k.djfbd;suifjds.bl kooocham mmrr czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuńcudowny, końcówka omg uvbyghevbytye :o <3 świetnie piszesz, nie martw się przeprowadzką, będziemy czekały z cierpliwością na nowy rozdział, bo warto :*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze. Czekam na następny i życzę weny :**
OdpowiedzUsuńCudowny ♥
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie! @EmiliaWojta
OdpowiedzUsuńomg ta końcówka >>>>
OdpowiedzUsuńczekam na nn ♥
Cudowny!
OdpowiedzUsuńCzytam :*
OdpowiedzUsuńJaka końcówka wow <3
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Justin powoli zacznie coś do niej czuć czy jeszcze nam każesz poczekać;)
Jezuuuuu <3 kochaaaaam
OdpowiedzUsuńJKA TO KURWA SIE PRZEPROWADZASZ XD
OdpowiedzUsuńO CO CHODZI XD
CZEMU JESTEM NIE W TEMACIE XD
jejku, dlaczego tak mało komentarzy?! To jest bardzo dobry rozdział! Proszę, dodaj następny bez względy na ilość komentarzy :C
OdpowiedzUsuńBoski rozdział!!! Kocham ich, są tacy sweet *,*
OdpowiedzUsuń@iwax aska pliska informuj xdd
OdpowiedzUsuń