- Myślałam, że już wyszedłeś. - ziewnęłam, patrząc na chłopaka, który właśnie chował zmiotkę do szafki.
- A mam wyjść? - spytał, prostując się. - Bez koszulki? - uniósł brwi, patrząc na swoją bluzkę.
- A chcesz ją? - zagryzłam wargę, patrząc zalotnie na szatyna.
- A chcesz iść jeszcze raz na górę? - spytał, podchodząc do mnie powoli. - Żebym mógł ją z Ciebie zdjąć? - wychrypiał, stając tuż przede mną.
- Tego byś chciał. - zachichotałam. - Ale widzisz...zgłodniałam trochę, przejechałam palcem po jego brzuchu tuż nad opadającymi spodniami.
- Jak bardzo jesteś głodna? - wymruczał, chwytając moją dolną wargę w zęby.
- Bardzo...bardzo głodna. - wyszeptałam, zahaczając palcem o jego bokserki. - Dlatego możesz mi coś zrobić do jedzenia. - uśmiechnęłam się, odsuwając od brązowookiego.
- Zniszczyłaś cały nastrój. - fuknął.
- Nie bądź zły. - wydęłam dolną wargę, podchodząc do niego z powrotem. - Dla siebie też możesz coś zrobić. - cmoknęłam go w nos i ruszyłam do kuchni, kołysząc biodrami.
- Sav, to nie było miłe. - mruknął. - Nie możesz mnie tak teraz zostawić. Dlatego mam pomysł! - pociągnął mnie za łokieć. - Możesz mnie przeprosić na górze. - uśmiechnął się szelmowsko.
- Chciałbyś. - prychnęłam, wyrywając się z jego uścisku.
- Będziesz tego żałowała. - powiedział groźnie, podchodząc do lodówki.
Ja będę żałowała? No to patrz!
Wzięłam z koszyka banana, obrałam go ze skórki, wskoczyłam na blat i zaczęłam powoli jeść owoc.
- Masz ochotę na jajka? - spytał, obracając się do mnie.
Zassałam policzki na bananie nie spuszczając wzroku z szatyna.
- Albo na.. - przymknął oczy, powoli przełykając ślinę.
- Albo na co? - spytałam, połykając kawałek banana.
- Albo na orgazm? - kiedy otworzył oczy, płonęły pożądaniem, a jego szczęka cały czas się zaciskała.
- Orgazm? Brzmi świetnie. - zagryzłam wargę.
Justin wyrwał mi banana z dłoni, odkładając go na blat i wpił się w moje usta.
- Jesteś niegrzeczną dziewczynką - warknął mi w usta, jeszcze mocniej na nie napierając. - Mam coś na czym Twoje usta będą mogły się tak samo owinąć. - wychrypiał.
- Naprawdę?
- Mhm. - wymruczał, przykładając dłoń do mojego krocza. - Chcesz spróbować?
- Tak. - wydyszałam.
W momencie, kiedy Justin ściągał mnie z blatu, ktoś zaczął pukać do drzwi.
Zastygliśmy w bezruchu, patrząc na siebie zdezorientowani.
- Christian! - szepnął szatyn. - Pisał mi sms, że do Ciebie przyjdzie za chwile!
- Kurwa! - sapnęłam i zaczęłam zdejmować bluzkę.
- Przecież Christian jest za drzwiami. - szepnął zdezorientowany, ale zaraz zabrał się za odpinanie mojego stanika.
- Idioto, oddaję Ci koszulkę! Idź do domu przez okno, muszę się ubrać w swoje rzeczy. - przewróciłam oczami.
Justin spojrzał na mnie smutno, biorąc ode mnie bluzkę i ruszył na górę, a ja za nim.
- Chwila! - krzyknęłam. - Rusz się do cholery! - krzyknęłam szeptem, pchając jego tyłek do góry.
Wpadłam do pokoju i zaczęłam szukać swoich wcześniejszych rzeczy.
- To za ile jedziemy po Twoją babcie? - spytał.
- Za godzinę. - odpowiedziałam, wkładając spodnie.
Szatyn otworzył okno, przez które po chwili wyszedł. Przejrzałam się w lusterku i zbiegłam na dół.
- Hej. - przywitałam chłopaka.
- Co tak długo? - zmarszczył brwi.
- Dopiero wstałam i nie byłam ubrana. - uśmiechnęłam się lekko
Christian skinął głową i wszedł do domu.
- Była tu Chloe? - spytał, rozglądając się.
- Tak. - odpowiedziałam, prowadząc go na górę.
- I?
- I widzisz chyba jak wygląda mój policzek. - mruknęłam, wchodząc do pokoju.
- Sav, jest jej przykro. Nie chciała tego.
- Christian, nie Ty mnie uderzyłeś. Chloe już powiedziała co miała do powiedzenia.
- Więc się nie pogodziłyście, prawda?
- Nie. - odpowiedziałam stanowczo, siadając w fotelu.
- W porządku, to wasza sprawa. Nie rozumiem jak mogła pomyśleć, że moglibyśmy spać ze sobą.. - pokręcił głową.
- Nie jesteś na nią o to zły? Że Ci nie ufa? - uniosłam brwi, zakładając noge na nogę.
- Chloe zawsze miała problemy z zaufaniem. - westchnął, przykładając dłoń do skroni. - Ale nigdy nie była jeszcze aż tak zazdrosna.
- Christian, muszę Ci o czymś powiedzieć. - usiadłam wygodniej, chociaż stałam się jeszcze bardziej spięta.
- Czemu ten kutas stoi w oknie i ciągle się tu gapi? - spytał, patrząc w okno.
- To jego hobby.
Blondyn zaśmiał się i pokazał środkowy palec.
- Gdzie w ogóle Twoja mama? - spojrzał na mnie,
- Właśnie o tym chciałam pogadać. -
- Sav, wszystko w porządku? - zmarszczył brwi, podchodząc do mnie.
- Tak. - skinęłam głową. - Chodzi o to...-oblizałam usta, zagryzając wargę. - Nasi rodzice mieli romans! - powiedziałam najszybciej jak to było możliwe i czekałam na reakcję chłopaka.
- Co? - zmarszczył brwi, stając na środku pokoju.
- Twoja mama spała z moim ojcem.
- Skąd wiesz? - wyszeptał, krzywiąc się. - Nie, to niemożliwe. - zaśmiał się gorzko.
- Jesteś moim bratem. - powiedziałam, patrząc na swoje kolana.
- Skąd wiesz?
- Moja babcia...powiedziała mi. - przełknęłam ślinę, wciąż nie podnosząc wzroku.
- Niemożliwe. - zaśmiał się, wychodząc z mojego pokoju.
Siedziałam w samochodzie Justina, właśnie jedziemy po moją babcie, która jak się okazało wyjeżdża na tydzień do sanatorium, które załatwił jej tata, a co za tym idzie? Przecież nie pozwolą mi mieszkać samej, więc...ojciec przyjedzie. Ciekawe tylko kiedy.
- Mam iść z Tobą, czy zaczekać tutaj? - spytał, parkując samochód.
- Zaczekaj, to nie zajmie długo. - uśmiechnęłam się, wysiadając.
Poprawiłam bluzkę i weszłam do szpitala.
- Dzień dobry, przyszłam odebrać babcie, Hanne McAllister. - uśmiechnęłam się grzecznie do recepcjonistki.
- W porządku, czeka już u siebie w sali. - odpowiedziała, odwzajemniając uśmiech.
- Dziękuję. - odeszłam od recepcjonistki i poszłam do sali babci.
- Cześć Babciu - przywitałam się, całując starszą kobietę w pomarszczony policzek.
- Witaj. - powiedziała wesoło.
- Więc jedziemy do domu po Twoje rzeczy i jedziesz do sanatorium? - spytałam.
- Tak. - pokiwała głową. - Dasz sobie radę sama w domu? - spojrzała na mnie zmartwiona, powoli wstając.
- Myślę, że przyjedzie tata. - przewróciłam oczami, biorąc torbę babci.
- Przyjedzie się tłumaczyć. - pokręciła głową, cmokając. - Na zdradę nie ma wytłumaczenia! - powiedziała. - Albo się kogoś kocha, albo nie.
Uśmiechnęłam się lekko i wyprowadziłam kobietę ze szpitala.
- Pojedziemy z Justinem.
- Dobrze. - skinęła, wsiadając na tylne siedzenia samochodu.
- Dzień dobry. - przywitał się grzecznie Justin. - Jak się pani czuje?
- Będę spokojniejsza, jeśli przestaniesz się kręcić koło mojego domu w nocy.
Justin zaśmiał się i odjechał.
- Przyjedzie po mnie specjalny bus. - powiedziała siwa kobieta, wysiadając po chwili z samochodu.
- Pod sam dom? - spytałam, biorąc babcie pod ramię.
- Tak. - pokiwała głową, wchodząc po schodach. - Mogę to jeszcze chyba odwołać.
- Babciu, nie martw się o mnie. - westchnęłam otwierając drzwi.
Obejrzałam się za siebie i pomachałam Justinowi, który też wchodził już do domu.
- Nie chcę Ci zostawiać całego domu na głowie.
- Nie zostawiasz. - zaśmiałam się. - Dam radę. - ruszyłam do babci pokoju i zaczęłam pakować wszystkie jej rzeczy do torby. Nie jest ich wile, więc zajęło mi to tylko chwilę, następnie zabrałam się za robienie jej jedzenia.
- Jesteś przygotowana na calutki tydzień. - uśmiechnęłam się do kobiety, stawiając torby przy drzwiach. - Zrobiłam Ci też coś do jedzenia, w razie gdybyś zgłodniała w autobusie.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się serdecznie i pocałowała mnie w policzek.
Po godzinie zatrąbił autobus. Wyszłam z babcią przed dom i pomogłam jej do niego wejść, wcześniej mocno ją ściskając.
- Kocham Cię. - szepnęłam jej do ucha.
- Ja Ciebie też. - uśmiechnęła się, a łzy zakręciły się w jej oczach.
- Tylko nie płacz! - pogroziłam jej palcem, kiedy wchodziła na górę.
Po chwili po autobusie nie było już śladu.
Weszłam do domu, ciężko wzdychając. Teraz pozostało mi czekanie na ojca i jego tłumaczenie się. Jak na zawołanie ktoś zapukał do drzwi. Tak szybko? Mam nadzieję, że to nie on. Nieco zdenerwowana podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę, po czym moje usta zderzyły się z Justina.
- Czekałeś co do sekundy, co? - zaśmiałam się.
- Musimy coś dokończyć, nie sądzisz? - wychrypiał, ściskając mocno mój tyłek.
- Jesteś niemożliwy. - zachichotałam, wplatając palce w jego włosy i pozwoliłam mu, żeby zaniósł mnie na górę.
- Więc...powiedziałaś Christianowi? - spytał szatyn, bawiąc się moimi włosami.
- Tak.
- Jak zareagował?
- Nie widziałeś? - zaśmiałam się. - Christian mówił, że nas obserwowałeś.
- Och, no powiedz.
- Wyszedł. - westchnęłam. - Wkurzył się i chyba mi nie uwierzył.
- Musisz mu dać trochę czasu, to musi być szokujące. Cholera, gdybym się dowiedział, że jesteś moją siostrą, skoczyłbym z mostu. Jak można mieć seksowną siostrę? To pieprzone katusze.
- Justin! - zaśmiałam się, uderzając go pięścią w pierś. - Znamy się z Christianem dosyć długo, więc nie patrzymy na siebie jak chłopak na dziewczynę.
- Jasne, jasne - parsknął.
Rozmowę przerwało pukanie. Boże, czy dzisiaj jest dzień pukania? Serio?
Spojrzałam zdezorientowana na Justina. A co jeśli to mój tata?
- Lepiej się ubierz. - zagryzłam wargę i zaczęłam sie ubierać - Pójdę sprawdzić kto to.
- Okej. - odpowiedział.
Kiedy byłam już cała ubrana, zeszłam na dół i otworzyłam drzwi oczekując, że zobaczę tam Christiana, albo tatę, ale nie Treya!!
- Cześć Trey. - powiedziałam nieco speszona.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Ooo pierwsza ^^
OdpowiedzUsuńJejuuu świetny !! <3 Naprawdę genialny rozdział ;) Dobrze, że wkońcu powiedziała Christian`owi :)) Ciekawe co się wydarzy kiedy Trey zobaczy Justina ? W ogóle ciekawe co on chce ?!
Czekam na kolejny rozdział <3
http://i-love-the-way-lie.blogspot.com/
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział. NIe mam wiele do napisania, bo każdy twój rozdział jest zajebisty. Czekam na next no i weny.
OdpowiedzUsuńCudowny ci wyszedł. Opłacało się czekać. Uwielbiam to jak piszesz. Jestem ciekawa dlaczego Trey przyszedł do Sav.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na kolejny.
kocham cię xx
bardzo dobry rozdział ;) LUDZIE PISZCIE KOMENTARZE! NIC TAK NIE ZNIECHĘCA DO PISANIA JAK BRAK ODEZWU OD CZYTELNIKÓW. Aga mam nadzieję, że nie stracisz weny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Ciekawe co bedzie dalej ...
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity i zaskakujący :D Czy mi się wydaje czy po między tą dwójką jest coś więcej niż tylko przyjaciele od seksu ?? :P
OdpowiedzUsuńStrasznie ciekawi mnie po co przyszedł Trey !! I co zrobi Jus kiedy go zobaczy :D
Czekam z niecierpliwością na następne cudowne NN słońce :*
szybciutko dodałaś :D supernacki
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial, ciekawe co chce Trey ;)
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńcydowny czekam nn ;))
OdpowiedzUsuń@oksana2504
Rozdzial jak zawsze świetny <3 /ewusia1230
OdpowiedzUsuńDzień pukania, nie mogłam z tego XD ale tak to zajebisty jak zawsze @EmiliaWojta
OdpowiedzUsuńJshadaiodjam :*o* Cudowny rozdział... już czekam na następny :D @Alex41789
OdpowiedzUsuńndjrenfknrekjfnrt świetny rozdział, serio! jakby co nadal mnie informuj :) @nickelbackx3
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co chce Trey ;) czekam z niecierpliwością na kolejny @DariaSobczak418
OdpowiedzUsuńsuper gxhdgfste <3
OdpowiedzUsuńIdealny rozdział nwm jak jeszcze to określić ;) ask.fm/BelieveInMyHeart
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny *.* <3
OdpowiedzUsuńawwwwwww :3
OdpowiedzUsuńdo następnego rozdziału! :DDD
ciekawe o co chodzi treyowi :D świetny, do nn ! :* @bierzmniebejbex3
OdpowiedzUsuńSav trochę taka puszczalska, no ale nic, czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozwoj akcji, swietne opowiadanie:*
OdpowiedzUsuńPisz dalej :) jeju świetne opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńWooo hooo .. ! 2 razy spali ze sobą w jednym rozdziale.. :) Sav w końcu powiedziała Christianowi, że są rodzeństwem. Podglądacz w oknie... Haha.. ;d Oj Justin, Justin..
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.. ♥
@justdowhatyoushould
Awww ♥ czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego*.*
OdpowiedzUsuń@Madame_Masque
Kocham ich *_*
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać nowego:) super
OdpowiedzUsuńŚwietny, jak zwykle :) czekam na następny ;p
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award na moim blogu >> http://thetwofacesofoneperson.blogspot.com/ << wszystko w zakładce po prawej stronie :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak - Wymiataasz ! Podziwiam Cię ! Masz naprawde talent ! Piszesz niesamowicie ! Tak jakbyś czuła to wszystko ! Naprawde bardzo dobry blog ! Jeden z najlepszych jakie w ogóle czytałam ! GRATULUJE poysłów i weny ! :D BOSKI <3
OdpowiedzUsuńhttp://ask.fm/Miskaaaaaaaaaaaaaa Możesz mnie powiadamiać o rozdziałach! bardzo mi się podoba twój blooog !:)
OdpowiedzUsuńPiszesz strasznie dobrze opowiadania! Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńRozdzial nie zachwyca ale podoba mi sie :) jestem bardzo ciekawa czego chce Trey wiec czekam na nastepny :) Zycze weny
OdpowiedzUsuńświetne zapraszam do mnie http://of-the-enemy-to-best-boyfriend.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńExtra :)
OdpowiedzUsuńBoski ;)
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać co on zrobi hah
OdpowiedzUsuńSuper blog, tylko mam jedno pytanie.
OdpowiedzUsuńTo ojciec Savanny przespał się z matką Christiana, tak?
Czyli, że mają jedną matkę.
Trochę dziwne, że jeszcze z tą prawdziwą o tym nie rozmawiała, ani z tą babcią- bo w końcu to mama jej mamy. Ale to tylko moje zdanie:)
Tęsknimy bardzo!
OdpowiedzUsuńNaaastepny :(((
OdpowiedzUsuń