sobota, 25 października 2014

ROZDZIAŁ 024

Powoli otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam był biały sufit. Podniosłam dłonie, żeby przetrzeć zmęczone oczy i rozejrzałam się po pokoju. Byłam w szpitalu, ale co ja tu robię? Co się stało? Zmarszczyłam brwi i lekko się podniosła, krzywiąc się z bólu, który czułam wszędzie.
- Nie ruszaj się, kochanie. - usłyszałam troskliwy głos ojca.
- Co się stało? - spytałam.
- Zostałaś napadnięta, nie pamiętasz?
Pokręciłam głową. Kto mnie napadł? Pamiętam tylko, jak jechałam z Justinem na plażę, a później Christian mi to wszystko powiedział.
- Zawołam lekarza, leż spokojnie. - powiedział, wstając, po czym wyszedł z sali.
Zmarszczyłam brwi i przyłożyłam dłoń do czoła. Co się stało? Spojrzałam na stolik przy łóżku i wzięłam z niego szklankę wody. Upiłam łyk i odstawiłam szklankę na miejsce, jednak wciąż nie mogę się pozbyć tego dziwnego uczucia w gardle, jakby cały czas było ściśnięte.
- Dzień dobry, jestem Dr. Stevens, jak się czujesz? - do sali wszedł młody mężczyzna ubrany w biały kitel, a za nim stał mój ojciec.
- Chyba dobrze. - wychrypiałam. - Strasznie boli mnie gardło. - przyłożyłam dłoń do gardła, żeby zaakcentować swoją wypowiedź.
- Tak, będziesz się tak czuła jeszcze przez najbliższy tydzień. Miałaś szczęście, że Twoi koledzy Cię znaleźli. Minuta więcej bez tlenu i już byśmy Cię nie odratowali. - pokręcił głową i podszedł do mnie. - Usiądź i otwórz buzię. - rozkazał, wyjmując z kieszonki drewniany patyczek w papierowym opakowaniu, które po chwili zerwał. Zrobiłam jak kazał i otworzyłam buzie. Mężczyzna wsadził patyczek do buzi, przytrzymując nim mój język , drugą ręką dotykał mojej szyi. Po chwili wyciągnął patyczek, wrzucił go do kosza i wrócił na swoje miejsce.
- Kiedy będę mogła stąd wyjść? - szepnęłam, żeby nie nadwyrężać gardła.
- Nie ma już zagrożenia życia, więc myślę, że jutro. Panowie z policji, chcą z Tobą porozmawiać, zgadzasz się? - spytał.
- Nie. - pokręciłam głową. Nie pamiętam nawet co się stało, więc co mam im powiedzieć.
- Dobrze. - skinął głową i wyszedł.
- Jesteś nieodpowiedzialna, Savanno! Miałaś szczęście, że chłopcy Cię znaleźli! Kiedy wyjdziesz ze szpitala, wracamy do Atlanty, póki nie zamkną tego chłopca.  - powiedział ostro ojciec.
- Ja jestem nieodpowiedzialna? - prychnęłam. - To nie ja wskakuje mężatce do łóżka! -powiedziałam, obracając głowę w bok.
- To był błąd, żałuję tego do dzisiaj, nic na to nie poradzę.
- Nie musisz mi się tłumaczyć. Nie chcę tego nawet słuchać. - skrzywiłam się na samą myśl o moim ojcu i matce Christiana.
Od dalszej rozmowy, a może tłumaczeń ojca uratowało mnie pukanie do drzwi, w których po chwili pojawił się Trey.
- Dzień dobry. - przywitał się. - Mógłbym porozmawiać z Savanną? - spytał grzecznie, patrząc na mojego ojca.
- Możesz. - odpowiedziałam za niego i lekko się podniosłam.
Ojciec spojrzał na mnie nieco wściekły, po czym wziął swoją marynarkę z krzesła.
- Dobrze, pójdę po kawę. - powiedział, wychodząc.
- Jak się czujesz? - spytał troskliwie chłopak, podchodząc do mojego łóżka.
-  Dobrze. - lekko się uśmiechnęłam. - Ale wciąż nie mogę sobie przypomnieć co się stało. - skrzywiłam się. - Jakby urwał mi się film.
- Cóż, mój kuzyn nie potrafi nad sobą panować. - powiedział niechętnie. - Cholernie Cię przepraszam za niego.
- To nie Twoja wina. - westchnęłam.
- Wiesz, gdybym szybciej przyszedł, może by do tego nie doszło. - pokręcił głową, zaciskając usta.
- Trey! Gdybym z nim nie zaczynała, nie doszłoby do tego. Więc to tylko moja wina. - szepnęłam. - Dziękuję, że mnie uratowaliście. - uśmiechnęłam się lekko. - Nie wiem jak wam się odwdzięczę.
- Nie musisz się odwdzięczać. - zaśmiał się. - Co powiedział lekarz?
- Że jutro będę mogła już wyjść - uśmiechnęłam się lekko. - I że miałam szczęście, że mnie znaleźliście.
- Dzięki Bogu, że krzyknęłaś do Christiana. Cholera, nie jestem w stanie wytłumaczyć zachowania mojego kuzyna. Zawsze były z nim problemy. - pokręcił głową, przejeżdżając palcami po włosach.
- Dobra! Ja też chce z nią pogadać! - do sali wskoczył Christian nieco zniecierpliwiony.
- Spoko. - zaśmiał się chłopak. - Pójdę już. Chciałem tylko sprawdzić jak się czujesz. - uśmiechnął się słodko. - Wypoczywaj. - puścił mi oczko, po czym wyszedł. Awh.
- Jak się trzymasz młoda? - spytał blondyn, kiedy Trey opuścił już salę.
- Wydaje mi się, że ok. Słabo pamiętam co się stało, ale...mam jakieś prześwity. - zagryzłam niezręcznie wargę.
- Masz jeszcze czas, żeby sobie przypomnieć, chociaż myślę, że moje i Treya zeznania wystarczą. - uśmiechnął się lekko, całując mnie w czoło, po czym usiadł obok mojego łóżka.
- Chyba wyjadę na jakiś czas. - westchnęłam, bawiąc się palcami. Wyjadę, czy może ucieknę przed problemami? Przed Justinem?
- Dokąd? - zmarszczył brwi.
- Do Atlanty.
- Ojciec Cię zabiera, czy sama chcesz jechać?
- Sama nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Chyba jedno i drugie.
- Sav, nie możesz uciekać przed problemami. - pokręcił głową, łapiąc mnie za rękę.
- Wiem, ale...ja...och. Nie chcę go nawet widzieć. - szepnęłam.
- Grey, nie jesteś pierwszą dziewczyną, którą Bieber złamał. - zaśmiał się bez humoru. - Ale one nie wyjeżdżają.
- Okej, tata chce mnie zabrać, dopóki nie złapią Davida.
- A Ty przy okazji uciekniesz od tego bałaganu. - zaśmiał się.
- Dokładnie. - skinęłam głową

Następnego dnia mogłam już opuścić szpital. Pamiętam co nieco, ale wciąż moje wspomnienia są zamglone. Mam nadzieję, że złapią Davida.
- Mama znowu wyjechała. - ojciec w końcu przerwał ciszę panującą w samochodzie.
- Uciekła. - szepnęłam. Tak jak ja. To chyba rodzinne. Uciekanie przed problemami.
- Przynajmniej wiem gdzie jest.
- Gdzie? - spojrzałam na niego z ukosa.
- W spa. - zaśmiał się.
- Dobre tyle, że nie musisz jej szukać. - pokręciłam głową. Były sytuacje, kiedy mama się pakowała i wyjeżdżała na tydzień. Zawsze kiedy kłóciła się z tatą, albo coś nie szło w pracy.
- Savannah? - spytał po chwili, kiedy już zaparkował pod domem. - Wybaczysz mi kiedyś?
Spojrzałam na niego i sama się zastanowiłam, czy kiedykolwiek będę w stanie mu to wybaczyć. Zdradził nie tylko moją mamę, zdradził naszą rodzinę.
- Nie wiem. - pokręciłam głową. Odpięłam pas i wysiadłam z samochodu. Otworzyłam drzwi, zdjęłam kurtkę i ruszyłam do swojego pokoju, gdzie muszę się spakować, ponieważ jutro wylatujemy. Weszłam do pokoju, gdzie od razu przywitał mnie widok Justina. Cholera. Szatyn wstał z łóżka i podszedł do mnie, po czym mocno mnie przytulił.
- Cholera, Sav, bałem się o Ciebie. - wyszeptał.
- Muszę się pakować. - wymruczałam. Tak dobrze czuję się w jego ramionach
- Gdzie pakować? - zmarszczył brwi, odsuwając się ode mnie kawałek.
- Wyjeżdżam. - odpowiedziałam, odchodząc od chłopaka i podeszłam do szafy, skąd zaczęłam wyciągać kilka ubrań.
- Gdzie? - spytał, stając obok mnie.
- Gdzieś. - wzruszyłam ramionami, kładąc ubrania na łóżku. W zasadzie, myślę, że mi się nie przydadzą. Mama na pewno ma tam dla mnie jakieś ciuchy. Co więc powinnam spakować? Nie wiem nawet na ile tam zostanę.
- Sav, o co chodzi? - spytał ostrożnie, jednak wciąż mnie nie dotykał.
- O nic. - pokręciłam głową, zamykając szafę i ruszyłam do łazienki.
- Sav, chciałem przyjść do szpitala, ale kiedy się dowiedziałem co się stało, było już po odwiedzinach.
- W porządku. - uśmiechnęłam się lekko, zabierając szczoteczkę do zębów. Och, pieprzyć to! Wszystko tam będę miała. Wezmę tylko jakiś swój sprzęt.
- Więc o co chodzi? - złapał mnie za łokieć i obrócił do siebie.
- Hm. - przyłożyłam palec do brody, udając, że myślę. - Jak długo czekałeś, żeby dobrać mi się do majtek? - uniosłam brwi.
- Co? - zmarszczył brwi zdezorientowany. Och, taki niewinny.
- Jak długo to wszystko planowałeś. Wiesz...zostać moim..-pokazałam w powietrzu cudzysłów. - przyjacielem?
- Savannah, mów do cholery o co chodzi! - warknął zirytowany.
- O to, że od początku to planowałeś. Nie byłeś moim przyjacielem, udawałeś go, żeby mnie pieprzyć. - syknęłam, uderzając go wskazującym palcem w pierś.
- Kto Ci takich głupot nagadał?
- Byłam ślepa. - pokręciłam głową, wyrywając się z jego uścisku. - Na początku miałam wątpliwość, ale zaufałam Ci. - uśmiechnęłam się lekko. - Czego teraz żałuję. - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Możesz mi ufać! Jestem Twoim przyjacielem, dobrze o tym wiesz! - krzyknął, ponownie łapiąc mnie za łokieć. - Christian Ci to powiedział, prawda?
- Christian mnie obudził. - ponownie wyszarpnęłam mu rękę i podeszłam do mojego laptopa, którego zdjęłam z biurka i włożyłam do torby.
- Pieprzony dupek. - splunął z obrzydzeniem.
- Nie! Nie waż się tak o nim mówić! - krzyknęłam, co po chwili pożałowałam, ponieważ gardło niemiłosiernie mnie rozbolało. Podeszłam do łóżka, spod którego wyjęłam butelkę wody i upiłam łyk, żeby złagodzić ból. - To Ty przyjaźniłeś się ze mną, żeby mnie pieprzyć! - powiedziałam po chwili. - I proszę, nie zaprzeczaj.
- Okej! - wystawił ręce w geście obronnym. - Przyznaję, że na początku miałem taki plan.
Dupek, głupia myślałam, że jest inny.
- Ale później stwierdziłem, że potrzebujesz przyjaciela..
- Już nie. - szepnęłam, spuszczając głowę. - Możesz już wyjść.
- Savannah, nie rób tego. Nie musimy się już kochać, ale wciąż będę Twoim przyjacielem.
- Nigdy się nie kochaliśmy Justin. Zawsze byłeś Ty, ja potrzebowałam kogoś, kto mnie pocieszy, przytuli, będzie przy mnie. Ty się do tego nie nadajesz, więc wracaj do Rity, czy innej laski, która jest gotowa Ci się oddać w każdej chwili, bo u mnie nie masz już czego szukać. Zaufałam Ci do cholery jasnej! - pisnęłam, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Czuję się oszukana. Tak ciężko mi zaufać komukolwiek, a musiałam zaufać jemu. Chłopakowi, który patrzy tylko, żeby mnie przelecieć. - Jesteś dupkiem. - pociągnęłam nosem i poszłam do łazienki, zamykając się w niej na klucz.
- Sav, otwórz proszę! - szatyn delikatnie zapukał w drzwi, a następnie złapał za klamkę. - Wciąż jestem Twoim przyjacielem. Na początku myślałem, że to będzie tylko zabawa, ale Cię polubiłem serio.
- Odejdź. - wyszlochałam, patrząc na drzwi. - Nie chcę Cię widzieć.
- Nie płacz, proszę, tylko nie płacz.
Przyłożyłam dłoń do ust i wciąż szlochałam.
- Savannah, otwórz drzwi. Proszę.
- Nie, odejdź! - zawyłam, upadając na kolana. - Proszę, odejdź.
Chłopak już nie odpowiedział. Otarłam mokre policzki i po chwili wyszłam z łazienki. Pokój był już na szczęście pusty. Podeszłam do okna, które zamknęłam i położyłam się do łóżka, w którym niedługo później zasnęłam.
- Savannah. - ciepły głos szeptał moje imię, ale nie chciałam otwierać oczu. - Savannah, obudź się. - coś zaczęło mnie szturchać. - Savannah. - to tata. Leniwie otworzyłam oczy i spojrzałam na mężczyznę. - Przyszedł do Ciebie Christian, czeka na dole. Wszystko w porządku, kochanie?
- Tak. - pokiwałam głową.
- Z kim się kłóciłaś?
- Z nikim. - mruknęłam.
- Rozumiem. - zacisnął usta w wąską linię i wyszedł z pokoju.
Chcę, żeby wszystko wróciło do normy, ale nie potrafię już na niego patrzeć tak jak wcześniej. Jest moim ojcem, ale teraz nabraliśmy dystans do siebie. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół.
- Chodź. - machnęłam ręką do Christiana, który po chwili był już u mnie w pokoju.
- Co się stało? - zmarszczył brwi, podchodząc do  mnie, po czym mnie objął. - Był tu, prawda?
- Tak. - łzy na nowo zaczęły spływać mi po policzkach. Nie mogę tego powstrzymać. Czuję się rozbita na miliony kawałków. Zaufałam nie tej osobie co trzeba. Dałam się wykorzystać. Jak w ogóle mogłam się na coś takiego zgodzić?
- Nie płacz, mała. Nie warto. - szepnął, głaszcząc mnie po plecach.
- Boli mnie to, że mu tyle powiedziałam. - wyszlochałam.
- Jeszcze raz się na kimś zawiedziesz. - westchnął, odsuwając się ode mnie  i spojrzał na mnie czule, łapiąc za podbródek. - No mała. Nie płacz, myślę, że już się dzisiaj napłakałaś. - puścił mi oczko.
Uniosłam lewy kącik ust w górę i wytarłam rękawem mokre policzki.
- Okej. - zagryzłam wargi.
- Więc kiedy wyjeżdżasz? - spytał, siadając w fotelu.
- Jutro. - usiadłam na łóżku i przykryłam sobie nogi kołdrą.
- Już wiesz na ile?
- Nie. - pokręciłam głową - To zależy kiedy coś zrobią z Davidem.
- Podobno wyślą go do ośrodka.
- Skąd wiesz? - szeroko otworzyłam oczy.
- Trey mi mówił. - uśmiechnął się. - W końcu go ogarną.
- Jeśli go zamkną, wrócę. - położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit. - Co u Chloe? - spytałam.
- Pytała o Ciebie, chciała nawet przyjść do szpitala.
Może już powinnyśmy się pogodzić?
- Może daj jej szansę?
- Och. To co zrobiła było głupie, nie chodzi o fakt, że mnie uderzyła, a o to, że uważa mnie za dziwkę. - mruknęłam pod nosem. - to zabolało.
- Sav, była zazdrosna, uważała Cię za zagrożenie. Stara się zmienić.
- Jak wrócę z Atlanty to z nią porozmawiam. - westchnęłam, przewracając oczami.

Tata wczoraj załatwił sprawy w szkole, że nie będzie mnie jakiś czas, a notatki będzie mi wysyłał Christian na skype.
- Babcia wraca za 5 dni. - oznajmiłam.
- Savannah, nie wrócisz tu dopóki nie zrobią czegoś z tym chłopakiem. - odpowiedział ojciec, skupiając całą swoją uwagę na drodze.
- Podobno mają go wysłać do ośrodka, nie sądzę, żeby to długo potrwało.
- Wrócisz jeśli on zniknie.
Przewróciłam oczami i zamilkłam. Po godzinie byliśmy na lotnisku. Przeszliśmy odprawę i w końcu usiedliśmy w wygodnych fotelach samolotu. Właśnie miałam wyłączać telefon, kiedy przyszedł sms.

Od: Bóg seksu :* 
Nie mogłem spać całą noc, Savannah jest mi naprawdę przykro. Wciąż jestem Twoim przyjacielem. 

Ta, wciąż mam go tak zapisanego. Pokręciłam głową i wyłączyłam telefon. Wyciągnęłam mp4 i włączyłam sobie muzykę na słuchawkach. Ja też nie mogłam spać, Justin. Gdyby nie babcia i Christian, nie wracałabym. Naprawdę, mam dość. Dość tego wszystkiego, ciągłych kłamstw, problemów, fałszywych ludzi. Wciąż nie mogę przetrawić Justina. Że ja się wcześniej nie zorientowałam. Chodziło mu tylko, żeby jak najwięcej lasek zaliczyć. Jestem taka naiwna. Zawsze byłam.
- Savannah, już dolecieliśmy. - obudził mnie głos ojca. Leniwie otworzyłam oczy i wstałam z siedzenia.Witaj Atlanto. Wysiedliśmy z samolotu i poszliśmy po nasze bagaże, następnie pojechaliśmy taksówką do domu. Tata otworzył bramę kodem i weszliśmy na naszą posesję. Ten dom jest zdecydowanie za duży dla nich. Powinni mieć taki jak babcia. Weszliśmy do domu i zastaliśmy tam MAMĘ! W kuchni! Gotowała! Kiedy nas zauważyła, porzuciła swoje zajęcie i podeszła do nas z szerokim uśmiechem. Uszczypnij mnie, bo cała ta sytuacja jest tak przesiąknięta sztucznością jak Amanda Lepore.
- Już jesteście! - pisnęła i mocno mnie przytuliła, całując w policzek. Witam w domu wariatów. Czuję, że mama jeszcze dzisiaj opuści ten dom.
Kiedy mnie puściła, mocno objęła tatę i pocałowała go w usta.
- Zrobiłam obiad, chodźcie. - uśmiechnęła się szeroko i wróciła do kuchni.
- Mamo, ale Ty nie umiesz gotować. - skrzywiłam się, wchodząc do kuchni.
- Nauczyłam się. - zachichotała.
- Jennifer. - zaczął ojciec. - pojedziemy do Dr. Travisa. - powiedział spokojnie, jednak wiem, że w ty momencie wcale nie jest spokojny. Mamy stan się pogarsza co jakiś czas. Zaczęło się od wypadku nad jeziorem.
- Jestem zdrowa. - pokręciła głową, śmiejąc się. - Siadajcie, zjemy razem obiad. Dawno nie siedzieliśmy przy wspólnym stole.  .
- Savannah, idź na górę, ja pojadę z Jennifer do lekarza. - westchnął mężczyzna, przecierając twarz dłońmi. - Jennifer, zbieraj się.
- Nigdzie nie jadę. - prychnęła. - zjemy teraz wspólny posiłek.
- Nie, Jennifer, najpierw pojedziemy do lekarza, znowu przestałaś brać leki, - krzyknął ojciec, nie mogąc już dłużej wytrzymać.
- Nie są mi potrzebne! - odkrzyknęła kobieta, rzucając o podłogę talerzem z jedzeniem.
- Mamo, uspokój się. - powiedziałam spokojnie.
- Jestem spokojna!
- Savannah, idź na górę. - powtórzył ojciec, tym razem pchając mnie do wyjścia.
Spojrzałam ostatni raz na matkę i ruszyłam na górę. Nie rozumiem jak oni mogą żyć ze sobą? Przecież w ogóle się nie kochają, poświęcili się pracy, żeby jak najmniej przebywać w swoim towarzystwie.  To jest popieprzone. Czy chodzi tu o pieniądze? Przecież obydwoje mają dobre prace. A może to już przyzwyczajenie? Chociaż, gdyby rodzice się rozstali, myślę, że wiem co by się stało z mamą. W tym domu czuć tylko chłód. Żadnych uczuć. To dobijające. Przez to tak trudno jest mi się zbliżyć do kogokolwiek. Otworzyłam drzwi od pokoju, kiedy telefon zaczął dzwonić. Wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. ,,Bóg seksu :*'' Przewróciłam oczami i rzuciłam telefon na łóżko. Pieprz się. Usiadłam na łóżku i otworzyłam laptopa, logując się po chwili na facebooku.

Christian Bedales
Co słychać, mała?

Ja
Jest źle, z mamą...

Christian Beadles
Co jest grane?

Ja
Nie bierze leków i chyba jej odbiło. ;/ Myślę, że zostanę tu na dłużej, nie chcę teraz zostawiać taty. Och, cholera. Wtedy babcia będzie sama. Jestem taka rozdarta, nie wiem co mam robić.

Christian Beadles
Zostań tam, Twój ojciec na pewno będzie Cię potrzebował, a ja zawsze mogę wpaść do babci ;) 

Ja
Dzięki 

Christian Beadles
Był u mnie Justin

Czytając jego imię, poczułam nieprzyjemny ucisk w brzuchu i dziwne ciepło rozchodzące się po całym ciele.

Christian Beadles
Był kurewsko wściekły. Twierdzi, że jest Twoim przyjacielem naprawdę. Cholera, Sav, jeszcze nigdy nie widziałem go tak wkurzonego. Możliwe, że się pomyliłem co do waszych relacji.

Ja
Nie Christian, nie pomyliłeś. On mnie wykorzystywał. Zrealizował swój plan. Śmiało może się nazwać geniuszem :) 

Po czterech dniach pobytu tutaj, Christian wciąż nie miał wieści na temat Davida, aż zadzwonił do mnie Trey i poinformował, że David został wyrzucony ze szkoły i ma zakaz zbliżania się do mnie na 100 m. Czyli mogę już wracać. Mogłabym! Ale nie wrócę, ponieważ mama została w szpitalu, a z tatą jest też nie za dobrze. Jest strasznie przygnębiony, wieczorami pije, rzadko pijał alkohol. Ta sytuacja z mamą go dobija. Wszystkich dobija. Niepotrzebnie wyszła na jaw zdrada. Ona tylko ponownie wywołała mamy chorobę. Leżałam w łóżku, gotowa już do spania, kiedy ponownie przyszedł sms.

Bóg seksu :* 
Sav, uwierz, że wcale nie chciałem Cię wykorzystać. Przepraszam. 

Przewróciłam oczami i włożyłam telefon pod poduszkę, może w końcu normalnie się wyśpię. Nie męczą mnie już koszmary, męczy mnie teraz Justin. Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie wszystko, nawet głupie jednorożce, żeby tylko o nim nie myśleć.
Obudził mnie telefon, otworzyłam oczy, a w pokoju wciąż było ciemno. Która godzina? Wzięłam telefon do ręki i niewiele myśląc odebrałam połączenie.
- Savannah! Wróć do jebanej Kanady, albo sam po Ciebie przyjadę! - usłyszałam Justina. Kurwa. - Odkąd wyjechałaś, nie mogę spać, jeść, nie mogę się skupić. Jest mi kurewsko przykro, że Cię zraniłem, ale przepraszam! Nie chciałem tego, nie chciałem też, żebyś poczuła się wykorzystana. Kurwa, Savannah, zależy mi na Tobie do jasnej cholery. - wykrzyczał do słuchawki.

Chcecie tak szybko rozdziały? To komentujcie. 

61 komentarzy:

  1. OMG,jaki swietny rozdzial!
    justin na prawde sobie nagrabil,ale mam nadzieje ze bedzie miedzy nimi wszystko dobrze! xo

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę, że Justin jej powie że coś do niej czuje :(
    kurde ludzie, może tak z łaski swojej doceńcie, że autorka poświęca swój czas żeby pisać! każde słowo od czytelnika motywuje do dalszego i szybszego pisania! zacznijcie komentować..

    OdpowiedzUsuń
  3. cuuudownyy <3Jus tak slodko pokazuje ze mu na niej zalezy awhhh , oby wrocila i byli razem ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama nw co mam myslec, z jednej strony mam ochote kopnac w twarz Justina, a z drugiej to jak sie stara jest urocze. Chciałabym żeby byli razem, ale Justin musi się nauczyć, że nie zawsze ma w życiu łatwo. Niech cierpi tak jak Sav cierpiała. Tylko przez jakiś czas, ale niech się nauczy. Taki rodzaj karmy
    Rozdział swietny i nie wiem co ma na Cb w ostatnim czasie tak wplyw, ale rozdziały są częsciej i są o dużo lepsze. :)/ Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuu Justyn się stara, jakie to słodkie, a poczucie winy zżera go od środka. Szkoda mi tylko Sav, ona cierpi. Tyle wycierpiała i nadal cierpi. SZkoda mi jej. Rozdział niesamowity. Kocham twoje opowiadania i z niecierpliwością oczekuje kolejnego rozdziału. Życzę weny no i komentarzy :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to opowiadanie! Uwielbiam twój styl pisania i twoje pomysły. Mam nadzieję, że wybaczy w końcu Justinowi i bedzie wszystko dobrze. Pozrawian i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuuuuuus.. on ją chyba kocha! A ona go! Mam nadzieję, że będzie dużo komentarzy c:

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Zresztą jak każdy :* Justin kocha Sav!!!! Jejejej :) Ona musi mu wybaczyć... Jeśli naprawdę coś do niego czuje to zrobi to... Hehe przeżywam to jak prawdziwe życie, ale no cóż tak już mam z filmami, książkami i takimi opowiadaniami. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały ;) @annie_pilch

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem czemu Ale czasem naprawdę lubię agresywnego Justina* .* świetny rozdział, dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahah może to dziwne, ale jak tak wykrzyczał to ostatnie zdanie, to aż zachciało mi się płakać. Szkoda, że nie wykrzyczał jej, że ją kocha, ale to byłoby tandetne, a po 2 przez telefon... Ogólnie jak powie jej, że ją kocha, to już nie będzie wszystko takie fajne. Teraz trzyma w napięciu, a jak będą razem? To jedynie co będzie trzymać w napięciu to to, że jest chujem i może ją zdradzić.
    Ale to twoje opowiadanie (zajebiste opowiadanie) i nie będę w nie ingerować :)
    Możesz dać też mobilną wersję strony? Bo na telefonie trochę niewygodnie :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdzial po prostu GENIALNY!!! Swietnie piszesz... kocham te ff *.* Dawaj szybko nastepny. Juz nie moge sie doczekac @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  12. O moj boze to jest po prostu boskie. Uwielbiam Christiana ale w tej chwili mam ochote skopac mu dupe za to co jej powiedzial i teraz co Bieber sie wkurzyl uuuu juz nie moge sie doczekac nn ;) xd

    OdpowiedzUsuń
  13. ale się dzieje! <3 dawaj jak najszybciej następny!

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny:3 Justin bardzo walczy o jej powrót. czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny mam nadzieje że między Sav a Jusem dojdzie do czego <3 kocham cudnie piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  16. wow wow ale sie dzieje ! Ciekawe co zrobi Sav :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo dużo się działo w tym rozdziale :) Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Nooo niech wróci <3

    OdpowiedzUsuń
  19. O fajny rozdzial mam nadzieje ze wszystkk sie ulozy. Jestess swietna!♡

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeeeej jak szybko dodałaś. Oczywiście, że chce żeby były w takim tempie. Savannah powinna moim zdaniem mu przebaczyć. Tyle razy ją przeprasza. Powinna dać mu chociaż jedną szansę. Oby niedługo już wróciła do babci. Mam nadzieje, że jej mamie się polepszy. Życzę weny i czekam na następny. kocham cię xx

    OdpowiedzUsuń
  21. Jezu Justinowi na prawde zalezy ❤ szkoda mi Sav, jest w beznadziejnej sytuacji :c rodzial jest swietny, jestes genialna ❤ czekam na nn💋

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny rozdział ale ta końcówka ❤️ NAJLEPSZA. Życzę weny bo juz nie mogę się doczekać następnego ��

    OdpowiedzUsuń
  23. o matko kocham! <3 Justin askjjshajshaj :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie jestem w stanie opisać co myślę ... Po prostu cudowne *-* Podziwiam Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Tak ! Ja bardzo chce następny rozdział ! <3 Nie mogę tak długo czekać :( Tr rozdział jest niesamowity ! Proszę dodaj już następny /@Belieberka_14

    OdpowiedzUsuń
  26. super rozdział bardzo mi się podoba. To opowiadanie zaczyna robić się coraz ciekawsze. W rozdziałach brakuje mi tylko jednej rzeczy a mianowicie kawałek rozdziału pisany z perspektywy Justina. Ciągle jest Sav, Sav i Sav. Znamy tylko jej emocje a co z Justinem ? Poza tym rozdział genialny zresztą jak zawsze. :)) Życzę weny :)))

    OdpowiedzUsuń
  27. O tak chcemy tak szbko rozdzily!! jestes niesamowita Dziekuje! a co do rozdzialu , mam nadzieje ze Sav wroci do Justina i pogodzi sie z Chloe. Dobrze ze ten Dvid ma zakaz zblizania sie do Sav. Czuje ze Justin sie zmieni dla niej <33 Super rozdzial!

    OdpowiedzUsuń
  28. Rzdział świetny <3 Chcemy tak szybko rozdziały i będziemy komentować :)

    OdpowiedzUsuń
  29. zajebisty rozdział oczywiście ze chce więcej :* juz sie nie moge doczekać uuuuuuu :*

    OdpowiedzUsuń
  30. zajebisty rozdział <3 szkoda mi jej rodziców. Zresztą Sav też dużo przeszła i ciągle los daje jej popalić mam nadzieję, że wróci do Kanady.

    OdpowiedzUsuń
  31. OMG *.* Świetny <3 Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  32. Jejku cudowny!Już nie mogę się doczekać kiedy będzie następny...Justin się w niej zakochał czuję to a tak na to czekałam haha :D Cudowny i oczywiście czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  33. jejku czemu ty nam to robisz i przerywasz w takich momentach? tcjgdbxj cudowny rozdział, cudowne całe opowiadanie, co ja gadam ty jesteś cudowna jchbxv zabijasz świetnością tego :o

    OdpowiedzUsuń
  34. Świetnyyyy! :D

    OdpowiedzUsuń
  35. czadowy rozdział, czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Super *,* Justin musi naprawić to, co zepsuł. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Jeny, szkoda mi Justina, bo widać, że zależy mu na Sav. A to co powiedział, kiedy zadzwonił, omójboże, oni są cudowni! Jestem mega ciekawa co teraz zrobi Sav, po tym co Justin jej wyznał. Kocham Cię, dziękuję że dla nas piszesz! x Już się nie mogę doczekać kolejnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Jejciu..! To było kochanie, że Justin się o nią tak troszczy...
    Pod koniec miałam łzy w oczach.. ♥

    OdpowiedzUsuń
  39. TAK !!! CHCEMY !! kocham cie kobieto !!
    ta końcówka i telefon Justina O.O no po prostu wymiękam tez tak chce ahahahha :D
    nie wiem co jest grane ale nie mam straszne problemy z dodawaniem komentarzy na telefonie i musze na komputer wchodzić :\

    OdpowiedzUsuń
  40. Uwielbiam styl twojego pisania! Dowodem na to jest fakt, że nawet jak mam zły dzień i wszystko się pieprzy, a zobaczę, że jest nowy rozdział, automatycznie poprawia mi się humor. Dzięki za to ;)
    Rozdział genialny jak dla mnie, niczego bym nie zmieniała.

    OdpowiedzUsuń
  41. vbjshbfcsbfcasfh rozdział mega szczególnie końcówka. Powiedział jej, że mu na niej zależy. Brakuje mi tylko tego wszystkiego z perspektywy Justina. :)) Kocham twoje opowiadanie i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  42. kocham tan rozdział, najbardziej podoba mi sie jak Justin stara sie o Sav, dobrze,że jest silna i nie ulega, nienawidzę takich osób
    świetny rozdział, piszesz coraz lepiej, z rozdziału na rozdział
    @nobodysperfect12

    OdpowiedzUsuń
  43. caly rozdzial mi sie nie podobal.. dopoki nie przeczytalam koncowki
    teraz ansgjkabgjabghabgagjabgsjk

    >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  44. Zajebisty ! ahh byle tak dalej ! cudo !

    OdpowiedzUsuń
  45. Booooskiiii <3 Oby Justin przyjechał po Sav ;DD <3 Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  46. Niech ona tam wróci, albo jeszcze lepiej niech Justin po nią przyjedzie/przyleci xd

    OdpowiedzUsuń
  47. Jeju to opowiadanie jest boskie czekam na dalszą część ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Jaki cudowny <3 Jeej <3

    OdpowiedzUsuń
  49. Nie rozumiem Justina.. Niech sie ogarnie bo to serio glupie.
    @bizzlesbaby

    OdpowiedzUsuń
  50. Justin sie tak stara ��naprawde mu zalezy ;-) kooocham ich:-*

    OdpowiedzUsuń
  51. Cuuuudowny! Kocham ich! :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Cudo, czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  53. To jest grzech skonczyc w takim momencie xd

    OdpowiedzUsuń
  54. Uwielbiam!!!błagam pisz szybko nowy rozdział bo nie mogę się doczekać co dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  55. płakam sobie :( kocham kocham kocham !!

    OdpowiedzUsuń
  56. zaczęłam czytać twojego bloga dwa dni temu. Zakochałam się w nim. Piszesz świetnie *.* Myślałaś może nad pisaniem książki? Z chęcią bym ją kupiła i przeczytała. Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  57. Pisz..pisz !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń