- Co Ci powiedział? - spytała zmartwiona, siadając na huśtawce.
- Że byłam tylko jego laską od pieprzenia. - wyszeptałam, łamiącym się głosem i uśmiechnęłam lekko.
- Dupek. - zaśmiała się gorzko.
- Już rozumiem dlaczego mnie tak nienawidziłaś. - westchnęłam, opierając się plecami o drewniane oparcie huśtawki. - Wepchałam się między Ciebie, a Justina.
- I tak by mnie rzucił. - westchnęła. - I ja go zdradzałam i on mnie. - wzruszyła ramionami. - To było popieprzone.
- Savannah? - Ashton pojawił się przy nas wraz z jakimś chłopakiem. - Vi? - zmarszczył brwi. - Co się dzieje?
- Nic. - uśmiechnęłam się do chłopaka. Był jakiś inny. Nie śmiał się głupkowato, ani tak nie zachowywał. Był taki...normalny. - Wyszłam się przewietrzyć. - wzruszyłam ramionami.
- Calvin, idź na imprezę, zaraz przyjdę. - powiedział Ash do kolegi, po czym zajął miejsce obok mnie. - Co się stało, że wy dwie..- pokazał na nas palem i w tym momencie zadzwonił mój telefon.
- Tak? - odchrząknęłam.
- Jestem w pobliżu, potrzebujesz podwózki do domu? - spytał Trey.
Obróciłam się i spojrzałam na dom, a w wejściu stał Justin. Gdy tylko mnie zauważył, od razu ruszył w moim kierunku.
- Dzwonisz w idealnym momencie. - zaśmiałam się, a łzy na nowo zaczęły płynąć po moich policzkach.
- Savannah, co się dzieje? - spytał Ashton, obejmując mnie ramieniem.
- Trey, przyjedź szybko. - zaszlochałam, wtulając się w Ashtona.
- Co się dzieje? - spytał przez telefon.
- Przyjedź proszę. - pociągnęłam nosem i się rozłączyłam.
- Savannah, możemy porozmawiać? - krzyknął wściekle Justin. - Nie to miałem na myśli.
- Proszę, zabierz go ode mnie. - szepnęłam do chłopaka.
- Justin, to nie jest dobry moment. - odezwał się Ashton.
- Chcę z nią tylko porozmawiać. - warknął, łapiąc za moje ramie, jednak Ashton strzepnął jego rękę.
- Nie Justin.
- Justin, daj jej spokój.- odezwała się Vi.
- Teraz dziewczyny Cię interesują? - zaśmiał się. - Zawsze byłaś taka głodna mojego kutasa.
- Jesteś po prostu nudny Justin. - prychnęła brunetka. - To będzie nieźle kompromitujące, co? Była dziewczyna została lesbijką. - zaśmiała się.
- Pieprz się, nigdy nie byłaś moją dziewczyną. - splunął. - Sav..
- Odejdź Justin. - powiedziałam, ocierając łzy i odsunęłam się kawałek od Ashtona.
- Co się dzieje? - krzyknął Christian, idąc w naszą stronę z Chloe.
Naszą uwagę jednak odwrócił pisk opon, czyli samochód zatrzymujący się tuż przy nas. Z auta wysiadł Trey i od razu do mnie podszedł.
- No tak, jeszcze jego tu brakowało. - zaśmiał się Justin.
- Co się stało? - spytał chłopak, podchodząc do mnie i natychmiast mnie przytulając.
- Więc dwa fronty, co Sav? - zakpił szatyn. O co mu dzisiaj chodzi? Co z nim nie tak? - Najpierw Vi? Teraz Trey? - parsknął.
- Zamknij się. - syknął, głaszcząc mnie po plecach. - Albo nie ręczę za siebie.
- Powie ktoś w końcu co tu się stało? - krzyknął Christian poirytowany całą sytuacją.
- Tylko się pokłóciliśmy. - wytłumaczył Bieber.
- Wiesz co? - Odeszłam od Treya. - Jesteś pieprzonym idiotą, Justin! Idiotą i samolubnym skurwysynem. Nie masz uczuć. - krzyknęłam, zalewając się łzami.
- Sav, zabiorę Cię do domu. - szepnął Trey, łapiąc mnie delikatnie za rękę.
- Nie, najpierw skończę - odwróciłam się na chwile do niego i znowu spojrzałam na Justina.
- Przez chwilę zaczęłam myśleć, że wcale nie jesteś taki jakim Cię opisują. Pusty chłopak, który szuka tylko dziewczyny do pieprzenia. Nie to jest najważniejsze, Justin! Nie mogę już na Ciebie patrzeć. Najpierw się mną interesujesz, mącisz mi w głowie, zaczynam wierzyć, że możesz mnie lubić, po czym okazuje się, że przez ten cały czas miałeś mnie za nic! - wrzasnęłam, jeszcze mocniej płacząc. Świadomość, że jestem dla niego nikim, naprawdę boli.
- Wcale tak nie jest. - szatyn pokręcił głową.
- Owszem, jest! Kilka minut temu sam to powiedziałeś! Upadłam dla Ciebie tak nisko. - szepnęłam, ścierając łzy z policzków. - Próbowałam być dziewczyną, jakiej pragnąłeś. - pociągnęłam nosem.
- Savannah, jedź z Treyem. - powiedziała spokojnie Chloe, podchodząc do mnie.
- Chodź Sav. - Vi objęła mnie w pasie i zaczęła powoli odciągać.
- Zakochałam się w Tobie! - wyrzuciłam w końcu z siebie.
Wydaje mi się, że to trafiło w Justina. Był zdecydowanie zaszokowany.
- Ale teraz Cię nienawidzę. Nie chcę Cię widzieć, ani słyszeć. Nie będę już Twoją przyjaciółką od pieprzenia.
- Sav, wystarczy. - powiedział stanowczo Trey. - On nie jest tego wart. - wraz z Vi, zaprowadził mnie do samochodu.
- Savannah! Zaczekaj. - Justin miał zamiar iść w stronę auta, jednak Christian go powstrzymał.
- Zabiorę ją do siebie. - powiedział Trey do Ashton, który stał przy aucie. - Ten idiota może chcieć próbować jeszcze zrobić coś głupiego, miejcie go na oku.
- Jasne, uważajcie na siebie. - skinął chłopak. - Trzymaj się Sasha. - puścił mi oczko i odszedł od auta.
- Mogę spać u siebie. - mruknęłam, patrząc na swoje palce, będąc zażenowana zaistniałą sytuacją. Właśnie przyznałam się przed wszystkimi, że sypiałam z Justinem.
- Myślę, że Justin nie odpuści. - opowiedział Trey, klepiąc mnie po kolanie.
- Nie chcę sprawiać kłopotu.
- Savannah, to żaden kłopot. - zaśmiał się. - Vi, też zostajesz? - spytał, patrząc na nią w lusterku.
- W porządku, możesz mnie zawieźć do domu. Jedna dziewczyna Ci starczy. - zaśmiała się.
- Myślę, że Sav będzie czuła się raźniej.
- Tak. - pokiwałam głową. - zostań.
- Okej. - uśmiechnęła się lekko.
W końcu znaleźliśmy się pod domem Treya. Wszyscy wysiedliśmy i udaliśmy się do domu.
- Twoja mama nie będzie zła, że śpią u Ciebie koleżanki? - zagryzłam wargę, idąc obok chłopaka.
- Spokojnie, zna was. - zaśmiał się, otwierając nam drzwi.
Obie zdjęłyśmy szpilki i po cichu poszłyśmy na górę do pokoju Treya.
- Macie pokój dla siebie, ja będę naprzeciwko. - oznajmił, stojąc w drzwiach.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego. - za wszystko. - westchnęłam, wtulając się w niego.
- Nie ma za co. - pokręcił głową, śmiejąc się. - dobranoc. - powiedział, wychodząc.
Obie rzuciłyśmy się na łóżko, ciężko wzdychając i nagle mój telefon zawiadomił o przyjściu sms. Odblokowałam ekran i otworzyłam wiadomość
od ''Bóg seksu ;*''
Przepraszam, naprawdę.
- Justin? - prychnęła Vi.
- Tak. - mruknęłam, odkładając telefon. - Napisał, że przeprasza.
- Dopiero jak mu powiedziałaś, że go kochasz..- zaśmiała się, kręcąc głową. - Justin to nieczuły dupek. Wszyscy to wiedzą. Rozumiem, że kiedyś został zraniony. Nie tylko on. Nie oznacza to, że musi tak wykorzystywać innych.
- Ktoś Cię skrzywdził? - spytałam, przybliżając się do niej.
- Tak. - pokiwała głową, patrząc w sufit.
- Opowiedz mi o tym.- szepnęłam. - Chcę Cię poznać, prawdziwą Victorię.
- To chyba za wcześnie na takie zwierzenia. - zaśmiała się, wciąż na mnie nie patrząc.
- Czego się boisz? Nikomu nie powiem, nie jestem taka.
- Zauważyłam. - westchnęła. - Jesteś inna. - w końcu na mnie spojrzała. - Ludzie Cię lubią. - uśmiechnęła się. - Justin też.
- Justin mnie lubił, bo z nim spałam. - skrzywiłam się.
- Nie, lubił Cię jako dziewczynę. Zawsze starał się być blisko Ciebie. Oczywiście, najpierw chodzi o sex. - prychnęła. - Ale później traktował Cię jak Chloe.
- Czyli jak? - zmarszczyłam brwi.
- Z szacunkiem. - powiedziała, załamującym się głosem. - To mnie tak denerwowało. Mnie nigdy tak nie traktował.
- och. - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. Następnie podniosłam się i mocno wtuliłam w dziewczynę.
- Facet mojej matki zgwałcił mnie jak miałam 12 lat. - zaszlochała. O mój kurwa Boże.
- Tak mi przykro. - łzy zaczęły spływać po moich policzkach i gubiły się w sukience dziewczyny. - Naprawdę. - szepnęłam.
- Dlatego taka jestem.. - westchnęła. - inna. - zaśmiała się. - Wiem co o mnie mówią, że jestem zdzirą, że nie mam uczuć. - zaczęła wymieniać. - Oni nie wiedzą co przeszłam. Może i nie potrafiłam być tylko z Justinem, ale kochałam go. On tego nie odwzajemniał, próbowałam jakoś zwrócić na siebie jego uwagę. - szepnęła.
- Już dobrze. - powiedziałam, podnosząc się delikatnie.
- A Ty? Jaki masz sekret? - uniosła brwi, ścierając z policzków łzy. - Nie bez powodu jesteś taka delikatna.
Opadłam na plecy obok dziewczyny i spojrzałam w sufit. Więc teraz moja kolej? Czy Vi jest godna tego, by powierzyć jej mój ciężar? Może o gwałcie zmyśliła, żeby mnie później ośmieszyć.
- Pozwoliłam by moja siostra się utopiła. - szepnęłam.
- To dlatego boisz się wody. - powiedziała bardziej do siebie niż do mnie.
- Tak. - kiwnęłam głową.
- Jak to było?
- Miałyśmy niecałe 9 lat. - westchnęłam. Moje serce zaczęło krwawić na nowo, jakby wypadek dopiero co się zdarzył. - Poszłyśmy się kąpać do jeziorka przy naszym domu. Mama nas pilnowała, ale na chwilę poszła do domu. - Ann zaczęła się topić. Wyszłam z wody i próbowałam podać jej rękę. W końcu Anastasia nie wypłynęła, pobiegłam po mamę, ale było już za późno. - powiedziałam, pociągając nosem. - utopiła się.
- Wiesz, że to nie była Twoja wina?
- Była. - zawyłam.
- Nie była. Nie Ty ją tam wepchnęłaś, nie Ty ją trzymałaś. Byłaś mała i głupiutka, nie wiedziałaś jak się zachować. To nie była Twoja wina. - Dziewczyn lekko się uniosła i mnie przytuliła. - Jest okej.
Pokiwałam głową, wciąż płacząc. Mam nadzieję, że nie będę żałowała tego sekretu.
Nasze pocieszanie się przerwał mój telefon.
Od: Bóg seksu ;*
Przepraszam, musimy porozmawiać. Powiedz gdzie mam przyjść.
Przewróciłam oczami wyłączyłam telefon.
- Justin? - spytała, kładąc się obok.
- Tak. - skrzywiłam się. - Nieważne.
- Nie wiem jak Ty, ale jak dla mnie to wrażeń było na dzisiaj zdecydowanie za dużo. - westchnęła, kładąc się na boku. - Dobranoc.
- Dobranoc. - uśmiechnęłam się lekko, zamykając oczy.
Wczoraj cały dzień spędziłam z Vi i Treyem. Wydaje mi się, że coś ich łączy, ale dokładnie co to jeszcze nie wiem. Trey zdecydowanie onieśmiela Victorię. Dzięki temu, że byłam z nimi, nie spotkałam Justina, co nie oznacza, że nie próbował się ze mną skontaktować. Mam mnóstwo nieodebranych połączeń od niego. Kiedy przyszłam wieczorem do domu, starałam się jak najszybciej pogasić światła i iść spać. Rano przyjechała po mnie Vi.
- Hej. - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- Hejka. - pisnęła, strzelając gumą balonową i ruszyła.
- Rozmawiałaś z Justinem? - zagadnęła.
- Nie. - pokręciłam głową. - I nie mam ochoty.
- W porządku. - pokiwała głową.
W końcu znalazłyśmy się pod szkołą. Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do szkoły. Rozglądałam się po podwórku w poszukiwaniu Chloe, czy Christiana, kiedy zauważyłam Justina czekającego przy wejściu. Stoi tam od samego rana?
- O Boże, Justin tam jest. - wydyszałam.
- Spokojnie. - uśmiechnęła się szelmowsko. - Złap mnie za rękę.
- Co? - spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Złap mnie za rękę.
Zmarszczyłam brwi i zrobiłam co mi kazała.
- Siemka dziewczyny. - przywitał się chłopak, z którym nigdy nawet nie zamieniałam zdania.
- Spójrz tylko na jego minę. - zachichotała Vi.
Spojrzałam na Justina, który był wyraźnie wściekły, jednak nie odszedł i dalej masakrował nas wzrokiem.
- Możemy porozmawiać? - spytał, kiedy wchodziłam już na schodki.
- Wybacz, ale Savannah jest zajęta. - odpowiedziała za mnie Victoria.
- Vi. - wycedził przez zaciśnięte zęby. - Nie wtrącaj się.
- Widzisz Justin. Potraktowałeś nas dokładnie tak samo. - powiedziała, zbliżając się do niego, jednak nie puściła mojej ręki. - Teraz czas, być ktoś zrobił to samo z Tobą. - uśmiechnęła się.
- Savannah. Nie chciałem, jesteś inna. przepraszam.
Spuściłam wzrok i patrzyłam na swoje buty, starając się go w jakiś sposób uniknąć.
- Sav, proszę, pięć minut. - szepnął, dotykając mojego ramienia, na co się wzdrygnęłam.
- Będę zazdrosna. - zaśpiewała dziewczyna i pociągnęła mnie do środka.
- Co my robimy? - zmarszczyłam brwi, ścierając łzy, które wezbrały mi się w kącikach oczu.
- Właśnie zostałyśmy parą. - uśmiechnęła się.
Och, czy ja właśnie zostałam lesbijką?
- Myślę, że Justin nie odpuści. - opowiedział Trey, klepiąc mnie po kolanie.
- Nie chcę sprawiać kłopotu.
- Savannah, to żaden kłopot. - zaśmiał się. - Vi, też zostajesz? - spytał, patrząc na nią w lusterku.
- W porządku, możesz mnie zawieźć do domu. Jedna dziewczyna Ci starczy. - zaśmiała się.
- Myślę, że Sav będzie czuła się raźniej.
- Tak. - pokiwałam głową. - zostań.
- Okej. - uśmiechnęła się lekko.
W końcu znaleźliśmy się pod domem Treya. Wszyscy wysiedliśmy i udaliśmy się do domu.
- Twoja mama nie będzie zła, że śpią u Ciebie koleżanki? - zagryzłam wargę, idąc obok chłopaka.
- Spokojnie, zna was. - zaśmiał się, otwierając nam drzwi.
Obie zdjęłyśmy szpilki i po cichu poszłyśmy na górę do pokoju Treya.
- Macie pokój dla siebie, ja będę naprzeciwko. - oznajmił, stojąc w drzwiach.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego. - za wszystko. - westchnęłam, wtulając się w niego.
- Nie ma za co. - pokręcił głową, śmiejąc się. - dobranoc. - powiedział, wychodząc.
Obie rzuciłyśmy się na łóżko, ciężko wzdychając i nagle mój telefon zawiadomił o przyjściu sms. Odblokowałam ekran i otworzyłam wiadomość
od ''Bóg seksu ;*''
Przepraszam, naprawdę.
- Justin? - prychnęła Vi.
- Tak. - mruknęłam, odkładając telefon. - Napisał, że przeprasza.
- Dopiero jak mu powiedziałaś, że go kochasz..- zaśmiała się, kręcąc głową. - Justin to nieczuły dupek. Wszyscy to wiedzą. Rozumiem, że kiedyś został zraniony. Nie tylko on. Nie oznacza to, że musi tak wykorzystywać innych.
- Ktoś Cię skrzywdził? - spytałam, przybliżając się do niej.
- Tak. - pokiwała głową, patrząc w sufit.
- Opowiedz mi o tym.- szepnęłam. - Chcę Cię poznać, prawdziwą Victorię.
- To chyba za wcześnie na takie zwierzenia. - zaśmiała się, wciąż na mnie nie patrząc.
- Czego się boisz? Nikomu nie powiem, nie jestem taka.
- Zauważyłam. - westchnęła. - Jesteś inna. - w końcu na mnie spojrzała. - Ludzie Cię lubią. - uśmiechnęła się. - Justin też.
- Justin mnie lubił, bo z nim spałam. - skrzywiłam się.
- Nie, lubił Cię jako dziewczynę. Zawsze starał się być blisko Ciebie. Oczywiście, najpierw chodzi o sex. - prychnęła. - Ale później traktował Cię jak Chloe.
- Czyli jak? - zmarszczyłam brwi.
- Z szacunkiem. - powiedziała, załamującym się głosem. - To mnie tak denerwowało. Mnie nigdy tak nie traktował.
- och. - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. Następnie podniosłam się i mocno wtuliłam w dziewczynę.
- Facet mojej matki zgwałcił mnie jak miałam 12 lat. - zaszlochała. O mój kurwa Boże.
- Tak mi przykro. - łzy zaczęły spływać po moich policzkach i gubiły się w sukience dziewczyny. - Naprawdę. - szepnęłam.
- Dlatego taka jestem.. - westchnęła. - inna. - zaśmiała się. - Wiem co o mnie mówią, że jestem zdzirą, że nie mam uczuć. - zaczęła wymieniać. - Oni nie wiedzą co przeszłam. Może i nie potrafiłam być tylko z Justinem, ale kochałam go. On tego nie odwzajemniał, próbowałam jakoś zwrócić na siebie jego uwagę. - szepnęła.
- Już dobrze. - powiedziałam, podnosząc się delikatnie.
- A Ty? Jaki masz sekret? - uniosła brwi, ścierając z policzków łzy. - Nie bez powodu jesteś taka delikatna.
Opadłam na plecy obok dziewczyny i spojrzałam w sufit. Więc teraz moja kolej? Czy Vi jest godna tego, by powierzyć jej mój ciężar? Może o gwałcie zmyśliła, żeby mnie później ośmieszyć.
- Pozwoliłam by moja siostra się utopiła. - szepnęłam.
- To dlatego boisz się wody. - powiedziała bardziej do siebie niż do mnie.
- Tak. - kiwnęłam głową.
- Jak to było?
- Miałyśmy niecałe 9 lat. - westchnęłam. Moje serce zaczęło krwawić na nowo, jakby wypadek dopiero co się zdarzył. - Poszłyśmy się kąpać do jeziorka przy naszym domu. Mama nas pilnowała, ale na chwilę poszła do domu. - Ann zaczęła się topić. Wyszłam z wody i próbowałam podać jej rękę. W końcu Anastasia nie wypłynęła, pobiegłam po mamę, ale było już za późno. - powiedziałam, pociągając nosem. - utopiła się.
- Wiesz, że to nie była Twoja wina?
- Była. - zawyłam.
- Nie była. Nie Ty ją tam wepchnęłaś, nie Ty ją trzymałaś. Byłaś mała i głupiutka, nie wiedziałaś jak się zachować. To nie była Twoja wina. - Dziewczyn lekko się uniosła i mnie przytuliła. - Jest okej.
Pokiwałam głową, wciąż płacząc. Mam nadzieję, że nie będę żałowała tego sekretu.
Nasze pocieszanie się przerwał mój telefon.
Od: Bóg seksu ;*
Przepraszam, musimy porozmawiać. Powiedz gdzie mam przyjść.
Przewróciłam oczami wyłączyłam telefon.
- Justin? - spytała, kładąc się obok.
- Tak. - skrzywiłam się. - Nieważne.
- Nie wiem jak Ty, ale jak dla mnie to wrażeń było na dzisiaj zdecydowanie za dużo. - westchnęła, kładąc się na boku. - Dobranoc.
- Dobranoc. - uśmiechnęłam się lekko, zamykając oczy.
Wczoraj cały dzień spędziłam z Vi i Treyem. Wydaje mi się, że coś ich łączy, ale dokładnie co to jeszcze nie wiem. Trey zdecydowanie onieśmiela Victorię. Dzięki temu, że byłam z nimi, nie spotkałam Justina, co nie oznacza, że nie próbował się ze mną skontaktować. Mam mnóstwo nieodebranych połączeń od niego. Kiedy przyszłam wieczorem do domu, starałam się jak najszybciej pogasić światła i iść spać. Rano przyjechała po mnie Vi.
- Hej. - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- Hejka. - pisnęła, strzelając gumą balonową i ruszyła.
- Rozmawiałaś z Justinem? - zagadnęła.
- Nie. - pokręciłam głową. - I nie mam ochoty.
- W porządku. - pokiwała głową.
W końcu znalazłyśmy się pod szkołą. Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do szkoły. Rozglądałam się po podwórku w poszukiwaniu Chloe, czy Christiana, kiedy zauważyłam Justina czekającego przy wejściu. Stoi tam od samego rana?
- O Boże, Justin tam jest. - wydyszałam.
- Spokojnie. - uśmiechnęła się szelmowsko. - Złap mnie za rękę.
- Co? - spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Złap mnie za rękę.
Zmarszczyłam brwi i zrobiłam co mi kazała.
- Siemka dziewczyny. - przywitał się chłopak, z którym nigdy nawet nie zamieniałam zdania.
- Spójrz tylko na jego minę. - zachichotała Vi.
Spojrzałam na Justina, który był wyraźnie wściekły, jednak nie odszedł i dalej masakrował nas wzrokiem.
- Możemy porozmawiać? - spytał, kiedy wchodziłam już na schodki.
- Wybacz, ale Savannah jest zajęta. - odpowiedziała za mnie Victoria.
- Vi. - wycedził przez zaciśnięte zęby. - Nie wtrącaj się.
- Widzisz Justin. Potraktowałeś nas dokładnie tak samo. - powiedziała, zbliżając się do niego, jednak nie puściła mojej ręki. - Teraz czas, być ktoś zrobił to samo z Tobą. - uśmiechnęła się.
- Savannah. Nie chciałem, jesteś inna. przepraszam.
Spuściłam wzrok i patrzyłam na swoje buty, starając się go w jakiś sposób uniknąć.
- Sav, proszę, pięć minut. - szepnął, dotykając mojego ramienia, na co się wzdrygnęłam.
- Będę zazdrosna. - zaśpiewała dziewczyna i pociągnęła mnie do środka.
- Co my robimy? - zmarszczyłam brwi, ścierając łzy, które wezbrały mi się w kącikach oczu.
- Właśnie zostałyśmy parą. - uśmiechnęła się.
Och, czy ja właśnie zostałam lesbijką?
hahaahahah o kurwa hhaahah dobre !
OdpowiedzUsuńo boże, o boże, o boże...niech oni już będa razem.. rozdział genialny i Sav w końcu powiedziała Jusowi, że sie w nim zakochała...kocham buziaki i wesołych świąt
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Nie wiem co napisać, zatkało mnie. Każdy najmniejszy skrawek tego rozdziału powalał swoją niesamowitością. Biedny Justinek, niech cierpi, jak jeszcze nigdy dotychczas. Czekam na next i weny życzę.
OdpowiedzUsuńno tak, Justin ogarnął się dopiero jak Sav wykrzyczała, że go kocha. typowe. normalnie tak podobną sytuację miałam, że wspomnienia wróciły :(
OdpowiedzUsuńNooo <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że trochę pomęczą Justina haha :D
+Kocham to :)
BOSKI :)
OdpowiedzUsuńBrak mi słów. Jestem w takim szoku ( pozytywnym ). Oby Vi i Sasha pomęczyły ;* niech ma nauczkę ;) Proszę dodaj jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł Ci genialnie!!! Dobrze tak Justinowi, bo zachował się serio jak dupek. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny. WOW!!! @Alex41789
OdpowiedzUsuńJestem w szoku, że aż nie wiem co powiedzieć. Rozdział genialny i zaskakujący. Mam nadzieję, że dziewczyny odegrają się na Justinie, a on zrozumie, że źle postąpił. Nie mogę się doczekać nn <3 *,*
OdpowiedzUsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńgłupie to z udawaniem lesbijek ..
OdpowiedzUsuńSuper haha, moze byc ciekawie :) nie moge sie doczekac co bedzie dalej, Justin to dupek dobrze mu tak teraz😂
OdpowiedzUsuńO mój boże, to nie skończy się dobrze...
OdpowiedzUsuńO nie... I co teraz ? Ughtt chce kolejny rozdział xD
OdpowiedzUsuńO nie hahaahaahaha
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cie.Wiecej akcji z Sav i Vi ��❤
O KURWA+ nie jestem w stanie napisac czegoś innego xd
OdpowiedzUsuńKurwa omg *o* hahaha nie wiem co napisać serioo !!!
OdpowiedzUsuńO KURDE
OdpowiedzUsuńPodoba mi się *.*
OdpowiedzUsuńO ja cie pierdole że co?? Vi pomaga Sav??? Niewiarygodne...ale co za plan ma Vi?? I o masakra musze wiedzieć co będzie dalej. Justin zachował się jak dupek ale mam nadzieje że Sav da mu szansę by porozmawiali... I mam nadzieje że nie wyjedzie. Czekam na następny ;* @annie_pilch
OdpowiedzUsuńHaaha ooo zaczelo sie dziać :D huhu
OdpowiedzUsuńCoo? Ja myślałam że w tamtym rozdziale to taka jednorazowa akcja a teraz... WOW! I Vi pomaga Sav? Są jakby 'przyjaciółkami'? Co się dzieje? Justin zachował się jak kompletny dupek. Dostanie teraz za swoje, ale mam nadzieje że i tak Savanna da mu szansę na wytłumaczenie się.. Ten rozdział jest świetny! Chyba nawet ulubiony jak do tej pory, tyle się dzieje... Proszę dodaj szybko rozdział bo chcę już wiedzieć co będzie dalej! ❤ Kocham cię za to że piszesz @sweetheartjus
OdpowiedzUsuńhaha zaczęło się dziać czekam nn
OdpowiedzUsuńkońcówka najlepsza ! :D
OdpowiedzUsuńo
OdpowiedzUsuńkurwa
mac
nawet nie wiem co napisac
kurwa
zatkalo mnie
ale kocham to
i kazdy twoj pomysl
ale
po prostu
zatkalo mnie no
kurwa
kocham
uhuh, pięknie, brak mi słów.
OdpowiedzUsuńSav i Vi? tego to sie nie spodziewałam :D
pisz szybko next :D
mysteriouslove.blog.onet.pl
Nominuję Cię do Liebster Blog Aword. Więcej informacji na blogu: http://becouseofyou-jb-wersja-ii.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń