*Savannah*
Weszłam do szkoły i od razu skierowałam się w stronę szatni. Och, wf. Uwielbiam wf, w ogóle kocham sport. Weszłam do szatni i podeszłam do swojej ''szafki'', gdzie znajdował się mój strój i ławeczka.
- Hej. - przywitałam się z Chloe.
- Hej. - uśmiechnęła się, wkładając spodenki. - Pośpiesz się. - ponagliła mnie, wiążąc buta.
- Nie ćwiczę dzisiaj. - skrzywiłam się. Nie po nocce z Justinem. Samo chodzenie boli.
- Co Ci? - zmarszczyła brwi, lustrując mnie wzrokiem.
- Wczoraj za dużo ćwiczyłam. - chrząknęłam. - i mam zakwasy. Mega zakwasy. - jęknęłam.
- Och, rozumiem. - pokiwała głową. - Chodź. - kiwnęła, w stronę drzwi. Obie wyszłyśmy z szatni i udałyśmy się na salę, gdzie chłopcy mieli już rozgrzewkę. Usiadłam na ławce z dala od reszty niećwiczących dziewczyn i włożyłam słuchawki do uszu, puszczając rytmiczną muzykę. Nie minęła chwila, a miejsce obok mnie zajął Justin.
- Czemu nie ćwiczysz? - zmarszczył brwi, mierzwiąc sobie włosy.
- Nie mogę. - mruknęłam, patrząc przed siebie.
- Dlaczego?
- Bo..- przełknęłam ślinę. - bo mnie trochę boli..- zagryzłam wargę, czując, jak się rumienię.
- Co dokładnie Cię boli? - wyszeptał, jeszcze bardziej się do mnie przybliżając.
- Nie powinieneś ćwiczyć? - uniosłam brew, patrząc na niego z ukosa.
- Mogę poćwiczyć z Tobą. - zaśmiał się, szturchając mnie lekko. - Albo Cię zbadać. - wymruczał. - Bardzo dokładnie.
- Trochę się zapędzasz! - pokręciłam głową. - Wracaj do grupy.
- Teraz będzie mi ciężko ćwiczyć. - westchnął.
- Dlaczego? - zmarszczyłam brwi patrząc na niego.
- Ponieważ - zaśmiał się. - obudziłaś bestię. - puścił mi oczko.
- Bieber! Przywlecz tu swój tyłek w tej chwili! - krzyknął trener.
- Trenerze! Kostka mnie boli! - odkrzyknął, łapiąc się za kostkę. - Nie chcę tego pogorszyć.
Trener pokręcił głową i odwrócił się do reszty uczniów.
- Co dzisiaj robisz? - spytał.
- Idę z Treyem do kina. - wzruszyłam ramionami. - A Ty? - spojrzałam na niego, przechylając głowę w bok.
- Ja...umówiłem się z Niną. - powiedział, zaciskając usta w wąską linię, patrząc przed siebie.
- Coś nie tak? - zmarszczyłam brwi.
- Trey nie jest dla Ciebie. - mruknął.
- Justin...nie zaczynaj. - zacisnęłam szczękę, przymykając na chwilę oczy.
- To nie jest facet dla Ciebie, on Cię nie zrozumie. - pokręcił głową.
- Więc kto jest dla mnie? - spytałam, nie spuszczając z niego wzroku.
Chłopak zamiast odpowiedzieć, uderzył pięścią w ławkę i odszedł. O co chodzi? Co to miało znaczyć? Do cholery jasnej, ja nie mieszam się w blond przyssawkę, więc on nie powinien mieszać się w Treya. To nawet nic poważnego.
- Hej, co się stało? - spytała lekko zdyszana Chloe, podbiegając do mnie.
- Sama bym chciała wiedzieć. - mruknęłam, przewracając oczami. - Justin ma humorki.
- Och, niech spieprza wyżywać się na swoim niewiniątku. - splunęła, krzywiąc się. - Nie przejmuj się. - klepnęła mnie w ramie. - Justin to dupek, oni tak mają. - zaśmiała się, w tym samym momencie, co nauczycielka pozwoliła nam wrócić do szatni.
Justin nie odezwał się do mnie do końca dnia. Nie rozumiem go. Wydawało mi się, że lubi Treya. Może to zazdrość? Nie, nie! Wybij to sobie z głowy. Justin ma już kogoś i to nie jesteś Ty.
Usiadłam na łóżku i zadzwoniłam do Treya.
- Hej. - przywitałam się.
- Cześć, coś się stało? - spytał zaniepokojony.
- Nie mam ochoty dzisiaj na kino. - skrzywiłam się, opadając plecami na łóżko.
- Co się stało? - jego ton głosu przeszedł na troskliwy.
- Nie mam humoru. - mruknęłam.
- Pokłóciłaś się z kimś? - westchnął.
- Tak.
- Z Justinem?
- Tak. - odpowiedziałam krótko.
- O co poszło?
- Och, on ma jakieś humorki. - przewróciłam oczami.
- Nie pozwól, żeby zepsuł Ci dzień. Nie musimy iść do kina, możemy iść na kawę.
- Och, no nie wiem. - westchnęłam, przykładając dłoń do czoła.
- Sav, będę o 17. - zaśmiał się Trey. - Do zobaczenia.
- Okej. - uśmiechnęłam się lekko, patrząc w sufit. - Pa.
O 17 jak mówił Trey, był pod moim domem. Ubrałam ciepłą kurtkę i zeszłam na dół.
- Babciu, wychodzę z Treyem. - powiedziałam, lekko uchylając drzwi od jej pokoju.
- Dobrze, uważaj na siebie. - uśmiechnęła się.
- Okej. - pokiwałam głową i zamknęłam drzwi. Włożyłam buty i wyszłam z domu.
- Cześć. - uśmiechnęłam się, wsiadając do samochodu.
- Hej. - przywitał się Trey, po czym ruszył.- I jak Twój humor?
- Chyba coraz lepszy. - uśmiechnęłam się lekko. - Nie rozmawiajmy o tym po prostu.
- Ok. - skinął głową. - Więc zabieram Cię na kawę.
- To brzmi strasznie poważnie. - zaśmiałam się.
- Masz rację. - skrzywił się, drapiąc się po karku. - Chyba jestem stary..
- Nie jesteś. - pokręciłam głową, śmiejąc się.
- Na pewno?
- Na pewno! - pokiwałam głową.
- W porządku, jesteśmy już. - oznajmił po chwili, parkując samochód przed kawiarnią.
Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do kawiarni. Zajęliśmy stolik, a po chwili pojawiła się przy nas kelnerka.
- Co podać? - spytała, uśmiechając się ciepło.
- Poproszę latte. - powiedziałam, odkładając kartę kaw.
- Ja Americano.
- Dobrze, będę za moment. - powiedziała kelnerka odchodząc.
Po chwili dostaliśmy swoje kawy. Kiedy usłyszałam dzwonek, oznajmujący, że ktoś wszedł do kawiarni, musiałam się odwrócić i zobaczyć kto to. Pierwsza weszła Nina, a za nią Justin. Na początku nas nie zauważyli, jednak w końcu moje spojrzenie skrzyżowało się z Justinem. Ten skinął głową do Treya, zaciskając szczękę i objął w pasie Ninę. Och, ktoś tu stara się zaznaczyć swoje terytorium. Nina odebrała swoją kawę i wyszła wraz z Justinem.
- Więc to chyba coś na poważnie. - mruknął Trey.
- Tak myślę. - pokiwałam głową, z powrotem się do niego odwracając.
- Savannah, skoro już jesteśmy przy tym. - odchrząknął. - Chcę, żebyś wiedziała, że ja nie szukam niczego na poważnie. - pokręcił głową. - Chodzi o to, że nie chcę, żebyś za dużo myślała. Traktuję Cię jako przyjaciółkę.
- Cieszę się, że to mówisz. - odetchnęłam z ulgą. - Nie liczyłam na nic więcej niż przyjaciele. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak? - spytał zaszokowany.
- Tak. - zachichotałam.
- Ekstra! Kurde, cieszę się, że się rozumiemy. - powiedział ucieszony. - Justin chyba będzie spokojniejszy. - zaśmiał się.
- Nie sądzę, żeby go to interesowało, wiesz...Nina. - skrzywiłam się.
- Hm, więc wybiera laskę zamiast przyjaciółki? - zmarszczył brwi. - Nie fajnie. - pokręcił głową, po czym upił trochę kawy.
- Nieważne. - pokręciłam głową, patrząc w kubek kawy.
O 20 byłam już w domu. Po kawiarni, poszliśmy z Treyem na spacer i dużo rozmawialiśmy. Cieszę się, że od razu wyjaśniliśmy sobie, żę zostajemy tylko przyjaciółmi. Nie mam zamiaru mówić o tym Justinowi, niech się jeszcze po wkurza.
Im częściej sypiałam z Justinem, tym bardziej się ode mnie odsuwał. Doszło do tego, że przestaliśmy nawet rozmawiać w szkole, a rolety w jego oknie ciągle były zasłonięte. Nie rozumiem go. Naprawdę. Zerwał też kontakt z Christianem, Ashtonem i Chloe. Wszędzie chodzi z Niną. To chyba coś poważnego.
Tęsknię za nim. Weszłam w ten układ, żeby być przy nim. Myślałam, że może w końcu...coś do mnie poczuje. Wygląda na to, że po prostu byłam jego zabawką. Tak jak mówił Christian. Ale wiesz co? Nie żałuję tego układu. Byłam przy Justinie. Był w jakimś stopniu mój, a ja jego. Nie mogę tylko pojąć, dlaczego się tak od nas odciął? Dlaczego od Christiana? Co on mu zrobił?
Dziś jest impreza u Michaela, chłopak z drużyny koszykarskiej Justina, więc pewnie też będzie na tej imprezie. Prawdopodobnie dlatego moje serce nie chce się uspokoić i ciągle się przebieram.
- Ta jest najlepsza! - krzyknęła poirytowana Chloe. - Jeśli jeszcze raz się przebierzesz, obiecuję Ci, że Cię zabije! - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- OKEJ! - krzyknęłam, przewracając oczami. - Na pewno dobrze wyglądam? - spytałam niepewnie, okręcając się.
- Wyglądasz jak gorąca laska. - uśmiechnęła się. - Czy możemy już wyjść? Jesteśmy spóźnione godzinę.
- Fajne dziewczyny muszą mieć wejście. - uśmiechnęłam się, puszczając do niej oczko.
- Jak wszyscy się upiją, to nikt nas nawet nie zauważy. - zaśmiała się. - Chodź już. - jęknęła, wstając.
- Okej. - wzięłam torebkę i ruszyłam za dziewczyną. - Cicho, bo babcia śpi. - szepnęłam do niej, kiedy byłyśmy już na schodach. Obie zdjęłyśmy buty, żeby być jeszcze ciszej. Ubrałyśmy kurtki i wyszłyśmy z domu.
- Christian na pewno jest już zły. - fuknęła, wsiadając do samochodu.
- Daj spokój Chloe. - zaśmiałam się, zapinając pas. - On Cię kocha, nie może być na Ciebie zły.
- Mam nadzieję, że tak będzie. - mruknęła, odpalając samochód. - Wiesz, że prawdopodobnie będzie tam Justin z Niną?
- Wiem. - chrząknęłam. - Nie obchodzi mnie to.
- Nie rozumiem dlaczego się od nas odciął. - pokręciła głową, śmiejąc się gorzko. - Może Nina mu kazała.
Hm, tak o tym nie myślałam.
- Dobra, jesteśmy. Róbmy to nasze wejście. - zaśmiała się, wysiadając z samochodu.
Również się zaśmiałam i obie weszłyśmy do domu, gdzie dało się wyczuć alkohol, trawkę, papierosy i pot. Och, wszystko co najgorsze. Zaczęłyśmy się przeciskać przez tłum, aż doszłyśmy do kuchni, gdzie miał czekać Christian i Ashton.
- Co tak długo? - spytał Christian, obejmując swoją dziewczynę.
- Savannah nie mogła wybrać sukienki. - westchnęła.
- Dla mnie we wszystkim Ci pięknie. - obce dłonie objęły mnie od tyłu i mocno ścisnęły, następnie do mojego nosa doszedł zapach trawki.
- Cześć Ashton, - zaśmiałam się, odwracając się przodem do niego.
- Sasha. - skinął, śmiejąc się.
- Dlaczego masz okulary przeciwsłoneczne? - spytałam, marszcząc brwi.
- Bo jestem gwiazdą. - powiedział, unosząc wysoko brodę.
- Masz rację. - zachichotałam, całując go w policzek.
- Proszę. - Chloe podała mi piwo w czerwonym kubku.
- Dzięki. - wzięłam alkohol i upiłam łyk.
- Ktoś tu jest niegrzeczny. - zaśmiał się Ashton, siadając na ladzie.
- Jesteśmy spóźnione, musimy jakoś nadrobić. - wytłumaczyła Chloe.
- Palisz? - spytał Ash, wskazując na skręta.
- Jasne. - skinęłam głową, biorąc kolejny łyk piwa.
Mam nadzieję,że chociaż to mnie jakoś uspokoi, moje dłonie nie przestają się trząść. Denerwuję się. Co mam zrobić jak go spotkam? Przywitać się? Co jeśli on nie chce się ze mną witać?
- Masz. - Ash podał mi skręta, tym samym kończąc moją walkę myśli.
Wzięłam między palce skręta i umieściłam go w ustach, zaciągając się.
- Sav, wiesz co robisz? - spytał Christian.
- Tak. - pokiwałam głową, oddając skręta Ashtonowi.
- Daj mi też. - westchnęła Chloe.
- Chloe! - upomniał ją Christian.
- Ty też palisz! - zmarszczyła brwi, podchodząc do Ashtona, od którego wzięła skręta.
- Daj im się wyluzować, będziemy je pilnowali. - powiedział spokojnie Ash.
Po trzech buchach i dwóch piwach byłam już wyluzowana. Nie obchodził mnie już Justin. Po prostu się bawiłam.
Kręciłam biodrami w rytm muzyki wraz z Chloe. Nie mogłyśmy przestać się śmiać. Zasługa trawki. Nie róbcie tego w domach! To jest złe!
- Idę się napić! - krzyknęła Chloe, po czym odeszła.
Zaczęłam sama tańczyć na parkiecie, kiedy czyjeś dłonie znalazły się na moich biodrach i zostały dociśnięte do partnera. Spojrzałam na ręce,które mnie obejmowały i okazały się być damskie. Odwróciłam się w stronę partnerki i ujrzałam Victorię. Uśmiechnęłam się do niej szeroko i zaczęłyśmy tańczyć w tym samym rytmie. Jestem pewna, że kilka osób się nam przygląda i nie może wyjść z podziwu, że o to dwie rywalki własnie ze sobą tańczą.
- Patrzy na nas. - krzyknęła mi do ucha.
- Kto? - zmarszczyłam brwi.
- Justin. - zachichotał. - Nie rozglądaj się teraz,
Pokiwałam głową i dalej tańczyłam. Byłyśmy coraz bliżej siebie. Tańczyłyśmy tak, jak dziewczyna z chłopakiem. Ocierałyśmy się o siebie i dotykałyśmy. W końcu jej usta delikatnie musnęły moje. Zrobiłam to samo i przygryzłam jej wargę. Prawie zaczęłyśmy się całować, kiedy czyjaś dłoń mnie od niej odciągnęła.
- Co Ty robisz? - krzyknęła Chloe prowadząc mnie do kuchni.
- O Nina. - wskazałam palcem na dziewczynę śpiącą przy stole. Chyba za dużo wypiła.
Dziewczyna spojrzała na blondynkę, po czym ponowiła swoje pytanie.
- Tańczyłam. - wzruszyłam ramionami.
- Z Victorią! - krzyknęła.
- Ona nie jest taka zła.
- To laska od pieprzenia Justina.
- Ja też nią byłam. - zacisnęłam mocno szczękę i odeszłam. Teraz do mnie dotarło, jestem taka jak Victoria. Weszłam w tłum tańczących ludzi w poszukiwaniu Vi, kiedy Justin objął mnie w pasie i odwrócił do siebie tyłem.
- Więc zostałaś lesbijką? - spytał, ocierając się o mój tyłek.
- Możliwe. - pokiwałam głową.
- To było gorące. - wychrypiał, po czym zaczął składać mokre pocałunki na moim obojczyku.
- Nie rozmawialiśmy od dwóch miesięcy, dlaczego teraz ze mną tańczysz?
- Bo mnie teraz nieźle nakręciłaś. - powiedział,, zagryzając płatek mojego ucha. - Musisz mi teraz pomóc.
- Nic nie muszę. - prychnęłam, ruszając biodrami.
- Czy nie od tego byłaś przez ostatni rok? - zaśmiał się, mocniej dociskając do mnie biodra.
- Jesteś pijany Justin. - Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Nie powinien tak mówić.
- Pijany i napalony. - mruknął przy moim uchu i zaczął ssać moją szyję. - Chodź na górę.
- Gdzie Nina?
- Śpi. - zaśmiał się. - Upiła się gówniara, więc możemy się zabawić.
- Mówiłeś, że za bardzo mnie szanujesz, żeby uprawiać sex w takich miejscach.
- Wiele rzeczy mówiłem. - westchnął. - Sav, chce mi się pieprzyć, więc zamknij się i chodź na górę. - warknął, wciskając palce w moje biodra.
Odskoczyłam od niego i wpadłam w ramiona Vi. Pierwsze co zrobiłam to wpiłam się w jej usta, następnie łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Hej. - przywitałam się z Chloe.
- Hej. - uśmiechnęła się, wkładając spodenki. - Pośpiesz się. - ponagliła mnie, wiążąc buta.
- Nie ćwiczę dzisiaj. - skrzywiłam się. Nie po nocce z Justinem. Samo chodzenie boli.
- Co Ci? - zmarszczyła brwi, lustrując mnie wzrokiem.
- Wczoraj za dużo ćwiczyłam. - chrząknęłam. - i mam zakwasy. Mega zakwasy. - jęknęłam.
- Och, rozumiem. - pokiwała głową. - Chodź. - kiwnęła, w stronę drzwi. Obie wyszłyśmy z szatni i udałyśmy się na salę, gdzie chłopcy mieli już rozgrzewkę. Usiadłam na ławce z dala od reszty niećwiczących dziewczyn i włożyłam słuchawki do uszu, puszczając rytmiczną muzykę. Nie minęła chwila, a miejsce obok mnie zajął Justin.
- Czemu nie ćwiczysz? - zmarszczył brwi, mierzwiąc sobie włosy.
- Nie mogę. - mruknęłam, patrząc przed siebie.
- Dlaczego?
- Bo..- przełknęłam ślinę. - bo mnie trochę boli..- zagryzłam wargę, czując, jak się rumienię.
- Co dokładnie Cię boli? - wyszeptał, jeszcze bardziej się do mnie przybliżając.
- Nie powinieneś ćwiczyć? - uniosłam brew, patrząc na niego z ukosa.
- Mogę poćwiczyć z Tobą. - zaśmiał się, szturchając mnie lekko. - Albo Cię zbadać. - wymruczał. - Bardzo dokładnie.
- Trochę się zapędzasz! - pokręciłam głową. - Wracaj do grupy.
- Teraz będzie mi ciężko ćwiczyć. - westchnął.
- Dlaczego? - zmarszczyłam brwi patrząc na niego.
- Ponieważ - zaśmiał się. - obudziłaś bestię. - puścił mi oczko.
- Bieber! Przywlecz tu swój tyłek w tej chwili! - krzyknął trener.
- Trenerze! Kostka mnie boli! - odkrzyknął, łapiąc się za kostkę. - Nie chcę tego pogorszyć.
Trener pokręcił głową i odwrócił się do reszty uczniów.
- Co dzisiaj robisz? - spytał.
- Idę z Treyem do kina. - wzruszyłam ramionami. - A Ty? - spojrzałam na niego, przechylając głowę w bok.
- Ja...umówiłem się z Niną. - powiedział, zaciskając usta w wąską linię, patrząc przed siebie.
- Coś nie tak? - zmarszczyłam brwi.
- Trey nie jest dla Ciebie. - mruknął.
- Justin...nie zaczynaj. - zacisnęłam szczękę, przymykając na chwilę oczy.
- To nie jest facet dla Ciebie, on Cię nie zrozumie. - pokręcił głową.
- Więc kto jest dla mnie? - spytałam, nie spuszczając z niego wzroku.
Chłopak zamiast odpowiedzieć, uderzył pięścią w ławkę i odszedł. O co chodzi? Co to miało znaczyć? Do cholery jasnej, ja nie mieszam się w blond przyssawkę, więc on nie powinien mieszać się w Treya. To nawet nic poważnego.
- Hej, co się stało? - spytała lekko zdyszana Chloe, podbiegając do mnie.
- Sama bym chciała wiedzieć. - mruknęłam, przewracając oczami. - Justin ma humorki.
- Och, niech spieprza wyżywać się na swoim niewiniątku. - splunęła, krzywiąc się. - Nie przejmuj się. - klepnęła mnie w ramie. - Justin to dupek, oni tak mają. - zaśmiała się, w tym samym momencie, co nauczycielka pozwoliła nam wrócić do szatni.
Justin nie odezwał się do mnie do końca dnia. Nie rozumiem go. Wydawało mi się, że lubi Treya. Może to zazdrość? Nie, nie! Wybij to sobie z głowy. Justin ma już kogoś i to nie jesteś Ty.
Usiadłam na łóżku i zadzwoniłam do Treya.
- Hej. - przywitałam się.
- Cześć, coś się stało? - spytał zaniepokojony.
- Nie mam ochoty dzisiaj na kino. - skrzywiłam się, opadając plecami na łóżko.
- Co się stało? - jego ton głosu przeszedł na troskliwy.
- Nie mam humoru. - mruknęłam.
- Pokłóciłaś się z kimś? - westchnął.
- Tak.
- Z Justinem?
- Tak. - odpowiedziałam krótko.
- O co poszło?
- Och, on ma jakieś humorki. - przewróciłam oczami.
- Nie pozwól, żeby zepsuł Ci dzień. Nie musimy iść do kina, możemy iść na kawę.
- Och, no nie wiem. - westchnęłam, przykładając dłoń do czoła.
- Sav, będę o 17. - zaśmiał się Trey. - Do zobaczenia.
- Okej. - uśmiechnęłam się lekko, patrząc w sufit. - Pa.
O 17 jak mówił Trey, był pod moim domem. Ubrałam ciepłą kurtkę i zeszłam na dół.
- Babciu, wychodzę z Treyem. - powiedziałam, lekko uchylając drzwi od jej pokoju.
- Dobrze, uważaj na siebie. - uśmiechnęła się.
- Okej. - pokiwałam głową i zamknęłam drzwi. Włożyłam buty i wyszłam z domu.
- Cześć. - uśmiechnęłam się, wsiadając do samochodu.
- Hej. - przywitał się Trey, po czym ruszył.- I jak Twój humor?
- Chyba coraz lepszy. - uśmiechnęłam się lekko. - Nie rozmawiajmy o tym po prostu.
- Ok. - skinął głową. - Więc zabieram Cię na kawę.
- To brzmi strasznie poważnie. - zaśmiałam się.
- Masz rację. - skrzywił się, drapiąc się po karku. - Chyba jestem stary..
- Nie jesteś. - pokręciłam głową, śmiejąc się.
- Na pewno?
- Na pewno! - pokiwałam głową.
- W porządku, jesteśmy już. - oznajmił po chwili, parkując samochód przed kawiarnią.
Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do kawiarni. Zajęliśmy stolik, a po chwili pojawiła się przy nas kelnerka.
- Co podać? - spytała, uśmiechając się ciepło.
- Poproszę latte. - powiedziałam, odkładając kartę kaw.
- Ja Americano.
- Dobrze, będę za moment. - powiedziała kelnerka odchodząc.
Po chwili dostaliśmy swoje kawy. Kiedy usłyszałam dzwonek, oznajmujący, że ktoś wszedł do kawiarni, musiałam się odwrócić i zobaczyć kto to. Pierwsza weszła Nina, a za nią Justin. Na początku nas nie zauważyli, jednak w końcu moje spojrzenie skrzyżowało się z Justinem. Ten skinął głową do Treya, zaciskając szczękę i objął w pasie Ninę. Och, ktoś tu stara się zaznaczyć swoje terytorium. Nina odebrała swoją kawę i wyszła wraz z Justinem.
- Więc to chyba coś na poważnie. - mruknął Trey.
- Tak myślę. - pokiwałam głową, z powrotem się do niego odwracając.
- Savannah, skoro już jesteśmy przy tym. - odchrząknął. - Chcę, żebyś wiedziała, że ja nie szukam niczego na poważnie. - pokręcił głową. - Chodzi o to, że nie chcę, żebyś za dużo myślała. Traktuję Cię jako przyjaciółkę.
- Cieszę się, że to mówisz. - odetchnęłam z ulgą. - Nie liczyłam na nic więcej niż przyjaciele. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak? - spytał zaszokowany.
- Tak. - zachichotałam.
- Ekstra! Kurde, cieszę się, że się rozumiemy. - powiedział ucieszony. - Justin chyba będzie spokojniejszy. - zaśmiał się.
- Nie sądzę, żeby go to interesowało, wiesz...Nina. - skrzywiłam się.
- Hm, więc wybiera laskę zamiast przyjaciółki? - zmarszczył brwi. - Nie fajnie. - pokręcił głową, po czym upił trochę kawy.
- Nieważne. - pokręciłam głową, patrząc w kubek kawy.
O 20 byłam już w domu. Po kawiarni, poszliśmy z Treyem na spacer i dużo rozmawialiśmy. Cieszę się, że od razu wyjaśniliśmy sobie, żę zostajemy tylko przyjaciółmi. Nie mam zamiaru mówić o tym Justinowi, niech się jeszcze po wkurza.
Im częściej sypiałam z Justinem, tym bardziej się ode mnie odsuwał. Doszło do tego, że przestaliśmy nawet rozmawiać w szkole, a rolety w jego oknie ciągle były zasłonięte. Nie rozumiem go. Naprawdę. Zerwał też kontakt z Christianem, Ashtonem i Chloe. Wszędzie chodzi z Niną. To chyba coś poważnego.
Tęsknię za nim. Weszłam w ten układ, żeby być przy nim. Myślałam, że może w końcu...coś do mnie poczuje. Wygląda na to, że po prostu byłam jego zabawką. Tak jak mówił Christian. Ale wiesz co? Nie żałuję tego układu. Byłam przy Justinie. Był w jakimś stopniu mój, a ja jego. Nie mogę tylko pojąć, dlaczego się tak od nas odciął? Dlaczego od Christiana? Co on mu zrobił?
Dziś jest impreza u Michaela, chłopak z drużyny koszykarskiej Justina, więc pewnie też będzie na tej imprezie. Prawdopodobnie dlatego moje serce nie chce się uspokoić i ciągle się przebieram.
- Ta jest najlepsza! - krzyknęła poirytowana Chloe. - Jeśli jeszcze raz się przebierzesz, obiecuję Ci, że Cię zabije! - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- OKEJ! - krzyknęłam, przewracając oczami. - Na pewno dobrze wyglądam? - spytałam niepewnie, okręcając się.
- Wyglądasz jak gorąca laska. - uśmiechnęła się. - Czy możemy już wyjść? Jesteśmy spóźnione godzinę.
- Fajne dziewczyny muszą mieć wejście. - uśmiechnęłam się, puszczając do niej oczko.
- Jak wszyscy się upiją, to nikt nas nawet nie zauważy. - zaśmiała się. - Chodź już. - jęknęła, wstając.
- Okej. - wzięłam torebkę i ruszyłam za dziewczyną. - Cicho, bo babcia śpi. - szepnęłam do niej, kiedy byłyśmy już na schodach. Obie zdjęłyśmy buty, żeby być jeszcze ciszej. Ubrałyśmy kurtki i wyszłyśmy z domu.
- Christian na pewno jest już zły. - fuknęła, wsiadając do samochodu.
- Daj spokój Chloe. - zaśmiałam się, zapinając pas. - On Cię kocha, nie może być na Ciebie zły.
- Mam nadzieję, że tak będzie. - mruknęła, odpalając samochód. - Wiesz, że prawdopodobnie będzie tam Justin z Niną?
- Wiem. - chrząknęłam. - Nie obchodzi mnie to.
- Nie rozumiem dlaczego się od nas odciął. - pokręciła głową, śmiejąc się gorzko. - Może Nina mu kazała.
Hm, tak o tym nie myślałam.
- Dobra, jesteśmy. Róbmy to nasze wejście. - zaśmiała się, wysiadając z samochodu.
Również się zaśmiałam i obie weszłyśmy do domu, gdzie dało się wyczuć alkohol, trawkę, papierosy i pot. Och, wszystko co najgorsze. Zaczęłyśmy się przeciskać przez tłum, aż doszłyśmy do kuchni, gdzie miał czekać Christian i Ashton.
- Co tak długo? - spytał Christian, obejmując swoją dziewczynę.
- Savannah nie mogła wybrać sukienki. - westchnęła.
- Dla mnie we wszystkim Ci pięknie. - obce dłonie objęły mnie od tyłu i mocno ścisnęły, następnie do mojego nosa doszedł zapach trawki.
- Cześć Ashton, - zaśmiałam się, odwracając się przodem do niego.
- Sasha. - skinął, śmiejąc się.
- Dlaczego masz okulary przeciwsłoneczne? - spytałam, marszcząc brwi.
- Bo jestem gwiazdą. - powiedział, unosząc wysoko brodę.
- Masz rację. - zachichotałam, całując go w policzek.
- Proszę. - Chloe podała mi piwo w czerwonym kubku.
- Dzięki. - wzięłam alkohol i upiłam łyk.
- Ktoś tu jest niegrzeczny. - zaśmiał się Ashton, siadając na ladzie.
- Jesteśmy spóźnione, musimy jakoś nadrobić. - wytłumaczyła Chloe.
- Palisz? - spytał Ash, wskazując na skręta.
- Jasne. - skinęłam głową, biorąc kolejny łyk piwa.
Mam nadzieję,że chociaż to mnie jakoś uspokoi, moje dłonie nie przestają się trząść. Denerwuję się. Co mam zrobić jak go spotkam? Przywitać się? Co jeśli on nie chce się ze mną witać?
- Masz. - Ash podał mi skręta, tym samym kończąc moją walkę myśli.
Wzięłam między palce skręta i umieściłam go w ustach, zaciągając się.
- Sav, wiesz co robisz? - spytał Christian.
- Tak. - pokiwałam głową, oddając skręta Ashtonowi.
- Daj mi też. - westchnęła Chloe.
- Chloe! - upomniał ją Christian.
- Ty też palisz! - zmarszczyła brwi, podchodząc do Ashtona, od którego wzięła skręta.
- Daj im się wyluzować, będziemy je pilnowali. - powiedział spokojnie Ash.
Po trzech buchach i dwóch piwach byłam już wyluzowana. Nie obchodził mnie już Justin. Po prostu się bawiłam.
Kręciłam biodrami w rytm muzyki wraz z Chloe. Nie mogłyśmy przestać się śmiać. Zasługa trawki. Nie róbcie tego w domach! To jest złe!
- Idę się napić! - krzyknęła Chloe, po czym odeszła.
Zaczęłam sama tańczyć na parkiecie, kiedy czyjeś dłonie znalazły się na moich biodrach i zostały dociśnięte do partnera. Spojrzałam na ręce,które mnie obejmowały i okazały się być damskie. Odwróciłam się w stronę partnerki i ujrzałam Victorię. Uśmiechnęłam się do niej szeroko i zaczęłyśmy tańczyć w tym samym rytmie. Jestem pewna, że kilka osób się nam przygląda i nie może wyjść z podziwu, że o to dwie rywalki własnie ze sobą tańczą.
- Patrzy na nas. - krzyknęła mi do ucha.
- Kto? - zmarszczyłam brwi.
- Justin. - zachichotał. - Nie rozglądaj się teraz,
Pokiwałam głową i dalej tańczyłam. Byłyśmy coraz bliżej siebie. Tańczyłyśmy tak, jak dziewczyna z chłopakiem. Ocierałyśmy się o siebie i dotykałyśmy. W końcu jej usta delikatnie musnęły moje. Zrobiłam to samo i przygryzłam jej wargę. Prawie zaczęłyśmy się całować, kiedy czyjaś dłoń mnie od niej odciągnęła.
- Co Ty robisz? - krzyknęła Chloe prowadząc mnie do kuchni.
- O Nina. - wskazałam palcem na dziewczynę śpiącą przy stole. Chyba za dużo wypiła.
Dziewczyna spojrzała na blondynkę, po czym ponowiła swoje pytanie.
- Tańczyłam. - wzruszyłam ramionami.
- Z Victorią! - krzyknęła.
- Ona nie jest taka zła.
- To laska od pieprzenia Justina.
- Ja też nią byłam. - zacisnęłam mocno szczękę i odeszłam. Teraz do mnie dotarło, jestem taka jak Victoria. Weszłam w tłum tańczących ludzi w poszukiwaniu Vi, kiedy Justin objął mnie w pasie i odwrócił do siebie tyłem.
- Więc zostałaś lesbijką? - spytał, ocierając się o mój tyłek.
- Możliwe. - pokiwałam głową.
- To było gorące. - wychrypiał, po czym zaczął składać mokre pocałunki na moim obojczyku.
- Nie rozmawialiśmy od dwóch miesięcy, dlaczego teraz ze mną tańczysz?
- Bo mnie teraz nieźle nakręciłaś. - powiedział,, zagryzając płatek mojego ucha. - Musisz mi teraz pomóc.
- Nic nie muszę. - prychnęłam, ruszając biodrami.
- Czy nie od tego byłaś przez ostatni rok? - zaśmiał się, mocniej dociskając do mnie biodra.
- Jesteś pijany Justin. - Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Nie powinien tak mówić.
- Pijany i napalony. - mruknął przy moim uchu i zaczął ssać moją szyję. - Chodź na górę.
- Gdzie Nina?
- Śpi. - zaśmiał się. - Upiła się gówniara, więc możemy się zabawić.
- Mówiłeś, że za bardzo mnie szanujesz, żeby uprawiać sex w takich miejscach.
- Wiele rzeczy mówiłem. - westchnął. - Sav, chce mi się pieprzyć, więc zamknij się i chodź na górę. - warknął, wciskając palce w moje biodra.
Odskoczyłam od niego i wpadłam w ramiona Vi. Pierwsze co zrobiłam to wpiłam się w jej usta, następnie łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
WOW!! No tego to się nie spodziewałam... ta akcja z Victoria!!! Rozdział genialny *o* Dawaj szybko następny, bo już nie mogę się doczekać @Alex41789
OdpowiedzUsuńCO SIĘ DZIEJE, DLACZEGO TAK? CZEMU SIĘ OD NICH ODSUNĄŁ? Omb, tyle pytań.. i po co pocałowała Victorie. błagam, żeby nie stała się lesbijką. A Justin? Brakuje mi ich razem.
OdpowiedzUsuńkuuurcze dziwna koncówka, już nic nie rozumiem, namieszalas mi w głowie :(
OdpowiedzUsuńale Sav jako lesbijka mi sie podoba i powinna teraz odrzucić Justina za te słowa :)
Ale sukinsyn, na prawdę teraz to wygląda tak jakby on ją chciał tylko do seksu, a przecież tak było mu źle jak wyjechała. Ale moze to przez zazdrość? Ciul go tak wie zachował się jak chuj i wcale nie tłuamczy go alkohol, ja bym mu szybko nie odpuściła.
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam. Niech Bieber w końcu przejrzy na oczy. On nie może jej krzywdzić. Ale ta akcja z Vi była niezła. Ciekawy rozdział i niemogę się doczekać nn :)
OdpowiedzUsuńOMG ONA Z VI ? CO SIĘ DZIEJE?! Nie spodziewałam się tego. Bieber, Bieber zachowujesz się jak skończony skurwysyn. Na jej miejscu tak łatwo bym mu nie odpuściła. Jakby Savannah była teraz z Victorią... To dopiero. Porzucony na rzecz byłej dziewczyny dziwki. Ale nie.. To pewnie przez alkohol. Mam tyle pytań a tak mało odpowiedzi..! Czekam z niecierpliwością na następny! @sweetheartjus
OdpowiedzUsuńhahaha to by było ciekawe ;D Czekam na nn xx
UsuńO kurwa, no chyba nie! :o
OdpowiedzUsuńOkej, okej tego się nie spodziewałam! Że ona z Vi teraz się lubią(?) chyba. Generalnie to Sav chyba wie jak czuła sie Victoria, kiedy weszła w jej drogę, zajęła miejsce u Justina. A Justin to skurwiel i teraz pewnie będzie ją przepraszał..
OdpowiedzUsuńmiazga! miałaś rację na asku, że ten rozdział Ci dobrze wyjdzie, nawet bardziej niż dobrze. w sumie teraz Sav rozumie jak czuła się Vi. Zakochana w Justinie, a on taki skurwiel.. na pewno będzie przepraszał, mam tylko nadzieję, że tym razem Sav mu tak łatwo nie wybaczy. życzę weny ♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńTakiego zwrotu akcji się nie spodziewałam;)
Życzę więcej takich rozdziałów i oczywiście weny twórczej:)
BOSKIE ! CZEKAM NA NEXT ! :)
OdpowiedzUsuńej ej ej ! dobre to :> niech teraz poudają trochę lesbijki to obniży Bieberowi samoocenę ;o no bo co był taki kiepski, że dwie jego zabawki do pieprzenia zostały lesbijkami i wolą z dziewczyną niż z nim ? :P vdkcgnvdjfknob;ndlgk super rozdział, serio :) intrygujący :* już nie mogę się doczekać następnego, bo będzie się działo .... na to się przynajmniej zapowiada :> ~pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJustin! Kurwa co? No już go nie lubie. Fajnie, że zrobiłaś wątek Victoria-Savanna , to fajne urozmaicenie :) Nie mogę się doczekać jak to rozwiążesz.
OdpowiedzUsuńWtf kurna ? ;0 tego sie nie spodziewalam. bieber ty skurwielu ! pierdol sie sam lub z nina, sav go kocha ale niech mu sie nie da ! Niech pocierpi, pisuje w celibacie cham jeden. genialny rozdział ahahab
OdpowiedzUsuńO KURWA MAC ZE CO KURWA MAC
OdpowiedzUsuńBOZE JAK TO
JEZU CO
WSZYSTKO MI SIE JEBIE W GLOWIE
JEBANY JUSTIN
JEBANA VICTORIA
JEZU JEBANA SAV
CO ONI KURWA WYRABIAJA
CO SIE DZIEJE
NIC JUZ NIE ROZUMIEM BOZE
NIE WIEM CZY MAM SIE SMIAC CZY PLAKAC
BOZE JUSTIN IDIOTO MASZ JA TERAZ PRZEPRASZAC NA KOLANACH JASNE
(NA KOLANACH CZYLI MINETKA HEH)
o jezu jaki zajebisty zakochałam się!!!
OdpowiedzUsuńa ta końcówka najlepsza :D
O MATKO ! CZY ONA ?! OMG !
OdpowiedzUsuńwow, gdzie w takim momencie :o
OdpowiedzUsuńBiedna Sav:( ale victoria i savannah to super polaczenie :) cudny rozdzial jak zawsze! Kocham
OdpowiedzUsuńSavannah się z nią całowała pewnie przez ten alkohol. Fajnie było by jakby się zaprzyjaźniły teraz:)
OdpowiedzUsuńNajciekawsze jest dlaczego Justin tak ją zostawił i traci z nimi kontakt.. Co z Niną? Może to przez nią? Po tym rozdziale nasuwa się za dużo pytań;)
po tym rozdziale mam totalny mętlik. czekam na kolejny!<3
OdpowiedzUsuńTotalnie nwm co myślec, taki genialny rozdział, że jprdl :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Jak Justin mógł się od nich odłączyć? Ugh Justin wracaj do tamtej paczki znajomych! Mam nadzieje, że w końcu będą razem nie tylko od pieprzenia, chociaż teraz nawet nie są tym. Życzę weny i czekam na następny. kocham cię xx
OdpowiedzUsuńCO KURWA
OdpowiedzUsuńO BOZE
TEN OBROT AKCJI JEST MEGA NIESPODZIEWANY I DZIWNY
ALE TEZ... PODOBA MI SIE TO
BOZE
PODOBA MI SIE TO
KOCHAM TO
DAWAJ SZYBKO NASTEPNY
JESTEM CIEKAWA REAKCJI BIEBERA XD
jejuuu, Jus zachował się jak szmata;/// i zastanawiam sie co tak nagle sie stalo, że Vi polubiła Sav XDDDD ogolnie rozdzial cudowny, dużo się dzieje teraz, oby tak dalej! xoxo
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział ;/
OdpowiedzUsuńO kurwa:ooo chce kolejny
OdpowiedzUsuńjak ona mogła się z nią pocałować :O
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! 😊
OdpowiedzUsuń